HomeHistoriaJan Sokołowski: „Co do pomników powstańców styczniowych – szanujmy je i opisujmy zgodnie z duchem tamtych czasów”

Jan Sokołowski: „Co do pomników powstańców styczniowych – szanujmy je i opisujmy zgodnie z duchem tamtych czasów”

Czytelnik Znadniemna.pl Jan Sokołowski  odpowiada Wasylowi  Gerasimczykowi w sprawie jego polemiki z profesorem Zdzisławem Julianem Winnickim.

 

Pomnik powstańców styczniowych w Miniewiczach

Szanowny Panie Wasylu, odnosząc się do opublikowanej na portalu Znadniemna.pl pańskiej  polemiki z profesorem Zdzisławem Julianem Winnickim na temat tego, że Białorusini mogą (a według pana nawet powinni) traktować powstanie styczniowe 1863-1864 jako białoruski zryw narodowy, pragnę podzielić się  z Panem i Czytelnikami kilkoma sceptycznymi uwagami na temat, przytaczanych przez pana argumentów.

Zacznijmy od tego, że  fakt, iż nazwy „Białoruś i Litwa” występują w dokumentach powstańców oznacza tyle, że te prowincje dawnej Rzeczypospolitej Polskiej (czyli – Polski) traktowane były regionalnie jak, na przykład, Mazowsze czy Małopolska albo Wielkopolska. W swojej polemice nie odniósł się pan Gerasimczyk do faktu, że powstanie styczniowe objęło swoim zasięgiem nie tylko ziemie białoruskie, lecz  także ukraińskie. Czy powstańcy na Ukrainie walczyli o narodowe, niezależnie państwo ukraińskie?

Kalinowski w swych odezwach pisze o rządzie polskim, a  w cytowanej pieśni jest mowa o „świętej Polsce”. Używanie przez przywódców powstania języka białoruskiego, o czym wspomina pan polemista, było po prostu zastosowaniem miejscowej gwary (tzw. języka „prostego”), zrozumiałej dla większości mieszkańców kraju, jako mowy potocznej. Absolutnie nie może to jednak świadczyć o tym, że w czasie powstania walczono o państwowość białoruską. O taką nie zabiegali nawet „homonowcy” petersburscy, proponując co najwyżej autonomię w ramach Rosji.

Uwaga, że znaczna większość chłopów w centralnej Polsce nie posiadała świadomości narodowej jest prawdziwa, ale należy też przyznać, że tym bardziej białoruskiej świadomości narodowej nie posiadali chłopi na ziemiach „litewsko-ruskich” dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, zwłaszcza na Grodzieńszczyźnie.

Załączona w polemice pana Gerasimczyka odezwa Rządu Narodowego wzywa: „…Za nią więc Narodzie Polski” – nie wspomina ona jednak ani słowem o narodowości, czy państwowości białoruskiej. Eksponowany w polemice  sztandar z hasłem  „Za naszą i waszą wolność” (po polsku) skierowane były do „Narodu Moskiewskiego”, a na pewno nie do białoruskiego czy ukraińskiego, bo takich wówczas nie było.

Przytoczony zaś „Prykaz Rądu Polskaho nad całym Krajem Litouskim i Biełaruskim”, napisany łacinką w tzw. języku prostym, skierowany jest do ludności „Krajów”, czyli części wspólnej Rzeczypospolitej, rozumianej tutaj jako całość, czyli jako Polska, a „Kraje” – jako jej części o swoistej odrębności etno-kulturowej. W żadnym razie nie ma w „Prykazie” mowy o państwowości litewskiej czy białoruskiej, rozumianych jako odrębne byty narodowo-państwowe.

Hasło Kalinowskiego o tym, kto kogo „lubi” – również ma charakter regionalny, a nie narodowo-państwowy. Wyciąganie z użycia tego hasła wniosku, iż Kalinowski dążył do budowy państwa narodowo-białoruskiego nie jest zatem uprawnione.

Wspominana przez pana polemistę aktywność pro-powstańcza części chłopów prawosławnych na Grodzieńszczyźnie związana jest z faktem, że w większości byli to zapędzeni do prawosławia unici. Sam Kalinowski domagał się dla nich sprawiedliwości,  a cerkiew prawosławną uznawał za część rusyfikatorskiej władzy moskiewskiej. Dlatego m.in., o czym pisze pan Gerasimczyk, „straże chłopskie” na Grodzieńszczyźnie w przeciwieństwie do, na przykład,  ziemi mińskiej, nie zdały się na wiele Moskalom, gdyż na Grodzieńszczyźnie chłopi pamiętali o swym unityzmie, a zatem o przynależności do katolicyzmu w wersji greko-katolickiej.

„Daszcz na jeje Polsz swiataja” … „hu – ha wierniem Polszcze. Niechaj ceły świet paznaje: jakie dzietki Polszcza maje …” cytuje pan Gierasimczyk i uzasadnia, że „Polsz” to dawna Rzeczpospolita. Tak, ale „rzeczpospolita”  jest pojęciem odnoszącym się do ustroju republikańskiego, zaś państwo, we wszystkich odezwach władz Powstania oznacza „Polska”, to samo oznacza wyraz „Polsz”.

Rzecz w tym, że Powstanie Styczniowe było ostatnim akordem romantycznego zrywu o Polskę w rozumieniu „Rzeczpospolita”. Po Powstaniu drogi „ludów – narodów Rzeczypospolitej” całkowicie się rozeszły.

Litwini zaczęli jako pierwsi walkę o narodową tożsamość i  państwowość, Ukraińcy zdecydowanie nie myśleli o jakiejkolwiek Rzeczypospolitej, a na Białej Rusi  stopniowo zaczęła się tworzyć grupa budzicieli nowoczesnej świadomości narodowo-białoruskiej. Odtąd poza niezrealizowanymi pomysłami politycznymi – raczej sojuszami – nie było już mowy o „naszej i waszej wolności” wspólnej. A późniejsze próby federalizacji  Polski – Litwy – Białorusi i sojuszu z Ukrainą, o jakiej marzył Józef Piłsudski, skazane były na fiasko. Polski, jako Rzeczypospolitej, na Litwie, Białorusi i Ukrainie nikt już nie chciał. Z kolei, poza ówczesną Litwą, większość Białorusinów i Ukraińców wsparła bolszewików, a nie proklamowane, niezależne przecież: Ukraińską i Białoruską Republiki Ludowe.

Co do pomników powstańców styczniowych – szanujmy je i opisujmy zgodnie z duchem tamtych czasów. Nie są bowiem znane przypadki, aby na przykład w dwudziestoleciu międzywojennym prawosławni Białorusini i prawosławni, bądź uniccy, Ukraińcy uznawali ustawione wówczas upamiętnienia Powstania Styczniowego za znaki pamięci walk o wolną Białoruś czy Ukrainę.

Jan Sokołowski specjalnie dla Znadniemna.pl

Najnowsze komentarze

  • Podczas zdjęć do mojego filmu dokumentalnego „Trudne braterstwo” (1998) o sojuszu Piłsudski-Petlura, mój ukraiński współpracownik odkrył w magazynach muzealnych dwustronny sztandar powstańców z 1863 r., gdzie na rewersie hasło „Za naszą wolność i waszą” wyszyte było cyrylicą. Niewątpliwie potwierdza to tezę prof. Winnickiego i popierającego go Pana Sokołowskiego, powstańczy Rząd Narodowy nie traktował tych Litwinów, Białorusinów i Rusinów (Ukraińców) jako oddzielnych narodów i niezależnie od ich wyznania traktował ich jako byłych i – w przypadku zwycięstwa Powstania – przyszłych obywateli odrodzonej Rzeczypospolitej. Na ile było to realistyczne podejście, to inna sprawa, ale nie należy rzutować w przeszłość dzisiejszego stanu świadomości narodu, czy choćby jego elit, bo jest ahistoryczne, a zatem fałszywe.

    • W 1863 r. nie było alfabetu ani białoruskiego ani jednolitego ukraińskiego ; przywołana cyrylica była alfabetem / pismem rosyjskim zaś hasło skierowane było do demokratów / rewolucjonistów moskiewskich (rosyjskich)

Skomentuj

Skip to content