Kapitan Weronika Sebastianowicz, prezes Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej przy ZPB, 10 czerwca stanie przed sądem w Grodnie za rzekomy przemyt przez granicę pomocy żywnościowej dla członków swojego Stowarzyszenia – kombatantów Armii Krajowej i ich rodzin.
Sprawę administracyjną przeciwko 83-letniej działaczce polskiej na Białorusi skierował do sądu Urząd Celny Grodna. 2 kwietnia ta sama instytucja zabrała z domu, mieszkającej w Skidlu prezes Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB, około 70. paczek świątecznych, przeznaczonych dla kombatantów AK na Białorusi.
Pomoc dla polskich kombatantów na Białorusi, była zbierana w Polsce w ramach akcji charytatywnych, prowadzonych między innymi przez wrocławskie Stowarzyszenie ODRA-NIEMEN. Z posiadanego przez redakcję postanowienia o pociągnięciu Weroniki Sebastianowicz do odpowiedzialności administracyjnej wynika jednak, iż zdaniem Urzędu Celnego niezidentyfikowana osoba z Polski nabyła i rozdawała niezidentyfikowanym osobom w Polsce partię produktów żywności i upominków, ocenionych przez celników na łączną kwotę równowartości blisko 4 tys. złotych. Potem ta, najpierw rozproszona wśród niezidentyfikowanych osób i przemycana drobnymi partiami na Białoruś, partia towaru znalazła się w domu Weroniki Sebastianowicz w Skidlu. Zdaniem Urzędu Celnego prezes Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB miała koordynować cały ten przemyt, popełniając wykroczenie administracyjne, zagrożone karą grzywny wysokości od 5 do 30 tzw. stawek bazowych (od ok. 250 do 1400 złotych) w przypadku osoby fizycznej.
Zdaniem Urzędu Celnego, w toku dochodzenia administracyjnego wobec 83-letniej kobiety nie znaleziono okoliczności ani obciążających, ani łagodzących.
– Nie boje się tego sądu, bo już nie takie rozprawy przeżyłam – komentuje w rozmowie z nami całą sprawę Pani Kapitan. Przypomnijmy, iż za działalność w szeregach Armii Krajowej w 1952 roku Weronika Sebastianowicz ps. „Różyczka” była skazana przez Trybunał Wojsk MGB Obwodu Grodzieńskiego na 25 lat łagrów i pozbawienie praw publicznych na 5 lat. Wyrok odsiadywała między innymi w Workucie na północy Rosji oraz w łagrach na Syberii. Po śmierci Stalina trafiła pod amnestię i wróciła w rodzinne strony. – Nie dostajemy, żadnej pomocy od państwa białoruskiego. Nie mamy wejścia do żadnego urzędu, gdyż te dwie litery AK wciąż bardzo denerwują urzędników. Do dziś nazywają nas bandytami – opowiadała nam prezes Stowarzyszenia ŻAK przy ZPB o stosunku władz białoruskich do kombatantów Armii Krajowej.
O tym, że ten stosunek się nie wiele zmienił z czasów radzieckich świadczy nie tylko wyznaczony na 10 czerwca proces sądowy przeciwko prezes Stowarzyszenia ŻAK za niesienie pomocy najczęściej schorowanym i przykutym do łóżek kombatantom Armii Krajowej. W ubiegłym roku Weronika Sebastianowicz stanęła przed sądem w Szczuczynie za postawienie krzyża, upamiętniającego dowódcę oddziału połączonych sił AK Lida-Szczuczyn Anatola Radziwonika ps. „Olech” oraz innych żołnierzy AK, poległych pod wsią Raczkowszczyzna w walkach z NKWD w 1949 roku. Została wówczas skazana na grzywnę wartości ok. 800 złotych.
Znadniemna.pl
Misiek13 / 3 czerwca, 2014
Zbrodniczy system Moskiewski o przewrotnej nazwie „Białoruś”
/
JERZY / 3 czerwca, 2014
Władza białoruska poprzez takie działania pokazuje swoją słabość bezradność; czepieją się już nawet osób w podeszłym wieku, aby swojemu „princypałowi” pokazać że coś się dzieje…….
/
PATRIOTA / 3 czerwca, 2014
Hańba
/
Mariusz / 3 czerwca, 2014
Nic się tam nie zmieniło . Mam nadzieję że ktoś się wstawi za Panią Weroniką , która miałem zaszczyt osobiście poznać
/
Piotr / 4 czerwca, 2014
Jesteśmy z Panią!!!!!!!!!! Precz z głupotą reżimu!
/
Rachel / 4 czerwca, 2014
Podatki trzeba płacić. Działania Służb Celnych są adekwatne do sytuacji.Prawo jest dla wszystkich jednakowe.
/
ORION / 5 czerwca, 2014
Kpt. Weronika Sebastianowicz nie mogła ustawić zwykłego krzyża. My nie możemy się pozbyć z naszego niby suwerennego kraju pomników tzw. czterech śpiących, sowieckiego generała Czerniachowskiego i wielu innych podkreślających symboli zwsalizowania wobec ZSRR. Żałosne
/