HomeStandard Blog Whole Post (Page 104)

Również „lusterko” naszego portalu glosznadniemna.pl zostało uznane za ekstremistyczne.

Szanowni Czytelnicy, zwłaszcza Ci, czytający nas na Białorusi, dyktatorski reżim Aleksandra Łukaszenki nie może darować tego, że nam i wam udało się nawiązać kontakt po uznaniu portalu Związku Polaków na Białorusi za ekstremistyczny, które nastąpiło pod koniec ubiegłego roku.

Po tamtej haniebnej, godzącej w interesy polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, decyzji marionetkowego sądu rejonu leninowskiego Grodna dostęp do naszego – uznanego przez dyktaturę za ekstremistyczny – portalu został zablokowany na terenie Białorusi.

Na wieść o tym zrobiliśmy „lusterko” naszego portalu, które było dostępne pod adresem glosznadniemna.pl. Przy pomocy „lusterka” udało nam się wznowić kontakt i współpracę informacyjną z naszymi wiernymi Czytelnikami na Białorusi.

Ten nasz wspólny sukces musiał bardzo zaboleć władze, które w dniu 20 maja bieżącego roku decyzją sądu rejonu leninowskiego Grodna uznał za ekstremistyczne także „lusterko” naszego portalu. Za chwilę może nastąpić blokada dostępu do niego.

Zanim to nastąpi powinniśmy ostrzec naszych Czytelników na Białorusi, że za udowodniony fakt czytania naszego portalu, bądź rozpowszechniane ukazujących się na nim treści, grozi ze strony łukaszenkowskiego reżimu odpowiedzialność administracyjna.

Mamy nadzieję, że większość naszych Czytelników na Białorusi już opanowała umiejętność korzystania z zasobów internetowych  z zachowaniem środków ostrożności i dyskrecji, a więc pozostaniemy w kontakcie wbrew podejmowanym przez dyktaturę próbom zamykania nam ust i wbrew zastraszaniu.

Znadniemna.pl

Również „lusterko” naszego portalu glosznadniemna.pl zostało uznane za ekstremistyczne. Szanowni Czytelnicy, zwłaszcza Ci, czytający nas na Białorusi, dyktatorski reżim Aleksandra Łukaszenki nie może darować tego, że nam i wam udało się nawiązać kontakt po uznaniu portalu Związku Polaków na Białorusi za ekstremistyczny, które nastąpiło pod koniec

Obchody 74. rocznicy śmierci rtm. Witolda Pileckiego rozpoczęły się w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL porannym briefingiem dla dziennikarzy z udziałem Zofii Pileckiej, córki rtm. Pileckiego, która tego dnia zaprezentowała kilka autentycznych pamiątek po swoim bohaterskim ojcu. Każda z tych pamiątek ma swoją niepowtarzalną historię.

Od lewej: Jacek Pawłowicz, Zofia Pilecka, dr hab. Filip Musiał. Obchody 74. rocznicy śmierci rtm. Witolda Pileckiego na Rakowieckiej – Warszawa, 25 maja 2022. Fot. Sławek Kasper (IPN)

W godz. 10.00–18.00 wszyscy odwiedzający Muzeum mogli złożyć kwiaty i zapalić znicz Rotmistrzowi pod ścianą śmierci, gdzie po wojnie wykonywano wyroki, strzelając w tył głowy żołnierzom antykomunistycznego podziemia. Można było również zwiedzić Muzeum śladami Rotmistrza i zobaczyć eksponowane tylko tego dnia pamiątki po Witoldzie Pileckim.

Wieczorną część obchodów rozpoczęła Msza św. polowa, podczas której kazanie wygłosił ks. Tomasz Trzaska, kapelan Muzeum.

Polowa msza św. na terenie Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Po jej zakończeniu nastąpiło wręczenie pamiątkowych statuetek kilkunastu osobom wspierającym Muzeum w latach 2016–2022. Statuetki przyjaciół muzeum otrzymali m.in.: córka rotmistrza Zofia Pilecka-Optułowicz, marszałek Antoni Macierewicz, szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, a także prof. Krzysztof Szwagrzyk – dyrektor Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN oraz dr Tomasz Łabuszewski, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie.

Zofia Pilecka-Optułowicz i zastępca prezesa IPN, dr hab. Krzysztof Szwagrzyk. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Zofia Pilecka-Optułowicz. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

O godz. 20.30 podczas wyjątkowego koncertu „W hołdzie Rotmistrzowi” zaśpiewali znani artyści starszego i młodego pokolenia: Krzysztof Cugowski, Krzysztof Iwaneczko, Klaudia Kołata, Andrzej Lampert, Basia Pospieszalska, Barbara Ewa Pospieszalska i Natalia Rzeźniak-Pospieszalska. Fragmenty testamentu Witolda Pileckiego, czyli wybrane sentencje z książeczki „O naśladowaniu Chrystusa” recytował Adam Woronowicz.

Koncert „W hołdzie Rotmistrzowi”. Na zdjęciu Krzysztof Cugowski. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Koncert „W hołdzie Rotmistrzowi”. Na pierwszym planie Basie Pospieszalska. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Utwory wybrane przez wykonawców nawiązywały do niezwykłej biografii Witolda Pileckiego, ukazując wojnę, niezłomność, tęsknotę i ofiarę życia. Krzysztof Cugowski zaśpiewał „Pieśń niepokorną” i „Martwe morze” z repertuaru Budki Suflera, Andrzej Lampert – „Biały krzyż”, Krzysztof Iwaneczko „Modlitwę Narodową”, a Basia Pospieszalska „Moją piosnkę” Cypriana Kamila Norwida.

Po koncercie, w blasku pochodni trzymanych przez żołnierzy WOT, uczestnicy uroczystości przeszli w milczeniu pod ścianę śmierci, aby o godz. 21.30, w godzinę śmierci rtm. Pileckiego, oddać mu hołd.

Przemarsz pod ścianę śmierci. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Wieczorem była także możliwość zaopatrzenia się w książki i gry edukacyjne IPN oraz specjalnie wydany muzealny biuletyn „Rakowiecka 37” z płytą zespołu „Forteca”.

Organizatorami obchodów 74. rocznicy śmierci rtm. Witolda Pileckiego były Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL oraz Instytut Pamięci Narodowej. Patronat nad obchodami objęła 6 Mazowiecka Brygada Obrony Terytorialnej im. rtm. Witolda Pileckiego.

Pamiątki po Witoldzie Pileckim. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Koncert dedykowany pamięci rotmistrza Pileckiego

Widowisko muzyczno-literackie oddające hołd i upamiętniające legendarnego bohatera – osadzonego i straconego w więzieniu na Mokotowie – ofiarę zbrodni komunistycznej. Dobór utworów i tekstów niesie metafizyczną refleksję o miłości do Ojczyzny, niezłomności, wojnie, tęsknocie, o ofierze życia. Narrację oparto na fragmentach rozważań mistycznego dzieła „O naśladowaniu Chrystusa”, Tomasza a Kempis.

Według świadectwa najbliższych Witolda Pileckiego to właśnie lektura „O naśladowaniu Chrystusa” była duchową pociechą Rotmistrza w najstraszniejszych chwilach uwięzienia w mokotowskim areszcie. Swoim dzieciom polecał ją jako swoisty testament. Wydarzenie ukazuje cenę, jaką zapłacili nasi bohaterowie walcząc o najwyższe wartości, prawdę, wiarę, ludzką godność i niepodległość Polski.

Na warstwę muzyczną składają się utwory napisane do wierszy polskich poetów (m.in. Norwida, Herberta) a także tradycyjne pieśni i piosenki o tematyce patriotycznej i religijnej. Przesłanie utworów muzycznych obok odniesień do Ojczyzny, zawiera wyznanie wiary, skargę i oddanie się w opiekę Opatrzności Bożej i Matce Najświętszej Królowej Polski, a także pieśni i piosenki świeckie opowiadające o tym doświadczeniu.

Znadniemna.pl za ipn.gov.pl

 

Obchody 74. rocznicy śmierci rtm. Witolda Pileckiego rozpoczęły się w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL porannym briefingiem dla dziennikarzy z udziałem Zofii Pileckiej, córki rtm. Pileckiego, która tego dnia zaprezentowała kilka autentycznych pamiątek po swoim bohaterskim ojcu. Każda z tych pamiątek ma swoją

Szanowni Czytelnicy, z głębokim żalem informujemy, że odeszła do Pana nasza koleżanka – dziennikarka i działaczka środowiska polskiego we Lwowie na Ukrainie – Teresa Dutkiewicz, wiceprzewodnicząca Federacji Polskich na Ukrainie i redaktor naczelna czasopisma „Nasze Drogi”.

Teresa Dutkiewicz urodziła się w 1941 r. we Lwowie.

Była wychowanką polskiej szkoły im. Marii Magdaleny we Lwowie. W czasie próby ograniczenia działalności szkoły, razem z komitetem rodzicielskim intensywnie walczyła na rzecz przywrócenia statusu szkoły 11-letniej i wszystkich jej uprawnień, a także przywrócenia imienia patronki św. Marii Magdaleny.

Teresa Dutkiewicz była absolwentką Politechniki Lwowskiej. Ukończyła kierunek: technologia szkła i tu pracowała od ponad 50 lat.

Jako polska patriotka dużo pracowała społecznie na rzecz polskiej społeczności Lwowa i polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie. Była wiceprezesem Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie, a od 1993 roku – także redaktorką naczelną czasopisma tej organizacji pt. „Nasze Drogi”.

Teresa Dutkiewicz należała również do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na Ukrainie. Pasja dziennikarska sprawiła, że wielokrotnie zostawała laureatką konkursów literackich.

Jej ofiarna praca na rzecz środowiska Polaków na Ukrainie, a także umacniania więzi z Ojczyzną została doceniona i wyróżniona odznaczeniami: Medal Komisji Edukacji Narodowej, Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP, Krzyż Oficerski Orderu Zasługi RP, Odznaka Zasłużony dla Kultury Polskiej, Order Uśmiechu.

Redaktorzy mediów ZPB mieli szczęście poznać Teresę Dutkiewicz i obcować z nią w ramach odbywających się w Warszawie dorocznych zjazdów Federacji Mediów Polskich na Wschodzie. Jej poglądy na rolę pracy polskojęzycznej za wschodnią granicą Polski były zbieżne z naszym rozumieniem roli tejże prasy dla społeczności polskich zarówno na Białorusi, jak też na Ukrainie.

Żegnając śp. Teresę Dutkiewicz, tracimy osobę, z którą łączyła nas wspólnota wartości i celów, która była dla nas przykładem oddania pracy na rzecz innych. Na zawsze pozostanie w naszych sercach i pamięci.

Rodzinie, przyjaciołom i współpracownikom Zmarłej składamy wyrazy szczerego współczucia i modlimy się, aby dobry Bóg przyjął ją do swojego królestwa.

Redakcje Znadniemna.pl i „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”

Szanowni Czytelnicy, z głębokim żalem informujemy, że odeszła do Pana nasza koleżanka - dziennikarka i działaczka środowiska polskiego we Lwowie na Ukrainie – Teresa Dutkiewicz, wiceprzewodnicząca Federacji Polskich na Ukrainie i redaktor naczelna czasopisma „Nasze Drogi”. Teresa Dutkiewicz urodziła się w 1941 r. we Lwowie. Była wychowanką

23 maja minęła 180 rocznica urodzin Marii Konopnickiej, uhonorowanej przez Sejm Rzeczpospolitej Polski jako ,,wybitna postać polskiego pozytywizmu mająca niepowtarzalny wpływ na kształtowanie polskiej tożsamości narodowej’’.

W powszechnej świadomości Maria Konopnicka funkcjonuje przede wszystkim jako autorka dla dzieci, a przecież w swoich czasach była szalenie popularna i czytana przez wszystkich. Jej teksty wzbudzały kontrowersje, wywoływały polemiki. Pisała nie tylko wiersze, lecz i poematy, nowele, szkice, obrazki, teksty publicystyczno-reportażowe, prace krytycznoliterackie, tłumaczyła. Wiersze Konopnickiej będące pokłosiem jej pobytu we Włoszech i Francji należą bez wątpienia do najlepszych osiągnięć poezji współczesnej.

Maria Stanisława Konopnicka z Wasiłowskich (pseudonim Jan Sawa i in.) urodziła się 23 maja 1842 roku w Suwałkach. Z domu Maria wyniosła znajomość Biblii, a także twórczości Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Domową edukację uzupełniała w latach 1855-1856 na pensji u sióstr sakramentek w Warszawie. Tam zetknęła się z Elizą Pawłowską, późniejszą Orzeszkową, z którą połączyła ją wieloletnia przyjaźń. Szkolna znajomość Elizy Pawłowskiej i Marii Wasiłowskiej byłaby w ich biografiach nic nie znaczącym epizodem, gdyby nie twórczość literacka Orzeszkowej i „odkrycie” Konopnickiej – poetki na przełomie 1878/1879 roku. Orzeszkowa wspierała Konopnicką w początkach jej kariery artystycznej, broniła przed atakami konserwatywno-katolickiej krytyki, wydała „fragmenty dramatyczne „Z przeszłości” (1881), czytała z upodobaniem kolejne zbiory wierszy, uczyła się ich na pamięć, włączała do listów, cytowała i parafrazowała, a w lutym 1909 roku przygotowała w Grodnie wieczór literacko-artystyczny poświęcony jej twórczości. Przez 40 prawie lat toczył się ukryty w listach dialog Orzeszkowej z liryką Konopnickiej. Ten fascynujący dwugłos utrwalony został w korespondencji pisarek.

Maria Konopnicka przebijała się do literatury o własnych siłach. Uznanie poetce przyniósł cykl „W górach” (1876 r.), który – w cyklu „Listy z podróży” w „Gazecie Polskiej” – przychylnie zrecenzował Henryk Sienkiewicz: „Co za śliczny wiersz, […] sam się śpiewa jak jaki mazurek Szopena. […] ta pani lub panna ma prawdziwy talent, który prześwieca przez wiersze jak promienie świtu przez mgłę.”

Była nie tylko pisarką, lecz i działaczką społeczną, uczestniczyła w konspiracyjnych i jawnych akcjach społecznych, które koncentrowały się wokół opieki nad więźniami politycznymi, upowszechniania oświaty, a także praw kobiet. Kosztem wielu wyrzeczeń samotnie wychowywała sześcioro dzieci. Przez wiele lat tułała się po Europie, nie zrywając kontaktów z krajem – w tym czasie była jedną z czołowych organizatorek protestu światowej opinii publicznej przeciw okrucieństwom Prus wobec strajkujących dzieci Wrześni. W 1908 w miesięczniku „Przodownica” Konopnicka opublikowała „Rotę” – najsłynniejszy ponadczasowy wiersz, który stanowił punkt kulminacyjny publicystycznej kampanii poetki przeciwko polityce germanizacyjnej w zaborze pruskim. Po raz pierwszy została wykonana publicznie 15 lipca 1910 w czasie uroczystości odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. W roku 1926 pretendowała do roli hymnu narodowego.

Pierwodruk Roty w Przodownicy. 1908 rok

Nazywano ją „Hamletem w spódnicy”. Młody Stefan Żeromski, wówczas gimnazjalista, napisał: „nasze pokolenie ma swego wieszcza w osobie Konopnickiej”.

„ … była ona chyba największym nowelistą polskim. „Banasiowa”, „Urbanowa”, „Nasza szkapa” – to arcydzieła, bardzo ludzkie, ale bez cienia sentymentalizmu” (Jan Lechoń).

Jej imieniem nazywane są szkoły, ulice i ważne instytucje państwowe. Od lat polski Przedbórz zbiera uczestników na Światowy Festiwal Poezji Marii Konopnickiej, który cieszy się zasłużona renomą, pielęgnując pamięć o twórczości Marii Konopnickiej wśród Polaków za granicą, zwłaszcza na Kresach Wschodnich. Dzięki temu pamięć o słynnej pisarce i poetce jest kultywowana, a wydarzenie to na stale wpisało się w kalendarz imprez patriotycznych i kulturalnych. W różnych latach uczestniczyli w nim soliści i zespoły działające przy ZPB.

Zespół „Młode Babcie” na XIX Światowym Festiwalu Poezji Marii Konopnickiej w Przedborzu. 2010 rok

Marina Towarnicka, laureatką I nagrody na Światowym Festiwalu Poezji Marii Konopnickiej w Przedborzu. 2013 rok

Maria Konopnicka zmarła 8 października 1910 r. we Lwowie, tam została pochowana na cmentarzu Łyczakowskim w Panteonie Wielkich Lwowian. Jej pogrzeb stał się wielką manifestacją patriotyczną, w której udział wzięło blisko 50 000 osób. Na cokole popiersia nagrobnego wyryto fragment wiersza Konopnickiej „Na cmentarzu”, który nadal brzmi niezwykle aktualnie:

…Proście wy Boga o takie mogiły,
Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości,
Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły
Na dzień przyszłości…

Grób Marii Konopnickiej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie

Marta Tyszkiewicz

23 maja minęła 180 rocznica urodzin Marii Konopnickiej, uhonorowanej przez Sejm Rzeczpospolitej Polski jako ,,wybitna postać polskiego pozytywizmu mająca niepowtarzalny wpływ na kształtowanie polskiej tożsamości narodowej’’. W powszechnej świadomości Maria Konopnicka funkcjonuje przede wszystkim jako autorka dla dzieci, a przecież w swoich czasach była szalenie popularna

25 maja mija czternaście miesięcy od momentu uwięzienia przez białoruski reżim prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta w ramach tzw. „sprawy Polaków”.

Związek Polaków na Białorusi i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” zapraszają jutro, 25 maja br., o godz. 19.00 do skweru przy pomniku księdza Jerzego Popiełuszki w Białymstoku na akcję solidarności z prześladowanymi przez reżim Łukaszenki przedstawicielami polskiej mniejszości na Białorusi Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem.

Działacz ZPB, dziennikarz Andrzej Poczobut od 14 miesięcy przebywa w białoruskim areszcie. Obecnie znajduje się w areszcie śledczym przy ulicy Wołodarskiego w Mińsku, do którego został przeniesiony 3 maja z więzienia śledczego w Żodzinie. Natomiast prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys opuściła białoruski areszt po roku uwięzienia i znajduje się od dwóch miesięcy w areszcie domowym pod kontrolą służb specjalnych. Polskim działaczom grozi od 5 do 12 lat więzienia.

Kościół NMP Królowej Polski w Kopisku

Z inicjatywy członkini Zarządu Głównego ZPB Ireny Biernackiej w środę, 25 maja, o godz. 8:00, w intencji odzyskania wolności przez Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta zostanie odprawiona Msza św. w Kościele Najświętszej Marii Panny Królowej Polski w Kopisku.

Zachęcamy Polaków z Białorusi oraz sympatyków ZPB we wszystkich miejscach Polski do organizowania spontanicznych akcji, informujących o niesprawiedliwym uwięzieniu przez reżim Łukaszenki liderów polskiej mniejszości na Białorusi.

Znadniemna.pl

25 maja mija czternaście miesięcy od momentu uwięzienia przez białoruski reżim prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta w ramach tzw. „sprawy Polaków”. Związek Polaków na Białorusi i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” zapraszają jutro, 25 maja br., o

Białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna” ogłosiło 21 maja na Białorusi Dniem Więźnia Politycznego. Rok temu w tym dniu w białoruskiej kolonii karnej w niewyjaśnionych okolicznościach, zginął białoruski opozycjonista Witold Aszurak. W niedzielę, 22 maja br., dziesiątki osób zebrały się w warszawskim kościele pw. św. Aleksandra, by pomodlić się w rocznicę tragicznej śmierci Witolda Aszurka.

Podczas Mszy św. w intencji zmarłego więźnia politycznego Witolda Aszurka. Foto.: WO/belsat.eu

W nabożeństwie wziął udział brat zmarłego – Andrej Aszurak. Fot.: WO/belsat.eu

– Śmierć więźnia politycznego to tragedia całego narodu – powiedział ksiądz Wiaczasłau Barok, który uciekł z Białorusi przed opresjami ze strony reżimu Łukaszenki, wspominając tragicznie zmarłego Witolda Aszurka.

Po mszy św. uczestnicy nabożeństwa przeszli pod pomnik Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu, gdzie dołączyli do nich inni białoruscy uchodźcy, by wspólnie uczcić Dzień Więźniów Politycznych. Zabrzmiały białoruskie pieśni patriotyczne, zaprezentowano plakaty po polsku i białorusku oraz zdjęcia innych więźniów politycznych reżimu.

Witold Aszurak, którego białoruscy obrońcy praw człowieka postanowili upamiętnić, ogłaszając rocznicę jego śmierci Dniem Więźnia Politycznego, nie piastował kierowniczych stanowisk w białoruskich strukturach opozycyjnych. Urodzony i mieszkający w Brzozówce koło Lidy, był jednak lokalną znakomitością. Zasłynął m. in. z tego, że w roku 2019 przyłapał władze na zanieczyszczaniu rzek Dzitwa i Niemen, do których zakład gospodarki komunalnej w Lidzie zlał nieczystości.

Jako aktywista ekologiczny walczył też z wdrożeniem przez Hutę Szkła „Niemen” w Brzozowce szkodliwej dla środowiska i mieszkańców produkcji waty szklanej.

Upamiętniał Polaków

Od wielu lat Witold Aszurek był znany w swoim regionie i na całej Białorusi z inicjatyw, które realizował na rzecz upamiętnienia powstańców styczniowych i innych wspólnych polsko-białoruskich bohaterów ziemi lidzkiej, m.in. założyciela Huty Szkła w Brzozówce – polskiego przedwojennego przedsiębiorcy Juliusza Stolle.

Dzięki wysiłkom śp. Witolda Aszuraka Ministerstwo Kultury Białorusi zaakceptowało pomysł postawienia w Brzozówce pomnika założyciela Huty Szkła „Niemen”, któremu zawdzięcza swoim istnieniem rodzinne miasto opozycyjnego aktywisty.

Dziwna śmierć w więzieniu

W czasie kampanii prezydenckiej 2020 roku na Białorusi Witold Aszurak zajmował się agitacją za kandydatami rywalizującymi z dyktatorem Aleksandrem Łukaszenką, a w dniu wyborów organizował w Lidzie monitoring liczenia głosów. Tuż po zamknięciu lokali wyborczych 9 sierpnia 2020 roku Witold Aszurak wyszedł protestować przeciwko fałszowaniu wyników wyborów przez lokalne komisje wyborcze. Został za to schwytany i skazany na 20 dni aresztu, po wyjściu z którego kontynuował udział w protestach powyborczych. We wrześniu znowu znalazł się za kratami, a miesiąc później usłyszał zarzuty karne.

Za udział w protestach powyborczych Witold Aszurak został skazany w styczniu 2021 roku na pięć lat pozbawienia wolności. Wyrok odbywał w kolonii karnej w Szkłowie na wschodzie Białorusi.
Tam 21 maja 2021 roku Witold Aszurak zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, jak poinformowały władze jego rodzinę, „wskutek zatrzymania akcji serca”. Bliscy 50-letniego mężczyzny nie dali wiary oficjalnej wersji, gdyż zmarły nigdy nie skarżył się na problemy z sercem i prowadził aktywny zdrowy tryb życia. Na poparcie oficjalnej wersji przyczyn zgonu opozycjonisty, Komitet Śledczy Republiki Białorusi na swoim kanale w Youtube opublikował film z więzienia, na którym została zarejestrowana śmierć mężczyzny, przypominającego Witolda Aszurka. Na filmie widać, jak więzień słania się na nogach i upada, prawdopodobnie uderzając głową o twardą posadzkę. Po chwili na zmontowanym nagraniu widać, jak więźniowi jest udzielana pomoc, a potem, jak ten sam więzień upada drugi raz. Na końcu demonstrowane jest, jak rzekomy Witold Aszurak leży na plecach, otoczony przez kilku strażników.

W związku ze śmiercią Witolda Aszurka, do której doszło w szkłowskiej kolonii karnej, nie została wszczęta ani sprawa karna, ani nie przeprowadzono obiektywnego dochodzenia i ekspertyz w celu ustalenia przyczyn zgonu. Przyjaciółka rodziny zmarłego Olga Bykowskaja, która wraz z bratem Witolda odbierała zwłoki opozycjonisty, mówiła wówczas Telewizji Biełsat, że ciało mężczyzny oddano „z głową zabandażowaną od czubka do nosa, widać było tylko usta”.

Jaki mógł być motyw znęcania się nad skazanym w więzieniu? Władzom mogło się nie podobać, że Witold Aszurak jako pierwszy z białoruskich więźniów ujawnił, iż w więzieniu „polityczni” są przez strażników znakowani żółtymi łatkami, co przypominało znakowanie Żydów w czasach niemieckiej okupacji.

Irena Biernacka o Witoldzie Aszurku: „był gorliwym katolikiem”

W naturalne przyczyny śmierci więźnia politycznego z Brzozówki koło Lidy do tej pory nie wierzą ludzie, znający go osobiście za życia. Należy do nich prezes oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Irena Biernacka, która została wywieziona do Polski z białoruskiego więzienia po interwencji polskiej dyplomacji, rządu i prezydenta, kilka dni po śmierci Witolda Aszurka.

– Poznałam go dzięki księdzu z Brzozówki, który polecał Witolda jako człowieka, zajmującego się odnawianiem grobów powstańców styczniowych i upamiętnianiem powstańców. Angażowałam śp. Witolda m. in. w sprawę odnawiania przez ZPB kapliczki powstańców styczniowych w Stankiewiczach. Najczęściej jednak spotykaliśmy się w kościele. Witold nie krył tego, że pochodzi z katolickiej rodziny.

Kiedy pytałam go, czy ma też polskie pochodzenie, to mówił, że jest Białorusinem o mieszanych korzeniach, trochę tatarskich i innych. W jednej z rozmów Witold ujawnił jednak, że jego dziadek był polskim oficerem, rozstrzelanym w Katyniu przez NKWD. Witold był bardzo gorliwym katolikiem. Kiedy wraz z działaczami ze swojego oddziału Związku Polaków na Białorusi zainicjowałam obok lidzkiej fary modlitwę pompejańską w intencji powrotu na Białoruś niewpuszczanego przez Łukaszenkę metropolity Kondrusiewicza, Witold przychodził pod kościół codziennie i modlił się razem z nami”.

Irena Biernacka była wśród mieszkańców Lidy, którzy tłumnie przychodzili w styczniu 2021 roku na proces sądowy Witolda Aszurka. Za „niewłaściwe zachowanie się” w czasie procesu polska działaczka była karana wysoką grzywną, a obecnie jest podejrzaną w sprawie karnej, prowadzonej na Białorusi przeciwko najaktywniejszym obserwatorom procesu Witolda Aszurka w Lidzie w styczniu 2021 roku.

Mateusz Morawiecki o zmarłym: „był wielkim patriota Białorusi”

Zagadkowa śmierć w więzieniu białoruskiego opozycjonisty stała się szokiem nie tylko dla środowisk opozycyjnych na Białorusi. Została zauważona także przez polskich polityków. Kondolencje rodzinie zmarłego opozycjonisty wyraził rok temu m. in. premier Mateusz Morawiecki.

„Łączę się w bólu z Rodziną i modlitwie za duszę zmarłego Witolda Aszurka, więźnia politycznego i wielkiego patrioty Białorusi. Spoczywaj w pokoju wierny Przyjacielu Rzeczypospolitej – napisał premier na Twitterze z powodu śmierci Witolda Aszurka, dodając, że zmarły był „wiernym patriotą Białorusi, którego dziadek został zamordowany przez NKWD w Katyniu”.

Kondolencje od ambasador USA

Kondolencje rodzinie i bliskim Witolda Aszurka złożyła wówczas także ambasador USA na Białorusi (na uchodźstwie w Wilnie – red.) – Julie Fischer. Jak napisała na Twitterze: „Witold Aszurak zginął w walce o wolność i świetlaną przyszłość Białorusi”, a sprawcy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za jego „nielegalne uwięzienie i bezsensowną śmierć”.

Znadniemna.pl/polskatimes.pl/belsat.eu

Białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiosna” ogłosiło 21 maja na Białorusi Dniem Więźnia Politycznego. Rok temu w tym dniu w białoruskiej kolonii karnej w niewyjaśnionych okolicznościach, zginął białoruski opozycjonista Witold Aszurak. W niedzielę, 22 maja br., dziesiątki osób zebrały się w warszawskim kościele pw. św.

434 lata temu, 23 maja 1588 roku,  w krypcie Katedry Wawelskiej pod kaplicą mariacką został pochowany Stefan Batory. Król zmarł w Grodnie 12 grudnia 1586 roku. Przyczyną zgonu była najprawdopodobniej przewlekła niewydolność nerek.

Nagrobek Stefana Batorego, rycina Fryderyka Dietricha, 1822–1827; Biblioteka Narodowa

Ciało królewskie, sprowadzone z Grodna w trumnie cynowej, złożono najpierw w Łobzowie, skąd kondukt ruszył w kierunku Krakowa. Naprzeciw wyszły mu z Kleparza wszystkie procesje, „każdy swoim zwyczajem i obrzędem”. Jak podawał współczesny opis funeralnej celebry, „był to dzień bardzo gorący”. Trumnę postawiono przed kościołem św. Floriana, gdzie „mszę najpierwszą odprawowali”. Następnie żałobny orszak ruszył w miasto, a „póki stawało świec, dawano każdemu”. Za duchowieństwem i ubogimi jechali chorążowie ziemscy, koronni i litewscy, za którymi niesiono 40 mar „pod rozmaitego złotogłowiu przykryciem”. Dalej masztalerze prowadzili 30 koni okrytych czarnym suknem. Po nich postępowali konno: Tereus Weselin, „miłośnik króla Stefana”, w zbroi, z obnażonym mieczem w ręku; pan Stojowski w zbroi, niosąc „drzewce czarne, magierkę pod pierzem białym”, oraz „Węgrzyn na bardzo cudnym koniu”, z tarczą. Osobę zmarłego prezentował podstoli Srzeniawa, „w szacie króla Stefana”.

Po królewskiej kapeli i muzykach, śpiewających „bardzo żałośnie psalmy łacińskie”, szedł dwór Zygmunta III Wazy, panowie koronni i litewscy oraz posłowie pruski i brandenburski. Następnie niesiono insygnia koronne, poprzedzając wóz zaprzężony w 12 koni „pod czarnym aksamitem” z ciałem królewskim, otoczonym setką dworzan, trzymających zapalone świece. Za wozem postępowali: król Zygmunt III i królowa Anna Jagiellonka, królewna szwedzka Anna Wazówna oraz kardynał Jerzy Radziwiłł, poseł papieski, trzech marszałków oraz dwóch braci Batorych – kardynał Jerzy i Baltazar. Pochód zamykali królewscy drabanci, hajducy, „panie wojewodziny krakowskie” i fraucymer. „I tak ciało na zamek krakowski zaprowadzili – czytamy  w relacji. – (…) W trumnę dębową trumnę cynową z ciałem ułożyli, która bardzo osobliwą robotą była w Gdańsku urobiona, cudnymi kunszty odlewana. Była też w tej trumnie po boku uczyniona tabliczka pod szkłem, malowana twarz króla Stefana własna jako żywa (…). Pochowano ciało za wielkim ołtarzem, na zamku w kościele w kaplicy i nowy grób, z gruntu murowany, w którym leży w tejże trumnie cynowej Batory Stefan I, król Polski”. Dwa dni następne, 24 i 25 maja, przeznaczono na obejście pięciu krakowskich kościołów, w których odprawiono egzekwie, oraz na odprawienie mszy i wygłoszenie kazania na zamku wawelskim.

Trumnę króla Stefana otworzono w 1877 r. Według relacji, zamieszczonej w „Kalendarzu Krakowskim na rok 1878”, leżąca na aksamitnej poduszce sczerniała czaszka Batorego zachowała się dość dobrze, „z wąsem i brodą brunatnego koloru”; na niej widać było zzieleniałą miedzianą („a pewniej ze srebrnej blachy”) koronę, obok berło i jabłko. „Ciała, nawet rąk, nie widać – okrywa je bowiem kapa ze złotogłowiu, snać na tle pąsowym dzianego, brzegami tak na siebie zsunięta, że nie widać będącego zapewne pod nią spodniego ubrania. Nie odsłaniano tej kapy, nie dotykając zwłok. Od kolan chmiel”. Stan królewskich szczątków niewiele zmienił się do czerwca 1930 r., gdy trumnę otwarto ponownie w celu konserwacji cynowych trumien.

31 marca 2015 roku w obecności kard. Stanisława Dziwisza i konsul Republiki Węgierskiej w Krakowie dr Adrienne Körmendy został w katedrze na Wawelu otwarty grobowiec króla Stefana Batorego. Po odmówieniu modlitw sarkofag króla został odsłonięty, by można było go zabrać do pracowni konserwatorskiej. Po dziewięciu miesiącach prac zakończyła się konserwacja sarkofagu króla Stefana Batorego.  Jeden z najpiękniejszych cynowych grobowców w Polsce był w katastrofalnym stanie. Obecnie wygląda tak, jak podczas pogrzebu władcy ponad czterysta lat temu. Na wieko wrócił po latach portret władcy.

Stefan Batory (1533-1586), książę węgierskiego Siedmiogrodu, był królem Polski w latach 1576-1586. 1 maja 1576 r. poślubił w katedrze wawelskiej Annę Jagiellonkę. Został też wówczas koronowany przez bp. Stanisława Karnkowskiego na króla Polski. Zmarł 12 grudnia 1586 r. w Grodnie. 

Opr. IT-P/Znadniemna.pl/Fot: Jacek Bednarczyk/PAP

434 lata temu, 23 maja 1588 roku,  w krypcie Katedry Wawelskiej pod kaplicą mariacką został pochowany Stefan Batory. Król zmarł w Grodnie 12 grudnia 1586 roku. Przyczyną zgonu była najprawdopodobniej przewlekła niewydolność nerek. [caption id="attachment_56523" align="alignnone" width="751"] Nagrobek Stefana Batorego, rycina Fryderyka Dietricha, 1822–1827; Biblioteka Narodowa[/caption] Ciało

Polska wspiera i będzie wspierać Ukrainę; nie spocznę, dopóki Ukraina nie stanie się członkiem UE w pełnym tego słowa znaczeniu – zadeklarował prezydent Andrzej Duda w orędziu wygłoszonym w Radzie Najwyższej Ukrainy. Podziękował Ukraińcom za obronę Europy „przed najazdem nowego rosyjskiego imperializmu”.

Prezydent Duda wystąpił w niedzielę w Radzie Najwyższej Ukrainy jako pierwszy zagraniczny przywódca od czasu wybuchu wojny. Jego przemówieniu przysłuchiwał się m.in. prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

„Jestem dziś w pięknym, dumnym Kijowie, stolicy wolnej, niepodległej, demokratycznej Ukrainy, która prawie od 90 dni stawia bohaterski opór barbarzyńskiej agresji” – rozpoczął swe wystąpienie polski prezydent i przypomniał, że w Kijowie złożył wizytę 23 lutego, dzień przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji, by wspierać ten kraj i jego naród, a także by zapewnić, że Polska nigdy nie zostawi Ukrainy samej.

Kolejną wizytę – jak wspominał – złożył w Kijowie w połowie kwietnia, by rozmawiać o pomocy dla Ukrainy. „Podczas tamtej wizyty w Kijowie byłem także w Borodziance i w Irpieniu. Na własne oczy widziałem ślady zbrodni, ogrom ludzkiego nieszczęścia, cierpienie, ból, zburzone domy, niewyobrażalną tragedię waszego narodu” – podkreślił Andrzej Duda.

„Wiem, jak strasznych czynów dopuścili się w Buczy i innych miejscach barbarzyńscy najeźdźcy. Muszą za to odpowiedzieć przed międzynarodowymi trybunałami; to rzecz konieczna, jeżeli świat ma być światem sprawiedliwym i wolnym” – dodał polski prezydent. Zaznaczył, że pomimo „wielkich zniszczeń, strasznych zbrodni, wielkiego cierpienia, którego każdego dnia doświadcza ukraiński naród, rosyjscy najeźdźcy nie złamali go. „Nie złamali was, nie udało im się to i wierzę w to głęboko, że nigdy im się to nie uda. Chcę to dziś powiedzieć z całą mocą: wolny świat ma dziś twarz Ukrainy” – oświadczył prezydent.

Podziękował za zaszczyt przemawiania w miejscu gdzie – jak mówił – „bije serce wolnej, niepodległej i demokratycznej Ukrainy”. Prezydent podkreślił, że to ogromny przywilej i wyróżnienie, które traktuje jako wielki gest przyjaźni wobec Polski i Polaków.

Andrzej Duda oddał też hołd ukraińskim żołnierzom, którzy od blisko trzech miesięcy bronią swego kraju. „Zwracam się do waszych żołnierzy, do żołnierzy ukraińskich, walczących w siłach zbrojnych Ukrainy, Gwardii Narodowej, jednostkach obrony terytorialnej, do bohaterskich obrońców Mariupola, również tych, którzy przebywają obecnie w rosyjskiej niewoli, i do tych, którzy na całej linii frontu stawiają zaciekły opór najeźdźcom – jesteście bohaterami Ukrainy, ale jesteście też bohaterami Polski, Europy i całego świata. Dziękujemy wam z całego serca” – podkreślił prezydent. „Przyjmijcie nasz wielki szacunek” – dodał.

„Z całego serca dziękuję, w imieniu narodu polskiego, dziękuję za wasz opór, za wasze poświęcenie, za waszą odwagę, za wasze umiłowanie wolności i ojczyny. To ono będzie źródłem waszego zwycięstwa. Wierzymy w to głęboko” – podkreślił.

Zwrócił zarazem uwagę, że przed wybuchem wojny wiele państw, ekspertów i światowe media przewidywały, że będzie ona szybka, a Kijów upadnie w trzy dni. „Nie mogli się bardziej pomylić. Nie upadł ani w trzy dni, ani w 33 dni, ani w 53, ani w 83 dni i nie upadnie. Nie upadnie, nie mam co do tego żadnych wątpliwości” – podkreślił Duda.

Podziękował też ambasadorowi RP w Kijowie Bartoszowi Cichockiemu, który cały czas pozostaje na placówce. „Był tu w czasie bombardowań z wami i w czasie ataku na Kijów i jest tutaj ze mną. Dziękuję, panie ambasadorze, za godne reprezentowanie Rzeczypospolitej” – powiedział prezydent.

Andrzej Duda zapewnił w swym orędziu, że Ukraińcy, którzy uciekli do Polski przed wojną, są bezpieczni i będą mogli bezpiecznie wrócić do swego kraju, po tym, jak Ukraina pokona rosyjskiego okupanta. „Drodzy ukraińscy przyjaciele, chciałbym żebyście wiedzieli, że wasi bliscy, żony, rodzice, dzieci, wnuki, te miliony ludzi, które musiały wyjechać z Ukrainy także do Polski, uciekając dziś przed tragedią wojny, nie są dziś w naszym kraju uchodźcami, są naszymi gośćmi” – oświadczył Duda.

Prezydent przypomniał także słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, że razem, Polaków i Ukraińców, jest ponad 80 milionów i że razem jesteśmy silniejsi. „Nie wolno nam tej szansy zmarnować” – dodał.

Jak mówił, „wrogowie wielokrotnie próbowali nas skłócić, skierować przeciwko sobie”. „Dziś także próbują, strasząc Polaków Ukraińcami i Ukraińców Polakami. Wykorzystując do tego bolesne tematy z naszej wzajemnej przeszłości, z naszej historii, ale to im się nie uda. Zbyt dobrze poznaliśmy te metody. Wiemy, że napięcia w relacjach polsko-ukraińskich służą tylko obcym interesom, a nam – Polakom i Ukraińcom – szkodzą” – ocenił prezydent.

Dodał, że oba narody łączą „długie wieki historii – historii wspaniałej”, ale – jak przyznał – „w wielu momentach także i bardzo trudnej”. „Popełniliśmy wzajemnie wiele błędów, za które zapłaciliśmy wysoką cenę. Mówił o tym na Ukrainie, we Lwowie, papież Jan Paweł II, wielki orędownik pokoju i pojednania polsko-ukraińskiego” – przypomniał Duda.

Przywołał też słowa papieża wypowiedziane podczas pielgrzymki do Lwowa, że „dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”. „Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, wspólnie realizujemy to przesłanie i musimy je realizować nadal w oparciu o prawdę i wzajemny szacunek” – wskazał prezydent.

Za „swoisty paradoks” uznał fakt, że „tak wielkie zło, które wyrządzają na Ukrainie najeźdźcy wyzwoliło z drugiej strony tak wielkie dobro”. „Wierzę, że to dobro, te nawiązane przyjaźnie między milionami Polaków i Ukraińców sprawią, że będziemy dobrymi sąsiadami już na zawsze. To wielka dziejowa, historyczna szansa i to wielki, dziejowy, historyczny przełom” – zaznaczył prezydent.

Powiedział też, iż staje przed Radą Najwyższą Ukrainy jako prezydent Polski, by podziękować. „Do tej pory wy dziękowaliście. Mówicie, że Polska otworzyła granice dla 3,5 mln ukraińskich uchodźców i stała się domem dla ponad 2 mln z nich. To prawda. Mówicie, że Polska dała Ukrainie ogromną liczbę czołgów, transporterów opancerzonych, wyrzutni rakiet, broń i amunicję wartą ponad 2 mld dolarów, że cały czas powtarza innym, że Ukraina musi mieć wsparcie wolnego świata. To prawda” – stwierdził Duda.

„Mówicie, że Polska niesie pomoc i nie przestraszyła się rosyjskich, moskiewskich pogróżek. To też prawda. Mówicie, że Polska otworzyła swoją granicę i dała Ukraińcom takie same prawa, jakie posiadają Polacy i przyjęła do szkół wasze dzieci. I to też jest prawdą. Jednak to nie my jesteśmy bohaterami. To wy nimi jesteście” – oświadczył.

Prezydent podkreślał, że Polska wierzy w Ukrainę. „Dziękuję Wam za to, że bronicie Europy przed najazdem barbarzyństwa i nowego rosyjskiego imperializmu, że pokazujecie tyranom ich miejsce, że udowodniliście, że duch wolnego narodu jest silniejszy. Dziękuję za to z całego serca” – podkreślił Andrzej Duda. „Pokazałaś Ukraino, że jesteś – jak mówi twój hymn – kozackiego rodu. Jesteście wielcy” – zaznaczył.

Ocenił zarazem, że to nie Ukraińcy, ale świat zachodni „zdaje egzamin wiarygodności z tego, czy jego wartości naprawdę coś znaczą”. „Jeżeli dla świętego spokoju, interesów gospodarczych czy politycznych ambicji zostanie poświęcona Ukraina, choćby centymetr jej terytorium i kawałek suwerenności, będzie to olbrzymi cios nie tylko dla ukraińskiego narodu, ale dla całej wspólnoty Zachodu, nie mam co do tego żadnych wątpliwości” – powiedział Duda.

Jego zdaniem, czas i przyszłość Ukrainy pokażą, czy wartości świata zachodniego – demokracja, prawa człowieka i solidarność rzeczywiście coś znaczą. „Nie wolno nam dopuścić, by stały się tylko pustymi słowami, nie wolno nam do tego dopuścić. To wielka odpowiedzialność Zachodu wobec Ukrainy, to wielka odpowiedzialność wspólnoty międzynarodowej wobec naszego narodu i waszego państwa” – przekonywał prezydent.

Wskazał, że po Buczy, Borodziance i Mariupolu nie może być powrotu do formuły „business as usual” z Rosją. „Szanowne panie i panowie prezydenci, państwo premierzy, szanowni państwo posłowie do parlamentów całego świata, nie może być powrotu do +business as usual+. Uczciwy świat nie może tego zrobić, przechodząc do porządku dziennego nad zbrodnią, nad agresją, nad łamaniem podstawowych zasad” – powiedział Duda.

Jak zauważył, zachodni świat „zjednoczył się wokół Ukrainy”, w czym – jak dodał – duża zasługa Stanów Zjednoczonych i prezydenta USA Joe Bidena. „W sytuacji prawdziwego zagrożenia potwierdza się, że silne amerykańskie przywództwo jest nadal potrzebne światu. Mówię to w miejscu, z którego widać, że potrzebujemy więcej Ameryki w Europie zarówno w wymiarze wojskowym, jak i w tym wymiarze gospodarczym” – dodał prezydent.

Przyznał zarazem, że w Europie w ostatnim czasie „pojawiały się i pojawiają niepokojące głosy z żądaniami, żeby Ukraina uległa żądaniom Putina”. „Chcę powiedzieć jasno. Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości. Tylko Ukraina ma prawo o sobie decydować” – oświadczył prezydent. Dodał, że „świat, wspólnota międzynarodowa, powinien domagać się od Rosji całkowitego wycofania się z terytorium Ukrainy, zaprzestania naruszania prawa międzynarodowego”.

„Nie ma mowy o żadnym negocjowaniu i decydowaniu ponad głowami Ukrainy. Nic o was bez was. Absolutnie. To żelazna zasada. I niech tak pozostanie” – podkreślił Andrzej Duda.

Przypomniał, że w kwietniu minęło 14 lat od szczytu NATO w Bukareszcie, na którym – jak mówił – mogły zapaść historyczne decyzje dające Ukrainie plan do członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim. „Gdyby wtedy posłuchano prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prawdopodobnie nie doszłoby do agresji w 2014 roku, nie byłoby obecnej wojny, nie doszłoby do ogromu zniszczeń ludzkiego cierpienia, historia potoczyłaby się inaczej” – przekonywał prezydent.

Zauważył, że władze Polski od dawna ostrzegały przed „imperialnymi zapędami Rosji i Putina, przed chęcią odbudowy wpływów Związku Sowieckiego a może i carskiej Rosji, przed uzależnianiem od rosyjskich źródeł energii”. „Nie posłuchano nas, bagatelizowano nasze ostrzeżenia, byliśmy oskarżani o rusofobię. Dziś świat po cichu przyznaje, że mieliśmy rację, ale wierzcie mi, niezwykle gorzka to satysfakcja” – zaznaczył Andrzej Duda.

Według Dudy, to „powinien być wielki wyrzut sumienia dla niektórych europejskich liderów”. „Dlatego tak ważne jest, żeby dzisiaj nie powtarzać tych samych fatalnych błędów, które prowadzą do tylu nieszczęść” – podkreślił prezydent.

Andrzej Duda zapowiedział też aktywny udział w odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych. „Potrzebne są specjalne fundusze na odbudowę. Będę o tym rozmawiał już w najbliższych dniach ze światowymi przywódcami podczas szczytu w Davos (Światowego Forum Ekonomicznego)” – dodał.

Zaznaczył przy tym, iż Ukraina musi być odbudowana przede wszystkim na koszt agresora, bo „takie są wymogi dziejowej sprawiedliwości”. „Na koszt Federacji Rosyjskiej, która na Ukrainę napadła, burzy na Ukrainie domy, niszczy ukraiński przemysł, zabiera ukraińskie plony, zabija na Ukrainie ludzi. Powinna być odbudowywana przede wszystkim z reparacji wojennych, na ten cel w pierwszej kolejności należy przeznaczyć zamrożone w zachodnich bankach rosyjskie rezerwy walutowe, a te są ogromne” – powiedział. „To Rosja zrujnowała Ukrainę i to Rosja musi za to zapłacić” – oświadczył Duda.

Zadeklarował, że „Polska wspiera i będzie wspierać Ukrainę”. „Ja osobiście nie spocznę, dopóki Ukraina nie stanie się członkiem Unii Europejskiej w pełnym tego słowa znaczeniu” – obiecał polski prezydent. Przyznał też zarazem, iż zależy mu na tym, by Ukraina dołączyła do Inicjatywy Trójmorza, dzięki czemu – w jego ocenie – gremium to będzie znacznie silniejsze.

Andrzej Duda przekonywał, że jego wielkim pragnieniem i marzeniem – „i jako prezydenta Rzeczypospolitej, i po prostu, jako człowieka” – jest, aby Polska i Ukraina mogły budować wspólną przyszłość. „To wielce ważne nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla następnych pokoleń, dla naszych dzieci, dla naszych wnuków (…) jaka dalej, na następne wieki będzie nasza część Europy i jak będą tutaj mogli żyć ludzie – wierzę w to, że jako wolni, szczęśliwi, samorządzący się, tacy, którzy budują przyszłość, rozwijają się, mogą realizować swoje ambicje” – podkreślił Duda.

Prezydent przypomniał, że Polska, jako pierwsze państwo, uznała niepodległość Ukrainy w 1991 roku. Dodał, że w 1992 r. „pierwsi nasi prezydenci – niepodległych wtedy w pełni krajów – podpisali traktat o dobrej współpracy, wzajemnym sąsiedztwie”. „Ale dziś, myślę, że można śmiało powiedzieć, że moment dziejowy na nowo kształtuje nasze relacje. To są fakty, o których mówiłem i którym chyba nikt nie jest w stanie zaprzeczyć. Nadszedł dzisiaj czas – w moim głębokim przekonaniu – na nowy, polsko-ukraiński traktat o dobrym sąsiedztwie” – dodał.

Jego zdaniem, traktat ten miałby uwzględnić wszystko to, „co razem zbudowaliśmy w naszych relacjach, choćby w ostatnich miesiącach”. „Obecna wojna pokazała też, jak bardzo niewystarczająca jest sieć połączeń drogowych, kolejowych, infrastrukturalnych łączących nasze państwa. Czas odrobić te zapóźnienia. Granica polsko-ukraińska ma łączyć, a nie dzielić” – podkreślił Duda.

„Niech jednym z trwałych znaków naszych relacji będzie szybka kolej, która połączy Kijów z Warszawą. Zbudujemy ją razem. Wierzę w to, że będziemy mogli to zrobić już w najbliższych latach” – zaznaczył.

Znadniemna.pl za PAP

Polska wspiera i będzie wspierać Ukrainę; nie spocznę, dopóki Ukraina nie stanie się członkiem UE w pełnym tego słowa znaczeniu - zadeklarował prezydent Andrzej Duda w orędziu wygłoszonym w Radzie Najwyższej Ukrainy. Podziękował Ukraińcom za obronę Europy "przed najazdem nowego rosyjskiego imperializmu". Prezydent Duda wystąpił w

Łukaszenka podpisał nowelizację białoruskiego kodeksu karnego, która przewiduje, że „usiłowanie przeprowadzenia aktu terrorystycznego” jest zagrożone karą śmierci. 

Nowa wersja Kodeksu Karnego RB rozszerza możliwość zastosowania kary śmierci, która na Białorusi jest wykonywana przez rozstrzelanie. Wcześniej najsurowszy wymiar kary był dopuszczany w przypadku najcięższych przestępstw, m.in. popełnienia aktu terroryzmu.

Sekretarz stanu USA Antony Blinken ocenił, że nowelizacja białoruskiego kodeksu karnego to „sianie strachu i zastraszanie” oraz „kontynuowanie represji” w kraju. Zmiana prawa zakłada, że kara śmierci będzie grozić za „usiłowanie przeprowadzenia aktu terrorystycznego”.

„To uderzenie w działaczy prodemokratycznych i tych, którzy sprzeciwiają się wojnie prowadzonej przez Rosję na Ukrainie” – napisał w oświadczeniu sekretarz stanu USA Antony Blinken i podkreślił, że USA stanowczo potępiają poprawki w białoruskim kodeksie karnym, które mają wejść w życie 29 maja.

„Są to działania autorytarnego przywódcy, który trzyma się władzy poprzez sianie strachu i zastraszanie” – stwierdził szef amerykańskiej dyplomacji, oskarżając jednocześnie przywódcę Białorusi Aleksandra Łukaszenkę o „kontynuowanie represji”.

Białoruś jest jedynym krajem w Europie i poradzieckiej Wspólnocie Niepodległych Państw, w którym nadal stosuje się karę śmierci. Nie można na nią skazać kobiet oraz mężczyzn poniżej 18. i powyżej 65. roku życia.

Znadniemna.pl/PAP

Łukaszenka podpisał nowelizację białoruskiego kodeksu karnego, która przewiduje, że "usiłowanie przeprowadzenia aktu terrorystycznego" jest zagrożone karą śmierci.  Nowa wersja Kodeksu Karnego RB rozszerza możliwość zastosowania kary śmierci, która na Białorusi jest wykonywana przez rozstrzelanie. Wcześniej najsurowszy wymiar kary był dopuszczany w przypadku najcięższych przestępstw, m.in. popełnienia

Delegacja z Polski upamiętniła wczoraj, 19 maja, we włoskiej miejscowości San Vittore del Lazio żołnierzy 2. Korpusu Polskiego poległych pod Monte Cassino. Oddano także hołd włoskim żołnierzom spoczywającym na Cmentarzu Wojennym w Mignano Monte Lungo.

W San Vittore del Lazio, przy jednym z dwóch szlaków bitewnych i komunikacyjnych nazywanych „Drogą do Piekieł”, prowadzących na pole walki o Monte Cassino, w połowie maja 1944 r. ulokowano miejsce tymczasowego pochówku poległych żołnierzy. Była to jedna z dwóch pierwszych nekropolii (druga była w miejscowości Acquafondata), gdzie chowano poległych pod Monte Cassino. W 1945 r. szczątki żołnierzy zostały przeniesione na Cmentarz Monte Cassino.

Uroczystości, które zorganizował Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz ambasador RP we Włoszech Anna Maria Anders, to część obchodów 78. rocznicy bitwy o Monte Cassino i 130. rocznicy urodzin generała Andersa.

Uczestniczyli w niej ostatni żyjący weterani 2. Korpusu Polskiego: kpt. Władysław Dąbrowski, Leon Piesowocki, ppłk Otton Hulacki oraz Marian Bajda, delegacja państwowa, w tym m.in. wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska (PiS), rzeczniczka PiS Anita Czerwińska, córka gen. Andersa, ambasador RP we Włoszech Anna Maria Anders, kombatanci innych formacji wojskowych, „tułacze dzieci”, działacze opozycji w PRL, harcerze, władze oraz mieszkańcy San Vittore del Lazio.

Burmistrz San Vittore del Lazio Nadia Bucci powiedziała: „Dziś jesteśmy tutaj, aby przypomnieć o bólu, cierpieniach, głodzie, jakie doświadczał naród polski i włoski w wyniku wybuchu II wojny światowej. Jesteśmy też tutaj, by celebrować ducha przyjaźni i by wspólnym głosem nawoływać do pokoju”.

„Dzisiaj Europa demokratyczna opowiada się jednym głosem i staje po stronie walczącej Ukrainy. Dlatego, że odrobiła lekcje historii. Wie, jak cenna jest wolność. Wie, jak cenny jest pokój i jak wysoki koszt często trzeba za te wartości zapłacić” – podkreśliła.

Wskazała, że „Polska, naznaczona jeszcze bardziej, niż inne kraje bolesnymi doświadczeniami wojny, przekuwa to na konkretną pomoc dla cierpiącego narodu ukraińskiego, przyjmując ponad 3 mln osób, które obecnie przebywają na terytorium Polski”. „Są to głównie kobiety, dzieci, osoby starsze. I nikt nie nazywa ich uchodźcami, ale gośćmi. Ten gest to wymowny dowód wielkości waszego narodu” – zaznaczyła burmistrz.

Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk mówił podczas uroczystości, że „dzisiaj, w tym miejscu, spełnia się marzenie obecnych weteranów walk o niepodległość”. „Oni chcieli, aby pamięć o ich walce przetrwała, aby młodzi ludzie, następne pokolenia pamiętały o ich wysiłku, ich trudzie, ich poświęceniu, żeby następne pokolenia wiedziały, że wolność krzyżami grobów się mierzy” – podkreślił. Uroczystości uświetnił występ orkiestry wojskowej z Bydgoszczy, w wykonaniu której zabrzmiały m.in. słynne „Czerwone maki na Monte Cassino”.

Wskazał, że „dzisiaj to spotkanie, spotkanie dwóch pokoleń najstarszych i najmłodszych jest dowodem na to, że to marzenie walczących wtedy 78 lat temu, spełnia się – Italia i Polska są wolne, a młode pokolenie chce pamiętać”.

Polska delegacja złożyła także w popołudnie wizytę na Cmentarzu Wojennym w Mignano Monte Lungo oraz oddała hołd blisko 1000 spoczywającym na nim żołnierzom Królewskiej Armii Włoch, którzy zginęli w walce z Niemcami.

Znadniemna.pl za PAP

 

Delegacja z Polski upamiętniła wczoraj, 19 maja, we włoskiej miejscowości San Vittore del Lazio żołnierzy 2. Korpusu Polskiego poległych pod Monte Cassino. Oddano także hołd włoskim żołnierzom spoczywającym na Cmentarzu Wojennym w Mignano Monte Lungo. W San Vittore del Lazio, przy jednym z dwóch szlaków bitewnych

Skip to content