HomeStandard Blog Whole Post (Page 109)

Radni Sejmiku Województwa Podlaskiego przyjęli w poniedziałek,28  lutego, wieczorem uchwałę na mocy której wypowiadają porozumienia o współpracy z obwodami grodzieńskim i brzeskim na Białorusi – poinformowało Radio Białystok.

Za wypowiedzeniem porozumień głosowało 26 radnych, jedna osoba wstrzymała się od głosu, jedna nie głosowała, dwie były nieobecne.

Marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki (PiS) poinformował, że porozumienie o współpracy międzyregionalnej z obwodem grodzieńskim było podpisane w kwietniu 2017 r, a z obwodem brzeskim – również w kwietniu – 2018 r. Podlaskie nie ma zawartych porozumień z partnerami z Rosji. Podał, że np. porozumienia z obwodem brzeskim było zwarte na 5 lat z automatycznym przedłużeniem, jeżeli żadna ze stron nie przedłoży na piśmie zamiaru wypowiedzenia.

Radni długo dyskutowali czy porozumienia z partnerami z Białorusi powinny być zerwane czy zawieszone. Marszałek Kosicki tłumaczył, że po konsultacjach – także ministerialnych – wskazano, że porozumienia można albo zawiesić albo wypowiedzieć i zdecydowano na formułę wypowiedzenia.

Radni byli zgodni, że porozumienia powinny być zerwane – niezależnie od formy ujęcia w uchwale. Podkreślano także w długiej dyskusji w pierwszej części sejmiku, że nie chodzi o działanie wbrew zwykłym mieszkańcom Białorusi, wbrew narodowi białoruskiemu, ale przeciwko reżimowi białoruskiemu.

Sprawa wypowiedzenia porozumień została zgłoszona – do dyskusji z radnymi – przez marszałka Kosickiego. O zajęcie się sprawą wnioskowała także Koalicja Obywatelska, która w podlaskim sejmiku jest w opozycji.

– Ta uchwała nie jest przeciwko zwykłym mieszkańcom Białorusi. To jest nic innego jak sytuacja związana z tym, że nie popieramy tego reżimu, z którym tam mamy do czynienia, który zaangażował się w wojnę. Chodzi o tę władzę, tylko i wyłącznie o tę władzę – mówił marszałek Kosicki.

Radny PSL Jerzy Leszczyński, który był marszałkiem województwa podlaskiego gdy podpisywano porozumienia z obwodami grodzieńskim i brzeskim mówił, że powinny być one zerwane.

– Chciałbym kategorycznie stwierdzić, że jesteśmy solidarni z narodem białoruskim, bo ten naród pokazał w ostatnich miesiącach, że sprzeciwia się Łukaszence i też ma go serdecznie dosyć – mówił radny PO-KO Jacek Piorunek.

Zapewniał przy tym o szacunku wobec Białorusinów i o solidarności z nimi.

Podlaski sejmik powołał także doraźną komisję ds. pomocy Ukraińcom, która zajmie się kwestiami pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy. W jej skład weszło 15 radnych z różnych opcji politycznych reprezentowanych w sejmiku. Za powołaniem komisji było wszystkich 28 radnych głosujących w tej sprawie.

 Znadniemna.pl za Radio Białystok

Radni Sejmiku Województwa Podlaskiego przyjęli w poniedziałek,28  lutego, wieczorem uchwałę na mocy której wypowiadają porozumienia o współpracy z obwodami grodzieńskim i brzeskim na Białorusi - poinformowało Radio Białystok. Za wypowiedzeniem porozumień głosowało 26 radnych, jedna osoba wstrzymała się od głosu, jedna nie głosowała, dwie były nieobecne. Marszałek

Wrocławscy radni zagłosują  dzisiaj nad projektem uchwały dotyczącej zerwania współpracy z jednym z miast partnerskich. Chodzi o mieszczące się na Białorusi Grodno – informuje portal Tuwroclaw.com.

Dzisiaj, w środę 2 marca, na nadzwyczajnej sesji radni miejscy Wrocławia zagłosują nad projektem uchwały dotyczącej zerwania współpracy z jednym z miast partnerskich – białoruskim Grodnem.

Przypomnijmy, że umowę w tej sprawie podpisali 22 października 2003 roku prezydent Rafał Dutkiewicz i mer Grodna – Aleksander I. Antonienko. 28 lipca 2005 roku została ona jednak, z wrocławskiej inicjatywy, zawieszona.

– To była nasza odpowiedź na działalność reżimu Łukaszenki, ponieważ ten nie uznał demokratycznych wyborów do Związku Polaków na Białorusi. Nie chcieliśmy współpracować z magistratem i radnymi, którzy wsparli reżimowe działania. Zerwanie umowy jest jednak czymś ostatecznym, dlatego zdecydowaliśmy się w pierwszym kroku na jej zawieszenie, z nadzieją, że w niedalekiej przyszłości sytuacja na Białorusi może się zmienić na lepsze i umożliwi m.in. przeprowadzanie ciekawych projektów kulturalnych – tłumaczy Ewa Gołąb-Nowakowska, dyrektor biura współpracy z zagranicą we wrocławskim magistracie.

– We Wrocławiu żyje wielu Białorusinów, którzy opowiedzieli się po stronie ofiar. Którzy pomagają i wspierają naszych ukraińskich przyjaciół. Jednak utrzymywanie stosunków z miastem rządzonym przez przedstawicieli reżimu Łukaszenki jest w zaistniałej sytuacji wykluczone. Białoruś, dając nie tylko ciche przyzwolenie, ale też realne wsparcie inwazji na Ukrainę, sama się wyklucza z kręgu państw i miast, z którymi opowiadający się za pokojem na świecie Wrocław mógłby współpracować – podkreśla Sergiusz Kmiecik, przewodniczący rady miejskiej Wrocławia.

 Znadniemna.pl za Tuwroclaw.com

Wrocławscy radni zagłosują  dzisiaj nad projektem uchwały dotyczącej zerwania współpracy z jednym z miast partnerskich. Chodzi o mieszczące się na Białorusi Grodno - informuje portal Tuwroclaw.com. Dzisiaj, w środę 2 marca, na nadzwyczajnej sesji radni miejscy Wrocławia zagłosują nad projektem uchwały dotyczącej zerwania współpracy z jednym

Rozmowa z Natalią Nitek-Płażyńską, prezes Fundacji „Łączy nas Polska”, organizującej w Trójmieście akcje na rzecz uwolnienia Polaków, więzionych na Białorusi oraz mobilizującej opinię publiczną na rzecz Ukrainy i Ukraińców, walczących z rosyjskim agresorem.

Natalia Nitek-Płażyńska, prezes Fundacji „Łączy nas Polska”

Pani Fundacja „Łączy nas Polska” miesiąc temu zorganizowała pikietę pod Konsulatem Federacji Rosyjskiej w Gdańsku. Wówczas protestowaliśmy tylko w sprawie naszych kolegów, uwięzionych przez całkowicie zależny od Kremla reżim Łukaszenki. Dzisiaj powodów do protestu przeciwko polityce Rosji mamy o wiele więcej. Jak ocenia Pani pikietę, która odbywała się pod hasłami uwolnienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta oraz potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę?

– Szkoda, że do takiej pikiety musiało dojść, bo miesiąc temu widzieliśmy się, żeby przypominać o Polakach, więzionych przez uległego Putinowi Łukaszenkę, tylko za to, że są Polakami. Miałam nadzieję, że kolejne spotkanie, w kolejną miesięcznicę uwięzienia Polaków, nie będzie potrzebne. Dzisiaj mamy jedenaście miesięcy od momentu, kiedy znaleźli się oni w tym strasznym więzieniu i, niestety, zbrodnie Putina, wykonywane rękami Łukaszenki się poszerzają. Indeks tych przestępstw staje się coraz większy, ponieważ Putin i Łukaszenka nie tylko gnębią pod swoim butem Białoruś i Białorusinów, a zaatakowali wprost otwarcie niepodległą Ukrainę. Bardzo martwi mnie osobiście także fakt, że pomimo tak otwartego ataku, pomimo zabijania nie tylko żołnierzy, lecz także cywilów, Zachód bardzo długo przebywa w jakimś amoku, nie potrafi szybko zareagować i stanąć na wysokości zadania. To jest też problem współczesnego świata, że na naszym wschodzie mamy agresora, terrorystę i zabójcę, a na naszym zachodzie – narody, które tak się otłuściły, rozpasały się i zapomniały, że o wolność trzeba stale walczyć. To zagrożenie jest cały czas realne. Kiedy o tym zagrożeniu mówili polscy politycy, rząd i dyplomaci – traktowano nas, jako ludzi, będących niespełna rozumu. Teraz okazało się, że Polska miała rację i że jak zawsze stanęła na wysokości zadania. Mam nadzieję, że Zachód i Europa obudzą się i zaczną działać z nami ramię w ramię, żeby zatrzymać ten terror i Putina.

Jest Pani małżonką posła Kacpra Płażyńskiego, który jest synem śp. Macieja Płażyńskiego – Człowieka bardzo blisko współpracującego za życia z Polakami na Białorusi i osobiście Andżeliką Borys. Czy ta okoliczność wpływa na Pani osobiste zaangażowanie w walkę o uwolnienie Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta?

– Los pani Borys i pana Poczobuta ma dla mnie wiele wymiarów. Po pierwsze, oczywiście jest w tym także wymiar oddania hołdu mojemu śp. Teściowi, który bardzo mocno angażował się w sprawy Polaków na Białorusi. I nie było to zaangażowanie na zasadzie głoszenia pustych słów i pustych gestów, lecz były to prawdziwe działania i czyny. Uważam, że po to człowiek ma młodość, siły oraz dwie sprawne ręce i nogi, a także mózg, żeby je wykorzystywać w prawdziwym działaniu.

Po drugie, jako człowiek, który obserwuje, co się dzieje, mocno odczuwam w sobie brak jakiejkolwiek zgody na gnębienie moich rodaków za to, że są Polakami i chcą pielęgnować swoją polskość wszędzie, niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Bo chcę mieć świadomość, że będąc w różnych częściach świata, jako Polka będę traktowana z szacunkiem, takim samym z jakim sama traktuję inne nacje.

Gdyby mogła Pani coś przekazać Andżelice i Andrzejowi, co by to było?

– Powiedziałabym żeby nie wierzyli w kłamstwa, które mogą słyszeć w więzieniu, że nikt o nich nie pamięta, że przestano walczyć o ich uwolnienie. Pamiętamy, walczymy, mówimy i przypominamy! Po to właśnie była ta pikieta w jedenastą miesięcznicę ich uwięzienia. Dzisiaj upominaliśmy się o ich los nie tylko w Gdańsku. Wraz z Klubami Gazety Polskiej pikietowaliśmy dzisiaj także w Berlinie, Filadelfii, Chicago i w Sydney. Dwa tygodnie temu rozmawiałam z Polakami w Australii, Stanach Zjednoczonych oraz z Polonią w wielu krajach Europy. Wszyscy mówią jednym głosem: Pamiętamy, działamy i będziemy działać oraz przypominać!

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali Iness Todryk-Pisalnik i Andrzej Pisalnik

Znadniemna.pl

Rozmowa z Natalią Nitek-Płażyńską, prezes Fundacji „Łączy nas Polska”, organizującej w Trójmieście akcje na rzecz uwolnienia Polaków, więzionych na Białorusi oraz mobilizującej opinię publiczną na rzecz Ukrainy i Ukraińców, walczących z rosyjskim agresorem. [caption id="attachment_55840" align="alignnone" width="683"] Natalia Nitek-Płażyńska, prezes Fundacji „Łączy nas Polska”[/caption] Pani Fundacja „Łączy

Przebywający na uchodźstwie politycznym w Polsce Białorusini stanęli w sobotę, 26 lutego, w pikiecie pod Ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie z żądaniem uwolnienia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i jej kolegi z zarządu ZPB Andrzeja Poczobuta.

W warszawskiej akcji, zorganizowanej z okazji 11. miesięcznicy uwięzienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta przez członkini Zarządu Głównego ZPB Irenę Biernacką, udział wzięli zarówno przebywający w Polsce działacze ZPB, jak też działacze białoruskiego środowiska demokratycznego: Jauhien Dudkin, należący do  partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja i uczestnik protestów powyborczych z 2020 roku Aleksander Sczasny.

Pikieta z żądaniem uwolnienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta pod rosyjską ambasadą w Warszawie dołączyła do trwającego tu nieustannie od rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę antywojennego protestu.

Ambasada Rosji w Warszawie po raz pierwszy stała się adresatem pretensji ws. uwięzienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. – To władze Rosji i osobiście Putin ponoszą odpowiedzialność za prześladowanie polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Antypolskie usposobienie białoruskiego dyktatora jest następstwem antyzachodniej polityki Wladimira Putina, który jest mocodawcą białoruskiego satrapy – tak tłumaczy Irena Biernacka sens wyjścia z protestem pod Ambasadę Rosji w sprawie uwięzionych na Białorusi Polaków.

 Zdjęcia z akcji:

Znadniemna.pl

Przebywający na uchodźstwie politycznym w Polsce Białorusini stanęli w sobotę, 26 lutego, w pikiecie pod Ambasadą Federacji Rosyjskiej w Warszawie z żądaniem uwolnienia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i jej kolegi z zarządu ZPB Andrzeja Poczobuta. W warszawskiej akcji, zorganizowanej z okazji 11. miesięcznicy

Około 800 obywateli Białorusi zostało zatrzymanych wczoraj w tym kraju za protesty przeciwko wojnie prowadzonej na Ukrainie przez Rosję oraz przeciwko wspieraniu haniebnej agresji zbrojnej przez kierownictwo Białorusi na czele z pachołkiem Kremla Łukaszenką.

W ostatnich latach Białoruś stała się krajem, w którym ludzie są masowo rzucani do aresztów, torturowani, a nawet zabijani za najdrobniejsze nawet przejawy niezadowolenia polityką władz. Tym większy podziw należy się tysiącom Białorusinów, którzy w sterroryzowanym przez dyktaturę kraju zdobyli się na publiczny protest przeciwko wojennej inwazji zwariowanego rosyjskiego tyrana Władimira Putina, wspieranego przez jego białoruskiego pachołka Aleksandra Łukaszenkę.

Swój protest przeciwko wojnie i udziałowi w niej Białorusi Białorusini demonstrują na różne sposoby.  Najwięcej jednoosobowych i kilkuosobowych akcji odbyło się wczoraj, 27 lutego, w dniu tak zwanego referendum konstytucyjnego, mającego zapewnić dożywotnie rządy dyktatorowi Łukaszence.

Niektórzy, najodważniejsi Białorusini, ustawiali się wczoraj w żywe łańcuchy wzdłuż ulic i publicznie demonstrowali ukraińskie barwy narodowe oraz kartki z antywojennymi hasłami i przeprosinami za współudział Białorusi w haniebnej agresji przeciwko bratniemu ukraińskiemu narodowi. Mieszkańcy Mińska licznie zostawiali swoje przesłanie do Ukraińców na bramie Ambasady Ukrainy w Mińsku oraz na płocie otaczającym ukraińską placówkę.

Brama Ambasady Ukrainy w Mińsku

Napis w języku białoruskim pod bramą Ambasady Ukrainy w Mińsku: „UKRAINO, WYBACZ”

Wielu, biorących udział w głosowaniu na referendum Białorusinów do wyrażenia swojego stosunku wobec rosyjskiej agresji wykorzystali karty do głosowania, na których cytowali odpowiedź ukraińskich strażników granicznych z wyspy Węży rosyjskiemu okrętowi wojennemu.

Karta do głosowania w tzw. referendum konstytucyjnym z przesłaniem do władz Białorusi i Rosji

Tylko w dniu wczorajszym, czyli 27 lutego, za przejawy solidarności z Ukrainą trafiło za kraty 800 Białorusinów. Zatrzymania odbywały się w całym kraju: w Mińsku, Baranowiczach, Lidzie, Dokszycach, Grodnie, Połocku, Nowopołocku, Żodzinie, Witebsku, Homlu, Brześciu, Pińsku, Smorgoniach, Mozyrzu, Dzierżyńsku i innych miastach.

W mediach społecznościowych nabiera rozpędu akcja pisania przez obywateli Białorusi oświadczeń o potępieniu działań wojennych przeciwko bratniemu narodowi ukraińskiemu oraz przeciwko wykorzystaniu w wojnie przeciwko Ukrainie terytorium Białorusi.

W tłumaczeniu na język polski najprostsze tego typu świadczenie brzmi:

„Ja, obywatel Republiki Białorusi, opowiadam się przeciwko wykorzystaniu terytorium mojej ojczyzny Republiki Białorusi do agresji przeciwko bratniemu narodowi Ukrainy!

Żądam wyprowadzenia wojsk rosyjskich z terytorium Białorusi oraz z terytorium Ukrainy!”

Za wyrazy solidarności z atakowanym przez putinowską Rosję  narodem Ukrainy Białorusini są zatrzymywani i karani w trybie zarówno administracyjnym, jak też na mocy artykułów karnych. W niektórych przypadkach za przejawy niezadowolenia wojną na Ukrainie grozi na Białorusi nawet cztery lata więzienia.

 Znadniemna.pl

Około 800 obywateli Białorusi zostało zatrzymanych wczoraj w tym kraju za protesty przeciwko wojnie prowadzonej na Ukrainie przez Rosję oraz przeciwko wspieraniu haniebnej agresji zbrojnej przez kierownictwo Białorusi na czele z pachołkiem Kremla Łukaszenką. W ostatnich latach Białoruś stała się krajem, w którym ludzie są masowo

W sobotę, 26 lutego, Plac Przyjaciół Sopotu zamienił się w plac przyjaciół Ukrainy – w wiecu wsparcia dla objętego wojną sąsiada uczestniczyło kilkaset osób. Pełnym emocji wystąpieniom Ukrainek i Ukraińców towarzyszyła rada dla chcących pomóc – najlepiej zwrócić wysiłki wsparcia do samorządowych akcji Gdańska, Gdyni lub Sopotu. W manifestacji poparcia dla Ukraińców, walczących o swoją ojczyznę, wzięli udział Białorusini z Trójmiasta, a także mieszkający w Sopocie działacze Związku Polaków na Białorusi.

W popołudniowym zgromadzeniu na Placu Przyjaciół Sopotu uczestniczyło kilkaset osób. W tłumie powiewały flagi Ukrainy, Polski i Unii Europejskiej. Odśpiewano hymny Ukrainy i Polski, a hasła nawoływały do europejskiej solidarności z Ukrainą bądź wyrażały dobitny sprzeciw wobec agresji Putina i Federacji Rosyjskiej.

Wiec otworzył prezydent Sopotu Jacek Karnowski, ale to przede wszystkim Ukraińcom oddano trybunę, zgodnie z założeniami organizatorów wydarzenia.

– Wykazujemy wielką solidarność wobec ludzi zdradziecko napadniętych w niepodległym kraju, w Europie, w XXI wieku – mówił Jacek Karnowski. – Tak jak my byliśmy napadnięci w 1939 roku przez sowiecką Rosję Stalina, tak teraz Ukraińcy zostali napadnięci przez sowiecką Rosję Putina. Jesteśmy z Wami i będziemy z Wami wedle zwykłego ludzkiego poszanowania dla wolności. Możecie być pewni, że wszystkie polskie miasta są dziś waszym domem, ale mamy nadzieję, że tymczasowym, że wróci wolna Ukraina i Białoruś.

– Sława ukraińskiemu wojsku. Oni bronią teraz nas wszystkich, granic Europy aż po wschodnie granice Ukrainy. Nie poddamy się, zwalczymy tę barbarzyńską napaść – mówił mieszkający od kilku lat w Trójmieście pan Wołodymyr.

Dziękuję, że jesteście z nami. Przez te ostatnie dni odczułam bardzo dużą miłość i wsparcie ze strony Polaków. Bardzo to doceniamy. Wierzę, że zwalczymy to zło wspólną mocą. Kochamy was – dodała pani Iwanka.

Głos zabrała także pani Natalia, psycholożka z Sopockiego Centrum Integracji i Wsparcia Cudzoziemców: – Mieszkam w Polsce już trzy lata, jak i trzy miliony Ukraińców wspierających polską gospodarkę. Teraz nasza ojczyzna jest brutalnie atakowana, zrzucają bomby na domy, gdzie są dzieci, kobiety, mężczyźni i zwierzęta, bo tak chce ich dowódca Putin, który od dawna pokazuje twarz psychopaty – mówiła pełnym emocji głosem. – Ten atak na Ukrainę nie zaczął się w czwartek (24 lutego – red.), on idzie od 2013 roku, więc nasi mężczyźni są przygotowani i walczą jak bohaterowie, skutecznie walczą. Putinizm jest straszny, brudny i fałszywy.(….) Zwracajcie uwagę na putinowską propagandę. Trolle w Internecie będą teraz odwracać uwagę od prawdy.

Na zakończenie Ukrainka poprosiła o chwilę milczenia dla bohaterów i bohaterek.

– To przejmująca sytuacja dla każdego. Wszyscy zadajemy sobie pytanie, co ja mogę zrobić dla drugiego człowieka – mówił Piotr Charka z Sopockiego Centrum Wolontariatu, który przedstawił się jako Polak i Ukrainiec urodzony w warmińsko-mazurskim. – To, że tu jesteście to wielki gest, znak solidarności z tymi, którzy walczą i mieszkają na Ukrainie, ale z drugiej strony trzeba się szykować na to, że przyjadą tu do nas. Szukajmy kontaktu i wsparcia w samorządach, które się genialnie spisują: Sopot, Gdynia, Gdańsk. W Trójmieście czekają miejsca noclegowe, organizowana jest pomoc psychologiczna, ale jeżeli sytuacja zmieni się w stopniu dramatycznym, będziemy potrzebowali osób rozmawiających po ukraińsku i rosyjsku. Każda myśl, gest solidarności i rozmowa są bardzo ważne, także flagi na Facebooku, na działanie przyjdzie jeszcze czas – zapewniał Piotr Charka.

W trakcie wiecu odczytano także apel polskich organizacji pozarządowych, które podpisali już przedstawiciele 150-ciu podmiotów z całego kraju. “W tej strasznej godzinie próby nie jesteście sami, jako przedstawiciele polskich organizacji społecznych deklarujemy gotowość do niesienia pomocy dotkniętym wojną, zapewniamy o naszej przyjaźni i solidarności wspólnotę ukraińską w Polsce, jesteśmy gotowi wspierać działające w Polsce ukraińskie organizacje społeczne ze zdwojoną siłą” – napisano m.in. w dokumencie.

W Sopocie nie zabrakło także głosu białoruskiego – Andrzeja Pisalnika ze Związku Polaków na Białorusi: – Wyrażam poparcie dla braci Ukraińców cierpiących za nas wszystkich. Dziś dziennikarz jednej ze stacji radiowych w Polsce zapytał mnie, jaka jest szansa na wypuszczenie Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta na wolność. Odpowiedziałem, że jest taka, jak zwycięstwa Ukrainy. Więc jeśli Ukraina zwycięży Rosję, będzie szansa na uwolnienie naszych kolegów, więźniów politycznych na Białorusi.

Zdjęcia z wiecu na  Placu Przyjaciół Sopotu:

Znadniemna.pl za Izabela Biała/Gdańsk.pl

W sobotę, 26 lutego, Plac Przyjaciół Sopotu zamienił się w plac przyjaciół Ukrainy - w wiecu wsparcia dla objętego wojną sąsiada uczestniczyło kilkaset osób. Pełnym emocji wystąpieniom Ukrainek i Ukraińców towarzyszyła rada dla chcących pomóc - najlepiej zwrócić wysiłki wsparcia do samorządowych akcji Gdańska, Gdyni

W sobotnie południe, 26 lutego, ponad sto osób zebrało się przed Konsulatem Generalnym Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, by zaprotestować przeciwko agresji Rosji na Ukrainę i więzieniu przez reżim Aleksandra Łukaszenki Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Pikietę zorganizowała Fundacja Łączy Nas Polska  i jej prezes Natalia Nitek-Płażyńska we współpracy z mieszkającymi w Sopocie redaktorami mediów Związku Polaków na Białorusi.

Manifestujący mieli m.in. transparenty z hasłami: „Andżelika Borys, Andrzej Poczobut. Siedzą, bo są Polakami”, „Achtung Russia”, „Putin zbrodniarz” czy „Wolna Ukraina”. Na początku pikiety zebrani odśpiewali hymn Polski.

Prezes Fundacji Łączy Nas Polska, Natalia Nitek-Płażyńska powiedziała do zebranych, że Borys i Poczobut są więzieni, bo są Polakami.

– Putin poszedł dalej, Putin terrorysta morduje ludzi na Ukrainie. Morduje tylko po to, żeby napełniać swoją kabzę i rozdymać swoje ego. Jesteśmy tu dzisiaj żeby wyrazić swój sprzeciw. Precz z Putinem – mówiła do zebranych. Manifestujący skandowali: „Precz z Putinem”, „Putin won”, „Kijów, Warszawa – jedna sprawa”.

Do zebranych przemówił też przedstawiciel Związku Polaków na Białorusi, redaktor portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik, będący kolega z Zarządu Głównego prezes ZPB Andżeliki Borys i członka zarządu Andrzeja Poczobuta, więzionych od 11 miesięcy przez podległy Putinowi marionetkowy reżim Łukaszenki.

– Pochodzę z kraju, który znajduje się pod okupacją Władimira Putina i putinowskiej Rosji już od wielu lat. Dzisiaj, w trzecim dniu wojny, wojny gorącej, wojny totalnej prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie nasi koledzy Andrzej Poczobut, Andżelika Borys chyba zmienili status, bo przedtem byli zakładnikami Łukaszenki, a teraz stali się jeńcami wojennymi Putina, i tak należy to odbierać – mówił Andrzej Pisalnik, który, uciekając przed łukaszenkowskim więzieniem, wprowadził się do Trójmiasta i zamieszkał z rodziną w Sopocie.

Przypomniał też, że na Białorusi pozostaje ok. 300 tysięcy Polaków.

– To, że Putin wtargnął na Ukrainę z terenu Białorusi, nie jest winą społeczeństwa białoruskiego, nie jest winą Białorusinów, jest winą Putina i jego marionetki – Łukaszenki – podkreślił Pisalnik.

Do zebranych przemawiali też lokalni radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy wspominali, że z uwagi na atak Rosjan na Ukrainę matki muszą teraz rodzić dzieci w skandalicznych warunkach, a wśród ofiar wojny są niewinni cywile.

– Domagamy się uwolnienia Polaków, którzy są więzieni od wielu lat na Białorusi, którzy chcą żyć w normalnym kraju, chcą kultywować tradycje polskości, to co powinno być normalnością w każdym kraju, ale przez tego terrorystę Putina nie jest. I musimy dzisiaj głośno powiedzieć, że tak samo, jak Białoruś tak samo Ukraina, kraje te muszą być wolne od terroryzmu rosyjskiego, putinowskiego, sowieckiego – mówił radny Przemysław Majewski.

– Frekwencja jest najlepszym dowodem na to, że nie pozwolimy żeby Polacy na Białorusi byli gnębieni, ale nie pozwolimy też na to, żeby suwerenne państwo, którym jest Ukraina, było atakowane przez człowieka niespełna rozumu, bandytę, zbrodniarza wojennego, którym jest Władimir Putin – dodawał radny Andrzej Skiba.

Radni PiS zapowiedzieli jednocześnie, że zwrócą się do władz samorządowych Gdańska i Elbląga z apelem o zerwanie współpracy z miastami partnerskimi z Federacji Rosyjskiej: Bałtijskiem, Kaliningradem oraz Sankt Petersburgiem.

W tym samym czasie, w którym w Gdańsku odbywała się pikieta o uwolnienie więzionych na Białorusi Polaków i przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie, z podobnymi hasłami wyszli do placówek rosyjskich zrzeszeni w Klubach Gazety Polskiej Rodacy w Warszawie,  Berlinie (Niemcy), Chicago i Filadelfii (USA) oraz w Sydney (Australia).

Dzień wcześniej, 25 lutego, o jedenastej miesięcznicy uwięzienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta przypomnieli, wychodząc z żądaniami ich uwolnienia, mieszkańcy Białegostoku.

Fotorelacja z Gdańska:

 

Znadniemna.pl

 

W sobotnie południe, 26 lutego, ponad sto osób zebrało się przed Konsulatem Generalnym Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, by zaprotestować przeciwko agresji Rosji na Ukrainę i więzieniu przez reżim Aleksandra Łukaszenki Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Pikietę zorganizowała Fundacja Łączy Nas Polska  i jej prezes Natalia

Drodzy koledzy, dziennikarze mediów polskich na Ukrainie,

Spotykając się na Zjazdach Federacji Mediów Polskich na Wschodzie, rozmawiając o wspólnych problemach i planach nikt z nas nie przypuszczał, że kierownictwo Rosji i Putin okażą się w swoich chorych pomysłach i zamiarach gorsi od Łukaszenki i jego świty.

To Łukaszenka, tępiący w swoim kraju wszystko, co polskie i białoruskie, był dla nas symbolem władcy w najgorszym wydaniu, wariatem, utrzymującym władzę wbrew niepodległościowym i demokratycznym aspiracjom obywateli rządzonego przez siebie kraju.

Parafrazując Stanisława Jerzego Leca – Putin okazał się tym, kto zapukał od spodu, kiedy myśleliśmy, że znosząc władzę  Łukaszenki, sięgnęliśmy dna.

Drodzy koledzy – dziennikarze polscy na Ukrainie, jako dziennikarze z Białorusi, pracujący do niedawna (czyli do momentu wymuszonej ucieczki do Polski) w warunkach zamordystycznej dyktatury Łukaszenki i pełzającej okupacji Białorusi przez reżim Putina, zawsze odczuwaliśmy solidarność i poparcie z Waszej strony.

Dzisiaj odczuwamy ból, obserwując jak niszczony jest Wasz piękny Kraj, którego rozwoju w kierunku demokracji i poszanowania praw człowieka zazdrościliśmy, będąc obywatelami zniewolonej przez Łukaszenkę i Putina Białorusi.

Dzisiaj obaj dyktatorzy Putin i Łukaszenka połączyli siły, aby zniweczyć Wasze osiągnięcia, aby cofnąć Wasz rozwój do poziomu swoich zniewolonych krajów i ich społeczeństw.

Nie mamy wielkiego wpływu na sytuację, gdyż sami znajdujemy się pod groźbą prześladowań ze strony sterowanego przez Putina reżimu Łukaszenki w kraju swojego urodzenia i – do niedawna – zamieszkania, czyli na Białorusi.

Tym nie mniej pragniemy wyrazić pełną solidarność z Wami i oznajmić, że w każdej sytuacji będziemy opowiadać się za wolną, niepodległą Ukrainą, która przy wsparciu społeczności międzynarodowej po prostu musi spełnić historyczną misję:

zwyciężyć i uwolnić od zamordystycznych, psychopatycznych reżimów dyktatorskich bratnie, ciemiężone narody białoruski oraz rosyjski!

 Chwała Ukrainie!

Iness Todryk-Pisalnik, redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”,

Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl

Drodzy koledzy, dziennikarze mediów polskich na Ukrainie, Spotykając się na Zjazdach Federacji Mediów Polskich na Wschodzie, rozmawiając o wspólnych problemach i planach nikt z nas nie przypuszczał, że kierownictwo Rosji i Putin okażą się w swoich chorych pomysłach i zamiarach gorsi od Łukaszenki i jego

Kolejna, jedenasta już, miesięcznica uwięzienia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i jej kolegi z zarządu ZPB Andrzeja Poczobuta przez reżim Łukaszenki po raz pierwszy będzie miała wymiar międzynarodowy.

W najbliższą sobotę, 26 lutego, adresatami akcji na rzecz uwolnienia więzionych na Białorusi Polaków staną się rosyjskie placówki w Warszawie, Sydney, Chicago, Berlinie i Gdańsku.

Wszystkie manifestacje rozpoczną się o  godzinie 12:00 miejscowego czasu, a ich uczestnicy zażądają uwolnienia  Polaków, prześladowanych na Białorusi przez reżim Aleksandra Łukaszenki, który jest wspierany przez rosyjskiego przywódcę Wladimira Putina. Stąd wybór miejsc do przeprowadzenia pikiet – placówki rosyjskie.

Międzynarodowy wymiar przypominania o losie Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta w 11. miesięcznicę ich uwięzienia  stał się możliwy za sprawą Fundacji Łączy nas Polska, współpracującej z mieszkającymi w Sopocie redaktorami mediów ZPB. Działaczom Fundacji udało się przekonać  do udziału w szlachetnej idei przypominania o tragicznym losie, więzionych na Białorusi Polaków  środowiska polonijne, zjednoczone wokół Klubów Gazety Polskiej w: Stanach Zjednoczonych Ameryki (Chicago), Australii (Sydney) i  Niemczech (Berlin). Ponadto pikietę na rzecz uwolnienia  Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta zorganizuje w Warszawie stołeczny Klub Gazety Polskiej.

Organizowana przez Fundację Łączy nas Polska pikieta rozpocznie się w najbliższą sobotę o godz. 12:00 przy Konsulacie Generalnym Federacji Rosyjskiej w Gdańsku, który znajduje się  w Gdańsku-Wrzeszczu przy ul. Stefana Batorego 15.

 Obejrzyj wideo zapowiedź wydarzenia:

„Andżelika Borys i Andrzej Poczobut od 11. miesięcy są więzieni przez reżim Łukaszenki za to, że są Polakami. Ci dzielni ludzie płacą ogromną cenę za swoje przywiązanie do polskości i do wolności. Są w więzieniu, bo bronią języka swoich przodków, naszej kultury, chwalebnej historii. Są wiezieni, bo kochają wolność” – czytamy w publikacji, anonsującej obchody 11. miesięcznicy uwięzienia Polaków na Białorusi na stronie Fundacji Łączy nas Polska .

Znadniemna.pl na podstawie polskalaczy.pl

Kolejna, jedenasta już, miesięcznica uwięzienia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i jej kolegi z zarządu ZPB Andrzeja Poczobuta przez reżim Łukaszenki po raz pierwszy będzie miała wymiar międzynarodowy. W najbliższą sobotę, 26 lutego, adresatami akcji na rzecz uwolnienia więzionych na Białorusi Polaków staną się

Smutne wiadomości dochodzą do nas z Lidy. Dwóch tygodni nie dożył do 94. rocznicy swoich urodzin. Jako znanemu w Lidzie polskiemu patriocie społeczność polska Lidy zadbała, aby trumna  śp. Kazimierza Szukiela w czasie pogrzebu była nakryta biało-czerwoną flagą.

Kazimierz Szukiel urodził się 2 marca 1928 roku w powiecie święciańskim, województwa wileńskiego II Rzeczypospolitej. Do wybuchu II wojny światowej i okupowaniu wschodnich Kresów II Rzeczpospolitej przez  ZSRR 11-letni Kazik ukończył 4 klasy szkoły powszechnej.

Po tym, kiedy Hitler w 1941 roku zaatakował swojego sojusznika Stalina trzynastoletni wówczas Kazik zauważył, że jego starszy brat zaczął znikać z domu na dłuższe chwile. Okazało się, że przystąpił do polskiej konspiracji zbrojnej, która z czasem przekształciła się w Armię Krajową. W Armii Krajowej brat Kazimierza pełnił funkcję łącznika, a mały Kazik często pomagał mu w doręczaniu wiadomości uczestnikom siatki konspiracyjnej.

Przynależność braci Szukielów do AK nie została wykryta, ani przez Niemców, ani przez Sowietów po wypędzeniu przez tych drugich niemieckiego okupanta w 1944 roku. Kazimierz tymczasem dorastał do wieku poborowego. Władze sowieckie ludność z zajętych terenów polskich traktowały jednak z nieufnością i zamiast do Armii Czerwonej kierowały młodych mężczyzn w wieku poborowym na roboty przymusowe.

Kazimierz Szukiel trafił do kopalni węgla na Donbasie. Nie pracował tam jednak długo i uciekł. Został schwytany i postawiony przed sądem za uchylanie się od odbywania służby wojskowej. Wyrok sądu brzmiał: 5 lat łagrów. Z nich Kazimierz Szukiel odsiedział półtora roku, pracując przy wyrębie lasu, na tartaku i wykonując inne prace. Więzienna wędrówka zaprowadziła Kazimierza Szukiela aż do Kazachstanu, skąd po wypuszczeniu z więzienia wrócił on do rodzinnych stron, które zostały już zupełnie opanowane przez nową władzę, a mieszkańcy zostali zapędzeni do kołchozów.

Kazimierz Szukiel zauważył, że wielu z jego znajomych przestało przyznawać się do polskiej narodowości i zaczęło mówić o sobie, jako o Białorusinach. Urzędnicy sowieccy zapisali jako Białorusina także Kazimierza Szukiela. Na nic się zdały protesty, że czuje się Polakiem, a polskie pochodzenie potwierdza m.in. świadectwo urodzenia, w którym oboje rodzice są zapisani jako Polacy. Kazimierz Szukiel walczył z sowieckimi urzędami o wpisanie do paszportu narodowości polskiej do 1958 roku. Skutecznie.

Po upadku  władzy ludowej w Polsce i rozpadzie ZSRR 63-letni emeryt Kazimierz Szukiel poinformował o swoich przygodach wojennych, związanych z pomaganiem Armii Krajowej oraz o  więziennej tułaczce odpowiednie urzędy w odrodzonej demokratycznej Polsce. Zostało mu przyznane prawo do otrzymywania świadczeń sybirackich, a sam Kazimierz Szukiel wstąpił do działającego przy Związku Polaków na Białorusi  Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych (Sybiraków).

Jako działacz ZPB i Sybirak Kazimierz Szukiel brał aktywny udział w życiu Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie. Był też aktywny, jako członek katolickiej wspólnoty parafialnej, w której udzielał się przez wiele lat śpiewając  w kościelnym chórze.

W ostatnich latach  życia Kazimierz Szukiel mógł poruszać się tylko o kulach. Tym nie mniej starał się  być obecny na większości uroczystości poświęconych upamiętnianiu Sybiraków i żołnierzy Armii Krajowej.

O drodze życiowej  śp. Kazimierza Szukiela wiemy z jego własnych wspomnień, którymi się podzielił m.in. w maju 2014 roku podczas pobytu w Ośrodku Wypoczynkowo-Rekreacyjnym „Skowronek” w Głuchołazach na Opolszczyźnie.

17 lutego 2022 roku serce Kazimierza Szukiela, działacza miejscowego oddziału ZPB, znanego w Lidzie polskiego patrioty, przestało bić…

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl

Smutne wiadomości dochodzą do nas z Lidy. Dwóch tygodni nie dożył do 94. rocznicy swoich urodzin. Jako znanemu w Lidzie polskiemu patriocie społeczność polska Lidy zadbała, aby trumna  śp. Kazimierza Szukiela w czasie pogrzebu była nakryta biało-czerwoną flagą. Kazimierz Szukiel urodził się 2 marca 1928 roku

Skip to content