HomeStandard Blog Whole Post (Page 132)

Białoruska prokuratura nęka już nie tylko działaczy ZPB, wzywając na przesłuchania w ramach sprawy karnej, prowadzonej przeciwko liderom Związku Polaków na Białorusi.

Na celowniku służb znalazły się już polskie dzieci, uczące się języka polskiego w prowadzonych przez ZPB ośrodkach edukacyjnych. Od minionego czwartku na przesłuchania do grodzieńskiej komendy Komitetu Śledczego Białorusi wzywani są uczniowie klas maturalnych i przedmaturalnych Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie.

Wiadomo już, o co najmniej dwóch odbytych przesłuchaniach uczniów „Batorówki” w Komitecie Śledczym. Odbyły się one w minione czwartek i piątek.

Z naszych informacji wynika, że funkcjonariuszy interesowało m.in.: jak wygląda proces nauczania w prowadzonej przez ZPB szkole społecznej, czy uczniowie brali udział w objazdach polskich miejsc pamięci narodowej w ramach zajęć z historii i tak dalej. – Przepytywano uczniów z szerokiego spektrum tematycznego, pytano również o sprawy, o których nie mają pojęcia. I to wszystko odbywa się w ramach sprawy karnej o rzekome „podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym” oraz „rehabilitację nazizmu”, w związku, z czym już od dwóch miesięcy przebywają w więzieniu członkowie Zarządu Głównego ZPB – mówi nam przedstawiciel „Batorówki”, proszący o nieujawnienie imienia i nazwiska.

Na dzisiaj i na najbliższe dni wezwania na przesłuchania otrzymało, co najmniej sześcioro kolejnych uczniów klas 11 i 10 Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie. Niektórzy z nich dopiero ukończyli 16 rok życia i podczas przesłuchań mogą być manipulowani przez śledczych, którzy posunęli się do nękania dzieci, żeby zdobyć zeznania, obciążające uwięzionych przez reżim Aleksandra Łukaszenki działaczy polskiej mniejszości.

Masowe wzywanie na przesłuchania uczniów klas maturalnych i przedmaturalnych może być także formą zastraszania młodzieży polskiej Grodna, planującej  w tym roku zdawać egzaminy wstępne na studia w Polsce.

Przypominamy, że w więzieniu nr 8 w Żodzinie (50 kilometrów na wschód od Mińska) przebywają pod fałszywym zarzutem „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym” oraz „rehabilitacji nazizmu”: prezes PB Andżelika Borys, prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska, członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut oraz prezes Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych Brześcia Anna Paniszewa.

 Znadniemna.pl

Białoruska prokuratura nęka już nie tylko działaczy ZPB, wzywając na przesłuchania w ramach sprawy karnej, prowadzonej przeciwko liderom Związku Polaków na Białorusi. Na celowniku służb znalazły się już polskie dzieci, uczące się języka polskiego w prowadzonych przez ZPB ośrodkach edukacyjnych. Od minionego czwartku na przesłuchania do

Dzisiaj spotkaliśmy się w kościele San José w Segovii, aby razem pomodlić się i tym samym wesprzeć duchowo wszystkich Polaków z Białorusi, którzy są prześladowani za swoją polskość.
Msza święta została zamówiona przez Polskie Stowarzyszenie im. Karola Wojtyły w Segovii i odprawiona przez polonijnego kapelana, księdza Grzegorza Zygułę, w intencji osób oskarżonych o szerzenie wrogości na tle etnicznym w Białorusi.
Nasze Stowarzyszenie wystosowało list protestacyjny, który został podpisany przez wszystkie osoby, dla których ważna jest wolność, demokracja i przestrzeganie międzynarodowych praw dotyczących mniejszości narodowych.
Chcemy tym aktem uświadomić naszym koleżankom i kolegom polonijnym w Białorusi, że nie są sami!

List protestacyjny

Jako dyrektorzy i nauczyciele szkół polonijnych oraz przedstawiciele stowarzyszeń polonijnych w Hiszpanii, którzy swoją pracą podtrzymujemy tradycje i kulturę ojczystą, a także uczymy języka polskiego na obczyźnie, chcemy wyrazić swój stanowczy protest przeciwko działaniom władz białoruskich.
Nieuzasadnione zarzuty szerzenia wrogości na tle etnicznym, które zostały wykorzystane, aby aresztować Panie: Andżelikę Borys, Irenę Biernacką, Annę Paniszewę, Marię Tiszkowską i Pana Andrzeja Poczobuta, są skierowane do nas wszystkich i atakują prawa mniejszości ustanowione przez organizacje światowe.
Uważamy, że wobec takich negatywnych działań nie możemy pozostać bierni.
Pragniemy z całego serca wesprzeć koleżanki i kolegów z Białorusi, aby nie tracili wiary, nie czuli się osamotnieni i mieli świadomość, że choć oddaleni od nich tysiącami kilometrów, to solidarnie jesteśmy razem z nimi.
Żądamy respektowania międzynarodowych praw dotyczących mniejszości narodowych i uwolnienia wszystkich aresztowanych osób!
Protest został podpisany przez przedstawicieli stowarzyszeń i szkół polonijnych w Hiszpanii.

Dzisiaj spotkaliśmy się w kościele San José w Segovii, aby razem pomodlić się i tym samym wesprzeć duchowo wszystkich Polaków z Białorusi, którzy są prześladowani za swoją polskość. Msza święta została zamówiona przez Polskie Stowarzyszenie im. Karola Wojtyły w Segovii i odprawiona przez polonijnego kapelana, księdza

Premier Mateusz Morawiecki potępił zatrzymanie przez białoruskie władze opozycyjnego dziennikarza Romana Protasiewicza. Współzałożyciel kanału NEXTA podróżował z Aten do Wilna na pokładzie samolotu Ryanair, gdy maszyna została wezwana do awaryjnego lądowania w Mińsku.

Zdaniem szefa polskiego rządu samolot został porwany „w akcie państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny”. Mateusz Morawiecki poinformował także, iż zwrócił się do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela „o rozszerzenie agendy jutrzejszej Rady Europejskiej o punkt dotyczący natychmiastowych sankcji wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki”.

Więcej na temat TUTAJ.

Znadniemna.pl za polskieradio24.pl, fot.: Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta

Premier Mateusz Morawiecki potępił zatrzymanie przez białoruskie władze opozycyjnego dziennikarza Romana Protasiewicza. Współzałożyciel kanału NEXTA podróżował z Aten do Wilna na pokładzie samolotu Ryanair, gdy maszyna została wezwana do awaryjnego lądowania w Mińsku. Zdaniem szefa polskiego rządu samolot został porwany "w akcie państwowego terroryzmu, który nie

Samolot rejsowy z Aten do Wilna został sprowadzony na lotnisko w Mińsku. Służby wyprowadziły z niego dziennikarza Ramana Pratasiewicza, współtwórcę kanałów NEXTA na YouTube i w Telegramie.

Najpierw w białoruskich mediach niezależnych pojawiła się informacja o bardzo dużej liczbie wozów gaśniczych pod międzynarodowym portem lotniczym w Mińsku. Piloci samolotu linii lotniczych Ryanair mieli zawiadomić lotnisko o możliwym podłożeniu bomby na pokładzie. Samolot został sprowadzony na ziemię w asyście białoruskich myśliwców.

Samolot został przechwycony tuż przed granicą z Litwą i odprowadzony przez myśliwiec do Mińska, fot.: Flightradar

Na jego pokładzie znajdował się niezależny dziennikarz Raman Pratasiewicz. To współtwórca kanału NEXTA, ujawniającego zbrodnie i nadużycia reżimu, jednego z głównych źródeł informacji podczas protestów na Białorusi. W marcu NEXTA opublikował film dokumentalny o nielegalnie pozyskanej fortunie Alaksandra Łukaszenki.

Wiecej szczegółów TUTAJ.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Samolot rejsowy z Aten do Wilna został sprowadzony na lotnisko w Mińsku. Służby wyprowadziły z niego dziennikarza Ramana Pratasiewicza, współtwórcę kanałów NEXTA na YouTube i w Telegramie. Najpierw w białoruskich mediach niezależnych pojawiła się informacja o bardzo dużej liczbie wozów gaśniczych pod międzynarodowym portem lotniczym w

W kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Szkłowie zmarł Witold Aszurak, więzień polityczny, którego 18 stycznia Sąd w Lidzie skazał na 5 lat pozbawienia wolności. Miał 50 lat. Aszurak był członkiem Białoruskiego Frontu Narodowego, koordynatorem ruchu „O wolność”. To był oddany białoruski patriota. Od dwóch tygodni nie było żadnych listów od Witolda. Oficjalnie podawaną przyczyną śmierci jest zatrzymanie akcji serca.

Aszurak był sądzony za zamkniętymi drzwiami przez sędziego Maksima Filatawa na podstawie dwóch artykułów: „Przemoc wobec funkcjonariusza milicji” i „Organizacja i przygotowanie działań rażąco naruszających porządek publiczny”. Zgodnie z pierwszym artykułem sąd skazał go na cztery lata więzienia, z drugiego – na dwa lata i cztery miesiące. W ramach odbytego aresztu miał być przetrzymywany w łagrze pięć lat.

Za akcję protestacyjną przeciwko niesprawiedliwemu wyrokowi wydanemu na Witolda Aszurka, do której doszło w lidzkim sądzie  do odpowiedzialności administracyjnej władze pociągnęły kilku aktywistów opozycyjnych z Grodna i Lidy. Na przesłuchania była wzywana m.in. uwięziona obecnie przez reżim Łukaszenki prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irena Biernacka. Polacy Lidy podkreślają, że śp. Witold Aszurak, znany m.in. z upamiętniania na ziemi lidzkiej miejsc pochówku powstańców styczniowych,  cieszył się niekwestionowanym autorytetem nie tylko wśród Białorusinów, ale także w środowisku miejscowych Polaków.

Witold Aszurak urodził się w 1970 roku we wsi Ogrodniki koło Brzozówki.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie Kresy24.pl/nn.by, fot.: Volha Bykouskaya

W kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Szkłowie zmarł Witold Aszurak, więzień polityczny, którego 18 stycznia Sąd w Lidzie skazał na 5 lat pozbawienia wolności. Miał 50 lat. Aszurak był członkiem Białoruskiego Frontu Narodowego, koordynatorem ruchu „O wolność”. To był oddany białoruski patriota. Od dwóch tygodni nie było żadnych

Działania władz Białorusi w polityce historycznej noszą znamiona realizacji planu, który nie powstał w Mińsku; po skandalicznych wypowiedziach prokuratora generalnego Białorusi, interwencję w Mińsku podjęła Ambasada RP – podkreśliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na pytania PAP.

Ponadto MSZ dodało, że zdecydowane stanowisko Warszawy w sprawie wypowiedzi prokuratora generalnego Białorusi zostało 19 maja przekazane przez MSZ RP charge d’affaires Białorusi w Polsce.

14 maja Alaksandr Łukaszenka podpisał ustawy o „niedopuszczeniu rehabilitacji nazizmu” oraz nowelizację prawa o „przeciwdziałaniu ekstremizmowi”. Z kolei prokurator generalny Białorusi Andrej Szwied w niedzielę w białoruskiej telewizji państwowej powiedział, że prokuratura ustaliła dane żyjących „zbrodniarzy nazistowskich”, którzy „uczestniczyli w działalności batalionów karnych – przede wszystkim litewskich batalionów SS i Armii Krajowej – oświadczył prokurator generalny Białorusi”. Szwied powiedział też, że wniosek w tej sprawie zostanie skierowany do władz m.in. w Warszawie.

Polski resort dyplomacji pytany przez PAP o słowa prokuratora generalnego Białorusi ocenił, że działania władz białoruskich „noszą znamiona realizacji planu, który nie powstał w Mińsku”.

„Działania władz Białorusi w obszarze polityki historycznej są od pewnego czasu bardzo kontrowersyjne i noszą znamiona realizacji planu, który nie powstał w Mińsku. Przyjęta 14 maja ustawa o niedopuszczeniu rehabilitacji nazizmu, pomimo szczytnej nazwy, daje szerokie możliwości nadużyć i de facto legalizuje niedopuszczalne działania władz, z którymi mamy obecnie do czynienia. Należy pamiętać, że +rehabilitacja nazizmu+ jest oficjalnym zarzutem prokuratury Białorusi wobec liderów Związku Polaków na Białorusi” – podkreślił MSZ w odpowiedzi przesłanej PAP.

„Zaraz po skandalicznych wypowiedziach Prokuratora Generalnego Białorusi, interwencję w Mińsku podjęła Ambasada RP. Zdecydowane stanowisko Warszawy w tej sprawie zostało 19 maja przekazane przez MSZ RP charge d’affaires Białorusi w Polsce. MSZ RP wystąpiło o wyjaśnienie, czy wypowiedzi Prokuratora Generalnego miały charakter publicystyczny, czy stanowią oficjalne stanowisko białoruskich władz i stanowią nowe wytyczne władz Białorusi w odniesieniu do stosunków z Polską i zarazem kolejny przejaw prześladowania mniejszości polskiej i zwalczania wspólnego dziedzictwa historycznego Polski i Białorusi” – dodał polski resort dyplomacji.

MSZ stwierdził, że to kolejny sygnał, którego celem jest zaognianie stosunków z Polską. „Niestety jest to kolejny sygnał, że celem Białorusi jest zaognianie stosunków z Polską i szerzej całym Zachodem, aby budować obraz zewnętrznego wroga odpowiedzialnego za kryzys polityczno-gospodarczy, w jaki władze Białorusi wpędziły własny kraj” – podkreślił resort spraw zagranicznych.

Białoruskie władze porównują do nazistów również obecny ruch protestu w tym kraju, przekonując np., że narodowa symbolika nawiązująca do historycznych symboli, była używana w czasie wojny przez kolaborantów.

W czasie ubiegłorocznych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich władze Polski potępiły represje wobec ich uczestników oraz uruchomiły dla nich programy wsparcia, za co stały się obiektem krytyki ze strony Mińska.

Polska jako członek UE nie uznała Alaksandra Łukaszenki za zwycięzcę wyborów prezydenckich, wzywa władze do zaprzestania represji, dialogu z opozycją oraz ponownego przeprowadzenia wyborów i opowiada się za sankcjami wobec Mińska.

Szef unijnej dyplomacji Josep Borell oświadczył w ubiegłym tygodniu, że UE przygotowuje nowy pakiet sankcji wobec Białorusi, który jest związany m.in. z represjami wobec mieszkających tam Polaków.

Na początku marca została zatrzymana prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Najpierw skazano ją na areszt za organizację „nielegalnej imprezy”, za jaką władze uznały tradycyjny Jarmark Kaziuki. Potem została objęta postępowaniem karnym w związku z rzekomym „podżeganiem do nienawiści na tle narodowościowym” i „rehabilitacji nazizmu”, i umieszczona w areszcie w Mińsku.

Borys i trojgu innych działaczy ZPB – Andrzejowi Poczobutowi, Irenie Biernackiej i Marii Tiszkowskiej – grozi od pięciu do 12 lat więzienia. Wszyscy przebywają w areszcie, usłyszeli już zarzuty.

 Znadniemna.pl za Mateusz Roszak/ Dzieje.pl/PAP

Działania władz Białorusi w polityce historycznej noszą znamiona realizacji planu, który nie powstał w Mińsku; po skandalicznych wypowiedziach prokuratora generalnego Białorusi, interwencję w Mińsku podjęła Ambasada RP - podkreśliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na pytania PAP. Ponadto MSZ dodało, że zdecydowane stanowisko Warszawy w sprawie

Białoruski dziennikarz Dzmitryj Hurniewicz opublikował na facebooku historię, związaną z jego rodziną z okresu II wojny światowej i z działaniami Armii Krajowej w Puszczy Nalibockiej.  Wspomnienia swoich bliskich Dzmitry ma zamiar wysłać do Prokuratury Generalnej Republiki Białorusi, która prowadzi śledztwo w sprawie karnej o ludobójstwie narodu białoruskiego w czasie II wojny światowej i latach powojennych, którego to ludobójstwa według prokuratora generalnego Białorusi Andreja Szweda miała się dopuszczać m.in. Armia Krajowa.

Wpis Dzmitryja Hurniewicza przetłumaczyliśmy na język polski w całości:

Tę historię o „nazistach z Armii Krajowej” obowiązkowo wyślę do Prokuratury Generalnej. Dotyczy ona mojej rodziny. Niech tam czytają, edukują się.

Na obrzeżach Puszczy Nalibockiej obok Derewny (obecnie agromiasteczko na Białorusi w rejonie stołpeckim obwodu mińskiego – red.), był kiedyś majątek Barok. Jego właścicielami byli Czaińscy, krewni mojej prababci Sedalii Czaińskiej-Biruli. Zarządzała tam Marysia Czaińska (na zdjęciu po prawej, razem ze swoją matką, którą moja babcia nazywała ciocią Pauliną).

Marysia była panią z charakterem, dlatego nic dziwnego w tym, że podczas wojny wstąpiła ona do Armii Krajowej i otrzymała pseudonim „Księżniczka”. Marysia była łączniczką, sanitariuszką i kwatermistrzynią Stołpeckiego Zgrupowania Armii Krajowej, którą miejscowi nazywali po prostu „legionami”.

Młoda Czaińska często jeździła do Iwieńca na białym koniu, gdzie gościła u brata Feliksa Dzierżyńskiego Kazika i jego żony Lucji. Dzierżyńscy pracowali w żandarmerii niemieckiej, jako tłumacze, ale nieoficjalnie byli agentami AK. Informacje o niemieckim garnizonie przekazywali dowództwu Stołpeckiego Zgrupowania Armii Krajowej przez naszą krewną Marysię. Zawdzięczając między innymi tym informacjom „legiony” zaplanowali i zrealizowali tak zwane „powstanie iwienieckie”, czyli napad na garnizon niemiecki, liczący setki nazistów i pracujących dla nich policjantów. Ponad stu z nich Akowcy zabili, a część wzięli do niewoli. Do przeprowadzenia takiej operacji w ciągu całej okupacji niemieckiej nie były zdolne tysiące sowieckich partyzantów przebywające w Puszczy Nalibockiej.

W lipcu Niemcy zabili Dzierżyńskich. W zimie 1943 roku zniknęła też Marysia. O tym jak to się odbywało opowiadała mi kilka lat temu siostra mojej babci:

„Ciocia Paulina przyszła do nas na chutor. Mówi: byli u was partyzanci, może coś mówili o naszej Marysi? Oni rzeczywiście często do nas zaglądali, ale niczego nam nie mówili”.

Paulina Czaińska już nigdy nie zobaczyła swojej córki. Została schwytana przez partyzantów sowieckich i rozstrzelana. Po co? Bo już poczynając od wiosny bolszewicy rozbrajali polskie jednostki. Czemu? Bo świat dowiedział się prawdy o Katyniu i Stalin doskonale rozumiał, że nie będzie mógł już okłamywać Polaków. Tacy, jak Marysia odmówili wstąpienia do sowieckiej partyzantki.

Dzisiaj te imbecyle (chodzi o białoruskich prokuratorów – red.) mają czelność nazywać takich ludzi, jaką była Marysia Czaińska, nazistami. Ale to właśnie tacy jak ona realnie walczyli z nazistami, a nie ukrywali się w lesie i tańczyli pod harmonię. Syna Marysi, który też walczył w szeregach AK Sowieci zesłali na Syberię.

W AK byli dwaj bracia Marysi. Oprócz tego w puszczy walczyli w szeregach AK również inni nasi Czaińscy: Wiktor zginął w puszczy razem z ojcem Wiktorem w 1942 roku. Henryk Czaiński, zaginął gdzieś w puszczy, Jana Czaińskiego bolszewicy zabili w 1947 roku. Matka Marysi (na zdjęciu) odmówiła się repatriować po wojnie do Polski i zmarła w Baroku.

Ktoś zauważy, że ci Czaińscy walczyli w AK o Polskę, a nie o Białoruś (tak jakby wysłane z Moskwy NKWD, które kierowało sowiecką partyzanką, walczyło o Białoruś – gdzie tam). Czaińscy walczyli przede wszystkim ze złem, które przyszło na ich ziemię, na której oni żyli przez stulecia i ucierpieli jeszcze w czasie Powstania Styczniowego. Walczyć po stronie Stalina oni nie mogli pod żadnym pozorem. I właśnie za to takich ludzi dzisiejsza junta (łukaszenkowska – red.) nazywa nazistami. Uważam, że teraz jest dobra okazja, żeby po raz kolejny opowiedzieć, jak wówczas było naprawdę.

 Znadniemna.pl za Dzmitry Hurniewicz/facebook.com/hurnievic

Białoruski dziennikarz Dzmitryj Hurniewicz opublikował na facebooku historię, związaną z jego rodziną z okresu II wojny światowej i z działaniami Armii Krajowej w Puszczy Nalibockiej.  Wspomnienia swoich bliskich Dzmitry ma zamiar wysłać do Prokuratury Generalnej Republiki Białorusi, która prowadzi śledztwo w sprawie karnej o ludobójstwie

Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Tropem Wilczym” i Patriotyczne Spotkanie Polonijne zorganizowały 16 maja działające w Nowej Zelandii Stowarzyszenie Polaków w Christchurch oraz Stowarzyszenie Polskich Kombatantów na Wyspie Południowej. W ramach tych wydarzeń Rodacy w dalekiej Nowej Zelandii podjęli Akcje Solidarnościową z prześladowanymi Polakami na Białorusi.

Swoimi działaniami nowozelandzka Polonia wsparła kampanię  #WolniPolacyNaBialorusi, prowadzoną przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w związku z narastającymi  represjami ze strony białoruskiego rządu wobec mniejszości polskiej na Białorusi.

Polacy w Nowej Zelandii włączyli się w kampanię solidarności z Polakami, prześladowanymi na Białorusi #WolniPolacyNaBialorusi

Uczestnicy nowozelandzkiej edycji Biegu „Tropem Wilczym”, w liczbie około 70 osób, nie mogli zapomnieć o przyjaciołach na Białorusi, których jeszcze nie tak dawno, przy okazji III białoruskiej edycji Biegu „Tropem Wilczym” w Wołkowysku serdecznie pozdrawialiśmy.

Teraz, niestety, musimy żądać uwolnienia wszystkich bezpodstawnie zatrzymanych na Białorusi Polaków: Pani Andżeliki Borys, Pani Ireny Biernackiej, Pani Marii Tiszkowskiej, Pani Anny Paniszewej i Pana Andrzeja Poczobuta oraz zaprzestania szykanowania  pozostałych przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

Elżbieta i Piotr Sawiccy z  Christchurch dla Znadniemna.pl

Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Tropem Wilczym” i Patriotyczne Spotkanie Polonijne zorganizowały 16 maja działające w Nowej Zelandii Stowarzyszenie Polaków w Christchurch oraz Stowarzyszenie Polskich Kombatantów na Wyspie Południowej. W ramach tych wydarzeń Rodacy w dalekiej Nowej Zelandii podjęli Akcje Solidarnościową z prześladowanymi Polakami na Białorusi. Swoimi

W nocy z 18 na 19 maja nieznani sprawcy uszkodzili drzwi plebanii katolickiej archikatedry w Mińsku – informuje Polskie Radio.

Minionej nocy wandale próbowali również uszkodzić drzwi prowadzące do kurii, która znajduje się obok plebanii. Oba budynki są umiejscowione za kościołem archikatedralnym Najświętszej Maryi Panny.

Rzecznik Konferencji Katolickich Biskupów Białorusi ksiądz Jury Sańko powiedział Polskiemu Radiu, że widoczne są uszkodzenia przed budynkiem plebanii. – Została zniszczona latarnia oświetleniowa, porozrzucano kwiaty, które były w doniczkach. Prawdopodobnie uszkodzone zostały drzwi prowadzące do plebanii i domofon – powiedział duchowny.

Wybita szyba

Ksiądz Jury Sańko zaznaczył, że wandale próbowali również uszkodzić drzwi wejściowe do znajdującego się przy plebanii budynku kurii. – Uszkodzono także samochód proboszcza, księdza Antoniego Klimantowicza – wybito szybę cegłą. To widziałem – powiedział rzecznik białoruskiego episkopatu.

Ksiądz Jury Sańko podkreślił, że na miejsce działań wandali przyjeżdżali milicjanci.

Zwrócił uwagę, że to pierwszy taki incydent na terenie kościoła archikatedralnego w Mińsku od czasu przekazania budynku wiernym po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Witryna novychas.by przypomina ponadto, że do ataku wandali doszło po tym, kiedy biskup pomocniczy archidiecezji mińsko-mohylewskiej Jury Kosobucki publicznie poparł dziennikarzy, niszczonego przez władze największego na Białorusi niezależnego portalu informacyjnego TUT.BY .

 Znadniemna.pl za polskieradio24.pl/novychas.by, na foto: budynek kurii Archidiecezji mińsko-mohylewskiej, zaatakowany przez nieznanych sprawców, fot.: novychas.by

W nocy z 18 na 19 maja nieznani sprawcy uszkodzili drzwi plebanii katolickiej archikatedry w Mińsku - informuje Polskie Radio. Minionej nocy wandale próbowali również uszkodzić drzwi prowadzące do kurii, która znajduje się obok plebanii. Oba budynki są umiejscowione za kościołem archikatedralnym Najświętszej Maryi Panny. Rzecznik

Andrej Frołow, działacz ZPB, współpracujący jako operator kamery z TVP Polonia, wyszedł na wolność po 15 dniach aresztu, zasądzonych mu przez sąd w Lidzie za rzekomą nielegalną produkcję materiałów dziennikarskich i niepodporządkowanie się funkcjonariuszowi białoruskich sił bezpieczeństwa.

Zatrzymany 4 maja w Brzozówce pod Lidą przez milicję drogową po tym, jak wracał z Mszy św. w intencji Polaków więzionych w Mińsku przez reżim Łukaszenki Andrej Frołow dobę do procesu spędził w areszcie. Sąd w Lidzie, bazując jedynie na zeznaniach milicjantów, wymierzył mu karę 15 dni aresztu i 870 rubli (ok. 1300 zł) grzywny.

Przebywając w areszcie dziennikarz przez siedem dni prowadził strajk głodowy na znak protestu przeciwko nieprzekazywaniu mu paczek żywnościowych od bliskich, a także przeciwko torturowaniu go głośną muzyką, bez przerwy puszczaną w jego celi przez administrację aresztu.

Za formę znęcania się nad aresztowanym można też uznać, że przez połowę okresu przebywania w areszcie Andrej Frołow znajdował się w celi sam. Jedyne, co pozwolono przekazać mu z wolności do celi były: szczoteczka i pasta po zębów oraz ręcznik.

O uwolnieniu dziennikarza, który współpracuje z redakcją magazynu telewizyjnego o Polakach na Białorusi pt. „Nad Niemnem» poinformowało dzisiaj Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ).

Znadniemna.pl, fot.: BAŻ

Andrej Frołow, działacz ZPB, współpracujący jako operator kamery z TVP Polonia, wyszedł na wolność po 15 dniach aresztu, zasądzonych mu przez sąd w Lidzie za rzekomą nielegalną produkcję materiałów dziennikarskich i niepodporządkowanie się funkcjonariuszowi białoruskich sił bezpieczeństwa. Zatrzymany 4 maja w Brzozówce pod Lidą przez milicję

Skip to content