HomeStandard Blog Whole Post (Page 151)

Irena Biernacka, prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie została skazana przez sędziego Igora Koszko na grzywnę wysokości 50 tzw. jednostek podstawowych, czyli na kwotę 1450 rubli białoruskich, co stanowi ponad 500 USD.

Działaczka ZPB była sądzona za solidarność z mieszkańcem Lidy, aktywistą opozycji Witoldem Aszurkiem, czyli za obecnośc na jego procesie sądowym. Irenę Biernacką ukarano już na podstawie znowelizowanego Kodeksu Adminidtracyjnego, przewidującego drakońskie kary za kontestowanie panującego na Białorusi reżimu politycznego.

Przypomnijmy, że Irena Biernacka wcześniej stawała już przed sądem w Lidzie, m.in. za udział w nowennie pompejańskiej, którą miejscowi katolicy odprawiali obok lidzkiej fary w intencji powrotu na Białoruś niewpuszczanego wówczas do kraju arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza.

Potem prezes Oddziału ZPB w Lidzie była karana za to, że wracając z kościoła stała się ofiarą milicyjnej łapanki przeciwko lidzkim krytykom rządów białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Wówczas sąd orzekł  Irenie Biernackiej karę grzywny równowartą ok 1400 złotych.

Znadniemna.pl

Irena Biernacka, prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie została skazana przez sędziego Igora Koszko na grzywnę wysokości 50 tzw. jednostek podstawowych, czyli na kwotę 1450 rubli białoruskich, co stanowi ponad 500 USD. Działaczka ZPB była sądzona za solidarność z mieszkańcem Lidy, aktywistą opozycji Witoldem

Irena Biernacka, prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie jest wzywana na jutro, 4 marca, do Sądu Rejonowego Lidy w związku ze wszczętym przeciwko niej postępowaniem administracyjnym. Wobec polskiej działaczki sąd może zastosować nowe, surowsze niż dotąd, kary, które obowiązują na Białorusi od 1 marca.

Z wezwania sądowego, treść którego Irena Biernacka opublikowała na swojej stronie na facebooku, wynika, że wszczęto przeciwko niej postępowanie administracyjne na podstawie art 23.34, części 3 Kodeksu Administracyjnego Republiki Białorusi. Chodzi prawdopodobnie o obecność Ireny Biernackiej na procesie lidzkiego opozycjonisty Witolda Aszurka, skazanego za organizowanie protestów opozycyjnych w Lidzie w procesie karnym. Po ogłoszeniu wyroku na Witolda Aszurka, obecna na sali sądowej publiczność głośno protestowała przeciwko decyzji sądowej, co mogło przez władze zostać zinterpretowane, jako nielegalny protest.

Przypomnijmy, że Irena Biernacka stawała już przed sądem w Lidzie, m.in. za udział w nowennie pompejańskiej, którą miejscowi katolicy odprawiali obok lidzkiej fary w intencji powrotu na Białoruś niewpuszczanego wówczas do kraju arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza.

Potem prezes Oddziału ZPB w Lidzie była karana za to, że wracając z kościoła stała się ofiarą milicyjnej łapanki przeciwko lidzkim krytykom rządów białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki. Wówczas sąd orzekł  Irenie Biernackiej karę grzywny równowartą ok 1400 złotych.

Podzcas jutrzejszego procesu Irenie Biernackiej może grozić zaostrzona od 1 marca kara za udział w nielegalnym proteście. Jeśli sąd uzna, że popełniła recydywę, to może jej orzec karę aresztu, bądź robót społecznych, albo ukarać grzywną wysokości nawet 200 tzw. jednostek podstawowych, równowartych kwocie ok. 8,5 tysiąca złotych.

Proces Ireny Biernackiej w Sądzie Rejonowym Lidy jest wyznaczony na godzinę 15:00 czasu białoruskiego. Rozprawę poprowadzi sędzia Igor Koszko.

 Znadniemna.pl

Irena Biernacka, prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie jest wzywana na jutro, 4 marca, do Sądu Rejonowego Lidy w związku ze wszczętym przeciwko niej postępowaniem administracyjnym. Wobec polskiej działaczki sąd może zastosować nowe, surowsze niż dotąd, kary, które obowiązują na Białorusi od 1

Z głębokim żalem i smutkiem informujemy, że po długiej chorobie, w wieku 86 lat, opuściła ziemski padół wybitna działaczka Związku Polaków na Białorusi, założycielka i wieloletnia prezes Oddziału ZPB w Indurze, wielka polska patriotka, która stała u początków powstania ZPB oraz odrodzenia polskości na Białorusi śp. Teresa Hołownia.

Lekarka z zawodu śp. Teresa Hołownia nie zrobiła kariery w czasach sowieckich, gdyż nigdy nie tylko nie zgodziła się splamić honoru Polki, urodzonej w II Rzeczypospolitej, wstępując do szeregów Partii Komunistycznej ZSRR. W Indurze była znana powszechnie z tego, że ma negatywną opinię o ideologii komunistycznej i publicznie krytykuje sowiecki ustrój państwowy.

W czasach gorbaczowowskiej Pierestrojki, kiedy Polacy na Białorusi zaczęli odradzać na byłych Kresach Rzeczypospolitej polskie tradycje, kulturę i tożsamość narodową Teresa Hołownia znalazła się w pierwszych szeregach tych, którzy postanowili zawalczyć o powstanie w kraju masowej, wpływowej organizacji polskiej, którą stało się najpierw Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. Adama Mickiewicza, a potem – Związek Polaków na Białorusi.

O polskim patriotyzmie śp. Teresy Hołowni świadczy następujący fakt z jej biografii. W roku 1951, wyrabiając sobie paszport sowiecki, Teresa Hołownia zauważyła, że w rubryczce „narodowość” została zapisana, jako Białorusinka. Przez półtora roku dokument leżał w urzędzie paszportowym, gdyż jego właścicielka odmawiała odbierania go z nieprawidłowo zapisaną narodowością, domagając się od władz, aby zapisały ją w paszporcie, jako Polkę. Odmowa odebrania sowieckiego paszportu na początku lat 50. minionego stulecia mogła zostać przez władze potraktowana, jako zbrodnia i Teresa Hołownia doskonale wiedziała o tym, gdyż jej ciotka Maria Cholawo odsiedziała za podobny wyczyn trzy miesiące w areszcie.

Mimo nieprzyjaznych stosunków z władzą sowiecką śp. Teresa Hołownia przeżyła piękne, dostojne i jednak szczęśliwe życie. Wychowała na porządnych i szanowanych ludzi, polskich patriotów i katolików syna Wiktora i córkę Marię oraz dwóch wnuków Jana i Zbigniewa.

Śp. Teresa Hołownia sama będąc gorliwą katoliczką w ostatnich latach życia, już prawie nie wychodząc z domu, całe dni spędzała przy odbiorniku radiowym, słuchając Mszy świętych i audycji religijnych, głównie w Radiu Maryja. Będąc wierną słuchaczką tej katolickiej rozgłośni Teresa Hołownia znaczną część swojej skromnej emerytury wydawała na płacenie rachunków telefonicznych, po jej częstych telefonach do studia radiowego i dzielenia się opinią na omawiane na antenie tematy. Wystąpienia śp. Teresy Hołowni na antenie Radia Maryja i Telewizji Trwam były słyszane na Białorusi i od działaczy ZPB nie raz można było usłyszeć, że „nasza pani Teresa znowu dodzwoniła się do studia”.

Redakcja portalu Znadniemna.pl oraz Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi składają wyrazy głębokiego współczucia dzieciom, wnukom i wszystkim krewnym oraz znajomym śp. Teresy Hołowni.
„Wieczne odpoczywanie racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

Znadniemna.pl

Z głębokim żalem i smutkiem informujemy, że po długiej chorobie, w wieku 86 lat, opuściła ziemski padół wybitna działaczka Związku Polaków na Białorusi, założycielka i wieloletnia prezes Oddziału ZPB w Indurze, wielka polska patriotka, która stała u początków powstania ZPB oraz odrodzenia polskości na Białorusi

Działacze Oddziału ZPB w Mińsku koncertem-wykładem uczcili przypadającą na ten rok 90. rocznicę urodzin Krzysztofa Komedy,  pioniera jazzu nowoczesnego w Polsce. Wydarzenie kulturalne odbyło się w stołecznej siedzibie ZPB 26 lutego z inicjatywy działaczki oddziału, znanej na Białorusi i poza jej granicami artystki jazzowej Ludmiły Krukowskiej.

Ludmiła Krukowska jest jedną z najwybitniejszych współczesnych białoruskich artystek jazzowych, specjalizujących się w grze na kontrabasie i  gitarze basowej. Pomysł koncertu-wykładu, poświęconego Krzysztofowi Komedzie (właśc. Krzysztofowi Trzcińskiemu) zrealizowała ona wspólnie z klawiszowcem Maksymem Łoskutowem w ramach autorskiego projektu artystycznego BlackWhiteJazz.

Maksym Łoskutow i Ludmiła Krukowska

W ramach wykładu licznie zgromadzona publiczność dowiedziała się o życiu i twórczym dorobku Krzysztofa Komedy, który komponował muzykę jazzową oraz filmową, znaną na całym świecie. Krytycy muzyczni uważają go za twórcę jazzu nowoczesnego w Polsce i autora oryginalnego stylu muzycznego, określanego mianem polskiej szkoły jazzu.

Poznając dorobek wybitnego polskiego artysty, zgromadzona w siedzibie ZPB publiczność miała wyjątkową okazję, aby dowiedzieć się i usłyszeć, czym w ogóle jest jazz. Muzycy zademonstrowali też czym polski jazz współczesny, zapoczątkowany przez Krzysztofa Komedę, różni się od innych odmian tego gatunku muzycznego.

Po koncercie Ludmiła Krukowska, w której dorobku twórczym jest współpraca z wybitnymi przedstawicielami białoruskiej i polskiej sceny muzycznej, a także udział w ambitnych projektach muzycznych, opowiedziała naszej korespondent w Mińsku o swoim życiu i twórczości.

Ludmiła Krukowska

Świetnie mówi Pani po polsku. Gdzie się Pani uczyła języka?

– W Polsce. Pracowałam tam ponad dziesięć lat temu, przez kilka lat jeździłam tam i z powrotem, grałam z polskimi muzykami, z którymi mieliśmy wspólne projekty. Będąc w Polsce mieszkałam z koleżanką-Polką. Nie miałam więc wyboru – musiałam zacząć rozmawiać.

A jak z polskością jest w Pani rodzinie?

– Jestem Polką, mam polskie korzenie i mam tę świadomość od dzieciństwa, ale w rodzinie nikt nie rozmawiał po polsku. Moi dziadkowie mieszkali na Witebszczyźnie. Ich dokumenty zginęły podczas wojny. A jednak  z dzieciństwa pamiętam, że polskie tradycje krzewiła i podtrzymywała w rodzinie moja babcia. To dzięki niej nie mam problemu z tożsamością i z tym, że czuję się Polką. Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Warszawy, poczułam się w tym mieście, jak ryba w wodzie. Polska jest  moim miejscem, moim domem. Obecnie, kiedy czasem zdarza mi się wyjechać z koncertem do  Polski, ojciec żegna mnie żartobliwie słowami: „No co, fajnie jest tobie w Ojczyźnie?”.

Pani jest unikatowym muzykiem. Na Białorusi nie ma innej takiej kobiety, która by grała na basie na tak wysokim poziomie.

– To prawda.

Skąd wzięło się u Pani zafascynowanie basem? Od jak dawna Pani gra?

– Ukończyłam szkołę muzyczną i koledż w Witebsku. Grałam na akordeonie. W ostatnim roku nauki zdarzyła mi się jednak bardzo romantyczna historia. Miałam kolegę, który grał dixieland i sam nauczył się gry na basówce. Pewnego razu ten kolega zaprosił mnie na koncert. Po tym, jak zobaczyłam i usłyszałam ten instrument w akcji, nie mogłam zasnąć, a kiedy zasypiałam, to śniło mi się brzmienie gitary basowej. Chciało mi się na niej zagrać, to było niesamowite uczucie. W końcu postanowiłam, że ją sobie kupię i nauczę się grać.

A jak Pani zarobiła na swoją pierwszą gitarę?

– To był jedyny raz w życiu, kiedy zarabiałam nie grając na instrumentach muzycznych lecz je sprzedając. Na gitarze basowej dwa miesiące przed egzaminami wstępnymi na Uniwersytecie Kultury. Nie zdawałam sobie sprawy, że nie nauczyłam się jeszcze grać (się śmieje). Wydawało mi się, że opanowałam instrument na poziomie wystarczającym, żeby dostać się na studia.

Musiała Pani jednak jakoś przekonać komisję egzaminacyjną do swojej gry.

– Powiedziano mi potem: „Grać nie umiesz, ale jesteś taka muzykalna i taka fascynująca, że chcielibyśmy, żebyś u nas studiowała”. Na pierwszym roku studiów, kiedy zorientowałam się, że grać nie umiem, zaczęłam ćwiczyć grę i w dzień i w nocy. Moim nauczycielem był Włodzimierz Biełow, który wciąż pracuje na uniwersytecie.

A jak dawno współpracuje Pani z Maksymem Łoskutowem?

– Wydaje mi się, że przez całe życie.

Rzeczywiście, dawno nie słyszałam tak zgranego duetu.

– Nawet urodziny mamy w tym samym dniu. Maksym jest ojcem chrzestnym mojego młodszego syna.

Współpracę z którym artystą w Polsce wspomina Pani, jako najbardziej fascynującą?

– Z wokalistką Małgorzatą Wyrwicz, perkusistką Anią Patynek, która jest świetna i niesamowita. Grałam też z kilkoma zespołami, nie tylko jazzowymi. Podczas próby w Akwarium Jazz Club słyszał mnie Krzysztof Ścierański, wybitny polski basista, który współpracował z Ewą Bem, Tomaszem Stańko, Markiem Napiórkowskim i innymi gwiazdami. Akwarium Jazz Club to miejsce kultowe. Każdy, kto brał udział w Jazz Jamboree Festival – jednym z największych i najstarszych festiwali jazzowych w Europie, który odbywa się w Warszawie – chciał grać w Akwarium Jazz Club. Tam była niesamowita atmosfera.

A jak Pani tam trafiła?

– Pojechaliśmy na festiwal do Grodna, poznaliśmy tam polskich muzyków, którzy zaprosili mnie do Warszawy. To były lata 90., wiz jeszcze chyba nie było, wsiadłam do pociągu i pojechałam. I pierwszy koncert był właśnie w Akwarium. Po próbach Krzysztof Ścierański podszedł do mnie, podziękował, a kilka tygodni później zadzwoniła do mnie znana harfistka jazzowa Ania Faber i powiedziała, że Krzysztof mnie chwalił, i zaprosiła do współpracy.

 

Podczas wykładu powiedziała Pani, że zakochała się w muzyce Krzysztofa Komedy. Jego muzykę też poznała Pani  w Polsce?

– Tak, wcześniej jej nie słyszałam. Basista Wojciech Czajkowski – to on przyjeżdżał do Grodna razem z żoną, pianistką Leną Ledoff – kiedy zaczęliśmy grać muzykę Komedy, zobaczył, jak mnie ona fascynuje i oddał swoje nuty. Dzięki temu mogliśmy dzisiaj zagrać tę genialną muzykę. Bo znaleźć takie nuty nie jest łatwo.

Czym muzyka Komedy tak Panią fascynuje?

– Bliska jest mi muzyka, w której jest czułość, miłość, cisza, pauza, niebanalne harmonie To wszystko jest w muzyce Komedy.

Jakie plany ma Pani na wiosnę?

– Trzy tygodnie temu opowiadaliśmy członkom Związku Polaków o Chopinie. Wtedy grałam na kontrabasie. Chciałabym zrealizować tutaj, w naszej siedzibie, projekt o wybitnym polskim trębaczu Tomaszu Stańko. W kwietniu zaplanowany jest koncert w Mińsku – w sali koncertowej Górne Miasto. Mamy z kolegą Maksymem dużo planów i mamy nadzieję, że uda nam się je zrealizować.

Zdjęcie pamiątkowe muzyków i publiczności

Rozmawiała w Mińsku Paulina Juckiewicz

Działacze Oddziału ZPB w Mińsku koncertem-wykładem uczcili przypadającą na ten rok 90. rocznicę urodzin Krzysztofa Komedy,  pioniera jazzu nowoczesnego w Polsce. Wydarzenie kulturalne odbyło się w stołecznej siedzibie ZPB 26 lutego z inicjatywy działaczki oddziału, znanej na Białorusi i poza jej granicami artystki jazzowej Ludmiły

Dziennikarka portalu TUT.BY Kaciaryna Barysiewicz została uznana za winną ujawnienia tajemnicy lekarskiej. Lekarz, który przekazał jej informację, Arciom Sarokin, też został uznany za winnego, jednak otrzymał wyrok w zawieszeniu.

Kaciaryna Barysiewicz spędzi w więzieniu pół roku i musi zapłacić grzywnę 2900 rubli, czyli niemal 4200 złotych. Arciom Sarokin ma zapłacić połowę tej kwoty. Został także skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na rok.

Kaciaryna Barysiewicz

Arciom Sarokin z żoną Natalią

Redaktor naczelna portalu TUT.BY Maryna Zołatawa powiedziała, że wyrok nie jest sprawiedliwy.

– Jedyny sprawiedliwy wyrok to byłoby pełne uniewinnienie. To jedyne, co powinniśmy usłyszeć w tym sądzie. Nikt z nich nie popełnił przestępstwa – dodała.

Obojgu oskarżonym groziło do 3 lat pozbawienia wolności.

Artykuł Kaciaryny Barysiewicz dotyczył zabójstwa aktywisty Ramana Bandarenki, który zmarł wieczorem 12 listopada 2020 roku w szpitalu na skutek ciężkich obrażeń. Wcześniej na podwórku, zwanym Placem Zmian, został zaatakowany przez „nieznanych sprawców”, najprawdopodobniej funkcjonariuszy w cywilu bądź też osób z najbliższego otoczenia Aleksandra Łukaszenko.

Dziennikarze portalu TUT.BY

Przedstawiciele organów ścigania oraz były prezydent twierdzili później, że na podwórku doszło do „sąsiedzkiej awantury”, a Bandarenka był pijany. Artykuł Barysiewicz, na podstawie informacji uzyskanych od Sarokina, ujawnił kłamstwo władz.

Według oskarżycieli, dziennikarka miała zachęcać doktora do ujawnienia tajemnicy lekarskiej, a ten na to się zgodził. Robiła to za pomocą „środków elektrotechnicznych […] drogą próśb i namawiania”. Kaciaryna Barysiewicz miała być świadoma tego, że domaga się działań niezgodnych z prawem. Prokuratura podkreśliła, że odbyło się to bez zgody pacjenta bądź też innych osób mających takie pełnomocnictwa.

Wcześniej Prokuratura Generalna oświadczyła, że rozpowszechnienie informacji, w tym też nieprawdziwej, i jej sprzeczność z oficjalnymi komentarzami organów państwa wywołało „społeczny rezonans i stworzyły atmosferę braku zaufania do kompetentnych służb”.

Znadniemna.pl za belsat.eu wg Biełta/TUT.BY

Dziennikarka portalu TUT.BY Kaciaryna Barysiewicz została uznana za winną ujawnienia tajemnicy lekarskiej. Lekarz, który przekazał jej informację, Arciom Sarokin, też został uznany za winnego, jednak otrzymał wyrok w zawieszeniu. Kaciaryna Barysiewicz spędzi w więzieniu pół roku i musi zapłacić grzywnę 2900 rubli, czyli niemal 4200 złotych.

Kancelaria Prezydenta RP ogłasza Konkurs Recytatorski „Słowem – Polska” skierowany do uczniów szkół polonijnych i polskich za granicą. O nagrodę Małżonki Prezydenta RP mogą ubiegać się młodzi rodacy uczący się języka polskiego w krajach ich zamieszkania.

Konkurs ma na celu zainteresowanie uczniów polską literaturą oraz kształtowanie w nich wrażliwości na piękno języka polskiego, a tym samym wzmacnianie poczucia tożsamości narodowej wśród Polonii i Polaków za granicą. Utwory poetyckie w formie nagrań wideo mogą prezentować dzieci i młodzież w trzech grupach wiekowych: 7-9 lat, 10-13 lat i 14-19 lat.

Konkurs odbędzie się w terminie marzec-czerwiec 2021 r. W tym czasie przewidziano cztery etapy eliminacji. W etapach: szkolnym, krajowym i kontynentalnym uczestnicy będą mieli za zadanie prezentację trzech różnych utworów wybranych autorów: Cypriana Kamila Norwida, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Ignacego Krasickiego i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Ostatnim etapem będzie rozstrzygnięcie Konkursu polegające na wyłonieniu finalistów i laureatów z każdej kategorii wiekowej.

Agata Kornhauser-Duda:

Szanowni Nauczyciele,
Drodzy Uczniowie szkół polskich i polonijnych poza granicami kraju,

serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w Konkursie Recytatorskim „Słowem – Polska”, którego organizatorem jest Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Język polski jest tym, co nas wszystkich łączy i dzięki któremu stanowimy wspólnotę niezależnie od dzielącej nas odległości. Zadaniem uczestników konkursu będzie jak najpiękniejsze wyrecytowanie wybranego wiersza jednego z czworga autorów: Ignacego Krasickiego, Cypriana Kamila Norwida, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. To poeci, którzy tworzyli w różnych epokach, ale wszyscy oni swoimi dziełami wpłynęli na kulturę i świadomość kolejnych pokoleń Polaków.

Drodzy Uczniowie,

uczycie się w szkole języka polskiego, dlatego gorąco zachęcam Was do spróbowania swoich sił w recytowaniu utworów poetów, którzy należą do kanonu polskiej literatury. Jestem pewna, że znajdziecie pośród ich utworów takie, które szczególnie Wam się spodobają i skłonią do własnej interpretacji. Bardzo liczę na to, że udział w konkursie przyniesie Wam dużo radości i satysfakcji z obcowania z piękną polską poezją. Bądźcie otwarci na przekaz i język tej poezji, który wzbogaci także Waszą znajomość polskiego.

Szanowni Nauczyciele,

jestem bardzo wdzięczna za to, że pomagają Państwo swoim wychowankom poznawać historię, kulturę i tradycję naszego kraju oraz zachować poczucie tożsamości i więzi z krajem przodków. Ucząc ich naszego języka, przekazują Państwo kolejnym pokoleniom patriotyczne wartości oraz świadomość własnych korzeni.

Jestem przekonana, że konkurs „Słowem – Polska” wpisuje się w misję, którą Państwo na co dzień realizują. Gorąco więc zachęcam wszystkich Państwa uczniów, by wzięli w nim udział. Wierzę, że formuła konkursu spotka się z szerokim zainteresowaniem młodych Polaków.

Serdecznie pozdrawiam uczniów, wychowawców i pedagogów szkół polskich i polonijnych na całym świecie. Życzę miłego i inspirującego obcowania z twórczością polskich poetów.

Linki do pobrania:

REGULAMIN
FORMULARZE

Znadniemna.pl za prezydent.pl

Kancelaria Prezydenta RP ogłasza Konkurs Recytatorski „Słowem – Polska” skierowany do uczniów szkół polonijnych i polskich za granicą. O nagrodę Małżonki Prezydenta RP mogą ubiegać się młodzi rodacy uczący się języka polskiego w krajach ich zamieszkania. Konkurs ma na celu zainteresowanie uczniów polską literaturą oraz

Naradę na temat zbliżającej się kampanii rekrutacyjnej na studia wyższe w Polsce dla absolwentów działających na Białorusi ośrodków nauczania języka polskiego odbyła w dniu 1 marca z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi.

Łączenie odbyło się z inicjatywy MEN RP i zostało zainspirowane problematyką, podnoszoną przez Andżelikę Borys 16 lutego podczas posiedzenia Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Senatu RP.

Przypomnijmy, że poza zagrożeniami, jakie niesie opracowany przez rząd Białorusi projekt nowelizacji Kodeksu o Edukacji RB, Andżelika Borys informowała senatorów o możliwych problemach, jakie może napotkać polska młodzież z Białorusi podczas tegorocznej kampanii rekrutacyjnej na studia wyższe w Polsce. Chodziło o usprawnienie procedur, dotyczących wydawania młodym Polakom na Białorusi Karty Polaka, zwalniającej jej posiadaczy z opłaty za studia wyższe, a także o inne niuanse związane z kampanią rekrutacyjną.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi

– Prosiłam między innymi i, wydaje mi się, że prośba zostanie uwzględniona, żeby zwiększono liczbę stypendiów dla młodzieży pochodzenia polskiego w ramach programów, realizowanych przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej, a także o zwiększenie wysokości stypendiów dla polskiej młodzieży z Kresów – powiedziała portalowi Znadniemna.pl Andżelika Borys. Dodała także, że MEN RP z własnej inicjatywy wystosował pismo do rektorów uczelni wyższych, żeby od kandydatów na studia nieodpłatne przyjmowano dokumenty bez okazania Karty Polaka, którą ci kandydaci dostarczą w późniejszym terminie.

W trakcie rzeczowej i szczerej rozmowy prezes Borys z dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej MEN RP Moniką Poboży udało się nakreślić najważniejsze problemy, jakie podczas najbliższej kampanii rekrutacyjnej napotka polska młodzież z Białorusi.

W streszczeniu problematyki oświatowej prezes ZPB pomagali kierownicy działających przy Związku Polaków ośrodków nauczania języka polskiego: Danuta Karpowicz z Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie, Łarysa Krywonosowa z Polskiej Szkoły Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza przy ZPB w Mińsku oraz Eleonora Raczkowska-Jarmolicz ze Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach.

Dyrektor Monika Poboży, dziękując swoim rozmówczyniom za wyjaśnienie problematyki, będącej tematem spotkania, zadeklarowała, iż MEN RP dokona wszystkich starań, aby procedura rekrutacji na studia wyższe w Polsce dla młodych Polaków z Białorusi była klarowna i zrozumiała, a jej atmosfera – zachęcająca i przyjazna.

Znadniemna.pl

Naradę na temat zbliżającej się kampanii rekrutacyjnej na studia wyższe w Polsce dla absolwentów działających na Białorusi ośrodków nauczania języka polskiego odbyła w dniu 1 marca z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi. Łączenie odbyło się z inicjatywy MEN

Wczoraj, 1 marca, na Białorusi wszedł w życie nowy Kodeks Administracyjny (KA), który zaostrza kary za organizowanie lub uczestnictwo w wydarzeniach masowych. Do kodeksu dodano również zapis, dotyczący odpowiedzialności rodzicielskiej za udział dzieci w „działaniach niedozwolonych” oraz używanie biało-czerwono-białej symboliki.

W myśl znowelizowanego kodeksu, za udział w „nielegalnych imprezach masowych” czyli demonstracjach, wiecach, marszach ulicznych, pikietach i publicznych wezwaniach do ich organizacji lub przeprowadzenia, kara wyniesie nawet 100 jednostek podstawowych (równowartość  ok. 4,2 tys. PLN) zamiast 30 jednostek podstawowych (ok. 1, 3 tys. PLN).

Recydywa, czyli powtórne naruszenie będzie kosztowało uczestnika nawet 200 jednostek podstawowych, czyli równowartość ok. 8,5 tysiąca złotych, ewentualnie – prace społeczne lub areszt administracyjny.

Przewidując masowy udział nieletnich w zapowiadanych na wiosnę protestach, władza przewidziała grzywnę dla rodziców. Kara będzie wynosić od 5 do 30 jednostek podstawowych.

Również w nowym Kodeksie Administracyjnym przewidziano podwyższenie kary za niepodporządkowanie się poleceniom wydawanym przez funkcjonariusza podczas interwencji. Grzywna za to wykroczenie została podniesiona z max. 50 do max. 100 jednostek podstawowych.

Ponadto nowy kodeks zaostrza kary za „nielegalne używanie i produkcję flag i symboli” oraz za ujawnianie danych osobowych.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

 

Wczoraj, 1 marca, na Białorusi wszedł w życie nowy Kodeks Administracyjny (KA), który zaostrza kary za organizowanie lub uczestnictwo w wydarzeniach masowych. Do kodeksu dodano również zapis, dotyczący odpowiedzialności rodzicielskiej za udział dzieci w „działaniach niedozwolonych” oraz używanie biało-czerwono-białej symboliki. W myśl znowelizowanego kodeksu, za udział

1 marca, z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, delegacja Związku Polaków na Białorusi wspólnie z konsulem generalnym RP w Grodnie Jarosławem Książkiem odwiedziła rozsiane po Grodzieńszczyznie groby żołnierzy Armii Krajowej, poległych w czasie II wojny światowej i po II wojnie światowej.

Zapraszamy do obejrzenia filmu  z wyprawy po miejscach pamięci:

Znadniemna.pl

1 marca, z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, delegacja Związku Polaków na Białorusi wspólnie z konsulem generalnym RP w Grodnie Jarosławem Książkiem odwiedziła rozsiane po Grodzieńszczyznie groby żołnierzy Armii Krajowej, poległych w czasie II wojny światowej i po II wojnie światowej. Zapraszamy do obejrzenia filmu 

Aleksander Łukaszenko proponuje uznać dzień agresji Związku Radzieckiego wobec II Rzeczypospolitej za święto narodowe Białorusinów.

O potrzebie „pojednania narodu” Łukaszenko mówił dwa tygodnie temu podczas Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego (OZL). Zaproponował nowe święto państwowe na wzór tego obchodzonego od kilkunastu lat w Rosji. Tam 4 listopada świętują wypędzenie Polaków z Kremla w 1612 roku, a Łukaszenko postanowił oddawać hołd sowieckiej agresji na Polskę. Głosowanie w sprawie daty ruszyło na stronie OZL, do wyboru Białorusinom zaproponowano dwie opcje: 17 września albo 14 listopada 1939 roku.

– 17 września 1939 roku rozpoczął się wyzwoleńczy pochód Armii Czerwonej, w wyniku którego doszło do zjednoczenia Zachodniej Białorusi i BSRR – czytamy na stronie OZL. Ta druga data dotyczy zaś przyjęcia uchwały Rady Najwyższe BSRR dotyczącej „przyjęcia zachodniej Białorusi w skład BSRR”. Władze zapewniają, że trwa „szeroka dyskusja społeczna”. W rzeczywistości zagłosować może każdy, niekoniecznie Białorusin, wystarczy podać adres poczty elektronicznej.

Ihar Melnikau jest znanym białoruskim historykiem, bada m.in. okres II RP i twierdzi, że do „pojednania Białorusinów” reżim wybrał niefortunną datę. – Radzieccy pogranicznicy pilnowali polsko-sowieckiej granicy aż do niemieckiej agresji na ZSRR w 1941 roku. Więc od września 1939 roku na tych terenach trwały represje i deportacje. Pozbywano się tak zwanych elementów niepożądanych. Tego nie można nazwać pojednaniem – mówi „Rzeczpospolitej” Melnikau. – Wtedy o Białorusinach mało kto myślał, bo granicę w 1939 r. wyznaczono pod Augustowem i Łomżą, a to już w żaden sposób nie były tereny białoruskie. Zresztą według paktu Ribbentrop-Mołotow granica miała być pod Warszawą. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego ZSRR wtedy dokonał agresji i zaatakował Polskę. Ale z punktu widzenia Białorusina i historyka zdaję sprawę też z tego, że bez tamtych wydarzeń nie byłoby współczesnej Białorusi.

Wskazuje, że za rządów Łukaszenki kontynuowano wyłącznie radziecką wykładnię historii, w świetle której wojna rozpoczynała się w czerwcu 1941 roku. Z kolei wydarzenia z 1939 roku, niewygodne z powodu układu Stalina z Hitlerem, od lat zamiata się pod dywan.

– To dobra okazja, by wykorzystać ten moment i przypomnieć o tamtych wydarzeniach społeczeństwu. Co się wtedy naprawdę działo, jakim kosztem i jakie znaczenie miało dla Białorusi to zjednoczenie. Większość mieszkańców naszego kraju prawie nic o tym nie wie – twierdzi Melnikau.

Wiedzą natomiast setki tysięcy mieszkających na Białorusi Polaków, których reżim Łukaszenki od lat lekceważy i prześladuje. W świetle trwających na Białorusi bezprecedensowych represji, kolejna inicjatywa władz, która ma „pojednać Białoruś”, dla Polaków brzmi prowokacyjnie.

– Dla nas to paskudna wiadomość i bardzo bolesna, ponieważ ten dzień symbolizuje klęskę i upokorzenie. Polskę, która próbowała w ostatnich latach prowadzić z Mińskiem dialog, teraz Łukaszenko potraktował z buta – mówi „Rzeczpospolitej” Andrzej Poczobut, mieszkający w Grodnie polski dziennikarz i działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi. Dodaje, że pomysł na nowe święto państwowe w Mińsku krążył od lat, ale władze powstrzymywało ocieplenie relacji z Warszawą, któremu towarzyszyły liczne wizyty polskich polityków w białoruskiej stolicy.

– Przyzwyczailiśmy się już, że władze mają negatywny stosunek do mniejszości polskiej, oddają hołd tym, którzy mordowali Polaków – mówi Poczobut. W białoruskich miastach nie tylko roi się od pomników „działaczy” komunistycznych organów represyjnych, ale też od „ulic 17 Sientiabria” (17 września). Znajdziemy je m.in. w Grodnie czy Brześciu.

Znadniemna.pl za Rzeczpospolita/Rusłan Szoszyn

Aleksander Łukaszenko proponuje uznać dzień agresji Związku Radzieckiego wobec II Rzeczypospolitej za święto narodowe Białorusinów. O potrzebie „pojednania narodu" Łukaszenko mówił dwa tygodnie temu podczas Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego (OZL). Zaproponował nowe święto państwowe na wzór tego obchodzonego od kilkunastu lat w Rosji. Tam 4 listopada świętują

Skip to content