HomeStandard Blog Whole Post (Page 187)

Na 5 grudnia bieżącego roku wyznaczyła termin kolejnego Zjazdu sprawozdawczo-wyborczego Związku Polaków na Białorusi Rada Naczelna ZPB. Posiedzenie Rady Naczelnej odbyło się 8 sierpnia. Radni zatwierdzili także kwotę liczby delegatów, przysługującą każdej ze struktur związkowych.

Podczas posiedzenia Rady Naczelnej ZPB

Pierwszym punktem porządku dziennego posiedzenia Rady Naczelnej ZPB było sprawozdanie z działalności Zarządu Głównego organizacji za okres luty – lipiec bieżącego roku. Referaty wygłosili wiceprezes ZPB Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB Renata Dziemiańczuk, prezes ZPB Andżelika Borys oraz kierownicy struktur regionalnych organizacji m.in. prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB Alina Jaroszewicz, wiceprezes ZPB z Mińska Helena Marczukiewicz i inni.

Przemawia prezes ZPB Andżelika Borys

Przemawia wiceprezes ZPB Marek Zaniewski

Wiceprezes ZPB Renata Dziemiańczuk

Przemawia Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB

Przemawia Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku

Ze sprawozdań działaczy Związku Polaków na Białorusi wynikało, że największa na Białorusi organizacja polskiej mniejszości w kryzysowej sytuacji, spowodowanej pandemią koronawirusa, potrafiła zorganizować swoją działalność tak, aby  nie ucierpiał żaden z obszarów aktywności, właściwych dla polskiej mniejszości.

Mimo trudnej sytuacji epidemicznej na Białorusi, nie zawiesił swojej działalności żaden z działających  przy strukturach terenowych ZPB ośrodków nauczania języka polskiego. W chwili, kiedy fizyczne odwiedzanie przez uczniów lekcji stało się niebezpieczne, szkoły błyskawicznie zorganizowały dla nich nauczanie zdalne z wykorzystaniem platform internetowych typu Skype, ZOOM, Viber itp.

Oddziały ZPB, których priorytetowym działaniem jest opieka nad miejscami pamięci narodowej, we wzorowym porządku utrzymywały żołnierskie kwatery i pojedyncze pochówki, odnawiając niszczejące pomniki i porządkując teren polskich nekropolii w swoich miejscowościach.

W warunkach pandemii koronawirusa, uniemożliwiającej organizację masowych przedsięwzięć, ZPB udało się zrealizować większość wydarzeń kulturalnych, zaplanowanych na pierwsze półrocze. Jeszcze przed ogłoszeniem przez ZPB kwarantanny w związku z zagrożeniem zakażenia wirusem Covid-19, reprezentanci ZPB z ogromnym powodzeniem wzięli udział w finale konkursu XXVI Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek im. ks. Kazimierza Szwarlika w Będzinie, zdobywając tytuły zwycięzców i laureatów tego prestiżowego międzynarodowego forum muzycznego o zabarwieniu religijnym.

Po pogorszeniu się sytuacji epidemicznej na Białorusi imprezy kulturalne musiały zostać przeniesione do Internetu. W nowych, dotąd niespotykanych, warunkach  udało się zorganizować i przeprowadzić Konkurs Inscenizacji Polskiego Wiersza dla Dzieci, Konkurs Polskiej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Kolorowe Nutki”, Festiwal Polskiej Piosenki Estradowej „Malwy 2020”, a także szereg mniejszych przedsięwzięć.

Za pomocą Internetu ZPB przeprowadził szereg konferencji z udziałem nauczycieli i działaczy organizacji w skali kraju. W najbardziej znaczących z nich zdalnie brali udział wysocy goście z Polski. Gościem przeprowadzonego na platformie ZOOM zakończenia roku szkolnego w szkołach społecznych ZPB była Pierwsza Dama Rzeczypospolitej Polskiej Agata Kornhauser-Duda, a asystował jej sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski. W przeprowadzonym przez ZPB zdalnie Dniu Dziecka wzięli z kolei udział: Pełnomocnik Rządu RP do Spraw Polonii i Polaków, minister Jan Dziedziczak, ambasador RP na Białorusi Artur Michalski, konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek oraz prezesi organizacji partnerskich ZPB w Polsce – prezes Fundacji Wolność i Demokracja Lilia Luboniewicz, prezes Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie Mikołaj Falkowski, i prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anna Kietlińska.

Po zapoznaniu się ze sprawozdaniem z działalności Zarządu Głównego ZPB za pierwsze półrocze, członkowie Rady Naczelnej organizacji przystąpili do kwestii wyznaczenia procedury przygotowań do Zjazdu organizacji, który zgodnie ze Statutem ZPB odbywa się co cztery lata. Poprzedni IX Zjazd ZPB odbył się 10 grudnia 2016 roku, wybrana na nim prezes ZPB Andżelika Borys ogłosiła radnym, że kolejny Zjazd nie może odbyć się w terminie późniejszym, niż przewiduje Statut i zaproponowała, aby X Zjazd ZPB odbył się 5 grudnia 2020 roku. Propozycja prezes ZPB została przyjęta jednogłośnie przez radnych, którzy następnie uchwalili kwotę reprezentacji na Zjeździe struktur terenowych ZPB. Zgodnie z decyzją Rady Naczelnej sto członków oddziału ZPB może wydelegować na Zjazd jednego reprezentanta. Oznacza to, że jednego delegata może wyłonić na Zjazd każda struktura związkowa, licząca do stu członków. Jeśli liczba członków oddziału przekracza sto, ale jest mniejsza niż 200, to taki oddział może skierować na Zjazd dwuosobową reprezentację. Zgodnie ze Statutem ZPB mandaty delegatów każdego kolejnego Zjazdu organizacji przysługują także członkom Rady Naczelnej.

Rada Naczelna ZPB postanowiła wyłonić  ze swojego grona Komisję Przedzjazdową, odpowiedzialną za przygotowania do X Zjazdu ZPB. W skład komisji weszli: wiceprezes ZPB Marek Zaniewski, nadzorujący wyłanianie delegatów w oddziałach, znajdujących się w obwodzie grodzieńskim, Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB, nadzorująca wyłanianie delegatów w oddziałach, znajdujących się w obwodzie brzeskim, prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz, nadzorująca wyłanianie delegatów w oddziałach, znajdujących się na terenie mińskiego okręgu konsularnego. Poza tym w skład Komisji Przedzjazdowej weszli: wiceprezes ZPB Renata Dziemiańczuk oraz sekretarz Zarządu Głównego ZPB Andrzej Pisalnik.

Zgodnie z postanowieniem Rady Naczelnej ZPB kampania wyłaniania delegatów na X Zjazd ZPB w oddziałach organizacji potrwa do końca października bieżącego roku. W tym okresie zarządy oddziałów terenowych muszą przeprowadzić zabrania bądź konferencje przedzjazdowe z udziałem członków swoich oddziałów i dostarczyć Komisji Przedzjazdowej protokoły zebrań bądź konferencji przedwyborczych, na których wytypują delegatów.

Komisja Przedzjazdowa, odpowiedzialna za przygotowania do X Zjazdu ZPB opracowała już wzór Oświadczenia przewodniczącego przedzjazdowego zebrania/konferencji oddziału bądź innej struktury ZPB, który jest do pobrania TUTAJ.

Obradom Rady Naczelnej ZPB przyglądała się konsul RP Katarzyna Cholewińska z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Obradom Rady Naczelnej ZPB przyglądała się konsul RP w Grodnie Katarzyna Cholewińska

Obecny na posiedzeniu Rady Naczelnej ZPB był także wieloletni działacz i założyciel organizacji, znany grodzieński przedsiębiorca Zygmunt Piełuć. Oświadczył on, że przyglądając się prężnej działalności ZPB pod kierownictwem Andżeliki Borys postanowił przekazać Związkowi Polaków na Białorusi mienie swojej firmy „Polonijne Centrum Biznesu i Turystyki”, którą postanowił zamknąć w związku z wyjściem na emeryturę.

Wieloletni działacz i założyciel ZPB Zygmunt Piełuć przekazał organizacji mienie swojej likwidowanej firmy

Znadniemna.pl

Na 5 grudnia bieżącego roku wyznaczyła termin kolejnego Zjazdu sprawozdawczo-wyborczego Związku Polaków na Białorusi Rada Naczelna ZPB. Posiedzenie Rady Naczelnej odbyło się 8 sierpnia. Radni zatwierdzili także kwotę liczby delegatów, przysługującą każdej ze struktur związkowych. [caption id="attachment_47370" align="alignnone" width="480"] Podczas posiedzenia Rady Naczelnej ZPB[/caption] Pierwszym punktem porządku

Dzień dobry, moja rodzina pochodzi z dawnego woj. Nowogródzkiego. Ja aktualnie mieszkam w Polsce w Koszalinie. Zbieram informacje na temat moich przodków.
Wiem, że moja rodzina pochodzi z:

Kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Derewno, fot.: Wikipedia

(2) miescowości Bierbasze, gmina Mir, powiat Stołpce https://www.radzima.net/pl/miejsce/birbasze.html, która podlega zdaje się parafii w Mirze https://catholic.by/3/kasciol/parishes/21-grodna/3543-mir-parafiya-cv-mikalaya-biskupa

Kościół pw. św. Mikołaja w Mirze, fot.: Wikipedia

Czy macie Państwo możliwość sprawdzenia czy w w/w parafiach zachowały się przedwojenne akta parafialne (chrzty, śluby, zgony)? Ewentualnie czy możecie mnie skontaktować z osobami, które pomogłyby mi uzyskać stosowne informacje i dokumenty z akt parafialnych?
Będę wdzięczny i zobowiązany za pomoc bezpośrednią albo skontaktowanie mnie z kimś kto mógłby mi pomóc.
Pozdrawiam,
Sebastian Catewicz tel.: +48 665 777 265

Dzień dobry, moja rodzina pochodzi z dawnego woj. Nowogródzkiego. Ja aktualnie mieszkam w Polsce w Koszalinie. Zbieram informacje na temat moich przodków. Wiem, że moja rodzina pochodzi z: (1) miejscowości Derewno https://www.radzima.org/pl/miejsce/derewna-2.html, gdzie siedzibę obecnie ma parafia https://catholic.by/3/kasciol/parishes/19-mma/3417-dzeraunaya-parafiya-unebauzyatstsya-najsvyatsejshaj-panny-maryi [caption id="attachment_47352" align="alignnone" width="500"] Kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Derewno, fot.:

Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i wielu innych działaczy  „Solidarności” wystosowali „List do Przyjaciół Białorusinów”. Publikujemy treść listu.

Weronika Cepkało, Swiatłana Cichanouska i Maria Kolesnikowa na wiecu w Mińsku 30 lipca, fot.: spektr.by

List działaczy „Solidarności” do Białorusinów:

Drodzy Przyjaciele, Drodzy Obywatele Republiki Białorusi,

75 lat temu społeczeństwom Europy Środkowej i Wschodniej narzucono nowy porządek świata, który był wynikiem tragicznych wojen prowadzonych pomiędzy wielkimi globalnymi mocarstwami. Przez dekady narody Białorusi, Bułgarii, Czech, Estonii, krajów Półwyspu Bałkańskiego, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Ukrainy zmuszone były walczyć o najważniejsze wartości: wolność jednostki, niepodległość, szacunek do człowieka oraz poszanowanie prawdy. Wartości, które stanowią tożsamość wszystkich demokratycznych państw świata.

9 sierpnia 2020 wspaniały naród Białorusi po raz kolejny stanie do walki o wartości, bez których żadne społeczeństwo nie może nazywać się wolnym.

Z ogromnym wzruszeniem i dumą obserwujemy Waszą siłę i determinację, by te wybory były świętem demokracji i zwycięstwem wolnych obywateli Białorusi.

40 lat temu polski ruch Solidarności doprowadził do upadku komunizmu w Polsce.

Dzięki odwadze obywateli, sile walki i wierze w zwycięstwo, niemożliwe stało się możliwym. Nie byłoby jednak polskiego sukcesu bez solidarności państw demokratycznych i determinacji historycznych przywódców wolnego świata.

Pomni własnych doświadczeń oraz doświadczeń wielu pokoleń walczących o wolność, mówimy jasno i wyraźnie, iż obywatele Białorusi nie są i nie mogą pozostać w tej walce sami.

Wsparcie niepodległej, wolnej i demokratycznej Białorusi jest moralnym obowiązkiem współczesnych demokratycznych przywódców.

Solidarność niech płynie od wszystkich wolnych obywateli świata a mury runą.

Lech Wałęsa, Przywódca Solidarności, Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Prezydent RP w latach 1990 – 1995, więzień polityczny

Leszek Balcerowicz, działacz Solidarności, lider zmian gospodarczych w Polsce po upadku komunizmu

Konrad Bieliński – działacz Solidarności, więzień polityczny

Bogdan Borusewicz, działacz Solidarności, Wicemarszałek Senatu, więzień polityczny

Zbigniew Bujak, działacz Solidarności, więzień polityczny

Władysław Frasyniuk, działacz Solidarności, więzień polityczny

Ewa Kulik-Bielińska, działaczka Solidarności, więźniarka polityczna

Barbara Labuda, działaczka Solidarności, więźniarka polityczna

Bogdan Lis, działacz Solidarności, więzień polityczny

Jan Lityński, działacz Solidarności, więzień polityczny

Adam Michnik, działacz Solidarności, Redaktor Naczelny „Gazety Wyborczej”, więzień polityczny

Grażyna Staniszewska, działaczka Solidarności, więźniarka polityczna

Ludwika Wujec, działaczka Solidarności

Henryk Wujec, działacz Solidarności, więzień polityczny

Znadniemna.pl za rp.pl

Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i wielu innych działaczy  "Solidarności" wystosowali "List do Przyjaciół Białorusinów". Publikujemy treść listu. [caption id="attachment_47343" align="alignnone" width="500"] Weronika Cepkało, Swiatłana Cichanouska i Maria Kolesnikowa na wiecu w Mińsku 30 lipca, fot.: spektr.by[/caption] List działaczy "Solidarności" do Białorusinów: Drodzy Przyjaciele, Drodzy

W dniach 31.07-21.08.2020 roku Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” prowadzi pierwszy tegoroczny nabór wniosków na projekty inwestycyjne w ramach konkursu dotacyjnego – Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą 2021 „Infrastruktura Polonijna” realizowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

KLIKNIJ I DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ!

Znadniemna.pl za pol.org.pl

W dniach 31.07-21.08.2020 roku Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” prowadzi pierwszy tegoroczny nabór wniosków na projekty inwestycyjne w ramach konkursu dotacyjnego – Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą 2021 „Infrastruktura Polonijna” realizowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. KLIKNIJ I DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ! Znadniemna.pl za pol.org.pl

Ruszyła rekrutacja na szkolenia on-line dla dyrektorów szkół i prezesów organizacji polonijnych.

Fundacja Wolność i Demokracja zaprasza  dyrektorów szkół polonijnych i prezesów polskich organizacji oświatowych do udziału w szkoleniu  on-line pt. „W poszukiwaniu sensu – rola wartości w budowaniu dobrostanu w życiu zawodowym i prywatnym osób zarządzających” realizowanego w ramach projektu “ABC klasy polskiej. Program doskonalenia nauczycieli polonijnych.” współfinansowanego ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Cel szkolenia: Zweryfikowanie własnych przekonań na temat efektywnego zarządzania w trudnych czasach. Nabycie i/lub pogłębienie umiejętności trafnej identyfikacji obszarów do rozwoju w ujęciu potrzeb jednostki, zarządzanego zespołu oraz zarządzanej organizacji (szkoły, stowarzyszenia itp.)

Czas trwania szkolenia: 3 spotkania on-line po 3 godziny dydaktyczne.

Szkolenie będzie realizowane za pośrednictwem platformy ZOOM.

Opis przebiegu szkolenia online – interaktywne szkolenie online przewiduje stały kontakt Trenerów w czasie rzeczywistym z każdym Uczestnikiem. Uczestnicy biorą udział w dyskusjach, wykonują szereg aktywności poddanych bieżącej analizie przez trenerów. Planowane metody pracy to: mini-wykłady, ćwiczenia, symulacje, dyskusje zogniskowane, praca samodzielna i praca zespołowa, w tym szereg aktywności wykonywanych w zespołach 2-3-4 osobowych prowadzonych w interaktywnych pokojach szkoleniowych.

Na zgłoszenie czekamy do 15.08.2020

Wypełnić formularz zgłoszeniowy można klikając poniższy link

Formularz zgłoszeniowy szkolenie dla dyrektorów i prezesów

Decyduje kolejność zgłoszeń.

Po zakończeniu rekrutacji uczestnik szkoleń uzyska informację na temat terminu szkoleń i harmonogramu prac.

Osoba do kontaktu: Julia Savelieva e -mail: [email protected]

Znadniemna.pl za wid.org.pl

Ruszyła rekrutacja na szkolenia on-line dla dyrektorów szkół i prezesów organizacji polonijnych. Fundacja Wolność i Demokracja zaprasza  dyrektorów szkół polonijnych i prezesów polskich organizacji oświatowych do udziału w szkoleniu  on-line pt. „W poszukiwaniu sensu – rola wartości w budowaniu dobrostanu w życiu zawodowym i prywatnym osób zarządzających” realizowanego w ramach projektu

Nasz autor Igor Stankiewicz, działacz Związku Polaków na Białorusi oraz inicjatyw, upamiętniających ofiary represji stalinowskich na Białorusi, przegrał w sądzie z Narodowym Archiwum Republiki Białorusi sprawę o dostęp do akt ofiar represji stalinowskich. W sądzie usłyszał, że akta nie są udostępniane, gdyż potomkowie ofiar dowiadują się z nich, że ich przodkowie byli Polakami i wykorzystują tę wiedzę do otrzymywania Karty Polaka.

Igor Stankiewicz, fot. Naviny.by

Na prośbę redakcji Igor Stankiewicz opisał swoje perypetie sądowe specjalnie dla naszych Czytelników:

Z powodu Karty Polaka Narodowe Archiwum Republiki Białorusi (NARB) zamknęło dostęp do bazy „Dane o bezpodstawnie represjonowanych obywatelach Białorusi”, która jest jedynym wiarygodnym źródłem informacji o mieszkańcach Sowieckiej Białorusi, represjonowanych w latach 1920-50. Dowiedziałem się o tym podczas procesu sądowego, który wytoczyłem NARB.

27 lipca Kolegium Sędziowskie Sądu Miejskiego w Mińsku, potwierdziło werdykt Sądu Rejonu Pierwomajskiego Mińska, który oddalił mój pozew przeciwko NARB, który składałem jako potomek represjonowanych, badacz represji stalinowskich w Orszy oraz  koordynator kampanii „Zabici, lecz nie zapomniani”. W swoim pozwie oskarżałem NATB o bezprawną odmowę udostępnienia danych z bazy archiwalnej o moich represjonowanych krewnych.

Akta archiwalne moich pradziadka i prababci rozstrzelanych w Orszy znajdują się w zbiorach Komendy KGB obwodu witebskiego. Żeby zapoznać się z nimi, musiałbym przedstawić dokumenty o moim pokrewieństwie z ofiarami stalinowskiej zbrodni. KGB często żąda dokumentów, których autentyczność jest potwierdzona przez notariusza. Przez długi okres czasu miałem trudności z gromadzeniem dokumentów, które potwierdzałyby cały „łańcuszek” mojego pokrewieństwa z pradziadkami. Uwzględniając to, że po naszych ziemiach przetoczyła się wojna, płonęły domy, archiwa, ludzie się przesiedlali, odtworzenie „łańcuszka” pokrewieństwa jest dosyć skomplikowane i kosztowne.

Narodowe Archiwum RB było jedynym oficjalnie dostępnym źródłem informacji, w którym jeszcze kilka lat temu można było zdobyć dane represjonowanych, nie okazując jakichś dodatkowych dokumentów. Po raz pierwszy otrzymałem takie dane bez żadnych problemów w 2014 roku. Zawierały one nazwiska, daty i miejsca urodzin, adres zamieszkania, daty aresztowania i zapadnięcia wyroku, data oraz miejsce egzekucji, data rehabilitacji, narodowość ofiary. W rubryczce narodowość mojej prababci Anny Chodewcewej (z domu Kamieńskiej) wpisane było „Polka”. W tamtej chwili był to dla mnie ogromny sukces na drodze poszukiwań  informacji o moich represjonowanych przodkach. Oprócz prababci i pradziadka na liście represjonowanych znajdowało się jeszcze około 30 moich krewnych, z których 12 zostało rozstrzelanych.

Przed zamknięciem dostępu do bazy represjonowanych Narodowe Archiwum RB udostępniało zainteresowanym takie informacje o ich przodkach

Pod koniec 2018 roku skierowałem  zapytanie w sprawie innych moich krewnych, ale jedyne, co otrzymałem z NARB, były zaszyfrowane numery zarchiwizowanych akt śledczych oraz rekomendacja, abym zwracał się po nie  do KGB – w miejsce, w którym materiały te są przechowywane. Moje próby wyjaśnienia powodu, dla którego zmienił się tryb pracy archiwum i procedura udostępniania danych nie powiodły się. Z odpowiedzi, które otrzymywałem  rodziło się podejrzenie, że jestem zwodzony, okłamywany i ma miejsce próba zmylenia mnie poprzez wykorzystywanie specjalistycznej terminologii archiwistów. Tym czasem  dostęp do samej  bazy represjonowanych, jak się domyślałem, został z nieznanych mi przyczyn zamknięty.

Po zamknięciu dostępu do bazy represjonowanych |Narodowe Archiwum RB zaczęło odsyłać zainteresowanych do KGB

Na przełomie roku 2019-2020 wraz z kilkoma potomkami skierowaliśmy zapytania do NARB o udostępnienie danych o represjonowanych, ale nie otrzymaliśmy zadawalającej nas informacji. Nasze najgorsze podejrzenia się nasiliły, kiedy archiwum ni z tego ni z owego oświadczyło, że nie posiada informacji o moim pradziadku, o którym przecież poinformowano mnie w 2014 roku. Z tym bulwersującym faktem poszedłem do sądu. Przegrałem w pierwszej instancji. 30 marca Sąd Rejonu Pierwomajskiego Mińska oddalił mój pozew, całkowicie przyjmując stanowisko skarżonej przeze mnie  instytucji państwowej. Sąd Miejski Mińska, jako instancja apelacyjna potwierdził werdykt sądu rejonowego.

„Decyzja instancji apelacyjnej świadczy o tym, że sądy wciąż stoją na straży linii ideologicznej naszego państwa i władzy, gloryfikującej metody totalitaryzmu i stalinizmu, kiedy represje stosowano wbrew prawu” – takie przekonanie wyraził w związku z powyższym reprezentujący mnie w sądzie obrońca praw człowieka z Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Hary Pahaniajła. Według niego państwo nie chce ujawniać historii represji stalinowskich zwłaszcza teraz, kiedy surowe represji wobec obywateli stosuje reżim polityczny Aleksandra Łukaszenki.

Mimo przegranej udało nam się wyjaśnić rzeczywisty powód, który był przez struktury państwowe starannie ukrywany. Okazało się, że jeszcze 4 grudnia 2018 roku dyrekcja archiwum zatwierdziła regulamin korzystania z bazy „Dane o bezpodstawnie represjonowanych…” Na mocy tego dokumentu baza ma być wykorzystywana wyłącznie w celach służbowych i nie jest przeznaczona do sporządzania sprawozdań statystycznych, analiz, a nawet do badań historycznych. Dostęp do bazy mają jedynie niektórzy pracownicy NARB. Oznacza to, że cały ogrom danych, które ponad 20 lat gromadziło archiwum, okazał się niedostępny nawet dla historyków i badaczy. Ciekawe jest, że 19 grudnia 2018 roku pierwsza wicedyrektor Departamentu ds. Archiwów Ministerstwa Sprawiedliwości  O. W. Birukowa oświadczyła: „informujemy także, ze na Bazę danych nie nakładano klauzuli tajności, ani innych ograniczeń”. Po co Ministerstwo Sprawiedliwości oraz NARB ukrywały, że istnieje dokument, ograniczający dostęp do informacji o represjonowanych?

Baza „Dane o bezpodstawnie represjonowanych…” jest jedynym na Białorusi rejestrem państwowym, z którego każdy bez ograniczeń mógł otrzymać dane o każdym z represjonowanych i – co jest bardzo istotne – o każdym zrehabilitowanym bez potwierdzenia pokrewieństwa. Według danych Narodowego Archiwum RB, rejestr ten zawiera dane o 180951 represjonowanych. Pracownicy twierdzą, że niektóre dane się powtarzają. Nawet jeśli jest to prawda, to rejestr zawiera dwukrotnie, a nawet trzykrotnie więcej informacji, niż otwarte bazy rosyjskiego „Memoriału” albo białoruskiej „Kartoteki Stalina”, które zawierają dane o 60-80 tys. represjonowanych mieszkańców BSRR. W istocie samej jest to dokumentalny pomnik z imionami ofiar sowieckiego totalitaryzmu.

„Nie ukrywamy informacji” – twierdzi wicedyrektor NARB Helena Kusznowa.  Według niej, specyfika bazy polega na tym, że opiera się ona na dokumentach, przechowywanych w KGB i MSW. Narodowe Archiwum nie może zweryfikować pochodzących z tych źródeł danych, dlatego od 2018 roku radzi kierować zapytania do instytucji, które je przechowują. Kusznowa tłumaczy, że wówczas, kiedy archiwum udostępniało całokształt informacji, wielu potomków skarżyło się na liczne błędy, zawarte w aktach. „Rzeczywiście udostępnialiśmy informacje z tej bazy danych. Potem otrzymywaliśmy skargi od obywateli, że w dokumentach błędnie podany jest rok urodzin, błędnie wpisana jest narodowość” – tłumaczyła wicedyrektor Narodowego Archiwum.

Najistotniejsze jednak jak się okazało było to, że według pracowników archiwum baza danych była wykorzystywana nieprawidłowo. „Te bazę obywatele wykorzystywali do innych celów – Karta Polaka…  Krewni mówili nam: «Nie jest istotne, że nasz przodek był represjonowany, nie tej informacji szukamy. Potrzebujemy potwierdzenia tego, że był Polakiem». Zdarzało się też tak. Dlatego zajęliśmy się tą bazą. Z uwagi na to, że nie mieliśmy żadnego regulaminu korzystania z niej w 2017 roku zaplanowaliśmy, że w roku  2018 dyrekcja zatwierdzi taki regulamin ” – takie nieoczekiwane oświadczenie wygłosiła w sądzie Helena Kusznowa. Na reszcie intryga została ujawniona!

„To istotna okoliczność. Nie powoływaliśmy się na nią, gdyż o niej nie wiedzieliśmy, jednak okoliczność ta została ujawniona przez pracowników archiwum. Przyznali oni, że dane archiwalne są wykorzystywane przez obywateli Białorusi do otrzymania Karty Polaka. Wygląda więc na to, że przyczyna zamknięcia dostępu do bazy danych jest polityczna” – uważa Hary Pahaniajła.

Gazeta „Rzeczpospolita” informowała, że według stanu na  wrzesień 2019 roku, od 2008 roku, czyli od  momentu, kiedy zaczęto wydawać Kartę Polaka, otrzymało ją ponad 131 tysięcy obywateli  Białorusi. Każdego roku liczba chętnych do otrzymania tego dokumentu nie spada, wręcz rośnie.

„To bardzo niepokojący sygnał dla białoruskiej władzy. Oznacza bowiem, że nie wszystko podoba się na Białorusi jej mieszkańcom. Ludzie sięgają nawet po tak nikłe możliwości, byleby wyjechać z ojczystego kraju i poszukać szczęścia w innym. Zamiast tego, żeby przemienić Białoruś w krainę do życia i zatrzymać strumień migracji, władze starają się takim marnym sposobem ukryć dokumenty archiwalne, schować historię, możliwość poznania prawdy, byleby pozbawić ludzi możliwości wyjazdu z tego kraju. Istnieje jednak wiele innych sposobów, żeby wyemigrować za granicę” – oświadczył obrońca praw człowieka.

Zwalczanie przez władze Białorusi polskiej Ustawy „O Karcie Polaka” nie jest nowością. Białoruski dyktator niejednokrotnie wypowiadał się na ten temat. W 2008 roku mówił: – Nasi wrogowie, niejednokrotnie próbowali wtrącać się w nasze wewnętrzne sprawy, rozgrywając kartę narodowościową, sztucznie rozdmuchując  polską, czy żydowską kwestie. Najnowszy przykład – uchwalenie przez Sejm Polski Ustawy „O Karcie Polaka”. Można przytaczać też inne negatywne wypowiedzi białoruskiej głowy państwa o Karcie Polaka.

W 2011 roku Sąd Konstytucyjny Białorusi uznał szereg paragrafów polskiej Ustawy „O Karcie Polaka” za nieodpowiadające zasadom i normom prawa międzynarodowego. A rok później na Białorusi znowelizowano Ustawę „O służbie państwowej”, która zabroniła białoruskim urzędnikom korzystania z Karty Polaka. Mińsk spróbował zwalczyć polskie prawo i nawet oświadczył, że wprowadzi Kartę Białorusina. Idea umarła jednak w zalążku.

Werdykt sądu, potwierdzający prawomocność zamknięcia dostępu do archiwalnych informacji o osobach represjonowanych w BSRR, będę wraz z obrońcami praw człowieka i innymi zainteresowanymi skarżył do wyższych instancji sądowych, a jeśli będzie trzeba – także na szczeblu międzynarodowym. Stronniczość białoruskiego sądownictwa i jawne upolitycznienie tematu raczej pozbawia nas szans na odniesienie sukcesu. Będziemy jednak kontynuować walkę o to, żeby przywrócić pamięć o ludziach, zniszczonych przez komunistyczny reżim.

Igor Stankiewicz specjalnie dla Znadniemna.pl

Nasz autor Igor Stankiewicz, działacz Związku Polaków na Białorusi oraz inicjatyw, upamiętniających ofiary represji stalinowskich na Białorusi, przegrał w sądzie z Narodowym Archiwum Republiki Białorusi sprawę o dostęp do akt ofiar represji stalinowskich. W sądzie usłyszał, że akta nie są udostępniane, gdyż potomkowie ofiar dowiadują

Dzisiaj zapraszamy Państwa do poznania sylwetki kolejnego Kresowianina z rodziny Achramowiczów – funkcjonariusza Policji Państwowej w okresie międzywojennym i żołnierza Żandarmerii Wojskowej w Armii Andersa Jana Achramowicza.

Jan Achramowicz, jako posterunkowy Policji Państwowej II RP w Wilejce

Jana Achramowicza, podobnie jak bohatera z poprzedniego odcinka Bronisława Achramowicza – młodszego brata naszego dzisiejszego bohatera, zgłosił do akcji „Dziadek w polskim mundurze” nasz czytelnik z Warszawy, wnuk stryjeczny Jana  i Bronisława Achramowiczów – Krzysztof Grygatowicz.

JAN ACHRAMOWICZ urodził się w 1901 roku w Czerniętach (w II RP wieś w powiecie wilejskim województwa wileńskiego, obecnie – chutor w rejonie smorgońskim obwodu grodzieńskiego Republiki Białoruś) w rodzinie Emilii z domu Morozow i Jana Achramowiczów, którzy zmarli, osieracając czworo dzieci, przed wybuchem I wojny światowej. Wraz z rodzeństwem i opiekującą się sierotami rodziną ciotki Janek został ewakuowany do Petersburga z przyfrontowego terenu, który przebiegał w okolicach Czernięt.

W Petersburgu zastało Jana odzyskanie przez Polskę Niepodległości. Jako młody 18-letni mężczyzna Jan Achramowicz postanowił poświęcić życie służbie Ojczyźnie i w okresie wojny polsko-bolszewickiej zgłosił się na ochotnika. Prowadzący rekrutację oficerowie dostrzegli w młodym mężczyźnie cechy, kwalifikujące go do zawodowej służby mundurowej, lecz nie w wojsku, ale w policji. Młody rekrut został więc skierowany na kurs Policji Państwowej do Włocławka. Po powrocie rodzeństwa Jana z Petersburga do rodzinnych Czernięt nasz bohater postanowił przenieść się bliżej domu i kwalifikacje policjanta zdobywał ostatecznie na Kursie Posterunkowych przy Komendzie Policji Państwowej powiatu wilejskiego. Tutaj też, wraz ze starszym bratem Józefem, który także został policjantem, w roku 1921 podjął służbę jako posterunkowy w Komendzie Policji Państwowej w Wilejce.

Jan Achramowicz jako kadet kursu Policji Państwowej we Włocławku. Lata 1919-1920

Komenda Policji Państwowej powiatu wilejskiego

Posterunek Policji Państwowej w Wilejce. Po lewej stoją bracia Jan i Józef Achramowicze

Pogrzeb policjanta w Wilejce – 1938 rok. Jan Achramowicz stoi twarzą do kamery z czapką w ręku

W latach 30. minionego stulecia Jan Achramowicz się ożenił, a na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej zamieszkał z żoną i dziećmi w Smorgoniach.

Jan Achramowicz z żoną i dziećmi. Smorgonie – 1939 rok

Po wybuchu II wojny światowej i agresji ZSRRS na Polskę 17 września 1939 roku, funkcjonariusze Policji Państwowej zostali zmobilizowani do służby w Wojsku Polskim i posterunek, w którym pełnił służbę nasz bohater, został ewakuowany do garnizonu wileńskiego.

Po opanowaniu Wilna przez wojska sowieckie część obrońców wycofała się w kierunku granicy litewskiej. Jan Achramowicz został internowany na Litwie, gdzie przebywał aż do jej zajęcia przez Sowietów w czerwcu 1940 roku.

Okres internowania uratował naszego bohatera przez śmiercią, którą poniósłby jako polski policjant w Katyniu, gdyby wcześniej trafił do sowieckiej niewoli. Do owianego mroczną sławą zbrodni katyńskiej obozu dla polskich jeńców w Kozielsku Jan Achramowicz trafił w czerwcu 1940 roku. Tutaj przebywał do podpisania umowy Sikorski-Majski w 1941 roku. Po ogłoszeniu rekrutacji do formowanej przez generała Władysława Andersa Armii Polskiej Jan Achramowicz zaciągnął się do tej formacji zbrojnej. Jako były policjant otrzymał przydział do Żandarmerii Wojskowej.

Nasz dzisiejszy bohater jest pierwszym żołnierzem Żandarmerii Wojskowej w Armii Andersa opisywanym w ramach akcji „Dziadek w polskim mundurze”. Dlatego proponujemy Państwu zapoznać się z fragmentem opracowania opublikowanego na stronie Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej Wojska Polskiego, poświęconego Żandarmerii Wojskowej w Armii Andersa i II Korpusie Polskim:

„Żandarmerię Wojskową tworzono również w Związku Radzieckim przy armii gen. Władysława Andersa. Nie od razu jednak. Nadesłane przez władze sowieckie wytyczne, według których miała tworzyć się polska armia, nie uwzględniały tego typu formacji. Niemniej jednak konieczność utrzymania dyscypliny w szeregach wojska wymusiła stworzenie żandarmerii. Powoływali ją dowódcy dywizji, mając ustną zgodę dowódcy armii. We wrześniu 1941 r. powstał pierwszy pododdział żandarmerii – kompania bezpieczeństwa, którą powołano do zadań służby ochronnej i wartowniczej. W jej składzie, obok żandarmów, znaleźli się też byli funkcjonariusze Policji Państwowej i Straży Granicznej. W tym czasie szef sztabu już wydał zarządzenie o utworzeniu w armii żandarmerii tymczasowej nazwanej Wojskową Policją Polową (WPP). Przy dywizjach piechoty powstawały plutony WPP podlegające szefom sztabów dywizji bądź szefowi sztabu armii. Żołnierze Wojskowej Policji Polowej pełnili służbę po 12 –  14 godzin, początkowo bez uzbrojenia, w cywilnych ubraniach, a niekiedy mundurach wojskowych z kampanii wrześniowej. Brak żywności i odzieży to tylko nieliczne problemy z jakimi żandarmeria zetknęła się na terenie ZSRR. Pracy nie ułatwiały liczne przestępstwa popełniane nie tylko przez żołnierzy polskich ale też ludność cywilną, która masowo przybywała do miejsc tworzenia jednostek Polskich Sił Zbrojnych.

Po ewakuacji armii Andersa na Bliski Wschód nastąpił stopniowy rozwój żandarmerii, a szczególny nacisk położono na szkolenia, których, z uwagi na trudne warunki zabrakło w Związku Radzieckim. Tym bardziej że wcześniej, w lutym 1941 roku, w polskich siłach zbrojnych na Zachodzie nowy szef tamtejszej żandarmerii, mjr Ignacy Skoczeń, rozpoczął podobne szkolenie służb porządkowych, m. in. na wzór angielski wprowadził ćwiczenia z regulacji ruchu. Dla żandarmerii, stacjonującej w tym czasie m.in. przy Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich, taka wiedza okazała się przydatna podczas walk o Tobruk. Oprócz zadań regulaminowych żandarmi wówczas wykorzystywani byli jako łącznicy oddziałów rozproszonych na pustyni. Ponadto patrolowali przedpola, pilotowali kolumny.

Po utworzeniu we wrześniu 1942 roku Armii Polskiej na Wschodzie – w składzie jednostek ewakuowanych z Rosji i dotychczasowych, m.in. II Korpusu Strzelców – jej dowódca, gen. Władysław Anders, przeorganizował żandarmerię i ustalił jej nowy zakres kompetencji. Stan formacji wynosił wówczas 38 oficerów oraz 628 podoficerów i szeregowych. Żandarmeria miała stać się symbolem bezpieczeństwa i porządku na froncie, a poza jego linią powstrzymywać żołnierzy od popełniania przestępstw, wykroczeń i przewinień niezgodnych z zasadami dyscypliny oraz prawa wojennego.

W 1944 roku 3 karpacki szwadron żandarmerii uczestniczył w bitwie pod Monte Casino, w czasie której regulował ruchem kolumn wojskowych oraz kontrolował ruch pojazdów cywilnych. Miernikiem dobrze spełnionego obowiązku podczas kampanii włoskiej były odznaczenia bojowe żołnierzy żandarmerii, w tym nadane cztery krzyże Virtuti Militari.

W 1946 roku rząd brytyjski przejął na siebie przeprowadzenie demobilizacji Polskich Sił Zbrojnych, tworząc Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia. Utrzymano w nim formacje żandarmerii, które miały pomóc w zapewnieniu ładu, porządku i dyscypliny wśród demobilizowanych żołnierzy. Do PKPiR zapisało się 68 oficerów oraz 700 podoficerów i szeregowych żandarmerii II Korpusu. W marcu 1949 roku rozwiązano PKPiR. Był to tym samym koniec żandarmerii wojskowej II Rzeczypospolitej.”

Wraz z II Korpusem żołnierz Żandarmerii Wojskowej Jan Achramowicz przebył cały szlak Armii Andersa.

Bracia Jan i Bronisław Achramowicze, jako żołnierze Armii Andersa we Włoszech – luty-marzec 1944 roku

Włochy, luty-marzec 1944 roku. Bracia Achramowicze Jan i Bronisław

Po zakończeniu wojny i demobilizacji nasz bohater początkowo przebywał w Anglii, a następnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.

Do Polski powrócił dopiero w latach siedemdziesiątych minionego stulecia, gdy ówczesne władze komunistyczne nie dokonywały już znaczących represji w stosunku do byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Zmarł posterunkowy Policji Państwowej II RP i żołnierz Żandarmerii Wojskowej w Armii Andersa w 1980 roku w Aleksandrowie Kujawskim.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie opracowania Krzysztofa Grygatowicza z Warszawy, wnuka stryjecznego bohatera

Dzisiaj zapraszamy Państwa do poznania sylwetki kolejnego Kresowianina z rodziny Achramowiczów – funkcjonariusza Policji Państwowej w okresie międzywojennym i żołnierza Żandarmerii Wojskowej w Armii Andersa Jana Achramowicza. [caption id="attachment_47313" align="alignnone" width="500"] Jan Achramowicz, jako posterunkowy Policji Państwowej II RP w Wilejce[/caption] Jana Achramowicza, podobnie jak bohatera z

Sytuacja jest niezwykła, takie obrazy na Białorusi są niespotykane. Patrząc na niektóre nagrania aż ciarki przechodzą. Tysiące ludzi na ulicach, skandują, że chcą zmian, po białorusku śpiewają „Mury” Jacka Kaczmarskiego. Swiatłana Cichanouska, rywalka Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, dosłownie idzie jak burza. A razem z nią dwie inne kobiety. Całej trójce właśnie udaje się coś nieprawdopodobnego.

Damski Triumwirat, który rzucił wyzwanie Łukaszence: Weronika Cepkało, Swiatłana Cichanouska i Maria Kolesnikowa, fot.: Nasza Niwa/nn.by

Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Aleksander Łukaszenka już w czerwcu praktycznie wykosił wszystkich potencjalnych kontrkandydatów.Najpier w maju do aresztu trafił popularny bloger i krytyk prezydenta Siarhej Cichanouski – rzekomo za napaść na milicjanta. Zatrzymany został także były bankier Wiktar Babaryka, który pod swoją kandydaturą zebrał aż 450 tys. podpisów, najwięcej w historii Białorusi.

Białoruska prokuratura nie dopuściła też do rejestracji byłego dyplomaty Walerego Cepkały, który zebrał ich ponad 220 tys., a uznano jedynie 75 tys. Gdy Cepkała dowiedział się, że również dla niego władze szykowały areszt, wyjechał z dziećmi do Rosji.

Swiatłana Cichanouska główną rywalką Łukaszenki

Łukaszenka zapewne już mógł poczuć się spokojnie, ale najwyraźniej nie przewidział jednego – że do akcji wkroczą kobiety. Żony wyeliminowanych przez niego kandydatów, które same staną do walki z reżimem, na ich wiece zaczną przychodzić gigantyczne tłumy, a świat z niedowierzaniem będzie obserwował, jak trzy kobiety zjednoczyły się przeciwko Łukaszence. I jaką dają ludziom nadzieję.

„Nieprawdopodobne, co one wyczyniają na Białorusi, jak jednoczą ludzi”, „Trzy kobiety wywracają Białoruś do góry nogami” – komentują internauci za granicą.
– Ludzie już okrzyknęli tę trójkę „Aniołkami Charliego”. Liczebność wieców, które organizują, jest rekordowa dla każdej z miejscowości, do której przyjeżdżają. To świadczy o dużej popularności tych pań, ale też o zmęczeniu obywateli panującym reżimem Łukaszenki i nadziei na zmiany, którą obudziły „Aniołki” – mówi naTemat Andrzej Pisalnik, znany dziennikarz, sekretarz Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi.
Zupełnie przez przypadek i nieoczekiwanie dla wszystkich, główną rywalką Łukaszenki została Swiatłana Cichanouska, żona blogera, który prowadził popularny kanał na YouTube „Kraj do życia”. Zarejestrowała swój komitet, gdy jej mąż został aresztowany. To dlatego przedstawiana jest jako kandydatka zastępcza. – Zgłosiłam się do wyborów z miłości, gdy zostało to uniemożliwione mojemu mężowi – mówi otwarcie.
16 lipca oficjalnie połączyła siły z pozostałymi sztabami, które reprezentują żona Walerego Cepkały, Weronika, oraz szefowa sztabu Barbaryki, Maria Kolesnikowa. – Połączyliśmy wysiłki dla jednego celu. Chcemy z dumą opowiadać naszym dzieciom, że byliśmy w stanie zmienić ten długi dyktatorski reżim – ogłosiła Kolesnikowa.
– Moim zdaniem Cichanouska, a właściwie Damski Triumwirat, bez fałszerstw wygrałaby w cuglach. Historia jej kandydowania to po prostu scenariusz hollywoodzkiego filmu: Żona kandyduje zamiast męża, którego wsadzono za kraty za mówienie prawdy i cały naród jej współczuje, pragnąc ją wesprzeć w walce ze złem – mówi Andrzej Pisalnik.

Na wiecach Cichanouskiej tłumy

W teren ruszyły 19 lipca. I to jak. Na ich wiecach w Homlu, Orszy, Mohylewie, ludzie skandują, że chcą zmian. Niektórzy trzymają ich portrety w dłoniach. W Homlu, rodzinnym mieście jej męża, miało być nawet 10 tys. ludzi.

W Borysowie takiego zgromadzenia politycznego nie widziano od lat. „Razem”, „Możemy”, „Wierzymy” – ludzie pisali na transparentach.  Te kobiety wywołały na Białorusi emocje, które jeszcze niedawno mogły wydawać się tam zupełnie nie do pomyślenia.
A nagranie, jak w nocy tłum śpiewa „Mury” Jacka Kaczmarskiego, może budzić dreszcze. Wywołało też silne reakcje wśród polskich internautów. „Bardzo się wzruszyłam. To początek Waszej drogi! Niech Wam się uda, Bracia i Siostry!” – komentuje jedna z Polek.
Wszystkie trzy namawiają Białorusinów do licznego udziału w wyborach. Nie zamierzają ich bojkotować.
– W historii białoruskich wyborów prezydenckich jest to pierwszy przypadek koalicji antyłukaszenkowskiej, którą zawarły trzy sympatyczne kobiety, nie związane z tradycyjną opozycją polityczną. I to jest najważniejszy atut tej koalicji, gdyż nie odtrąca wyborców o żadnym światopoglądzie – wyjaśnia Andrzej Pisalnik.
Podkreśla, że ważne jest też to, że te kobiety właściwie nie walczą o władzę. Tylko – z wyjątkiem Kolesnikowej – o mężów i swoje dzieci.

Swiatłana Cichanouska chce nowych wyborów

– Swiatłana Cichanouska walczy o męża, który siedzi w areszcie za prowadzenie popularnego bloga. Jej dzieci są z babcią za granicą w obawie przed odebraniem ich przez organa opieki. Weronika Cepkało jest żoną kolejnego niezarejestrowanego kandydata, który z dziećmi musiał wyjechać do Moskwy w obawie przed aresztem i odebraniem temu małżeństwu dzieci. Prokuratura kazała nauczycielom dzieci Cepkałów pisać na rodziców negatywne opinie – opowiada Andrzej Pisalnik.

Andrzej Pisalnik:
W ten sposób każda z pań prowadzi indywidualną wojnę o prawo do zwykłego ludzkiego, czy matczynego szczęścia, co jest bliskie i zrozumiałe dla większości ludzi, niezależnie od wieku i statusu społecznego.
Dzieci Swiatłany Cichanouskiej mają 4 i 10 lat. Ona we wrześniu skończy 38 lat.
– Uwolnienie Siarhieja uszczęśliwiłoby dwie osoby – jego i mnie. Ale milionów ludzi, którzy uwierzyli w niego… Zdradziłabym każdego z nich. Uwierzyli mi, że pójdę po zwycięstwo, do końca – powiedziała teraz.
Właśnie ogłosiła program wyborczy. Zapowiada, że chce zostać prezydentem Białorusi, ale nie dla stanowiska, tylko po to, by przywrócić ludziom prawo wyboru.
Za pół roku chciałaby przeprowadzić powtórne, uczciwe i sprawiedliwe wybory prezydenckie z udziałem wszystkich kandydatów, w tym swojego męża. Chce przywrócenia konstytucji z 1994 roku, zwiększenia roli parlamentu i rozszerzenia kompetencji samorządów.
– „Aniołki” nie chcą władzy i profitów dla siebie osobiście, co sprawia, że wielu im sympatyzuje w tym, co robią. Myślę, że ta kampania wyborcza może okazać się najciekawsza w historii białoruskiej państwowości i po sfałszowaniu przez Łukaszenkę wyników wyborów – ludzie masowo wyjdą z protestami na ulice białoruskich miast – przewiduje nasz rozmówca.

Łukaszenka rządzi od 26 lat

Jak na popularność kandydatki opozycji reagują władze? Takie nagrania z Białorusi mogą mówić same za siebie. Aleksander Łukaszenka rządzi Białorusią od ponad 25 lat i tak łatwo władzy nie odda.

– Moim zdaniem on nie ma dobrej metody zwalczania popularności Triumwiratu, gdyż – kreując się na brutala-macho – nie może skutecznie walczyć z „trzema babami”, nie ośmieszając się. Na razie media państwowe starają się zohydzić i ośmieszyć Cichanouska i jej koleżanki, stosując dosyć prymitywną propagandę, której nikt nie wierzy – mówi Andrzej Pisalnik.
Ale obawia się, że władze mogą zastosować wobec niej bardziej podłe metody. Do wyborów zostały jeszcze dwa tygodnie.

Sytuacja jest niezwykła, takie obrazy na Białorusi są niespotykane. Patrząc na niektóre nagrania aż ciarki przechodzą. Tysiące ludzi na ulicach, skandują, że chcą zmian, po białorusku śpiewają "Mury" Jacka Kaczmarskiego. Swiatłana Cichanouska, rywalka Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, dosłownie idzie jak burza. A razem z

Ze wszystkich spotkań kandydata Aleksandra Łukaszenki na prezydenta Białorusi, które miałem okazje obserwować, największe odbyło się w 1994 roku właśnie w Homlu. Zadaszony stadion, trzy i pół tysiąca widzów spływających jak lawa z trybun, by móc dotknąć swojego idola, wyciągnąć do niego dziecko, zdobyć autograf.

Najliczniejsze spotkanie kandydatki na prezydenta Swiatłany Cichanouskiej odbyło się również w Homlu. Nie na zadaszonym stadionie, ale na otwartym terenie, co miało niesamowity efekt. Nocne ujęcia ze światłami telefonów komórkowych są oczywiście starą sztuczką, ale to nie zmienia faktu, że widok jest imponujący, a uśmiechy ludzi szczere.

Alaksandr Fiaduta, konsultant polityczny

Jednak nie o to chodzi. Mówię teraz o liczbach.W Homlu, według różnych szacunków, na spotkanie z przedstawicielami „zjednoczonego sztabu” przybyło od ośmiu do dziesięciu tysięcy osób. To dużo czy niewiele?

To dużo. Mniej więcej tyle samo przyszło w Mińsku na pokojowe protesty na placu Bangalore, a wtedy wydawało się, że taka liczba to jakiś cud. Homel jest drugim co do wielkości miastem na Białorusi. Czy to był cud?

Znany w kręgach internetowych i w Wilnie Kirył Atamanczyk skomentował na Facebooku pikietę w Żłobinie, w której wzięły udział tysiące mieszkańców: „Tylu ludzi nie widziałem na żadnym opozycyjnym zgromadzeniu!”. Czy to naprawdę rekord?

Wiec Swiatłany Cichanouskiej w Homlu na wschodzie Białorusi. Fot.: belsat.eu

Swiatłana Cichanouska i jej dwie najbliższe współpracowniczki. Maryja Kalesnkawa i Weraniaka Capkała. Żłobin 26 lipca. Fot.: belsat.eu

W tym momencie warto przypomnieć sobie niekończące się kolejki ludzi z maskami na twarzy i dowodami w ręku, którzy chcieli złożyć podpisy dla: Barbaryki, Capkały i Cichanouskiej. Tych samych, którzy później wyczekiwali momentu, kiedy kandydaci mimo wszystko się zjednoczą. Jak trzech kandydatów na prezydenta, trzech potencjalnych rywali, może się zjednoczyć? Nikt nie znał odpowiedzi na to pytanie. Jednak wszyscy tego pragnęli. A Lidzija Jarmoszyna, przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej, spełniła ich życzenie, jednocząc wszystkich wokół Cichanouskiej. Zrobiła to w sposób podły i bezwstydny, ale jednak to dzięki niej doszło do zjednoczenia.

Odpowiedzią na to zjednoczenie było pojawienie się tysięcy ludzi na spotkaniach i pikietach. Zobaczyli nową alternatywę. To już nie opozycjoniści trwający w wiecznej wojnie między sobą, ale trzy kobiety, które mówią tylko o tym, co je połączyło. Nie o różnicach, które należałoby zniwelować, ale wspólnych celach, które jednoczą wszystkich.

O tym, że w kraju nie powinno być więźniów politycznych, a pokojowi demonstranci nie powinni być bici pałkami i siłą zaciągani do radiowozów. O tym, że kraj powinien się rozwijać. O tym, że wybory powinny być uczciwe i przejrzyste, a już na pewno bez użycia siły przez kandydata, który mobilizuje na swoją korzyść cały aparat władzy.

To wszystko niespodziewanie pokrywa się z tym, co wielu Białorusinów myśli i czuje. Wśród nich ci, którzy nie pojawili się na spotkaniach w Mińsku, Homlu, Żłobinie i innych miastach.Powodem ich nieobecności nie było bezwarunkowe poparcie dla obecnego rządu. Przyczyny mogły być różne. I nie chodzi o to, czy przyjdą na następne zgromadzenia i protesty. Pytanie brzmi, czy te głosy wystarczą, aby wygrać uczciwie, nawet jeśli nie będzie sondaży wyborczych. Potem zaś utrzymać zwycięstwo pokojowo. Kolejną niewiadomą jest to, ile właściwie potrzeba głosów, by wygrać, biorąc pod uwagę powszechne fałszowanie wyników na Białorusi co od lat potwierdzają misje OBWE.

Na razie mamy odpowiedź na inne pytanie. Czy Cichanouskaja ma poparcie? Ma. W Żłobinie, w Stołpcach, w Bobrujsku i Pińsku. W Głębokiem i Rohaczowie, a nawet w Grodnie, Witebsku, Mohylewie, Homlu i Mińsku. Byliśmy tego świadkami.

Znadniemna.pl za Alaksandr Fiaduta, belsat.eu

 

Ze wszystkich spotkań kandydata Aleksandra Łukaszenki na prezydenta Białorusi, które miałem okazje obserwować, największe odbyło się w 1994 roku właśnie w Homlu. Zadaszony stadion, trzy i pół tysiąca widzów spływających jak lawa z trybun, by móc dotknąć swojego idola, wyciągnąć do niego dziecko, zdobyć autograf. Najliczniejsze

Sejm przyjął dziś ustawę o przyznaniu świadczeń pieniężnych osobom, które w latach 1939-56 były zesłane lub deportowane do Związku Sowieckiego. Przepisy w tej sprawie zgłosił prezydent Andrzej Duda. Ustawa trafi teraz do Senatu.

Za przyjęciem ustawy głosowało 440 posłów, trzech było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Nowe przepisy przewidują przyznanie jednorazowych świadczeń pieniężnych, które – biorąc pod uwagę średni czas przebywania na zesłaniu – mogą wynieść 13,2 tys. zł. Pieniądze te będą przyznawane w wysokości proporcjonalnej do okresu przebywania danej osoby na zesłaniu lub deportacji w Związku Sowieckim. Za każdy miesiąc okresu podlegania w latach 1939–56 tego rodzaju represji ma przysługiwać 200 zł. Jednorazowe świadczenie nie może wynieść mniej niż 2,4 tys. zł.

Ustawa – jak podkreślano na etapie prac w Sejmie – ma za zadanie zniwelować dotychczasowe nierówności i umożliwić zaspokojenie roszczeń tych obywateli polskich zesłanych lub deportowanych do Związku Sowieckiego w latach 1939-56, którzy do tej pory nie otrzymali rekompensaty za doznane cierpienia.

Zgodnie z propozycją prezydenta świadczenie ma być przyznawane na wniosek osoby zainteresowanej złożonej szefowi Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Z danych UdsKiOR wynika, że świadczenia, które będą finansowane z budżetu państwa, może uzyskać ok. 22 tys. osób.

We wniosku powinno się znaleźć oświadczenie o nieuzyskaniu odszkodowania lub zadośćuczynienia na podstawie ustawy z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległości Polski. Wypłata zadośćuczynienia będzie wolna od egzekucji i nie będzie podlegać wliczeniu do dochodu uprawniającego do wszelkich świadczeń i dodatków. Świadczenie będzie też zwolnione od podatku dochodowego od osób fizycznych.

W uzasadnieniu projektu podano, że średni czas przebywania na deportacji lub w obozie w Związku Sowieckim w przypadku sybiraków zamieszkujących na terytorium Polski wynosi 66 miesięcy. Tym samym średnia wysokość świadczenia pieniężnego dla jednej osoby może wynosić 13,2 tys. zł. Koszt wypłaty świadczeń oszacowano więc na ok. 290 mln zł.

Znadniemna.pl za belsat.eu/PAP

Sejm przyjął dziś ustawę o przyznaniu świadczeń pieniężnych osobom, które w latach 1939-56 były zesłane lub deportowane do Związku Sowieckiego. Przepisy w tej sprawie zgłosił prezydent Andrzej Duda. Ustawa trafi teraz do Senatu. Za przyjęciem ustawy głosowało 440 posłów, trzech było przeciw, nikt nie wstrzymał się

Skip to content