HomeStandard Blog Whole Post (Page 189)

Grand Prix tegorocznego Konkursu Inscenizacji Polskiego Wiersza dla Najmłodszych, wyróżnienia i premiowane miejsca w innych konkursach twórczych, organizowanych przez Związek Polaków na Białorusi, m.in. w Konkursie Polskiej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Kolorowe Nutki” – takie są osiągnięcia wychowanków istniejącej zaledwie od dwóch lat inicjatywy Teatralno-muzyczna Majsternia „Gwiazdeczki”, działającej przy Polskiej Szkole Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza przy ZPB w Mińsku.

Nadzieja Zołotorewicz

O początkach inicjatywy oraz idei, która jej przyświeca rozmawialiśmy z pomysłodawczynią i kierowniczką Teatralno-muzycznej Majsterni „Gwiazdeczki” Nadzieją Zołotorewicz.

Pani Nadziejo, jak pojawiły się „Gwiazdeczki” i skąd wzięła się nazwa Majsternia?

– Od wielu lat marzyłam o stworzeniu zespołu, w którym dzieci przy pomocy dorosłych w sposób swobodny i nieskrępowany mogłyby realizować swoje twórcze wizje, inspiracje i marzenia. W 2018 roku wykrystalizowała się idea, polegająca na tym, żeby koncepcja funkcjonowania takiego zespołu mogła przypominać koncepcję Majsterni, funkcjonującej w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Różnica polega na tym, że Majsternia, działająca w Centrum Nauki Kopernik, rozwija kreatywne i nieszablonowe myślenie młodych ludzi w dziedzinie nauki, a nasza Majsternia ma na celu rozwój u najmłodszych zdolności artystycznych oraz oswajanie ich z językiem polskim, którego uczą się śpiewając, recytując polską poezję i grając w scenkach teatralnych. W lutym 2019 roku napisałam projekt „Polski dla dzieci”, w którego opracowaniu pomogła mi projektant graficzny Diana Akiszyna, a w kwietniu odbyły się pierwsze próby z dziećmi, w wieku od 6 do 12 lat.

Jaki wyglądał debiut pani podopiecznych?

– Podczas Święta Rodziny, 26 maja 2019 roku, przedstawiliśmy na uroczystości w siedzibie ZPB w Mińsku spektakl działającego w ramach Majsterni Teatru Cieni pt. „Jadą misie”. Piosenka dziecięca, którą wykorzystaliśmy do wyreżyserowania przedstawienia, stała się dla małych artystów pierwszym doświadczeniem posługiwania się  językiem polskim.

Profil prowadzonej przez panią Majsterni jest teatralno-muzyczny. Dlaczego?

– Realizowany przez nas program nauczania obejmuje zajęcia, poświęcone rozwijaniu umiejętności artystycznych, poczucia koloru, harmonii, kompozycji. Teatr jest światem, którym kierują określone reguły i zasady. Stosowanie się do nich dla dorosłych jest często trudne, ale dzieci łatwo  je przyswajają i bez oporów uczą się tekstu na pamięć i  chętnie grają w krótkich scenkach teatralnych. Oprócz tego zaangażowani w Majsterni nauczyciele prowadzą z dziećmi zajęcia z muzyki, tańca oraz uczą śpiewu. Dzięki tak zorganizowanej pracy dziecko nie tylko poznaje nowe dla siebie obszary aktywności twórczej, uczy się też rozmawiać. Jednym z naszych celów jest nauczanie języka polskiego w twórczej atmosferze, rozwój mowy i głosu dziecka, koordynacji ruchowej i podstaw choreografii.  Rozwijamy wyobraźnię, myślenie twórcze, słuch muzyczny, poczucie rytmu, koncentrację, a także nawyki improwizacji i sztuki aktorskiej, poprzez inscenizację. Staramy się, aby towarzyszyły temu jaskrawe emocje i nasi podopieczni mieli zawsze pozytywny nastrój. Chcemy odkrywać potencjał każdego dziecka, zanurzać się wraz z nim w świat teatru, powodować, żeby dzieci tworzyły, rozwijały się jako twórcy i rozkwitały emocjonalnie, a przy okazji płynnie rozmawiały po polsku.

Ostatnie przygotowania przed filmowaniem konkursowej inscenizacji wiersza „Przyjście wiosny” Jana Brzechwy

Na planie filmowania inscenizacji

Jak wygląda zespół dorosłych twórców Majsterni?

– Jesteśmy dużą twórczą rodziną. Przynajmniej tak się czujemy.  Swoje pierwsze sukcesy zawdzięczamy w pierwszej kolejności prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helenie Marczukiewicz, która wsparła pomysł założenia Majsterni i umożliwiła realizację tej inicjatywy. Od początku współpracujemy z nauczycielka języka polskiego Wiktorią Sołup i z niesamowitym pedagogiem muzycznym – Natalią Krywoszejewą, która prowadzi zajęcia wokalne, rozwoju mowy i jest współautorką wszystkich naszych spektakli. W ubiegłym roku korzystaliśmy z pomocy inżyniera dźwięku Aleksego Stegara. Jego kuzynka Anastazja Szpakowska, jest aktorką filmową i teatralną (Teatr Rosyjski im. M. Gorkiego w Mińsku), piosenkarką, liderką zespołu NAKA, autorką muzyki i tekstów. W ubiegłym roku Anastazja pracowała z naszymi dziećmi i reżyserowała spektakle Teatru Cieni, który założyła Katarzyna Kaznadziej. Operatorem i montażystą filmowym był Aleksy Kaznadziej. Teatr Cieni stał się pierwszym i bardzo ciekawym doświadczeniem. Jestem bardzo wdzięczna tym ludziom za wsparcie i pomoc. Mam nadzieję, że to nie był nasz ostatni wspólny projekt.

W tym roku współautorem spektakli i nauczycielem gry aktorskiej w Majsterni jest Swietłana Maczulska. Pomagają nam: operator kamery i montażystą dźwiękowy Eugeniusz Rolicz (Grand Prix za inscenizację „Przyjścia wiosny” Jana Brzechwy), inżynierowie dźwięku Irena Gricajenko i Włodzimierz Nikołajczyk (III miejsce w Konkursie „Kolorowe Nutki” za nagranie wykonania piosenki „Daj mi rękę tato”).

Na planie zawsze korzystamy z pomocy reżysera i montażysty Artura Leusa oraz operatora kamery Józefiny Leus.

Szczerze dziękuję wszystkim moim przyjaciołom i kolegom, którzy mnie wspierali i wierzyli w sukces naszej Majsterni.

Natalia Krywoszejewa, Nadzieja Zołotorewicz i Józefina Leus

Angażuje pani profesjonalnych ludzi. Czy wymaga to dużych kosztów? Kto finansuje działalność Majsterni?

– Robimy wszystko własnym kosztem, korzystając z bezinteresownej życzliwości przyjaciół, którzy pomagają nam w realizacji nagrań, robieniu scenografii. Wspólnie z przyjaciółmi zaprojektowaliśmy i zrobiliśmy specjalną wielofunkcyjną kotarę. Wszystkie figurki do Teatru Cieni dzieci zrobiły same. Mamy koszulki z logo Majsterni, którego autorką jest Wiktoria Jerkowicz. Teraz zbieramy rekwizyt i kostiumy teatralne, instrumenty muzyczne. W naszej pracy bardzo pomagają rodzice naszych uczniów. To oni zarażają mnie entuzjazmem, bo na zajęcia dzieciaki przychodzą całymi rodzinami. Rodziny naszych aktorów są najwdzięczniejszą publicznością, a najlepszą oceną naszych wysiłków jest usłyszeć od rodziców, że ciągle słyszą od swoich pociech pytanie: „Kiedy znowu pójdziemy do Majsterni?”

Skąd w nazwie wziął się wyraz „Gwiazdeczki”?

– Moja babcia, mówiąca po polsku, często mnie uspokajała  słowami: „Moja ty gwiazdeczko, nie martw się – wszystko będzie w porządku! Kocham Cię!” Jej słowa dodawały mi otuchy, czułam się silna  i zdolna do pokonania wszystkich trudności. Zdolności  pokonywania trudności staramy się uczyć także naszych wychowanków. Stwierdziłam więc, że określenie „Gwiazdeczki” w stosunku do nich będzie odpowiednie.

Babcia, mówiąca po polsku oznacza, że ma pani polskie korzenie?

– Cała moja rodzina ze strony mamy to Polacy. Szukałam ślady moich przodków w archiwach, a w czasie wakacji planuję zająć się ułożeniem drzewa genealogicznego mojej rodziny i spisaniem jej  historii. Mój pradziadek na przykład miał dom w Białymstoku, prababcia Konstancja Gubicka prowadziła Dom Dziecka w miejscowości Gajek pod Radoszkowiczami (przed wojną miejscowość, leżąca w granicach II RP – red.), miała pięcioro swoich dzieci. Jej córka, a moja babcia Regina Emilia Gubicka chciała zostać baletnicą i przez całe życie zajmowała się kostiumem scenicznym w Teatrze Wielkim w Mińsku. Dzięki babci  dorastałam w twórczej atmosferze i obserwowałam prawdziwe teatralne życie. Właśnie od niej uczyłam się rozmawiać po polsku. Potem doskonaliłam język w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB. Bardzo dużo dały mi szkolenia „Lider-Liderka” („Wspólnota Polska”, Pułtusk, 2018) i Kurs języka i kultury polskiej („Wspólnota Polska”, Kraków, 2019).

Od jak dawna działa pani w Związku Polaków na Białorusi?

– Aktywnie się udzielam od 2017 roku. Brałam udział m.in. w zagospodarowaniu nowego lokalu ZPB na Kalwaryjskiej 1. Potem do końca 2018 roku zajmowałam się organizacją związkowych uroczystości i świąt, imprez oświatowych i społecznych. Od 2017 roku i do dnia dzisiejszego moderuję nasze grupy w mediach społecznościowych i komunikatorach w Internecie, m.in. czat „Polonia” w Viber. Wspólnie  ze Stanisławem Bałabańskim prowadzimy stronę naszej Polskiej Szkołe Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza przy ZPB w Mińsku na Facebooku. Tam prowadzę także stronę Majsterni, a kanał  „Gwiazdeczek” na YouTube prowadzi mój syn Gleb.

Czy ma pani doświadczenie pracy w teatrze?

– Grałam w teatrze szkolnym, przez wiele lat tańczyłam w zespołach dziecięcych i młodzieżowych „Multik”, „Rówieśnik”, zajmowałam się łyżwiarstwem figurowym.

Ale nawyki organizatorskie nabyła pani chyba gdzie indziej?

– Ukończyłam Bankowość na Uniwersytecie Ekonomicznym w Mińsku, po czym przez 7 lat pracowałam w banku. Potem przez 15 lat kierowałam francusko-białoruską spółką. Jednak zawsze interesowałam się psychologią dziecięcą, a moją pasją jest reżyseria. Czuję każde dziecko. Uważam, że najważniejszą zdolnością pedagoga jest umiejętność słyszeć i rozumieć dziecko, być z nim na tej samej fali. Podczas naszych zajęć przeżywam z uczniami każdą minutę naszej wspólnej działalności.

Oczekiwała pani, że „Gwiazdeczki” tak szybko zaczną odnosić  sukcesy w konkursach, organizowanych przez ZPB?

– Dla nas tegoroczne sukcesy stały się absolutną niespodzianka! Przecież nigdy nie prowadziliśmy działalności w warunkach kwarantanny. Próby, zajęcia wokalne prowadzone przez internet, nagrania na planie i w studiu, nagranie akompaniamentu do piosenki „Daj mi rękę tato”… Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc ze strony rodzicom naszych uczniów.

„Gwiazdeczki” w trakcie nagrywania występu do Konkursu „Kolorowe Nutki”

20 czerwca, podczas uroczystości przy pomniku Adama Mickiewicza w Mińsku, otrzymaliśmy nagrody z rąk prezes ZPB Andżeliki Borys, wiceprezes ZPB Renaty Dziemiańczuk i konsula RP Kamila Zycha, reprezentującego Wydział Konsularny Ambasady RP w Mińsku.

Występ „Gwiazdeczek” podczas uroczystości przy pomniku Adama Mickiewicza w Mińsku w dniu 20 czerwca

Nasze dzieci w podziękowaniu za wyróżnienie zaśpiewały konkursową piosenkę. Było to dla nich bardzo wzruszające i niezapomniane przeżycie. Serdecznie dziękujemy za cudowne prezenty i za to, że Majsternia została zauważona i oceniona. Byliśmy szczęśliwi!

Zdjęcie pamiątkowe „Gwiazdeczek” i ich pedagogów z konsulem RP Kamilem Zychem i prezes ZPB Andżeliką Borys podczas uroczystości z dnia 20 czerwca w Mińsku

Rozmawiała w Mińsku Paulina Juckiewicz, zdjęcia Ireny Korol, Eugeniusza Rolicza, Swietłany Maczulskiej, autorki, Facebook.com

Grand Prix tegorocznego Konkursu Inscenizacji Polskiego Wiersza dla Najmłodszych, wyróżnienia i premiowane miejsca w innych konkursach twórczych, organizowanych przez Związek Polaków na Białorusi, m.in. w Konkursie Polskiej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Kolorowe Nutki” – takie są osiągnięcia wychowanków istniejącej zaledwie od dwóch lat inicjatywy Teatralno-muzyczna

W dzisiejszym wydaniu akcji „Dziadek w polskim mundurze” pragniemy Państwu przedstawić historię  kaprala  5. Kresowej Dywizji Piechoty w Armii Andersa Jana Wierzbickiego, zesłańca na Syberię, kawalera Krzyża Walecznych, Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino oraz brytyjskich odznaczeń wojennych.

Jan Wierzbicki, jako kapral 5. Kresowej Dywizji Piechoty w Armii generała Władysława Andersa

Swojego bohaterskiego dziadka zgłosiła do akcji nasza czytelniczka – Halina Niekrasowa, prezes Stowarzyszenia Polaków – Ofiar Represji Politycznych, działającego przy Związku Polaków na Białorusi.

Los naszego dzisiejszego bohatera jest podobny do losów wielu jego rówieśników, którzy w czasie II wojny światowej walczyli w szeregach 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Władysława Andersa, a po wojnie postanowili wrócić w rodzinne strony.

Dla nich oznaczało to napiętnowanie mianem „wroga ludu” oraz zesłanie na Syberię nie tylko ich samych, lecz także ich żon, dzieci, a nawet wnuków. Opowiedzmy jednak historię Jana Wierzbickiego od początku.

JAN WIERZBICKI urodził się w 1912 roku we wsi Ogrodniki niedaleko Skidla w chłopskiej rodzinie Antoniego i Anastazji z domu Gorbacz.

Rodzice małego Janka byli Polakami wyznania prawosławnego. Jak podaje Wikipedia: Według Powszechnego Spisu Ludności z 1921 roku Ogrodniki zamieszkiwało 155 osób. zaledwie 11 z nich było wyznania rzymskokatolickiego, natomiast większość – 144 mieszkańców – wyznawała prawosławie. Jednocześnie 16 mieszkańców zadeklarowało podczas spisu ludności polską przynależność narodową, a 119 – uznało, że są Białorusinami.

Rodzina Wierzbickich należała do tych nielicznych wyznawców prawosławia w Ogrodnikach, którzy czuli się Polakami.

Mały Janek od dzieciństwa pomagał ojcu w prowadzeniu dosyć zamożnego gospodarstwa, w którym Wierzbiccy poza uprawą roli, hodowali krowy, świnie i rozmaite ptactwo. Jako dziedzic względnie dużego gospodarstwa Janek cieszył się powodzeniem u miejscowych dziewczyn. Jedną z nich -dziewczynę o imieniu Nina – nasz bohater pokochał tak mocno, że oświadczył się, mając zaledwie 18 lat.

Lata 30. minionego stulecia. Jan Wierzbicki ze swoją żoną Niną

Rodzice Janka wyprawili młodym wesele i zaprosili synową  do zamieszkania pod wspólnym dachem. Wkrótce Nina zaszła w ciążę  i w 1931 roku na świat przyszedł pierwszy syn Jana Wierzbickiego – Konstanty (ojciec naszej czytelniczki Haliny Niekrasowej). Dwa lata później młode małżeństwo doczekało się kolejnego potomka, którego nazwano Władysławem.

Jan Wierzbicki, jako jedyny żywiciel rodziny i ojciec małych dzieci, mający na utrzymaniu starych rodziców, po których odziedziczył gospodarstwo rolne, został prawdopodobnie zwolniony z obowiązku odbycia wojskowej służby zasadniczej.

Nasz bohater nie został żołnierzem w międzywojennej Polsce. Ciężko za to pracował na utrzymanie rodziców, żony i synów, których liczba wkrótce się podwoiła, gdyż Nina urodziła w 1936 roku kolejnego syna Dymitra, a w 1937 roku – Jana.

Jan i Nina Wierzbiccy z synami. Zdjęcie przedwojenne

Spokojne wiejskie życie Niny i Jana Wierzbickich oraz ich potomków przerwał wybuch wojny, którego skutkiem stało się okupowanie wschodnich terenów II RP przez ZSRR.

Z punktu widzenia okupacyjnej bolszewickiej  władzy Wierzbiccy byli zamożnymi „kułakami” , żerującymi na wyzyskiwaniu ubogich białoruskich chłopów. Na dodatek wszyscy w Ogrodnikach wiedzieli, że Jan Wierzbicki uważa się za Polaka. Stanowiło to okoliczność obciążającą go w oczach bolszewików, którzy w 1940 roku w ramach deportacji ludności polskiej w głąb ZSRR wywieźli naszego bohatera na Syberię.

Będąc w obozie pracy przymusowej Jan Wierzbicki dowiedział się o podpisanym 30 lipca 1941 roku układzie Sikorski-Majski, na którego mocy można było opuścić obóz i zaciągnąć się do Armii Andersa. Mimo braku doświadczenia wojskowego nasz bohater skorzystał z  okazji i już 15 września otrzymał przydział do 5. Wileńskiego Pułku Artylerii Lekkiej.

Żołnierze 5. Wileńskiego Pułku Artylerii Lekkiej, w którym służył Jan Wierzbicki

Jan Wierzbicki (stoi trzeci od prawej) z towarzyszami broni

Jan Wierzbicki (po lewej) z kolegą

Wraz ze swoją jednostką, w składzie reorganizowanej 5. Kresowej Dywizji Piechoty, Jan Wierzbicki w sierpniu 1942 roku opuścił teren ZSRR, pokonując w latach 1942-1944 szlak przez Iran, Irak, Palestynę i Egipt, aby w maju 1944 znaleźć się we Włoszech i walczyć w kampanii włoskiej, której największym wypróbowaniem dla Polaków stała się Bitwa o Monte Cassino.

Jan Wierzbicki wykazał się podczas bitwy męstwem i ofiarnością. Został ranny w rękę w przedostatnim dniu jednej z najkrwawszych batalii II wojny światowej – 18 maja 1944 roku. Za męstwo i ofiarność na polu walki został odznaczony przez dowództwo Krzyżem Walecznych.

Po kuracji w szpitalu polowym, 31 sierpnia 1944 roku Jan Wierzbicki otrzymał przydział do 7. Pułku Artylerii Polowej, wchodzącego w skład 7. Dywizji Piechoty.

Ten przydział był ostatnim przydziałem wojennym naszego bohatera.

Kolejnym miejscem, w którym się znalazł  już po zakończeniu wojny, była Wielka Brytania. Podobnie jak większość żołnierzy Armii Andersa Jan Wierzbicki miał możliwość pozostać w Wielkiej Brytanii, albo osiedlić się w jednym z krajów Zachodu.

Zaświadczenie z Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii o przebiegu służby Jana Wierzbickiego, adresowane wnukowi bohatera Igorowi Wierzbickiemu

W rodzinnych Ogrodnikach pozostawił jednak w 1940 roku żonę Ninę i czterech synów.  Pragnienie połączenia się z rodziną okazało się silniejsze od strachu powrotu do ZSRR.  W maju 1947 roku Jan Wierzbicki został zatem zdemobilizowany z honorami i opuścił Obóz Repatriacyjny nr 94 w brytyjskim Polkemmet, aby skierować się w kierunku polsko-radzieckiej granicy i oddać się w ręce Sowietów.

Weteran wojenny szybko zorientował się, że w sowieckiej rzeczywistości nie jest postrzegany jako  żołnierz, który przybliżał zwycięstwo nad hitlerowskimi Niemcami. Jedyne, co cieszyło – wszyscy w rodzinie przeżyli wojnę, a starszy syn Konstanty, któremu pod nieobecność ojca przyszło przejąć obowiązki gospodarza, miał już nawet narzeczoną Marię, z którą wkrótce się pobrał.

Jan Wierzbicki przy pomocy już dorosłych i dorastających synów zajął się gospodarstwem. Jego żona Nina urodziła mu jeszcze córeczkę i syna.

Spokojne rodzinne życie nie potrwało jednak długo. Zimą 1951 roku do domu Wierzbickich zapukali uzbrojeni żołnierze. Byli to żołnierze NKWD. Pokazali postanowienie  Kolegium Specjalnego przy MGB ZSRR, na mocy którego Jan Wierzbicki wraz z żoną i wszystkimi domownikami, w tym – będącą w zaawansowanej ciąży synową Marią, został skazany na zesłanie na Syberię za to, że walczył w szeregach Armii Andersa.

1 kwietnia 1951 roku rodzina Wierzbickich w pełnym składzie przybyła do miejscowości Czeremchowo w obwodzie irkuckim. Jana Wierzbickiego i jego starszego syna Konstantego skierowano do pracy w zakładach produkcji cegły. Maria, żona Konstantego, 15 maja 1951 roku urodziła synka Eugeniusza, pierwszego z wnuków naszego bohatera.

Nasza czytelniczka Halina Niekrasowa opowiada, że jej rodzicom – Marii i Konstantemu Wierzbickim – wkrótce cofnięto zarzuty i anulowano karę zesłania, proponując skorzystanie z repatriacji do Polski. Młode małżeństwo postanowiło jednak pozostać w Czeremchowie  i zaczekać, aż Sowieci wypuszczą resztę rodziny.

Ogółem rodzina Wierzbickich spędziła na zesłaniu w Czeremchowie sześć lat. W tym okresie Marii i Konstantemu urodziło się troje dzieci: Eugeniusz – 1951 r., nasza czytelniczka Halina – 1953 r., Anatol – 1955 r.

W 1957 roku liczna rodzina Wierzbickich wróciła w rodzinne strony. Dom w Ogrodnikach  należał już do innych ludzi.

Jan wraz z żoną Niną oraz nieletnimi dziećmi zamieszkał w Grodnie, trudniąc się najpierw jako robotnik na kolei, a potem w zakładach produkcji przegubów krzyżakowych (obecnie Przedsiębiorstwo „Biełkard” – red.).

Małżeństwo Marii i Konstantego Wierzbickich z trójką wnuków naszego bohatera zamieszkało w Łunnie.

Jan Wierzbicki, mimo wieloletniej wojennej i powojennej tułaczki zdołał przetrwać przy najbliższych i wychować dzieci na porządnych ludzi.  Będąc wielodzietnym ojcem szukał sprawiedliwości w sowieckich, a po upadku ZSRR także białoruskich urzędach. Domagał się przyznania mu statusu weterana i świadczeń kombatanckich za udział w II wojnie światowej. Niestety – bezskutecznie.

W latach  90. minionego stulecia uczestnik Bitwy o Monte Cassino wystąpił o pomoc do Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi. Pomoc od ZPB uzyskał. Była to jedyna organizacja, która uznała go za bohatera.

W roku 1996, w wieku 84 lat, Jan Wierzbicki, kawaler Krzyża Walecznych, Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino oraz brytyjskich odznaczeń wojennych, odszedł na wieczną wartę.

Nasz bohater nigdy nie wyrzekł się prawosławia, podobnie jak nie ukrywał tego, że jest Polakiem. Pochowany został na grodzieńskim cmentarzu komunalnym według obrządku prawosławnego.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i dokumentów, udostępnionych przez wnuczkę Jana Wierzbickiego – Halinę Niekrasową

W dzisiejszym wydaniu akcji „Dziadek w polskim mundurze” pragniemy Państwu przedstawić historię  kaprala  5. Kresowej Dywizji Piechoty w Armii Andersa Jana Wierzbickiego, zesłańca na Syberię, kawalera Krzyża Walecznych, Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino oraz brytyjskich odznaczeń wojennych. [caption id="attachment_46778" align="alignnone" width="500"] Jan Wierzbicki, jako kapral 5. Kresowej

Kolejny transport środków ochrony osobistej trafił na Białoruś. Polska Fundacja Narodowa za pośrednictwem Konsulatu Generalnego RP w Grodnie przekazała na Białoruś 11 tysięcy przyłbic ochronnych. Część z nich trafi do szkół państwowych i społecznych, w których jest wykładany język polski.

Przyłbice ochronne z transportu Polskiej Fundacji Narodowej dla Białorusi. Screenshot z wydania „Obiektywu” w TVP Białystok

Koszt takiej specjalnej przyłbicy z pleksi to kilkanaście złotych – niewiele. Jednak dla naszych rodaków i sąsiadów zza wschodniej granicy, taka pomoc ma dużą wartość. Zwłaszcza, że chorych na koronawirusa jest na Białorusi coraz więcej.

26 czerwca, podczas uroczystości nagradzania najlepszych uczniów Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”), prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys otrzymała od konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka pudło z przyłbicami od Polskiej Fundacji Narodowej dla pracowników tej placówki edukacyjnej.

Konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek przekazuje prezes ZPB Andżelice Borys pudło z przyłbicami

Przyłbice trafią także do Iwia, Nowogródka, Wołkowyska i Brzostowicy Wielkiej – miejscowości z okolic Grodna, których władze współpracują z Polską Fundacja Narodową. Szczególnie potrzebują ich lekarze, którzy przez częste kontakty z pacjentami są narażeni na zakażenie. Część przyłbic trafi również do nauczycieli, którzy uczą w polskich szkołach na Białorusi.

To nie pierwszy taki transport. Fundacja już kilkakrotnie wysyłała samochody z pomocą medyczną na wschód i planuje kolejne.

Polska Fundacja Narodowa skupia 17 spółek skarbu państwa, które przeznaczają pieniądze na promocje nauki, historii i sztuki polskiej za granicą. W dobie pandemii koronawirusa, fundacja wspiera również potrzebujących pomocy za granicą. Kupuje środki ochrony osobistej i artykuły medyczne, bo wzajemna pomoc w tym trudnym czasie nie powinna mieć granic.

Znadniemna.pl na podstawie bialystok.tvp.pl

Kolejny transport środków ochrony osobistej trafił na Białoruś. Polska Fundacja Narodowa za pośrednictwem Konsulatu Generalnego RP w Grodnie przekazała na Białoruś 11 tysięcy przyłbic ochronnych. Część z nich trafi do szkół państwowych i społecznych, w których jest wykładany język polski. [caption id="attachment_46773" align="alignnone" width="500"] Przyłbice ochronne

Dyplomy i upominki za doskonałe wyniki w nauce i aktywny udział w szkolnych przedsięwzięciach odebrali 26 czerwca na terenie Konsulatu Generalnego RP w Grodnie uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”).

Uroczystość została połączona z wręczeniem nagród mieszkającym w Grodnie, Lidzie, Wołkowysku, Werenowie, Oszmianie i Iwiu laureatom VIII edycji Konkursu Polskiej Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej „Kolorowe Nutki” za zajęcie premiowanych miejsc i wyróżnień.

Dyplomy, nagrody i upominki wręczyli wyróżnionym: prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys oraz konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek.

Witając bohaterów uroczystości dyplomata życzył dzieciom i młodzieży udanych wakacji, które – jak podkreślił – chciałby, żeby nie przebiegały w trybie on-line, lecz zupełnie prawdziwie. – Życzę wam także, abyście w nowym roku szkolnym wrócili do szkoły na zajęcia, które by odbywały się w klasach i żebyście mieli normalny kontakt ze szkolnymi kolegami – mówił Jarosław Książek.

O trudnym okresie w pracy „Batorówki” oraz innych ośrodków edukacyjnych ZPB w warunkach pandemii koronawirusa wspomniała w swoim przemówieniu także prezes ZPB Andżelika Borys. – Dzięki wysiłkowi kadry pedagogicznej „Batorówki” i ciężkiej pracy całego zespołu ZPB udało się nam przetrwać ten trudny okres i nawet osiągać sukcesy – mówiła Andżelika Borys, dziękując nauczycielom „Batorówki”, dyrektorom szkół społecznych w Lidzie, Wołkowysku i Werenowie oraz swoim współpracownikom ze Związku Polaków na Białorusi za owocną pracę na rzecz rozwoju polskiej oświaty, kultury i utrwalania tożsamości narodowej wśród polskiej społeczności na Grodzieńszczyźnie.

Znadniemna.pl

Dyplomy i upominki za doskonałe wyniki w nauce i aktywny udział w szkolnych przedsięwzięciach odebrali 26 czerwca na terenie Konsulatu Generalnego RP w Grodnie uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”). Uroczystość została połączona z wręczeniem nagród mieszkającym w Grodnie,

Agata Kornhauser-Duda, małżonka prezydenta Andrzeja Dudy, była gościem uroczystości zakończenia roku szkolnego w ośrodkach nauczania języka polskiego, prowadzonych przez Związek Polaków na Białorusi.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski i Pierwsza Dama RP Agata Kornhauser-Duda. Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP

Ze względu na epidemię koronawirusa spotkanie, podobnie jak nauka w szkołach ZPB w okresie końcowym roku szkolnego, odbyło się w formacie konferencji on-line, a wzięły w nim udział szkoły społeczne i ośrodki edukacyjne ZPB z większości obwodów Białorusi. Poprowadziła spotkanie osobiście prezes ZPB Andżelika Borys, a Pierwszej Damie w jego trakcie udało się porozmawiać z pedagogami i ich uczniami.

Najczęściej zadawanym przez małżonkę prezydenta pytaniem było pytanie o przyczyny, które przesądziły o tym, że młodzi ludzie postanowili uczyć się języka polskiego. Młodzież w wieku maturalnym, czy przedmaturalnym nie ukrywała, że podstawową motywacją podjęcia nauki w szkole przy ZPB jest możliwość wyjechać na wymarzone studia do Polski. Padały nazwy uniwersytetów i uczelni wyższych, działających w Gdańsku, Warszawie, Krakowie, Lublinie, Łodzi i innych miastach Polski.

Podczas łączenia z Pierwszą Damą RP uczniowie mieli okazję zademonstrować swoje talenty i zdolności artystyczne – recytowali poezję, śpiewali, a nawet tańczyli. W ocenie Agaty Kornhauser-Dudy właśnie możliwość rozwoju zdolności, wychodzących poza program nauczania, jest jednym z najcenniejszych walorówośrodków edukacyjnych, prowadzonych przez Związek Polaków na Białorusi.

O tym, że Związek Polaków na Białorusi jest organizacją, dzięki której na Białorusi tętni polskość: jest podtrzymywana tożsamość polskiej społeczności, prężnie rozwija się polska kultura, zadbane są miejsca polskiej pamięci narodowej, funkcjonuje rozbudowany społeczny system polskiej oświaty – mówił biorący udział w spotkaniu konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek.

Konsul Generalny RP w Grodnie Jarosław Książek

– Muszę się przyznać, że bardzo żałuję, iż nie miałam okazji odwiedzić was na Białorusi – mówiła Pierwsza Dama, sugerując, że w okresie kadencji prezydenckiej jej małżonka nie odbyła się odpowiedniej rangi wizyta władz Rzeczypospolitej Polskiej na Białoruś. Uczestnicy spotkania wyrazili wszakże nadzieję, że do takiej wizyty dojdzie w okresie kolejnej kadencji prezydenckiej Andrzeja Dudy.

Wielu uczestników spotkania ciepło wspominało chwile pobytu w Pałacu Prezydenckim i spotkania z Pierwszą Damą, które odbywały się podczas wizyt delegacji ZPB w Warszawie na zaproszenie Agaty Kornhauser-Dudy i Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, która podczas spotkania była reprezentowana przez prezydenckiego ministra Adama Kwiatkowskiego, znakomicie orientującego się w realiach białoruskich i sytuacji Polaków na Białorusi.

W on-line zakończeniu roku szkolnego w ośrodkach nauczania prowadzonych i wspieranych przez ZPB wzięły udział: Polska Szkoła Społeczna im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie, a także szkoły i ośrodki nauczania języka polskiego działające w Mińsku, Brześciu, Mohylewie, Baranowiczach Lidzie, Wołkowysku, Mozyrzu, Borysowie i Dzierżyńsku.

Ogółem w ośrodkach tych pobiera naukę języka polskiego ponad 4 tys. dzieci.

Obszerną relację z wydarzenia opublikował portal Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej PREZYDENT.PL

Zapraszamy do obejrzenia fotografii i screenshotów z on-line zakończenia roku szkolnego w szkołach ZPB:

Prezes ZPB Andżelika Borys wita dostojnych gości

Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP

Elżbieta Raczkowska-Jarmolicz, dyrektor Społecznej Szkoły Polskiej  im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach

Irena Głuchowska, prezes Miejskiego Oddziału ZPB w Brześciu

Anna Godunowa, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Ignacego Domejki w Brześciu

Anastazja Hakiri, nauczycielka języka polskiego w Szkole Średniej Nr 2 w Mohylewie

Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP

Łarysa Krywonosowa, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza w Mińsku

Ałła Nicijewska, prezes Oddziału ZPB w Borysowie

Julia Polujan, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Mozyrzu

Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP

Weronika Klimowicz, prezes Oddziału ZPB w Dzierżyńsku

Tatiana Stacenko, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Lidzie

Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP

Maria Tiszkowska, prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku

Występ 48. Wołkowyskiej Drużyny Harcerskiej „Szare Wilki” im. 4. Pułku Ułanów Zaniemeńskich

Danuta Karpowicz, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie

Pierwsza Dama RP na zakończenie spotkania przekazała Polakom na Białorusi serdeczne pozdrowienia od swojego małżonka – Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP

Znadniemna.pl

Agata Kornhauser-Duda, małżonka prezydenta Andrzeja Dudy, była gościem uroczystości zakończenia roku szkolnego w ośrodkach nauczania języka polskiego, prowadzonych przez Związek Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_46694" align="alignnone" width="480"] Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Adam Kwiatkowski i Pierwsza Dama RP Agata Kornhauser-Duda. Fot.: Grzegorz Jakubowski/KP RP[/caption] Ze względu na

Relacje o warunkach studiowania na uczelniach zagranicznych, udostępniane przez studentów i absolwentów tych uczelni, nie mogą być publikowane w białoruskich mediach. Białoruskie Ministerstwo Handlu i Regulowania Antymonopolowego uzna takie relacje za niewłaściwą reklamę.

Białoruski resort antymonopolowy wspólnie z Ministerstwem Edukacji Białorusi prowadzi monitoring publikacji o studiowaniu obywateli Białorusi za granicą, w celu blokowania rozpowszechniania „niewłaściwej reklamy” zagranicznych studiów.

Na witrynie Ministerstwa Handlu i Regulowania Antymonopolowego opublikowano wyjaśnienie, według którego pojęcie „reklama”, które jest zawarte w obowiązującej na Białorusi Ustawie „O reklamie” obejmuje informacje o wrażeniach obywateli Białorusi na temat studiów za granicą i warunkach, jakie zapewniają studentom zza granicy obce uczelnie.

Na mocy wspomnianej ustawy publikowanie tego typu „reklamy” jest dopuszczalne tylko pod warunkiem otrzymania przez publikującego odpowiedniej zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwa Edukacji Białorusi.

W świetle wykładni pojęcia „reklamy” zaproponowanej przez białoruskie władze, jako reklama będzie traktowana:

• Informacja, konsultacje dotyczące przygotowania dokumentów oraz organizacja i pomoc w spełnieniu warunków rekrutacji na zagraniczne uczelnie;
• Organizacja wyjazdu i pobytu w obcym kraju;
• Pomoc w przygotowaniu do rozmowy kwalifikacyjnej w ambasadzie kraju, do którego jest planowany wyjazd zainteresowanego studiami w tym kraju;
• Prowadzenie korespondencji z uczelniami, rekrutującymi studentów z Białorusi;
• Informacje o systemie edukacji w innych krajach oraz o warunkach rekrutacji oferowanych przez zagraniczne uczelnie.

Nakładane przez Rząd Białorusi ograniczenia oznaczają spadek prestiżu wśród białoruskiej młodzieży wyższego wykształcenia, ofiarowanego przez uczelnie Białorusi.

Obecnie, według danych UNESCO, za granicą studiuje blisko 24 tysięcy obywateli Białorusi. Setki studentów wyjeżdżają w ramach wymiany międzyuczelnianej, niektórzy w ramach rozmaitych programów, w tym takich, które są realizowane w ramach wspierania Białorusi przez Unię Europejską.

Jednym z krajów, najczęściej wybieranych przez białoruską młodzież do podjęcia studiów wyższych, jest Polska. Obywatele Białorusi stanowią drugą pod względem liczebności grupę studentów polskich uczelni po obywatelach Ukrainy

Znadniemna.pl na podstawie naviny.by i mart.gov.by

Relacje o warunkach studiowania na uczelniach zagranicznych, udostępniane przez studentów i absolwentów tych uczelni, nie mogą być publikowane w białoruskich mediach. Białoruskie Ministerstwo Handlu i Regulowania Antymonopolowego uzna takie relacje za niewłaściwą reklamę. Białoruski resort antymonopolowy wspólnie z Ministerstwem Edukacji Białorusi prowadzi monitoring publikacji o studiowaniu

W wieku 88 lat zmarł Lesław Skinder, legendarny sprawozdawca Polskiego Radia, który relacjonował między innymi olimpijskie sukcesy lekkoatletów – poinformowano na stronie internetowej polskieradio24.pl.

Oprócz sportu jego pasją były Kresy – był prezesem zarządu Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna.

Karierę dziennikarza sportowego rozpoczął w 1950 roku w „Kurierze Szczecińskim”, w którym przepracował 18 lat. Potem związał się Rozgłośnią Polskiego Radia i Ośrodkiem Telewizyjnym w Szczecinie. W latach 1973-1976 był redaktorem naczelnym Redakcji Programów Sportowych Telewizji Polskiej.

Przekazywał relacje z najważniejszych imprez sportowych – letnich i zimowych igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata i Europy w lekkiej atletyce.

„Najbardziej w pamięci utkwiły mi moje pierwsze igrzyska w 1968 roku za sprawą niezwykłej gościnności i serdeczności Meksykanów. Spory udział w wytworzeniu takiej atmosfery mieli polscy trenerzy z Tadeuszem Kępką na czele, którzy przygotowywali gospodarzy do imprezy” – mówił PAP Skinder z okazji 80. rocznicy urodzin.

Jego drugą pasją były Kresy. Urodził się w Grodnie i tam właśnie z jego inicjatywy zbudowana została pierwsza na Białorusi Polska Szkoła.

W 2009 roku otrzymał Honorowy Złoty Mikrofon „za niezwykłe wzruszenia, za wspaniałą umiejętność malowania słowem relacji sportowych oraz za stworzenie od fundamentów polskiej szkoły na Białorusi i za bezustanne czuwanie, aby uczącym się tam dzieciom nigdy niczego nie zabrakło”.

Znadniemna.pl za PAP

W wieku 88 lat zmarł Lesław Skinder, legendarny sprawozdawca Polskiego Radia, który relacjonował między innymi olimpijskie sukcesy lekkoatletów – poinformowano na stronie internetowej polskieradio24.pl. Oprócz sportu jego pasją były Kresy – był prezesem zarządu Warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna. Karierę dziennikarza sportowego rozpoczął w 1950 roku

Na Białorusi mamy obecnie do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Od 1994 roku kiedy władzę objął Aleksander Łukaszenka, nie obserwowaliśmy tak dużej aktywność całego społeczeństwa. Ludzie wychodzą na ulice tysiącami, by podpisywać listy poparcia dla konkurentów urzędującego od 26 lat prezydenta. Z ust wzburzonych słychać „każdy, tylko nie Łukaszenka”.

Widoczne rosnące napięcie społeczne przed zbliżającymi się 9 sierpnia wyborami prezydenckimi relacjonują na bieżąco niezależne media, nadające bezpośrednio z akcji wyborczych. Dają w nich głos ludziom, transmitując bezpośrednio i bez cenzury to, co mają do powiedzenia.

Tę działalność reżim najwyraźniej uznał za zagrożenie. Władza stara się uciszyć niezależne media. Dziennikarze Telewizji Biełsat są nieustannie zatrzymywani i utrudnia im się pracę. Nasilił się proceder nakładania grzywien na współpracowników stacji, za pracę bez oficjalnej akredytacji (której nigdy nie mogli otrzymać) i konfiskaty sprzętu. Dziennikarze są zastraszani.

Według Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” w okresie od 6 maja do 16 czerwca br. na ogólną liczbę 1246 dni aresztu z powodów politycznych skazano już 97 osób. Dodatkowo 105 osób zostało ukaranych grzywną na łączną kwotę stanowiącą równowartość około 150 tys. zł.

W tym dwóch dziennikarzy Telewizji Biełsat zostało w ciągu ostatnich 2 miesięcy skazanych na 30 dni aresztu łącznie. Naszym współpracownikom od początku roku zasądzono w przeliczeniu ponad 24 tys. zł grzywien. Skonfiskowano dwie kamery, cztery telefony i sprzęt do transmisji internetowych.

Obawiamy się, że podobnie sytuacja będzie wyglądać w następnych dniach i tygodniach przed wyborami prezydenckimi.

Prosimy wszystkich kolegów dziennikarzy o solidarność i pomoc w nagłośnianiu tego kolejnego nasilenia represji wobec białoruskich dziennikarzy, w tym w szczególności dziennikarzy Biełsatu!

Więcej informacji Jakub Biernat tel: +48 605 605 293

Agnieszka Romaszewska – Guzy, Dyrektor – Redaktor Naczelna Biełsat TV

Znadniemna.pl za belsat.eu

Na Białorusi mamy obecnie do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Od 1994 roku kiedy władzę objął Aleksander Łukaszenka, nie obserwowaliśmy tak dużej aktywność całego społeczeństwa. Ludzie wychodzą na ulice tysiącami, by podpisywać listy poparcia dla konkurentów urzędującego od 26 lat prezydenta. Z ust wzburzonych słychać „każdy,

Rada Fundacji Wolność i Demokracja, będącej wieloletnim partnerem Związku Polaków na Białorusi i współwydawcą mediów ZPB, podjęła uchwałę o powołaniu w dniu 24 czerwca 2020 roku Zarządu Fundacji Wolność i Demokracja w nowym składzie.

Prezes Zarządu Fundacji Wolność i Demokracja Lilia Luboniewicz, fot.: wid.org.pl

Decyzja została podyktowana ustąpieniem ze stanowiska prezesa Fundacji Wolność i Demokracja (Fundacja WiD) jej dotychczasowego kierownika – Roberta Czyżewskiego, który otrzymał nominację Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP do objęcia stanowiska dyrektora Instytutu Polskiego w Kijowie.

Na mocy uchwały Rady Fundacji Wolność i Demokracja zwolnione przez Roberta Czyżewskiego stanowisko prezesa objęła Lilia Luboniewicz, dotychczasowa wiceprezes Fundacji WiD.

Odnowiony skład Zarządu Fundacji Wolność i Demokracja wygląda tak:

Lilia Luboniewicz – Prezes Zarządu

Maciej Dancewicz – Wiceprezes Zarządu

Radosław Poraj-Różecki – Sekretarz Zarządu

Lilia Luboniewicz jest ekspertem ds. oświaty na Ukrainie, z wykształcenia – polonistka oraz prawnik w dziedzinie prawa międzynarodowego. W latach 2000-2005 była dyrektorem Szkoły Sobotnio-Niedzielnej w Samborze (w obwodzie lwowskim na Ukrainie – red.). W latach 2009-2013 koordynowała wiele realizowanych na Ukrainie projektów oświatowych oraz projekt „Media Polskie na Białorusi”. W latach 2014-2015 była koordynatorem projektu Fundacji WiD „Biało-czerwone ABC”.

Redakcje portalu Znadniemna.pl oraz czasopism „Głos znad Niemna na uchodźstwie” i „Magazyn Polski na uchodźstwie” składają Lilii Luboniewicz serdeczne gratulacje z okazji objęcia odpowiedzialnej i prestiżowej funkcji i życzą wytrwałości oraz wielu sukcesów w kierowaniu Fundacją WiD, która cieszy się ogromnym zaufaniem i szacunkiem u społeczności polskich, działających za wschodnią granicą Polski.

 Znadniemna.pl na podstawie wid.org.pl

Rada Fundacji Wolność i Demokracja, będącej wieloletnim partnerem Związku Polaków na Białorusi i współwydawcą mediów ZPB, podjęła uchwałę o powołaniu w dniu 24 czerwca 2020 roku Zarządu Fundacji Wolność i Demokracja w nowym składzie. [caption id="attachment_46675" align="alignnone" width="500"] Prezes Zarządu Fundacji Wolność i Demokracja Lilia Luboniewicz,

W najbliższą sobotę przez centrum Warszawy przejdzie Marsz Solidarności. Białorusini proszą Polaków, by dołączyli i okazali wsparcie dla ofiar przedwyborczych represji w ich kraju.

Białoruska opozycja używa barw Wielkiego Księstwa Litewskiego, z którym przez wieki Polska stanowiła wspólne państwo. Grafika: Białoruski Dom w Warszawie

Na wydarzenie zaprasza Białoruski Dom w Warszawie, który o marszu informuje na Facebooku.

– Drodzy mieszkańcy Warszawy i całej Polski! W sobotę 27 czerwca w Warszawie odbędzie się Marsz Solidarności z Białorusią. Zgromadzenie rozpocznie się o 12:00 pod pomnikiem naszego wspólnego bohatera Tadeusza Kościuszki (Plac Żelaznej Bramy), potem skieruje się na ulicę Marszałkowską, gdzie stworzymy żywy łańcuch solidarności z więźniami politycznymi na Białorusi! – piszą organizatorzy Marszu.

Akcja zakończy się około 13:30 pod Pałacem Kultury i Nauki. Organizatorzy proszą o przyniesienie ze sobą flag narodowych i transparentów po polsku oraz po angielsku.

– Musimy zwrócić uwagę międzynarodowej opinii społecznej na to barbarzyństwo, które ma teraz miejsce na Białorusi. Przychodźcie, zapraszajcie znajomych, udostępniajcie informacje o marszu! Bądźcie solidarni z Białorusinami! – dodają organizatorzy.

W ubiegłą niedzielę w Warszawie odbyła się pierwsza masowa demonstracja w obronie zatrzymanych opozycjonistów i więźniów politycznych. Przed ambasadę Białorusi na Wilanowie przyszło nawet tysiąc osób, prawie wyłącznie Białorusinów. W pokojowy sposób pokazali, że mają dość 26 lat władzy Aleksandra Łukaszenki.

9 sierpnia na Białorusi odbędą się wybory prezydenckie. Rządzący od 1994 roku Łukaszenko oświadczył, że nie odda władzy, a przeciwko demonstrującym obywatelom jest gotów użyć broni. Nieoficjalne sondaże internetowe mówią jednak, że popierają go tylko 3 proc. Białorusinów.

Od początku maja w kraju trwają przedwyborcze represje wymierzone w opozycję, jej zwolenników i dziennikarzy. W aresztach jest już pięciu opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Milicja zatrzymała setki Białorusinów, którzy okazali swoją solidarność z aresztowanymi i wyszli na pokojowe demonstracje. Obrońcy praw człowieka oświadczyli, że wybory już teraz odbiegają od demokratycznych standardów. Masowe represje wymierzone w obywateli potępiły państwa Zachodu, Unia Europejska i OBWE.

 Znadniemna.pl za belsat.eu/facebook.com

W najbliższą sobotę przez centrum Warszawy przejdzie Marsz Solidarności. Białorusini proszą Polaków, by dołączyli i okazali wsparcie dla ofiar przedwyborczych represji w ich kraju. [caption id="attachment_46670" align="alignnone" width="500"] Białoruska opozycja używa barw Wielkiego Księstwa Litewskiego, z którym przez wieki Polska stanowiła wspólne państwo. Grafika: Białoruski Dom

Skip to content