HomeStandard Blog Whole Post (Page 2)

16 kwietnia 1888 roku w Krakowie zmarł profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Zygmunt Wróblewski. Był polskim fizykiem, który jako pierwszy na świecie skroplił tlen, azot i tlenek węgla, a także wyznaczenia wartości krytycznych tych gazów oraz wielu innych. Wynalazca kaskadowej metody skraplania gazów.

Nasz bohater urodził się w Grodnie 28 października 1845 roku. Pochodził z licznej rodziny o skromnym statusie materialnym. Jego ojciec – Antoni Wróblewski – był radcą prawnym, matka – Karolina z domu Mańkowska – urodziła jedenaścioro dzieci, z których ośmioro wychowała i wyprowadziła w dorosłe życie. Była ich nauczycielem, przygotowującym do nauki w gimnazjum, a także wychowawcą wpajającym dzieciom miłość do Ojczyzny, zainteresowanie sztuką i historią Polski.

Edukację na poziomie gimnazjalnym Zygmunt Wróblewski odbył w rodzinnym mieście – Grodnie i zwieńczył ten etap swojego życia srebrnym medalem oraz uzyskaniem prawa pierwszeństwa przy ubieganiu się o stanowisko w służbie państwowej. Z przywileju jednak nie skorzystał, gdyż postanowił kontynuować naukę na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uniwersytetu św. Włodzimierza w Kijowie.

Kilka miesięcy po rozpoczęciu przez Zygmunta studiów wybuchło powstanie styczniowe, które w Kijowie upadło w ciągu tygodnia, ale nasz bohater zdążył przyłączyć się do powstańców. Patriotyczny zryw rodaków zakończyły represje i zesłania, które nie ominęły niespełna osiemnastoletniego Wróblewskiego.

Zesłanie na Syberię

Zygmunt Wróblewski został aresztowany 23 lipca 1863 roku po czym osadzono go w więzieniu śledczym w Wilnie, skąd przeniesiono do więzienia w rodzinnym Grodnie. Młody wiek uchronił  powstańca od kary śmierci, ale sam on został zesłany na Syberię. Niewiele wiadomo o jego życiu w tym okresie. Źródła wskazują, że powrócił z zesłania w 1869 roku na mocy amnestii, ogłoszonej przez cara Aleksandra II. Siłę do przetrwania katorgi dały Zygmuntowi marzenia o pracy naukowej. Po powrocie z zsyłki, nie mógł jednak kontynuować nauki na terenie Imperium Rosyjskiego. Pozostawały mu zatem tylko uczelnie zagraniczne.

Studia w Berlinie

Zdecydował się na studia w Berlinie. Napotkał jednak na niespodziewaną przeszkodę -zdiagnozowano u niego postępująca krótkowzroczność, grożąca całkowitą utratą wzroku. Mężczyzna poddał się kilku operacjom oczu. W okresie rekonwalescencji nie chciał dłużej odkładać studiów, dlatego w charakterze wolnego słuchacza uczestniczył wykładach na Uniwersytecie Berlińskim. W tym okresie poznał takie sławy niemieckiej fizyki, jak: Heinrich Magnus (1802–1870), Heinrich Dove (1803–1879) czy Johann Poggendorf (1796–1877). Z kolei podczas pobytu zdrowotnego w Szwajcarii w 1870 roku – osobiście zetknął się z Rudolfem Clausiusem (1822–1888), profesorem uniwersytetów w Zurychu i Bonn, jednym z twórców zasad termodynamiki.

Z Rudolfem Clausuisem, a także Gustavem Kirchhoffem (1824–1887) oraz Friedrichem Humboldtem (1769–1859) młody uczony rozmawiał na temat swojej teorii wzbudzenia elektryczności. Nie spotkała się ona jednak z uznaniem doświadczonych naukowców. Zachęcony  został wszakże do jej sprawdzenia na drodze doświadczeń. Tu przeszkodę dla badacza stanowiły ograniczenia finansowe. Nie stać go było na zorganizowanie pożądanego laboratorium do prac eksperymentalnych. W związku z tym, Zygmunt zdecydował się na oryginalne rozwiązanie. Postanowił napisać listy do kierowników katedr fizyki w Niemczech, z prośbą o przyjęcie go do pracy w charakterze asystenta. Zamiast wynagrodzenia oczekiwał jedynie możliwości prowadzenia własnych prac w laboratorium. Na jego liczne zapytania odpowiedział tylko Philip von Jolly (1809–1884), następca Georga Ohma (1789–1854) na katedrze fizyki Uniwersytetu w Monachium.

Kariera w Monachium

Wróblewski skorzystał z zaproszenia prof. Jolly’ego i rozpoczął  w Monachium błyskawiczną karierę uczonego-fizyka. Przyjechał na uczelnię w 1872 roku, a już rok później przygotował w języku niemieckim dysertację doktorską pt. „Poszukiwania nad wzbudzaniem elektryczności przez środki mechaniczne”. Choć z jego pracy faktycznie nie wynikały żadne nowe prawa o charakterze ogólnym, przyniosła mu ona najwyższą pochwałę summa cum laude oraz stopień doktora Uniwersytetu Monachijskiego, który otrzymał w1874 roku. Dzięki wynikom, osiągniętym podczas studiów doktoranckich, grodnianin mógł otrzymać na monachijskiej uczelni habilitację bez kolokwium, zdecydował się jednak na opuszczenie Monachium i kontynuowanie swojego rozwoju naukowego na innych uczelniach. W ten sposób były zesłaniec i ubogi asystent naukowy zakończył najtrudniejszy okres swojego życia, podczas którego zarabiał na kawałek chleba „pisywaniem bezimiennych artykułów do gazet”.

Instytut fizyki w Strasburgu

Profesor Jolly, z uwagi na wybitne uzdolnienia, a także ambicje swojego ucznia, pragnął zapewnić mu jak najlepsze warunki do prowadzenia badań naukowych. Rekomendował go więc Augustowi Kundtowi (1839–1894), ówczesnemu kierownikowi katedry fizyki na Uniwersytecie w Strasburgu, przejętemu procesem rozbudowy Instytutu Fizyki. Wróblewski przeniósł się do Strasburga w 1784 roku. Tutaj mógł korzystać z bardzo dobrej infrastruktury laboratoryjnej, pełniąc jednocześnie zadania asystenta kierownika instytutu. Warto dodać, że wychowankiem doskonałego pedagoga Kundta i jego szkoły fizyki doświadczalnej był rówieśnik Wróblewskiego, odkrywca promieni X – Wilhelm Röntgen (1845–1923).

W okresie strasburskim umysłem polskiego naukowca zawładnął problem dyfuzji gazów przez ciała pochłaniające. Skonstruował zatem przyrząd do pomiaru dyfuzji gazów (dyfuzjometr) z wykorzystaniem membrany kauczukowej. Za pomocą tego urządzenia badał zależność pomiędzy prędkością dyfuzji oraz ciśnieniem dyfundującego dwutlenku węgla i wodoru. W toku badań stwierdził, że prędkość dyfuzji dwutlenku węgla przez błonę kauczukową jest proporcjonalna do ciśnienia gazu oraz wykazał, że prędkość dyfuzji wodoru była 3,6 razy większa niż prędkość dyfuzji dwutlenku węgla. Wyniki badań Zygmunta Wróblewskiego zostały wysoko ocenione przez niemieckie środowisko naukowe i umożliwiły uczonemu habilitację, którą uzyskał w 1876 roku  na podstawie pracy „O dyfuzji gazów przez ciała pochłaniające”.

O wartości dokonań naukowych Zygmunta Wróblewskiego świadczyła ponadto bardzo dobra recenzja autorstwa Jamesa Maxwella (1831–1879), największego fizyka teoretycznego XIX wieku, która ukazała się na łamach prestiżowego pisma naukowego „Nature”. Jako ciekawostkę warto nadmienić, że w polskim świecie naukowym pojawiły się wówczas nieprzychylne i bardzo krytyczne recenzje prac Wróblewskiego. Jedną z nich napisał Ludwik Birkenmajer (1855–1929), późniejszy wybitny historyk nauk ścisłych. Mimo surowych ocen, uznał on ostatecznie, że wyniki badań Wróblewskiego posiadają „niezaprzeczenie wysoką wartość naukową”. Między uczonymi zawiązała się nić przyjaźni, a sama polemika przyczyniła się do większej rozpoznawalności Wróblewskiego, jako fizyka na rodzimym gruncie.

Dwuletnia podróż naukowa

Po zwolnieniu przez Röntgena katedry fizyki i matematyki Akademii Rolniczej w Hohenheim pod Stuttgartem, prof. Jolly zaproponował na to miejsce kandydaturę Zygmunta Wróblewskiego. Przeszkodą okazało się jednak polskie pochodzenie naukowca. Wróblewski pragnął jednak rozwijać się w zagranicznych ośrodkach naukowych. Napisał więc podanie do Komitetu Stypendialnego Akademii Umiejętności o przyznanie mu stypendium im. Śniadeckich z funduszu Seweryna Gałęzowskiego. Stypendium otrzymał za drugim podejściem – w 1880 roku. Uzyskane środki pozwoliły uczonemu na odbycie dwuletniej podróży naukowej do cenionych centrów ówczesnego świata fizyki, z których najważniejsze znajdowały się w Paryżu i Londynie. Podczas krótkiego pobytu w Niemczech nasz krajan studiował zatem  metody fotometryczne, w paryskich laboratoriach fizycznych poznawał nowoczesne przyrządy naukowe do badań ścisłych, a w Wielkiej Brytanii zwiedził laboratoria Fredericka Guthriego (1833–1886) w Royal School of Mines w Londynie, Williama Adamsa (1836–1915) w King’s College czy Roberta Cliftona (1836–1921) w Claredon Laboratory w Oxfordzie.

Powrót do Polski

Po 13 latach emigracji Wróblewski powrócił do kraju z nominacją na profesora fizyki doświadczalnej i kierownika katedry na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był doskonale przygotowany do objęcia tego stanowiska. Właśnie poznał aktualne kierunki rozwoju fizyki w Europie. Sprecyzował więc sobie własny temat do badań, do których posiadał potrzebną aparaturę, przywiezioną ze sobą do Krakowa.

W Krakowie Wróblewski zamieszkał w skromnym mieszkaniu przy ulicy Brackiej. Z energią zabrał się do urządzania swojego laboratorium. Już w styczniu 1883 roku gościł pracowników wydziału na posiedzeniu w swojej pracowni fizycznej, na której demonstrował sprowadzoną aparaturę i mówił o swoich zamierzeniach naukowych. Wtedy właśnie zetknął się z chemikiem Karolem Olszewskim, profesorem nadzwyczajnym w zakładzie chemii.

Sukces duetu naukowego

W lutym 1883 roku Wróblewski i Olszewski rozpoczęli wspólną pracę nad skropleniem powietrza.

Sukces przyszedł natychmiast. 29 marca 1883 roku, jako pierwszym na świecie udało im się skroplić tlen. Dwa tygodnie później panowie skroplili azot, a wkrótce potem również tlenek węgla. Sukces sprawił paradoksalnie, że najsłynniejszy polski duet naukowy rozpadł się już po dwóch miesiącach współpracy, odkąd panowie woleli pracować oddzielnie od siebie. Niezależnie od siebie próbowali skroplić wodór, kolejny gaz którego nikomu nie udało się wcześniej skroplić, ale tym razem bez powodzenia. Konflikt między uczonymi przeniósł się, niestety, w przestrzeń publiczną. Wróblewski, jako przybysz, poczuł się  w Krakowie nieco wyobcowany, gdyż nie miał tutaj zbyt wielu przyjaciół.

Nie przeszkodziło to jednak Wróblewskiemu w umacnianiu pozycji w krakowskim środowisku naukowym. Jeszcze w 1883 roku został członkiem Akademii Umiejętności, a w 1886 roku – dziekanem Wydziału Filozoficznego. Pełniąc funkcję dziekana miał zaszczyt osobiście wręczyć dyplom doktora honoris causa arcyksięciu Rudolfowi, podczas wizyty następcy cesarskiego tronu na Uniwersytecie w kwietniu 1887 roku. Zdobywał też uznanie za granicą. Akademia Wiedeńska przyznała mu nagrodę A. Baumgartnera – jak napisano w uzasadnieniu – „za prace, które w ostatnim trzechleciu najbardziej posunęły fizykę do przodu”. Uczonego powołano także do Komitetu Naukowego wielkiej Międzynarodowej Wystawy Elektryczności w Wiedniu. Ponadto został członkiem honorowym szwajcarskiego Towarzystwa Fizyczno-Przyrodniczego w Genewie.

Zginął dla nauki

Intensywną działalność naukową naszego krajana przerwało dramatyczne wydarzenie. Wróblewski miał zwyczaj długo pozostawać w swoim laboratorium. Zdarzyło się to również, późnym wieczorem, w niedzielę 25 marca 1888 roku. Prawdopodobnie, bo nie udało się ustalić szczegółów, Wróblewski zasnął, pracując przy lampie naftowej. Być może  we śnie potrącił lampę, rozlała się płonąca nafta i zapaliło się ubranie uczonego. W płonącym ubraniu zdążył jeszcze wybiec na podwórze Collegium Physicum, gdzie ugasili go dwaj przypadkowi studenci. Poparzenia okazały się jednak bardzo rozległe. Mimo leczenia i wyjątkowej opieki, Zygmunt Wróblewski, wybitny uczony-fizyk rodem z Grodna, zmarł 16 kwietnia 1888 roku, w wieku 43 lat.

Na granitowej płycie jego grobu na cmentarzu Rakowickim w Krakowie wyryto napis: „Cierpiał za Ojczyznę – Zginął dla nauki”. Nazwiskiem naszego krajana nazwany został jeden z kraterów na Księżycu.

Grób prof. Zygmunta Wróblewskiego na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Fot.: Wikimedia Commons

W listopadzie 2021 roku doczesne szczątki Zygmunta Wróblewskiego, uroczyście przeniesiono do krypty Panteonu Narodowego w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie.

Znadniemna.pl/Instytut Historii Nauki PAN/panteonnarodowy.org

16 kwietnia 1888 roku w Krakowie zmarł profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Zygmunt Wróblewski. Był polskim fizykiem, który jako pierwszy na świecie skroplił tlen, azot i tlenek węgla, a także wyznaczenia wartości krytycznych tych gazów oraz wielu innych. Wynalazca kaskadowej metody skraplania gazów. Nasz bohater urodził się w

 W Polsce powstanie mural, poświęcony dziennikarzowi i działaczowi polskiej mniejszości na Białorusi, Andrzejowi Poczobutowi oraz białoruskim obrońcom praw człowieka Marfie Rabkowej i Alesiowi Bielackiemu. Taką informację opublikował Zjednoczony Gabinet Przejściowy białoruskiej opozycji.

Mural stworzą polscy twórcy we współpracy z białorusko-polską społecznością artystyczną. Projekt został już omówiony na spotkaniu przedstawicielki ds. odrodzenia narodowego w Zjednoczonym Gabinecie Przejściowym Aliny Kouszyk i wicedyrektorki Stowarzyszenia Amnesty International Polska, Anny Kulikowskiej.

Według Kouszyk mural powstanie w miejscu, w którym obecnie znajduje się graficzne upamiętnienieNagroda z wizerunkiem tylko jednego białoruskiego więźnia politycznego – laureata Pokojowej Nagrody Nobla i twórcy Centrum Obrony praw Człowieka „Wiasna” Alesia Bialackiego.

„Ale od momentu jego (muralu – red.) pierwszego pojawienia się, zaszło wiele zmian – Alesia wtrącono do więzienia. Dlatego stworzymy bardziej aktualny mural, poświęcony trzem wybitnym postaciom białoruskiego ruchu demokratycznego” – zaznaczyła Kouszyk.

Według niej, celem  inicjatywy jest opowiedzenie światu “o trzech Białorusinach, którzy nawet za kratami dają przykład odwagi, twardej postawy obywatelskiej i wierności wartościom demokratycznym”.

„Dzisiaj, jak nigdy ważne jest przyciąganie uwagi do sytuacji w naszym kraju (na Białorusi – red.) wykorzystując do tego wszystkie dostępne środki” – podkreśliła białoruska działaczka opozycyjna.

We wrześniu ubiegłego roku próbę upamiętnienia Andrzeja Poczobuta w muralu podejmowała już Fundacja Młode Kresy (na zdjęciu).

Znadniemna.pl za Zjednoczony Gabinet Przejściowy, fot.: Euroradio.fm

 

 W Polsce powstanie mural, poświęcony dziennikarzowi i działaczowi polskiej mniejszości na Białorusi, Andrzejowi Poczobutowi oraz białoruskim obrońcom praw człowieka Marfie Rabkowej i Alesiowi Bielackiemu. Taką informację opublikował Zjednoczony Gabinet Przejściowy białoruskiej opozycji. Mural stworzą polscy twórcy we współpracy z białorusko-polską społecznością artystyczną. Projekt został już omówiony

Prezydent Andrzej Duda przyjął w Pałacu Prezydenckim przedstawicieli zarządu Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelikę Borys i Marka Zaniewskiego – poinformowała w poniedziałek wieczorem Kancelaria Prezydenta.

Jak przekazała Kancelaria Prezydenta, tematem rozmowy z w Pałacu Prezydenckim była sprawa uwięzionego działacza polskiej mniejszości na Białorusi Andrzeja Poczobuta.

Jak przekazała KPRP na platformie X, podczas rozmowy prezes Borys m.in. zrelacjonowała swoje spotkanie z Andrzejem Poczobutem osadzonym w kolonii karnej w Nowopołocku, do którego doszło za zgodą dyktatora Łukaszenki.

W spotkaniu w Pałacu Prezydenckim – jak poinformowano, wzięli także udział prezydencki minister Andrzej Dera oraz prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Mikołaj Falkowski.

Przypomnijmy, w marcu 2021 r. doszło do aresztowań wśród kierownictwa i działaczy ZPB.

Andrzej Poczobut został aresztowany 25 marca 2021 roku  w ramach sfabrykowanej przez prokuraturę Białorusi sprawy karnej, w której oprócz niego oskarżona została także  szefowa Związku Polaków Andżelika Borys.

Białoruskie władze zarzucili polskim działaczom „umyślne działania mające na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz niezgody na podstawie przynależności narodowej, religijnej, językowej i innej, a także rehabilitację nazizmu popełnione przez grupę osób”.

Powodem wszczęcia postępowania karnego były obchody Dnia Żołnierzy Wyklętych w Brześciu. Zdaniem białoruskich władz  Związek Polaków na Białorusi rehabilitował „nazistów”, a pogromców białoruskiej ludności gloryfikował.

8 lutego 2023 Poczobut został skazany na 8 lat ciężkiej kolonii karnej. Wyrok odsiaduje w Nowopołocku, 500 kilometrów od rodzinnego Grodna.

Andżelika Borys, po roku w więzieniu wyszła na wolność i przebywa na Białorusi. Władze poinformowały, że zarzuty wobec niej zostały umorzone.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Prezydent Andrzej Duda przyjął w Pałacu Prezydenckim przedstawicieli zarządu Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelikę Borys i Marka Zaniewskiego – poinformowała w poniedziałek wieczorem Kancelaria Prezydenta. Jak przekazała Kancelaria Prezydenta, tematem rozmowy z w Pałacu Prezydenckim była sprawa uwięzionego działacza polskiej mniejszości na Białorusi Andrzeja Poczobuta. Jak

Smutną wiadomość opublikował 14 kwietnia 2024 roku na Facebooku grodzieński artysta plastyk Sergyej Grinevich. Napisał, że w tym właśnie dniu zmarł jego kolega Mikołaj Krukow.


Śp. Mikołaj Krukow zmarł w wieku 64 lat. Mieszkał i pracował w miasteczku Roś koło Wołkowyska.

Urodził się 5 sierpnia 1959 roku. Edukację plastyczną zdobywał w Republikańskiej Szkole Muzyki i Sztuki Plastycznej, którą ukończył w 1977 roku. Następnie ukończył wydział sztuki monumentalno-dekoracyjnej w Białoruskim Państwowym Instytucie Teatru i Sztuki (obecnie – Białoruska Państwowa Akademia Sztuki -red.)

Mikołaj Krukow był autorem wielu mozaik, witraży, fresków oraz płaskorzeźb, do dzisiaj zdobiących  budynki w wielu miejscowościach Grodzieńszczyzny. Brał między innymi udział w tworzeniu Panneau Kultur Narodowych w centrum Grodna.

Działał także w Towarzystwie Plastyków Polskich przy Związku Polaków na Białorusi. Był szczególnie aktywny w projektach historycznych, których pomysłodawcą i konsultantem był więziony przez reżim Łukaszenki Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

W ramach inicjatyw Poczobuta, upamiętniających żołnierzy z okresu walk o niepodległość Polski, kampanii wrześniowej 1939 roku oraz Armii Krajowej Mikołaj Krukow namalował olejne portrety wielu polskich bohaterów, między innymi:

Rotmistrza Bolesława Lisowskiego, organizatora i członka Samoobrony Litwy i Białorusi, dowódcy Szczuczyńskiego Oddziału Samoobrony;

Podpułkownika Seweryna Rymaszewskiego, działacza niepodległościowego, dowódcy Grodzieńskiego Pułku Strzelców im. Stefana Batorego;

Majora Władysława Dąbrowskiego, „zagończyka”, dowódcy oddziału partyzanckiego na Wileńszczyźnie w roku 1919, kawalera Orderu Virtuti Militari;

Porucznika Stanisława Czuczełowicza, bohatera zwycięskiego dla Polaków boju pod Stołowiczami w okresie wojny polsko-bolszewickej;

pułkownika Bolesława Waśkiewicza, kawalera Orderu Virtuti Militari, ofiary zbrodni katyńskiej

i wielu innych.

O wysokim poziomie artystycznym dzieł, wychodzących spod pędzla Mikołaja Krukowa może świadczyć historia portretu jeszcze jednego bohatera ziemi Grodzieńskiej – rotmistrza Narcyza Łopianowskiego, ps. „Sarna”, medalisty międzynarodowych konkursów hippicznych, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, Powstania Warszawskiego, dowódcy zwycięskiego dla polskich ułanów boju z oddziałami pancernymi Armii Czerwonej pod Kodziowcami we wrześniu 1939 roku,  więźnia NKWD i sowieckich łagrów, żołnierza Armii Andersa i Armii Krajowej, cichociemnego.

Portret Narcyza Łopianowskiego, pędzla Mikołaja Krukowa, zauważył w jednej z naszych publikacji, mieszkający w Kanadzie syn bohatera. Portret ojca tak mu się spodobał iż postanowił skontaktować się z nami i za naszym pośrednictwem zamówić u artysty kopię portretu.

Mikołaj Krukow zgodził się namalować portret dla potomków rotmistrza Łopianowskiego. Kiedy to zrobił, wysłaliśmy portret na adres wnuka bohatera, mieszkającego wówczas w Londynie.  A sam rotmistrz Łopianowski na życzenie jego potomków został bohaterem naszej akcji „Dziadek w polskim mundurze”.

Redakcja Znadniemna.pl z głębokim smutkiem żegna znakomitego malarza portrecistę Mikołaja Krukowa, z którym mieliśmy przyjemność współpracować…

…Wieczne odpocznienie racz mu dać, Panie…

 Znadniemna.pl

Smutną wiadomość opublikował 14 kwietnia 2024 roku na Facebooku grodzieński artysta plastyk Sergyej Grinevich. Napisał, że w tym właśnie dniu zmarł jego kolega Mikołaj Krukow. Śp. Mikołaj Krukow zmarł w wieku 64 lat. Mieszkał i pracował w miasteczku Roś koło Wołkowyska. Urodził się 5 sierpnia 1959 roku.

Zmarł Stanisław Panteluk, wieloletni redaktor naczelny „Dziennika Kijowskiego” i działacz polskiej społeczności w Ukrainie – poinformowała 14 kwietnia 2024 roku w mediach społecznościowych jego żona Andżelika Płaksina. Odszedł w wieku 79 lat.

„Mój kochany, bliski, najlepszy na świecie. Nie da się słowami opisać całego mojego smutku i całego bólu” – napisała Płaksina na Facebooku.

Stanisław Panteluk urodził się w 1945 roku sto kilometrów od chińskiej granicy, na terenie ówczesnego obwodu semipałatyńskiego w Kazachskiej SRR. Jego rodzice zostali tam wywiezieni z Przykarpacia. „Moje korzenie są w Kosowie Huculskim, który za czasów Rzeczypospolitej był odpowiednikiem Zakopanego – na wypoczynek jeździli tam mieszkańcy Lwowa” – opowiadał  w jednym z wywiadów.

W marcu  tego roku otrzymał z rąk ambasadora RP w Kijowie Jarosława Guzego Złoty Krzyż Zasługi za długą, nieprzerwaną pracę społeczną i ofiarną działalność publiczną.

„Dziennik Kijowski”, którego Panteluk był redaktorem naczelnym, jest wydawany od ponad 30 lat. Gazeta powstawała, kiedy kończył się komunizm, upadła Żelazna Kurtyna i rozluźniło się życie polityczne przeciętnego obywatela Ukrainy – opowiadał redaktor w 2021 roku w rozmowie z PAP. Podkreślał przy tym, że „Dziennik Kijowski” to „kronika życia Polaków w Ukrainie”.

„W domu rozmawialiśmy przede wszystkim po polsku, ojciec był Polakiem, grafikiem, a mama pochodziła z rodziny mieszanej” – wspominał o latach dzieciństwa.

W Kijowie zamieszkał w latach 70. minionego stulecia.  Zanim zaczął wydawać „Dziennik Kijowski” pracował tutaj jako tłumacz i przewodnik. Był zaangażowany w działalność polskiej społeczności, zasiadał m.in. w Zarządzie Związku Polaków na Ukrainie.

W latach 70. Stanisław Panteluk ukończył polonistykę w Wileńskim Instytucie Pedagogicznym. Studiował m.in. razem z wybitnym współczesnym polskim poetą i wydawcą kwartalnika „Znad Wilii” Romualdem Mieczkowskim, który na wieść o śmierci przyjaciela zamieścił w mediach społecznościowych wzruszające wspomnienie:

In memoriam. Zaskoczyłeś mnie Przyjacielu, zaskoczyłeś nas wszystkich. Czyżby nie będzie już Twojej pogody ducha, uśmiechu? Wiadomość o Twoim odejściu zabolała, ale pozostanie pamięć. Poznałem Staszka Panteluka w roku 1968, kiedy to przyjechał do Wilna z Ukrainy na studia polonistyczne. Prawda studiował chyba dwa lata, ponieważ przeszedł na studia zaoczne, jednocześnie pracując w Biurze Turystycznym „Intourist”, z którym jak i wielu moich kolegów, współpracowałem od czasu do czasu nieetatowo. Spotykaliśmy się na trasach turystycznych, zawsze ciesząc się ze spotkania. Potem zostaliśmy redaktorami, Staszek prowadził „Dziennik Kijowski”, redakcję którego miałem okazję odwiedzić, spotykaliśmy się też na gremiach dziennikarskich w Polsce. Jak i w latach naszej młodości, w latach studiów, Staszek kochał muzykę, nie opuszczało Go poczucie humoru, nieodłączna z Nim była gitara… Wiele mam wspomnień o Stanisławie Panteluku i do nich powrócę na łamach „Znad Wilii”, teraz pochylam głowę w wielkim smutku, składam kondolencje Jego bliskim. Jakże będzie Go nam brakowało! Żegnaj, Staszku! Romuald Mieczkowski. Załączam zdjęcia mojego autorstwa z lat 1968-1969. Na pierwszym Staszek ze swą gitarą, chyba podczas wyprawy do Trok, dalej na wycieczce w towarzystwie naszych koleżanek z roku – Krystyn: Kurzównej, Zareckiej i Jacewicz (podaję nazwiska panieńskie); na innym zdjęciu z Bożeną Rafalską w Wilnie, późniejszą redaktorką „Gazety Lwowskiej” – jakże wspaniała była ta nasza paczka! Ostatnie zdjęcie wykonałem w Warszawie 21 września 2023 roku, podczas spotkania redaktorów, zrzeszonych w Federacji Polskich Mediów na Wschodzie. To było ostatnie zdjęcie, jakie Mu zrobiłem.

Przy tym wpisie Romuald Mieczkowski zamieścił zdjęcia śp. Stanisława Panteluka z rożnych lat, m.in. z lat studenckich oraz fotografię, którą zrobił mu podczas ostatniego X Zjazdu Federacji  Mediów Polskich na Wschodzie we wrześniu ubiegłego roku.

Redakcja portalu Znadniemna.pl łączy się w bólu z Andżeliką Płaksiną, wdową po śp. Stanisławie Panteluku.

Niech dobry Bóg przyjmie go w swoje progi…

Znadniemna.pl 

Zmarł Stanisław Panteluk, wieloletni redaktor naczelny "Dziennika Kijowskiego" i działacz polskiej społeczności w Ukrainie - poinformowała 14 kwietnia 2024 roku w mediach społecznościowych jego żona Andżelika Płaksina. Odszedł w wieku 79 lat. "Mój kochany, bliski, najlepszy na świecie. Nie da się słowami opisać całego mojego smutku

Omówienie zmian w ustawodawstwie państwowym i ich konsekwencji dla osób zakonnych stanowiło jeden z ważnych punktów Zgromadzenia Plenarnego Wyższych Przełożonych, Delegatów i Przedstawicieli Męskich i Żeńskich Instytutów oraz Stowarzyszeń Życia Apostolskiego na Białorusi. Odbyło się ono 11 kwietnia w Salezjańskim Centrum Młodzieżowym w Mińsku. W spotkaniu wzięli udział nuncjusz apostolski na Białorusi, abp Ante Jozić oraz odpowiedzialny za zakony w episkopacie Białorusi bp Aleksander Jaszewski SDB.

Opublikowana 5 stycznia b.r. nowelizacja ustawy „O wolności sumienia i organizacjach religijnych” zaostrza wymogi dotyczące tworzenia ogólnokrajowych lub lokalnych związków wyznaniowych oraz ułatwia władzom zamykanie, a nawet likwidację wspólnoty wyznaniowej.

Powodem likwidacji może być działalność „sprzeczna z głównymi kierunkami polityki wewnętrznej i zagranicznej Białorusi lub szkodliwa dla zdrowia Białorusinów”. Organizacje religijne muszą zostać ponownie zarejestrowane w ciągu roku od wejścia ustawy w życie. Ponowna rejestracja rozpocznie się latem 2024 r. i musi zakończyć się do początku stycznia 2025 r.

Aby zostać w pełni zarejestrowanym jako ogólnokrajowy związek wyznaniowy, musi w jego skład wchodzić co najmniej 15 wspólnot wyznaniowych z Mińska i wszystkich obwodów, a co najmniej jedna z nich musi istnieć dłużej niż 30 lat.

Ponadto „szefem lub założycielem organizacji religijnej, krajowej lub lokalnej, nie może być osoba z listy ekstremistów i terrorystów” – stwierdza projekt ustawy.

W porozumieniu z lokalnymi komitetami wykonawczymi organizacje religijne będą mogły tworzyć „domy dziecka, a także placówki zapewniające opiekę społeczną osobom starszym, niepełnosprawnym i osobom uzależnionym od substancji psychoaktywnych”. Jednakże angażowanie się w działalność polityczną, uczestnictwo w działalności partii politycznych i wspieranie ich jest dla nich zabronione.

Grupy religijne nie mogą używać żadnych symboli politycznych. Projektant ustawy stanowi także, że zakazana jest także działalność „skierowana przeciwko suwerenności Białorusi, systemowi konstytucyjnemu i harmonii społecznej” lub „dyskredytująca Białoruś, propagująca wojnę, wrogość, ekstremizm, poniżanie honoru i godności narodowej”.

Programy szkółek niedzielnych nie powinny zawierać „propagandy wojny, wrogości i ekstremizmu” ani być sprzeczne z „ideologią tradycyjnych wartości powszechnie uznawanych w państwie białoruskim” – czytamy w tekście.

O wspomnianych zmianach mówił zgromadzonym ks. kanonik Andriej Znoska, konsultant prawny białoruskiego episkopatu katolickiego. Odpowiadał także na pytania obecnych.

Podczas spotkania poruszono także aspekty realizowanego od dwóch lat projektu edukacyjnego mającego na celu wzmocnienie kompetencji osób konsekrowanych. O projekcie opowiedziała jedna z osób odpowiedzialnych za jego realizację, nakreślając jednocześnie perspektywy i możliwości jego dalszego rozwoju.

Przewodniczący konsulty wyższych przełożonych zakonnych ks. Andrzej Juchniewicz OMI zakończył spotkanie przedstawieniem bieżących spraw.

Znadniemna.pl/KAI/fot.: catholic.by

Omówienie zmian w ustawodawstwie państwowym i ich konsekwencji dla osób zakonnych stanowiło jeden z ważnych punktów Zgromadzenia Plenarnego Wyższych Przełożonych, Delegatów i Przedstawicieli Męskich i Żeńskich Instytutów oraz Stowarzyszeń Życia Apostolskiego na Białorusi. Odbyło się ono 11 kwietnia w Salezjańskim Centrum Młodzieżowym w Mińsku. W

Do finałowej gali najbardziej prestiżowego konkursu piękności w Polsce – Miss Polonia 2024 – pozostają jeszcze ponad dwa miesiące. Informowaliśmy już Państwa, że jedną z 24. uczestniczek Wielkiego Finału Konkursu w roku jego 95-lecia, została znana naszym Czytelnikom z licznych publikacji nasza krajanka Bożena Worono – Polka, urodzona w Lidzie na Białorusi, utalentowana wokalistka, laureatka licznych konkursów piosenkarskich i po prostu piękna dziewczyna.

Ostateczne rozstrzygnięcie Konkursu „Miss Polonia2024” planowane jest na koniec czerwca, ale Bożena zgodziła się już teraz zaspokoić ciekawość czytelników portalu Znadniemna.pl i odpowiedzieć na nasze pytania.

Co skłoniło Ciebie do udziału w Konkursie „Miss Polonia”?

– Jestem osobą wszechstronną. Lubię brać udział w różnych konkursach, a ten konkurs wydawał się być inny, ponieważ wyłaniał nie tylko piękne dziewczyny, ale także osoby, które mają osobowość, pasje, charakter, przysłowiowe „to coś”. Od czasu do czasu po koncertach czy konkursach muzycznych dostawałam informacje zwrotne „o Bożeno, musisz wystartować w konkursie piękności”. W tym roku poczułam, że to jest ten czas i że warto spróbować, ale nie nastawiałam się na to. Chociaż nie była to łatwa droga, od eliminacji online, przez casting w Warszawie, aż po półfinał.

Odniosłaś już pierwszy sukces – trafiłaś do finału Konkursu. Jak wyglądają przygotowania do rozstrzygającego etapu?

– Na pewno przed nami, finalistkami, ciekawa droga, ponieważ czekają nas metamorfozy, takie jak stylizacja włosów, dobór ubrań i wiele innych rzeczy, w tym sesje zdjęciowe, wyjazd z finalistkami.

Jaka według Ciebie powinna być idealna Miss Polonia?

– Idealna Miss Polonia powinna przede wszystkim być naturalna, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Nie powinna stosować sztucznych metod modyfikacji ciała, ponieważ akceptacja siebie jest kluczowa, by móc reprezentować i akceptować innych ludzi. Powinna emanować wewnętrznym pięknem, dobrem, charyzmą i osobowością oraz być otwarta na ludzi, komunikatywna, pomocna i inteligentna. Te cechy sprawiają, że Miss Polonia staje się nie tylko wzorem estetycznym, ale także inspirującą osobą, zdolną wpływać pozytywnie na społeczność.

Czy masz chłopaka? Kto nim jest?

– Cenię sobie prywatność i uważam, że „szczęście lubi ciszę”.

Podaj trzy przymiotniki, najlepiej opisujące Twoją urodę i osobowość.

– Komunikatywna, inteligentna, naturalna.

Gdybyś mogła zostać Superbohaterką – jaką super zdolność chciałabyś posiadać?

– Gdybym mogła zostać Superbohaterką, chciałabym posiadać moc uzdrawiania ludzi, zarówno pod kątem fizycznych doznań, jak i psychicznych. Uważam, że nie tylko ciało, ale także umysł wymaga leczenia, ponieważ cierpienia psychiczne często są niewidoczne wizualnie, a ich wpływ może być równie dotkliwy jak cierpienia fizyczne. Dlatego chciałabym mieć zdolność pomagania innym w uzdrawianiu się zarówno na poziomie ciała, jak i ducha.

Który z dotychczasowych sukcesów w Twojej bogatej i różnorodnej już karierze scenicznej uważasz za najważniejszy i największy?

– „Sukces to nie końcowy punkt, ale podróż, na którą warto się wybrać”. Z tej perspektywy każdy sukces i porażka stanowią nieodłączne elementy tej podróży, ucząc nas cennych lekcji i kształtując naszą drogę życiową. Dziękuję wszystkim za możliwość wychodzenia na scenę, śpiewania, recytowania i przekazywania emocji, a także za pomoc w radzeniu sobie ze stresem, który towarzyszy każdemu występowi. Począwszy od czasów szkolnych, gdzie zaczynałam swoją przygodę z występami, aż po prowadzenie programów i wyjazdy muzyczne za granicę, każde doświadczenie było dla mnie cenne.

Jesteś wyjątkowa, ponieważ… (zakończ zdanie).

– … jeżeli słońce nie świeci na niebie, to ja jestem tym słońcem.

Studiujesz kryminalistykę. Wcześniej studiowałaś dziennikarstwo. A jakie tak naprawdę masz plany zawodowe?

– Studiuję kryminalistykę, wcześniej ukończyłam studia na kierunku dziennikarstwo, ale także stomatologię jako „higienistka”. Teraz kończę studia magisterskie i liczę, że w najbliższych miesiącach obronię się. Na razie moje plany zawodowe są związane z dziennikarstwem. Prowadzę audycję radiową, zatytułowaną „Oby do poniedziałku” , która jest dostępna m. in. na Spotify. W tej audycji  rozmawiam z psychologami czy coachami na temat zdrowia psychicznego. Bardzo mi się to podoba. Lubię przeprowadzać wywiady, wyjeżdżać w teren i robić reportaże. Taką możliwość mam dzięki współpracy z lokalnym medium w Mińsku Mazowieckim. Co do przyszłości, jak mówią: „jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz Mu o swoich planach na przyszłość”.

Jak oceniasz swoje konkurentki w walce o tytuł „Miss Polonia”? Czy poziom rywalizacji jest bardzo wymagający?

– Dziewczyny, z którymi biorę udział w konkursie, nie postrzegam jako konkurentki w walce o tytuł „Miss Polonia”. Widzę, że są to wyjątkowo utalentowane i piękne kobiety. Nie poznałam wszystkich z nich prywatnie, ale wizualnie wszystkie kandydatki prezentują się bardzo dobrze. Na pewno ta 95. edycja Konkursu będzie wyjątkowa i nie tylko ze względu na jej jubileuszowy charakter. Organizator Igor Włodarczyk sam zresztą o tym mówi. O wyjątkowości tegorocznego Konkursu świadczy chociażby to, że mamy 21 uczestniczek z Polski i trzy osoby z Chicago, co łącznie daje 24 kandydatki. Dla porównania, w zeszłym roku w finale wystartowało 19 pretendentek.

Osobiście uważam, że w rywalizacji istotne jest skupienie się na własnych osiągnięciach z poprzednich lat, a nie porównywanie się z innymi. Dla mnie ogromnym wyróżnieniem jest już sama możliwość udziału w tegorocznym finale. Oczywiście liczę na wsparcie moich najbliższych i bliskich znajomych rozsianych po całym świecie, gdyż również oni będą mieli możliwość oddania głosu w ramach głosowania publiczności. Zapraszam zatem do śledzenia mojego profilu na Instagramie i Facebooku, gdzie będę publikować wszystkie informacje dotyczące mojego udziału w Konkursie.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w Wielkim Finale Konkursu „Miss Polonia 2024”!

Grodno, 2019 rok. Bożena Worono jako laureatka Konkursu Polskiej Piosenki Estradowej „Malwy”

Mińsk, 6 października 2019 roku. Bożena Worono jako zdobywczyni Grand Prix II edycji Konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”

Baranowicze, 2019 rok. Eliminacje do Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie

Bożena Worono – wrzesień 2020 roku

V Polonijny Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Bożena Worono ze statuetką „Za miłość do polskiej piosenki”

19 marca 2023 roku. Bożena Worono w telewizyjnym talent show „Szansa na sukces” śpiewa piosenkę „Remedium” z repertuaru Maryli Rodowicz

VI edycja Polonijnego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Bożena Worono śpiewa piosenkę pt. „Listopady”. Akompaniuje Michał Krywonosow, pianista z Mińska

Bożena Worono bierze udział w 28. edycji Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie

Bożena Worono, jako finalistka Konkursu „Miss Polonia 2024”

Znadniemna.pl

Do finałowej gali najbardziej prestiżowego konkursu piękności w Polsce – Miss Polonia 2024 - pozostają jeszcze ponad dwa miesiące. Informowaliśmy już Państwa, że jedną z 24. uczestniczek Wielkiego Finału Konkursu w roku jego 95-lecia, została znana naszym Czytelnikom z licznych publikacji nasza krajanka Bożena Worono

Komenda Główna Straży Granicznej RP opublikowała nagranie, na którym widać, jak 220-osobowa grupa migrantów próbuje siłą sforsować białorusko-polską granicę.

W rejonie służbowej odpowiedzialności Placówki Straży Granicznej w Białowieży 10 kwietnia około godz. 10:00 doszło do próby siłowego przekroczenia granicy państwowej wbrew przepisom przez rzekę graniczną Przewłoka. Grupa ponad 220 cudzoziemców próbowała nielegalnie w ten sposób dostać się do Polski. Cudzoziemcy byli bardzo agresywni – rzucali konarami drzew i kamieniami w kierunku patroli Straży Granicznej i Wojska Polskiego, by w ten sposób utorować sobie drogę na zachód Europy. W trakcie zdarzenia odebrano cudzoziemcom niebezpieczne narzędzie zrobione z drewna i gwoździ

– czytamy w komunikacie Straży Granicznej, opublikowanym na jej stronie internetowej.

Mundurowi dodają, że próba szturmu granicy przez kilkusetosobową grupę nielegalnych migrantów została skutecznie udaremniona, a sami szturmujący wycofali się z powrotem w głąb Białorusi.

 Znadniemna.pl za Strazgraniczna.pl, fot.: @Straz_Graniczna/X (Twitter.com)

Komenda Główna Straży Granicznej RP opublikowała nagranie, na którym widać, jak 220-osobowa grupa migrantów próbuje siłą sforsować białorusko-polską granicę. https://youtu.be/sAMvcW_ukrs W rejonie służbowej odpowiedzialności Placówki Straży Granicznej w Białowieży 10 kwietnia około godz. 10:00 doszło do próby siłowego przekroczenia granicy państwowej wbrew przepisom przez rzekę graniczną Przewłoka.

9 kwietnia w areszcie śledczym nr 7 w Brześciu zmarł Aleksander Kulinicz, oskarżony o znieważenie Łukaszenki – poinformował portal „Zerkało”.

Zmarły to podpułkownik rezerwy, którego zatrzymano 29 lutego 2024 roku w Brześciu. Okoliczności zatrzymania Aleksandra Kulinicza nie są znane. Wiadomo natomiast, że zmarł on w areszcie śledczym na tydzień przed rozpoczęciem procesu sądowego, wyznaczonego na 16 kwietnia.

Według informacji „Zerkalo”, administracja aresztu w akcie zgonu jako przyczynę śmierci Kulinicza podała „chorobę niedokrwienną serca”.

Aleksander Kulinicz  zmarł na dwa dni przed 52. urodzinami. Urodził się bowiem w Mołodzecznie 11 kwietnia 1972 roku. Był podpułkownikiem rezerwy, byłym komandosem, który służył zawodowo w 38. Samodzielnej Brygadzie Powietrzno-Szturmowej Gwardii Sił Powietrznych Brześcia. Po przejściu do rezerwy mężczyzna  prowadził indywidualną działalność gospodarczą.

Według doniesień ciało Aleksandra Kulinicza już zostało już wydane jego bliskim, którzy postanowili pochować go dzisiaj, w dniu urodzin zmarłego, w jego rodzinnym Molodecznie.

Kolejna śmierć więźnia reżimu Łukaszenki wstrząsnęła środowiskiem oponentów dyktatora.

Nie chce mi się wierzyć, że to już szósta śmierć Białorusina w więzieniu 

tymi słowami zareagowała na wiadomość o śmierci Aleksandra Kulinicza w areszcie śledczym liderka demokratycznej opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska.

Nie do zniesienia jest nawet wyobrażenie sobie warunków, w jakich przebywają ludzie za kratami, jeśli ich pobyt tam prowadzi do takich tragedii. Nie opuszcza mnie ból kiedy myślę o tych, którzy zginęli w niewoli, m.in. dlatego, że od ponad roku nie wiem niczego  o losie mojego męża, — pisze Cichanowska.

Zdaniem liderki białoruskiej opozycji Aleksander Kulinicz stracił życie wskutek absurdalnego oskarżenia o obrazę  Łukaszenki, a jego śmierć jest kolejnym świadectwem brutalności panującego na Białorusi reżimu:

Podana przyczyna śmierci – choroba niedokrwienna serca – nie może być usprawiedliwieniem tej tragedii. Każda osoba przebywająca w areszcie ma prawo do właściwej opieki i ochrony zdrowia. Oczywiste jest, że  taka pomoc nie została udzielona. Podobnie jak poprzednio, nie udzielono pomocy zmarłym w więzieniach Alesiowi Puszkinowi, Igorowi Lednikowi, Witoldowi Aszurkowi. Podobnie jak dziś nie udziela się jej Ryhorowi Kastusiowowi, Marii Kalesnikowej i Alesiowi Bialackiemu, których stan zdrowia pogarsza się z każdym dniem się pogarsza.  

Przywódczyni białoruskich sił demokratycznych złożyła kondolencje rodzinie i przyjaciołom zmarłego tragicznie Aleksandra Kulinicza.

Zaapelowała także do społeczności międzynarodowej o pomoc w uwolnieniu białoruskich więźniów politycznych:

 Wzywam naszych europejskich partnerów i całą społeczność międzynarodową do podjęcia aktywnych działań. W białoruskich więzieniach umierają ludzie i musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby rozpocząć proces uwalniania tych, którzy przebywają za kratami w wyniku prześladowań politycznych

– napisała na swoim profilu na Telegramie.

 Znadniemna.pl za Kresy24.pl/Euroradio.fm/T.me/tsikhanouskaya, fot.: T.me/tsikhanouskaya

 

 

9 kwietnia w areszcie śledczym nr 7 w Brześciu zmarł Aleksander Kulinicz, oskarżony o znieważenie Łukaszenki - poinformował portal „Zerkało”. Zmarły to podpułkownik rezerwy, którego zatrzymano 29 lutego 2024 roku w Brześciu. Okoliczności zatrzymania Aleksandra Kulinicza nie są znane. Wiadomo natomiast, że zmarł on w areszcie śledczym

1200 rubli (równowartość ok. 1500 złotych) grzywny i konfiskata telefonu komórkowego – taka kara spotkała proboszcza parafii katolickich w miejscowościach Hołynka i Perstuń pod Grodnem.

Sąd uznał, że duchowny przechowywał z zamiarem dalszego rozpowszechniania produkcję informacyjną użytkownika „Кропка” w serwisie społecznościowym Facebook.

„Кропка” to profil na Facebooku, który publikuje treści krytyczne wobec panującego na Białorusi reżimu Łukaszenki i figuruje na republikańskiej liście materiałów ekstremistycznych. Wśród użytkowników Facebooka medium ma ponad 65 tysięcy stałych czytelników, którym ofiaruje publikacje, opowiadające między innymi o białoruskich więźniach politycznych, kulturze, ekonomii, sytuacji wyznaniowej w kraju oraz inne.

Informacja o tym, że ksiądz Paweł był sądzony i został skazany pojawiła się w tym tygodniu, choć wyrok na duchownego wydano  aż 14 marca 2023 roku.

Paweł Giedrojć jest księdzem, który urodził się na Białorusi – w zaścianku Orzełówka, parafii Gierwiaty 25 stycznia obchodził 52. urodziny. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk księdza biskupa Aleksandra Kaszkiewicza od razu po ukończeniu w 1996 roku Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie. Dalszą edukację zdobywał na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie studiował muzykologię.

Jako duszpasterz ksiądz Paweł w latach 1996- 1998 posługiwał w parafii Znalezienia Krzyża Świętego w Grodnie (kościół Pobernardyński), w latach 2003 – 2004 był prefektem i wykładowcą w swojej Alma Mater, czyli w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie. Tutaj też w latach 2004-2005 piastował funkcję wiceprokuratora, po czym na okres 2005 – 2008 objął posadę dyrektora Centrum Pastoralnego przy Konferencji Episkopatu Białorusi.

Od stycznia 2009 roku ksiądz Paweł Giedrojć posługuje jako proboszcz w parafii Hołynka i parafii Perstuń w rejonie grodzieńskim. Równolegle wykłada w Wyższym Seminarium Duchownym w Grodnie oraz w Instytucie Teologii przy Uniwersytecie Państwowym w Mińsku.

Znadniemna.pl na podstawie T.me/Grodno_grab oraz Grodnensis.by

1200 rubli (równowartość ok. 1500 złotych) grzywny i konfiskata telefonu komórkowego – taka kara spotkała proboszcza parafii katolickich w miejscowościach Hołynka i Perstuń pod Grodnem. Sąd uznał, że duchowny przechowywał z zamiarem dalszego rozpowszechniania produkcję informacyjną użytkownika „Кропка” w serwisie społecznościowym Facebook. „Кропка” to profil na Facebooku,

Skip to content