HomeStandard Blog Whole Post (Page 214)

Zgodnie z ustawodawstwem białoruskim dokumenty dotyczące „operacji polskiej” NKWD 1937-1938 objęte są tajemnicą państwową. Taką odpowiedź, podpisaną przed naczelnika Centralnego Archiwum KGB Białorusi Pawła Koreniewskiego, otrzymał rosyjski historyk Sergiej Prudowski.

Prudowski od wielu lat zajmuje się badaniem historii operacji narodowościowych NKWD ZSRR z lat 1937-1938. Podczas pracy  z dokumentami NKWD ZSRR w Centralnym Archiwum FSB Rosji badacz natrafił na informację, mówiącą o tym, że w BSRR w ramach realizacji rozkazu NKWD ZSRR Nr 00606 „O formowaniu specjalnych trójek ds. rozpatrywania spraw aresztowanych na mocy rozkazów NKWD ZSRR Nr 00485 i innych” z dnia 17 września 1938 roku zostały rozstrzelane 4593 osoby, a na karę więzienia od 5 do 10 lat skazano 1627 osób.

W listopadzie br. Prudowski skierował do KGB Białorusi list elektroniczny, w którym wskazał tematykę swoich badań i poprosił o udostępnienie protokołów „specjalnej trójki” BSRR, która działała od 18 września do 15 listopada 1938 roku. Badacz podkreślił w swoim liście, że w stosunku do dokumentów z 1938 roku, o które występuje, na mocy Instrukcji Ministerstwa Sprawiedliwości Białorusi o trybie dostępu do dokumentów, zawierających tajemnicę życia prywatnego obywateli, wygasł 75-letni termin ograniczeń, dotyczących dostępu do dokumentów, o które prosi. Historyk  zaznaczył także, iż upłynął 30-letni termin utajniania dokumentów, określony przez Ustawę „O tajemnicach państwowych”.

Mimo powyższego uzasadnienia naczelnik Centralnego Archiwum KGB Białorusi Paweł Koreniewski odpisał Prudowskiemu, że na mocy ustawodawstwa białoruskiego, proszone przez historyka dokumenty „objęte są tajemnicą państwową” i odmówił wykonania prośby badacza. Funkcjonariusz KGB nie powołał się przy tym na żaden przepis prawny, nie przedstawił też żadnego rzeczowego argumentu…

Historyk Prudowski ponowił swoją prośbę, w której poprosił o wyjaśnienie przyczyn, dla których dokumenty, o które występuje, wciąż są objęte ograniczeniami dostępu. Zapytał o konkretne przepisy prawne, nakładające na dokumenty klauzulę „tajemnicy państwowej”, dopytując przy okazji o jaki rodzaj tajemnicy –„tajemnicę służbową”, czy też „tajemnicę państwową” – chodzi. Poprosił też o podanie daty utajnienia oraz terminu tajności potrzebnych mu dokumentów.

Na odpowiedź białoruskiego czekisty nie trzeba było długo czekać. Nie wchodząc w polemikę z petentem i nie odsyłając go do żadnych aktów, czy przepisów prawnych, naczelnik archiwum powtórzył swoją poprzednią odpowiedź w niezmienionej wersji, dodając jedynie, że „ponawiane prośby pozostaną bez merytorycznego rozpatrzenia, a odpowiedzi na nie wysyłane nie będą”. Widocznie Koreniewski uznał, że udzielił już merytorycznych odpowiedzi na pytania rosyjskiego historyka.

Rozczarowany Sergiej Prudowski na swoim profilu na Facebooku w sposób następujący skomentował odpowiedzi funkcjonariusza KGB Białorusi: „KGB RB odpowiada szybko, ale nie na postawione pytania, lecz tak, żeby nie były one stawiane w ogóle, po czym urywa korespondowanie z zainteresowanym. Takie zachowanie (funkcjonariuszy KGB -red.) należy postrzegać, jako solidaryzowanie się ze zbrodniczymi praktykami ich poprzedników, o których obywatele wiedzieć nie powinni i wtedy wszystko będzie dobrze…”

Białoruś jest, niestety, jednym z niewielu krajów byłego obozu socjalistycznego, w którym dostęp do archiwów służb specjalnych wciąż jest zamknięty dla historyków i badaczy. Zapoznać się z dokumentami represjonowanych mogą jedynie ich krewni, ale pod warunkiem, że dokumentalnie potwierdzą pokrewieństwo z ofiarą represji. Sam KGB oficjalnie nie podał do wiadomości publicznej żadnej liczby, dotyczącej represji i represjonowanych, nie nazwał też ani jednego miejsca masowych rozstrzeliwań.

Białorusini niejednokrotnie kierowali indywidualne i zbiorowe zapytania do KGB, MSW, Archiwum Narodowego, Administracji Prezydenta, Izby Reprezentantów, Rady Ministrów z żądaniami ujawnienia dokumentów NKWD i przekazania ich do powszechnego dostępu w archiwach państwowych, jak zrobiły to, na przykład Ukraina, Łotwa, a częściowo nawet Rosja.

W 2017 roku taka petycja została podpisana przez 1137 osób. A całkiem niedawno napisano kolejną, w której sygnatariusze żądają opracować i zatwierdzić projekt ustawy, potępiającej stalinizm i otwierającej dostęp do utajnionych archiwów NKWD (KGB). Autorzy petycji proponują także wprowadzić odpowiedzialność administracyjną, bądź karną, za publiczne próby usprawiedliwiania reżimu stalinowskiego, a także wznieść memoriały, upamiętniające ofiary terroru stalinowskiego.

W liście do historyka i potomka represjonowanych Dmitrija Drozda Administracja Prezydenta Białorusi, na której czele stanął niedawno były wiceprzewodniczący KGB, generał-major Igor Sergijenko, wytłumaczyła jednoznacznie, że 75-letnie ograniczenie dostępu do akt personalnych, znajdujących się w archiwum KGB, zostanie cofnięte nie w momencie upłynięcia 75-ciu lat od momentu złożenia w archiwum ostatniego dokumentu procesowego, czyli termin będzie się liczył nie od przełomu lat 30. i 40. minionego stulecia, lecz od momentu rehabilitacji represjonowanych, która odbywała się w latach 1960-80. Wynika z tego, że materiały archiwalne będą dostępne nie wcześniej niż w latach 2035-2065. Nie wykluczone jest, że do tego czasu, wymyślone zostaną nowe preteksty do ukrywania przed Białorusinami prawdy.

Co się tyczy przekazania materiałów z archiwów resortowych KGB i MSW do archiwum państwowego, to w latach 2006 i 2009 obydwa resorty zawarły porozumienie z Departamentem ds. archiwów i sprawozdawczości  Ministerstwa Sprawiedliwości  o przedłużeniu terminu przechowywania dokumentów z 30 do 75 lat. „A do tego czasu przekazanie akt z archiwów resortowych do państwowych jest niemożliwe” – napisano w liście do historyka Dmitrija Drozda.

Tło historyczne:

Rozkaz NKWD Nr 00485 z dnia 25 sierpnia 1937 roku uruchomił jedną z najbardziej masowych operacji narodowościowych – „polską”. Jej celem była „całkowita likwidacja lokalnych oddziałów POW i, przede wszystkim, ich kadry dywersyjno-szpiegowskiej oraz powstańczej w przemyśle, transporcie, sowchozach i kołchozach”. Według danych na temat operacji „narodowościowych” w BSRR z grudnia 1938 roku w notatce NKWD BSRR „O wynikach operacji ws. wykrycia polskiej, niemieckiej i łotewskiej agentury w BSRR” w okresie od sierpnia 1937 roku do końca października 1938 roku, w ramach operacji „narodowościowych” w „zakresie polskim” aresztowano 21 407 osób.

Represjom w „polskim wymiarze” operacji poddawani byli nie tylko Polacy, których liczba wyniosła 9196 osób. Wśród  represjonowanych znaleźli się również Białorusini – 10120 osób, Żydzi – 1059 osób, a także Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy, Łotysze, Litwini i inne narodowości. Większość z nich została rozstrzelana.

„Specjalne trójki” NKWD zostały powołane na mocy rozkazu Generalnego Komisarza Bezpieczeństwa Państwowego Nikołaja Jeżowa w celu sprawniejszego rozpatrywania oskarżeń, postawionych aresztowanym w ramach wykonywania rozkazów NKWD ZSRR, wśród których był rozkaz Nr 00485, inaugurujący najbardziej masową „operację polską”. W skład „specjalnych trójek” wchodzili: pierwszy sekretarz Komitetu Obwodowego lub Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej odpowiedniej republiki, naczelnik republikańskiej komendy NKWD i prokurator republiki. Musieli oni rozpatrywać sprawy aresztowanych w terminie dwumiesięcznym, poczynając od 1 sierpnia 1938 roku. „Specjalne trójki” mogły wydawać wyroki na podstawie rozkazu NKWD Nr 00485 z dnia 25 sierpnia 1937 roku, dla pierwszej i drugiej kategorii oskarżonych, a także kierować sprawy do ponownego śledztwa oraz podejmować decyzje o zwolnieniu aresztowanych, w przypadku braku wystarczających dowodów ich winy. Wyroki „specjalnych trójek” o rozstrzelaniu nie podlegały odwołaniu i musiały być wykonywane natychmiast.

Igor Stankiewicz specjalnie dla Znadniemna.pl

Zgodnie z ustawodawstwem białoruskim dokumenty dotyczące „operacji polskiej” NKWD 1937-1938 objęte są tajemnicą państwową. Taką odpowiedź, podpisaną przed naczelnika Centralnego Archiwum KGB Białorusi Pawła Koreniewskiego, otrzymał rosyjski historyk Sergiej Prudowski. Prudowski od wielu lat zajmuje się badaniem historii operacji narodowościowych NKWD ZSRR z lat 1937-1938. Podczas

Prezentacja wystawy pt. „Życie codzienne w przededniu wojny” autorstwa II sekretarz Ambasady RP w Mińsku ds. dyplomacji kulturalnej Elżbiety Iniewskiej, odbyła się 10 grudnia w Grodnie w ramach tradycyjnego zebrania wtorkowego miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi, na które przybyło kilkaset grodzieńskich Polaków.

Przemawia prezes ZPB Andżelika Borys

Obecna na wydarzeniu prezes ZPB Andżelika Borys ciepło przywitała autorkę wystawy oraz towarzyszącą jej w wyprawie do Grodna delegację Oddziału ZPB w Mińsku na czele z prezes Heleną Marczukiewicz, której oddział uznała za jedną z najprężniej działających struktur organizacji.

Elżbieta Iniewska, II sekretarz Ambasady RP w Mińsku ds. dyplomacji kulturalnej

Elżbieta Iniewska, dziękując za możliwość zaprezentowania wystawy przygotowanej z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej i opowiadającej o codziennym życiu Polaków na Kresach Wschodnich II RP przed wybuchem wojny, przyznała się, że chętnie przyjeżdża do Grodna, które uważa za jedno ze swoich ulubionych miast.

Helena Marczukiewicz z kolei, dziękując Andżelice Borys za wysoką ocenę pracy stołecznego oddziału ZPB, zaznaczyła, że inspiracją do prężnej działalności służą dokonania i atmosfera polskości właściwa Polakom, mieszkającym na Grodzieńszczyźnie. – Prawie powszechna wśród was znajomość języka polskiego, stawia przed nami w Mińsku ambitne zadanie dorównywania wam w tym aspekcie odradzania naszej tożsamości narodowej – podkreśliła Helena Marczukiewicz.

Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku

Po wystąpieniach powitalnych słowo zabrała autorka prezentowanej wystawy, odpowiadająca w Ambasadzie RP w Mińsku za projekty kulturalne i historyczne. Elżbieta Iniewska opowiedziała o projektach zrealizowanych przez nią w ostatnich latach we współpracy z białoruskimi historykami, krajoznawcami, a także tzw. zwykłymi ludźmi. Pokłosiem jednego z takich projektów stało się wydanie albumu ukazującego zachowane kolumny, wznoszone przez Polaków w celu upamiętnienia Konstytucji Trzeciego Maja. – Tych kolumn w całej Polsce wzniesiono około 300, ale niewiele z nich się zachowało. Ciekawe jest, że najwięcej z nich przetrwało na terenie współczesnej Białorusi – opowiadała Elżbieta Iniewska.

Przedstawicielka Ambasady RP w Mińsku przypomniała także o innych projektach, które udało jej się zrealizować na Białorusi. Ich wynikiem stało się wydanie książek i albumów we współpracy z obywatelami Białorusi. Współautorem opracowanego przez Elżbietę Iniewską w ramach projektu „Niepodległa” albumu pt. „Dowborczycy w Twierdzy Bobrujsk” jest znany białoruski historyk i popularyzator wspólnych dla Polaków i Białorusinów tematów historycznych dr Igor Mielnikow, a współautorem publikacji pt. „Józef Pilsudski. Opowieści kresowe” został działacz Związku Piłsudczyków RP na Białorusi Denis Krawczenko.

Oleg Khadaronak

 

Przed zaproszeniem obecnych na sali do oglądania wystawy fotografii z okresu przedwojennego, jej autorka przedstawiła publiczności znanego białoruskiego kolekcjonera i krajoznawcę, członka Zjednoczenia Kolekcjonerów w Mińsku Olega Khadaronka. Kolekcjoner specjalizuje się w odnajdywaniu i gromadzeniu pamiątek oraz artefaktów z okresu międzywojennego II RP, które zachowały się na terenie współczesnej Białorusi. Wiele unikalnych znalezisk ze swoich zbiorów kolekcjoner przekazał bezinteresownie do powstającego w Warszawie Muzeum Historii Polski. Ekspozycję wyjątkowych dokumentów i przetrwałych, często w jedynym egzemplarzu, artefaktów z okresu II RP Oleg Chadaronek wystawił także w Grodnie, uzupełniając w ten sposób wystawę fotografii pt. „Życie codzienne w przededniu wojny”.

Oleg Khadaronak opowiada o artefaktach

Jak podkreśliła podczas prezentacji wystawy Elżbieta Iniewska ogółem na potrzeby tej wystawy wpłynęło do niej blisko 900 fotografii z całej Białorusi. – Ledwo dałam sobie radę z przetwarzaniem tak obfitego materiału fotograficznego, gdyż każde ze zdjęć było wyjątkowe i stała za nim niesamowita historia – powiedziała autorka wystawy.

Oddział ZPB w Mińsku nie byłby sobą, gdyby przywiezione ze stolicy do Grodna wydarzenie historyczno-kulturalne nie uświetnił akcentem artystycznym. Grodzieńska publiczność usłyszała w wykonaniu solistek z Mińska dwa utwory- kolędę pt. „To właśnie tego wieczoru” i piosenkę z repertuaru Anny German „Taki mały ptak”.

Znadniemna.pl

Prezentacja wystawy pt. „Życie codzienne w przededniu wojny” autorstwa II sekretarz Ambasady RP w Mińsku ds. dyplomacji kulturalnej Elżbiety Iniewskiej, odbyła się 10 grudnia w Grodnie w ramach tradycyjnego zebrania wtorkowego miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi, na które przybyło kilkaset grodzieńskich Polaków. [caption id="attachment_43451" align="alignnone"

Ambasada RP w Mińsku i działający przy niej Wydział Konsularny 9 grudnia otworzyły okres spotkań opłatkowych, zapraszając przedstawicieli środowisk i organizacji polskich z mińskiego okręgu konsularnego do wspólnego z przedstawicielami polskiej dyplomacji dzielenia się białym przaśnym chlebem, symbolizującym pojednanie i przebaczenie oraz będącym znakiem przyjaźni i miłości.

Kelnerki z opłatkami przed poświęceniem ich przez biskupa Jerzego Kasabuckiego

Związek Polaków na Białorusi reprezentowali na spotkaniu liczni działacze organizacji z białoruskiej stolicy i całego okręgu konsularnego na czele z prezes ZPB Andżeliką Borys i prezes Oddziału ZPB w Mińsku Heleną Marczukiewicz.

Prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helena Marczukiewicz, prezes ZPB Andżelika Borys i szef Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku Piotr Apostolidis

Oprawę muzyczną spotkania, wykonaniem  kolęd i pastorałek, zapewniły, wprowadzając gości w świąteczny nastrój, liczne działające przy ZPB zespoły muzyczne. Gośćmi spotkania byli także nauczyciele języka polskiego z Mińska, Mołodeczna, Mozyrza i innych miejscowości.

Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski, witając gości, podkreślił że w okresie grudniowym bycie razem, dzielenie się opłatkiem, śpiewanie kolęd i składanie życzeń na nadchodzący rok jest jedną z najpiękniejszych polskich tradycji, którą warto kontynuować i rozwijać. Spotkania opłatkowe według dyplomaty sprawiają, że Polacy na całym świecie w okresie świąteczno-noworocznym czują się jedną dużą rodziną.

Przed poświęceniem opłatków przemówili Ambasador RP w Mińsku Artur Michalski i biskup pomocniczy mińsko-mohylewski Jerzy Kasabucki

Po wspólnym śpiewaniu kolęd przez gości spotkania, obecny na nim biskup pomocniczy mińsko-mohylewski Jerzy Kasabucki poświęcił opłatki, którymi goście się dzielili przed skosztowaniem tradycyjnych dań polskich, przygotowanych na tę okazję.

Paulina Juckiewicz z Mińska

Ambasada RP w Mińsku i działający przy niej Wydział Konsularny 9 grudnia otworzyły okres spotkań opłatkowych, zapraszając przedstawicieli środowisk i organizacji polskich z mińskiego okręgu konsularnego do wspólnego z przedstawicielami polskiej dyplomacji dzielenia się białym przaśnym chlebem, symbolizującym pojednanie i przebaczenie oraz będącym znakiem przyjaźni

Wystawa „Dziadek w polskim mundurze” i książka pod tym samym tytułem, będące podsumowaniem pięciolecia akcji, prowadzonej przez redaktorów mediów Związku Polaków na Białorusi Iness Todryk-Pisalnik i Andrzeja Pisalnika, gościły 7 grudnia w siedzibie Oddziału ZPB w Lidzie.

Na spotkanie przybyło kilkadziesiąt działaczy miejscowego oddziału ZPB, w tym potomkowie bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze”, których biogramy zostały opublikowane w książce, wydanej przy wsparciu Fundacji Wolność i Demokracja.

W wystąpieniu otwierającym spotkanie prezes Oddziału ZPB w Lidzie Irena Biernacka przedstawiła autorów wystawy i książki – redaktor naczelną gazety „Glos znad Niemna na uchodźstwie” Iness Todryk-Pisalnik i redaktora naczelnego portalu Znadniemna.pl Andrzeja Pisalnika. – Bardzo się cieszę, że wielu naszych działaczy skorzystało z akcji prowadzonej przez państwo Pisalników i upamiętniło swoich bohaterskich przodków – mówiła Irena Biernacka, zachęcając obecnych, aby zgłaszali do akcji kolejnych bohaterów.

Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie

O tym, że akcja jest bezterminowa, a wydanie książki oraz przygotowanie wystawy to tylko podsumowanie pierwszych pięciu lat akcji mówił Andrzej Pisalnik, zachęcając publiczność do szukania w rodzinnych foto albumach zdjęć przodków w polskich mundurach dowolnych formacji mundurowych i przekazywania ich wraz z innymi pamiątkami po nich do redakcji.

Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl

– Bardzo cieszy nas, że widzimy na sali współautorów naszej publikacji – potomków opisanych w książce bohaterów, którzy ryzykowali zdrowiem i życiem, często płacąc najwyższą cenę w imię Polski oraz przetrwania polskości na Kresach – mówiła z kolei Iness Todryk-Pisalnik, dodając, że prezentacja wystawy i książki w Lidzie jest doskonałą okazją, aby uroczyście wręczyć mieszkającym w Lidzie potomkom bohaterów akcji egzemplarze książki, która stanie się rodzinną pamiątką, którą można się chwalić i przekazywać kolejnym pokoleniom, aby pamiętały o swoich korzeniach i były dumne ze swoich przodków.

Przemawia Iness Todryk-Pisalnik, rezdaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie”

Zapraszając obecnych na spotkaniu bohaterów akcji „Dziadek w polskim mundurze” do odebrania książki Iness Todryk-Pisalnik odczytywała opublikowany w niej biogram bohatera. Publiczność, słuchając opowieści o trudnych, często tragicznych, losach polskich żołnierzy z Kresów, często nie mogła powstrzymać wzruszenia i łez. Wychodząc po odbiór rodzinnej pamiątki Wiktor Suchojda, będący wnukiem bohatera akcji Jana Suchojdy, podziękował autorom akcji za piękne upamiętnienie jego dziadka.

Wiktor Suchojda opowiada o swoim dziadku Janie Suchojdzie

Wnuczka kolejnego bohatera Jana Zdziarskiego Tatiana Zdziarska oznajmiła z kolei, że jest dumna, iż miała takiego przodka.

Przemawia Tatiana Zdziarska, wnuczka bohatera Jana Zdziarskiego

Irena Borowik, wnuczka bohatera akcji Michała Siagło, do takiego stopnia wzruszyła się, słuchając opowieści o jego życiu i dokonaniach wojennych, że odbierając książkę nie mogła powstrzymać łez.

Irena Borowik odbiera książkę

Pięknym uzupełnieniem wystawy „Dziadek w polskim mundurze” stała się improwizowana ekspozycja pamiątek po Janie Suchojdzie, którą przygotował wnuk bohatera – Wiktor Suchojda.

W kuluarach wystawy działacze Oddziału ZPB w Lidzie podchodzili do prowadzących akcję „Dziadek w polskim mundurze” redaktorów, aby umówić się na zgłoszenie swoich przodków do akcji. Ogółem tego dnia udało się wstępnie omówić zgłoszenie przez lidzian blisko dziesięciu ich bohaterskich przodków, których historie ukażą się w najbliższych miesiącach na portalu Znadniemna.pl i w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie”.

Lida stała się drugim miastem na Białorusi, w którym gościła wystawa „Dziadek w polskim mundurze”. Jej wykonanie stało się możliwe dzięki wsparciu ze strony Konsulatu Generalnego RP w Grodnie.

Znadniemna.pl

Wystawa „Dziadek w polskim mundurze” i książka pod tym samym tytułem, będące podsumowaniem pięciolecia akcji, prowadzonej przez redaktorów mediów Związku Polaków na Białorusi Iness Todryk-Pisalnik i Andrzeja Pisalnika, gościły 7 grudnia w siedzibie Oddziału ZPB w Lidzie. Na spotkanie przybyło kilkadziesiąt działaczy miejscowego oddziału ZPB, w

Już od kilku dni zajęcia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”) są przerywane wizytą jednego z najbardziej oczekiwanych przez dzieci gościa – Świętego Mikołaja.

Święty Mikołaj wizytuje jedną z klas „Batorówki”

Biskup Miry, powszechnie znany jako Święty Mikołaj, obiecał dyrekcji „Batorówki”, że z okazji swojego święta, przypadającego na dzisiejszy dzień – 6 grudnia odwiedzi każdą z 37-miu klas „Batorówki” z upominkami dla uczniów tychże klas.

Z uwagi na dużą liczbę uczących się w „Batorówce” dzieci, Święty Mikołaj nie może obdarować każdego ucznia właśnie dzisiaj, więc zaczął wizytację klas dwa dni temu i planuje zakończyć swoje wizyty za kilka dni – dopóki nie pozna osobiście każdego z uczniów szkoły.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com

Już od kilku dni zajęcia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie („Batorówki”) są przerywane wizytą jednego z najbardziej oczekiwanych przez dzieci gościa – Świętego Mikołaja. [caption id="attachment_43403" align="alignnone" width="480"] Święty Mikołaj wizytuje jedną z klas "Batorówki"[/caption] Biskup Miry, powszechnie znany jako

Fundacja Konkursu Historycznego Patria Nostra zaprasza polskie ośrodki edukacyjne na Białorusi do wzięcia udziału  w jubileuszowej V edycji Konkursu.

Konkurs Historyczny Patria Nostra adresowany jest do młodzieży szkolnej w Polsce oraz poza jej granicami.

Polska Szkoła Społeczna im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie w roku szkolnym 2017-2018 wzięła udział w III edycji tego konkursu, a autorzy najlepszych prac konkursowych z Grodna stali się jego laureatami i zostali zaproszeni na Galę finałową Konkursu oraz odbyli kilkudniową wycieczkę po Polsce.

W V edycji Konkursu jego organizatorzy wyznaczyli następujące tematy przewodnie:

– 80. rocznica wybuchu II wojny światowej;

– 100. rocznica Bitwy Warszawskiej.

A także nieprzemijające polskie pojęcia i wartości  patriotyczne, takie jak:

Wiara, nadzieja, miłość, polskość.

Konkurs Historyczny Patria Nostra jest objęty patronatem Ministra Spraw Zagranicznych RP Jacka Czaputowicza.

Regulamin Konkursu, a także szczegółowe informacje o jego V edycji, zasadach rejestracji uczestników oraz terminach można znaleźć na oficjalnej stronie Konkursu Historycznego Patria Nostra.

Znadniemna.pl na prośbę Fundacji Konkursu Historycznego Patria Nostra

Fundacja Konkursu Historycznego Patria Nostra zaprasza polskie ośrodki edukacyjne na Białorusi do wzięcia udziału  w jubileuszowej V edycji Konkursu. Konkurs Historyczny Patria Nostra adresowany jest do młodzieży szkolnej w Polsce oraz poza jej granicami. Polska Szkoła Społeczna im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie w roku

Mamy zaszczyt zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – uczestnika wojny obronnej 1939 roku, łagiernika, żołnierza II Korpusu Polskiego, starszego sapera Sergiusza Zawadzkiego.

Sergiusz Zawadzki w mundurze żołnierza Armii Andersa z Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino na lewej piersi

Sergiusz Zawadzki to ojciec naszej czytelniczki Walentyny Bubnowicz, która pieczołowicie zachowuje masę pamiątek po swoim bohaterskim tacie i w dużej mierze dzieliła z nim jego dramatyczny los, kiedy to Sergiusz Zawadzki, jak wielu innych żołnierzy II Korpusu Polskiego, po powrocie z Anglii na małą ojczyznę, leżącą po wojnie w granicach ZSRR, został  z całą rodziną zesłany na Syberię.

Ale opowiedzmy historię życia naszego bohatera po kolei:

Sergiusz Zawadzki urodził się 20 czerwca 1915 roku we wsi Leśniewicze ( w II RP – gmina Wielka Brzostowica, w powiecie grodzieńskim, województwie białostockim). Rodzice Sergiusza Stefan i Irena (z domu Chiluta) byli Białorusinami wyznania prawosławnego i wychowywali syna w świadomości jego przynależności do narodu białoruskiego i przywiązania do wiary prawosławnej. Dlatego właśnie we wszystkich dokumentach, w których należało wpisywać narodowość i wyznanie, Sergiusz Zawadzki wpisywał  się jako Białorusin wyznania prawosławnego, którego językiem ojczystym jest język białoruski.

Po odrodzeniu się Państwa Polskiego w Wielkiej Brzostowicy otwarta została państwowa szkoła podstawowa, do której poszedł uczyć się nasz bohater. Wedle dokumentów wojskowych Sergiusz w 1929 roku ukończył pięć klas podstawówki i przez pół roku uczył się zawodu ciesielskiego. Dalszej kariery cywilnej i edukacyjnej nie zrobił, pracując na rodzinnym gospodarstwie jako rolnik.

Po osiągnięciu przez Sergiusza Zawadzkiego wieku poborowego, w połowie lat 30. minionego stulecia nasz bohater został zaciągnięty do Wojska Polskiego w celu odbycia zasadniczej służby wojskowej. Trafił do 33. Pułku Piechoty, który stacjonował w Łomży.

Sergiusz Zawadzki jako żołnierz służby zasadniczej 33. Pułku Piechoty

Sergiusz Zawadzki (siedzi drugi od prawej) z towarzyszami z 33. Pułku Piechoty

Po powrocie z wojska, w 1937 roku Sergiusz ożenił się z prawosławną Białorusinką – Heleną Ryszko.  Jak twierdzi nasza czytelniczka Walentyna, jej rodzice wzięli prawosławny ślub w cerkwi, a już dwa lata po ślubie, 20 czerwca 1939 roku, urodziła im się córeczka, której dali imię Luba.

Młody ojciec bardzo krótko spełniał obowiązki rodzicielskie, gdyż kilka tygodni po urodzinach Luby, jako rezerwista został zmobilizowany do wojska.

Przeczucie zbliżającej się wojny z Niemcami było już powszechne i Wojsko Polskie potrzebowało  żołnierzy różnych specjalizacji wojskowych. Dowództwo Sergiusza Zawadzkiego uznało, że rezerwista nadaje się na przeszkolenie, po którym zdobędzie nowe, potrzebne wojsku kwalifikacje. 24 lipca  1939 roku nasz  bohater został skierowany na przeszkolenie do Centralnej Szkoły Podoficerów Korpusu Ochrony Pogranicza w twierdzy Osowiec. W tym ośrodku szkoleniowym Sergiusz Zawadzki wyuczył się na sapera. Zdobyta w Osowcu specjalizacja wojskowa zadecydowała o losie wojennym  naszego bohatera. Tuż przed wybuchem II wojny światowej został skierowany do jednego ze sformowanych batalionów saperów.

Nie wiemy, niestety, do którego konkretnie z baonów saperskich trafił w 1939 roku nasz bohater. Możemy przypuszczać jednak, że w czasie wojny obronnej 1939 roku musiał trafić na tereny, zajęte po 17 września przez ZSRR. Podobnie jak tysiące polskich żołnierzy i oficerów został przez Sowietów wzięty do niewoli i osadzony w obozie jenieckim w Starobielsku.

Jako zwykły żołnierz Sergiusz Zawadzki według władz radzieckich nie podlegał rozstrzelaniu przez oprawców z NKWD.

Po wybuchu wojny między ZSRR i Niemcami oraz podpisaniu 30 lipca 1941 roku układu Sikorski-Majski na terenie Związku Radzieckiego zaczęło się formowanie polskiego wojska, zwanego potocznie Armią Andersa. Do tej formacji zbrojnej masowo zaciągali się osadzeni w łagrach stalinowskich polscy obywatele. Nie był wyjątkiem również nasz bohater. Już 14 sierpnia 1941 roku Sergiusz Zawadzki otrzymał przydział do I Kompanii formującego się 7. Baonu Saperów.

Podpisana w Armii Andersa przez Sergiusza Zawadzkiego deklaracja złożenia przysięgi wojskowej w 1939 roku, podczas przeszkolenia saperskiego – tuż przed wybuchem II wojny światowej

Już dwa miesiące po otrzymaniu przydziału – 21 października 1941 roku, jak wynika z Zeszytu Ewidencyjnego Sergiusza Zawadzkiego, nasz bohater został awansowany do stopnia starszego sapera. W trakcie formowania saperskich jednostek w Armii Andersa musiało jednak dojść do jakiegoś nieporozumienia bądź incydentu, gdyż w maju 1942 roku Sergiusz Zawadzki został zdegradowany do stopnia sapera. Być może incydentem, który spowodował zdegradowanie Sergiusza Zawadzkiego ze stopnia starszego sapera do stopnia sapera było przewinienie, za które nasz bohater był sądzony przez sąd polowy. Jak wynika z zapisu w jego Zeszycie Ewidencyjnym w tym właśnie roku otrzymał on karę aresztu „za samowolne oddalenie się i pijaństwo”. O tym, że Sergiusz Zawadzki nie był abstynentem świadczą także charakterystyki, pisane na niego przez dowódców. W większości z nich stopień inteligencji żołnierza był oceniany, jako „duży”, dyscyplinę i wyszkolenie Sergiusza Zawadzkiego oficerowie oceniali jako „bardzo dobre”. Podobnie sytuacja wyglądała z jego lojalnością służbową. Kontrowersyjnie w charakterystyce Sergiusza Zawadzkiego wygląda tylko jeden z wpisów w rubryczce „Zalety lub wady”. Głosi on, że charakteryzowany żołnierz jest „posłuszny i chętny”, ale „czasami ma napady do picia”.  Mimo tego ogólna ocena Sergiusza Zawadzkiego w oczach jego dowódców była „bardzo dobra”. Oznacza to, że dyscyplina, odwaga, wyszkolenie i inne zalety znacznie przeważały właściwe każdemu człowiekowi ludzkie słabości.

Zeszyt ewidencyjny Sergiusza Zawadzkiego

16 września 1942 roku Sergiusz Zawadzki zachorował i na miesiąc trafił do szpitala. Po powrocie do zdrowia otrzymał przydział do sformowanego właśnie 10. Batalionu Saperów, z którym był związany już do końca wojny.

W trakcie służby w 2. Korpusie Polskim Sergiusz Zawadzki podnosił swoje kwalifikacje i w styczniu 1944 roku otrzymał prawo jazdy na samochód osobowy, ciężarowy i motocykl, a także – licencję, uprawniającą do prowadzenia wojskowych pojazdów mechanicznych.

Rok 1944 stał się dla naszego bohatera niefortunny. Podczas walk, prowadzonych przez żołnierzy generała Andersa na terenie Włoch, w walkach pod Monte Cassino Sergiusz Zawadzki został trafiony nieprzyjacielską kulą w brzuch. Z tą kontuzją 14 maja  1944 roku żołnierz został skierowany do Szpitala Wojennego nr 18.

Zaświadczenie uprawniające sapera Sergiusza Zawadzkiego do noszenia odznaki honorowej za rany i kontuzje

Po leczeniu się w szpitalu nasz bohater odbył rehabilitację pourazową w jednym z uzdrowisk, żeby w sierpniu wrócić do swojej jednostki.

W 10. Baonie Saperów Sergiusz Zawadzki walczył do zakończenia wojny.

Za wzorową służbę, męstwo i ofiarność na polu walki Sergiusz Zawadzki został odznaczony wieloma odznaczeniami wojennymi, zarówno polskimi, jak i brytyjskimi.

Od Polski odważny saper otrzymał:

– Krzyż Walecznych po raz pierwszy. W uzasadnieniu przyznania tego odznaczenia czytamy, że zostało nadane „w uznaniu czynów męstwa i odwagi na polu chwały”;

– Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino;

– Gwiazdę za Rany i Kontuzje po raz pierwszy;

– Medal „Polska Swemu Obrońcy”.

Legitymacja Krzyża Walecznych, którym został odznaczony Sergiusz Zawadzki

Krzyż Walecznych Sergiusza Zawadzkiego (awers)

Krzyż Walecznych Sergiusza Zawadzkiego (rewers)

Legitymacja Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino, którym został odznaczony Sergiusz Zawadzki

Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino

Medal „Polska Swemu Obrońcy”

Przez rząd brytyjski Sergiusz Zawadzki został odznaczony:

Gwiazdą za Wojnę 1939–1945 oraz Gwiazdą Italii.

Zaświadczenie o odznaczeniach brytyjskich Sergiusza Zawadzkiego

Już po wojnie, pozostający w służbie czynnej dzielny polski saper narodowości białoruskiej, został skierowany przez dowództwo na Kurs Kierowców Wyborowych, a wkrótce potem dowództwo 2. Korpusu Polskiego postanowiło wyrównać krzywdę, wyrządzoną żołnierzowi w 1942 roku, uznając, że jest on jednak godzien nosić naramienniki starszego sapera. Plamę na mundurze, związaną z  incydentem alkoholowym, który stał się przyczyną degradacji, Sergiusz Zawadzki zmył własną krwią na polu chwały. Rozkaz o awansowaniu Sergiusza Zawadzkiego do stopnia starszego sapera rzeczywistego z prawem otrzymywania odpowiedniego żołdu został wydany 21 października 1946 roku, a już kilka miesięcy później nasz bohater został zdemobilizowany i zgłosił się do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (P.K.P.R.) – instytucji, która pomagała zdemobilizowanym żołnierzom polskim odnaleźć się w powojennej pokojowej rzeczywistości.

Oznaczało to, że mogli:

– w dowolnym terminie wrócić do Polski,

– w dowolnym terminie emigrować do innych krajów,

– zaciągnąć się do armii brytyjskiej (według obowiązujących tu kryteriów),

– podjąć pracę zawodową (według obowiązujących w Wielkiej Brytanii regulacji prawnych).

Przed podjęciem decyzji o swoim dalszym losie nasz bohater zrobił sobie zdjęcie z towarzyszami broni w angielskiej miejscowości Oswestry. Na tylnej stronie zdjęcia zachowały się imiona i nazwiska, pozujących na nim towarzyszy Sergiusza Zawadzkiego.

1947 rok, Anglia, miejscowość Oswestry. Sergiusz Zawadzki już po demobilizacji (siedzi w cywilnym ubraniu) z towarzyszami broni, którzy są podpisani na odwrotnej stronie tego zdjęcia (patrz niżej)

Odwrotna strona zdjęcia z Oswestry z nazwiskami i imionami upamiętnionych na nim żołnierzy

Wypełniając kwestionariusz członka P.K.P.R. Sergiusz Zawadzki nie od razu podjął decyzję o swojej przyszłości. Z udostępnionych przez jego córkę Walentynę dokumentów wynika, że planował zamieszkać w polskiej Gromadzie, zamieszkałej  na terenie jednego z trzech krajów: Holandii, Francji, bądź Kanady.

Legitymacja cudzoziemca wydana Sergiuszowi Zawadzkiemu przez władze brytyjskie

Dowód osobisty obcokrajowca Sergiusza Zawadzkiego,  który uprawniał go do zamieszkania i podjęcia pracy zarobkowej w dowolnym kraju świata

Z czasem jednak zwyciężyły w nim nostalgia za małą ojczyzną i tęsknota za pozostawionymi na okres wojny żoną i córką.

Ostatecznie nasz bohater zdecydował się wracać do rodzinnych Leśniewicz, które leżały już w granicach BSRR. Żonę Helenę i córeczkę Lubę weteran II wojny światowej, żołnierz 2. Korpusu Polskiego, zobaczył po ponad ośmioletniej rozłące w grudniu 1947 roku.

Odznaka Pamiątkowa 2. Korpusu Polskiego przechowywana przez potomków Sergiusza Zawadzkiego, jako jedna z najcenniejszych pamiątek po nim

Żeby utrzymać rodzinę Sergiusz Zawadzki, posiadający kwalifikacje profesjonalnego kierowcy prawie wszystkich istniejących wówczas typów samochodów, zatrudnił się jako zwykły budowniczy na budowie drogi, łączącej Wielką Brzostowicę z Grodnem. Małżeństwo Zawadzkich miało też niewielki  kawałek uprawnej ziemi przy domu i hodowało domowe ptactwo oraz parę sztuk bydła. Skromne gospodarstwo w połączeniu z równie skromną pensją budowniczego pozwalały rodzinie żyć względnie dostatnio. Patrząc w przyszłość z optymizmem rodzina Zawadzkich rok po powrocie Sergiusza z wojny powiększyła się o drugą córeczkę. Była nią nasza czytelniczka Walentyna, która urodziła się w 1948 roku.

Podobnie jak przed wojną spokojne życie rodzinne kochającego się małżeństwa Zawadzkich nie potrwało długo. Pewnej nocy  w 1951 roku pod dom Zawadzkich w Leśniewiczach przyjechała ciężarówka, w której już siedziały z tobołami trzy sąsiedzkie rodziny strzeżone przez wojskowych. Żołnierze NKWD kazali Zawadzkim dołączyć do sąsiadów. Wkrótce wszyscy znaleźli się na peronie stacji kolejowej w Wielkiej Brzostowicy, do którego został podstawiony skład z bydlęcych wagonów, do których ładowali się ludzie z całej okolicy, dowożeni na ciężarówkach przez funkcjonariuszy NKWD.

Kiedy wszystkie wagony zostały wypełnione, pociąg wyruszył w kierunku wschodnim, aby ostatecznie zatrzymać się aż w obwodzie irkuckim. Rodzina Zawadzkich zamieszkała w baraku, stojącym pośrodku tajgi przy porzuconej cegielni. Zesłańcy, w tym Sergiusz Zawadzki,  pracowali na wyrębie tajgi, a żona Sergiusza opiekowała się córkami i często chorowała.  Po śmierci Stalina w 1953 roku, rok później rodzina Zawadzkich nieco polepszyła standard egzystencji, gdyż przeniesiono ją do miejscowości o wymownej nazwie Nowostrojka (w rejonie czeremchowskim, obwodu irkuckiego). Miejscowość ta miała prymitywną, ale jednak, infrastrukturę komunalną. Funkcjonowała w niej szkoła, do której mogła pójść  nasza czytelniczka Walentyna. Jej starsza siostra mieszkając w zsyłce ukończyła nie tylko szkołę, ale też technikum, a nawet wyszła za mąż.

Według Walentyny, mieszkańcy Nowostrojki i okolicznych miejscowości byli w większości takimi samymi zesłańcami, jak rodzina Zawadzkich, więc stosunki między ludźmi były ciepłe i życzliwe.

Tragiczny dla rodziny Zawadzkich stal się rok 1958.

Pracującemu w tajdze Sergiuszowi Zawadzkiemu zdarzył się wypadek przy pracy. Na głowę weterana II wojny światowej, którego po powrocie do domu nigdy nie spotkały honory, oddawane przez sowieckie państwo weteranom Armii Czerwonej, na głowę spadła duża gałąź…

Próby ratunku okazały się bezskuteczne i starszy saper 2. Korpusu Polskiego zginął na miejscu tragicznego wypadku 21 listopada 1958 roku.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie wspomnień i dokumentów udostępnionych przez córkę bohatera Walentynę Bubnowicz

Mamy zaszczyt zaprezentować Państwu kolejnego bohatera naszej akcji – uczestnika wojny obronnej 1939 roku, łagiernika, żołnierza II Korpusu Polskiego, starszego sapera Sergiusza Zawadzkiego. [caption id="attachment_43372" align="alignnone" width="480"] Sergiusz Zawadzki w mundurze żołnierza Armii Andersa z Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino na lewej piersi[/caption] Sergiusz Zawadzki to

Czy można nauczyć literatury polskiej kogoś, kto dopiero zaczyna się uczyć języka polskiego? Jak zrobić tak, żeby uczeń przy tym się nie nudził? Czy można uczyć tak, żeby każdy uczeń brał udział w lekcji? Jak aktywizować i motywować młodzież? Czy da się przeczytać nowelę Bolesława Prusa i zrozumieć jego specyficzny język literacki, a nowelę zapamiętać na całe życie?

Odpowiedzi na te i inne pytania można było otrzymać 1 grudnia w siedzibie ZPB w Mińsku podczas spotkania nauczycieli języka polskiego.

Spotkanie pedagogów, na które przybyło ponad 30 nauczycieli z Mińska, Borysowa, Mołodeczna, Wołożyna, Rakowa, Mozyrza, Dzierżyńska i Stołpców stało się podsumowaniem II edycji projektu pt. „Urodziny Biało-Czerwonej”, który na Białorusi był realizowany przez Związek Polaków na Białorusi przy wsparciu Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”.

W ramach II edycji projektu, realizowanej w latach 2018-2019 na całym świecie, odbywały się koncerty patriotyczne, gry miejskie, konkursy plastyczne, wystawy, festiwale dla dzieci i ich rodziców, uroczystości dla lokalnych społeczności, spektakle teatralne, a także „Dyktando Niepodległościowe”. Ogółem w projekcie wzięły udział 23 szkoły polonijne i sześć organizacji parasolowych, pod których auspicjami działa 57 szkół, uczących języka polskiego. Razem projektem zostały objęte 80 placówek oświatowych i około 7 tysięcy uczniów z 13 krajów: USA, Kanady, Australii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Irlandii, Holandii, Norwegii, Białorusi, Francji, Litwy, Czech i Węgier.

W Mińsku projekt „Urodziny Biało-Czerwonej” startował rok temu, w październiku, a w pierwszym dniu grudnia 2019 roku w mińskiej siedzibie ZPB odbyła się lekcja pokazowa dla młodzieży z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Mińsku i z ośrodków nauczania języka polskiego w Stołpcach i Mozyrzu. Oprócz lekcji, odbyły się także warsztaty metodyczne dla nauczycieli z mińskiego okręgu konsularnego, które poprowadziły prezes Oddziału ZPB w Stołpcach Jana Kłakiewicz, Julia Połujan z Mozyrza oraz doradca metodyczny działających przy ZPB polskich szkół społecznych Julia Szmigiro-Hancewicz ze Słonimia.

Podobne do mińskiej lekcje dla młodzieży szkolnej odbyły się wcześniej w Stołpcach, Mozyrzu i Baranowiczach. W ramach lekcji stołecznej podzielona na grupy młodzież interpretowała nowele Bolesława Prusa: „Kamizelka”, „Sukienka balowa” i „Katarynka”. Ta ostatnia była niedawno czytana w Mińsku w ramach „Narodowego Czytania 2019”.

W ramach warsztatów dla nauczycieli pedagodzy mieli okazję do zdobycia praktycznego doświadczenia w zakresie wykorzystywania nowoczesnych metod nauczania literatury polskiej.

Podsumowała spotkanie obecna na nim prezes ZPB Andżelika Borys. W swoim wystąpieniu polska działaczka podkreśliła, że nauki nigdy nie jest za dużo, a organizowanie przez Związek Polaków lekcji pokazowych i warsztatów siłami własnych doradców metodycznych jest niezwykle ważne. Mówiąc to Andżelika Borys podziękowała prowadzącym warsztaty koleżankom za pracę, entuzjazm i wysiłek, włożony w sprawę doskonalenia metod nauczania polskiego języka i literatury. Przedstawiciel każdego z reprezentowanych na warsztatach ośrodków nauczania otrzymał od prezes ZPB gry edukacyjne dla uczniów oraz zaproszenie na warsztaty metodyczne i spotkanie opłatkowe dla nauczycieli, które odbędą się w dniach 21-22 grudnia w Grodnie.

Jana Kłakiewicz, prezes Oddziału ZPB w Stołpcach

Julia Szmigiro-Hancewicz ze Słonimia, doradca metodyczny działających przy ZPB polskich szkół społecznych

 

Julia Połujan z Mozyrza

Każda grupa uczniów powinna była wymyślić i przedstawić okładkę dla jednej z nowel Bolesława Prusa. Tu jest „Sukienka balowa”

Julia Szmigiro-Hancewicz, doradca metodyczny Polskich Szkół Społecznych przy ZPB podczas prowadzenia warsztatów

Plakat swojej grupy nauczycieli podczas warsztatów przedstawia nauczycielka PSS przy ZPB w Mińsku Aleksandra Prokopczyk

Podczas warsztatów nauczyciele zostali aktorami teatru lalek

Praca w grupach

Przemawia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys

Kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku Piotr Apostolidis

Jakie urodziny bez tortu!

Sto lat dla Niepodległej

Paulina Juckiewicz z Mińska

Czy można nauczyć literatury polskiej kogoś, kto dopiero zaczyna się uczyć języka polskiego? Jak zrobić tak, żeby uczeń przy tym się nie nudził? Czy można uczyć tak, żeby każdy uczeń brał udział w lekcji? Jak aktywizować i motywować młodzież? Czy da się przeczytać nowelę Bolesława

Przez dwa dni 30 listopada i 1 grudnia uczniowie starszych klas z polskich szkół społecznych, działających przy Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Brześcia, Baranowicz i innych miejscowości, szkolili się z języka polskiego i polskiej literatury, przed kolejną 50. edycją Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.

Na szkolenia przedolimpijskie przybyło do Grodna blisko 70-ciu najlepszych uczniów z różnych ośrodków edukacyjnych na Białorusi. Odbyli oni zajęcia, poprowadzone przez doświadczone polonistki: Annę Kietlińską, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, prof. Annę Kieżuń, literaturoznawcę z Uniwersytetu w Białymstoku oraz przez Marię Wolańską, polonistkę z Liceum nr 6 w Białymstoku.

Olimpiada Literatury i Języka Polskiego jest olimpiadą szkolną, sprawdzającą wiedzę uczniów z zakresu literatury i języka polskiego i składa się z trzech etapów:

I – etap szkolny;

II – etap rejonowy;

III – finał.

W Grodnie odbyły się szkolenia, uświadamiające uczniom ich poziom wiedzy polonistycznej i szanse na zdobycie premiowanych miejsc na każdym z etapów Olimpiady.

Trzystopniowa Olimpiada Literatury i Języka Polskiego przeznaczona jest dla uczniów szkół średnich. W Polsce prowadzona jest bez przerwy od 1970 roku. Została utworzona przy Instytucie Badań Literackich PAN z inicjatywy ówczesnych władz oświatowych oraz przedstawicieli Instytutu.

Znadniemna.pl

Przez dwa dni 30 listopada i 1 grudnia uczniowie starszych klas z polskich szkół społecznych, działających przy Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Brześcia, Baranowicz i innych miejscowości, szkolili się z języka polskiego i polskiej literatury, przed kolejną 50. edycją Olimpiady Literatury i Języka

Zabawy „andrzejkowe” połączone z wróżbami, konkursami i degustacją cukierniczych pyszności, a także lekcje z tradycji „andrzejkowych” – na różne sposoby obchodzono imieniny Andrzeja, będące ostatnią okazją, żeby wesoło się pobawić przed adwentem.

Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Grodnie w tym roku przyjęli zaproszenie na imprezę andrzejkową od rodaków z Lidy. Podczas zabawy nie zabrakło wróżb, konkursów, tańców i częstowania się smakołykami, bo w Lidzie ogłoszono konkurs na najlepszy tort andrzejkowy, co jest, chyba, nową tradycją w obchodach imienin Andrzeja!

Huczną imprezą obchodzili imieniny św. Andrzeja, którego imię jest jednym z najpopularniejszych imion w świecie, w Domu Polskim w Baranowiczach. Tutaj także nie zabrakło tańców konkursów i śpiewu.

Wracając do Grodna, należy przypomnieć, że zabawy andrzejkowe, związane z wróżbami, wyznaczającymi przyszłego wybrańca, nie są obce uczniom starszych klas Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie. Seniorzy z działającego przy ZPB Uniwersytetu Trzeciego Wieku także wróżyli, oczekując znaków, wskazujących na ich wybrańców losu.

Zawsze aktywny Oddział ZPB w Mińsku nie mógł przepuścić takiej okazji, jak „andrzejki”, aby nie zorganizować własne obchody. Tutaj znaną od wieków tradycję potraktowano także edukacyjnie. O tradycji „andrzejkowej” z wykorzystaniem czarodziejskiego kapelusza, opowiedzieli swoim uczniom nauczyciele Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Mińsku.

Tradycję wróżb andrzejkowych poznawali na lekcjach i uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Wołkowysku.

Znadniemna.pl

 

 

Zabawy „andrzejkowe” połączone z wróżbami, konkursami i degustacją cukierniczych pyszności, a także lekcje z tradycji „andrzejkowych” – na różne sposoby obchodzono imieniny Andrzeja, będące ostatnią okazją, żeby wesoło się pobawić przed adwentem. Członkowie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Grodnie w tym roku przyjęli zaproszenie na

Skip to content