HomeStandard Blog Whole Post (Page 223)

Taką decyzję podjęło kierownictwo Związku Polaków na Białorusi w związku z decyzją Wydziału Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego Grodna, dyskryminującą prawo mniejszości polskiej do rozwoju społecznego nauczania języka ojczystego.

Prezes ZPB Andżelika Borys zapewnia polskich nauczycieli, że krzywdząca ich decyzja zostanie zaskarżona przez ZPB

Przypomnijmy, że 27 września Wydział Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego Grodna wydał decyzję o wydaleniu z terytorium Białorusi nauczycielskiego małżeństwa Małgorzaty i Tomasza Banaszkiewiczów, skierowanych w charakterze konsultantów do Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą Ministerstwa Edukacji Narodowej RP.

Według prezes ZPB Andżeliki Borys wspomniana decyzja jest spektakularnym przykładem niedotrzymania przez władze białoruskie zobowiązań dwustronnych, sformułowanych w polsko-białoruskich porozumieniach międzyrządowych w zakresie wspierania rozwoju polskiej edukacji na Białorusi i białoruskiej w Polsce.

Tomasz i Małgorzata Banaszkiewiczowi, polscy nauczyciele wydaleni z Białorusi

– Przeprowadziliśmy konsultacje z prawnikiem, który potwierdził, że istnieją podstawy, aby zaskarżyć decyzję nawet jako niezgodną z prawem białoruskim – powiedziała w rozmowie z portalem Znadniemna.pl prezes ZPB Andżelika Borys.

Andżelika Borys ujawniła, że zgodnie z procedurą administracyjną decyzja Wydziału Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego Grodna zostanie najpierw zaskarżona do Grodzieńskiego Wydziału Obwodowego Spraw Wewnętrznych, a jeśli ten nie sprostuje decyzji swoich podwładnych, łamiącej prawa polskiej mniejszości, to pozew na wydalenie z Grodna polskich nauczycieli znajdzie się w sądzie.

Znadniemna.pl

Taką decyzję podjęło kierownictwo Związku Polaków na Białorusi w związku z decyzją Wydziału Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego Grodna, dyskryminującą prawo mniejszości polskiej do rozwoju społecznego nauczania języka ojczystego. [caption id="attachment_41954" align="alignnone" width="480"] Prezes ZPB Andżelika Borys zapewnia polskich nauczycieli, że krzywdząca ich decyzja zostanie zaskarżona

Cały dzień 29 września spędziła z rodakami na ziemi grodzieńskiej wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Maria Gosiewska.

Przyjechała na Białoruś na zaproszenie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, aby wziąć udział w objeździe miejsc pamięci narodowej, zorganizowanym w ramach obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej i bohaterskiej obrony Grodna przed Armią Czerwoną i uczestniczyć w uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 2019/2020 w działającej przy Oddziale ZPB w Wołkowysku Polskiej Szkole Społecznej.

Pobyt wicemarszałek Sejmu RP na Grodzieńszczyźnie rozpoczął się od złożenia wieńców przy Krzyżu Katyńskim na cmentarzu wojskowym w Grodnie. W tym miejscu Małgorzata Gosiewska w asyście ambasadora RP na Białorusi Artura Michalskiego, konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka i prezes ZPB Andżeliki Borys wicemarszałek oddała hołd także obrońcom Grodna we wrześniu 1939 roku. – Jeśli chodzi o obronę Grodna, mamy w Polsce dużą lekcję do odrobienia, bo historia obrony tego miasta w Polsce jest ciągle mało znana. To głównie ludność cywilna, w dużej mierze młodzież, a nawet dzieciaki zdecydowały się bronić swojego miasta, Polski, również poświęcając życie – podkreśliła wicemarszałek Sejmu RP po złożeniu wieńca na zbiorowej mogile obrońców polskiego Grodna.

– Czuję wzruszenie, bo polskość nieść tutaj nie jest łatwo. Wymaga to poświęcenia, tym większy podziw moich rodaków w RP dla Polaków żyjących tutaj za niesienie polskości i walkę o polskość – mówiła Małgorzata Gosiewska rodakom zgromadzonym na cmentarzu wojskowym. Widząc liczną obecność na uroczystości członków Związku Polaków na Białorusi wicemarszałek Sejmu RP podkreśliła swój szacunek dla nieuznawanego przez władze w Mińsku ZPB, kierowanego przez Andżelikę Borys. – My, polski parlament, rząd, będziemy wspierać naszych rodaków, ten Związek Polaków i pragnę zapewnić, że ta pomoc zawsze będzie – zapewniła polska polityk.

Po spotkaniu się z Polakami w Grodnie wicemarszałek Sejmu RP w towarzystwie kierowników polskich placówek dyplomatycznych Grodna i Mińska, działaczy ZPB oraz uczniów, działającej przy organizacji Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego, odwiedziła rodaków w Indurze, którzy czekali na delegację wysokich gości przy znajdującej się na miejscowym cmentarzu katolickim zbiorowej mogile żołnierzy Wojska Polskiego, poległych we wrześniu 1939 roku.

Kolejnym punktem podróży wicemarszałek Sejmu RP po Grodzieńszczyźnie była Wielka Brzostowica. Tutaj przy pomniku ku czci żołnierzy Wojska Polskiego, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej na wysokich gości czekała kilkudziesięcioosobowa grupa działaczy miejscowego oddziału ZPB. Po złożeniu wieńców przy pomniku żołnierzy Wojska Polskiego Małgorzata Gosiewska oddała hołd pochowanym na cmentarzu w Wielkiej Brzostowicy ofiarom sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku.

Wśród ofiar Sowietów i komunistów z Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, którzy po agresji Armii Czerwonej na Polskę 17 września 1939 roku zamordowali w Wielkiej Brzostowicy i okolicy kilkudziesięciu polskich patriotów byli m.in. komendant posterunku policji Piotr Ostaszewski oraz kawaler Krzyża Virtuti Militari za wojnę polsko-bolszewicką Witold Boretti.

Najbardziej masowym spotkaniem wicemarszałek Sejmu RP z Polakami Grodzieńszczyzny stało się spotkanie na Cmentarzu Wojennym 1920 roku w Wołkowysku. Mimo ulewnego deszczu Małgorzatę Gosiewską witało na cmentarzu ponad sto działaczy Oddziału ZPB w Wołkowysku, którzy po spotkaniu wraz z wicemarszałek Sejmu RP udali się na Mszę św. do wołkowyskiej fary – kościoła św. Wacława.

Po nabożeństwie Małgorzata Gosiewska przemówiła do zgromadzonych w świątyni wołkowyskich Polaków, wyrażając im wdzięczność i podziw za to, że pielęgnują polskość na swojej ziemi. – Mimo tego, że nie mieszkacie w Polsce, jesteście Polakami, od których my, mieszkający w ojczyźnie, powinniśmy się uczyć prawdziwego patriotyzmu. Mamy świadomość, że nie mieszkacie w Polsce tylko dlatego, że przesunęła się granica Polski – mówiła polska polityk.

Po Mszy św. wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Maria Gosiewska wzięła udział w najbardziej radosnym wydarzeniu, jakie zastała w czasie swojego krótkiego pobytu na Grodzieńszczyźnie. Była gościem honorowym uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego 2019/2020 w działającej przy Oddziale ZPB w Wołkowysku Polskiej Szkole Społecznej.

Jak ogłosiła w swoim przemówieniu do zgromadzonych na szkolnej uroczystości prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku i dyrektor działającej przy nim placówki edukacyjnej Maria Tiszkowska: – W tym roku w naszej szkole rozpocznie naukę ponad 120 dzieci, z których ponad pięćdziesięciu to pierwszoklasiści, a nawet przedszkolaki.

Rozpoczęcie roku szkolnego w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Wołkowysku odbywało się w cieniu ataku władz białoruskich, przypuszczonego przeciwko Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie.

W piątek, 27 września, Wydział Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego miasta Grodna odmówił nauczycielom skierowanym do tej szkoły przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą Ministerstwa Edukacji Narodowej RP Małgorzacie i Tomaszowi Banaszkiewiczom prawa do dalszego pobytu na Białorusi i wspierania swoją wiedzą i kwalifikacjami zespół pedagogiczny placówki, w której podjęło naukę tym roku szkolnym ponad tysiąc uczniów.

Zdaniem kierownictwa ZPB decyzja władz białoruskich narusza zapisy porozumień polskiego i białoruskiego rządów w dziedzinie wspierania rozwoju oświaty mniejszości polskiej na Białorusi i białoruskiej w Polsce.

Małgorzata Gosiewska, odnosząc się do wspomnianego incydentu powiedziała w rozmowie z dziennikarzami, że jest to „smutna informacja”.

– Mam nadzieję, że to nie będzie w tej chwili jakaś głębsza zmiana. My staramy się prowadzić dialog ze stroną białoruską. Miewamy problemy, ale miewaliśmy problemy też z innymi sąsiadami i udało się je rozwiązać, czy też może rozwiązujemy je – powiedziała wicemarszałek Sejmu

RP jako przykład wskazując Litwę. Dodała, że nie traci nadziei na to, że problemy uda się rozwiązać także w przypadku Białorusi.

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z wizyty wicemarszałek Sejmu RP Małgorzaty Marii Gosiewskiej:

Grodno

Indura

Wielka Brzostowica

Wołkowysk

 

 

Znadniemna.pl

Cały dzień 29 września spędziła z rodakami na ziemi grodzieńskiej wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Maria Gosiewska. Przyjechała na Białoruś na zaproszenie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, aby wziąć udział w objeździe miejsc pamięci narodowej, zorganizowanym w ramach obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej

Uroczystość nadania godności ucznia Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie dzieciom, które w tym roku po raz pierwszy przekroczyły próg tej placówki oświatowej, odbyła się 27 września.

Odświętnie ubrani, z prowizorycznymi „biretami profesorskimi” na głowach, uczniowie klas szkoły podstawowej w towarzystwie rodziców, dziadków i rodzeństwa zajęli w piątek miejsca w pierwszych rzędach w szkolnej auli. To oni byli bowiem bohaterami pierwszej w tym roku szkolnej uroczystości po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego.

Powitać w szkolnej rodzinie jej najmłodszych przedstawicieli przybyło kierownictwo Związku Polaków na Białorusi na czele z prezes Andżeliką Borys, konsul RP w Grodnie Paweł Niedźwiedzki z małżonką i dziećmi, a także zespół szkolnych pedagogów na czele z dyrektor „Batorówki” Danutą Karpowicz.

Witając „małych profesorków” w progach szkoły dyrektor Danuta Karpowicz zapewniła ich i ich rodziców, że osobiście, wraz z zespołem szkolnych pedagogów, dokona wszystkiego, co od niej zależy, aby nauka w „Batorówce” przyniosła oczekiwane owoce, a uczniowie szkoły nie tylko zdobyli wiedzę o Polsce, jej kulturze, języku i historii, lecz także rozwinęli swoje talenty i zdolności. Sprzyjać temu ma działający przy Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie zespół wokalny „AKWARELE”, do którego może zapisać się każdy, kto pragnie doskonalić swoje zdolności wokalne i muzyczne. Dzieci i młodzież, pragnąca spróbować siebie w sztuce aktorskiej, mogą z kolei zgłaszać akces do szkolnego teatrzyku. Nie obce dla „Batorówki” jest dbanie o rozwój fizyczny jej uczniów. Dzieciaki, lubujące się w aktywności fizycznej i uprawianiu sportu, będą mogły zawiązać znajomość z trenerami i rówieśnikami, uprawiającymi różne dyscypliny sportowe, w działającym przy ZPB Polskim Klubie Sportowym „Sokół”, który regularnie organizuje zawody dla dzieci w różnym wieku, a najlepszych wysyła na turnieje sportowe do Polski .

Prezes ZPB Andżelika Borys, przemawiając do zgromadzonych na uroczystości, słowa uznania i wdzięczności za wybór placówki, dającej możliwość korzystania z dodatkowej edukacji w języku polskim, skierowała do rodziców uczniów „Batorówki”. Zapewniła, że jeśli celem rodziców, oddających swoje pociechy do „Batorówki”, jest podjęcie w przyszłości przez dzieci studiów wyższych w Polsce, to dokonali jedynie słusznego wyboru. – Absolutna większość absolwentów tej szkoły trafia na wymarzone studia! – zapewniła prezes ZPB.

Słowa wdzięczności dla rodziców, którzy dbają o wychowanie swoich dzieci w polskim duchu i stwarzają warunki do zaszczepienia im wiedzy o Polsce oraz o nauczenie się języka polskiego, wygłosił konsul RP w Grodnie Paweł Niedźwiedzki.

Po przemówieniach gości uczniowie „Batorówki” przedstawili publiczności i swoim kolegom krótki program artystyczny, na który złożyły się występy artystów z działającego przy szkole zespołu „AKWARELE”, a także występy recytatorskie innych uczniów. Wśród tych ostatnich, w ramach uroczystości pasowania na ucznia przyjętych do szkoły dzieciaków i złożenia przez nich ślubowania, że będą się starać zostać wzorowymi uczniami , odbyła się premiera wiersza, poświęconego patronowi Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie. Wiersz pt. „Batory i oświata” wyrecytował dla zgromadzonych przyjęty w tym roku do „Batorówki” młody artysta Marcin Pisalnik. Z uwagi na to, że wiersz o Batorym ułożył dla Marcina jego tata i nasz redakcyjny kolega Andrzej Pisalnik, mamy możliwość udostępnienia tekstu wierszyka w niniejszej publikacji:

Batory i oświata

W naszej Szkole Batorego
My uczymy się polskiego.
Chociaż patron nasz był Węgrem
I polskiego prawie nie znał,
Za to Polskę kochał szczerze.
Szanowali go rycerze.
Z nim chodzili na wyprawy
I nie było takiej sprawy,
Której król by nie załatwił:
Chcecie szkołę? A to łatwe!
Zakonników oświeconych król sprowadził nam do Grodna.
I zrozumiał lud grodzieński, że uczenie się jest modne.
Nawet dzieci już wiedziały, że oświata to podstawa.
I powiedział wczoraj tata: – Ucz się synku! Dobra sprawa!

A teraz zapraszamy do oglądania fotorelacji z uroczystości pasowania na ucznia w Polskiej Szkole Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie:

Przemawia Danuta Karpowicz, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie

Przemawia konsul RP w Grodnie Paweł Niedźwiedzki

Przemawia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys

Śpiewa zespół „AKWARELE”

Wiersz „Batory i oświata” recytuje Marcin Pisalnik

Dyrektor szkoły Danuta Karpowicz odczytuje tekst ślubowania

Śpiewa zespół „AKWARELE”

Znadniemna.pl

Uroczystość nadania godności ucznia Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie dzieciom, które w tym roku po raz pierwszy przekroczyły próg tej placówki oświatowej, odbyła się 27 września. Odświętnie ubrani, z prowizorycznymi „biretami profesorskimi” na głowach, uczniowie klas szkoły podstawowej w towarzystwie

Wczoraj, 27 września, małżeństwo nauczycieli języka polskiego z Polski Małgorzata i Tomasz Banaszkiewiczowie przed uroczystością pasowania swoich wychowanków klas pierwszych na uczniów musieli opuścić terytorium Białorusi. Oddział Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego miasta Grodna odmówił nauczycielom prawa do dalszego pobytu na Białorusi.

Tomasz i Małgorzata Banaszkiewiczowie

Małżeństwo nauczycieli Małgorzata i Tomasz Banaszkiewiczowie zostali skierowani do Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą.

– Wczoraj dla naszej szkoły był bardzo smutny dzień: dwóch wspaniałych nauczycieli musiało opuścić kraj… Byli to ludzie, którzy chcieli i umieli pracować z młodzieżą. Jest mi, jako dyrektor tej placówki, niezmiernie przykro, z drugiej zaś strony jestem OBURZONA takim zachowaniem władz białoruskich! Dla mnie czy to w klasie, czy w to w szkole najważniejszy jest UCZEŃ i dlatego dołożę wszelkich starań, by Uczniowie otrzymali u nas to, po co przyszli – Miłość i Wiedzę – skomentowała na Facebooku Danuta Karpowicz, dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie.

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys żegna się z nauczycielami

Z kolei członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut na swoim profilu facebookowym napisał, że Białoruś jest jedynym krajem na świecie, który tak zawzięcie zwalcza język polski.

– W tym roku 11 dzieci nie zostało przyjętych do państwowej Szkoły Polskiej w Grodnie, a w całym szeregu państwowych szkół zlikwidowano fakultatywne lekcje języka polskiego. Teraz przyszła kolej na oświatę społeczną. Nieoficjalnie wiemy, że w następnym tygodniu kolejni nauczyciele skierowani na Białoruś przez ORPEG podlegający Ministerstwu Edukacji Narodowej RP będą wydalenia z Bialorusi. Jak to się mowi: na Wschodzie bez zmian – skomentował Andrzej Poczobut.

Znadniemna.pl

Wczoraj, 27 września, małżeństwo nauczycieli języka polskiego z Polski Małgorzata i Tomasz Banaszkiewiczowie przed uroczystością pasowania swoich wychowanków klas pierwszych na uczniów musieli opuścić terytorium Białorusi. Oddział Spraw Wewnętrznych Administracji Rejonu Leninowskiego miasta Grodna odmówił nauczycielom prawa do dalszego pobytu na Białorusi. [caption id="attachment_41813" align="alignnone" width="480"]

Odkąd ustawa o Karcie Polaka w 2008 r. weszła w życie, dokument otrzymało ponad 137 tys. obywateli Białorusi.

W odpowiedzi na pytanie „Rzeczpospolitej” Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że w okresie od 2008 r. do 24 września 2019 r. w placówkach dyplomatycznych na Białorusi przyznano 131 770 Kart Polaka. Z kolei ponad 1,5 tys. wniosków jest w trakcie rozpatrywania.

Oznacza to, że w ciągu ostatnich trzech lat dokument otrzymało na Białorusi ponad 55 tys. osób. Liczbę można oszacować, ponieważ w czerwcu 2016 r. ówczesny ambasador RP w Mińsku Konrad Pawlik mówił o 75 tys. przyznanych kart. Obywatele Białorusi wciąż stanowią największą grupę wśród ich posiadaczy (na drugim miejscu jest Ukraina).

Od października 2017 r. wnioski o przyznanie kart przyznaje również Wojewoda Podlaski. W piątek Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku poinformował „Rzeczpospolitą”, że od 14 października 2017 roku do 30 sierpnia 2019 roku wydano 5376 Kart Polaka.

Egzamin z polskości

Otrzymanie karty nie jest jednak ani szybkie, ani proste. Cały proces może trwać nawet kilkanaście miesięcy, a samo polskie pochodzenia i znajomość języka nie wystarczą. Ostatecznie o wszystkim decyduje rozmowa z polskim konsulem (lub pracownikiem urzędu w Białymstoku). To nie jest zwykła rozmowa, ponieważ konsul zadaje pytania dotyczące historii, kultury i tradycji polskiej, które często nie należą do najłatwiejszych.

Na Białorusi nawet powstała płatna aplikacja Karta Polaka, która ma ułatwić naukę przygotowującym się do takiej rozmowy. Zgromadzono tam pytania, który wcześniej były już zadawane. Wśród nich jest np. prośba o opowiedzenie „legendy o powstaniu Wisły” czy wymienienie „polskich zabytków na liście UNESCO”.

Mieszkający w Polsce szef Fundacji Młode Kresy Mirosław Kapcewicz (organizacja zrzesza Polaków pochodzących z Białorusi, Litwy i Ukrainy) powiedział jednak, że otrzymanie Karty Polaka w 2010 r. nie było dla niego kłopotem. – Miałem styczność z językiem polskim w rodzinnym domu. Interesowałem się historią Polski, więc pytania tego typu też nie były dla mnie trudne – mówi „Rzeczpospolitej”. Od kilku dni prowadzi na Białorusi akcję „Pamiętam, kim jestem”, którą opisywaliśmy na naszych łamach. – Karta Polaka dała mi przede wszystkim poczucie, że państwo polskie dba o swoich rodaków na Kresach – dodaje.

Mińsk pozostaje krytyczny

Odkąd w 2016 r. znowelizowano ustawę o Karcie Polaka, jej posiadacze mogą otrzymać niemal od ręki bezpłatną kartę stałego pobytu, a po roku mieszkania w kraju – obywatelstwo polskie. Mogą też starać się o pomoc finansową, która jest wypłacana przez dziewięć miesięcy. To znacząco zmieniło znaczenie Karty Polaka, gdyż wcześniej na jej podstawie nie można dostać nawet zgody na czasowy pobyt, a jedynie bezpłatną wizę. Po ostatniej nowelizacji ustawy w czerwcu Karta Polaka objęła także rodaków na całym świecie, a nie tylko w państwach byłego ZSRR.

– Gdy powstawała ustawa o karcie w 2005 r., chodziło przede wszystkim o ułatwienie kontaktu z ojczyzną rodakom, którzy nadal chcą pozostać w miejscu zamieszkania. W 2016 r. sytuacja się zmieniła. Zobaczyliśmy, że repatriacja nie działa. Stworzono więc warunki do przeprowadzenia się i osiedlenia się w Polsce posiadaczom kart. Po prostu zmieniła się koncepcja – tłumaczy szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, który był jednym z inicjatorów wprowadzenia Karty Polaka.

Niezmienny natomiast pozostaje stosunek do karty władz w Mińsku. Posiadając ją, nie można liczyć na awans w sektorze państwowym. Od 2011 r. obowiązuje odpowiednia ustawa, która zakazuje posiadanie tego dokumentu urzędnikom czy pracownikom służb mundurowych.

– Słusznie, ponieważ obywatel nie może być lojalny wobec dwóch krajów jednocześnie – mówi „Rzeczpospolitej” Walery Waraniecki, szef komisji zagranicznej niższej izby białoruskiego parlamentu. – To godzi w nasze interesy i negatywnie odbija się na naszych relacjach z Warszawą – twierdzi.

Znadniemna.pl za Rusłan Szoszyn/rp.pl

Odkąd ustawa o Karcie Polaka w 2008 r. weszła w życie, dokument otrzymało ponad 137 tys. obywateli Białorusi. W odpowiedzi na pytanie „Rzeczpospolitej" Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że w okresie od 2008 r. do 24 września 2019 r. w placówkach dyplomatycznych na Białorusi przyznano 131 770

Przedstawiciele białoruskiej inteligencji napisali list otwarty do rządu Litwy. Proszą o pochowanie przywódcy powstania styczniowego Wincentego Konstantego Kalinowskiego nie w Wilnie, ale na Białorusi.

Wincenty Konstanty Kalinowski, przywódca powstania styczniowego na ziemiach dzisiejszych Litwy i Białorusi

– Wiadomość o odnalezieniu i identyfikacji szczątków powstańców lat 1863-1864 na Górze Zamkowej w Wilnie przyjęliśmy z wielkim poruszeniem. 155 lat, które minęło od czasu powstania, potwierdziło: ofiara mężnych bojowników o wolność nie poszła na marne. Suwerenność Białorusi, Litwy i Polski są świadectwem historycznej sprawiedliwości, zdobytej krwią naszych bohaterów narodowych – rozpoczynają swój list przedstawiciele białoruskiej społeczności twórczej.

Dalej przekonują oni, że Wincenty Konstanty Kalinowski jest białoruskim bohaterem narodowym, który oddał życie za wolność i godność Białorusinów. Dziękują jednocześnie, że Litwa postanowiła godnie uczcić jego pamięć i pochować go w panteonie bohaterów na Starej Rossie w Wilnie.

– Takie miejsce potrzebne jest też nam, Białorusinom. Uważamy, że naszego bohatera narodowego Konstantego Kalinowskiego należy pochować na Białorusi i prosimy naród litewski o rozpatrzenie tej możliwości. Naród białoruski przeżywa teraz trudne chwile, istnieje wiele zagrożeń dla niepodległości jego państwa. Pochowanie Kalinowskiego na Białorusi byłoby symbolem przypominającym Białorusinom, jak należy kochać swoją Ojczyznę, swój naród i jak należy o nie walczyć – czytamy w liście do władz Litwy.

Przedstawiciele białoruskiej inteligencji podkreślają, że taki gest ze strony Litwy jeszcze bardziej zbliżył by oba narody, które przez stulecia pokojowo współistniały „we wspólnym potężnym państwie” – najpierw w Wielkim Księstwie Litewskim, a potem w Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

– Za wolność naszą i waszą! – kończy swój list Białorusini.

Wśród 79 sygnatariuszy listu do władz Litwy znaleźć możemy najwybitniejszych przedstawicieli białoruskiej kultury, nauki, sportu, jak też znanych działaczy społecznych i politycznych. Listę otwiera noblistka Swietłana Aleksiejewicz. List podpisał także zastępca dyrektora Telewizji Biełsat Alaksiej Dzikawicki. Pełen tekst listu i lista sygnatariuszy dostępna jest TUTAJ.

Wincenty Konstanty Kalinowski (nazywany na Białorusi Kastusiem Kalinowskim) jest uznawany za bohatera narodowego Polski, Litwy i Białorusi. Dowodził on powstaniem styczniowym na terenie zajętego przez Rosję Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ten pochodzący ze stanu szlacheckiego społecznik przed powstaniem i w jego trakcie był wydawcą pierwszej białoruskojęzycznej gazety, w której wzywał Białorusinów do buntu przeciwko caratowi.

W marcu 1864 roku został stracony w Wilnie wraz z 20 powstańcami, a ich ciała Rosjanie pogrzebali w tajemnicy. W 2017 roku litewscy archeolodzy odkryli szczątki powstańców na zboczu Góry Zamkowej. Jesienią br. podczas wspólnej polsko-litewskiej uroczystości powstańcy mają spocząć w odnowionej kaplicy na wileńskiej Starej Rossie. Staraniem białoruskich działaczy, inskrypcja na sarkofagu będzie sporządzona w trzech językach: litewskim, polskim i białoruskim.

Białoruskie władze państwowe uznają Kalinowskiego za ważną postać historyczną. Nie oddają mu jednak czci jako bohaterowi narodowemu – jako powstaniec walczący z caratem jest dla nich zbyt antyrosyjski.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Przedstawiciele białoruskiej inteligencji napisali list otwarty do rządu Litwy. Proszą o pochowanie przywódcy powstania styczniowego Wincentego Konstantego Kalinowskiego nie w Wilnie, ale na Białorusi. [caption id="attachment_41767" align="alignnone" width="480"] Wincenty Konstanty Kalinowski, przywódca powstania styczniowego na ziemiach dzisiejszych Litwy i Białorusi[/caption] – Wiadomość o odnalezieniu i identyfikacji szczątków

Pokaz filmu pt. „Krew na bruku. Grodno 1939”, opowiadający o bohaterskiej obronie Grodna przez Armią Czerwoną w dniach 20-22 września 1939 roku zorganizował 24 września na swoim tradycyjnym zebraniu wtorkowym Oddział Miejski Związku Polaków na Białorusi w Grodnie.

Janina Sołowicz, prezes Miejskiego Oddziału ZPB w Grodnie rozpoczyna zebranie wtorkowe

Film, który został nakręcony pięć lat temu przez warszawską Fundację Joachima Lelewela i firmę producencką LunarSIX przy wsparciu Związku Polaków na Białorusi, działaczom Oddziału ZPB w Grodnie zaprezentował nasz redakcyjny kolega, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik. Dziennikarz przypomniał, że na potrzeby nakręcenia filmu o obronie Grodna przed Sowietami działacze ZPB zebrali, w ramach specjalnie prowadzonej zbiórki pieniężnej, ponad 9 tysięcy złotych, co stanowiło prawie 20 procent całego budżetu filmu i było największą darowizną złożoną na powstanie filmu przez jakikolwiek z wspierających jego produkcję podmiotów.

Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl

– Wasz wkład jest rekordowy – mówił w lipcu 2014 roku, odbierając zebrane przez działaczy ZPB na potrzeby filmu pieniądze, prezes Fundacji Joachima Lelewela Piotr Kościński. Wyznał wówczas, że wielkość związkowej „cegiełki” jest porównywalna z darowiznami, otrzymanymi przez twórców filmu od instytucji o wiele zamożniejszych od Polaków na Białorusi.

Po emisji filmu, w ramach zebrania wtorkowego Oddziału Miejskiego ZPB w Grodnie, odbyło się omówienie przedstawionych w filmie dramatycznych wydarzeń sprzed 80-ciu lat. Wieloletni działacz ZPB Tadeusz Malewicz, będący prezesem Komitetu Ochrony Zabytków i Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB, podzielił się m.in. takim wspomnieniem: – W latach 90. minionego stulecia byłem w składzie delegacji ZPB, która odwiedziła w Warszawie jedną z największych bohaterek obrony Grodna we wrześniu 1939 roku śp. Grażynę Lipińską, która opisała bohaterską i niezłomną postawę grodnian w obliczu agresji sowieckiej w książce – dokumencie pt. „Jeśli zapomnę o nich …” – opowiedział Tadeusz Malewicz. Dodał, że przy okazji wizyty u Grażyny Lipińskiej działacze ZPB przekazali jej decyzję władz Związku Polaków na Białorusi o nadaniu jej honorowego członkostwa w ZPB.

Tadeusz Malewicz, prezes Komitetu Ochrony Zabytków i Miejsc Pamięci Narodowej przy ZPB

To właśnie dzięki świadectwu Grażyny Lipińskiej świat dowiedział się o najtragiczniejszym epizodzie wydarzeń grodzieńskich sprzed 80-ciu lat – tragicznej śmierci 13-letniego obrońcy Grodna Tadeusza Jasińskiego, którego Sowieci, rannego, spływającego krwią, przywiązali do pancerza czołgu, aby wykorzystać dziecko jako żywą tarczę w walce z obrońcami polskiego Grodna.

Znadniemna.pl

Pokaz filmu pt. „Krew na bruku. Grodno 1939”, opowiadający o bohaterskiej obronie Grodna przez Armią Czerwoną w dniach 20-22 września 1939 roku zorganizował 24 września na swoim tradycyjnym zebraniu wtorkowym Oddział Miejski Związku Polaków na Białorusi w Grodnie. [caption id="attachment_41757" align="alignnone" width="480"] Janina Sołowicz, prezes Miejskiego

Uroczystość poświęcenia kaplicy w Czombrowie pod Nowogródkiem, gdzie znajdował się kiedyś majątek rodziny Karpowiczów, uważany za pierwowzór Soplicowa w „Panu Tadeuszu”, odbyła się we wtorek, 24 września, z udziałem gości z Polski i Białorusi.

Kaplica Karpowiczów po renowacji, fot.: www.facebook.com/andrzej.poczobut.9

Nowogródek, w którym urodził się i dorastał Adam Mickiewicz, znajduje się dzisiaj na terytorium Białorusi.

„Dla mnie osobiście to oszałamiający moment, finał wielu lat starań o upamiętnienie tego miejsca, które związane jest z życiem i twórczością Adama Mickiewicza i historią mojej rodziny” – powiedziała PAP Joanna Puchalska, pochodząca z rodziny Karpowiczów, która od lat bada i opisuje historie rodziny i rodzinnego majątku.

Tak wyglądała kaplica Karpowiczów przed renowacją, fot.: globus.tut.by

W książce „Dziedziczki Soplicowa” Puchalska opisała historię Czombrowa i jego kolejnych właścicielek. Sięgając do rodzinnych dokumentów udowadniała, że Czombrów to prototyp Soplicowa. Jej badania były na tyle przekonujące, że środowisko naukowe uznało dawny majątek w Czombrowie, którego właścicielką była w czasach Mickiewicza jego matka chrzestna Aniela Uzłowska, za pierwowzór dworu opisanego w „Panu Tadeuszu”.

Jak powiedziała Puchalska, w swojej pracy badawczej porównywała różne elementy życia w majątku w Czombrowie z tymi opisanymi w „Panu Tadeuszu”. „Zbieżne jest wiele elementów, jak np. rodzaje upraw czy historie stosunków damsko-męskich. Najważniejsza jednak jest analogia pomiędzy zajazdem opisanym przez Mickiewicza i trzema zajazdami, które miały miejsce w Czombrowie” – wskazała pisarka. „W jednym z nich na czele +armii Czombrowa+ stał Mateusz Majewski, dziad Mickiewicza, zarządca majątku dziedzica Uzłowskiego. Skąd poeta mógł się dowiedzieć o tych wydarzeniach? Oczywiście – od dziadka” – przekonywała badaczka.

Kaplica w Czombrowie powstała już wiele lat po Mickiewiczu, ale jest jedynym zachowanym elementem dworu w Czombrowie, spalonego w 1943 r. przez Sowietów. „To miejsce, gdzie Mickiewicz mógł bywać, choć sama kapliczka jeszcze wtedy nie istniała” – wskazała Puchalska. Przez wiele lat budowla popadała w ruinę, jednak udało się ją odremontować.

Oprócz Puchalskiej we wtorkowej uroczystości brali udział inni potomkowie związanych z tym miejscem rodów Karpowiczów i Bułhaków, między innymi Bogdan Bułhak, wnuk Jana, wybitnego fotografa, który na swoich zdjęciach udokumentował wiele regionów II RP, w tym tereny Nowogródczyzny i Wileńszczyzny.

„To wzruszająca chwila” – mówił podczas uroczystości konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek, który był jednym z inicjatorów renowacji kaplicy. Podkreślił, że działając wspólnie ze stroną białoruską udało się odtworzyć miejsce związane ze stronami rodzinnymi polskiego wieszcza, „symboliczne dla wszystkich Polaków” i ważne dla Białorusinów.

W uroczystości uczestniczyli polscy dyplomaci z Grodna i z Mińska, władze Polskiej Fundacji Narodowej – która sfinansowała rekonstrukcję kaplicy – i mieszkających na Białorusi Polaków. Obecni byli również przedstawiciele polskiego MSZ, urzędu marszałkowskiego województwa podlaskiego i władz rejonu nowogródzkiego.

Cezary Jurkiewicz, członek zarządu Polskiej Fundacji Narodowej, podkreślił, że wspólne z władzami białoruskimi odbudowanie kaplicy jest niezwykle ważnym wydarzeniem. „Dla mnie osobiście jest to niebywałe przeżycie” – mówił, dodając, że „w tle tego wszystkiego jest perspektywa nieba, Chrystusa”. Wskazał, że wieńcząca kaplicę figura Chrystusa niosącego krzyż jest symbolem cierpień, którego doświadczyły narody Polski i Białorusi.

Banery fundatorów renowacji – Polskiej Fundacji Narodowej i Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, fot.: www.facebook.com/andrzej.poczobut.9

Przedstawiciele strony białoruskiej dziękowali za wsparcie Polski w odbudowie kaplicy, która, jak przekonywali, „jest także elementem białoruskiego dziedzictwa”.

Jak powiedział PAP Siarhiej Fiedczanka, przewodniczący nowogródzkich władz rejonowych, kaplica zostanie włączona w skład znajdującego się na terenie Nowogródczyzny turystycznego „szlaku mickiewiczowskiego”. Jak dodał, muzeum Mickiewicza w Nowogródku odwiedza rocznie ok. 30 tys. turystów, w tym bardzo wielu Polaków, jednak władzom zależy na tym, by ta liczba była jeszcze większa.

W czasie uroczystości odczytano listy sekretarza stanu w kancelarii prezydenta Adama Kwiatkowskiego i wiceministra spraw zagranicznych Szymona Szynkowskiego vel Sęka.

Znadniemna.pl za Justyna Prus/PAP

Uroczystość poświęcenia kaplicy w Czombrowie pod Nowogródkiem, gdzie znajdował się kiedyś majątek rodziny Karpowiczów, uważany za pierwowzór Soplicowa w „Panu Tadeuszu”, odbyła się we wtorek, 24 września, z udziałem gości z Polski i Białorusi. [caption id="attachment_41747" align="alignnone" width="500"] Kaplica Karpowiczów po renowacji, fot.: www.facebook.com/andrzej.poczobut.9[/caption] Nowogródek, w którym

Polacy mobilizują się przed powszechnym spisem ludności na Białorusi. Chcą pokazać, ilu ich na prawdę jest.

– Do naszych drzwi zapukają rachmistrzowie, by zadać nam różne pytania. Dla nas, Polaków na Białorusi, jedną z najważniejszych rubryk jest pytanie o narodowość i język ojczysty. Nie jesteśmy na Białorusi emigrantami, jesteśmy u siebie – zwraca się do Polaków na Białorusi działająca w Polsce Fundacja Młode Kresy, która zrzesza Polaków pochodzących z Białorusi, Litwy i Ukrainy. Fundacja symbolicznie rozpoczęła 17 września kampanię „Pamiętam, kim jestem”, w 80. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Rozpoczęta w sieci akcja szybko przeniosła się na przystanki autobusowe i słupy reklamowe.

W ten sposób kobieta ze słynnego amerykańskiego plakatu propagandowego „We Can Do It!” (mobilizowała pracowników amerykańskich fabryk w czasie II wojny światowej) dostała biało-czerwoną naszywkę i apeluje do Polaków w wielu miastach Grodzieńszczyzny, by deklarowali swą narodowość.

Zniknęło sto tysięcy

Wszystko z powodu spisu powszechnego, który na Białorusi rusza 4 października i potrwa do końca miesiąca. W 2009 r. – podczas poprzedniego – w powietrzu rozpłynęło się ponad 100 tys. Polaków. Z jego danych wynika, że narodowość polską zadeklarowało niespełna 295 tys. osób. Tymczasem w 1999 białoruski urząd statystyczny odnotowywał niemal 400 tys. mieszkających na Białorusi Polaków. – Nie ufam rezultatom poprzednich spisów powszechnych. Urzędnicy celowo zaniżają ilość Polaków mieszkających na Białorusi. Tak samo jak to robili ich komunistyczni poprzednicy. Komunistom w czasach ZSRR, jak i postkomunistom teraz przeszkadzają proeuropejskie, wolnościowe nastroje Polaków, nie podoba im się nasza wizja historii. Właśnie dlatego traktują nas jako element obcy, który należy jak najszybciej wynarodowić i zrusyfikować – mówi „Rzeczpospolitej” mieszkający w Warszawie szef Fundacji Młode Kresy Mirosław Kapcewicz. Pochodzi z Lidy, leżącej nieco ponad 100 km na północny wschód od Grodna.

Mówi o problemach mieszkających na Białorusi Polaków, o których mówi się od co najmniej kilkunastu lat. – Brak szkół oraz przedszkoli z polskim językiem nauczania – to jest najważniejszy problem dla Polaków na Białorusi. Mamy kilka miast i miasteczek na zachodniej Białorusi, gdzie Polacy stanowią większość, aczkolwiek nie ma tam żadnej szkoły państwowej z językiem polskim jako wykładowym – mówi.

Usuwanie polskości

Przypomina też o Związku Polaków Białorusi (ZPB), który od 2005 r. działa w warunkach nieuznawalności przez władze w Mińsku. Wtedy organizacji odebrano wszystkie 16 Domów Polskich, wybudowanych za pieniądze polskich podatników. Dzisiaj wykorzystywane są do celów komercyjnych przez rządowy Związek.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi

Szefowa ZPB Andżelika Borys popiera akcję „Pamiętam, kim jestem”, ale nie wierzy, że to jakoś przełoży się na liczby, które ostatecznie poda białoruski urząd statystyczny. – Myślę, że zostaną one zaniżone tak jak poprzednio. W ten sposób władze będą uzasadniać wypychanie języka polskiego z systemu edukacji państwowej. A na Białorusi mieszka o wiele więcej niż 300 tys. Polaków – mówi „Rzeczpospolitej” Borys.

Piękne obietnice

Polscy politycy od kilku lat podróżują do Mińska, do Warszawy przyjeżdżają stamtąd urzędnicy i parlamentarzyści. Mińsk ciągle zapewnia, że „wszystkie problemy da się rozwiązać”. Warszawa pokornie czeka na ich rozwiązanie, a tymczasem sytuacja Polaków na Białorusi jest coraz gorsza. Tak mniej więcej wyglądają obecnie polsko-białoruskie relacje. Szef MEN Dariusz Piontkowski odwiedził 16 września białoruską stolicę i spotkał się ze swoim białoruskim odpowiednikiem. – Jeśli uda się protokół uzgodnić w komisji roboczej, to wówczas w Warszawie podpisalibyśmy umowę. Jest to kwestia głównie otwierania klas z językiem polskim tam, gdzie pojawią się chętni oraz pozostawienia tego elementu, w którym Polacy mogą zdawać maturę w języku polskim, tak jak to było dotąd – mówił wtedy Piontkowski, cytowany przez Polskie Radio. Na pytanie „Rzeczpospolitej” w sprawie postępów rozmów, MEN nie odpowiedział. Nieoficjalnie „Rzeczpospolita” się dowiedziała, że do podpisania umowy edukacyjnej z Białorusią droga jest jeszcze bardzo daleka.

– W tym roku po raz kolejny do polskiej szkoły w Grodnie nie zostali przyjęci wszyscy chętni, masowo likwiduje się nauczanie języka polskiego w szkołach. Jeszcze kilka lat temu języka polskiego uczyło się 2 tys. uczniów, teraz pozostało 400. Władze mówią, że nie ma chętnych, ale we wspieranych przez ZPB szkołach społecznych i na komercyjnych kursach językowych polskiego uczy się aż 6 tys. uczniów – mówi Borys.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Andrzej Poczobut, Polski dziennikarz z Grodna i wieloletni działacz Związku Polaków na Białorusi

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB, dziennikarz

Władze w Mińsku obrały wobec Warszawy taką taktykę: ciągle obiecywać i szybko o tych obietnicach zapominać. Nie robią żadnych postępów.

Panuje tu przekonanie, że Polaków na Białorusi nie ma, są jedynie „spolonizowani Białorusini”. Co ciekawie, taką opinię od lat wygłaszają i rozpowszechniają zarówno władze w Mińsku, jak i część środowisk opozycyjnych. Każdy ruch w kierunku polskości, bądź to Karta Polaka czy obrona nauki języka polskiego, jest postrzegany negatywnie. Dowolne nagłośnienie jakiejkolwiek polskiej sprawy wywołuje na Białorusi masę negatywnych komentarzy i często bardzo nerwowe reakcje.

W 80. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę niektórzy publicyści ze środowisk niezależnych na Białorusi zaczęli opowiadać się za tym, by 17 września był świętem państwowym (obecnie na Białorusi nie jest w żaden sposób oficjalnie obchodzone – red.). Ich zdaniem doszło wtedy do „wyzwolenia i zjednoczenia Białorusi”. Takie twierdzenie wpisuje się w to, o czym mówią rosyjscy zwolennicy Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. Jeden z białoruskich dziennikarzy śledczych doszedł nawet ostatnio do wniosku, że część środowisk niezależnych znalazła się pod wpływem Kremla. Nie wiem, czy tak jest, nie mam na to dowodów. Na Ukrainie czy na Litwie znani tamtejsi publicyści nie twierdzą, że 17 września powinien być świętem. To można zaobserwować jedynie na Białorusi, bo tu wpływy rosyjskie są najmocniejsze.

Znadniemna.pl za Rusłan Szoszyn/rp.pl

Polacy mobilizują się przed powszechnym spisem ludności na Białorusi. Chcą pokazać, ilu ich na prawdę jest. – Do naszych drzwi zapukają rachmistrzowie, by zadać nam różne pytania. Dla nas, Polaków na Białorusi, jedną z najważniejszych rubryk jest pytanie o narodowość i język ojczysty. Nie jesteśmy na

Dwustu trzydziestu uczestników zgromadziła w dniu 21 września w Niedźwiedzicy IV edycja  dorocznego Festiwalu Kultury Polskiej. Wydarzenie tradycyjnie zostało zorganizowane przez Oddział Związku Polaków na Białorusi w Lachowiczach przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oraz Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB.

Śpiewa chór „Marzenie” z Mińska

W Festiwalu, który gościły mury niedźwiedzickiego kościoła pw. św. Piotra i Pawła, udział wzięli artyści i zespoły z obwodów brzeskiego, mińskiego, grodzieńskiego i homelskiego, co sprawiło, że IV Festiwal Kultury Polskiej w Niedźwiedzicy przybrał status wydarzenia ogólnokrajowego.

Wśród przybyłych na Festiwal gości honorowych byli: Edyta Wodzińska, konsul RP w Brześciu, Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB i  redaktor naczelna kwartalnika „Echa Polesia”, Elita Michajłowa, wiceprezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB ds. kultury, Eugeniusz Lickiewicz, prezes Oddziału ZPB w Prużanie, będący także członkiem Rady Naczelnej ZPB, Elżbieta Gołosunowa, prezes Oddziału ZPB w Baranowiczach, Maria Okołotowicz, prezes Oddziału ZPB  w Nowej Myszy, Eleonora Raczkowska–Jarmolicz, dyrektor Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach , Jana Ukraincewa, prezes Oddziału ZPB w Stołpcach oraz prezes Oddziału ZPB w Juszkiewiczach Dymitr Burec.

Chór „Liber Cante” z Mińska

Festiwal zainaugurowała uroczysta Msza święta, którą celebrował ksiądz proboszcz Wincenty Sewruk. Oprawę muzyczną nabożeństwu zapewnił chór „Przyszłość” z Nowej Myszy. Po wspólnej modlitwie przed ołtarzem pojawili się uczniowie, działającego przy Oddziale ZPB w Lachowiczach ośrodka nauczania języka polskiego, którzy poprowadzili program festiwalowy: Wiktoria Andrusiewicz, Eugenia Kapcewicz, Emilia Falitar oraz Zachar Czura.

W programie koncertowym IV Festiwalu Kultury Polskiej w Niedźwiedzicy wystąpiły chóry dziecięce „Słoneczko” z Baranowicz, „Marzenie” z Mińska, „Srebrny Kamerton” z Lachowicz, a także dziecięce grupy wokalne z Lachowicz i  Mozyrza. Wśród chórów dorosłych i mieszanych, biorących udział w wydarzeniu były:  „Liber Cante”  z Mińska, „Bona Voluntas” z Brześcia, „Kraj Rodzinny” z Baranowicz, „Przyszłość” z Nowej Myszy. Wystąpiły też zespoły wokalne: „Przyjaźń” z Lachowicz, „Przyjaciółka” z Niedźwiedzicy, „Wspomnienie” z Hajnina oraz zespoły ze Stołpców i Iwia. Co się tyczy występujących w koncercie solistów, publiczność miała okazję podziwiać występy Bożeny Worono z Lidy, Uliany Krak z Lachowicz, Włodzimierza Dorożki z Mozyrza, Liny Browienko i Denisa Masłowskiego z Lachowicz.

Bożena Worono z Lidy

W ramach Festiwalu odbyła się wystawa wyrobów rękodzieła, na którą złożyły się prace, udostępnione przez: Katarzynę Chodor, Marię Wojtuł, Zofię Soroko, Helenę Macul, Reginę Piwowarczyk, Natalię Książyk, Katarzynę i Annę Szalik, Tatianę Nagorną, Sergiusza Minieca, Irenę Swirepo oraz Józefę Buszejko.

Organizator Festiwalu – prezes Oddziału ZPB w Lachowiczach Janina Prudnikowa – w słowie wstępnym przedstawiła zgromadzonej w niedźwiedzickiej świątyni publiczności zarys historyczny Niedźwiedzicy i okolic. Przypomniała m.in., że w Niedźwiedzicy urodziła się poetka Krystyna Krachelska – bohaterka Powstania Warszawskiego, której twarz posłużyła wzorem dla rzeźbiarza, który wykonał posąg  „Warszawskiej Syrenki”. Janina Prudnikowa przybliżyła obecnym na Festiwalu postać niezwykle zasłużonego dla niedźwiedzickiej społeczności katolickiej śp. księdza Wacława Piątkowskiego, dzięki któremu w Niedźwiedzicy przetrwała po wojnie wiara katolicka i mowa ojczysta miejscowych Polaków.

Alina Jaroszewicz, prezes Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB

Z prelekcją o znaczeniu pielęgnowania polskiej kultury muzycznej dla odzyskania przez Polskę Niepodległości  i przetrwania polskości poza jej granicami wystąpiła przed festiwalową publicznością Alina Jaroszewicz.

Anna Jurkowska z Niedźwiedzicy, zdjęcia Eugeniusza Lickiewicza

Dwustu trzydziestu uczestników zgromadziła w dniu 21 września w Niedźwiedzicy IV edycja  dorocznego Festiwalu Kultury Polskiej. Wydarzenie tradycyjnie zostało zorganizowane przez Oddział Związku Polaków na Białorusi w Lachowiczach przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Brześciu oraz Brzeskiego Oddziału Obwodowego ZPB. [caption id="attachment_41737" align="alignnone" width="500"] Śpiewa chór "Marzenie"

Skip to content