HomeStandard Blog Whole Post (Page 226)

W dniach 13–15 sierpnia 1920 r. na przedpolach Warszawy rozegrała się decydująca bitwa wojny polsko-bolszewickiej. Określana mianem „cudu nad Wisłą” i uznawana za 18. przełomową bitwę w historii świata zadecydowała o zachowaniu przez Polskę niepodległości i uratowaniu Europy przed bolszewizmem.

Polscy żołnierze podczas walk z Armią Czerwoną w rejonie Radzymina w 1920 r. Fot. PAP/CAF

Geneza i początek wojny polsko-bolszewickiej

Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Będąca początkiem wojny Operacja „Wisła” rozpoczęta została z rozkazu Lenina już 18 listopada 1918 roku.

Pokonanie Polski było dla Lenina celem taktycznym – głównym było udzielenie pomocy komunistom, którzy w tym samym okresie próbowali rozpocząć rewolucję w Niemczech i w krajach powstałych z rozpadu Austro-Węgier.

Walki polsko-bolszewickie trwały do października 1919 roku. Przerwały je na trzy miesiące rozmowy pokojowe, które toczyły się w Moskwie i w Mikaszewiczach na Polesiu. Rozmowy te były swoistą „zasłoną dymną”, bolszewicy cały czas bowiem przygotowywali plany inwazji przeciwko Polsce. Poza tym uwolnienie części sił Armii Czerwonej pozwoliło bolszewikom zadać ciężkie straty wojskom „białego generała” Antona Denikina, a także zmusić ukraińskiego przywódcę, walczącego zarówno z Rosjanami, jak i z Polakami, Semena Petlurę, do wycofania się na terytorium Polski.

Układ z Petlurą i zajęcie Kijowa

Z Petlurą rząd polski zawarł jednak porozumienie – w zamian za uznanie przez Ukrainę praw Polski do Małopolski Wschodniej (zwłaszcza do Lwowa), Polska uznała rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej. Podpisano też wspólną konwencję wojskową.

7 maja 1920 roku siły polsko-ukraińskie wkroczyły do Kijowa.

Ofensywa Tuchaczewskiego

W tej sytuacji Armia Czerwona rozpoczęła ofensywę, dowodzoną przez Michaiła Tuchaczewskiego, jednego z najzdolniejszych dowódców sowieckich. Zdecydowany atak Tuchaczewskiego miał na celu zdobycie Warszawy, jednocześnie armia Siemiona Budionnego zaatakowała Polaków w rejonie Lwowa, a korpus kawalerii Gaj-Chana miał opanować północne Mazowsze, aby w ten sposób otoczyć i ostatecznie pokonać siły polskie.

Wydawało się, że stolica jest nie do obrony. Jednak w czasie, kiedy Armia Czerwona zbierała siły do ostatecznej bitwy, Polacy przegrupowali wojska.

Marszałek Józef Piłsudski już w pierwszej połowie lipca planował doprowadzenie do wielkiej bitwy. Początkowo zamierzał zatrzymać odwrót polskiej armii na linii Narwi i Bugu. Jednak szybszy i bardziej dramatyczny odwrót polskich wojsk wymuszał wybranie nowej lokalizacji.

Plan operacyjny Bitwy Warszawskiej

Bitwa Warszawska rozegrana została zgodnie z planem operacyjnym, który na podstawie ogólnej koncepcji Józefa Piłsudskiego opracowali szef sztabu generalnego gen. Tadeusz Rozwadowski, płk Tadeusz Piskor i kpt. Bronisław Regulski.

Głównym celem operacji było odcięcie korpusu Gaj-Chana od armii Tuchaczewskiego i od zaplecza oraz wydanie skoncentrowanej bitwy na przedpolu Warszawy.

Operacja składała się z trzech skoordynowanych, choć oddzielonych faz: obrony na linii Wieprza, Wkry i Narwi – co stanowiło rodzaj działań wstępnych; rozstrzygającej ofensywy znad Wieprza (na północ, na skrzydło sił bolszewickich) oraz wyparcia Armii Czerwonej za Narew, pościgu, osaczenia i rozbicia armii Tuchaczewskiego.

W czasie polskich przygotowań do ostatecznego rozstrzygnięcia bolszewicy zbliżali się do Warszawy. Sądzili, że podda się ona w ciągu kilku godzin. Stolicę miały bezpośrednio atakować trzy armie: III, XV i XVI, natomiast IV Armia wraz z konnym korpusem Gaj-Chana maszerowała na Włocławek i Toruń z zamiarem przejścia Wisły na Kujawach, powrotu na południe i wzięcia stolicy w kleszcze od zachodu.

Faza obronna Bitwy Warszawskiej trwała do 16 sierpnia, kiedy to, dzięki działaniom Piłsudskiego, nastąpił przełom. Dowodzona przez niego tzw. grupa manewrowa, w skład której wchodziło pięć dywizji piechoty i brygada kawalerii, przełamała obronę bolszewicką w rejonie Kocka i Cycowa, a następnie zaatakowała tyły wojsk bolszewickich nacierających na Warszawę. Tuchaczewski musiał wycofać się nad Niemen.

Bitwa Warszawska

Bitwa Warszawska rozpoczęła się 13 sierpnia walką o przedpole stolicy, m.in. o Radzymin, który kilkanaście razy przechodził z rąk do rąk. Ostatecznie polscy żołnierze, za cenę wielkich strat, utrzymali Radzymin i inne miejscowości, odrzucając nieprzyjaciela daleko od swoich pozycji.

14 sierpnia działania zaczepne na linii Wkry podjęła 5. Armia gen. Władysława Sikorskiego, mająca przeciw sobie siły sowieckiej IV i XV armii. W zaciekłej walce pod modlińską twierdzą wyróżniała się m.in. 18. Dywizja Piechoty gen. Franciszka Krajewskiego. Ciężkie boje, zakończone polskim sukcesem, miały miejsce również pod Pułtuskiem i Serockiem.
16 sierpnia gen. Sikorski śmiałym atakiem zdobył Nasielsk. Mimo to inne jednostki sowieckie nie zaprzestały marszu w kierunku Brodnicy, Włocławka i Płocka.

Jednym z ważnych fragmentów Bitwy Warszawskiej było zdobycie 15 sierpnia przez kaliski 203. Pułk Ułanów sztabu 4. armii sowieckiej w Ciechanowie, a wraz z nim – kancelarii armii, magazynów i jednej z dwóch radiostacji, służących Sowietom do utrzymywania łączności z dowództwem w Mińsku.

Szybko podjęto decyzję o przestrojeniu polskiego nadajnika na częstotliwość sowiecką i rozpoczęciu zagłuszaniu nadajników wroga, dzięki czemu druga z sowieckich radiostacji nie mogła odebrać rozkazów. Warszawa bowiem na tej samej częstotliwości nadawała przez dwie doby bez przerwy teksty Pisma Świętego – jedyne wystarczająco obszerne teksty, które udało się szybko odnaleźć. Brak łączności praktycznie wyeliminował więc 4. Armię z bitwy o Warszawę.

Faza obronna Bitwy Warszawskiej trwała do 16 sierpnia, kiedy to, dzięki działaniom marszałka Piłsudskiego, nastąpił przełom.

Dowodzona przez niego tzw. grupa manewrowa, w skład której wchodziło pięć dywizji piechoty i brygada kawalerii, przełamała obronę bolszewicką w rejonie Kocka i Cycowa, a następnie zaatakowała tyły wojsk bolszewickich nacierających na Warszawę. Tuchaczewski musiał wycofać się nad Niemen. Ostateczną klęskę bolszewicy ponieśli pod Osowcem, Białymstokiem i Kolnem.

Według nowej koncepcji (opracowanej wraz z gen. Rozwadowskim) polska grupa uderzeniowa miała zgromadzić się nad dolnym Wieprzem, między Dęblinem a Chełmem, i wejść w skład gruntownie zreorganizowanych polskich oddziałów.

Jednym z ważnych fragmentów Bitwy Warszawskiej było zdobycie 15 sierpnia przez kaliski 203. Pułk Ułanów sztabu 4. armii sowieckiej w Ciechanowie, a wraz z nim – kancelarii armii, magazynów i jednej z dwóch radiostacji, służących Sowietom do utrzymywania łączności z dowództwem w Mińsku.

Linię obrony (liczącą ok. 800 km) Piłsudski oparł o rzeki: Orzyc-Narew-Wisła-Wieprz-Seret. Podzielił ją na trzy fronty, przydzielając dowództwo generałom, do których miał największe zaufanie: Józefowi Hallerowi (Front Północny – obrona Warszawy), Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu (Front Środkowy – uderzenie na armię Tuchaczewskiego) i Wacławowi Iwaszkiewiczowi (Front Południowy).

18 sierpnia, po starciach pod Stanisławowem, Łosicami i Sławatyczami, siły polskie znalazły się na linii Wyszków-Stanisławów-Drohiczyn-Siemiatycze-Janów Podlaski-Kodeń.
W tym czasie 5. Armia gen. Sikorskiego, wiążąc przeważające siły sowieckie nacierające na nią z zachodu, przeszła do natarcia w kierunku wschodnim, zdobywając Pułtusk, a następnie Serock.

Działania pościgowe wojsk polskich

19 sierpnia jednostki polskie na rozkaz Piłsudskiego przeszły do działań pościgowych, starając się uniemożliwić odwrót głównych sił Tuchaczewskiego, znajdujących się na północ od Warszawy.

21 sierpnia rozpoczęła się decydująca faza działań pościgowych: 1. dywizja piechoty z 3. Armii polskiej sforsowała Narew pod Rybakami, odcinając drogę odwrotu resztkom XVI armii sowieckiej w kierunku na Białystok, natomiast 15. dywizja piechoty z 4. Armii polskiej, po opanowaniu Wysokiego Mazowieckiego, odcięła odwrót oddziałom XV Armii sowieckiej z rejonu Ostrołęki.

Podobnie 5. Armia polska przesunęła się w kierunku Mławy. IV Armia bolszewicka, nie wiedząc o klęsce pod Warszawą, zgodnie z wytycznymi atakowała Włocławek – zamykając sobie w ten sposób drogę odwrotu.

W tej sytuacji jedynym wyjściem dla oddziałów sowieckich było przekroczenie granicy Prus Wschodnich, co też zrobiły 24 sierpnia. Tam część z nich została rozbrojona.

Według odnalezionych w ostatnich latach i ujawnionych w sierpniu 2005 r. dokumentów Centralnego Archiwum Wojskowego, już we wrześniu 1919 r. szyfry Armii Czerwonej zostały złamane przez por. Jana Kowalewskiego. Manewr polskiej kontrofensywy udał się zatem m.in. dzięki znajomości planów i rozkazów strony rosyjskiej i umiejętności wykorzystania tej wiedzy przez polskie dowództwo.

25 sierpnia polskie oddziały doszły do granicy pruskiej, kończąc tym samym działania pościgowe.

Osiemnasta przełomowa bitwa w historii świata

W wyniku Bitwy Warszawskiej straty strony polskiej wyniosły: ok. 4,5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i 10 tys. zaginionych.

Straty zadane Sowietom nie są znane. Przyjmuje się, że ok. 25 tys. żołnierzy Armii Czerwonej poległo lub było ciężko rannych, 60 tys. trafiło do polskiej niewoli, a 45 tys. zostało internowanych przez Niemców.

Według odnalezionych w ostatnich latach i ujawnionych w sierpniu 2005 roku dokumentów Centralnego Archiwum Wojskowego, już we wrześniu 1919 roku szyfry Armii Czerwonej zostały złamane przez por. Jana Kowalewskiego. Manewr polskiej kontrofensywy udał się zatem m.in. dzięki znajomości planów i rozkazów strony rosyjskiej i umiejętności wykorzystania tej wiedzy przez polskie dowództwo.

Bitwa Warszawska została uznana za 18. przełomową bitwę w historii świata. Zadecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę i zatrzymała marsz rewolucji bolszewickiej na Europę Zachodnią.

Znadniemna.pl za PAP

W dniach 13–15 sierpnia 1920 r. na przedpolach Warszawy rozegrała się decydująca bitwa wojny polsko-bolszewickiej. Określana mianem „cudu nad Wisłą” i uznawana za 18. przełomową bitwę w historii świata zadecydowała o zachowaniu przez Polskę niepodległości i uratowaniu Europy przed bolszewizmem. [caption id="attachment_40971" align="alignnone" width="480"] Polscy żołnierze

Jak co roku przed Świętem Wojska Polskiego, upamiętniającym jedno z najważniejszych w dziejach świata starcie militarne, zwycięstwo Wojska Polskiego nad Armia Czerwoną w 1920 roku, zwane Bitwą Warszawską, terenowe oddziały Związku Polaków na Białorusi przygotowują się do obchodów kolejnej rocznicy zwycięstwa polskiego oręża, sprzątając i porządkując rozsiane po całej Białorusi polskie nekropolie wojenne i pojedyncze groby polskich żołnierzy.

Utrzymywanie we wzorowym porządku polskich miejsc pamięci jest jednym z priorytetowych kierunków działalności ZPB. Tym bardziej, że już jutro, 15 sierpnia, czyli w Dniu Wojska Polskiego, Zarząd Główny ZPB na czele z prezes Andżeliką Borys wspólnie z polskimi dyplomatami z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie wybiorą się w podróż po rozsianych po Grodzieńszczyźnie grobach polskich żołnierzy, poległych w wojnie polsko-bolszewickiej i innych wojnach oraz konfliktach zbrojnych, aby oddać hołd poległym za Ojczyznę bohaterom i pomodlić się za ich dusze.

Podobnie, jak w Grodnie, Święto Wojska Polskiego będzie jutro obchodzone przez członków ZPB w całej Białorusi, m.in. na terenie brzeskiego okręgu konsularnego.

Czekając na wizyty delegacji Zarządu Głównego ZPB i polskich dyplomatów w swoich miejscowościach mieszkający w nich członkowie ZPB w tych dniach masowo sprzątają polskie cmentarze wojenne i pojedyncze groby żołnierzy, o czym możecie się Państwo przekonać ze zdjęć, zrobionych m.in. na cmentarzach i kwaterach wojennych w Wołkowysku, Lidzie, Surkontach, Wiewiórce, Wasiliszkach, Jancewiczach i w Brześciu.

W tym roku okres obchodów Święta Wojska Polskiego zbiegnie się w czasie z 75. rocznicą legendarnej Bitwy o Surkonty, stoczonej przez oddział Armii Krajowej dowodzony przez jednego z autorów Operacji „Ostra Brama” ppłka Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza” 21 sierpnia 1944 roku.

Tę rocznicę ZPB będzie tradycyjnie obchodził osobno, a na jubileuszowe obchody Bitwy o Surkonty na zaproszenie ZPB przybędzie minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP Anna Szmidt-Rodziewicz.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć, zrobionych przez działaczy ZPB:

Lida

Surkonty

Wasiliszki

Jancewicze

Wołkowysk

Wewiórka

Brześć

Znadniemna.pl

Jak co roku przed Świętem Wojska Polskiego, upamiętniającym jedno z najważniejszych w dziejach świata starcie militarne, zwycięstwo Wojska Polskiego nad Armia Czerwoną w 1920 roku, zwane Bitwą Warszawską, terenowe oddziały Związku Polaków na Białorusi przygotowują się do obchodów kolejnej rocznicy zwycięstwa polskiego oręża, sprzątając i

Objazd grobów i miejsc upamiętnień polskich żołnierzy znajdujących się na terenie obwodu mińskiego, zorganizował w niedzielę Związek Polaków na Białorusi. „Żyją tak długo, dopóki my o nich pamiętamy” – powiedziała Andżelika Borys, szefowa ZPB.

Pierwszym punktem uroczystości były Kuropaty na obrzeżach Mińska, gdzie spoczywają ofiary represji z czasów sowieckich, w tym Polacy.

„Myślimy dzisiaj o tych wszystkich, którzy walczyli o Polskę i zginęli za nią. Dzięki nim możemy dzisiaj żyć w wolnym kraju” – mówił radca ambasady RP Marcin Wojciechowski.
„Sierpień to szczególny miesiąc, w którym wspominamy ważne dla Polski daty – powstanie warszawskie, Święto Wojska Polskiego. Za chwilę będziemy obchodzić 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej 1 września” – dodał Wojciechowski.

„Każda ofiara powinna być upamiętniona i ustalona z imienia i nazwiska. Tak w Polsce rozumiemy pamięć i nasz obowiązek wobec przodków” – mówił dyplomata, dziękując Polakom z Białorusi za dbanie o miejsca pamięci.

Na terenie lasu w Kuropatach stalinowskie NKWD rozstrzeliwało represjonowanych. Według różnych szacunków w tamtejszych dołach śmierci spoczywa od kilkudziesięciu tysięcy do 250 tys. ofiar, wśród nich są także Polacy.

Wśród bezimiennych ofiar Kuropat są nie tylko osoby narodowości polskiej, które żyły w ZSRR i były represjonowane, ale także obywatele II RP, zamordowani w latach 1939-1941.

„W symboliczny sposób oddajemy tu hołd tysiącom polskich oficerów i żołnierzy, którzy zginęli na ziemi mińskiej” – mówił Andrzej Poczobut z ZPB, przypominając, że po upadku Polski we wrześniu 1939 r. wielu Polaków walczyło – także z ZSRR – w różnych podziemnych formacjach zbrojnych.

„Na terenach dzisiejszej Białorusi są tysiące grobów polskich żołnierzy. My w ZPB uważamy za swój obowiązek pamięć o nich, bo oni żyją, dopóki my pamiętamy” – powiedziała Borys.

Kilkudziesięcioosobowa grupa działaczy ZPB odwiedziła następnie Raków i Iwieniec niedaleko Mińska, gdzie znajdują się m.in. upamiętnienia Stołpecko-Nalibockiego Zgrupowania AK. W czasie całodniowego objazdu jego uczestnicy odwiedzą inne miejsca związane z pamięcią żołnierzy AK, ale także Korpusu Ochrony Pogranicza, który 17 września 1939 r. jako pierwsza formacja przyjął uderzenie Armii Czerwonej, atakującej Polskę na mocy podpisanego z Niemcami paktu Ribbentrop-Mołotow.

Na trasie objazdu znajdują się także żołnierzy i policjantów, którzy polegli w czasie wojny polsko-bolszewickiej.

Zapraszamy na fotoreportaż z objazdu autorstwa Andrzeja Poczobuta:

Kuropaty:

Raków

Iwieniec i Derewnoje

Stołpce

Nowy Świerżeń

Nieśwież

Kleck

Snów

Juszkiewicze

Znadniemna.pl za Justyna Prus (PAP), Fot.: facebook.com/Andrzej Poczobut i novychas.by

Objazd grobów i miejsc upamiętnień polskich żołnierzy znajdujących się na terenie obwodu mińskiego, zorganizował w niedzielę Związek Polaków na Białorusi. „Żyją tak długo, dopóki my o nich pamiętamy” – powiedziała Andżelika Borys, szefowa ZPB. Pierwszym punktem uroczystości były Kuropaty na obrzeżach Mińska, gdzie spoczywają ofiary represji

Polscy nauczyciele na Białorusi przygotowują się do kolejnego roku szkolnego. W sobotę, 10 sierpnia, w Mińsku odbyło się spotkanie metodyczne przedstawicieli ponad 30 szkół i ośrodków nauczania języka polskiego ze środkowej i wschodniej Białorusi, w czasie którego pedagodzy otrzymali pomoce metodyczne od Związku Polaków na Białorusi.

Prezes ZPB Andżelika Borys demonstruje pomoce dydaktyczne, które zostały przekazane nauczycielom

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanego przez miejscowe władze, przekazała nauczycielom: mapy, podręczniki do nauczania języka polskiego i materiały dydaktyczne. W rozmowie z Polskim Radiem zwróciła uwagę na ciekawe pakiety edukacyjne zawierające w niewielkich opakowaniach między innymi godło i flagę Polski oraz podręcznik do nauki historii.

– To wszystko realizujemy zgodnie z projektem wspierania ośrodków nauczania języka polskiego na Białorusi wspólnie z Fundacją Pomoc Polakom na Wschodzie i Ministerstwem Edukacji Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej – powiedziała Andżelika Borys.

Zajęcia z metodyki nauczania języka polskiego poprowadziły z uczestnikami spotkania doświadczone nauczycielki wiceprezes, działającego przy ZPB Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich Anastazja Hakiri z Mohylewa i Jana Ukraińcewa ze Stołpców.

Zajęcia prowadzi Anastazja Hakiri, wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB

Zajęcia prowadzi Jana Ukraincewa

Nauczycielka literatury i języka polskiego w białoruskiej szkole państwowej w Mohylewie, Anastazja Hakiri, zwróciła uwagę, że to już kolejna pomoc edukacyjna dla jej placówki. – W minionym roku też otrzymaliśmy wielką pomoc. Dostaliśmy podręczniki, elementarze, plansze oraz gry edukacyjne. Pomoc trwa i dalej idziemy tą drogą – powiedziała Anastazja Hakiri. W szkole w Mohylewie na wschodniej Białorusi języka polskiego uczy się 270 uczniów. To jedna z największych tego typu placówek na Białorusi.

Znadniemna.pl za IAR/Fot.: Włodzimierz Pac/Polskie Radio i facebook.com

Polscy nauczyciele na Białorusi przygotowują się do kolejnego roku szkolnego. W sobotę, 10 sierpnia, w Mińsku odbyło się spotkanie metodyczne przedstawicieli ponad 30 szkół i ośrodków nauczania języka polskiego ze środkowej i wschodniej Białorusi, w czasie którego pedagodzy otrzymali pomoce metodyczne od Związku Polaków na

Prezydent Litwy Gitanas Nauseda zatwierdził w środę skład odnowionego rządu premiera Sauliusa Skvernelisa, w którym jest trzech nowych ministrów. Po raz pierwszy w 14-osobowym gabinecie jest aż dwoje ministrów narodowości polskiej.

Polacy w rządzie Litwy – Jarosław Narkiewicz i Rita Tamašunienė, źródło twitter Joanna Bożerodska rw.lt

Ministrem spraw wewnętrznych została posłanka Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR) Rita Tamaszuniene, a ministrem transportu – poseł tej samej partii Jarosław Narkiewicz.

– Sądzę, że zdołamy sprostać naszym obowiązkom, reprezentować naszą partię, realizować program rządu i zobowiązania zawarte w umowie koalicyjnej – powiedziała Tamaszuniene we wtorek po spotkaniu z prezydentem.

Zmiana zaszła też na stanowisku ministra rolnictwa. Szefem tego resortu został poseł Litewskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy (LSDDP) Andrius Palionis.

Nauseda zaznaczył w środę, że celem rządu jest „kontynuowanie działalności i jej przejrzystość”. Premier wyraził nadzieję na konstruktywną współpracę rządu i prezydenta.

Na początku lipca cztery litewskie partie podpisały nową umowę koalicyjną. Do Litewskiego Związku Rolników i Zielonych (LVZS), z której wywodzi się premier Skvernelis, i LSDDP dołączyły Porządek i Sprawiedliwość (TT) oraz AWPL-ZChR.

Decyzja o utworzeniu nowej koalicji rządzącej zapadła w wyniku majowych wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Nauseda.

Znadniemna.pl za PAP

Prezydent Litwy Gitanas Nauseda zatwierdził w środę skład odnowionego rządu premiera Sauliusa Skvernelisa, w którym jest trzech nowych ministrów. Po raz pierwszy w 14-osobowym gabinecie jest aż dwoje ministrów narodowości polskiej. [caption id="attachment_40868" align="alignnone" width="480"] Polacy w rządzie Litwy - Jarosław Narkiewicz i Rita Tamašunienė, źródło

Dobre wiadomości dla turystów – ale nie dla wszystkich. Najnowszy dekret Aleksandra Łukaszenki przewiduje jednak pewne ograniczenia.

O podpisaniu prezydenckiego dekretu powiększającego strefę bezwizową na Grodzieńszczyźnie i w obwodzie brzeskim poinformował w miniony piątek premier Białorusi Siarhiej Rumas. Nie powiedział jednak wtedy, jakie terytoria zostaną włączone do niej włączone i kiedy dekret wejdzie w życie.

Trzeba było na to poczekać do dziś, kiedy na stronie prezydenta Białorusi oficjalnie opublikowano o podpisaniu dekretu. Stanowi on, że obywatele z 73 państw (w tym Polski) będą mogli przebywać w nadgranicznej strefie aż 15 dni (obecnie 10), a wjeżdżać na Białoruś – przez dwa dodatkowe przejścia graniczne: Soleczniki – Bieniakonie z Litwą i Bobrowniki – Berestowica (Brzostowica) z Polską. Teraz będzie ich więc 14.

Obecne dwie strefy bezwizowe wokół Grodna i Brześcia zostaną zaś połączone w jedną, a jej grodzieńska część będzie powiększona o kolejne pięć rejonów – brzostowicki, wołkowyski, werenowski, lidzki i szczuczyński.

Nie oznacza to jednak, że zagranicznym turystom pozwolono całkowicie swobodnie poruszać się po całej nowej strefie.

– Cudzoziemcy będą mogli przemieszczać się bez wiz po całym terytorium zachodnich obwodów pod warunkiem podróżowania w zorganizowanych grupach turystycznych po trasach przewidujących zwiedzanie obszaru bezwizowego „Brześć – Grodno” – czytamy w komentarzu do dokumentu.

Na szczegóły trzeba będzie zapewne poczekać – dekret nabierze mocy prawnej po trzech miesiącach od daty jego publikacji.

Zasady bezwizowego pobytu na Białorusi dla cudzoziemców przylatujących na lotnisko w Mińsku pozostają bez zmian. Mogą oni przebywać na Białorusi do 30 dni, pod warunkiem, że opuszczą kraj w ten sam sposób.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Dobre wiadomości dla turystów – ale nie dla wszystkich. Najnowszy dekret Aleksandra Łukaszenki przewiduje jednak pewne ograniczenia. O podpisaniu prezydenckiego dekretu powiększającego strefę bezwizową na Grodzieńszczyźnie i w obwodzie brzeskim poinformował w miniony piątek premier Białorusi Siarhiej Rumas. Nie powiedział jednak wtedy, jakie terytoria zostaną włączone

„Język polski bez granic”– to projekt multimedialny dla Polaków na Wschodzie i Polonii na całym świecie tworzony przez redakcję Polskiego Radia.

Fot.: Max Pixel , CC0 Public Domain

Celem projektu jest podnoszenie świadomości językowej​ i promocja języka polskiego poza granicami kraju. Założeniem jest również ugruntowanie poczucia, że poprzez język można wzmacniać swoją narodową tożsamość oraz uświadomienie Polakom mieszkającym poza granicami kraju, że polszczyzna jest wartością samą w sobie, jest wspólnym dobrem, dlatego warto o nią dbać i przekazywać następnym pokoleniom.

Do tej pory opublikowano 5 audycji w ramach cyklu „Język Polski bez granic”:

„Polacy nie gęsi, iż swój język mają”

Rola języka polskiego w utrzymaniu tożsamości narodowej

Kultura języka polskiego a codzienność. Język literacki a potoczny

Język polski – trudny dla cudzoziemców, ciekawy dla językoznawców

Związki frazeologiczne – ciekawe połączenia słów w języku polskim

Audycja jest współfinansowana przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za Granicą.

Znadniemna.pl za Polskie Radio

 

„Język polski bez granic”– to projekt multimedialny dla Polaków na Wschodzie i Polonii na całym świecie tworzony przez redakcję Polskiego Radia. [caption id="attachment_40862" align="alignnone" width="480"] Fot.: Max Pixel , CC0 Public Domain[/caption] Celem projektu jest podnoszenie świadomości językowej​ i promocja języka polskiego poza granicami kraju. Założeniem jest

Umiarkowana polityka białoruskich władz przywracająca język białoruski w sferze publicznej nie odnosi rezultatów. Na Białorusi coraz mniej uczniów uczy się w języku ojczystym.

W roku szkolnym 2018/2019 jedynie 9,7 proc. uczniów pierwszych klas uczyło się po białorusku i liczba ta z roku na rok się zmiesza. Cztery lata temu odsetek ten wynosił bowiem 12,1 proc.

Najmniej dzieci zaczyna naukę po białorusku w miastach, bo jedynie 1,4 proc. Najwięcej miejskich uczniów w białoruskich klasach było w Mińsku – 2,7 proc., najmniej w miastach w obwodzie witebskim na wschodzie kraju – 0,1 proc.

Nieco lepiej pod tym względem jest na wsi, gdzie procent pierwszoklasistów uczących się po białorusku wynosi 53,7 proc., w skali kraju, a 72,4 proc. w obwodzie grodzieńskim i jedynie 45,8 proc. w obwodzie witebskim.

Dla porównania w roku szkolnym 2014/2015 w miastach odsetek pierwszaków z klas białoruskojęzycznych wyniósł 1,7 proc., na wsiach 59,6 proc.

Cytowany przez portal Rebenok.by ekspert Wiktar Iwanowicz stwierdza, że „w kraju nie ma i nie było żadnej miękkiej białorusizacji”. Przypomina, że masowy odwrót od języka białoruskiego w edukacji miał miejsce w 1995 roku. W 1994 roku do białoruskojęzycznych klas trafiło 58 proc. uczniów, rok później już tylko 19,5 proc. Zbiegło się to z dojściem do władzy Aleksandra Łukaszenki, który rozpoczął politykę faworyzowania rosyjskiego.

Tzw. miękka białorusizacja spotyka się również ze zmasowaną krytyką ze strony rosyjskich mediów i polityków, którzy upatrują w niej próby dyskryminacji dominującego na Białorusi języka rosyjskiego.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Umiarkowana polityka białoruskich władz przywracająca język białoruski w sferze publicznej nie odnosi rezultatów. Na Białorusi coraz mniej uczniów uczy się w języku ojczystym. W roku szkolnym 2018/2019 jedynie 9,7 proc. uczniów pierwszych klas uczyło się po białorusku i liczba ta z roku na rok się zmiesza.

Opór zbrojny polskich żołnierzy i ludności cywilnej Grodna we wrześniu 1939 r. wobec wkraczających wojsk sowieckich, bardziej niż gdziekolwiek na całym obszarze zajmowanym przez Armię Czerwoną dowiódł, iż inkorporacja ziem II Rzeczpospolitej w skład ZSRR nie będzie zadaniem łatwym.

Wówczas, gdy na ulicach Grodna toczyły się zażarte starcia, ekipa oficerów na czele z podpułkownikiem Straży Granicznej, a zarazem oficerem «dywersji pozafrontowej», Franciszkiem Ślęczką na rozkaz dowódcy Okręgu III Wojska Polskiego gen. bryg. Józefa Olszyny-Wilczyńskiego zaczęła uruchamiać na podlegającym mu terenie sieć konspiracyjną. Zaplecze tworzonej sieci stanowili ludzie z tzw. «dywersji pozafrontowej», których przed wojną szkolił II Oddział Sztabu Głównego.

Poczynania podpułkownika Franciszka Ślęczki (później ps. Krak) wspierali oficerowie Straży Granicznej oraz harcerze i działacze strzeleccy. Wkrótce powstała organizacja podziemna, obejmująca swym zasięgiem Grodzieńszczyznę i Białostocczyznę i posiadująca kontakty z podobnymi organizacjami w Wilnie, Białymstoku, Wołkowysku i na Suwalszczyźnie. Zaraz po zakończeniu walk w Grodnie 23 września 1939 r. ppłk. Franciszek Ślęczka wraz z porucznikiem Sienkiewiczem, ps. Prus, wyruszyli do Białegostoku. Na organizatora podziemia w Grodnie został wyznaczony kapitan Stanisław Siedlecki, ps. Hańcza, z 41. Pułku Piechoty, który wraz z podporucznikiem rezerwy Aleksandrem Polanką, ps. Olek, z 76. Pułku Piechoty przystąpił do pracy. Najbardziej aktywnymi w tym czasie były ośrodki konspiracyjne Grodna i Białegostoku.

Franciszek Ślęczka powinien był stworzyć centrum dowódcze podziemia i nawiązać łączność z powstającymi samorzutnie organizacjami. Takie centrum zostało stworzone w Białymstoku z zapasowymi punktami dowodzenia w Mostach i Wysokiem Mazowieckiem. «Krak» podporządkował sobie szereg organizacji. Kierownik organizacji Armia Polska w Kraju – odcinek Łomża-Grodno porucznik Antoni Iglewski został jego zastępcą. W połowie października 1939 r. przez majora Stefana Drewnowskiego, ps. «Brzoza», nawiązano pierwszy kontakt organizacyjny z Komendą Główną Służby Zwycięstwu Polski (SZP) w Warszawie.

Komórki organizacyjne SZP powstały w Grodnie, Skidlu, Jeziorach, Szczuczynie, Marcińkańcach, Druskiennikach i Bohatyrowiczach. Po wyjeździe pierwszego komendanta Okręgu Białystok ppłk. Franciszka Ślęczki do Warszawy i niedługim pobycie wyznaczonych na jego miejsce według różnych wersji komendantów kapitana Henryka Koppela, ps. Henryk, i majora Feliksa Banasińskiego faktycznie funkcje Komendanta Okręgu Białystok SZP, przekształconej w listopadzie 1939 r. w Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), zaczął pełnić por. Antoni Iglewski. O tym okresie działalności konspiracyjnej w Grodnie można sądzić na podstawie nielicznych relacji świadków i uczestników oraz dostępnych na dzień dzisiejszy źródeł NKWD. Ksiądz Stanisław Borowczyk, proboszcz parafii w Adamowiczach koło Grodna, informuje, że w listopadzie 1939 r. wstąpił do tajnej organizacji wojskowej i złożył przysięgę na ręce porucznika Liwskiego, komendanta Obwodu Grodno. Równocześnie przyjął obowiązki komendanta rejonu, części powiatu augustowskigo.

W swej relacji ksiądz Borowczyk pisze: «Po aresztowaniu komendy w Grodnie w lutym 1940 r. pracuję w swoim rejonie, zaprzysięgam nowych członków, gromadzę broń i objeżdżam placówki. Porucznikowi Liwskiemu ułatwiam ucieczkę do Lwowa i od niego otrzymuję rozkaz objęcia obwodu Grodno aż do odwołania. W ciężkich warunkach pracuję bądź w Grodnie bądź w terenie. Aresztuje NKWD mego adiutanta ppor. Koteckiego, zmieniam stale miejsca pobytu. 21 marca 1940 r. agenci NKWD przebrani po cywilnemu ujęli mnie przy kościele w Adamowiczach, ale ludność i żołnierze uwolnili mnie z rąk NKWD». Później ksiądz ukrywał się, przekroczył granicę niemiecką i został aresztowany przez niemiecką straż graniczną.

Z tej relacji wynika, że komendantem Obwodu Grodno przed księdzem Borowczykiem był porucznik Liwski. Sam ksiądz uważał się za żołnierza ZWZ, ale czy naprawdę była ta organizacja SZP- -ZWZ, powiedzieć trudno. Zdaniem autora niniejszego artykułu, ksiądz Borowczyk raczej należał do Polskiej Organizacji Wojskowej. Organizacja ta powstała z połączenia organizacji tworzonej przez kapitana Piotra Dąbrowskiego i organizacji powstałej w Grodnie z ramienia wileńskiego Komisariatu Rządu. Jak wynika z dokumentów NKWD, 24 września 1939 r., kapitan Piotr Dąbrowski z Lidy nawiązał kontakt z doktorem Jerzym Wysockim w Wilnie i rozpoczął tworzenie organizacji w Białymstoku, Grodnie i Lidzie. Przedtem Dąbrowski mieszkał w Suwałkach, gdzie służył w 41. Pułku Piechoty (a więc w tym samym co i kap. Stanisław Siedlecki).

Od 1 października do 1 grudnia 1939 r. działał on głównie w tych miastach, gdzie zwerbował 16 osób z grona kierownictwa, którzy stworzyli organizację liczącą 200 osób. Kierownikiem organizacji POW (pod taką nazwą figuruje ta organizacja w dokumentach NKWD) w Grodnie był major w stanie spoczynku Jan Rożański. Zdaniem Tomasza Strzembosza kpt. Dąbrowski w swojej działalności również opierał się na komórkach «dywersji pozafrontowej». Grodno zaś było jednym z najważniejszych ośrodków tej «dywersji».

W końcu 1939 r. z grodzieńską konspiracją skontaktował się przedstawiciel polskiej partyzantki działającej w lasach skidelskich Zbigniew Koźliński. Dokonał tego przy pomocy swego ojca Edwarda, który był majorem w stanie spoczynku, mieszkał w Lidzie i był zaangażowany w działalność polskich wojskowych służb specjalnych. 15 kwietnia 1940 r. pułkownik Stefan Rowecki meldował o tym, że na terenie Białostockiego Okręgu ZWZ istnieje rozmieszczony w trzech grupach oddział partyzancki majora R. Tomasz Strzembosz uważał, że rozmowa dotyczyła jednego z grodzieńskich dowódców partyzantów w Puszczy Ruskiej i lasach skidelskich.

A więc czy nie był czasem ten major R. majorem Janem Rożańskim? Autor zdaje sobie sprawę z tego, że cały ten łańcuch rozmyślań został zbudowany jedynie na przypuszczeniach nieopartych niestety na żadnych dowodach, któreby łączyły te fakty w jedyną całość i który prócz innego przewiduje istnienie kontaktów pomiędzy POW a ZWZ, czego nie można wykluczyć, ale nie można też udowodnić. Powróćmy jednak do Dąbrowskiego. Od 1 do 5 grudnia 1939 r. przebywał on w Wilnie u Wysockiego, który zlecił mu zreorganizować siatkę konspiracyjną. Na czele organizacji powinien był stać sztab składający się z pięciu członków, którzy mieli kierować oddziałami.

Przemiany Wysocki tłumaczył przybyciem do Wilna ministra polskiego rządu Zdziechowskiego i jego poleceniem przekształcenia POW w «ekspozyturę polskiego rządu». Według wszelkiego prawdopodobieństwa grupa Jerzego Wysockiego przedtem weszła w skład większej wileńskiej organizacji o nazwie Komisariat Rządu. Dowodem na korzyść tego przypuszczenia jest fakt aresztowania przez litewską policję bezpieczeństwa na początku 1940 r. członków kierownictwa Komisariatu Rządu, pośród których wymieniony jest Jerzy Wysocki. 24 grudnia do Piotra Dąbrowskiego przybywa kurier «ośrodka wileńskiego» Adam Turel, który przywiózł mu kontakty w Grodnie i Białymstoku. W Grodnie razem tworzą sztab organizacji na zasadach nowej struktury. W jego skład weszli Murzyńska, Koczarowski, Rusiecki i Kamiński (później wszyscy zostali aresztowani).

W ten sposób możliwe, że odbyło się połączenie organizacji tworzonej przez Dąbrowskiego i organizacji, w której działał Adam Turel. Jej nazwą pozostała POW. Jak wynika z dokumentów NKWD, jeden z organizatorów POW Paweł Komar zeznał, że tworzył z Koczarowskim organizację zgodnie z rozkazem «przybyłego z Litwy kuriera francuskiego attache na zlecenie rządu Sikorskiego» Zygmunta Sidorczyka, ps. Wirski, ale nie wymienił Piotra Dąbrowskiego. A według danych litewskiej policji bezpieczeństwa w Komisariacie Rządu w oddziale B kierownikiem B-2 był Zygmunt Sroczyński, ps. Zawirski Sławomir, B-3 Jerzy Wysocki. Według wszelkiego prawdopodobieństwa Zygmunt Sidorczyk był Zygmuntem Sroczyńskim. Podstawową komórką była «dziesiątka».

Co prawda, Paweł Komar w swych zeznaniach w NKWD twierdził, iż Zygmunt Sidorczyk polecił tworzenie «trójek», kierownicy których mieli tworzyć oddziały: wojskowy, wywiadu i ogólny. Filie organizacji bardzo trudno zidentyfikować, była bowiem ta nazwa popularna zarówno w sferach konspiracyjnych, jak i enkawudowskich, dla których już w latach 30. występowała jako synonim rzekomej, lecz dla nich realnej, polskiej działalności wywrotowej na terenach ZSRR. Może nawet gdzieś intuicyjnie wyczuwając, iż taka nazwa będzie brzmiała przekonywująco dla oficerów śledczych i pragnąc ukryć prawdziwą nazwę organizacji, aresztowani podawali te miano. Nie wykluczono także, iż czasem NKWD-ziści nadawali taką nazwę organizacjom, których nazw nie udawało się rozszyfrować. W każdym razie trudno wszystkie polskie organizacje podziemne, występujące pod mianem POW, utożsamiać ze strukturą konspiracyjną znaną jako grodzieńska Polska Organizacja Wojskowa. Wiadomo natomiast, iż organizacja ta miała swoje placówki poza Grodnem i Białostocczyzną.

Do najbardziej znanych kurierów, którzy sprawowali łączność między filiami organizacji, należeli Tamara Horbaczewska-Podlach, Paweł Komar, Stanisław Kamiński. Najbardziej szczegółową informację o grodzieńskiej POW, opartą na materiałach NKWD, podaje Rafał Wnuk. Według niego, Tamara Podlach wciągnęła do POW m.in. wychowawczynię z internatu Liceum Pedagogicznego im. Elizy Orzeszkowej hm. Jadwigę Onuszko. Na przełomie września i października 1939 r. instruktorka ta zachęciła grupę uczennic – młodych harcerek – do przepisywania i rozplakatowywania patriotycznych odezw do ludności. W grudniu 1939 r. władze sowieckie zlikwidowały internat, a szkołę przekształciły w koedukacyjne liceum z sowieckim programem nauczania.

Konspiracja zamarła prawdopodobnie wraz z likwidacją internatu, w którym mieszkała większość zaangażowanych w nielegalną działalność uczennic. Onuszko została natomiast aresztowana na początku 1940 roku. Komórkę POW złożoną z grodzieńskich gimnazjalistów zbudował Marian Pancewicz. W styczniu 1940 r. nauczycielka Marta Wiłmusowa stworzyła komórkę POW, w której znalazło się wiele gimnazjalistek z uczonych przez nią klas. Do organizacji należały: Halina Bielecka, Maria Chyrzewska, Marta Furgalska, Maria Kapała, Wiktoria Kapała, Halina Korulska, Maria Korulska, Alicja Kościuszko, Cecylia Smyk, Lilia Szejnicka, Zuzanna Zdrojewska, Ruta Żelazowska. Dziewczęta gromadziły medykamenty i przygotowywały się do pełnienia służby pielęgniarskiej podczas przyszłego powstania.

W końcu stycznia rozkleiły w mieście kilka ręcznie przepisanych odezw, potępiających zamykanie szkól w języku polskim i nawołujących rodziców, by pisali do inspektoratu Szkolnego w Grodnie podania o przeniesienie ich dzieci do szkół polskich i zatrzymywali dzieci w domu do momentu ich przyjęcia do szkoły polskiej. Komórka POW przy Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Grodnie zrzeszała zarówno uczniów, jak i absolwentów. Jako «starszy grupy» dowodził nią ppor. Stanisław Szkuto. W grupie tej znaleźli się m.in.: Zbigniew Bielewski, Ryszard Bucholc, Buzanowski, ps. Beton, Wacław Czerniawski, Dowgiałło, Gajewski, Gawryluk, sierż. Gil, Tadeusz Głowacz, Edward Jaworski, Michał Jurczyk, ps. Mały, Stanisław Jurkiewicz, Kaziukiewicz, Henryk Kisielewski, por. Komar, Konecki, Kułak, Leon Łowiekiewicz, Łukaszewicz, Jan Małyszko, Stanisław Moderski, Nawrocki, Andrzej Niżyński, Lech Popławski, Eugeniusz Roch, Marian Rodzik, Romanowski, Rzeźniwski, Stanisław Starczewski, Szajda, Tarasiewicz, Zaniewski, Mikołaj Złatski.

Członkowie tej grupy POW zdołali zgromadzić 5 granatów, dwie miny, jeden z członków POW znał jakoby miejsce ukrycia 200 karabinów przez oddziały Wojska Polskiego. W podgrodzieńskich Grandziczach siatkę budował działający z upoważnienia POW Wacław Szemet. Sam zaprzysiężony w Grodnie przez Józefa Sielwiesiuka, na początku stycznia 1940 r. zwołał zebranie kilkunastu potencjalnych konspiratorów w mieszkaniu pchor. Leona Wołka-Łaniewskiego. W zebraniu wzięli udział: Edward Bohatyrowicz, Erazm Fedorowicz, Michał Fedorowicz, Piotr Grajewski, Karol Jarecki, Wacław Kuncewicz, Wincenty Rapejko, Romańczuk, Józef Roszczewski, Kazimierz Szemet, Stanisław Szemet, pchor. Leon Wołk-Łaniewski. Wacław Szemet odebrał od nich przysięgę na krzyż, polecił zbudowanie własnych dziesiątek i upoważnił do odbierania przysięgi organizacyjnej. Z POW związała się też powstała w końcu 1939 r. w Grandziczach grupa Koczarowskiego (ps. Poseł, Mazur) złożona z ludzi dorosłych.

Niebawem «Posłowi» podporządkowała się młodzieżowa POW. W końcu stycznia na czele siatki młodzieżowej stanął Czesław Gliński, przy którym powstał sztab młodzieżowej POW, składający się z Władysława Skarubko (Skorupko?), Stanisława Skokowskiego «Edmunda», Michała Waszkiewicza. Łącznikami «Posła» byli uczniowie gimnazjum: Stanisław Blusiewicz, Tadeusz Jacek, Mabicki. W styczniu 1940 roku utworzono komórkę POW w Głowieńczycach koło Sopoćkiń. Członkami tej placówki byli m.in.: Bronisław Domulewicz, Maria Popieluk i Janina Prośniewska. W grudniu 1940 r. w Grodnie członek sztabu POW Gerard Rusiecki budował komórki POW złożone z ludzi dorosłych, a jego zastępcą i najbliższym współpracownikiem był Zygmunt Kowalewski.

Znane są nazwiska kilku członków tej siatki: Józef Anderman, Jan Krawcew, Nowak, Władysław Tetnicki. Rusiecki powołał do życia dwie piątki bojowe. Zadaniem ich członków była fizyczna likwidacja agentury NKWD, zdobywanie środków finansowych na potrzeby POW, a w momencie wybuchu powstania – stworzenie policji i rozprawienie się ze z osobami, które współpracowały z Sowietami, były zdrajcami, kolaborantami i doradcami. Rusiecki uczył członków piątek obchodzenia się z bronią, głównie krótką, organizował też spotkania dyskusyjne na temat sytuacji politycznej. Róża Jasinowska-Horak w swojej relacji tak opisuje działalność POW: «Do organizacji przyjmowano od 16 lat. Często dzieciaki dodawały sobie lat, żeby być przyjętym. Najwięcej było ze szkół średnich.

Harcerze, harcerki, pewiaczki (Przysposobienie Wojskowe Kobiet). Należała młodzież pozaszkolna i całe rodziny. Zadaniem organizacji było przygotowanie do powszechnego powstania z polecenia Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego. Gromadzono broń i amunicję pozostałą po walkach w mieście i w terenie (duży w tym udział miał ojczym Tamary Horbaczewskiej-Podlach). Prowadzono szkolenie wojskowe i sanitarne, nawiązywano kontakty z ukrywającymi się w lasach wojskowymi i policjantami, dostarczając im odzież cywilną i fałszywe dokumenty. Ściganych przez NKWD przeprawiano na Litwę i na niemiecką stronę. Pomagano więźniom i ich rodzinom. Zbierano informacje dotyczące wojsk sowieckich i NKWD. W organizacji była komórka wywiadowcza i dywersyjna.

W zakamarkach siedziby organizacji i Archiwum, gdzie pracował ojczym Tamary, przechowywano broń, a u mnie była skrzynka medykamentów, środków opatrunkowych i tym podobnych rzeczy, o które się postarałam. Wielu członków organizacji miało broń u siebie. Wielką ostoją dla organizacji były kolonie i wioski wśród lasów, gajówki i leśniczówki». W grudniu 1939 r. z jednym z organizatorów POW w Grodnie por. Janem Mieczkowskim skontaktował się Kazimierz Stemler. Na przełomie października i listopada 1939 roku w Białymstoku Stemler, por. Stefan Zdanowicz i ppor. Szczepan Lewicki rozpoczęli pracę w środowisku żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego.

W końcu listopada 1939 r. Lewicki udał się do Warszawy w celu nawiązania kontaktów z powstającym tam centralnym dowództwem polskiego podziemia. Wyprawa musiała się udać, gdyż na początku grudnia do Zdanowicza przybył z Warszawy kurier Stefan Tabaka. Przywiózł on instrukcje organizacyjne, nominację Kazimierza Stemlera na komendanta Okręgu Białystok i bliżej nieokreśloną sumę pieniędzy. Nie wiadomo, z ramienia jakiego centrum konspiracyjnego działał wówczas Tabaka. Być może był on wysłannikiem Służby Zwycięstwu Polski. Posiadając formalną nominację, Stemler przystąpił do jednoczenia drobnych organizacji w jedną siatkę. Po raz pierwszy Mieczkowski i Stemler spotkali się 9 grudnia 1939 roku w Białymstoku, ale Mieczkowski nie dał ostatecznej odpowiedzi na propozycję scalenia siatek. Decyzja o koordynowaniu działalności i nawiązaniu ścisłego kontaktu z Warszawą i Lwowem zapadła kilka dni później, podczas kolejnej wizyty. Mieczkowski przybył tym razem w towarzystwie por. Stanisława Kamińskiego, którego przedstawił jako szefa wydziału wojskowego grodzieńskiej POW. Stemler przekazał wówczas por. Mieczkowskiemu 200 zł na cele organizacyjne. W połowie grudnia 1939 r. odbyła się narada, w której udział wzięli: Kazimierz Stemler, Sławomir Zdanowicz, Jan Mieczkowski, kurier Stefan Tabaka i dwaj emisariusze z Warszawy – por. Wacław Januszek i Julian Skalski. Januszek przedstawił się jako wysłannik dowództwa podziemia na kraj i poinformował przybyłych, że ich zadaniem jest przygotowanie powstania w Białymstoku, Grodnie i całym regionie. Według Stemlera: «Po rozpoczęciu powstania do Białegostoku z Warszawy, w celu objęcia dowództwa, przybędzie Konieczny-Kowalski, jeden z członków warszawskiego centrum powstańczego». Postać Witolda Koniecznego-Kowalskiego w dziejach konspiracji polskiej jest dość tajemnicza. Zdaniem Rafała Wnuka, Konieczny na początku mógł współpracować z organizatorem SZP Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem i nawet współtworzyć z nim Bataliony Śmierci Strzelców Kresowych (BSSK), a później przeszedł na stronę Niemców, wskutek czego za BSSK utrwaliła się reputacja organizacji pracującej na wywiad niemiecki.

Mieczkowski i Stemler zameldowali, że organizacja nie jest jeszcze przygotowana do powstania, co zdziwiło Januszka, gdyż zdaniem Witolda Koniecznego-Kowalskiego siatka białostocka i grodzieńska osiągnęły już stan pełnej gotowości. W dalszej części narady dyskutowano o planach powstańczych oraz o tym, kto obejmie dowództwo. Zgodnie z informacjami Januszka i Tabaki w najbliższych dniach do Białegostoku miał dotrzeć oficer wyznaczony przez «warszawskie centrum» na komendanta podziemia na Białostocczyźnie. Po spotkaniu Skalski pojechał do Augustowa, Łomży i Grodna, by przekazać instrukcje tamtejszym siatkom.

W końcu grudnia 1939 r. na adres przekazany przez kuriera Stefana Tabakę przybył z Warszawy kpt. «Jan» (NN), który rozpoczął przejmowanie siatki od Stemlera. W tym samym czasie sam Tabaka i por. Wacław Januszek zostali aresztowani przez sowieckich pograniczników. 2 lub 3 stycznia 1940 r. w Białymstoku odbyło się spotkanie, w którym wzięli udział: Stemler, przybyły z Wilna pełnomocnik Komisariatu Rządu (Komisariat Rządu w grudniu 1939 r. wszedł do SZP-ZWZ) Adam Turel, reprezentujący kpt. Piotra Dąbrowskiego, Karol Rusiński, dowódca stuosobowej siatki konspiracyjnej działającej w powiatach białostockim i łomżyńskim ppor. Jan Buczyński, kwatermistrzyni organizacji Stemlera Maria Lisowa, por. Stanisław Kamiński i Gerard Rusiecki z grodzieńskiej POW oraz por. Sławomir Zdanowicz. Turel powiadomił zebranych, że dowództwo polskiej konspiracji znajduje się w Paryżu, a organizacja wileńska przez placówkę w Sztokholmie pozostaje z nim w stałej łączności.

Zakomunikował, że okręgi Związku Walki Zbrojnej budowane na obszarach włączonych do sowieckiej Białorusi mają podlegać dowództwu ZWZ w Wilnie, i przekazał polecenie, że konspiracja na Białostocczyźnie ma być scalona pod jego tymczasowym kierownictwem. Docelowo dowództwo miał objąć kpt. Dąbrowski, wytypowany na to stanowisko przez wileński ZWZ. Turel nakazał przystąpić do organizowania sztabu Okręgu Białystok ZWZ, z wyodrębnieniem oddziału wojskowego, wywiadowczego, kwatermistrzowsko-finansowego, oraz stworzyć bojówkę w celu wykonywania wyroków na współpracownikach NKWD. Do utrzymywania bezpośredniego kontaktu z dowództwem przyszły sztab miał otrzymać w przyszłości z Wilna radiostację. Sztab zamierzano powołać po dostarczeniu przez Turela i Dąbrowskiego przysłanych z Paryża instrukcji, ok. 20 stycznia 1940 r.

Następnego dnia Turel przedstawił Stemlerowi por. Kazimierza Szmidta i Bogdana Szubałę jako dowódców białostockiej siatki konspiracyjnej, po czym poinformował ich, że wszelkie rozkazy i instrukcje otrzymywać będą od Stemlera. Podczas pobytu w mieście Adam Turel spotkał się też z Janem Lipką i powiadomił go o decyzji zjednoczenia konspiracji i planowanym powrocie z Wilna kpt. Dąbrowskiego. Jan Lipka w listopadzie 1939 r. w Białymstoku zaczął tworzyć Związek Walki Czynnej o Niepodległość Polski. Był również związany z Piotrem Dąbrowskim. Organizacja Lipki miała swoją filię w Grodnie, niestety, żadnej informacji o tej filii na dzień dzisiejszy nie ma. W kwietniu 1940 r. Jan Lipka został aresztowany.

Z zagarniętych przez NKWD dokumentów wynika, że organizacja obejmowała Białystok, Grodno oraz rejony czyżewski, łapski, zambrowski i łomżyński. Poszczególni członkowie byli w Brześciu, Baranowiczach, Łucku, Warszawie i Lublinie. Organizacja powstała w listopadzie 1939 roku i liczyła 202 członków.

CDN…

Znadniemna.pl za Stanisław Silwanowicz/”Magazyn Polski na Uchodźstwie” nr 8 (163) 2019

Opór zbrojny polskich żołnierzy i ludności cywilnej Grodna we wrześniu 1939 r. wobec wkraczających wojsk sowieckich, bardziej niż gdziekolwiek na całym obszarze zajmowanym przez Armię Czerwoną dowiódł, iż inkorporacja ziem II Rzeczpospolitej w skład ZSRR nie będzie zadaniem łatwym. Wówczas, gdy na ulicach Grodna toczyły się zażarte starcia, ekipa

Kilkudziesięcioosobowa grupa dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w prowadzonych przez ZPB ośrodkach nauczania w Nowogródku, Mołodecznie, Smorgoniach oraz Grodnie, na zaproszenie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, spędziła pięć niezapomnianych dni w Gdańsku.

W ramach pobytu dzieci zwiedzali zabytki Gdańska i najważniejsze miejsca związane z najnowszą historią Polski. Dzięki życzliwości dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Karola Nawrockiego cała grupa bezpłatnie zwiedziła tę instytucję kultury z kierownikiem Działu Wystaw Bartłomiejem Garbą w charakterze przewodnika.

Młodzi Polacy z Białorusi gościli też w Europejskim Centrum Solidarności, do którego bezpłatny wstęp zapewnił im dyrektor placówki Basil Kerski.

Wśród odwiedzanych przez polską młodzież i dzieci z Białorusi gdańskich atrakcji, nie zabrakło Centrum Nauki Hevelianum, które wywarło na gościach niezapomniane wrażenie zarówno swoimi rozmiarami, jak i mnóstwem znajdujących się w nim intelektualnych atrakcji i ciekawostek.

Będąc nad morzem młodzi Polacy z Białorusi wykorzystali ciepłą słoneczną pogodę, aby poleżeć na plaży, a najodważniejsi – nawet wykąpali się w chłodnym Bałtyku.

Pobyty wakacyjne polskich dzieci z prowadzonych przez ZPB ośrodków nauczania w Gdańsku są wieloletnią tradycją. W latach ubiegłych młodych gości z Białorusi regularnie zapraszał śp. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. W tym roku tradycji stało się zadość dzięki gościnności jego następczyni – prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, której zastępca Piotr Borawski przyjął delegację z Białorusi w Urzędzie Miejskim Gdańska.

Znadniemna.pl

Kilkudziesięcioosobowa grupa dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w prowadzonych przez ZPB ośrodkach nauczania w Nowogródku, Mołodecznie, Smorgoniach oraz Grodnie, na zaproszenie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, spędziła pięć niezapomnianych dni w Gdańsku. W ramach pobytu dzieci zwiedzali zabytki Gdańska i najważniejsze miejsca związane z najnowszą

Skip to content