HomeStandard Blog Whole Post (Page 245)

Od teraz w mieście nad Niemnem można podziwiać jeden z dwóch najstarszych drewnianych budynków na Białorusi. To drewniany lamus z XVII wieku, który wchodził w skład nieistniejącego już klasztoru brygidek.

Niektórzy zadają sobie pytanie, jak w krainie lasów, jaką jest Białoruś, drewniany obiekt może być unikalny? Budownictwa drewnianego zawsze było tu dużo. Oprócz tego, że materiał ten nie jest wieczny, drewniane budynki spłonęły w pożarach lub zwyczajnie gniły.

I tak wyszło, że budynki drewniane z XVII wieku zostały na Białorusi tylko dwa.

– To cerkiew z 1617 roku we wsi Porpliszcze w rejonie dokszyckim i grodzieński lamus – tłumaczy prezes społecznego Towarzystwa Ochrony Zabytków Anton Astapowicz.

– Obiekty drewniane z XVIII wieku przetrwały, a z XVII wieku nie ma prawie żadnych! Na przykładzie lamusa w Grodnie obserwujemy bardzo dobry model restauracji. Przy czym nie restauracji za pieniądze państwowe, a wykonanej siłami wspólnoty religijnej, która samodzielnie znalazła na to środki – dodaje Astapowicz.

Kuta klamra ciesielska, rówieśniczka lamusa, wyciągnięta przez robotników podczas restauracji

Czym jest lamus?

Najprościej, to budynek gospodarczy służący do przechowywania przedmiotów. Katolicki klasztor sióstr brygidek w Grodnie w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów był całym zespołem zabudowań. Tworzyły go kościół, budynki mieszkalne i gospodarcze. W czasach sowieckich mniszki zostały wysiedlone z klasztoru, w kompleksie ulokowano szpital psychiatryczny. Drewniany lamus przetrwał cudem – nie spłonął podczas wielkiego pożaru Grodna w 1885 roku i nie zburzyli go sowieci.

Odnawianie zabytku trwa nie pierwszy rok. Grodzieńskich katolików wsparło pieniężnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Polski.

Według kierownika budowy, wszystkie pracy można by skończyć w ciągu dwóch lat – przy należytym finansowaniu. Ale proces przedłuża się. Za to budynek stoi już na kamiennej podmurówce i pod gontem. Można go więc podziwiać z zewnątrz – do środka jeszcze nie wpuszczają, trwają prace.

– Właśnie zakończyliśmy trzeci etap restauracji, ale do ostatecznego końca prac jeszcze daleko – mówi Grażyna Szałkiewicz, administratorka Centrum Informacyjno-Turystycznego diecezji grodzieńskiej. – We wnętrzu mają zostać jeszcze odnowione utracone elementy drewniane. Będzie tam ekspozycja poświęcona życiu i działalności sióstr brygidek w Grodnie.

Nowa atrakcja Grodna

Według słów pani Szałkiewicz, początkowo w lamusie miało powstać muzeum diecezji grodzieńskiej, ale uniemożliwiają to normy przeciwpożarowe. W takim budynku drewnianym może przebywać jednocześnie nie więcej niż 15 osób, więc co zrobić z grupą, która przyjedzie autobusem? Dlatego muzeum diecezjalne powstanie obok – w murowanym budynku poklasztornym.

Już teraz można umówić się na wycieczkę grupowa lub indywidualną po klasztorze brygidek – w Centrum Informacyjno-Turystycznym diecezji.

Miłośnicy zabytków i władze diecezji jednym głosem zapewniają – wyjątkowy drewniany lamus już niebawem będzie jedną z głównych atrakcji turystycznych Grodzieńszczyzny. Dołączy więc do grodzieńskiej Fary i Kołoży – jednej z najstarszych murowanych cerkwi na północy Europy.

Znadniemna.pl za belsat.eu/zdjęcia Wasil Małczanau

Od teraz w mieście nad Niemnem można podziwiać jeden z dwóch najstarszych drewnianych budynków na Białorusi. To drewniany lamus z XVII wieku, który wchodził w skład nieistniejącego już klasztoru brygidek. Niektórzy zadają sobie pytanie, jak w krainie lasów, jaką jest Białoruś, drewniany obiekt może być unikalny?

Oryginalny tekst narodowej epopei „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza będzie można od soboty zobaczyć w zamku Tarnowskich w Dzikowie (obecnie dzielnica Tarnobrzega). Rękopis ten był jednym z najcenniejszych dzieł w słynnej kolekcji rodu Tarnowskich. Tekst będzie prezentowany zaledwie przez trzy dni – do poniedziałku.

Źródło: Muzeum Historyczne miasta Tarnobrzega

„Rękopis, dzięki życzliwości dyrektora Ossolineum, po 80 latach powraca, choć tylko na chwilę, do Dzikowa” – poinformował PAP Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego miasta Tarnobrzega, które mieści się w dawnym zamku Tarnowskich w Dzikowie.

Zdaniem Zycha historia rękopisu „Pana Tadeusza”, powstałej w latach 1832-34 narodowej epopei, związana jest z Dzikowem i znajdującą się „w rodzinnym gnieździe Tarnowskich”, słynną „Kolekcją dzikowską”.

„Manuskrypt trafił do Dzikowa w roku 1929, kiedy to Jan Zdzisław Tarnowski kupił go za sumę 60 tys. złotych od Hieronima Jana Tarnowskiego z Rudnika, swego stryjecznego brata. Hieronim odziedziczył +Pana Tadeusza+ po swoim ojcu, Stanisławie Tarnowskim, profesorze i rektorze UJ, który stał się właścicielem manuskryptu w 1871 roku, odkupiwszy go od spadkobierców Adama Mickiewicza za kwotę 5 tys. franków. To właśnie za sprawą profesora rękopis zyskał ozdobną szkatułkę, w której go odtąd przechowywano” – wyjaśnił dyrektor.

Szkatułka została wykonana na zamówienie w 1873 roku przez lwowskiego artystę Józefa Brzostowskiego.

Na początku wojny ostatni dziedzic Dzikowa Artur Tarnowski zdeponował rękopis „Pana Tadeusza” w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Lwowie, w którego zbiorze dzieło – decyzją władz państwowych – pozostało po wojnie.

W 1999 roku, najstarszy syn Artura, Jan Artur Tarnowski, po odzyskaniu praw do „Pana Tadeusza”, częściowo sprzedał, a częściowo podarował dzieło Ossolineum.

Prezentacji „Pana Tadeusza” będzie towarzyszyła wystawa ilustracji do ostatniego wydania tego dzieła autorstwa Józefa Wilkonia.

Rękopis „Pana Tadeusza” był niegdyś jednym z najcenniejszych dzieł w dawnej kolekcji rodu Tarnowskich – tzw. Kolekcji dzikowskiej. Jej największą i najważniejszą część stanowiła biblioteka dzikowska. W skład kolekcji wchodziła też galeria rzeźb i obrazów oraz archiwum.

Założycielami kolekcji byli Waleria i Jan Feliks Tarnowscy. Ona zbierała obrazy i rzeźby, on wzorem innych rodzin szlacheckich poświęcił się tworzeniu księgozbioru, gromadząc skarby literatury polskiej i obcej.

Ich kolekcja należała do najsłynniejszych i najlepszych w przedwojennej Polsce. Trzon kolekcji Tarnowscy zgromadzili w swojej podróży poślubnej do Włoch, którą odbyli w latach 1803-04.

W ciągu dwóch stuleci rodzina Tarnowskich zgromadziła na zamku w Dzikowie olbrzymią galerię dzieł sztuki oraz liczącą ponad 30 tys. książek bibliotekę. Tarnowski pozyskiwał książki i dokumenty poprzez liczne zakupy, dary, a także dziedziczenie zbiorów. Gromadził je w pomieszczeniach dawnego skarbczyka zamku dzikowskiego, i w specjalnie na ten cel zaprojektowanych szafach bibliotecznych.

Jan Feliks Tarnowski utworzył główny zrąb biblioteki, a jego spadkobiercy przez lata powiększali ten księgozbiór. W chwili śmierci swojego twórcy biblioteka liczyła ok. 13-15 tys. dzieł, natomiast w przededniu wybuchu II wojny światowej ponad 30 tys. pozycji.

W dzikowskiej bibliotece, która na tle innych odznaczała się wysoką jakością zbioru, znalazły się m.in. takie rarytasy jak rękopis „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, czy „Balladyny” Juliusza Słowackiego. Obecnie pierwszy z nich znajduje się w Ossolineum, drugi – w Bibliotece Narodowej w Warszawie.

W kolekcji znajdowały się też m.in. najstarszy polski rękopis datowany na 1476 rok – jest to ozdobnie oprawiona, napisana po łacinie „Kronika polska” mistrza Wincentego Kadłubka; listy królów Polski, w tym Zygmunta III Wazy, jego syna Władysława IV, Jana III Sobieskiego, czy ostatniego króla Polski – Stanisława Augusta Poniatowskiego, a także zbiór inkunabułów, czyli druków z początkowego okresu sztuki drukarskiej, których wygląd zewnętrzny naśladował książki rękopiśmienne, a wśród nich „Statuty Kazimierza Wielkiego” w przekładzie polskim z 1501 roku, znane jako tzw. „Kodeks dzikowski”.

Do dziś zachowały się zaledwie cząstki kolekcji z czasów jej największej świetności, czyli z początku XX wieku. Olbrzymia część spłonęła w pożarze w grudniu 1927 roku, który pod nieobecność właścicieli strawił niemal doszczętnie zamek dzikowski.

Udało się uratować część kolekcji – większość obrazów, ale spłonęły prawie wszystkie rzeźby, ryciny, antyczne meble i katalogi zbiorów. Najbardziej ucierpiała biblioteka – ocalała zaledwie jedna trzecia kolekcji. Udało się jednak uratować najcenniejsze rękopisy.

Dalsze straty spowodowała wojna i okupacja. W 1939 roku zbiory archiwum i biblioteki zamurowano w pałacowych piwnicach oraz w krypcie grobowej pod kościołem dominikanów. I choć Niemcy, mimo poszukiwań, nie znaleźli tych skarbów, to wiele z znajdujących się tam książek spleśniało, gdy podniósł się poziom wód gruntowych.

Pod koniec 2015 roku, po 70 latach, znaczna część ocalałej kolekcji bibliotecznej powróciła do Dzikowa dzięki rodzinie Tarnowskich, którzy przekazali kolekcję muzeum w długoletni depozyt; wcześniej dzieła znajdowały się w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Łącznie do Dzikowa wróciło prawie pół tysiąca pozycji, w tym 292 tytułów, a także np. dokumenty, zgrupowane w liczące kilkanaście sztuk zbiory.

Kilka miesięcy wcześniej do zamku – także jako wieloletni depozyt – wróciło ponad 120 dzieł wybitnych mistrzów pędzla.

Założone w 1991 roku Muzeum Historyczne miasta Tarnobrzega nawiązuje do tradycji kolekcjonerskich Tarnowskich.

Znadniemna.pl za Agnieszka Pipała/PAP

Oryginalny tekst narodowej epopei „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza będzie można od soboty zobaczyć w zamku Tarnowskich w Dzikowie (obecnie dzielnica Tarnobrzega). Rękopis ten był jednym z najcenniejszych dzieł w słynnej kolekcji rodu Tarnowskich. Tekst będzie prezentowany zaledwie przez trzy dni – do poniedziałku. [caption id="attachment_37647" align="alignnone"

Oddziały Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Baranowicz, Stołpców, Repli i Oszmiany oddelegowali swoich reprezentantów  do udziału w cyklu warsztatów z tańca tradycyjnego, które ZPB organizuje wspólnie z Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury w Białymstoku.

Dariusz Kryszpiniuk z WOAK w Białymstoku tłumaczy uczestnikom warsztatów podstawowe zasady tańca tradycyjnego

Pierwszy etap warsztatów, których prowadzącym jest pasjonat tańca tradycyjnego, kierownik Działu Muzyczno-Teatralnego w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury (WOAK) w Białymstoku Dariusz Kryszpiniuk, odbył się 17 marca  w Grodnie.

Reprezentanci ZPB z sześciu miejscowości mieli okazję poznać pierwsze zasady, na których oparta jest tradycja polskiego tańca ludowego. Pod kierownictwem doświadczonego trenera poznali też pierwsze kroki i układy taneczne.

Działacze ZPB ćwiczą kroki i układy taneczne pod okiem doświadczonego trenera

– Celem cyklu warsztatów tanecznych, realizowanego przez ZPB przy wsparciu WOAK w Białymstoku, jest pobudzenie aktywności działaczy ZPB i nauczenie ich tańca tradycyjnego w takim stopniu, aby mogli oni przekazać zdobyte podczas warsztatów nawyki taneczne innym ludziom – opowiada o nowym, realizowanym przez ZPB projekcie,  wiceprezes organizacji ds. Kultury Renata Dziemiańczuk.

Według niej cykl warsztatów zakłada  przeprowadzenie przez Dariusza Kryszpiniuka czterech szkoleń z tańca tradycyjnego z tą samą grupą uczestników w ciągu bieżącego roku. – Efektem tych spotkań ma być powstanie w oddziałach ZPB, które oddelegowały na szkolenia swoich reprezentantów, nowych zespołów tanecznych, których przegląd zorganizujemy na jesieni – opowiada Renata Dziemiańczuk.

Znadniemna.pl

Oddziały Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Lidy, Baranowicz, Stołpców, Repli i Oszmiany oddelegowali swoich reprezentantów  do udziału w cyklu warsztatów z tańca tradycyjnego, które ZPB organizuje wspólnie z Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury w Białymstoku. [caption id="attachment_37640" align="alignnone" width="500"] Dariusz Kryszpiniuk z WOAK w Białymstoku tłumaczy

Potwierdziła się teza, zawarta w popularnej piosence, mówiąca o tym, że „wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Do redakcji Znadniemna.pl dotarł list od Rodaków, mieszkających w Nowej Zelandii.

Uczestnicy Biegu/Marszu dla uczczenia Żołnierzy Wyklętych i Bohaterów Niezłomnych w Christchurch (Nowa Zelandia)

Okazuje się, że czytają oni nasz portal i cieszą się z powodu opisywanej przez nas działalności Związku Polaków na Białorusi. Jednym z wydarzeń, na które zwrócili uwagę Rodacy z antypodów, okazał się zorganizowany przez ZPB 2 marca Bieg „Tropem Wilczym”, upamiętniający „Żołnierzy Wyklętych”.

„Chcieliśmy bardzo serdecznie pozdrowić za Państwa pośrednictwem Wszystkich Uczestników III białoruskiej edycji Biegu „Tropem Wilczym” w Wołkowysku – z dalekiej Nowej Zelandii” – napisali do redakcji nasi Rodacy z południowej półkuli Ziemi i poinformowali, że reprezentowane przez nich Stowarzyszenie Polaków w Christchurch (drugie co do wielkości miasto w Nowej Zelandii – red.) również włączyło się w obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych i w dniu 3 marca zorganizowało najdalej oddalony od Polski –  Bieg/Marsz dla uczczenia Żołnierzy Wyklętych i Bohaterów Niezłomnych.

Jak napisali do nas Rodacy w ich Biegu/Marszu wzięło udział blisko 60 osób w wieku od 9 miesięcy do 90 lat. Wśród biegnących w Christchurch na cześć Żołnierzy Wyklętych i Bohaterów Niezłomnych byli zarówno przedstawiciele miejscowej Polonii jak i Nowozelandczycy, a nawet żyjący jeszcze ”Pahiatuaczycy”.

”Pahiatuaczycy” – to są  tzw. „Dzieci z Pahiatua”, których historia jest jednym z najbardziej wzruszających epizodów z okresu II wojny światowej:

Podczas II wojny światowej do Nowej Zelandii przybyła grupa 733 polskich dzieci oraz 105 osób polskiego personelu opiekuńczego. Były to dzieci, które po utracie swoich bliskich w wyniku deportacji w głąb ZSRR w latach 1940–1941, wraz z Armią Andersa dostały się do Iranu (Persji).

Dla dzieci i ich opiekunów Nowa Zelandia otworzyła kampus w Pahiatua. Dzieci przebywały tam maksymalnie do 15 kwietnia 1949 r. Większość z nich pozostała w Nowej Zelandii, tworząc zintegrowaną grupę polonijną.

Nowa Zelandia była jedynym krajem wojennego świata, który przyjął małoletnich uchodźców bezwarunkowo, zapewniając im nie tylko bieżącą opiekę na czas działania obozu, ale również umożliwiając zdobycie wykształcenia i pełną asymilację w nowej ojczyźnie.

A teraz – niezwykle miły dla nas akcent! W tym roku na patrona Biegu/Marszu dla uczczenia Żołnierzy Wyklętych i Bohaterów Niezłomnych w Nowej Zelandii nasi tamtejsi Rodacy wybrali naszego krajana, urodzonego w Lidzie obrońcę Kresów, generała brygady Wojska Polskiego Tadeusza Bieńkowicza.

„Chcieliśmy  w ten sposób przybliżyć wszystkim sylwetkę tego Wielkiego Patrioty i uczcić Jego ogromne poświęcenie dla Ojczyzny” – napisali w liście do nas Rodacy z antypodów. Napisali też, że po biegu 60-ciu jego uczestników podpisało specjalną kartkę z życzeniami dla Generała, która została przesłana do Polski.

Kartka dla generała Tadeusza Bieńkowicza

„Dodać należy, ze biegiem tym uhonorowaliśmy również żołnierza NSZ: por. Henryka Wieka z Christchurch oraz wszystkie „Dzieci z Pahiatua”, zamieszkujące Południową Wyspę Nowej Zelandii” – czytamy także w liście od Rodaków z Christchurch.

W imieniu swoim, naszych Czytelników i uczestników III białoruskiej edycji Biegu „Tropem Wilczym”, serdecznie dziękujemy Rodakom z Nowej Zelandii za piękny Gest i pamięć o naszych wspólnych Bohaterach!

Znadniemna.pl

Potwierdziła się teza, zawarta w popularnej piosence, mówiąca o tym, że „wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Do redakcji Znadniemna.pl dotarł list od Rodaków, mieszkających w Nowej Zelandii. [caption id="attachment_37632" align="alignnone" width="500"] Uczestnicy Biegu/Marszu dla uczczenia Żołnierzy Wyklętych i Bohaterów Niezłomnych w Christchurch (Nowa Zelandia)[/caption] Okazuje się, że czytają

Warsztaty dla nauczycieli języka polskiego z Mińska, Mohylewa, Homla, Borysowa, Mozyrza, Dzierżyńska, Brasławia, Stołpców, Dobrusza, Słonimia, Połocka, Mołodeczna i innych miejscowości zorganizowało 17 marca w stolicy Białorusi działające przy ZPB Stowarzyszenie Nauczycieli Polskich.

W ramach warsztatów, na które do siedziby Oddziału ZPB w Mińsku przybyło ponad trzydzieści pedagogów, nauczycielom zaprezentowane zostały nowoczesne sposoby nauczania języka polskiego. Była to kontynuacja szkoleń, które w lutym odbyły się w Grodnie.

Przemawia prezes ZPB Andżelika Borys

Warsztatom, które poprowadziły dla swoich koleżanek i kolegów wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB Anastazja Hakiri, a także Jana Ukraincewa i Julia Hancewicz, będące kandydatkami na trenera i doradcę, powstającego przy ZPB z ramienia Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Lokalnego Ośrodka Metodycznego, przyglądała się osobiście prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Witając zgromadzonych prezes ZPB podziękowała prezes Oddziału ZPB w Mińsku Helenie Marczukiewicz za zorganizowanie spotkania, które stało się drugą w tym roku odsłoną cyklu szkoleń dla nauczycieli języka polskiego, organizowanych przez Związek Polaków.

Anastazja Hakiri, wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Polskich przy ZPB prowadzi warsztaty

Anastazja Hakiri przeprowadziła otwartą lekcję pt. „Klik uczy ortografii”. W celu zademonstrowania skuteczności zaprezentowanej przez nauczycielkę metodyki nauczania Anastazja Hakiri przeprowadziła lekcję dla 20-osobowej grupy uczniów Polskiej Szkoły Społecznej, działającej przy Oddziale ZPB w Mińsku. Lekcja okazała się niezwykle ciekawa i udowodniła, że uczenie się poprawnej pisowni polskiej wcale nie musi być nudne.

Warsztaty prowadzi Jana Ukraincewa, kandydatka na trenera i doradcę Lokalnego Ośrodka Metodycznego przy ZPB

W dalszej części warsztatów sekretami nowoczesnego podejścia do nauczania języka polskiego podzieliły się z koleżankami i kolegami Jana Ukraincewa i Julia Hancewicz. Ekspertki przekonywały, że nauka języka polskiego powinna być zorganizowana w taki sposób, żeby dzieci same chciały chodzić na lekcje i aktywnie w nich uczestniczyć. Aby przekonać, że jest to możliwe Jana i Julia zademonstrowały praktyczne metody organizacji takich zajęć, podczas których powinny być wykorzystywane elementy gier i zabaw.

Julia Hancewicz, kandydatka na trenera i doradcę Lokalnego Ośrodka Metodycznego przy ZPB prowadzi warsztaty

W ramach warsztatów biorący w nich udział nauczyciele mieli okazję do zgłoszenia potrzeb i problemów, związanych z doskonaleniem pracy reprezentowanych przez nich ośrodków nauczania języka polskiego. Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys zapewniła obecnych, że ZPB postara się spełnić oczekiwania nauczycieli i zadowolić wszystkie zgłoszone potrzeby. Z pomocą koleżanek i kolegów odpowiedziała ona także na pytania uczniów Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Mińsku, dotyczące rekrutacji na studia w Polsce.

Paulina Juckiewicz z Mińska

Warsztaty dla nauczycieli języka polskiego z Mińska, Mohylewa, Homla, Borysowa, Mozyrza, Dzierżyńska, Brasławia, Stołpców, Dobrusza, Słonimia, Połocka, Mołodeczna i innych miejscowości zorganizowało 17 marca w stolicy Białorusi działające przy ZPB Stowarzyszenie Nauczycieli Polskich. W ramach warsztatów, na które do siedziby Oddziału ZPB w Mińsku przybyło ponad

Koncert pt. „Polska muzyka sakralna epoki baroku” odbył się 16 marca w Mińsku w Wielkiej Sali Koncertowej Białoruskiej Filharmonii Państwowej.

W koncercie wzięli udział: zespół „Kameralni soliści Mińska” (dyrektor artystyczny i dyrygent Dmitrij Zubow), chór kameralny „SALUTARIS”(dyrektor artystyczny Olga Janum), a także soliści – Tatiana Gawriłowa, Irina Kuczyńska, Denis Żygunow, Witali Ambrażewicz i Jury Gabruś.

Na koncert w wykonaniu białoruskich artystów złożyły się utwory największych mistrzów polskiej muzyki sakralnej XVII-XVIII stuleci: Bartłomieja Pękiela, Marcina Mielczewskiego, Stanisława Szarzyńskiego oraz ks. Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego.

Nazwiska autorów wykonanych podczas koncertu utworów nie są szeroko znane współczesnym miłośnikom muzyki. W swoim czasie byli to jednak kompozytorzy, stanowiący dumę polskiej szkoły muzycznej. Ich utwory były znane i wysoko cenione w całej Europie.

Dmitrij Zubow, będący pasjonatem muzyki dawnej, podczas koncertu przybliżył publiczności sylwetki autorów wykonywanej muzyki. Mówiąc o Bartłomieju Pękielu opowiedział, że ten autor był kapelmistrzem królewskim na dworze króla Władysława IV w Warszawie, a od roku 1658 kierował kapelą Katedry Wawelskiej. Część kompozycji tego autora niestety nie dotarła do nas. Zachowały się rękopisy tylko 29 utworów. Są one przechowywane w Archiwum i Bibliotece Wawelskiej Kapituły Katedralnej w Krakowie.

Barokowy poeta i muzyk Kapeli Królewskiej w Warszawie Adam Jarzębski w swoim poemacie z 1643 roku pt. „Gościniec, abo krótkie opisanie Warszawy”, niezwykle pochlebnie wypowiedział się o Pękielu.

Dmitrij Zubow

Opowiadając o Marcinie Mielczewskim Dmitrij Zubow scharakteryzował go jako najbardziej znanego w Europie polskiego kompozytora w XVII wieku. Ks. Grzegorz Gerwazy Gorczycki z kolei jest nazywany polskim Händlem.

Żeby wykonać utwory wymienionych kompozytorów Dmitrij Zubow spędził wiele czasu w bibliotekach i archiwach w Polsce w poszukiwaniu nut.

Koncert „Polska muzyka sakralna epoki baroku” został zorganizowany przy wsparciu Instytutu Polskiego w Mińsku, którego dyrektor Cezary Karpiński razem z I Radcą Ambasady RP w Mińsku Marcinem Wojciechowskim był wśród publiczności.

Paulina Juckiewicz z Mińska

Koncert pt. „Polska muzyka sakralna epoki baroku” odbył się 16 marca w Mińsku w Wielkiej Sali Koncertowej Białoruskiej Filharmonii Państwowej. W koncercie wzięli udział: zespół „Kameralni soliści Mińska” (dyrektor artystyczny i dyrygent Dmitrij Zubow), chór kameralny „SALUTARIS”(dyrektor artystyczny Olga Janum), a także soliści – Tatiana Gawriłowa,

Wernisaż wystawy „Biblia pauperum”, autorstwa malarki z Gdyni Anny Makać, odbył się 15 marca w Narodowym Muzeum Historycznym Republiki Białoruś. Prace artystki sprowadził do białoruskiej stolicy Instytut Polski w Mińsku.

Anna Makać i Wiktor Downar

Wernisaż rozpoczął się od wystąpienia białoruskiego malarza Wiktora Downara, który poznał artystkę z Gdyni podczas prestiżowych Międzynarodowych Warsztatów Ikonopisów w Nowicy (Małopolska). Mówiąc o stylu malarskim swojej koleżanki z Polski białoruski artysta podkreślił, że łączy ona tradycje Wschodu i Zachodu.

Obecny na wernisażu wiceprezes Białoruskiej Fundacji Kultury i szef Towarzystwa Białoruś-Polska Anatol Butewicz oświadczył z kolei, że dostrzega w pracach Anny Makać wyraźny wpływ ludowej sztuki rumuńskiej, którą miał okazję poznać, kiedy pełnił funkcje ambasadora Republiki Białoruś w Rumunii.

Anatol Butewicz

Słowa wdzięczności za możliwość wystawienia tak ciekawej odmiany polskiej sztuki plastycznej wypowiedział pod adresem artystki z Gdyni i Instytutu Polskiego w Mińsku dyrektor Narodowego Muzeum Historycznego Republiki Białoruś Paweł Sapoćko.

Paweł Sapoćko

Sama autorka wystawionych prac opowiedziała, że malowaniem ikon zainteresowała się jeszcze będąc studentką. Zaczynała od kopiowania ikon rosyjskich, a pod koniec lat 90. poznała etiopską, koptyjską i lwowską szkoły malarskiej sztuki sakralnej.

Koordynator projektu z ramienia Instytutu Polskiego w Mińsku Aleksiej Maciuszonok i Anna Makać

Anna Makać

W swojej twórczości Anna Makać wykorzystuje współczesne środki wyrazu. Inspiruje ją sztuka ludowa takich krajów jak Gruzja, Etiopia, zachodnia Ukraina, Rumunia, a także ludowa sztuka sakralna Meksyku i Peru.

Niektóre prace Anny Makać są utrzymane w estetyce ilustracji dla dzieci. Część zbioru obrazów, które są prezentowane w Narodowym Muzeum Historycznym Republiki Białoruś składa się z ikon, które zostały namalowane z potrzeby serca, jako ikony domowe. Około połowy prezentowanych w Mińsku prac artystka wykonała specjalnie na potrzeby wystawy w białoruskiej stolicy. Część z tych prac układa się w cykl ikon, ukazujących świętych, podróżujących na różnych zwierzętach. Widoczne na ikonach łacińskie napisy nawiązują do tradycji średniowiecznych obrazów. Ogółem wystawę można scharakteryzować jako rodzaj Biblii w obrazkach, stąd jej nazwa – „Biblia pauperum”.

Będzie ona dostępna dla odwiedzających Narodowe Muzeum Historyczne Republiki Białoruś do 31 marca.

Paulina Juckiewicz z Mińska

Wernisaż wystawy „Biblia pauperum”, autorstwa malarki z Gdyni Anny Makać, odbył się 15 marca w Narodowym Muzeum Historycznym Republiki Białoruś. Prace artystki sprowadził do białoruskiej stolicy Instytut Polski w Mińsku. [caption id="attachment_37583" align="alignnone" width="480"] Anna Makać i Wiktor Downar[/caption] Wernisaż rozpoczął się od wystąpienia białoruskiego malarza Wiktora

Starodruk „Pieśni nabożnych” Franciszka Karpińskiego z 1792 roku zakupiła na aukcji antykwarycznej białostocka Książnica Podlaska. Zawarte w dziele pieśni „Kiedy ranne wstają zorze” i „Wszystkie nasze dziennie sprawy”, a także kolędę „Bóg się rodzi” poeta napisał w Białymstoku.

Prezentacja starodruku „Pieśni nabożne” Franciszka Karpińskiego w Książnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku. Fot. PAP/A. Reszko

Starodruk zaprezentowano mediom w czwartek podczas konferencji prasowej w siedzibie Książnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku. Ze wstępnych badań wynika, że jest to pierwsze wydanie tego dzieła.

Dyrektor Książnicy Podlaskiej Jolanta Gadek, podkreśliła, że dzieło wydrukowane zostało w drukarni ojców bazylianów w Supraślu, więc wróciło teraz do regionu; przypomniała też, iż Franciszek Karpiński był związany z Białymstokiem.

Starodruk „Pieśni nabożnych” Karpińskiego Książnica Podlaska zakupiła podczas aukcji antykwarycznej w Krakowie. Cały koszt zakupu – ponad 9 tys. zł – został sfinansowany ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.

Książka przeszła wstępną konserwację, jest w bardzo dobrym stanie – ma niezniszczone strony, a druk jest czytelny. „Pieśni nabożne” zostały też zdigitalizowane i w tej formie będą dostępne dla wszystkich. Do wglądu starodruk ma być udostępniany badaczom i naukowcom, ma być też prezentowany na wystawach. „Pieśni nabożne” są 142 starodrukiem w zbiorach Książnicy Podlaskiej i 21 drukiem z supraskiej drukarni.

XVIII-wieczny poeta Franciszek Karpiński, autor sielanek („Laura i Filon”), twórca znanych pieśni religijnych – m.in. „Kiedy ranne wstają zorze” i „Wszystkie nasze dziennie sprawy” – był związany z Białostocczyzną. Jak podają badacze jego twórczości, to właśnie podczas pobytu Karpińskiego w Białymstoku (na zaproszenie Izabeli Branickiej, żony fundatora miasta hetmana Jana Klemensa Branickiego) powstały obie te pieśni, a także jedna z najsłynniejszych i najpiękniejszych polskich kolęd „Bóg się rodzi”.

„Franciszek Karpiński w swoich utworach dbał o to i starał się, żeby zjednoczyć naród w okresie rozbiorów. Mówi się nawet, że po trzecim rozbiorze, w ciągu jednej nocy osiwiał. Tak bardzo przeżywał utratę niepodległości przez Polskę i tak bardzo mu zależało, żeby nasz naród był wolny ” – powiedziała dyr. Gadek, nawiązując do obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

W tym roku Książnica Podlaska – razem z białostockim oddziałem Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”, które przyznaje Nagrodę Literacką im. Karpińskiego – zorganizuje konferencję popularno-naukową poświęconą poecie. Kustosz nagrody im. Karpińskiego Bogusława Wencław podkreśliła podczas konferencji wagę powrotu starodruku do regionu. Przypomniała, iż w regionie od lat 90. powstało kilka inicjatyw związanych z poetą. Wymieniła – prócz literackiej nagroda jego imienia, która zostanie wręczona w tym roku po raz 25. – m.in. wydanie reprintu „Pieśni nabożnych” na 200-lecie pierwszej edycji tego dzieła i płyty z „Pieśniami nabożnymi”.

Znadniemna.pl za Sylwia Wieczeryńska/PAP/dzieje.pl

Starodruk „Pieśni nabożnych” Franciszka Karpińskiego z 1792 roku zakupiła na aukcji antykwarycznej białostocka Książnica Podlaska. Zawarte w dziele pieśni „Kiedy ranne wstają zorze” i „Wszystkie nasze dziennie sprawy”, a także kolędę „Bóg się rodzi” poeta napisał w Białymstoku. [caption id="attachment_37578" align="alignnone" width="480"] Prezentacja starodruku „Pieśni nabożne”

Uroczystości żałobne, upamiętniające ks. Wincentego Łotarewicza, odbyły się 16 marca w Iszkołdzi pod Baranowiczami w setną rocznicę męczeńskiej śmierci duchownego z rąk bolszewików.

Obchody smutnej rocznicy zainaugurowała Msza święta, którą w kościele w Iszkołdzi, będącym najstarszą świątynią katolicką na Białorusi, celebrował biskup pomocniczy diecezji pińskiej Kazimierz Wielikosielec. Hierarcha był proboszczem parafii w Iszkołdzi w latach 1984-91 i doskonale zna historię męczeńskiej śmierci tutejszego proboszcza sprzed stu lat.

– Śmierć ks. Wincentego przypomina nam, do czego zdolny jest człowiek, jeśli odwróci się od Boga i siebie postawi na jego miejscu – mówił w homilii biskup Kazimierz Wielikosielec.

Ks. Wincenty Łotarewicz miał w chwili śmierci 33 lata i był proboszczem w Iszkołdzi od roku. Bolszewicy aresztowali go 16 marca 1919 roku w trakcie Mszy świętej pod zarzutem prowadzenia działalności kontrrewolucyjnej. Trzy dni później rozstrzelano go na zamku w Mirze. Jego zwłoki odnaleziono w sierpniu w zamkowej studni po wkroczeniu do Miru polskich żołnierzy. Kapłan spoczął w grobie obok świątyni, w której pracował, a jego pogrzeb był wielkim wydarzeniem religijnym i patriotycznym.

W Mszy św. oraz w uroczystościach, upamiętniających ks. Łotarewicza wzięli w sobotę, 16 marca, udział miejscowi duchowni, parafianie, delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z prezes Andżeliką Borys, a także polscy dyplomaci z Ambasady RP w Mińsku i z Konsulatu Generalnego RP w Brześciu.

– Ksiądz Łotarewicz jest symbolem patriotycznej polskiej postawy. Łączył w sobie służbę kościołowi oraz ojczyźnie, dlatego czcimy jego pamięć – powiedziała PAP Andżelika Borys, tłumacząc udział w żałobnych uroczystościach licznej delegacji ZPB.
Po uroczystościach religijnych i złożeniu wieńców na grobie ks. Łotarewica, uczniowie Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Reytana w Baranowiczach wystąpiły z koncertem, w którym zabrzmiały pieśni religijne i patriotyczne.

Uczestnicy obchodów odwiedzili także sąsiednią parafię w Juszkiewiczach, gdzie pochowany jest miejscowy proboszcz ks. Bolesław Rutkowski, zamordowany przez Gestapo w 1942 roku oraz żołnierze Armii Krajowej i uczestnicy polskiej konspiracji, którzy zginęli w czasie II wojny światowej.

Znadniemna.pl na podstawie Justyna Prus/PAP, zdjęcia Marka Zaniewskiego

Uroczystości żałobne, upamiętniające ks. Wincentego Łotarewicza, odbyły się 16 marca w Iszkołdzi pod Baranowiczami w setną rocznicę męczeńskiej śmierci duchownego z rąk bolszewików. Obchody smutnej rocznicy zainaugurowała Msza święta, którą w kościele w Iszkołdzi, będącym najstarszą świątynią katolicką na Białorusi, celebrował biskup pomocniczy diecezji pińskiej Kazimierz

Zgładzeni w Wilnie powstańcy spoczną pod płytą z napisami w trzech językach: litewskim, polskim i białoruskim. Choć władze w Mińsku nie były zainteresowane losem szczątków swoich bohaterów.

Wincenty Konstanty Kalinowski

Polskie i litewskie władze ustaliły wcześniej, że nazwiska powstańców styczniowych – m.in. przywódców walk Wincentego Konstantego Kalinowskiego i Zygmunta Sierakowskiego – będą na nagrobku zapisane po polsku i litewsku. Pominięcie strony białoruskiej, która także uważa ich za swoich bohaterów narodowych, wywołało sprzeciw środowiska patriotycznego Białorusi. W sprawie interweniował litewski deputowany białoruskiego pochodzenia Tomas Tomilinas. Minister kultury Litwy Mindaugas Kwietkauskas zapewnił go, że i białoruski napis pojawi się na pomniku nagrobnym.

– Pojawi się miejsce i dla języka białoruskiego, obok polskiego i litewskiego. Skoro jeden z najsłynniejszych uczestników powstania, Kalinowski jest w panteonie głównych bohaterów narodowych Białorusi, całkiem zrozumiałe jest zainteresowanie Białorusinów tą sprawą. Litwa robi wiele, by wzmocnić białoruską tożsamość narodową, popularyzować język białoruski oraz rozpowszechniać idee demokracji i praw człowieka na Białorusi – napisał na Facebooku Tomas Tomilinas.

W komentarzu dla belsat.eu polityk podkreślił, że pojawienie się białoruskiego napisu na nagrobku nie było dla władz Litwy problemem.

– Dla strony litewskiej nie było problemem zrobić napis po białorusku. O problemie minister kultury dowiedział się ode mnie, bo mam stały kontakt z Białorusią i wiele osób pisało do mnie oraz zwracało się prywatnie.

Dodał, że nieuwzględnienie napisu białoruskiego nie było decyzją polityczną, a pomyłką techniczną. Gdy polityk dowiedział się, że brak takiej inskrypcji martwi Białorusinów, od razu domagał się, by ją wykonać.

– Chociaż białoruskie władze w żaden sposób oficjalnie nie wykazały zainteresowania tą kwestią – powiedział Tomilinas.

Dwudziestu jeden powstańców styczniowych – skazanych, zgładzonych i pochowanych w tajemnicy przez rosyjskie władze – jesienią tego roku spocznie we wspólnej mogile na wileńskim cmentarzu na Rossie.

Władze Litwy liczą na to, że w uroczystościach pogrzebowych, poza Litwinami i Polakami, wezmą też udział władze Łotwy, Ukrainy i Białorusi. Czyli przedstawiciele wszystkich ziem Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Białorusini nazywają antyrosyjski zryw z lat 1863-1864 powstaniem Kalinowskiego. Jego przywódca był kreowany na bohatera także przez władze komunistyczne, które dostrzegały w nim Białorusina i wroga caratu. Białoruska historiografia nazywa go Kastusiem Kalinowskim. Obecnie białoruskie władze ignorują jego postać – przez antyrosyjskość powstania styczniowego.

 Znadniemna.pl za belsat.eu

Zgładzeni w Wilnie powstańcy spoczną pod płytą z napisami w trzech językach: litewskim, polskim i białoruskim. Choć władze w Mińsku nie były zainteresowane losem szczątków swoich bohaterów. [caption id="attachment_37547" align="alignnone" width="500"] Wincenty Konstanty Kalinowski[/caption] Polskie i litewskie władze ustaliły wcześniej, że nazwiska powstańców styczniowych – m.in. przywódców

Skip to content