HomeStandard Blog Whole Post (Page 248)

105 lat temu, 24 marca 1914 roku, urodziła się Krystyna Krahelska – harcerka, poetka, żołnierz ZWZ-AK, autorka jednej z najpopularniejszych piosenek Polski Walczącej „Hej, chłopcy, bagnet na broń!”. Jej twarz została uwieczniona w stojącym nad Wisłą pomniku warszawskiej Syreny.

Krystyna Krahelska

Krystyna Krahelska urodziła się 24 marca 1914 roku w Mazurkach nad Szczarą na Ziemi Nowogródzkiej, w rodzinie ziemiańsko-inteligenckiej, o głębokich tradycjach patriotycznych.

W 1926 roku po przeniesieniu się rodziny do Brześcia, rozpoczęła naukę w tamtejszym gimnazjum w klasie humanistycznej. Już wtedy przejawiała wyraźne zainteresowanie poezją. Prowadziła notatnik, w którym wierszem opisywała własne emocje i najważniejsze wydarzenia ze swojego życia.

Pomnik Syreny z twarzą poetki

W 1928 roku wstąpiła do harcerstwa. „Odnalazła wreszcie coś, co ułatwia jej jakie takie pogodzenie się z miastem i, chociaż nie uwalnia się od tęsknoty za rodzinnymi stronami, sprawia, że Krystyna od tej chwili czuje się naprawdę potrzebna” – wspomina jej siostra Halina Krahelska w książce pt. „Opowieść o zwyczajnej dziewczynie”.

W 1932 roku zdała maturę i rozpoczęła studia na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Geografii. W połowie roku akademickiego 1933/34 zdecydowała się przenieść na etnografię. W maju 1939 roku Krystyna zdała końcowy egzamin dyplomowy na UW.

Jej twórczość poetycka została zauważona w 1936 roku, kiedy zaproszono ją na tzw. środę literacką do Wilna. Wydarzenie to było dla niej bardzo dużym wyróżnieniem. Na wileńskich spotkaniach literackich swoje wieczory autorskie mieli m.in. Julian Tuwim i Jan Lechoń.

W 1937 roku rzeźbiarka Ludwika Nitschowa, która wygrała konkurs na nową rzeźbę herbu Warszawy, zaproponowała jej pozowanie do mającego stanąć nad Wisłą pomnika Syreny. Krahelska była wysoka, włosy miała złotawe, a oczy – zielone. Nitschowa, przyjaciółka jej ciotki, wykonała rzeźbę głowy Krystyny, którą zobaczył w pracowni artystki prezydent Warszawy Stefan Starzyński. Zachwycił się wdziękiem i „typowo polską urodą” dziewczyny. Zasugerował, aby to ona pozowała Nitschowej do tworzonego przez nią właśnie pomnika warszawskiej Syrenki. Krystyna trochę się wstydziła tego wyróżnienia, nie przyznawała się przyjaciołom. Pomnik stanął nad Wisłą w sierpniu 1939 roku.

Grób Krystyny Krahelskiej

1 września, gdy wybuchła II wojna światowa, Krystyna przebywała wraz z rodziną w rodzinnych Mazurkach. Po wejściu do Polski wojsk sowieckich Krahelscy wyjechali do Białegostoku. W połowie października 1939 roku powrócili do Warszawy. W stolicy Krystyna Krahelska zaangażowała się w działalność konspiracyjną ZWZ. Wiosną 1940 roku cała rodzina Krahelskich ponownie opuściła Warszawę i przeniosła się do Pieszej Woli, a potem do Puław, gdzie rozpoczęła pracę jako pomoc laboratoryjna, w konspiracji prowadziła szkolenia medyczne.

W styczniu 1943 roku powstała jej najbardziej znana piosenka „Hej, chłopcy bagnet na broń”, napisana dla batalionu AK „Baszta”. 28 lipca 1944 roku pod pseudonimem „Danuta” została przydzielona jako sanitariuszka do plutonu 1108, wchodzącego w skład dywizjonu „Jeleń”.

Noc przed wybuchem powstania warszawskiego spędziła w mieszkaniu na rogu Oleandrów i Marszałkowskiej razem z kilkoma innymi sanitariuszkami. 1 sierpnia 1944 roku o godz. „W” pluton 1108 ruszył do akcji na gmach „Nowego Kuriera Warszawskiego”, gdzie napotkał przeważające siły wroga. „Danuta” z poświęceniem opatrywała pierwszych rannych, jednak po godzinie walk została ciężko ranna. Z powodu silnego ostrzału dopiero późnym wieczorem, już półprzytomna, została przeniesiona na punkt sanitarny.

Pomimo przeprowadzonej operacji zmarła 2 sierpnia nad ranem. Pochowano ją przy ul. Polnej 36.

W kwietniu 1945 roku jej szczątki przeniesione zostały na cmentarz przy kościele św. Katarzyny na warszawskim Służewcu.

Pomnik Syrenki jako jedyny warszawski pomnik przetrwał nieuszkodzony okupację, powstanie i późniejszą akcję burzenia miasta przez Niemców.

Krystynę Krahelską pośmiertnie odznaczono Krzyżem Walecznych oraz Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Jej imię nosi wiele drużyn harcerskich.

Znadniemna.pl za PAP

105 lat temu, 24 marca 1914 roku, urodziła się Krystyna Krahelska – harcerka, poetka, żołnierz ZWZ-AK, autorka jednej z najpopularniejszych piosenek Polski Walczącej „Hej, chłopcy, bagnet na broń!”. Jej twarz została uwieczniona w stojącym nad Wisłą pomniku warszawskiej Syreny. [caption id="attachment_37711" align="alignnone" width="480"] Krystyna Krahelska[/caption] Krystyna Krahelska

Fundacja Wolność i Demokracja ma przyjemność zaprosić nauczycieli języka polskiego z Białorusi, Litwy, Łotwy i Ukrainy na staż z nauczania języka polskiego i przedmiotów ojczystych, który odbędzie się w Warszawie w dniach 25-29 maja.

Fot.: wid.org.pl

Głównym celem stażu jest wspomaganie nauczycieli oraz podniesienie poziomu nauczania języka polskiego i wiedzy o Polsce poprzez wspieranie rozwoju oświaty polskiej na Ukrainie, Litwie, Łotwie i Białorusi. Staż ma sprzyjać także budowaniu skutecznego, dlugofalowego i transparentnego systemu wsparcia oświaty polskojęzycznej, uwzględniającego specyficzne potrzeby Polaków i osób polskiego pochodzenia, pomagającego w zachowaniu tożsamości narodowej.

Staż językowo-przedmiotowy przewiduje hospitację lekcji w placówkach szkolnych oraz element warsztatowy, doskonalący metodykę nauczania przedmiotu oraz kompetencje językowe.

Formularz zgłoszeniowy na staż językowo-przedmiotowy zainteresowani powinni przesłać na adres e-mailowy: [email protected] do dnia 21 kwietnia 2019 roku.

Więcej informacji znajdziecie Państwo na stronie internetowej wid.org.pl

Formularz zgłoszeniowy na staż jest do pobrania pod tym linkiem.

Znadniemna.pl za wid.org.pl

Fundacja Wolność i Demokracja ma przyjemność zaprosić nauczycieli języka polskiego z Białorusi, Litwy, Łotwy i Ukrainy na staż z nauczania języka polskiego i przedmiotów ojczystych, który odbędzie się w Warszawie w dniach 25-29 maja. [caption id="attachment_37702" align="alignnone" width="500"] Fot.: wid.org.pl[/caption] Głównym celem stażu jest wspomaganie nauczycieli oraz podniesienie

Senat RP przyjął wczoraj, 21 marca, nowelę ustaw dotyczących uprawnień kombatantów i osób represjonowanych. Zakłada ona m.in. przyznanie inwalidom wojennym prawa do dodatku pieniężnego do renty inwalidzkiej i poszerzenie katalogu uprawnień przysługujących tzw. żołnierzom-górnikom.

Za nowelizacją głosowało 80 senatorów, 3 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu.

Nowela stanowi m.in. że kombatantom znajdującym się w trudnej sytuacji materialnej, zdrowotnej oraz w związku z zaistnieniem zdarzeń losowych, może być przyznana pomoc pieniężna – jednorazowa lub okresowa. Jednorazowa m.in. na częściowe pokrycie kosztów zakupu wózka inwalidzkiego lub dostosowanie pomieszczeń mieszkalnych do rodzaju niepełnosprawności. Pomoc okresowa m.in. na zaspokojenie potrzeb bytowych i ochronę zdrowia w przypadku długotrwałej choroby lub opłacenie pomocy pielęgnacyjnej. Pomoc okresowa jest przyznawana na okres do 6 miesięcy i nie częściej niż raz na 12 miesięcy, a jednorazowa nie częściej niż raz na 12 miesięcy. Wniosek o przyznanie pomocy pieniężnej składa się w Urzędzie do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

W myśl zapisów członek Korpusu Weteranów Walk o Niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej legitymujący się kartą kombatanta kierujący pojazdem samochodowym oznaczonym tą kartą, może nie stosować się do niektórych znaków drogowych dotyczących zakazu ruchu lub postoju, na zasadach określonych dla osoby niepełnosprawnej.

Zmiany odnoszące się do ustawy o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i wojskowych stanowią m.in., że do renty inwalidzkiej przysługuje dodatek pieniężny w wysokości 850 zł. Wprowadzają też możliwość przekazywania przez organy emerytalno-rentowe świadczeń mieszkającym za granicą. Przewidują również umożliwienie osobom deportowanym do pracy przymusowej i osadzonym w obozach pracy przez władze III Rzeszy i ZSRR, będącym w trudnej sytuacji materialnej, otrzymywanie pomocy pieniężnej od szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Zakładają także, że w ustawie o świadczeniu pieniężnym i uprawnieniach przysługujących żołnierzom zastępczej służby wojskowej przymusowo zatrudnianym w kopalniach węgla, kamieniołomach, zakładach rud uranu i batalionach budowlanych wprowadza się zmianę, w myśl której świadczenie pieniężne wynosi 222,01 zł. Mówią również, że świadczenie pieniężne, dodatek kompensacyjny, ryczałt energetyczny i jednorazowe odszkodowanie oraz koszty ich obsługi finansowane są ze środków budżetu państwa.

Nowelizacja przewiduje też umożliwienie cywilnym niewidomym ofiarom działań wojennych, będącym w trudnej sytuacji materialnej, otrzymywania pomocy pieniężnej od szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, a także przyznanie im dodatkowego świadczenia – ryczałtu energetycznego.

Reguluje ona również kwestie związane ze zbiegiem świadczeń przysługujących działaczom opozycji antykomunistycznej oraz osobom represjonowanym z powodów politycznych oraz przekazywanie przysługujących tym osobom świadczeń za granicę.

Nowela precyzuje także maksymalny limit wydatków będących skutkiem finansowym ustawy w latach 2019–2028 dotyczący m.in. Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Większość przepisów znajdujących się w nowelizacji ma wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia.

Znadniemna.pl za Anna Kondek-Dyoniziak/PAP

 

Senat RP przyjął wczoraj, 21 marca, nowelę ustaw dotyczących uprawnień kombatantów i osób represjonowanych. Zakłada ona m.in. przyznanie inwalidom wojennym prawa do dodatku pieniężnego do renty inwalidzkiej i poszerzenie katalogu uprawnień przysługujących tzw. żołnierzom-górnikom. Za nowelizacją głosowało 80 senatorów, 3 było przeciw, 1 wstrzymał się od

Szef MSZ Jacek Czaputowicz wręczył we wtorek, 19 marca,  Marcinowi Przydaczowi nominację na stanowisko podsekretarza stanu w MSZ. Nowy wiceminister będzie odpowiadał za politykę wschodnią, współpracę rozwojową oraz dyplomację ekonomiczną – poinformowało MSZ w komunikacie. Nowy wiceszef MSZ pełnił dotąd (od 2015) funkcję zastępcy dyrektora Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta RP. 

Fot.: Gabriel Piętka/MSZ

Marcin Przydacz urodził się 26 czerwca 1985 r. w Wieluniu. Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studiował także stosunki międzynarodowe i filozofię na UJ. W ramach stypendiów realizował studia na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie, Uniwersytecie w Mesynie oraz Uniwersytecie Narodowym „Akademia Kijowsko-Mohylańska” w Kijowie. Jest także absolwentem Szkoły Prawa Włoskiego i Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończył aplikację adwokacką w Okręgowej Izbie Adwokackiej w Krakowie i w 2015 r. zdał egzamin adwokacki. W latach 2010-2014 współpracował z Klubem Jagiellońskim jako analityk z zakresu stosunków międzynarodowych. Równolegle działał w Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej. W latach 2012-2015 był wykładowcą na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie, a okresie 2013-2015 prezesem zarządu think tanku Fundacja Dyplomacja i Polityka.

Zastępcami ministra Jacka Czaputowicza w MSZ są obecnie: Konrad Szymański, Szymon Szynkowski vel Sęk, Piotr Wawrzyk, Maciej Lang i Andrzej Papierz.

Znadniemna.pl za tvn24.pl

Szef MSZ Jacek Czaputowicz wręczył we wtorek, 19 marca,  Marcinowi Przydaczowi nominację na stanowisko podsekretarza stanu w MSZ. Nowy wiceminister będzie odpowiadał za politykę wschodnią, współpracę rozwojową oraz dyplomację ekonomiczną - poinformowało MSZ w komunikacie. Nowy wiceszef MSZ pełnił dotąd (od 2015) funkcję zastępcy dyrektora

Prezes Związku Polaków na Białorusi została dzisiaj, 21 marca, przesłuchana przez funkcjonariuszy milicji w związku ze wszczętą przeciwko niej sprawą administracyjną za organizację nielegalnego masowego przedsięwzięcia, jakim jest organizowany co roku przez ZPB jarmark „Grodzieńskie Kaziuki”.

Andżelika Borys przemawia na jarmarku „Grodzieńskie Kaziuki 2019”

W tym roku święto rzemieślników ku czci św. Kazimierza Królewicza, w którym wziął udział m.in. konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek oraz setki działaczy ZPB z całej Białorusi, odbyło się 3 marca.

Funkcjonariusze milicji na dowód tego, że to prezes ZPB Andżelika Borys zorganizowała jarmark kaziukowy, pokazali jej relację o wydarzeniu, która została opublikowana na portalu Znadniemna.pl.

Andżelika Borys podczas przesłuchania nie wypierała się tego, że pełni funkcję prezesa Związku Polaków na Białorusi, nieuznawanego przez rząd białoruski. W rozmowie z nami powiedziała, że przesłuchujący ją funkcjonariusze zjawili się po cywilnemu i nalegali na przesłuchaniu poza komendą milicji, w której rzekomo pracują. Nie chcieli też wezwać prezesa ZPB na rozmowę do komendy, ani nie poinformowali, że ma prawo do tego, żeby podczas przesłuchania był obecny jej adwokat.

Przesłuchanie Andżeliki Borys jest już kolejnym, a dokładnie czwartym, w którym musiała uczestniczyć w bieżącym miesiącu. Około tygodnia temu, jako przedstawiciel firmy „Klerigata”, była obecna na przesłuchaniach metodyków-konsultantów z Polski, którzy zostali skierowani do Grodna przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą przy Ministerstwie Edukacji Narodowej RP, jako eksperci od organizacji nauczania języka polskiego. Metodykom-konsultantom, którzy przebywają w Grodnie na zasadach wolontariatu i nie są zatrudnieni przez żaden białoruski podmiot gospodarczy, białoruska milicja próbowała postawić zarzuty podjęcia na Białorusi nielegalnej pracy.

Andżelika Borys uważa, że wszczęta przeciwko niej sprawa administracyjna za nielegalną organizację „Grodzieńskich Kaziuków” oraz presja, wywierana na wolontariuszy z Polski, to elementy skoordynowanej akcji władz przeciwko polskiej mniejszości oraz reprezentującej ją organizacji, jaką jest Związek Polaków na Białorusi.

Ostatni raz za organizację nielegalnej imprezy kulturalnej  Andżelika Borys była prześladowana w 2008 roku, kiedy postawiono jej zarzut organizacji w Grodnie koncertu legendarnego polskiego zespołu „Lombard”, który zaśpiewał dla grodzieńskich Polaków 2 maja 2008 roku z okazji Dnia Poloniii i Polaków za Granicą. Za organizację koncertu „Lombardu” Andżelika Borys została ukarana grzywną równowartości 700 dolarów amerykańskich.

Znadniemna.pl

Prezes Związku Polaków na Białorusi została dzisiaj, 21 marca, przesłuchana przez funkcjonariuszy milicji w związku ze wszczętą przeciwko niej sprawą administracyjną za organizację nielegalnego masowego przedsięwzięcia, jakim jest organizowany co roku przez ZPB jarmark „Grodzieńskie Kaziuki”. [caption id="attachment_37233" align="alignnone" width="500"] Andżelika Borys przemawia na jarmarku "Grodzieńskie

Prezydent RP Andrzej Duda zaprosił przywódcę Białorusi Aleksandra Łukaszenkę na uroczystości z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Międzynarodowe obchody odbędą się 1 września w Warszawie.

Prezydent RB Aleksander Łukaszenko, fot.: Vasily Fedosenko/gazeta.pl

O zaproszeniu Aleksandra Łukaszenki do Polski poinformowało Radio Swaboda. Wiadomość tą potwierdziła kancelaria Andrzeja Dudy.

– Polska będzie obchodzić tą datę wraz z państwami, z którymi obecnie blisko współpracujemy na rzecz pokoju na świecie według zasad prawa międzynarodowego. Zaliczają się do nich państwa NATO, Unii Europejskiej i Partnerstwa Wschodniego, w tym i Białoruś, jako członek ostatniej z inicjatyw – podkreśliła Kancelaria Prezydenta RP.

Jak dodało biuro prasowe KP, zaproszenia otrzymali przywódcy wszystkich państw wchodzących w skład tych organizacji międzynarodowych. Stosowne osobiste zaproszenie otrzymał też Aleksander Łukaszenko.

Wiadomo, że w Kancelarii Prezydenta RP odbyły się już pierwsze stopnia robocze z ambasadorami zaproszonych państw. Strona polska czeka obecnie na potwierdzenia przyjazdu i składu delegacji.

Jeśli białoruski przywódca przyjedzie we wrześniu na uroczystości rocznicowe, będzie to jego pierwsza oficjalna wizyta w Polsce. Przez 25 lat rządów Łukaszenki, Mińsk i Warszawa nie utrzymywały stosunków dyplomatycznych na najwyższym, prezydenckim poziomie. Na przeszkodzie stało m.in. nierespektowania przez stronę białoruską zasad demokracji, praw obywatelskich i praw mniejszości polskiej.

Nie jest pewne, czy Aleksander Łukaszenko zechce odwiedzić Warszawę z okazji tej rocznicy. Z jednej strony białoruski prezydent realizuje „wielokierunkową” politykę zagraniczną. Z drugiej – jest zwolennikiem sowieckiej wizji tego konfliktu, w której „wielka wojna ojczyźniana” wybuchła 22 czerwca 1941 roku po ataku III Rzeszy na ZSRR. Z kolei atak Sowietów na Polskę 17 września 1939 roku uznaje za dziejowo konieczne zjednoczenie ziem białoruskich pod władzą radziecką.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Prezydent RP Andrzej Duda zaprosił przywódcę Białorusi Aleksandra Łukaszenkę na uroczystości z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Międzynarodowe obchody odbędą się 1 września w Warszawie. [caption id="attachment_37682" align="alignnone" width="480"] Prezydent RB Aleksander Łukaszenko, fot.: Vasily Fedosenko/gazeta.pl[/caption] O zaproszeniu Aleksandra Łukaszenki do Polski poinformowało Radio Swaboda.

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz w dniu 18 marca opuścił szpital w Białymstoku, w którym pomyślnie przeszedł operację na kręgosłupie. Tego samego dnia hierarcha celebrował Mszę świętą w intencji lekarzy i wszystkich, którzy modlili się za jego powrót do zdrowia.

Abp Tadeusz Kondrusiewicz, fot.: Catholic.by

„Z każdym dniem czuje się co raz lepiej i mogę bez problemów chodzić. Wiadomo, że nie chodzi o pokonanie dystansu 5 km, czy 10 km. W ciągu dnia jednak pokonuję w sumie około 2 km, za jednym razem przechodząc od 200 do 300 metrów. Mam nadzieję, że każdego dnia będę ten dystans zwiększać. Takie też jest zalecenie lekarzy, którzy uważają, że chodzenie jest najlepszą rehabilitacją”- cytuje relację arcybiskupa o stanie jego zdrowia portal Kościoła Katolickiego na Białorusi Catholic.by.

Mimo ambitnych planów hierarchy, dotyczących tempa rehabilitacji, lekarze ostrzegają, że nie można z tym przedobrzyć i spieszyć się w odzyskiwaniu zdolności fizycznych. Wiadomo, że arcybiskupa podczas rehabilitacji obowiązuje szereg ograniczeń: nie jest m.in. zalecane siedzenie i stanie w miejscu, schylanie się, wykonywanie gwałtownych ruchów itd. Okres rehabilitacji zajmuje wiele czasu i wymaga ograniczenia aktywności. A jednak arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz przekonany jest, że wszystko zakończy się pomyślnie i dziękuje Bogu oraz lekarzom, będącymi narzędziami w rękach Stwórcy.

„Przed operacją po raz pierwszy usłyszałem od lekarzy, że wszystko jest w rękach Boga i trzeba się do Niego modlić o pomyślny przebieg operacji” – powiedział arcybiskup i dodał, że dziękuje wszystkim, którzy modlili się i wciąż się modlą za jego zdrowie. „Wiem, że takich ludzi jest wielu zarówno na Białorusi, jak i poza jej granicami. Pierwszą po wyjściu ze szpitala Mszę świętą celebrowałem w intencji lekarzy i tych wszystkich, kto wspierał mnie swoją modlitwą” – oznajmił hierarcha.

Znadniemna.pl na podstawie Catholic.by

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz w dniu 18 marca opuścił szpital w Białymstoku, w którym pomyślnie przeszedł operację na kręgosłupie. Tego samego dnia hierarcha celebrował Mszę świętą w intencji lekarzy i wszystkich, którzy modlili się za jego powrót do zdrowia. [caption id="attachment_37678" align="alignnone"

Wierabjowy Les w pobliżu wsi Chajsy pod Witebskiem to mało znane miejsce kaźni z czasów komunistycznych. Najprawdopodobniej NKWD mordowało tam i zakopywało m.in. ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru i tzw. operacji polskiej NKWD.

„Przyjechaliśmy tutaj, aby oddać hołd i utrwalić pamięć o niewinnych ofiarach zbrodniczych stalinowskich represji. Obecne władze wciąż odmawiają uznania, że ​​ich poprzednicy dokonywali tutaj mordów, ale od prawdy nie da się uciec” – podkreśla Sekcja Motocyklowa Związku Strzeleckiego Rzeczyspospolitej.

„Wg danych zebranych przez działaczy społecznych, od 1930 do 1940 roku masowo rozstrzeliwano tutaj ludzi. Dzisiaj o wydarzeniach tamtych lat przypominają tylko krzyże i tablice pamiątkowe ustawione przez społeczników, m.in. z inicjatywy „Chajsy – witebskie Kuropaty”. O tym, że w lesie znajduje się miejsce egzekucji, szerzej stało się wiadomo dopiero w 2014 roku, gdy odnaleziono szczątki. Zidentyfikowano wówczas około 40 miejsc masowego pochówku.” – piszą aktywiści.

Dodają, że w lesie ciągle leżą fragmenty ubioru represjonowanych i znaleźć można niewielkie kawałki ludzkich szkieletów.

„Miejscowe władze przez pewien czas przekonywały, że w zbiorowych mogiłach spoczywają ofiary niemieckich okupantów. Jednak przedmioty znalezione przy ludzkich szczątkach oraz czaszki przestrzelone na potylicy świadczą o czymś innym. Dzięki znalezionym fragmentom rzeczy osobistych – m.in. damskiemu grzebieniowi z wydrapanym na nim imieniem – udało się zidentyfikować m.in. Wolhę Dancyt, którą rozstrzelano w kwietniu 1938 roku – pod zarzutem działalności antysowieckiej i szpiegostwa. Również według relacji najstarszych mieszkańców wiadomo, że przed II wojną światową w lesie rozstrzeliwano ludzi, przywożonych samochodami z Witebska. ” – informuje Związek Strzelecki Rzeczypospolitej. Motocykliści ze „Strzelca” zrobili zdjęcia i zamieścili w internecie fotorelację.

Pod Witebskiem odkryto miejsca masowych egzekucji (zdjęcia):

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Fot.:news.vitebsk.cc

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/zsrstrzelec.pl

 

Wierabjowy Les w pobliżu wsi Chajsy pod Witebskiem to mało znane miejsce kaźni z czasów komunistycznych. Najprawdopodobniej NKWD mordowało tam i zakopywało m.in. ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru i tzw. operacji polskiej NKWD. „Przyjechaliśmy tutaj, aby oddać hołd i utrwalić pamięć o niewinnych ofiarach zbrodniczych stalinowskich represji.

Od teraz w mieście nad Niemnem można podziwiać jeden z dwóch najstarszych drewnianych budynków na Białorusi. To drewniany lamus z XVII wieku, który wchodził w skład nieistniejącego już klasztoru brygidek.

Niektórzy zadają sobie pytanie, jak w krainie lasów, jaką jest Białoruś, drewniany obiekt może być unikalny? Budownictwa drewnianego zawsze było tu dużo. Oprócz tego, że materiał ten nie jest wieczny, drewniane budynki spłonęły w pożarach lub zwyczajnie gniły.

I tak wyszło, że budynki drewniane z XVII wieku zostały na Białorusi tylko dwa.

– To cerkiew z 1617 roku we wsi Porpliszcze w rejonie dokszyckim i grodzieński lamus – tłumaczy prezes społecznego Towarzystwa Ochrony Zabytków Anton Astapowicz.

– Obiekty drewniane z XVIII wieku przetrwały, a z XVII wieku nie ma prawie żadnych! Na przykładzie lamusa w Grodnie obserwujemy bardzo dobry model restauracji. Przy czym nie restauracji za pieniądze państwowe, a wykonanej siłami wspólnoty religijnej, która samodzielnie znalazła na to środki – dodaje Astapowicz.

Kuta klamra ciesielska, rówieśniczka lamusa, wyciągnięta przez robotników podczas restauracji

Czym jest lamus?

Najprościej, to budynek gospodarczy służący do przechowywania przedmiotów. Katolicki klasztor sióstr brygidek w Grodnie w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów był całym zespołem zabudowań. Tworzyły go kościół, budynki mieszkalne i gospodarcze. W czasach sowieckich mniszki zostały wysiedlone z klasztoru, w kompleksie ulokowano szpital psychiatryczny. Drewniany lamus przetrwał cudem – nie spłonął podczas wielkiego pożaru Grodna w 1885 roku i nie zburzyli go sowieci.

Odnawianie zabytku trwa nie pierwszy rok. Grodzieńskich katolików wsparło pieniężnie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Polski.

Według kierownika budowy, wszystkie pracy można by skończyć w ciągu dwóch lat – przy należytym finansowaniu. Ale proces przedłuża się. Za to budynek stoi już na kamiennej podmurówce i pod gontem. Można go więc podziwiać z zewnątrz – do środka jeszcze nie wpuszczają, trwają prace.

– Właśnie zakończyliśmy trzeci etap restauracji, ale do ostatecznego końca prac jeszcze daleko – mówi Grażyna Szałkiewicz, administratorka Centrum Informacyjno-Turystycznego diecezji grodzieńskiej. – We wnętrzu mają zostać jeszcze odnowione utracone elementy drewniane. Będzie tam ekspozycja poświęcona życiu i działalności sióstr brygidek w Grodnie.

Nowa atrakcja Grodna

Według słów pani Szałkiewicz, początkowo w lamusie miało powstać muzeum diecezji grodzieńskiej, ale uniemożliwiają to normy przeciwpożarowe. W takim budynku drewnianym może przebywać jednocześnie nie więcej niż 15 osób, więc co zrobić z grupą, która przyjedzie autobusem? Dlatego muzeum diecezjalne powstanie obok – w murowanym budynku poklasztornym.

Już teraz można umówić się na wycieczkę grupowa lub indywidualną po klasztorze brygidek – w Centrum Informacyjno-Turystycznym diecezji.

Miłośnicy zabytków i władze diecezji jednym głosem zapewniają – wyjątkowy drewniany lamus już niebawem będzie jedną z głównych atrakcji turystycznych Grodzieńszczyzny. Dołączy więc do grodzieńskiej Fary i Kołoży – jednej z najstarszych murowanych cerkwi na północy Europy.

Znadniemna.pl za belsat.eu/zdjęcia Wasil Małczanau

Od teraz w mieście nad Niemnem można podziwiać jeden z dwóch najstarszych drewnianych budynków na Białorusi. To drewniany lamus z XVII wieku, który wchodził w skład nieistniejącego już klasztoru brygidek. Niektórzy zadają sobie pytanie, jak w krainie lasów, jaką jest Białoruś, drewniany obiekt może być unikalny?

Oryginalny tekst narodowej epopei „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza będzie można od soboty zobaczyć w zamku Tarnowskich w Dzikowie (obecnie dzielnica Tarnobrzega). Rękopis ten był jednym z najcenniejszych dzieł w słynnej kolekcji rodu Tarnowskich. Tekst będzie prezentowany zaledwie przez trzy dni – do poniedziałku.

Źródło: Muzeum Historyczne miasta Tarnobrzega

„Rękopis, dzięki życzliwości dyrektora Ossolineum, po 80 latach powraca, choć tylko na chwilę, do Dzikowa” – poinformował PAP Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego miasta Tarnobrzega, które mieści się w dawnym zamku Tarnowskich w Dzikowie.

Zdaniem Zycha historia rękopisu „Pana Tadeusza”, powstałej w latach 1832-34 narodowej epopei, związana jest z Dzikowem i znajdującą się „w rodzinnym gnieździe Tarnowskich”, słynną „Kolekcją dzikowską”.

„Manuskrypt trafił do Dzikowa w roku 1929, kiedy to Jan Zdzisław Tarnowski kupił go za sumę 60 tys. złotych od Hieronima Jana Tarnowskiego z Rudnika, swego stryjecznego brata. Hieronim odziedziczył +Pana Tadeusza+ po swoim ojcu, Stanisławie Tarnowskim, profesorze i rektorze UJ, który stał się właścicielem manuskryptu w 1871 roku, odkupiwszy go od spadkobierców Adama Mickiewicza za kwotę 5 tys. franków. To właśnie za sprawą profesora rękopis zyskał ozdobną szkatułkę, w której go odtąd przechowywano” – wyjaśnił dyrektor.

Szkatułka została wykonana na zamówienie w 1873 roku przez lwowskiego artystę Józefa Brzostowskiego.

Na początku wojny ostatni dziedzic Dzikowa Artur Tarnowski zdeponował rękopis „Pana Tadeusza” w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Lwowie, w którego zbiorze dzieło – decyzją władz państwowych – pozostało po wojnie.

W 1999 roku, najstarszy syn Artura, Jan Artur Tarnowski, po odzyskaniu praw do „Pana Tadeusza”, częściowo sprzedał, a częściowo podarował dzieło Ossolineum.

Prezentacji „Pana Tadeusza” będzie towarzyszyła wystawa ilustracji do ostatniego wydania tego dzieła autorstwa Józefa Wilkonia.

Rękopis „Pana Tadeusza” był niegdyś jednym z najcenniejszych dzieł w dawnej kolekcji rodu Tarnowskich – tzw. Kolekcji dzikowskiej. Jej największą i najważniejszą część stanowiła biblioteka dzikowska. W skład kolekcji wchodziła też galeria rzeźb i obrazów oraz archiwum.

Założycielami kolekcji byli Waleria i Jan Feliks Tarnowscy. Ona zbierała obrazy i rzeźby, on wzorem innych rodzin szlacheckich poświęcił się tworzeniu księgozbioru, gromadząc skarby literatury polskiej i obcej.

Ich kolekcja należała do najsłynniejszych i najlepszych w przedwojennej Polsce. Trzon kolekcji Tarnowscy zgromadzili w swojej podróży poślubnej do Włoch, którą odbyli w latach 1803-04.

W ciągu dwóch stuleci rodzina Tarnowskich zgromadziła na zamku w Dzikowie olbrzymią galerię dzieł sztuki oraz liczącą ponad 30 tys. książek bibliotekę. Tarnowski pozyskiwał książki i dokumenty poprzez liczne zakupy, dary, a także dziedziczenie zbiorów. Gromadził je w pomieszczeniach dawnego skarbczyka zamku dzikowskiego, i w specjalnie na ten cel zaprojektowanych szafach bibliotecznych.

Jan Feliks Tarnowski utworzył główny zrąb biblioteki, a jego spadkobiercy przez lata powiększali ten księgozbiór. W chwili śmierci swojego twórcy biblioteka liczyła ok. 13-15 tys. dzieł, natomiast w przededniu wybuchu II wojny światowej ponad 30 tys. pozycji.

W dzikowskiej bibliotece, która na tle innych odznaczała się wysoką jakością zbioru, znalazły się m.in. takie rarytasy jak rękopis „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, czy „Balladyny” Juliusza Słowackiego. Obecnie pierwszy z nich znajduje się w Ossolineum, drugi – w Bibliotece Narodowej w Warszawie.

W kolekcji znajdowały się też m.in. najstarszy polski rękopis datowany na 1476 rok – jest to ozdobnie oprawiona, napisana po łacinie „Kronika polska” mistrza Wincentego Kadłubka; listy królów Polski, w tym Zygmunta III Wazy, jego syna Władysława IV, Jana III Sobieskiego, czy ostatniego króla Polski – Stanisława Augusta Poniatowskiego, a także zbiór inkunabułów, czyli druków z początkowego okresu sztuki drukarskiej, których wygląd zewnętrzny naśladował książki rękopiśmienne, a wśród nich „Statuty Kazimierza Wielkiego” w przekładzie polskim z 1501 roku, znane jako tzw. „Kodeks dzikowski”.

Do dziś zachowały się zaledwie cząstki kolekcji z czasów jej największej świetności, czyli z początku XX wieku. Olbrzymia część spłonęła w pożarze w grudniu 1927 roku, który pod nieobecność właścicieli strawił niemal doszczętnie zamek dzikowski.

Udało się uratować część kolekcji – większość obrazów, ale spłonęły prawie wszystkie rzeźby, ryciny, antyczne meble i katalogi zbiorów. Najbardziej ucierpiała biblioteka – ocalała zaledwie jedna trzecia kolekcji. Udało się jednak uratować najcenniejsze rękopisy.

Dalsze straty spowodowała wojna i okupacja. W 1939 roku zbiory archiwum i biblioteki zamurowano w pałacowych piwnicach oraz w krypcie grobowej pod kościołem dominikanów. I choć Niemcy, mimo poszukiwań, nie znaleźli tych skarbów, to wiele z znajdujących się tam książek spleśniało, gdy podniósł się poziom wód gruntowych.

Pod koniec 2015 roku, po 70 latach, znaczna część ocalałej kolekcji bibliotecznej powróciła do Dzikowa dzięki rodzinie Tarnowskich, którzy przekazali kolekcję muzeum w długoletni depozyt; wcześniej dzieła znajdowały się w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Łącznie do Dzikowa wróciło prawie pół tysiąca pozycji, w tym 292 tytułów, a także np. dokumenty, zgrupowane w liczące kilkanaście sztuk zbiory.

Kilka miesięcy wcześniej do zamku – także jako wieloletni depozyt – wróciło ponad 120 dzieł wybitnych mistrzów pędzla.

Założone w 1991 roku Muzeum Historyczne miasta Tarnobrzega nawiązuje do tradycji kolekcjonerskich Tarnowskich.

Znadniemna.pl za Agnieszka Pipała/PAP

Oryginalny tekst narodowej epopei „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza będzie można od soboty zobaczyć w zamku Tarnowskich w Dzikowie (obecnie dzielnica Tarnobrzega). Rękopis ten był jednym z najcenniejszych dzieł w słynnej kolekcji rodu Tarnowskich. Tekst będzie prezentowany zaledwie przez trzy dni – do poniedziałku. [caption id="attachment_37647" align="alignnone"

Skip to content