HomeStandard Blog Whole Post (Page 273)

Nasz czytelnik i autor Igor Stankiewicz ma niezwykle zasłużonych przodków. Biogram jednego z nich – Piotra Kamieńskiego, będącego rodzonym bratem prababci Igora Stankiewicza, już został opisany w ramach naszej akcji. Igor Stankiewicz postanowił opowiedzieć nam jednak także o innym przedstawicielu rodu Kamieńskich, z którego się wywodzi – kuzynie Piotra Kamieńskiego, zawodowym wojskowym, majorze Wojska Polskiego, Dowborczyku i wybitnym przedwojennym artyście-rzeźbiarzu Michale Kamieńskim.

Michał Kamieński, major Wojska Polskiego podczas służby w 8. Dywizjonie Samochodowym. 1920 rok

Igor Stankiewicz sam sporządził biogram swojego sławnego krewnego, udostępniając redakcji fotokopie dokumentów bohatera, jego zdjęcia i inne ilustracje, obrazujące dokonania Michała Kamieńskiego.

Zapraszamy do lektury:

Michał Kamieński urodził się 13 sierpnia 1893 roku w zaścianku Glakowo w ujeździe orszańskim Imperium Rosyjskiego w rodzinie szlacheckiej Aleksandra Kamieńskiego herbu Rola i Michaliny z Burło-Budzickich.

Rodzice Michała posiadali w Glakowie 29 dziesięcin (1 dziesięcina = 1,09252 hektara – red.) ziemi i należeli do ludzi zamożnych raczej ponadprzeciętnie. Michał miał czworo rodzeństwa – dwie siostry Jadwigę i Aleksandrę (rozstrzelana w 1938 roku przez NKWD za „działalność kontrrewolucyjną”) oraz dwóch braci Konstantego (został oficerem Polskich Sił Powietrznych, pilotem – zmarł w 1981 roku w Polsce) i Mikołaja (represjonowany w 1937 roku przez władzę sowiecką).

Aleksandrowi i Michalinie Kamieńskim bardzo zależało na tym, żeby ich dzieci zdobyły dobre wykształcenie. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, w maju 1914 roku, nasz bohater ukończył Połocki Korpus Kadetów, a w sierpniu tegoż roku został wcielony do Armii Rosyjskiej, otrzymując stopień podporucznika. Młody podporucznik został skierowany przez dowództwo do Pawłowskiej Szkoły Wojskowej w Sankt-Petersburgu, a po jej ukończeniu w grudniu 1914 roku – wyjechał na front.

Podczas walk z wojskami Austro-Węger i Niemiec w składzie 3. Armii Michał Kamieński był dwukrotnie ciężko ranny. 20 lipca 1915 roku pod Chełmem, kiedy wojska rosyjskie przeszły do kontrofensywy, młody podporucznik doznał urazu głowy. Za udział w tym boju został odznaczony Orderem Świętej Anny IV klasy z napisem „Za odwagę”.

Zaświadczenie o odbyciu kursu leczenia w rosyjskim szpitalu wojskowym

Druga kontuzja zdarzyła się naszemu bohaterowi w trakcie osławionej Ofensywy Brusiłowa w Galicji podczas boju koło wsi Świniuchy, do którego doszło 3 września 1916 roku. Za udział w tym boju Michał Kamieński został odznaczony orderami: Świętego Stanisława z mieczami i kokardą oraz Świętej Anny III klasy z mieczami i kokardą.

Zaświadczenie lekarskie o drugiej kontuzji podporucznika Armii Rosyjskiej Michała Kamieńskiego

W roku 1917 z inicjatywy Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego na terenie Białorusi zaczęto formowanie 1. Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Józefa Dowbor-Muśnickiego. Do Korpusu zaciągali się żołnierze i oficerowie Rosyjskiej Armii, mający polskie pochodzenie. 21 listopada 1917 w Mińsku do Korpusu przystąpił także i nasz bohater.

Po antybolszewickim buncie oraz po rezygnacji z rozformowania i demobilizacji składu osobowego Korpusu, formacja ta wycofała się w rejon Bobrujska i Słucka, aby nieco później przy wsparciu wojsk niemieckich i oddziałów Wielkiej Rady Białoruskiej 1. Korpus przeszedł do natarcia. 20 lutego 1918 roku „Dowborczycy” zdobyli Mińsk, wypędzając z niego bolszewików. Michał Kamieński służył w 1. Korpusie aż do momentu jego rozformowania w maju 1918 roku. Wraz z innymi kolegami-dowborczykami wyjechał do Warszawy, gdzie wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW).

Michał Kamieński (w ciemnym mundurze w środkowym rzędzie) jako członek Polskiej Organizacji Wojskowej . 20 listopada 1918r./Foto z archiwum Ewy Partygi

Jako członek POW Michał Kamieński pomagał w internowaniu austriackich i niemieckich żołnierzy i deportowaniu ich z terenu Polski.

Po ogłoszeniu w listopadzie 1918 roku przez Polskę Niepodległości POW stała się ramieniem zbrojnym odrodzonej Rzeczypospolitej, a jej członkowie stanowili zasób kadrowy powstającego Wojska Polskiego. Michał Kamieński został oficerem Wojsk Technicznych i Samochodowych, otrzymując przydział do 8. Dywizjonu Samochodowego. Po wielu latach służby w wojsku, we wrześniu 1928 roku, w stopniu majora nasz bohater przeszedł w stan spoczynku i skupił się na swojej pasji artystycznej – malarstwie i rzeźbieniu posągów.

Jeszcze przed I wojną światową Michał Kamieński uczęszczał w Sankt-Petersburgu na zajęcia z rzeźby i malarstwa do profesorów sztuk plastycznych Władimira Beklemiszewa i Ilji Ginzburga. W Warszawie nasz bohater doskonalił warsztat artystyczny pod kierunkiem wybitnego polskiego rzeźbiarza Piusa Welońskiego.

Michał Kamieński jest autorem wielu posągów, popiersi i obrazów, w tym – portretów i rzeźbionych podobizn wybitnych ludzi, których często znał osobiście. Namalował m.in. portrety marszałków Jozefa Piłsudskiego oraz Ferdinanda Focha, a także generałów Józefa Dowbor-Muśnickiego, Władysława Sikorskiego. Michał Kamieński stworzył także znane obrazy, m.in. : „Śmierć ułana polskiego”, rysunek „Dowborczycy w Rosji 1917-1918” i inne.

Autoportret Michała Kamieńskiego

Rysunek „Dowborczycy w Rosji 1917-1918”

Jako artysta Michał Kamieński najbardziej się spełnił jednak w rzeźbie. Rzeźbił zarówno w brązie jak i w marmurze. Spod jego dłuta wyszły prawdziwe arcydzieła. Wyrzeźbił na przykład popiersie Napoleona (odtworzone w 2011 roku na Placu Powstańców w Warszawie), zaprojektował i wykonał: pomnik Dowborczyków, obrazujący żołnierza 1. Korpusu Polskiego w Rosji (znajduje się na terenie Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie), kompozytora, pianisty i dyplomaty Ignacego Jana Paderewskiego (zdobi Park Ujazdowski w Warszawie), Tadeusza Kościuszki. Rzeźby Michała Kamieńskiego przedstawiają wizerunki wielu bohaterów odrodzonej Polski, m.in.: Marszałka Józefa Piłsudskiego, Franciszka Żwirki i innych.

Pomnik Dowborczyków, obrazujący żołnierza 1. Korpusu Polskiego w Rosji

Rzeźba w brązie dłuta artysty rzeźbiarza Michała Kamieńskiego przedstawiająca popiersie Józefa Piłsudskiego (widok z profilu). 1935 rok

Rzeźba w brązie dłuta artysty rzeźbiarza Michała Kamieńskiego przedstawiająca popiersie Józefa Piłsudskiego. 1935 rok

Popiersie Napoleona (odtworzone w 2011 roku na Placu Powstańców w Warszawie)

Pomnik kompozytora, pianisty i dyplomaty Ignacego Jana Paderewskiego

Rzeźba dłuta artysty rzeźbiarza Michała Kamieńskiego przedstawiająca popiersie Franciszka Żwirki

Rzeźba dłuta artysty rzeźbiarza Michała Kamieńskiego „Żołnierz polski”

Zarówno będąc w wojsku, jak i robiąc karierę artysty, Michał Kamieński utrzymywał bliskie relacje ze swoim rodzonym bratem Konstantym i kuzynem Piotrem, którzy zaciągnęli się do Wojska Polskiego w 1919 roku i służyli w Siłach Powietrznych.

Michał Kamieński (stoi po lewej) z bratem Konstantym i jego żoną Konstancją (siedzą po prawej) w Warszawie w 1930 roku

Na prośbę Konstantego Kamieńskiego w 1937 roku w Toruniu, niedaleko miejsca stacjonowania III Batalionu Aeronautycznego (w którym służył Piotr Kamieński) Michał zaprojektował i wykonał ukazujący wzlatającego orła – pomnik ku czci pilotów balonów powietrznych i żołnierzy Wojsk Aeronautycznych, poległych w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Pomnik niebawem został odsłonięty, ale niestety nie przetrwał, gdyż w 1939 roku zniszczyli go hitlerowcy.

Pomnik Żołnierzy Wojsk Balonowych autorstwa Michała Kamieńskiego. Toruń, 1937r.

Toruń, 8 maja 1937 r. Uroczystość odslonięcia Pomnika Żołnierzy Wojsk Balonowych dluta Michała Kamieńskiego

Na rok przed wybuchem II wojny światowej Michał Kamieński zamieszkał w Warszawie przy ulicy Flory 1, lokal 8. Przeżył tam prawie całą okupację niemiecką, aż w czasie Powstania Warszawskiego został schwytany przez Niemców, rozstrzelany i pogrzebany w nieznanym miejscu.

 

Artykuł o Michale Kamieńskim w encyklopedii

Michał Kamieński nie był żonaty, a więc nie pozostawił po sobie potomstwa.

O upamiętnienie swojego wybitnego wujka zadbał już po wojnie Bogdan Kamieński – syn Konstantego, brata Michała Kamieńskiego. Na nagrobku, stojącym na mogile ojca na Cmentarzu Powązkowskim, Bogdan Kamieński dopisał inskrypcję:

„SYMB. MICHAŁ KAMIEŃSKI 1892-1944”.

Cześć Jego Pamięci!

Znadniemna.pl na podstawie materiałów i opracowań, udostępnionych przez Igora Stankiewicza, potomka rodziny Kamieńskich

Nasz czytelnik i autor Igor Stankiewicz ma niezwykle zasłużonych przodków. Biogram jednego z nich – Piotra Kamieńskiego, będącego rodzonym bratem prababci Igora Stankiewicza, już został opisany w ramach naszej akcji. Igor Stankiewicz postanowił opowiedzieć nam jednak także o innym przedstawicielu rodu Kamieńskich, z którego się

Deklarację solidarności z naszą telewizją opublikowały we wtorek cztery partie opozycyjne Białorusi. Jest to, jak informują, reakcja na „kampanię przeciwko Biełsatowi” trwającą w mediach społecznościowych.

– Jedynym na Białorusi niezależnym źródłem informacji w formacie telewizyjnym – nazwali Biełsat we wtorkowym oświadczeniu liderzy białoruskich partii opozycyjnych: Wital Rymaszeuski z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, Mikałaj Kazłou ze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, Juryj Hubarewicz z Ruchu o Wolność oraz szef niezależnego związku zawodowego REP Hienadź Fiadynicz.

Autorzy oświadczenia wskazują, że Biełsat w ciągu dziesięciu lat funkcjonowania zdobył stałe i ciągle rosnące grono widzów, chociaż pracuje w warunkach „nieustannych represji wobec dziennikarzy”.

– Kary, ograniczanie wyjazdów za granicę, a nawet ograniczanie wolności, regularne odmowy akredytacji na Białorusi, bezpodstawne oskarżenia i zatrzymania – wymieniają te represje liderzy opozycji centroprawicowej.

Dodają, że w ciągu ostatniego roku władze zwiększyły presję na media niepaństwowe, ograniczając dostęp do portali Biełorusskij Partizan i Karta ’97, wszczynając postępowanie karne wobec dziennikarzy agencji BiełaPAN i portalu TUT.by.

– Jednak wyjątkowo często i regularnie w ostatnim czasie to właśnie Biełsat staje się obiektem kampanii dyskredytacji i prowokacji ze strony oficjalnych mediów białoruskich i rosyjskich – zaakcentowano w oświadczeniu. – W tej sytuacji pozostajemy wdzięczni społeczeństwu obywatelskiemu, obywatelom i politykom Polski za wsparcie dla powstania tego projektu i jego konsekwentne wspieranie, niezależnie od zmian politycznych – napisali opozycjoniści, dodając, że ma on „wpływ nie do przecenienia” na zwiększenie poziomu świadomości i demokratyzację społeczeństwa białoruskiego.

Wital Rymaszeuski zwrócił uwagę, że w minionym roku atakowane były z tych czy innych powodów praktycznie wszystkie media niezależne, wykorzystywano różne preteksty i w efekcie wyrządzało to szkodę każdej z redakcji.

– Tym razem pretekst również nie jest adekwatny do tej skali kampanii dyskredytacji, jaka toczy się wobec kanału (Biełsatu) i jego kierownictwa – napisał polityk chrześcijańskiej demokracji, wzywając do wsparcia tej telewizji.

W ubiegły czwartek Iwan Szyła, mieszkający w Mińsku pracownik Biełsatu poinformował, że został zwolniony za umieszczenie na Facebooku zdjęcia Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Na zdjęciu – szeroko rozpowszechnianym w sieciach społecznościowych – widać prezydenta Dudę stojącego przy biurku, za którym siedzi amerykański prezydent. Fotografia została opatrzona przez Szyłę podpisem: „z lewej strony – prezydent Polski”.

Telewizja Biełsat zwolniła Szyłę za uporczywe naruszanie zasad etyki zawodowej. Dyrektor Agnieszka Romaszewska-Guzy, a także inni przedstawiciele stacji zarzucili Szyle wpisywanie się w kremlowską narrację i w polskie podziały polityczne – m.in. ze względu na prześmiewczy charakter podpisu pod zamieszczonym zdjęciem.

W białoruskich kręgach niezależnych i opiniotwórczych, zwłaszcza w sieciach społecznościowych, sprawa wywołała dość burzliwą dyskusję na temat wolności słowa, cenzury, a także zachowania dziennikarzy w mediach społecznościowych. Pojawił się szereg krytycznych komentarzy na temat decyzji władz Biełsatu, zarzuty stosowania cenzury i łamania zasad wolności słowa.

Agnieszka Romaszewska-Guzy nie ukrywa, że doszło do próby dyskredytacji kanału.

– Faktem jest, że po raz pierwszy od 11 lat udało się rozkręcić taką kampanię przeciwko Biełsatowi. Nie mam narzędzi, by zbadać, na ile to było inspirowane, a na ile zadziałał mechanizm sieci społecznościowych – mówi dyrektor Biełsatu. – Słowa liderów opozycyjnych dowodzą, że Biełsat wyrobił sobie markę i jest uważany za ważne medium w przestrzeni społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, a bez Biełsatu z tą niezależną informacją może być kiepsko.

Znadniemna.pl za belsat.eu według PAP

Deklarację solidarności z naszą telewizją opublikowały we wtorek cztery partie opozycyjne Białorusi. Jest to, jak informują, reakcja na „kampanię przeciwko Biełsatowi” trwającą w mediach społecznościowych. – Jedynym na Białorusi niezależnym źródłem informacji w formacie telewizyjnym – nazwali Biełsat we wtorkowym oświadczeniu liderzy białoruskich partii opozycyjnych: Wital

Wydarzenie literacko-muzyczno-teatralne pt. „Mickiewicz łączy” odbyło się 22 września, z okazji obchodzonej w tym roku 220. rocznicy urodzin Adama Mickiewicza, w Domu Przyjaźni w Mińsku.

Tomasz Adamski, dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku

Spotkanie z okazji jubileuszu urodzin polskiego Wieszcza narodowego, polegało na czytaniu fragmentów sztandarowego dzieła Poety – poematu „Pan Tadeusz” przez literatów, tłumaczy, ludzi kultury i sztuki, dyplomatów, studentów polonistyki oraz osoby, uczące się języka polskiego w różnych ośrodkach edukacyjnych. Czytanie odbywało się w trzech językach – polskim, białoruskim i litewskim.

Zainaugurowało czytania „Pana Tadeusza” przemówienie Tomasza Adamskiego, dyrektora Instytutu Polskiego w Mińsku, będącego współorganizatorem wydarzenia obok Białoruskiej Fundacji Kultury. Tomasz Adamski podziękował zgromadzonym za liczne przybycie i chęć spędzenia sobotniego popołudnia wspólnie z najwybitniejszym dziełem polskiego Wieszcza narodowego, którego twórczość, jak mało która, łączy narody Polski, Białorusi i Litwy.

Czytanie „Pana Tadeusza” rozpoczęto od wspólnego recytowania inwokacji do poematu. Słowa „Litwo! Ojczyzno moja!…” zabrzmiały jednocześnie w trzech językach. Każdy z uczestników spotkania otrzymał bowiem zawczasu kartki z tekstem inwokacji w języku oryginału oraz w tłumaczeniach na języki białoruski i litewski.

Brzmiące w trzech językach czytanie inwokacji do „Pana Tadeusza” było pomysłem reżysera czytań Andreja Sauczanki. Osiągnięty efekt okazał się niezwykle ciekawy, gdyż czytanie nie przypominało występu chóralnego, tylko rozmowy, prowadzonej przez każdego z uczestników czytań z Wieszczem i samym sobą, rozmowy bardzo osobistej i wzruszającej. Po odczytaniu przez publiczność inwokacji inicjatywę przejął zespół aktorski w składzie: Paweł Harłanczuk, Swietłana Anikiej oraz ich koledzy z ekipy „Tutejszego Teatru”.

Andrej Sauczanka

Swietłana Anikiej

W dalszej odsłonie czytań najwybitniejsze dzieło Adama Mickiewicza czytali również: Marcin Wojciechowski, I Radca Ambasady RP w Mińsku, Tadeusz Strużecki, przewodniczący Białoruskiej Fundacji Kultury, ambasador Republiki Litewskiej w Republice Białorusi Andrius Pulokas, attaché ds. kultury litewskiej ambasady w Mińsku Mindaugas Gabrenas, Przewodniczący Białoruskiego Związku Malarzy Ryhor Sitnica, nauczyciele języka polskiego, działacze oświatowi, studenci i uczniowie ośrodków edukacyjnych, w których jest wykładany język polski.

I Radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski

Ksiądz dziekan Władysław Zawalniuk

Tadeusz Strużecki, przewodniczący Białoruskiej Fundacji Kultury

Attaché ds. kultury litewskiej ambasady w Mińsku Mindaugas Gabrenas

Pod koniec spotkania białoruscy literaci i działacze społeczni Włodzimierz Giler i przybliżyli zgromadzonym sylwetkę jednego z tłumaczy „Pana Tadeusza” na język białoruski – Piotra Bitela, który znał tekst poematu na pamięć i przetłumaczył go, odsiadując wyrok w łagrach stalinowskich, i zapisując tekst tłumaczenia na workach od cementu.

Włodzimierz Giler

Jazep Januszkiewicz

Czytaniom „Pana Tadeusza” w Mińsku towarzyszyło tło muzyczne zapewnione przez muzyków: Kanstancina Jaśkowa, Siarżuka Douguszawa oraz zespół „VuRaj”.

Paulina Juckiewicz z Mińska

Wydarzenie literacko-muzyczno-teatralne pt. „Mickiewicz łączy” odbyło się 22 września, z okazji obchodzonej w tym roku 220. rocznicy urodzin Adama Mickiewicza, w Domu Przyjaźni w Mińsku. [caption id="attachment_33496" align="alignnone" width="480"] Tomasz Adamski, dyrektor Instytutu Polskiego w Mińsku[/caption] Spotkanie z okazji jubileuszu urodzin polskiego Wieszcza narodowego, polegało na czytaniu

Swoją nową książkę pt. „Zapomniany Korpus”, opisującą historię I Korpusu Polskiego w Rosji, zaprezentował 21 września w siedzibie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Mińsku autor książki znany białoruski badacz okresu międzywojennego, dr Igor Mielnikow.

Przemawia dr Igor Mielnikow

Przybliżając zgromadzonym na prezentacji okoliczności formowania I korpusu Polskiego historyk opowiedział o złożonej sytuacji geopolitycznej i wewnątrz rosyjskiej, towarzyszącej powstaniu tej formacji wojskowej. Przypomniał, że I Korpus Polski został sformowany 24 lipca 1917 roku na terenie Białorusi z żołnierzy polskiego pochodzenia, odbywających służbę w armii Imperium Rosyjskiego. W 1918 roku Korpus liczył 29 tysięcy żołnierzy, nazywanych „Dowborczykami” – od nazwiska dowódcy formacji generała Józefa Dowbor-Muśnickiego. De facto Korpus stał się kolebką kadry oficerskiej odradzającej się Rzeczypospolitej Polskiej. W formacji tej służył, biorąc czynny udział w jej powstaniu m.in. przyszły legendarny dowódca wojskowy i generał Władysław Anders. Żołnierzami Korpusu byli też m.in. przyszły polski polityk, dyplomata i publicysta Ignacy Matuszewski, a także generał Tadeusz Jastrzębski.

Sformowany, jako związek taktyczny, przeznaczony do walki z Niemcami, I Korpus Polski pod wpływem zmieniającej się sytuacji geopolitycznej i dojścia do władzy w Rosji bolszewików z woli swojego dowódcy stal się formacją zbrojną, przejawiającą coraz większą lojalność względem odradzającej się Polski. Nie przyjmując warunków stawianych polskim żołnierzom przez władzę bolszewicką, I Korpus podjął zbrojną walkę z oddziałami Gwardii Czerwonej, odnosząc na początku 1918 roku kilka spektakularnych zwycięstw, zdobywając 29 stycznia 1918 roku twierdzę w Bobrujsku, obsadzoną przez siedmiotysięczną załogę bolszewicką, a 19 lutego tegoż roku zajmując Mińsk Litewski.

Plan twierdzy Bobrujsk

Elementy umundurowania saperów polskich przy szczątkach znalezionych w twierdzy Bobrujsk

Korpus posiadał najbardziej współczesną technikę i broń pancerną

Igor Mielnikow, opowiadając o dziejach I Korpusu Polskiego, dużo uwagi poświęcił historii zdobytej przez „Dowborczyków” twierdzy w Bobrujsku, która de facto jest wielkim cmentarzem wojskowym. Historyk też o Polakach w wojsku carskim i o zakładanych przez służących w nim oficerów i żołnierzy polskiego pochodzenia legalnych i tajnych organizacjach. Niezwykle interesujące były także opowiadane przez Igora Mielnikowa losy ludzi, których biografie były powiązane z I Korpusem, jak chociażby los córki generała Dowbor-Muśnickiego Janiny Lewandowskiej, wojskowej lotniczki i jedynej kobiety – oficera, zamordowanej przez NKWD w Katyniu.

Książka Igora Mielnikowa pt. „Zapomniany Korpus”

Kopiec Dowborczyków w Bobrujsku

Historia twierdzy Bobrujsk

Cmentarz Dowborczyków w Warszawie

Dr Mielnikow chętnie odpowiadał na pytania publiczności, również te, związane z jego biografią i prowadzoną przez autora „Zapomnianego Korpusu” działalnością badawczą i inną. Okazało się, że swoje zamiłowanie do polskiej historii Igor Mielnikow zawdzięcza m.in. temu, że studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim. Ważnym epizodem jego kariery stał się udział w produkcji filmu Jerzego Hoffmana pt. „Bitwa Warszawska” w charakterze konsultanta. Igor Mielnikow opowiedział także o swoim nowym projekcie, dotyczącym okresu kampanii wrześniowej 1939 roku i II wojny światowej na terenie współczesnej Białorusi. Autor „Zapomnianego Korpusu” nie ukrywał, że wiele realizowanych przez niego projektów jest mocno wspieranych przez środowiska mieszkających na Białorusi Polaków oraz polskie instytucje i organizacje. W znacznej mierze dzięki polskiemu wsparciu okazało się możliwe m.in. wydanie książki, która stała się tematem spotkania.

Rozmowa o historii I Korpusu Polskiego w Rosji, która odbyła się przy okazji prezentacji książki Igora Mielnikowa pt. „Zapomniany Korpus”, stała się doskonałym wstępem do planowanej na 29 września w siedzibie Oddziału ZPB w Mińsku (Kalwaryjska, 1) konferencji naukowej pt. „Gen. Józef Dowbor-Muśnicki i I Korpus Polski. Rola i znaczenie w historii Polski i Białorusi”. Rozpoczęcie konferencji jest planowane na godzinę 10.00. Zapraszamy!

Paulina Juckiewicz z Mińska

Swoją nową książkę pt. „Zapomniany Korpus”, opisującą historię I Korpusu Polskiego w Rosji, zaprezentował 21 września w siedzibie Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Mińsku autor książki znany białoruski badacz okresu międzywojennego, dr Igor Mielnikow. [caption id="attachment_33479" align="alignnone" width="480"] Przemawia dr Igor Mielnikow[/caption] Przybliżając zgromadzonym na prezentacji

Polonijna Rada Konsultacyjna przy marszałku Senatu obradowała 24 września 2018 r. w Senacie już po raz czwarty. Rozmawiano o stanie nauczania języka polskiego na świecie i sposobach na jego poprawę, angażowaniu młodych w działalność polonijną oraz podsumowano V Światowy Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy.

Na posiedzeniu Polonijnej Rady Konsultacyjnej obecni byli także przewodnicząca Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą senator Janina Sagatowska, wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Papierz oraz minister Adam Kwiatkowski z Kancelarii Prezydenta.

Podsumowano V Światowy Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy, który odbył się w Warszawie w dniach 20 – 23 września 2018 r. Marszałek Senatu podkreślił, że było to wydarzenie o szczególnej randze, gdyż zostało zorganizowane w roku setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Zwrócił także uwagę na skalę Zjazdu. Wzięło w nim udział około 600 przedstawicieli Polonii z 40 krajów. Zdaniem Stanisława Karczewskiego wśród uczestników było stosunkowo mało młodzieży. Zaznaczył, że obok edukacji, potrzeba angażowania młodych rodaków mieszkających za granicą w sprawy Polonii jest najważniejszym wyzwaniem. „Zorganizujemy zjazd młodej Polonii, która będzie współpracowała z nami i z naszymi następcami w przyszłości” – zapowiedział marszałek.

Prof. Jolanta Tambor z Uniwersytetu Śląskiego przedstawiła wyniki badań dotyczących nauczania i promocji języka polskiego w świecie. Celem rocznych badań, prowadzonych wspólnie z prof. Władysławem Miodunką, było przygotowanie kompleksowej oceny nauczania języka polskiego za granicą na wszystkich poziomach edukacji, promocja języka polskiego i wskazanie kierunków działań oraz ich koordynacja. Autorzy opracowania wskazali główne problemy i sposoby ich rozwiązania. „Niektóre kwestie wymagają systemowych zmian, ale są także inne, do których wystarczą doraźne środki. Rekomendacje daliśmy dla jednych i drugich” – powiedziała prof. Tambor. „Nikogo na tej sali nie trzeba przekonywać o znaczeniu nauczania języka polskiego dla Polaków mieszkających poza granicami” – oceniła. Wskazała, że „język jest widoczny w przestrzeni publicznej” nie można o nim myśleć w oderwaniu od kultury i historii. Dlatego na poziomie nauczania akademickiego należy zabiegać o powstawanie lektoratów języka polskiego i przede wszystkim rozwój katedr filologii polskiej na światowych uczelniach.

Maria Szonert Binienda, wiceprezes Kongresu Polonii Amerykańskiej do Spraw Polskich przyznała, że na uczelniach w Stanach Zjednoczonych, język polski jest często marginalizowany. Jest on najczęściej wykładany jako element slawistyki. A istniejące katedry polonistyczne, nie są rozwijane i powoli przestają funkcjonować.

Od lewej: mec. Maria Szonert-Binienda, konsul honorowa RP w Ohio (USA), prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys i Tadeusz Adam Pilat, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych

Z przytoczonych badań wynika, że w szokłach poniżej poziomu akademickiego język polski jest obecny w systemach edukacji niektórych tylko krajów. Najczęściej jest nauczany w tzw. szkolnych punktach konsultacyjnych działających przy ambasadach. Zdaniem prof. Jolanty Tambor potrzebna jest zmiana nazwy tych placówek i zrównanie ich statutu ze szkołami, co jest planowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych na początek 2019 r. Podkreśliła, że kluczowym elementem usprawniania polonijnej oświaty jest dokształcanie nauczycieli, odpowiednie ich wynagradzanie. Obok potrzeby podnoszenia ich kompetencji wymieniła także tworzenie materiałów edukacyjnych i podręczników dostosowanych do poziomu uczniów i miejsca ich zamieszkania, a także wyposażenia pomieszczeń do nauki.

Halina Csúcs Lászlóné, rzeczniczka narodowości polskiej w Zgromadzeniu Narodowym Węgier oceniła, że nauczanie języka polskiego na poziomie szkoły podstawowej dobrze funkcjonuje. Jednak „nasza oświata się kończy na podstawowej” – przyznała. Jej zdaniem największym problemem jest brak nauczycieli, szczególnie zbyt mała liczba nauczycieli delegowanych do pracy za granicą. Podobnego zdania był ksiądz Zdzisław Malczewski – rektor Polskiej Misji Katolickiej w Brazylii. Zaznaczył, że dostrzega taką potrzebę szczególnie poza dużymi ośrodkami, gdzie znajomość języka przekazywana jest dzieciom dzięki rodzicom i dziadkom.

O nauce języka polskiego, jako ojczystego, w szkołach mówił Tadeusz Pilat, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, ze Szwecji. Mówił, że ten rodzaj edukacji uwzględnia również naukę polskiej geografii, historii czy kultury. W Szwecji koszty nauczania pokrywane są przez państwo z pieniędzy podatników. „Należy tę idee propagować i rozszerzać na inne kraje” – podkreślił. Wspomniał, że podobne rozwiązania funkcjonują już m. in w Norwegii czy niektórych niemieckich landach.

Skład Polonijnej Rady Konsultacyjnej został uzupełniony o prof. Marka Rudnickiego, przedstawiciela Polonii amerykańskiej, wywodzącego się z chicagowskiego, najliczniejszego na świecie, środowiska polonijnego. Prof. Rudnicki zastąpił Adama Bąka, prezesa Adam M. Bak Foundation ze Stanów Zjednoczonych.

Polonijna Rada Konsultacyjna przy obecnym marszałku Senatu została powołana uchwałą Senatu na początku lipca 2015 r. Jej zadaniem jest m.in. wyrażanie opinii na temat projektów ustaw i uchwał związanych z Polonią. Członków Rady powołuje i odwołuje marszałek Senatu spośród osób reprezentujących organizacje polonijne i polskie z zagranicy; pełnią oni swoją funkcję honorowo. Kadencja Rady trwa jedną kadencję Senatu. Marszałek zwołuje posiedzenie Rady przynajmniej raz w roku i sam przewodniczy jej obradom. Marszałek może zasięgać opinii członków Rady w trybie obiegowym, bez zwoływania posiedzenia.

Znadniemna.pl za senat.gov.pl

Polonijna Rada Konsultacyjna przy marszałku Senatu obradowała 24 września 2018 r. w Senacie już po raz czwarty. Rozmawiano o stanie nauczania języka polskiego na świecie i sposobach na jego poprawę, angażowaniu młodych w działalność polonijną oraz podsumowano V Światowy Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy. Na

Działacze Związku Polaków na Białorusi wspólnie z pracownikami Konsulatu Generalnego RP w Grodnie w piątek, 21 września, uczcili pamięć obrońców grodu nad Niemnem, którzy przez trzy dni, 20 -22 września 1939 roku, odpierali atak sowieckiego najeźdźcy na miasto.

W ramach uroczystości, upamiętniających 79. rocznicę obrony Grodna przed Sowietami, grodzieńscy Polacy i dyplomaci złożyli kwiaty, zapalili znicze oraz pomodlili się na Cmentarzu Wojskowym w Grodnie przy Krzyżu Katyńskim i znajdującej się obok zbiorowej mogile obrońców miasta z 1939 roku.

Przemawia Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB

W imieniu władz ZPB podczas uroczystości głos zabrał członek Zarządu Głównego organizacji Andrzej Poczobut. Przypomniał zgromadzonym o bohaterstwie mieszkańców grodu nad Niemnem, którzy w obliczu przewyższających sił wroga zachowali się jako prawdziwi patrioci i ludzie honoru, dla których poddanie się bez walki oznaczało hańbę.

Konsulowie RP w Grodnie Anna Pustuł i Andrzej Raczkowski

Konsulat Generalny RP w Grodnie na uroczystościach rocznicowych obrony Grodna przed Sowietami we wrześniu 1939 roku reprezentowali konsul Anna Pustuł oraz konsul Andrzej Raczkowski, który podziękował działaczom ZPB za pielęgnowanie pamięci o bohaterach, dzięki których ofierze Polacy Grodna mają powody do dumy.

Po uroczystości na Cmentarzu Wojskowym Polacy Grodna modlili się za dusze obrońców miasta we wrześniu 1939 roku podczas zamówionej w tej intencji Mszy św. w Kościele Znalezienia Krzyża Świętego (Pobernardyńskim).

Znadniemna.pl

Działacze Związku Polaków na Białorusi wspólnie z pracownikami Konsulatu Generalnego RP w Grodnie w piątek, 21 września, uczcili pamięć obrońców grodu nad Niemnem, którzy przez trzy dni, 20 -22 września 1939 roku, odpierali atak sowieckiego najeźdźcy na miasto. W ramach uroczystości, upamiętniających 79. rocznicę obrony Grodna

Władze Smorgoni, które skierowały do komitetu parafialnego parafii Matki Bożej Różańcowej w Sołach pismo z żądaniem usunięcia z ich kościoła tablicy, upamiętniającej żołnierzy 9. Oszmiańskiej Brygady Armii Krajowej, oświadczyły, że jedynie „rekomendowały” usunięcie upamiętnienia.

Tablica ku czci żołnierzy 9. Oszmiańskiej Brygady AK w kościele w Sołach

O tym, że tablica ku czci żołnierzy AK z kościoła w Sołach nie zostanie usunięta poinformował na facebooku Andrzej Poczobut, członek działającego przy Związku Polaków na Białorusi Komitetu Ochrony Zabytków i Miejsc Pamięci Narodowej. Poczobut napisał, że rozmawiał z szefową działu ideologii Smorgońskiego Rejonowego Komitetu Wykonawczego, która oznajmiła, że publikowane przez nas pismo do komitetu parafialnego, zawierało jedynie „rekomendację”, a nie żądanie.

Według Poczobuta zażegnanie zagrożenia usunięcia tablicy jest skutkiem właściwej postawy „księdza proboszcza parafii w Sołach, komitetu parafialnego, a także polskiej dyplomacji”.

Jak poinformował portal Kresy24.pl, w sprawie pozostawienia na miejscu tablicy ku czci żołnierzy AK interweniował wiceszef polskiego MSZ Andrzej Papierz. „Według naszych informacji, interwencja wiceszefa polskiej dyplomacji ostudziła zapędy smorgońskich władz” – napisały Kresy24.pl, przypominając, że komitet parafialny i tak nie miał zamiaru się podporządkować „rekomendacji” ideologów ze Smorgoni.

„Mam nadzieję, że na jakiś czas mamy więc spokój. Ale czy na długo?” – podsumowuje na facebooku zaistniałą sytuację Andrzej Poczobut.

Znadniemna.pl

Władze Smorgoni, które skierowały do komitetu parafialnego parafii Matki Bożej Różańcowej w Sołach pismo z żądaniem usunięcia z ich kościoła tablicy, upamiętniającej żołnierzy 9. Oszmiańskiej Brygady Armii Krajowej, oświadczyły, że jedynie „rekomendowały” usunięcie upamiętnienia. [caption id="attachment_33350" align="alignnone" width="500"] Tablica ku czci żołnierzy 9. Oszmiańskiej Brygady AK

Wasyl Gerasimczyk, grodzieński historyk i badacz powstania styczniowego, napisał do nas polemikę z prof. Zdzisławem Julianem Winnickim, który na naszym portalu wypowiedział się krytycznie o metodach upamiętniania przez aktywistów białoruskich powstańców styczniowych na Grodzieńszczyźnie. Proponujemy Państwu tekst Wasyla Gerasimczyka, w którym autor dowodzi, że w miejscach pamięci powstania styczniowego na Grodzieńszczyźnie potrzebne są wspólne białorusko-polskie upamiętnienia.

Wasyl Gerasimczyk

„Za wolność naszą i waszą!” Mianowicie pod takim wezwaniem rozpoczynało się powstanie styczniowe (1863-1864) na terenie byłej Rzeczypospolitej, gdzie w szeregach powstańców walczyło około 200 tysięcy ludzi. Przy tym tylko na terenie współczesnej Białorusi i Litwy działało około 220 oddziałów, liczących ogółem 67957 osób, z czego jedna trzecią składu osobowego stanowili chłopi. Jednak w celach ideologicznych z inicjatywy dusiciela powstania na terenie Białorusi i Litwy Michaiła Murawjowa-Wieszatiela tym wydarzeniom nadano określenie „polskiej księdzowsko-szlacheckiej rebelii”.

Powstańcza chorągiew

Robiło się to, przede wszystkim, w celu uzasadnienia represji i podjęcia zdecydowanych działań uniemożliwiających w przyszłości wszelki opór, wynikający z pojawiania się sprzeczności międzyetnicznych i międzywyznaniowych. Narzucony przez rosyjskie władze wizerunek powstania podtrzymywali w swoich wspomnieniach także byli powstańcy, należący do stronnictwa „białych”, tacy jak Jakub Gieysztor, którzy próbowali przełożyć winę za klęskę powstania na „czerwonych” na czele z Konstantym Kalinowskim i dopatrywali się przyczyn porażki w braku szerokiego poparcia działań powstańców ze strony chłopów, przede wszystkim prawosławnych.

Powyższe myślenie, korzystne dla tzw. „ruskiego świata” jest obecne także dzisiaj w pracach tzw. „zachodniorusistów”, którzy kwestionują Białoruś, jako samoistne zjawisko historyczne.  Wobec tego głoszenie podobnych tez przez historyków polskich wywołuje autentyczne zdziwienie. W danym przypadku mam na myśli profesora Zdzisława Juliana Winnickiego, który wypowiedział się kategorycznie w związku z ustawieniem na Grodzieńszczyźnie obok polskich pomników kilku stel z napisem po białorusku „Aйчына абаронцам сваім. Беларусь перадусім” („Ojczyzna obrońcom swoim. Białoruś przede wszystkim” – tłum. red.) w miejscach bitew z czasów powstania.

Argumentując przekonanie, że są to wyłącznie polskie miejsca pamięci narodowej, którym grozi „białoruska depolonizacja”, profesor Winnicki pisze: „Pomijając fakt, że polskie powstanie narodowe 1863–64 roku nie miało nic wspólnego z „walką o wolność Białorusi” lecz, jak świadczą powszechnie dostępne źródła, tutejsi prawosławni chłopi nie tylko nie mieli wówczas białoruskiej świadomości narodowej, ale też masowo zwalczali polskie powstanie, donosząc władzom carskim o ruchach powstańczych partii, wyłapując powstańców i tworząc przeciwpowstańcze tzw. „straże chłopskie”.

Z całym szacunkiem do pana profesora muszę zaznaczyć, że cytowana wypowiedź jest nie tylko błędna, lecz także (ze względu na to, że należy do polskiego naukowca) może doprowadzić do napięć tam, gdzie nie są one potrzebne, ani Polakom, ani Białorusinom. Tym bardziej, że wypowiedź ta została opublikowana niedługo przed kolejną rocznicą wydarzeń 17 września – wydarzeń bardzo niejednoznacznych w naszej wspólnej historii. Spróbujmy jednak przeanalizować tezy polskiego profesora odzwierciedlające jego osobisty stosunek i rozumienie wydarzeń z czasów powstania styczniowego na terenie Grodzieńszczyzny.

  1. Pan Winnicki nie ma racji, kiedy mówi, że „Polskie powstanie narodowe 1863-1864 nie miało niczego wspólnego z walką narodowowyzwoleńczą Białorusinów”.

Manifest Komitetu Centralnego Narodowego jako Tymczasowego  Rządu Narodowego z dnia 22 stycznia 1863 roku

„…tradycyjnym hasłem naszym jest wolność i braterstwo Ludów…”- zaświadczał Manifest Komitetu Centralnego Narodowego jako Tymczasowego  Rządu Narodowego z dnia 22 stycznia 1863 roku, nawołujący do rozpoczęcia walki. Było w nim podkreślone: „W pierwszym zaraz dniu jawnego wystąpienia, Komitet ogłasza wszystkich synów Polski, bez różnicy wiary i rodu, pochodzenia i stanu, wolnymi i równymi obywatelami kraju. Z kontekstu treści Manifestu wynika niezbicie, że wyraz „Polska” był używany przez autorów Manifestu jako synonim dawnej Rzeczypospolitej, wzywającej „Narody Polski, Litwy i Rusi do broni”.

Nieprzypadkowo Manifest został wydany i rozpowszechniony w „Północno-Zachodnim Kraju” Imperium Rosyjskiego w imieniu Litewskiego Komitetu jako Tymczasowego Rządu Prowincjonalnego na Litwe i Białorusi.

Wzmianka o „Białorusi” w Manifeście Rządu Narodowego

Powstanie zostało wywołane  w celu wyzwolenia nie tylko narodów byłej Rzeczypospolitej. Pozostawiało ono szansę także na wyzwolenie „narodu moskiewskiego”. Co się zaś tyczy nazwy „Białoruś”, to pojawia się ona w dokumentach powstańczych, na przykład w „PRYKAZIE AD RĄDU POLSKAHO NAD CEŁYM KRAJEM LITOUSKIM I BIEŁORUSKIM DA Narodu ziemli Litouskoj i Biełoruskoj”.

PRYKAZ AD RĄDU POLSKAHO NAD CEŁYM KRAJEM LITOUSKIM I BIEŁORUSKIM DA Narodu ziemli Litouskoj i Biełoruskoj

„Białoruś” została utrwalona także w zeznaniach zdrajcy Parfianowicza, który wydał Konstantego Kalinowskiego i pozostawił wzmiankę o haśle: „Kogo lubisz? – Lubię Białoruś! – To wzajemnie!”

Fragment zeznań zdrajcy Witolda Parfianowicza ze wzmianką o powstańczym haśle

  1. „Tutejsi prawosławni chłopi nie mieli wówczas białoruskiej świadomości narodowej” – pisze Julian Winnicki. W tym stwierdzeniu profesor Winnicki ma rację, nie wspomina tylko o tym, że: Polscy chłopi, niezależnie od wyznania, także nie mieli „świadomości narodowej”. „Świadomość narodowa” w tamtym czasie dopiero zaczynała się kształtować, i znaczenie powstania z lat 1863-1864 dla historii Białorusi polega na tym właśnie, że po nim wyrosło „pokolenie 1863 roku” (F. Bohuszewicz, A. Obuchowicz, Z. Czechowicz, K. Kostrowicki i inni), pokolenie które tę świadomość kształtowało i przyczyniło się do powstania białoruskiego modernowego narodu.

Powstańczy krzyżyk z wizerunkiem prawosławnego krzyża

Przeczucie tego jest obecne już w „Listach spod szubienicy” Konstantego Kalinowskiego, który zwracał się do „chłopów Białorusinów” i ufał w sumienie polskiego rządu w przypadku zwycięstwa powstania w kwestiach pomocy bratnim narodom, przede wszystkim, w uzyskaniu autonomii i otrzymywaniu edukacji w swoim języku: „Kiedy polski rząd wszystkim bratnim narodom daje samorządność, Moskal mało tego, że tak nie robi, ale jeszcze tam gdzie mieszkali Polacy, Litwini i Białorusini, zakłada moskiewskie szkoły, a w szkołach tych uczą po moskiewsku, gdzie nigdy nie usłyszysz nawet jednego słowa po polsku, po litewsku i również po białorusku, jak lud tego chce, a do tych szkół jedynie z drugiego końca świata Moskali przysyłają, którzy umieją tylko kraść, ludzi babować i służyć za pieniądze wstrętnej sprawie znęcania się nad ludem”.

List spod szubienicy Konstantego Kalinowskiego

  1. Wśród białoruskich prawosławnych chłopów na Grodzieńszczyźnie było wielu takich, którzy pomagali powstaniu.

Pułkownik Aleksander Gejns, który walczył przeciwko powstańcom w bojach pod Kockiem, pod Kaliszem i Siemiatyczami, w liście prywatnym do swojego przyjaciela Konstantina von Kaufmana, jednego z następców Michaiła Murawjowa na posadzie generał-gubernatora „Zachodnio-Północnego Kraju” Imperium Rosyjskiego, pisał, że w doniesieniach oficjalnych przemilczane są fakty „upartej obojętności wobec nas chłopów przez cały okres prowadzonej przez nas walki” i że „to niedowierzanie zaszło tak daleko, że z całym szacunkiem do oficjalnych doniesień, wielu ruskich chłopów brało udział w powstaniu”. A w maju 1863 roku, przed bitwą pod Mołowidami w powiecie słonimskim „chłopi całymi stanami składali prawosławną przysięgę na wierność rebelii”.

Prawosławni chłopi od samego początku powstania w styczniu 1863 roku byli szeroko reprezentowani w oddziałach powiatów białostockiego, bielskiego i sokólskiego, brali udział w zajęciu miasta Suraż (23 stycznia) i w bitwie pod Siemiatyczami (6-7 lutego). Na przykład w oddziale naczelnika wojskowego Województwa Mazowieckiego Kajetana Wiktora Starżyńskiego walczył 18-letni Szymon Jakubowicz (syn Jakuba –red.) Kozłowski ze wsi Żółtki powiatu białostockiego. Kosynierem w oddziale Świetlińskiego (Pioruna) był 25-letni Seweryn Augustinowicz (syn Augustyna – red.) Tołoczko ze wsi Czechy, w oddziale Dzikowskiego przez dwa miesiące walczył 17-letni Marcel Iljicz (syn Ilji – red.) Dziemiańczyk ze wsi Łysy (obaj z powiatu bielskiego). Ze wsi Studniaki powiatu sokólskiego od razu kilku prawosławnych chłopów zaciągnęło się do oddziału Onufrego Duchińskiego, wśród nich był 18-letni Wasyl Matwiejewicz (syn Matwieja, czyli Mateusza – red.) Sinkiewicz, który walczył także pod dowództwem Feliksa Włodka i Walerego Wróblewskiego.

Kilkudziesięciu prawosławnych walczyło w oddziale podpułkownika Aleksandra Lenkiewicza (Landera), który dokonał skutecznego napadu na kwaterę leśnictwa w miasteczku Jeziory powiatu grodzieńskiego. Wśród nich – 17-letni pański parobek  Michał Aleksiejewicz (syn Aleksego – red.) Kuczyński ze wsi Tołoczki. W swoich zeznaniach, po prawie pięciu miesiącach walk, zaznaczył on: „Celem mojego przystąpienia do oddziału było tylko to, że obiecano dawać pieniądze i wolność”. Trzon oddziału Lenkiewicza składał się z prawie samych młodych ludzi w wieku 16-30 lat, niezadowolonych ze swojego stanu społecznego, jak, na przykład, prawosławni 16-letni Adam Osipowicz (syn Osipa, czyli Józefa – red.) Kaszatuk ze wsi Gliniany i 17-letni Michaił Augustinowicz (syn Augustyna – red.) Awsiejnikow ze wsi Hołowacze.

Ponad sto prawosławnych powstańców z okolic Monasteru Żyrowickiego walczyło w słonimskim oddziale rotmistrza Jundziłły w bitwie pod Mołowidami w dniu 3 czerwca 1863 roku. Czterech przedstawicieli kleru, m.in. 19-letni Iwan Szyszko ze wsi Dobra Wola powiatu wołkowyskiego, który służył u żyrowickiego archimandryty. Ogółem za wspieranie powstania na terytorium Białorusi zostało zesłanych 14 prawosławnych duchownych. Oczywiście, nie można tego porównać z liczbą zesłanych katolickich księży, ale  nie zmienia to faktu, że o nich także trzeba pamiętać.

Trzeba pamiętać i o tym, że wśród katolików byli również tacy, którzy pomagali władzy carskiej. Przykładem służy chłop Jan Rabiczka ze wsi Wojnowce powiatu sokólskiego, na podstawie  donosów którego na Syberię zesłanych zostało kilkudziesięciu innych chłopów, w tym i prawosławnych, a 6 (18) czerwca 1863 roku w Sokółce został skazany na karę śmierci chłop Maciej Ciuchno. Rabiczka groźbą politycznych donosów i wymuszeniem pieniędzy zastraszał całą okolicę.

Takich przypadków podczas powstania 1863-1864 nie brakowało, świadczą o tym materiały Narodowego Historycznego Archiwum Białorusi w Grodnie.

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że wcale nie religijny aspekt był dla mieszkańców Grodzieńszczyzny decydujący przy wyborze: po jakiej stronie walczyć. Wszystko było znacznie bardziej złożone. Podobnie jak tzw. „straże chłopskie” inicjowane przez Michaiła Murawjowa i które na Grodzieńszczyźnie nie otrzymały oczekiwanego wsparcia ze strony chłopów. Materiały archiwalne świadczą o tym, że chłopi odmawiali się od służby wskutek czego„straże chłopskie” zaczęto tworzyć głównie z kozaków, którzy stacjonowali się we wsiach Grodzieńszczyzny. W wymiarze ideologicznym zjawisko „straże chłopskie” miało wpływać jedynie na tworzenie  obrazu powstania jako sprawy, na której zależy wyłącznie szlachcie.

Pieśń powstańców grodzieńskich

Pomniki, które zostały postawione obok miejsc, w których w 1863 roku odbywały się boje powstańców, są przypomnieniem potomkom o ich poległych przodkach. Byli wśród nich przedstawiciele różnych stanów społecznych i grup wyznaniowych. Te miejsca są naszym wspólnych dziedzictwem o „ostatnim powstaniu idei Rzeczpospolitej” i pierwszym zrywie, który ujawnił aspiracje narodowo-wyzwoleńcze  Białorusinów. Nie na próżno w środowisku powstańców na Grodzieńszczyźnie popularne były pieśni śpiewane w języku białoruskim, co potwierdza Ignacy Aramowicz w swoich „Marach” (Giller A. Historia powstania narodu polskiego w 1861-1864 r. 4 t. Paryż, 1867 r. s.194). I w tych pieśniach powstańcy wierzą w „Polskę”, albo, jak podawane jest w źródłach białoruskich, po prostu „Polsz” – jako pojęcie, oznaczające wspólne dziedzictwo byłej Rzeczypospolitej Obojga Narodów – zidealizowany obraz, z odrodzeniem którego wiązano nadejście prawdziwej wolności i podjęcia decyzji o losach Białorusi i Litwy.

Przykre jest, że w sytuacji, jaka zaistniała wokół upamiętnień powstańców i stawiania przez białoruskich aktywistów swoich pomników ku ich czci, okazało się, iż  te miejsca nas dzisiaj nie jednoczą, lecz dzielą.

Mam jednak nadzieję na to, że kompromis w tej sprawie zostanie znaleziony i polska strona zrozumie, że Białorusini mają prawo na stawianie swoich pomników obok polskich we wszystkich znanych miejscach. Żadna „depolonizacja” w ten sposób się nie odbywa, gdyż pomniki stoją obok, a nie zamiast.

Dlatego apeluję o przyłożenie wszelkich starań, aby w innych miejscach, związanych z tragicznymi wydarzeniami powstania styczniowego na terytorium Grodzieńszczyzny, pojawiały się wspólne białorusko-polskie upamiętnienia. W przeciwnym przypadku wcześniej bądź później sprawa upamiętnień powstańców styczniowych może stać się wielkim problemem.

Wasyl Gerasimczyk dla Znadniemna.pl, illustracje zostały udostępnione przez autora

Wasyl Gerasimczyk, grodzieński historyk i badacz powstania styczniowego, napisał do nas polemikę z prof. Zdzisławem Julianem Winnickim, który na naszym portalu wypowiedział się krytycznie o metodach upamiętniania przez aktywistów białoruskich powstańców styczniowych na Grodzieńszczyźnie. Proponujemy Państwu tekst Wasyla Gerasimczyka, w którym autor dowodzi, że w

Kultowy polski zespół rockowy „Lady Pank” zagrał w sobotę, 22 września, na Rynku Kościuszki w Białymstoku koncert „Solidarni z Polakami na Białorusi”. W ten sposób muzycy uczcili 30-lecie działalności Związku Polaków na Białorusi, a przy okazji, także – 30. rocznicę pierwszego i, jak dotąd niestety jedynego, swojego pobytu w Grodnie.

Na koncert, który zebrał kilkutysięczną (może nawet kilkunastotysięczną – Rynek Kościuszki był wypełniony po brzegi) widownię w stolicy Podlasia, przybyło około 500 Polaków z Grodna i Grodzieńszczyzny. Przyjechali do Białegostoku autokarami, które wynajął ZPB, oraz samodzielnie, gdyż koncert „Lady Pank” w Białymstoku stał się dla grodzieńskich fanów zespołu jedyną od 30 lat okazją na posłuchanie na żywo przebojów, doskonale znanych grodnianom jeszcze z lat 80. minionego stulecia.

Informowaliśmy już, że ZPB chciał zrobić prezent grodnianom w postaci koncertu „Lady Pank” w samym Grodnie. W tym celu koncert legend polskiego rocka był zaplanowany na 28 lipca, kiedy ZPB obchodził 30-lecie swojej działalności. Na anonsowany oficjalnie koncert w Grodnie zostały wyprzedane bilety, ale w ostatniej chwili władze miasta postanowiły odwołać wydarzenie kulturalne.

W podobny sposób władze Grodna postąpiły trzy lata temu, kiedy na zaproszenie ZPB w Grodnie miał wystąpić inny legendarny polski zespół rockowy „Lombard”. Wówczas, w porozumieniu z muzykami „Lombardu” odwołany koncert grodzieński także zorganizowano w Białymstoku.

Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku

Jak powiedział w rozmowie z portalem Znadniemna.pl prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski: „Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której bym odmówił jakiejkolwiek mieszkającej w Białymstoku mniejszości narodowej organizacji wydarzenia kulturalnego. A na Podlasiu i w samym Białymstoku obok Polaków mieszkają Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Tatarzy i inne narodowości”. Prezydent Truskolaski zaznaczył, że na wiadomość o tym, że władze Grodna odmówiły mieszkającym tam Polakom organizacji koncertu, Białystok i władze województwa podlaskiego zrozumiały, że muszą wyciągnąć do rodaków zza wschodniej granicy pomocną dłoń i zorganizować dla nich koncert „Lady Pank” u siebie.

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys

Przed wyjściem na scenę muzyków „Lady Pank” do wielotysięcznej publiczności zwrócili się organizatorzy koncertu. Prezes ZPB Andżelika Borys przypomniała, że koncert solidarności z Polakami na Białorusi miał odbyć się w Grodnie, ale odbywa się w Białymstoku. – Jesteśmy w Grodnie w Białymstoku! – oznajmiła Andżelika Borys, dziękując władzom miasta i województwa podlaskiego za organizację i sfinansowanie koncertu „Lady Pank”.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wręcza biało-czerwoną wiązankę róż Andżelice Borys, prezes ZPB

Prezydent Białegostoku, przemawiając ze sceny, dziękował z kolei Polakom na Białorusi za to, że pielęgnują polskość w kraju swojego zamieszkania, za to, że walczą o polskie szkoły, za to, że „biją tam polskie serca”. – Pamiętajcie, że Białystok zawsze jest z Wami i możecie na nas zawsze liczyć – zapewnił Tadeusz Truskolaski.

Przemawia Jarosław Ksiażek , konsul generalny RP w Grodnie

Obecny na koncercie konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek podziękował wszystkim, którzy włączyli się w organizację koncertu, bo – jak mówił: – Jest potrzebne, żeby to poczucie, że jesteśmy razem na tej jednej, wspólnej historycznie, ziemi – przetrwało.

Maciej Żywno, wicemarszałek województwa podlaskiego

Wicemarszałek województwa podlaskiego Maciej Żywno zapewnił z kolei, że jeśli Związek Polaków na Białorusi znowu będzie miał problem z organizacją wydarzenia kulturalnego na Białorusi, to województwo podlaskie jest gotowe, aby przyjść z pomocą.

Po przemówieniach organizatorów na scenę wyszli muzycy „Lady Pank”. Po wykonaniu pierwszego utworu, lider zespołu Jan Borysewicz oznajmił, że wspólnie z kolegami bardzo się cieszy, iż może zagrać na znak solidarności z Polakami na Białorusi.

Janusz Panasewicz

Koncert na Rynku Kościuszki trwał półtorej godziny. Zespół „Lady Pank” zagrał swoje największe przeboje, a wypełniony po brzegi centralny plac stolicy Podlasia zamienił się w wielotysięczny chór, który śpiewał razem z artystami.

Krzysztof Kieliszkiewicz – gitara basowa

Lider zespołu „Lady Pank” Jan Borysewicz

Michał Sitarski, Kszysztof Kieliszkiewicz i Janusz Panasewicz

Po koncercie refleksją o występie przed publicznością, składającą się z białostocczan, grodnian, a także mieszkańców Lidy, Wołkowyska, Nowogródka i innych miejscowości leżących na Grodzieńszczyźnie, oraz wspomnieniem z grodzieńskiego koncertu „Lady Pank” sprzed 30 lat, podzielił się z portalem Znadniemna.pl frontman i wokalista „Lady Pank” Janusz Panasewicz:

Na zdjęciu pamiątkowym po koncercie: Elżbieta Książek, małżonka konsula generalnego RP w Grodnie, Jan Borysewicz, lider zespołu „Lady Pank”, Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie, Janusz Panasewicz, frontman i wokalista zespołu „Lady Pank” oraz Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi

– Oczywiście wolałbym spotkać się z mieszkającymi na Białorusi rodakami w Grodnie, ale cóż, takie życie… Było nam bardzo przyjemnie, że tylu Was przyjechało na koncert, a również z tego powodu, że Białystok zachował się super, bo dał nam i Wam bardzo prestiżowe miejsce w tym mieście – Rynek Kościuszki. Czuliśmy się świetnie i mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że jednak zagramy dla Was w Grodnie! Mam jak najbardziej dobre wspomnienia z naszego tam pobytu w 1988 roku. Tyle już lat minęło, ale świetnie pamiętam cudowne przyjmowanie nas przez grodzieńską publiczność! Do zobaczenia w Grodnie! Trzymam kciuki za lepsze czasy dla Polaków na Białorusi!

Zdjęcia przed i po koncercie:

Znadniemna.pl

Kultowy polski zespół rockowy „Lady Pank” zagrał w sobotę, 22 września, na Rynku Kościuszki w Białymstoku koncert „Solidarni z Polakami na Białorusi”. W ten sposób muzycy uczcili 30-lecie działalności Związku Polaków na Białorusi, a przy okazji, także – 30. rocznicę pierwszego i, jak dotąd niestety

Minister edukacji narodowej RP Anna Zalewska 19 września przewodniczyła posiedzeniu Rady Oświaty Polonijnej, towarzyczącej V Światowemu Zjazdowi Polonii i Polaków za Granicą, w którym bierze udział prezes ZPB Andżelika Borys. Podczas posiedzenia Rady prezes ZPB złożyła relację o niepokojącej sytuacji oświaty polskiej na Białorusi. Po wystąpieniu Andżeliki Borys przedstawiciele środowisk oświatowych z całego świata zaapelowali do ministra edukacji RB Igora Karpienki o zaprzestanie dyskryminacji polskich dzieci podczas rekrutacji uczniów do szkół polskich na Białorusi.

Członkowie Rady Oświaty Polonijnej z minister edukacji RP Anną Zalewską

Jak informowaliśmy wcześniej, władze Białorusi nie spełniły obietnicy, danej 28 lipca Marszałkowi Senatu RP Stanisławowi Karczewskiemu podczas jego wizyty na Białorusi z okazji 30-lecia ZPB. Obiecały wówczas, że do pierwszych klas szkół polskich w Grodnie i Wołkowysku, w nadchodzącym roku szkolnym zostaną przyjęte wszystkie dzieciaki chętne do podjęcia nauki w tych placówkach.

Tymczasem obietnicy dotrzymały tylko w przypadku Polskiej Szkoły w Grodnie, bo w Wołkowysku na 31 złożonych w szkole podań odmowę przyjęcia do niej otrzymało 13 kandydatów.

Apel członków Rady Oświaty Polonijnej do ministra edukacji RB Igora Karpienki

Członkowie Rady dyskutowali również m.in. o wyzwaniach oświaty polskiej za granicą, wspomaganiu nauczania języka polskiego wśród Polonii i Polaków za granicą, a także omówili sytuację polskiej oświaty w poszczególnych krajach.

Minister Edukacji Narodowej RP Anna Zalewska poinformowała, że w 2019 roku planowane jest uruchomienie projektu dotyczącego przygotowania specjalnych podręczników dla uczniów polonijnych.

– Będą one dostosowane do potrzeb uczniów w poszczególnych państwach – wskazała minister Zalewska. Bo, jak dodała, „nasze dzieci na całym świecie, to dzieci dwujęzyczne” i w każdym kraju, gdzie pobierają naukę polscy uczniowie, jest inne metodologia, metodyka i dydaktyka nauczania.

– Chcemy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom zarówno nauczycieli, jak i rodziców – zaznaczyła szefowa MEN.

Minister edukacji przypomniała, że młodzi członkowie Polonii uczą się języka ojczystego w różnych typach szkół na całym świecie: 17 tys. polskich uczniów uczy się Szkolnych Punktach Konsultacyjnych (w najbliższym czasie ma nastąpić zmiana nazwy na „szkoły polskie”), 180 tys. w szkołach społecznych.

Dyskusja dotyczyła również umożliwienia nauczycielom szkół polonijnych ubiegania się o kolejne stopnie awansu zawodowego, podejmowania działań na rzecz wspomagania nauczania języka polskiego za granicą, w tym m.in. udziału w programie „Rodzina Polonijna”, organizowaniu obozów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży oraz wyposażaniu szkół w podręczniki.

Niezwykle ważne jest także wspieranie uczniów powracających do Polski poprzez zapewnienie dzieciom polskich pracowników migrujących możliwości uczenia się języka polskiego, historii, geografii, kultury polskiej i innych przedmiotów.

Rada Oświaty Polonijnej została powołana w 2010 roku. Do jej głównych zadań należy przygotowywanie opinii dla Ministra Edukacji Narodowej na temat kierunków zmian w obszarze oświaty polskiej za granicą, przedstawianie propozycji rozwiązań w obszarze oświaty polskiej za granicą, a także konsultowanie projektów aktów prawnych i opracowań zawierających propozycje systemowych zmian w obszarze oświaty polskiej za granicą.

Członkowie Rady reprezentują największe środowiska oświatowe na świecie (18 krajów, w tym Litwa). W ich skład wchodzą wszystkie formy nauczania języka polskiego i w języku polskim, tj. szkoły organizacji Polaków, szkoły w systemach oświaty krajów zamieszkania Polonii i Polaków za granicą oraz szkolne punkty konsultacyjne, prowadzone przez MEN.

Znadniemna.pl za men.gov.pl

Minister edukacji narodowej RP Anna Zalewska 19 września przewodniczyła posiedzeniu Rady Oświaty Polonijnej, towarzyczącej V Światowemu Zjazdowi Polonii i Polaków za Granicą, w którym bierze udział prezes ZPB Andżelika Borys. Podczas posiedzenia Rady prezes ZPB złożyła relację o niepokojącej sytuacji oświaty polskiej na Białorusi. Po wystąpieniu

Skip to content