HomeStandard Blog Whole Post (Page 280)

Koledzy z portalu Polesie.org – redagowanego przez działaczy Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB – opublikowali obrzerną, ponad godzinną, relację wideo z obchodów 30-lecia działalności Związku Polaków na Białorusi. 

Z wdzięcznością dla kolegów z Brześcia udostępniamy ten film na naszym portalu:

Znadniemna.pl za Polesie.org

Koledzy z portalu Polesie.org - redagowanego przez działaczy Brzeskiego Obwodowego Oddziału ZPB - opublikowali obrzerną, ponad godzinną, relację wideo z obchodów 30-lecia działalności Związku Polaków na Białorusi.  Z wdzięcznością dla kolegów z Brześcia udostępniamy ten film na naszym portalu: https://www.youtube.com/watch?time_continue=43&v=nOdqgf0MwWk Znadniemna.pl za Polesie.org

Szanowni Czytelnicy, miło nam przedstawić Państwu ciekawą i być może dla kogoś korzystną inicjatywę, poświęconą upamiętnieniu żołnierzy jednego z legendarnych oddziałów Armii Andersa – 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”.

Odznaka batalionowa 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”, fot.: rysie.montecassino.eu

Informacje o żołnierzach 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów” są gromadzone i publikowane na stronie internetowej Rysie.montecassino.eu przez wnuka jednego z żołnierzy wspomnianego batalionu – Marcina Wojciechowskiego.

Praca, którą prowadzi pan Marcin, gromadząc i publikując informacje o żołnierzach 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów” polega m.in. na odnajdywaniu ich, rozsianych po świecie, potomków, którzy dzielą się wspomnieniami o swoich bohaterskich przodkach i pamiątkami po nich, przechowywanymi w rodzinnych archiwach i zbiorach.

Idea inicjatywy Marcina Wojciechowskiego, a nawet historia jej powstania jest bardzo podobna do idei ogłoszenia przez portal Znadniemna.pl akcji „Dziadek w polskim mundurze”. Różnica polega na tym tylko, że my w ramach akcji na życzenie potomków upamiętniamy, publikując biogramy ich przodków, żołnierzy i funkcjonariuszy wszystkich polskich formacji mundurowych, jeśli bohaterowie akcji bądź ich potomkowie mieli, albo mają, jakiekolwiek związki z Kresami II Rzeczpospolitej. Marcin Wojciechowski zaś prowadzi podobną działalność, ograniczając się do jednej z jednostek – 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”. Sprawia to, że swoją pracę, upamiętniającą  „Rysiów”, Marcin Wojciechowski prowadzi dokładniej i głębiej niż robimy to my. Pan Marcin pomaga potomkom „Rysiów” w odnajdywaniu w archiwach i innych źródłach informacji o ich przodkach, a nawet wskazuje miejsca, w których są zdeponowane, nieodebrane przez nich odznaczenia i pomaga w dotarciu do tych odznaczeń ich prawowitym spadkobiercom.

Tak się składa, że w ramach akcji „Dziadek w polskim mundurze również opisaliśmy losy co najmniej dwóch „Rysiów” – Józefa Szaszkiewicza, dziadka naszej czytelniczki ze Smorgoni  Lilii Żłobowicz oraz Konstantego Zatkowskiego, ojca naszej czytelniczki z Grodna Swietłany Zatkowskiej.

Naturalne jest, że te publikacje zauważył pasjonat historii 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów” Marcin Wojciechowski.

Niedawno pan Marcin skontaktował się z nami, prosząc, abyśmy napisali o jego inicjatywie i prowadzonej przez niego stronie  w celu jej spopularyzowania wśród naszych czytelników na Białorusi, ale nie tylko, gdyż, jak wiadomo, portal Znadniemna.pl jest czytany przez Polaków na całym świecie.

Członek jednej z grup rekonstrukcji historycznej w mundurze żołnierza 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów” podczas rekonstrukcji Bitwy o Monte Cassino, fot.: rysie.montecassino.eu

Niniejszą publikacją, z głębokim uznaniem dla inicjatywy Marcina Wojciechowskiego i prowadzonej przez niego działalności, spełniamy prośbę naszego kolegi i proponujemy Państwu zapoznać się z tekstem, którym Marcin Wojciechowski wita swoich czytelników na stronie, poświęconej żołnierzom 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”:

„Witam Cię drogi czytelniku na stronie poświęconej żołnierzom 13 Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”

( 5. Wileńska Brygada Piechoty, 5. Kresowa Dywizja Piechoty, 2. Korpus Polski, 8. Armia Brytyjska).

Skąd pomysł na stronę?

W 2014 r. zmarła moja Babcia Stanisława (pochodziła z Kaszub) żona mojego Dziadka Władysława Wojciechowskiego ( http://rysie.montecassino.eu/lista-zolnierzy/711-wojciechowski-wladyslaw ) który służył w 13. Baonie w 1. Kompanii.

Po jej śmierci dotarłem do kilku dokumentów, w których były pewne informacje wskazujące, że Dziadek służył w 2. Korpusie Polskim (2KP).

Zrobiłem rozeznanie po rodzinie – co się dowiedziałem? Dziadek powrócił do Polski w 1947r. i zamieszkał w Gdańsku.

Ślub kościelny z moją Babcią zawarł w 1948r., cywilny dopiero w 1956r. (nie miał łatwo po powrocie do Polski…)

O służbie w 2KP dopiero zaczął rozmawiać z jedną z córek, gdy miał iść na emeryturę. Długo się nią nie nacieszył bo zmarł w 1991 r.

Miałem wtedy 8 lat. Mieszkałem z nim w rodzinnym domu, za dużo nie pamiętam – chodził o kulach bez jednej nogi (potrącony przez samochód).

Niestety nie ocalały żadne zdjęcia ani większość oryginalnych dokumentów z wojska, które skradziono jednej z córek z mieszkania z innymi przedmiotami.

Na szczęście udało się uzyskać z Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii kopie Zeszytu Ewidencyjnego oraz oryginalną legitymacje 5KDP. Okazało się też, że Dziadek nie zabrał ze sobą do Polski odznaczeń Brytyjskich, które uzyskałem poprzez Ambasadę Brytyjską w Warszawie.

Z Zeszytu Ewidencyjnego dowiedziałem się m.in. o wpisie że w razie śmierci mają zawiadomić jego ojca Stanisław Wojciechowskiego, zamieszkałego w Zdołbunowie w woj. wołyńskim (dzisiejsza Ukraina). Wtedy miejscowość należąca do Polski. Niestety nie udało mi się do dnia dzisiejszego dowiedzieć, co się stało z jego rodzicami – moimi pradziadkami.

W 2014r. udało mi się dotrzeć na 70. rocznicę Bitwy na Monte Cassino – choć nie było łatwo z Gdańska do Krakowa i stamtąd autokarem z ludźmi biorącymi udział w Biegu na Monte Cassino. Tam też poznałem przyszłych kolegów z Grupy Rekonstrukcyjnej „GRH Breda”.

Pomysł był – udało się zdobyć listę odznaczonych Krzyżem Monte Cassino. Kolega „Wieczór” zrobił stronę, „Azbest” udostępnił miejsce na serwerze.

Udało się wymyślić ciekawą nazwę strony. A jaki jest cel? Dotrzeć do rodzin „wszystkich” żołnierzy tego Baonu – tych walczących na Monte Cassino oraz tych, co doszli później (byli w tym batalionie choćby przez chwilę). Może gdzieś w archiwach rodzinnych znajdzie się zdjęcie na którym jest mój Dziadek?

Jeżeli doczytałeś do tego miejsca i chciałbyś pomóc dobrym słowem, zauważyłeś błąd na stronie lub może w twojej rodzinie był żołnierz „Rysiów” lub znasz taką rodzinę skontaktuj się ze mną.

Wiadomo, żołnierze, rodziny, są porozrzucane po całym świecie.

Ja mieszkam w Gdańsku w Polsce.

Do sporej części rodzin żołnierzy udało się dotrzeć dzięki książce „Śląsk Pamięci Monte Cassino” trochę pomógł Google, FB.

Kontakt do mnie:
– e-mail: [email protected] (preferowany j.polski, angielski ..ewentualnie inny (są translatory)

– wiadomość poprzez profil 13WBS na FB: ( https://www.facebook.com/13WBS/ ) (zachęcam do polubienia strony)
– telefon 503845441 (j.polski, nr komórki w Polsce, z zagranicy +48)

Jeżeli nie jesteś pewny czy twój krewny był w 13. Baonie „Rysiów” zacznij od tego poradnikahttp://rysie.montecassino.eu/szukaj-pl

Niedługo pojawi się też informacja jak skontaktować się z MOD UK aby uzyskać dokumenty krewnego”.

Zachęcamy Państwa, Szanowni Czytelnicy, do wspierania i popularyzowania  inicjatywy Marcina Wojciechowskiego i przypominamy, że prowadzona przez nasz portal akcja „Dziadek w polskim mundurze” – trwa! Jest bezterminowa i wciąż z wdzięcznością przyjmujemy materiały od potomków bohaterów, wkładających kiedykolwiek mundur jakiejkolwiek polskiej formacji mundurowej, aby sporządzić biogram bohatera i upamiętnić go, publikując historię jego życia na portalu oraz w gazecie „Głos znad Niemna na uchodźstwie”.

Znadniemna.pl

Szanowni Czytelnicy, miło nam przedstawić Państwu ciekawą i być może dla kogoś korzystną inicjatywę, poświęconą upamiętnieniu żołnierzy jednego z legendarnych oddziałów Armii Andersa – 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”. [caption id="attachment_32611" align="alignnone" width="500"] Odznaka batalionowa 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców „Rysiów”, fot.: rysie.montecassino.eu[/caption] Informacje o żołnierzach 13. Wileńskiego Batalionu

„Łukaszenko dusi wolność słowa” – to tytuł artykułu, który ukazał się wczoraj, 7 sierpnia, na witrynie internetowej dziennika „Rzeczpospolita”. „Władze w Mińsku walczą z niezależnymi mediami. Rewizje w redakcjach i areszty dziennikarzy” – czytamy we wstępie do publikacji.

Po rewizji w jednej z mińskich redakcji, fot.: svaboda.org

– Jeżeli wychodzić z założenia, że wolność słowa jest czymś namacalnym, to jest jej na Białorusi znacznie więcej niż w krajach sąsiednich – mówił kilka miesięcy temu w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Paweł Jakubowicz, były redaktor naczelny głównej tuby propagandowej Mińska, dziennika „Sowiecka Białoruś”. O tym, jak smakuje wolność słowa na Białorusi, będą mieli okazję się przekonać aresztowani we wtorek dziennikarze najważniejszych niezależnych od władz mediów.

Nad ranem we wtorek, 7 sierpnia, funkcjonariusze służb otoczyli dwa piętra jednego z najbardziej reprezentacyjnych biurowców białoruskiej stolicy Omega Tower. Mieści się tam redakcja popularnego portalu informacyjnego tut.by, który miesięcznie odwiedza ponad 12 mln użytkowników sieci. Redakcja najbliższe dni będzie musiała funkcjonować bez redaktorki Haliny Ułasik, która została aresztowana. Zatrzymano również pięciu dziennikarzy tego portalu. Funkcjonariusze Komitetu Śledczego wkroczyli także do redakcji niezależnej informacyjnej agencji BiełaPAN, przeprowadzili rewizję i aresztowali dziennikarkę z działu zagranicznego. Lokalne media informowały, że rewizje przeprowadzono również w wydawnictwie Białoruska Nauka, głównym wydawnictwie Białoruskiej Akademii Nauk.

Wszystko przez rządową agencję BiełTA, która głównie zajmuje się opisywaniem działalności i podróży zagranicznych rządzącego od prawie ćwierćwiecza prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Szefowa agencji Iryna Akułowicz oskarżyła towarzyszy po fachu o „nieuprawnione korzystanie z płatnych materiałów serwisu informacyjnego”. Twierdzi, że zatrzymani dziennikarze „kradli informacje z agencji, logując się na stronie przy pomocy cudzych haseł”. Według białoruskiego prawa grozi im zakaz wykonywania zawodu, a nawet dwa lata więzienia.

Założyciel portalu tut.by i znany białoruski przedsiębiorca Jurij Zisser oświadczył, że portal ma „wystarczające dochody”, by wykupić płatny dostęp do rządowej agencji. Zarzuty odrzuca również dyrekcja agencji BiełaPAN, która przyznaje, że korzystała z materiałów BiełTA, lecz wyłącznie z tych ogólnodostępnych.

– Władze wykorzystali rządową agencję, by nacisnąć na największe białoruskie media. Media te nie są związane ani z opozycją demokratyczną, ani z władzami w Mińsku. Pokazują opinie z wielu stron. Rządzący zachowują się bardzo dziwnie. W XXI wieku wystarczy sięgnąć po informacje z serwerów, by się dowiedzieć, gdzie i kto się loguje. Nie ma potrzeby przeprowadzać rewizji i zatrzymywać dziennikarzy – mówi „Rzeczpospolitej” Pauluk Bykouski, znany białoruski ekspert ds. mediów (obecdnie trwa rewizja w jego mieszkaniu – przyp. znadniemna.pl). – Niezależne media działają na Białorusi w bardzo trudnych warunkach, zamyka się przed nimi drzwi. Dostęp do rządzących ma wyłącznie agencja BiełTa – dodaje.

Białoruskie władze od lat walczą z niezależnymi mediami. W styczniu resort informacji Białorusi zablokował najpopularniejszy opozycyjny portal informacyjny Charter97.org (obecnie redakcja znajduje się w Warszawie). Represji na Białorusi ciągle doświadczają dziennikarze również nadającej z Polski jedynej białoruskojęzycznej telewizji Biełsat.

– Gdy nasz portal został zablokowany, uprzedzaliśmy kolegów, że jeżeli nie będziemy wspólnie się bronić i walczyć o wolność słowa, reżim Łukaszenki zniszczy wszystko, co pozostało – mówi „Rzeczpospolitej” Natalia Radina, redaktor naczelna Charter97.org. – Nawet będąc w Warszawie, ciągle dostaję groźby. Przychodzą anonimowe listy, w których czytam, że mnie zabiją – dodaje.

 Znadniemna.pl za RP.PL/Rusłan Szoszyn

"Łukaszenko dusi wolność słowa" - to tytuł artykułu, który ukazał się wczoraj, 7 sierpnia, na witrynie internetowej dziennika "Rzeczpospolita". "Władze w Mińsku walczą z niezależnymi mediami. Rewizje w redakcjach i areszty dziennikarzy" - czytamy we wstępie do publikacji. [caption id="attachment_32605" align="alignnone" width="500"] Po rewizji w jednej

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz uważa, że wszystko to, co dzieje się w ostatnich miesiącach wokół uroczyska Kuropaty, czyli otwarcie centrum rozrywki i restauracja działająca obok miejsca masowych egzekucji dokonywanych przez NKWD na podmińskich Kuropatach, to papierek lakmusowy kondycji białoruskiego społeczeństwa.

Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz, fot.: Catholic.by

Wieczorem 6 sierpnia, gdy Kościół katolicki obchodził święto Przemienienia Pańskiego, arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz odprawił mszę w mińskiej archikatedrze Najświętszej Maryi Panny. Hierarcha skupił sie w kazaniu na znaczeniu Święta Przemienienia w życiu chrześcijanina i zwrócił uwagę na aktualne problemy białoruskiego społeczeństwa. Nie szczędził gorzkich słów pod adresem tych, którzy wydali zgodę na budowę skandalicznej restauracji na Kuropatach, choć nie wskazał z nazwiska osób odpowiedzialnych za tę profanację.

– W ostatnich miesiącach, najważniejszym problemem w naszym kraju jest restauracja „Pojedziemy, pojemy” zbudowana obok Golgoty naszego narodu – na uroczysku Kuropaty. Jak coś podobnego mogło się wydarzyć? Kto i dlaczego udzielił pozwolenia? Gdzie są etyczne normy zachowania? Dlaczego w pobliżu miejsca ludobójstwa naszego narodu zbudowaliśmy miejsce rozrywki? – pytał arcybiskup.

– Czy normalny człowiek jest w stanie pojechać tam, czy naprawdę będzie on w stanie bawić się tam, patrząc przez okno na miejsce straszliwego męczeństwa naszych przodków? A może zasnęło sumienie tych, którzy udzielili pozwolenia, którzy budowali obiekt, i tych, którzy tam jeżdżą?, pytał retorycznie.

– Okazuje się, że pragnienie zysku za wszelką cenę staje się większe niż szacunek dla miejsc pochówku zmarłych, tym bardziej niewinnych ofiar. Na Kuropatach potrzebujemy memoriału, miejsca pamięci – miejsca modlitwy i refleksji nad tym, do czego może doprowadzić brak miłości do bliźniego, aby nigdy więcej się to nie powtórzyło, a nie centrów rozrywki.

Abp Kondrusiewicz niezwykle trafnie zauważył, że to co dzieje się wokół restauracji „Pojedziemy, pojemy”, to „papierek lakmusowy kondycji białoruskiego społeczeństwa, które wymaga przede wszystkim duchowej przemiany”.

Przypomnijmy, że restauracja powstała obo uroczyska, na którym w latach 1937-41 sowieci wymordowali setki tysięcy niewinnych ludzi.

Tymczasem tuż obok pod ziemią spoczywają w masowych grobach ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD. Ile ich jest? Tego dokładnie nikt nie wie. Według oficjalnych danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys., a brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że zamordowano tu nawet więcej niż ćwierć miliona osób, zarówno Polaków jak Białorusinów.

Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej” zamordowanych w kwietniu i maju 1940 r. Są tu także ofiary tzw. „operacji polskiej” NKWD i Polacy z zajętych przez sowietów przedwojennych Kresów zabici po roku 1940. Wśród ofiar najwięcej jest dawnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny. Na Kuropatach znaleziono przedmioty z napisami w języku polskim, medaliki Matki Boskiej Częstochowskiej i Matki Boskiej Ostrobramskiej, obuwie z dawnymi polskimi znakami firmowymi.

W białoruskich podręcznikach szkolnych temat Kuropat jest całkowicie przemilczany. Na miejscu zbrodni władze do dziś nie ustanowiły żadnego pomnika. Stoją tu jedynie proste drewniane krzyże postawione przez zwykłych ludzi – najczęściej potomków ofiar zbrodni i białoruskich opozycjonistów oraz krzyż Straży Mogił Polskich.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/Catholic.by

Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz uważa, że wszystko to, co dzieje się w ostatnich miesiącach wokół uroczyska Kuropaty, czyli otwarcie centrum rozrywki i restauracja działająca obok miejsca masowych egzekucji dokonywanych przez NKWD na podmińskich Kuropatach, to papierek lakmusowy kondycji białoruskiego społeczeństwa. [caption id="attachment_32598"

Do Gdyni przyjechała grupa polskich dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w ośrodkach edukacyjnych Związku Polaków na Białorusi. W roku obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zostali zaproszeni do Gdyni, aby lepiej poznać polską historię i kulturę oraz bliżej poznać rodaków, mieszkających w Macierzy.

Zdjęcie pamiątkowe gości z Białorusi z prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem, fot.: Jan Ziarnicki/gdynia.pl

– W Gdyni gościmy 27 dzieci w wieku od 14 do 17 lat. Pochodzą z Grodna, Wołkowyska i Bieniakoni. Są Polakami, uczniami polskich szkół na Białorusi. Uczą się języka polskiego dobrowolnie, okazjonalnie, uczęszczając do szkół społecznych lub w salkach parafialnych. To charytatywne przedsięwzięcie jest możliwe dzięki wsparciu pomorskich darczyńców, partnerów i wolontariuszy, w tym miasta Gdyni – mówi Małgorzata Joanna Rybicka, inicjatorka wizyty. – Pobyt ma być dla tych młodych osób odpoczynkiem, ale przede wszystkim cenną lekcją o naszym kraju, szczególnie w 100-lecie odzyskania niepodległości. Przede wszystkim nacisk kładziemy na edukację morską – dodaje.

W gdyńskim magistracie goście z Białorusi spotkali się z prezydentem Gdyni Wojciechem Szczurkiem, który opowiadał o mieście, swojej pracy i wydarzeniach, które w wakacje przyciągają do Gdyni turystów.

Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek opowiada młodym ludziom o Gdyni i jej najważniejszych atrakcjach,  fot.: Jan Ziarnicki/gdynia.pl

Młodzi ludzie odwiedzają gdyńskie muzea, akwarium, planetarium, Akademię Morską. Wszystko jest połączeniem nauki i zabawy.

W Gdyni bardzo dużo zwiedzamy. Poznajemy miasto i mieszkających w nim ludzi. Bardzo nam się spodobała wizyta w Akademii Morskiej. Kierowaliśmy tam statkiem. Ludzie wszędzie przyjmują nas z otwartym sercem – mówi Patrycja Karpowicz, uczennica Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Pobyt w Gdyni to nie tylko zwiedzanie, lecz także rozrywka. Śpiewają uczennice Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie, fot.: Jan Ziarnicki/gdynia.pl

W organizację wizyty zaangażowali się m.in.: Senator RP Sławomir Rybicki, Akademia Morska w Gdyni, Muzeum Miasta Gdańska, Uniwersytet Gdański, Zrzeszenie Kaszubko-Pomorskie, Ochotnicza Straż Pożarna, gdyńscy harcerze i miasto Gdynia. Akcja jest możliwa dzięki współpracy wymienionych podmiotów ze Związkiem Polaków na Białorusi, którym kieruje Andżelika Borys.

Znadniemna.pl za Gdynia.pl

Do Gdyni przyjechała grupa polskich dzieci i młodzieży, uczącej się języka polskiego w ośrodkach edukacyjnych Związku Polaków na Białorusi. W roku obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zostali zaproszeni do Gdyni, aby lepiej poznać polską historię i kulturę oraz bliżej poznać rodaków, mieszkających w

Takiej okazji białoruscy katolicy przegapić nie mogą. Wizyta papieża Franciszka na Litwie jest wyjątkową szansą na spotkanie, wszak po raz pierwszy Ojciec Święty będzie tak blisko – litewska stolica jest dosłownie 40 km od białoruskiej granicy.

Fot.: kp.by

Przypomnijmy, że Franciszek będzie przebywał w ramach apostolskiej wizyty na Litwie, Łotwie i Estonii w dniach 22-25 września. Wizyta Franciszka zbiegnie się z uroczystymi obchodami stulecia tych krajów.

Z sąsiedniej Białorusi do Wilna i Kowna wyjadą setki autokarów z pielgrzymami. Przewiduje się, że w ramach grup zorganizowanych, na Litwę pojedzie kilka tysięcy obywateli Białorusi.

Jak donosi portal kp.by, 1 sierpnia rozpoczęła się internetowa rejestracja grup planujących obecność na spotkaniach z Papieżem. 22 września odwiedzi on wileńskie sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej, spotka się z młodzieżą na placu przed katedrą w stolicy Litwy. Znaczącym wydarzeniem będzie jego wizyta w dawnym więzieniu KGB w centrum Wilna, gdzie znajduje się Muzeum Ludobójstwa, upamiętniające wszystkich, którzy tam ponieśli śmierć, w tym duchownych

Rankiem 23 września Franciszek pojedzie do Kowna, gdzie w miejscowym parku Santakos będzie przewodniczył niedzielnej Mszy Świętej, która zakończy się wspólną modlitwą Anioł Pański.

Organizatorzy szacują, że liczba uczestników spotkania młodzieży z Papieżem w Wilnie wyniesie około 23 tysiące osób, na mszy w Kownie oczekuje się około 100 tysięcy osób.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Takiej okazji białoruscy katolicy przegapić nie mogą. Wizyta papieża Franciszka na Litwie jest wyjątkową szansą na spotkanie, wszak po raz pierwszy Ojciec Święty będzie tak blisko – litewska stolica jest dosłownie 40 km od białoruskiej granicy. [caption id="attachment_32586" align="alignnone" width="500"] Fot.: kp.by[/caption] Przypomnijmy, że Franciszek będzie przebywał

Już niedługo, w dniach 26-29 sierpnia, Związek Polaków na Białorusi i Społeczne Zjednoczenie Polska Macierz Szkolna na Białorusi będą gościły w Grodnie inicjatywę Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” – „Przystanek Dwujęzyczność”.

 

Na stronie internetowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (SWP) czytamy, że „Polacy na Białorusi to mniejszość narodowa stanowiąca według białoruskiego spisu powszechnego ok. 295 000 mieszkańców Republiki Białorusi. Według nieoficjalnych statystyk w granicach państwa Białoruś może mieszkać od 500 000 do 1 200 000 Polaków. Polacy są drugą po Rosjanach pod względem wielkości mniejszością narodową Białorusi”.

Dalej SWP zauważa, że Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” dostrzega tych Rodaków. Stąd pomysł na „Przystanek Dwujęzyczność” – miejsce, gdzie wskażemy rodzicom, nauczycielom i uczniom drogę do dwujęzyczności zrównoważonej.

Inicjatorzy „Przystanka Dwujęzyczność” zwracają uwagę na to, że jest to idea, która zwraca uwagę na rozwój osoby wielojęzycznej i wielokulturowej: „To pomysł dla nauczycieli polskich, rodziców i dzieci promujący dwujęzyczność wśród Polaków na Białorusi poprzez wydarzenia kulturalne i szkolenia dla nauczycieli i rodziców. Dodatkowym elementem będzie także możliwość skonsultowania się rodzica dziecka z logopedą zajmującymi się na co dzień pacjentami dwujęzycznymi”-czytamy.

Na Białorusi główne wydarzenia w ramach „Przystanku Dwujęzyczność” odbędą się w Grodnie na bazie Centrum Edukacyjnego Polskiej Macierzy Szkolnej oraz na bazie Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB.

Proponujemy Państwu zapoznać się z programem białoruskiego odcinka „Przystanku Dwujęzyczność”, który został opublikowany na informacyjnej ulotce, udostępnionej na stronie internetowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”:

 Znadniemna.pl za Wspolnotapolska.org.pl

Już niedługo, w dniach 26-29 sierpnia, Związek Polaków na Białorusi i Społeczne Zjednoczenie Polska Macierz Szkolna na Białorusi będą gościły w Grodnie inicjatywę Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" - "Przystanek Dwujęzyczność".   Na stronie internetowej Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" (SWP) czytamy, że "Polacy na Białorusi to mniejszość

Festyn pt. „Dzień Polski w Mińsku”, będący obszerną prezentacją polskiej kultury, historii i tradycji, odbył się w niedzielę, 5 sierpnia, w centrum białoruskiej stolicy. Organizatorami wydarzenia odbywającego się w ramach tegorocznych obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości były: Ambasada RP w Mińsku, Instytut Polski w Mińsku oraz Miński Miejski Komitet Wykonawczy. Partnerem festynu został jeden z największych polskich inwestorów na Białorusi – spółka ATLAS. Wolontariuszami wsparł wydarzenie Oddział ZPB w Mińsku.

Gości i uczestników festynu powitał ambasador RP na Białorusi Artur Michalski

Główna scena festynu „Dzień Polski w Mińsku” znajdowała się w samym sercu białoruskiej stolicy – tuż obok miejskiego Ratusza. Na przylegających do niego uliczkach i placach także działo się wiele ciekawego. Każdy z odwiedzających festyn mógł na nim znaleźć atrakcje na swój, nawet najbardziej wymagający, gust.

Na głównej scenie festynu przez cały dzień występowały zespoły muzyczne z Polski i Białorusi, a finałem dziennego programu występów stał się niezapomniany koncert  młodzieżowej Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Hajnówce, której oprawę wizualną zapewniło show współpracujących z orkiestrą mażoretek. Dyrygentem i kierownikiem artystycznym Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej w Hajnówce jest Krzysztof Romaniuk, którego rodzinne korzenie związane są z leżącymi na terenie Białorusi miejscowościami Różana i Słonim. Wszyscy muzykanci orkiestry, w której od momentu jej założenia w 2009 roku grało ogółem ponad 50 osób, są uczniami Krzysztofa Romaniuka. Na co dzień większość z nich chodzi do różnych szkół i liceów, ale dwa-trzy razy w tygodniu zbierają razem na próby orkiestry. W repertuarze orkiestry są polskie piosenki patriotyczne. Właśnie ich wykonaniem zainaugurowano uroczystość, w której wzięli udział honorowi goście festynu.

Gra Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej w Hajnówce

Licznie gromadzącą się przed główną sceną publiczność przywitał Pełnomocny i Nadzwyczajny Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Białorusi Artur Michalski, a reprezentujący miasto Łódź, będące miastem partnerskim białoruskiej stolicy, Grzegorz Grodek odczytał zgromadzonym list od prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.

Wolontariusze od ZPB

Mówienie o tym, że program festynu zadawalał miłośników najrozmaitszych dziedzin aktywności ludzkiej wcale nie jest przesadą. Nawet miłośnicy sportu mogli wypróbować siebie w wynalezionej w Polsce dyscyplinie sportu indywidualnego – ringo. Za rok miłośnicy ringo będą obchodzić 60-lecie wynalezienia tej dyscypliny sportu, a w białoruskiej stolicy odbywają się obecnie Mistrzostwa Świata w Ringo. Natomiast w ramach festynu „Dzień Polski w Mińsku” na Placu Swobody w centrum Mińska wszyscy chętni mogli poćwiczyć rzucanie kółka, a nawet rozegrać mecz w ringo.

W ringo gra ambasador RP na Białorusi Artur Michalski

Ma podwórku Galerii Sztuki Michała Sawickiego odbył się wernisaż wystawy ulicznej pt. „Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO w Polsce”. Wystawa ta została przygotowana przez MSZ RP, Polską Organizację Turystyczną oraz Instytut Polski w Mińsku i będzie dostępna dla zwiedzających do 26 sierpnia.

Na wystawie pt. „Obiekty z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO w Polsce”

W ramach festynu nie obeszło się, rzecz jasna, bez prezentacji polskiej kuchni. Na podwórku hotelu „Manastyrski” wspólnie z Mikołajem Rykowskim z Fundacji Wolne Miejsce można było nauczyć się gotować żurek, flaki, bigos i inne tradycyjne potrawy polskie.

Mikołaj Rykowski z Fundacji Wolne Miejsce gotuje tradycyjny polski żurek

Prezentacja Polski nie mogła się odbyć bez akcentu związanego z osiągnięciami polskiej nauki. W tym celu na Podwórku Karetnym, mieszczącym się obok Muzeum Archeologicznego „Górne Miasto” zorganizowano naukowo-rozrywkowy warsztat dla dzieci i dorosłych. Można było tutaj obejrzeć m.in. naukowe show „Laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie” w ramach którego zaprezentowano chmurki w probówce, petardy, a nawet perpetuum mobile. W dostępnej i atrakcyjnej formie zwiedzający naukowo-rozrywkowy warsztat mogli poznać historię życia działalności i osiągnięć słynnej polskiej Noblistki.

Laboratorium Marii Skłodowskiej-Curie

Publiczność na podwórku naukowym

Warsztaty z eko designu prowadzili dla uczestników i gości festynu studenci i wykładowcy Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, a reprezentanci Uniwersytetu Łódzkiego przedstawili naukową prezentację automatyzacji procesów w życiu powszechnym.

Jedną z największych atrakcji dla najmłodszych stała się zabawa pt. „Pomaluj Polskę”, zorganizowana w formie podróży po wielkiej mapie Polski, na której należało pokolorować znajdujące się w Polsce obiekty historyczne, geograficzne oraz przyrodnicze.

Kiermasz językowo-edukacyjny odbył się na tarasie artystycznym, znajdującym się za salą koncertową „Górne Miasto”. Zwiedzający kiermasz mieli okazję zapoznać się z programami i metodami nauczania języka polskiego, wziąć udział w grach językowych i konkursach oraz nabyć książki z dziełami polskich autorów w tłumaczeniu na język białoruski.

Prezentacja szkół nauki języka polskiego na kiermaszu językowo-edukacyjnym

W wieczorowym programie festynu na Podwórku Karetnym pojawili się aktorzy z krakowskiego teatru „Nikoli”, łączącego w swoich przedstawieniach elementy pantomimy, akrobatyki i tańca współczesnego. Przedstawienia teatru są utrzymywane w estetyce komedii, kręconych w epoce niemego kina. Pod osąd mińskiej publiczności teatr „Nikoli” przedstawił spektakl pt. IMPRESARIO, opowiadający o brutalnym świecie show biznesu.

Występ teatru Nikoli z Krakowa

Na zakończenie festynu „Dzień Polski w Mińsku” mieszkańcy i goście białoruskiej stolicy otrzymali wyjątkowy prezent w postaci koncertów, zagranych przez „Jazz Band Młynarski-Masecki” oraz przez „Motion Trio”.

Na scenie „Jazz Band Młynarski-Masecki”

Gra „Motion Trio”

„Jazz Band Młynarski-Masecki” to polski zespół jazzowy, założony przez Jana Emila Młynarskiego i Marcina Maseckiego, grający w stylu przedwojennym, na podobieństwo polskich orkiestr jazzowych okresu międzywojennego, a jednocześnie stosujący nowoczesne aranżacje. Na koncercie była przedstawiona ich debiutancka płyta zatytułowana „Noc w wielkim mieście”, której premiera odbyła się w listopadzie 2017 roku. Brzmiąca ze sceny muzyka pozwoliła słuchaczom odczuć atmosferę przedwojennych lokali Warszawy, Krakowa, Lwowa, Grodna i Wilna.

„Motion Trio” z kolei wykonuje muzykę akordeonową w sposób niecodzienny i powszechnie nie spotykany. Janusz Wojtarowicz, Paweł Baranek, Marcin Gałażyn i ich zespół stanowią ewenement na europejskim i światowym rynku muzycznym. Wykonując własną muzykę „Motion Trio”zmienia oblicze akordeonu. Trio współpracowało z Krzysztofem Pendereckim, Bobbym McFerrinem, Wojciechem Kilarem, Krzesimirem Dębskim, Tomaszem Stańko i innymi światowymi gwiazdorami sceny muzycznej. Ci, którym akordeon wydawał się instrumentem staromodnym, po koncercie „Motion Trio”, przyznawali się, że dzięki muzykantom z Polski – zakochali się w akordeonie i jego brzmieniu.

Polina Juckiewicz z Mińska

Festyn pt. „Dzień Polski w Mińsku”, będący obszerną prezentacją polskiej kultury, historii i tradycji, odbył się w niedzielę, 5 sierpnia, w centrum białoruskiej stolicy. Organizatorami wydarzenia odbywającego się w ramach tegorocznych obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości były: Ambasada RP w Mińsku, Instytut Polski w

Białoruskim apologetom zachodniorusizmu, czyli doktryny popierającej koncepcję przynależności Białorusi do eurazjatyckiej, imperialnej i zdominowanej przez Rosję przestrzeni cywilizacyjnej i geopolitycznej najwyraźniej nie straszny los autorów agencji REGNUM, skazanych w lutym br. na 5 lat w zawieszeniu za podżegania do wrogości etnicznej.

Lew Krisztapowicz, fot.: by24.org

Znany na Białorusi filozof Lew Krysztapowicz, ceniony wykładowca Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego i Uniwersytet Kultury i Sztuki Białorusi, autor ponad 100 prac naukowych, stworzył właśnie portal, na którym daje upust refleksjom nad tożsamością Białorusinów.

W ostatnim materiale na portalu Telescop, pod osobliwym tytułem „Ocalić Rosję, Białą Rosję” pada teza, że nie istniej żadna tam Białoruś, nie ma też Białorusinów – wszystko to Rosja, w której mieszkają Rosjanie albo judasze.

„Otumanieni przez bolszewików wielkorusini nijak nie mogą pojąć, że Białorusia (tak Rosjanie nazywają Białoruś – red.) jest taką samą rosyjską ziemią jak Syberia, Kubań czy Smoleńszczyzna. Na tej ziemi żyją dwa rodzaje ludzi: 1)Rosjanie, 2) propolscy judasze.

Zdaniem autora, władza, pieniądze i środki masowego przekazu na dzisiejszej Białorusi należą do tej drugiej kategorii, chociaż ludzie z tożsamością rosyjską stanowią w tym kraju miażdżącą większość.

„W związku z tym, jeśli rosyjscy dyplomaci i przedsiębiorcy pracujący w Grodnie, Mińsku i Witebsku nadal będą uważać się za przynależących do grupy „międzynarodowej”, to Białoruś wkrótce stanie się dla Rosjan zagranicą. I to taką nieprzyjacielską jak Polska czy Ukraina. Szczerze wierzę, że wyznaczając nowego ambasadora na Białorusi, rosyjskie przywództwo wzięło pod uwagę wszystkie te zagrożenia, o których piszę od lat, a Michaił Babicz (nowo mianowany ambasador Rosji na Białorusi – red.) może,”ocalić Rosję jak źrenicę oka, te czysto rosyjskie regiony wzdłuż Niemna i Wilii”- pisze Telescop.

Autorem tekstu jest Cyryl Averianow. Za podobne w wymowie teksty na Białorusi zablokowano dostęp do innego szowinistycznego portalu – „Sputnik i Pogrom”.

Odpowiedzialny za proces ideologicznego obudowania „projektu” zjednoczenia Białorusi i Rosji profesor Lew Krysztapowicz, to jeden z najbardziej znanych propagatorów idei zachodniorusizmu, będący do niedawna wicedyrektorem głównej placówki doradczej Łukaszenki – Centrum Informacyjno-Analitycznego przy Administracji Prezydenta.

Filozof twierdzi, że przeciwnicy zjednoczenia narodów rosyjskiego i białoruskiego to histerycy skrzywdzeni przez życie, którzy są gotowi wygadywać wszelkie bzdury wyłącznie w jednym celu; by wyciągać od swoich mocodawców z Zachodu kolejne transzę dotacji. Twierdzi on, że główny zarzut przeciwników idei jedności sprowadza się do argumentu, że Białoruś stanie się terytorium peryferyjnym Rosji i straci swoją suwerenność. Według Krysztapowicza, taka teza nie wytrzymuje krytyki.

„Jak wiemy, Białoruś, wchodząca w skład ZSRR, nie tylko nie była marginesem Państwa Związkowego, ale stała się jednym z najbardziej rozwiniętych krajów świata, zarówno w sferze ekonomicznej, politycznej, kulturowej i naukowej” – przekonuje ekspert.

Dalej naukowiec twierdzi, że integracja z Unią Europejską grozi zepchnięciem Białorusi na margines cywilizacji. „Darmowy ser bywa tylko pułapką na myszy” – pisze.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/teleskop-by.org

Białoruskim apologetom zachodniorusizmu, czyli doktryny popierającej koncepcję przynależności Białorusi do eurazjatyckiej, imperialnej i zdominowanej przez Rosję przestrzeni cywilizacyjnej i geopolitycznej najwyraźniej nie straszny los autorów agencji REGNUM, skazanych w lutym br. na 5 lat w zawieszeniu za podżegania do wrogości etnicznej. [caption id="attachment_32557" align="alignnone" width="500"] Lew

Ołena Prytuła zwróciła się też do sądu o uznanie jej za poszkodowaną.

Paweł Szeremiet, fot.: belsat.eu

W swojej skardze skierowanej do Pieczerskiego Sądu Dzielnicowego w Kijowie, Prytuła obwinia o bezczynność Jurija Łucenkę, szefa Prokuratury Generalnej, która prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa Szeremieta. Wyraża też przekonanie, że zamach, w którym zginął jej partner był aktem terroru.

– Jest oczywiste, że przestępstwa dokonano w celu zastraszenia całego społeczeństwa, a w szczególności dziennikarzy – uważa Prytuła, będąca również dziennikarką i redaktorką naczelną portalu Ukrainśka Prawda.

Pod koniec lutego zwróciła się ona do prokuratora generalnego z pismem, w którym prosiła o uznanie zabójstwa Szeremieta za zamach terrorystyczny, który spowodował śmierć człowieka.

– Jednak do dnia 1 sierpnia Jurij Łucenko nie zareagował na to oświadczenie – informuje teraz dziennikarka. – Kodeks Postępowania Karnego pozwala zaskarżyć taką bezczynność prokuratora.

Paweł Szeremiet zginął 20 lipca 2016 roku w Kijowie, wskutek eksplozji ładunku wybuchowego podłożonego pod samochód, do którego wsiadał. Policja zakwalifikowała to przestępstwo jako umyślne zabójstwo.

W rocznicę śmierci dziennikarza ukraińskie MSW przyznało, że w śledztwie nie ma „sprecyzowanych podejrzanych”, a wkrótce potem utajniła wszystkie postanowienia sądów w tej sprawie. W drugą rocznicę powtórzono, że rozpatrywane są cztery główne wersje zabójstwa: działalność zawodowa dziennikarza, motywy osobiste, zdestabilizowanie sytuacji na Ukrainie i omyłkowy wybór ofiary (samochód należał do Prytuły).

Od redakcji Znadniemna.pl: Śp. Paweł Szeremiet był jednym z pierwszych znanych dziennikarzy, który dostrzegł wysiłek redakcji gazety „Głos znad Niemna” w walce o dziennikarską niezależność od władz Białorusi i docenił to, jak redakcja potrafiła zorganizować wydawanie pisma na uchodźstwie i jego dystrybucję w drugim obiegu na Białorusi. We wrześniu 2005 roku z inicjatywy Pawła Szeremeta ówczesny redaktor naczelny „Głosu znad Niemna” Andrzej Pisalnik otrzymał Nagrodę im. Dmitrija Zawadzkiego „Za męstwo i profesjonalizm”, ufundowaną przez Pierwszy Kanał Telewizji Rosyjskiej, dla której wówczas pracował Paweł Szeremiet. Był to jeden z przełomów w sprawie nagłośnienia prześladowań Polaków na Białorusi. Dzięki Pawłowi Szeremietowi prześladowania ZPB przez władze w Mińsku zostały zauważone w Rosji.

Znadniemna.pl za Belsat.eu

Ołena Prytuła zwróciła się też do sądu o uznanie jej za poszkodowaną. [caption id="attachment_32551" align="alignnone" width="500"] Paweł Szeremiet, fot.: belsat.eu[/caption] W swojej skardze skierowanej do Pieczerskiego Sądu Dzielnicowego w Kijowie, Prytuła obwinia o bezczynność Jurija Łucenkę, szefa Prokuratury Generalnej, która prowadzi dochodzenie w sprawie zabójstwa Szeremieta. Wyraża

Skip to content