HomeStandard Blog Whole Post (Page 297)

W dniach 11 – 12 kwietnia w Zespole Szkół nr 4 w Pułtusku po raz dziewiąty rozegrano Międzynarodowy Turniej Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej (chłopców) POLBASKET 2018. Zawodnicy Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego i Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach (Rejon Solecznicki), Polski Klub Sportowy „Sokół-Grodno” oraz Szkoła nr 10 im. św. Marii Magdaleny ze Lwowa, a także uczniowie wszystkich pułtuskich szkół podstawowych walczyli o Puchary: Ministra Henryka Kowalczyka, Prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Burmistrza Pułtuska.

Dorota Subda, burmistrz Pułtuska wręcza Puchar Ministra Henryka Kowalczyka koszykarzom PKS „Sokół-Grodno”

Turniej został zorganizowany przez: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, Ministerstwo Sportu i Turystyki RP, Burmistrza Miasta Pułtusk i Publiczną Szkołę Podstawową nr 4 z klasami sportowymi im. Ireny Szewińskiej w Pułtusku.

Dyrektor PSP nr 4 w Pułtusku Krzysztof Łachmański dekoruje naszą druzynę

Najlepsi  w rozgrywkach turniejowych okazali się Polacy z PKS „Sokół-Grodno” i to oni zdobyli Puchar Ministra Henryka Kowalczyka. Drugie miejsce i Puchar Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” zdobyło Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach, a miejsce trzecie i Puchar Burmistrza Miasta Pułtusk przypadły Szkole Sportowej z Rejonu Wileńskiego.

Tuż za podium, na IV miejscu znaleźli się Polacy ze Szkoły św. Marii Magdaleny we Lwowie;

V miejsce zajęła – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 4 im. I. Szewińskiej w Pułtusku;

VI miejsce – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 1 im. K. Potockiej w Pułtusku;

VII miejsce – Zespół Szkół nr 2 w Pułtusku;

VIII miejsce – Publiczna Szkoła Podstawowa nr 3 im. T. Kościuszki w Pułtusku.

W czasie rozgrywania turnieju prowadzona była klasyfikacja na „najlepszego zawodnika” oraz „króla strzelców za 3 punkty”.

Najlepszym zawodnikiem okazał się Ilja Kurpik z PKS „Sokół-Grodno”.

Michał Kisiel, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku wręcza statuetkę najlepszemu zawodnikowi Ilji Kurpikowi

Królem strzelców za 3 punkty został natomiast Aurimas Bosakas ze Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego.

Przemawia Krzysztof Łachmański, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 4 w Pułtusku

Gratulacje wszystkim zawodnikom, a szczególnie zwycięzcom złożyli po zakończeniu rozgrywek: Dorota Subda – burmistrz Pułtuska, dyrektor PSP nr 4 w Pułtusku – Krzysztof Łachmański oraz dyrektor Domu Polonii w Pułtusku – Michał Kisiel.​

Ponadto zawodnikom zwycięskich drużyn wręczono złote, srebrne i brązowe medale.

Znadniemna.pl za pultuskiobserwator.pl, fot.: facebook.com

W dniach 11 – 12 kwietnia w Zespole Szkół nr 4 w Pułtusku po raz dziewiąty rozegrano Międzynarodowy Turniej Koszykówki dla młodzieży polskiej i polonijnej (chłopców) POLBASKET 2018. Zawodnicy Szkoły Sportowej Rejonu Wileńskiego i Gimnazjum im. Michała Balińskiego w Jaszunach (Rejon Solecznicki), Polski Klub Sportowy

Prezentacja serii tomów pt. „Wybitni Mińszczanie przełomu XIX i XX wieków”, na które złożyły się materiały międzynarodowych konferencji naukowych z lat 2004-2016, odbyła się 13 kwietnia w Muzeum „Dom Wańkowiczów” w Mińsku.

Afisz prezentacji

Prezentowane wydawnictwa, zawierają opracowania na temat mało znanej historii Mińska i okolic oraz wybitnych przedstawicieli Ziemi Mińskiej. Były one przygotowywane przez polskich i białoruskich historyków na potrzeby konferencji naukowych, odbywających się w latach 2004-2016 z inicjatywy prof. Zdzisława Juliana Winickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego i ówczesnego dyrektora Instytutu Polskiego w Mińsku Cezarego Karpińskiego.

prof. Zdzisław Julian Winnicki, organizator i inicjator spotkań naukowców

Przed uczestnikami spotkania, którzy po brzegi wypełnili salę w Muzeum „Dom Wańkowiczów”, przemawia proboszcz Kościoła pw. św. Szymona i Heleny w Mińsku, ks. dziekan Władysław Zawalniuk

W różnych latach partnerami organizowanych przez Uniwersytet Wrocławski i Instytut Polski w Mińsku spotkań naukowców były: Oddział Dolnośląski Stowarzyszenia “Wspólnota Polska”, Białoruski Państwowy Uniwersytet Pedagogiczny im. Maksyma Tanka oraz Instytut Prawoznawstwa.

Prof. Zdzisław Julian Winnicki i prowadzący spotkanie dr Anatol Wialiki,

Celem tych spotkań było przypomnienie postaci i dorobku wybitnych mieszkańców Mińska i Mińszczyzny w tym wpływu kulturowego Polaków na tym terenie. W konferencjach brali udział znani historycy – śmietanka nauki historycznej Polski i Białorusi – Zdzisław Julian Winnicki, polski historyk, prawnik i politolog związany z Uniwersytetem Wrocławskim, autor książek „Szkice kojdanowskie”, „W Mińsku Litewskim mieście dawnej Rzeczypospolitej” i innych, profesor nauk społecznych; Zbigniew Jędrychowski, autor tomu ‘Teatra grodzieńskie 1784-1864”; Maciej Benedykt Mróz, polski historyk i politolog; profesor dr hab. Roman Stanisław Jurkowski – polski historyk, członek Polskiego Towarzystwa Historycznego, który obecnie pełni funkcję kierownika Zakładu Historii Europy Wschodniej w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie; Włodzimierz Dzienisow, główny archiwista Narodowego Archiwum Historycznego Białorusi; dr Anatol Wialiki, Adam Maldzis, Iwan Sacukiewicz, Zinaida Antanowicz, Włodzimierz Lachowski, Światłana Snapkowskaja, Anatol Trafimczyk, Jazep Januszkiewicz, magistranci, aspiranci i studenci.

Przemawia dr Anatol Wialiki

Przemawia prof. Roman Jurkowski

Głos w dyskusji zabrał Włodzimierz Dzienisow, główny archiwista Narodowego Archiwum Historycznego Białorusi

Pokłosiem dwunastu spotkań białoruskich i polskich historyków stało się wydanie dziesięciu pokonferencyjnych tomów, które znalazły swoje miejsca w bibliotekach Polski i Białorusi, stały się częścią wspólnej historii obu krajów. Jest to efekt pracy nie tylko historyków, ale i archeologów, muzealników, kulturologów, filologów i literatów, badaczy architektury i przedstawicieli innych dziedzin nauki. Fascynuje tematyka spotkań, która obejmowała życie religijne i kulturalne regionu, jedno ze spotkań było o I Korpusie Polskim w Mińsku, inne o wykładowcach i wychowankach Gimnazjum Mińskiego, o postaciach i roli kobiet w społecznym i kulturalnym życiu Mińska i Mińszczyzny, o ludziach kultury i sztuki, o Mińsku i Mińszczyźnie w dziełach literackich.

Kolejne spotkanie naukowców, połączone z prezentacją dorobku poprzednich, prowadził wybitny historyk Anatol Wialiki. Było ono było podsumowaniem i refleksją, przypomnieniem przeszłości i spojrzeniem w przyszłość.

Polina Juckiewicz z Mińska

Prezentacja serii tomów pt. „Wybitni Mińszczanie przełomu XIX i XX wieków”, na które złożyły się materiały międzynarodowych konferencji naukowych z lat 2004-2016, odbyła się 13 kwietnia w Muzeum „Dom Wańkowiczów” w Mińsku. [caption id="attachment_30201" align="alignnone" width="500"] Afisz prezentacji[/caption] Prezentowane wydawnictwa, zawierają opracowania na temat mało znanej historii

Poświęcenia Centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej, które będzie się mieściło w dawnym Klasztorze Sióstr Brygidek przy ulicy Karola Marksa w Grodnie, dokonał 14 kwietnia biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz.

Ks. Biskup Aleksander Kaszkiewicz zanurza kropidło do kociołka z wodą święconą, trzymanego przez wicekanclerza kurii grodzieńskiej ks. Antoniego Gremzę

Uroczystość odbyła się w obecności przybyłej z Polski delegacji Stowarzyszenia „Rubież”, finansującego inwestycję, posła na Sejm RP Mieczysława Baszko, będącego współzałożycielem „Rubieży” i wspomagającego zbieranie środków na odbudowę dawnego klasztoru Sióstr Brygidek w Grodnie, a także przewodniczącego Grodzieńskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego Mieczysława Goja oraz reprezentacji Konsulatu Generalnego RP w Grodnie na czele z konsulem generalnym Jarosławem Książkiem.

Po zakończeniu inwestycji, mającej na celu odbudowę zespołu architektonicznego klasztoru Sióstr Brygidek i otwarciu w nim Centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej, ośrodek ten powinien przyczynić się do popularyzacji potencjału turystycznego Grodna i Grodzieńszczyzny wśród turystów i pielgrzymów, przybywających do miasta nad Niemnem, zarówno z innych miast Białorusi, jak i zza granicy – przede wszystkim z Polski.

Gości uroczystości wita biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz

Przemawia poseł na Sejm RP Mieczysław Baszko

Przewodniczący Grodzieńskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego Mieczysław Goj i ks. biskup Aleksander Kaszkiewicz oglądają odremontowane pomieszczenia przyszłego centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej

Jak powiedział w rozmowie z portalem Znadniemna.pl poseł Mieczysław Baszko: – Na bazie powstającego ośrodka będą funkcjonowały m.in. Dom Miłosierdzia, Dom Pielgrzyma z pokojami gościnnymi i stołówką, a także Muzeum Diecezjalne. Według naszego rozmówcy inwestycja jest realizowana ze środków przekazywanych Stowarzyszeniu „Rubież” przez polskich przedsiębiorców i osoby prywatne. – Pomysł sfinansopwania odbudowy dawnego klasztoru Sióstr Brygidek w Grodnie zrodził się po tym, jak udało nam się we współpracy z Diecezją Grodzieńską odbudować i oddać do użytku, dawny klasztor podominikański w Nowogródku, który jest wykorzystywany w podobnych celach – zaznaczył poseł Baszko.

Znadniemna.pl

Poświęcenia Centrum Informacyjno-Turystycznego Diecezji Grodzieńskiej, które będzie się mieściło w dawnym Klasztorze Sióstr Brygidek przy ulicy Karola Marksa w Grodnie, dokonał 14 kwietnia biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz. [caption id="attachment_30187" align="alignnone" width="500"] Ks. Biskup Aleksander Kaszkiewicz zanurza kropidło do kociołka z wodą święconą, trzymanego przez wicekanclerza kurii

Rekordową liczbę uczestników – ponad 150 młodych ludzi, uczących się języka polskiego – zgromadziła tegoroczna V edycja dorocznego Republikańskiego Konkursu „Mistrz Ortografii”, organizowanego przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Uniwersytetem Humanistyczno- Przyrodniczym w Siedlcach przy wsparciu Konsulatu Generalnego RP w Grodnie i Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.

Uczestnicy i organizatorzy Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” z wysokimi gośćmi

O główną nagrodę Konkursu – miejsce w składzie delegacji, która w lipcu odwiedzi Pałac Prezydencki w Warszawie i spotka się  z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą – rywalizowali 15 kwietnia w Grodnie młodzi ludzie, uczący się języka polskiego w Szkołach Polskich w Grodnie i Wołkowysku, a także  w ośrodkach edukacyjnych Grodna, Mińska, Brześcia, Mohylewa, Baranowicz, Lidy, Wołkowyska, Brasławia i innych miejscowości.

Prezes ZPB Andżelika Borys ogłasza rozpoczęcie Konkursu

Zadaniem konkursowym było napisanie dyktanda, którego tekst na potrzeby Republikańskiego Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” przygotowała dr Barbara Stelingowska z Uniwersytetu Humanistyczno- Przyrodniczego w Siedlcach.

Zgodnie z regulaminem uczestnicy Konkursu zostali podzieleni na dwie grupy:  uczniowie klas od 6 do 8 oraz starszoklasiści, czyli młodzież, uczęszczająca do klas od 9 do 11.

Jurorki Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (przewodnicząca Jury) i dr Barbara Olech z Uniwersytetu w Białymstoku, a także konsul RP Andrzej Raczkowski z Konsulatu Generalnego RP w Grodnie, witają uczestników Konkursu

W obu grupach wiekowych Jury na czele z prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Anną Kietlińską przyznało miejsca od pierwszego do trzeciego oraz wyróżnienia w dwóch kategoriach:

  1. Szkoły z polskim językiem wykładowym oraz klasy z językiem polskim nauczanym jako przedmiot;
  2. Szkoły społeczne, parafialne i kółka języka polskiego – tzw. fakultatywy.

Podział na grupy wiekowe

Tekst dyktanda dla młodszej grupy wiekowej czyta dr Barbara Olech

W pierwszej kategorii konkursowej laureatami Konkursu „Mistrz Ortografii” w młodszej grupie wiekowej zostali:

I miejsce i tytuł „Mistrz Ortografii 2018” zdobyli ex aequo dwaj uczniowie Polskiej Szkoły w Grodnie – Stanisław Popko i Bogdan Kiewlak;

II miejsce ex aequo otrzymały uczennice tejże instytucji oświatowej – Olga Romańczuk i Daria Nagat;

III miejsce zostało przyznane także dwóm uczennicom Polskiej Szkoły w Grodnie – Weronice Trosko i Wioletcie Zaniewskiej.

Wyróżnienia w tej kategorii konkursowej otrzymały: Paulina Kłunejko (Polska Szkoła w Wołkowysku), Wirsawia Trejgis (Polska Szkoła w Wołkowysku) oraz Arina Milko (Polska Szkoła w Grodnie).

Wśród uczniów szkół społecznych, parafialnych i kółek języka polskiego w młodszej grupie wiekowej I miejsce i tytuł „Mistrz Ortografii 2018” zdobyła Weronika Szepielewicz z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

Na II miejscu uplasowała się jej koleżanka z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie Milena Prokopienko.

Miejsce III zostało przyznane ex aequo dwom uczennicom Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach Wioletcie Żukowskiej oraz Alinie Burec.

Wyróżnionych w tej kategorii okazało się siedmiu uczestników Konkursu: Barbara Ostrowska (Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach), Paulina Nowicka (Społeczna Szkoła Polska im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach), Ksenia Gulaj (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Grodnie), Daniel Michałowicz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Lidzie), Nikita Michałowicz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Lidzie), Nadzieja Glińska (Szkoła Średnia nr 2 w Mohylewie) oraz Tatiana Sazon (Liceum Społeczne im. E. Orzeszkowej przy ZS „Polska Macierz Szkolna”).

Anna Kietlińska czyta tekst dyktanda dla starszej grupy wiekowej

Pracują starsi konkursanci

Wśród młodzieży, uczącej się w klasach od 9 do 11 szkół z polskim językiem wykładowym, I miejsce i tytuły „Mistrz Ortografii 2018” przyznano ex aequo uczennicom Polskich Szkół – Darii Predko z Wołkowyska oraz Ewelinie Bondarenko z Grodna.

Jury w tej kategorii konkursowej przyznało także dwa II miejsca: Teresie Romańczuk z Polskiej Szkoły w Grodnie oraz Alicji Zielińskiej z Polskiej Szkoły w Wołkowysku.

Na miejscu III uplasował się w tej kategorii uczeń Polskiej Szkoły w Grodnie Robert Tawrel.

Troje uczniów Polskiej Szkoły w Grodnie w starszej grupie wiekowej otrzymało od Jury Dyplomy z wyróżnieniem. Są to: Karina Sajko, Jana Markielewicz oraz Arseniusz Radkiewicz.

Następująco wyglądają wyniki rywalizacji w starszej grupie wiekowej wśród uczniów szkół społecznych, parafialnych i kółek języka polskiego:

I miejsce i tytuł „Mistrz Ortografii 2018” zdobyła Diana Gołubicka ze Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach;

II miejsce przyznano Władysławowi Aleszczykowi z Gimnazjum nr 2 w Grodnie;

III miejsce ex aequo zdobyły: Paulina Żukowska ze Społecznej Szkoły Polskiej im. Tadeusza Rejtana w Baranowiczach oraz Aleksandra Sciepancowa z Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie.

W tej kategorii konkursowej Jury przyznało siedem Dyplomów z wyróżnieniem. Otrzymali je: Roman Aleszczyk (Szkoła Średnia nr 23 w Grodnie), Diana Krumpan (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Lidzie), Nikita Jakusz (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Brześciu), Maria Szymanowska (Polska Szkoła Społeczna przy ZPB w Grodnie), Wiktoria Stryżko (Szkoła Średnia nr 1 w Brasławiu), Elżbieta Stasiuk Gimnazjum nr 1 w Grodnie) oraz Julia Orech (Szkoła Średnia nr 2 w Mohylewie).

Pracuje Jury Konkursu

Prace konkursowe sprawdzają dr Barbara Olech i red. Andrzej Pisalnik

Pracę konkursową sprawdza nauczycielka języka polskiego w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Grodnie mgr Danuta Karpowicz

Wszyscy uczestnicy Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” otrzymali od organizatorów także Dyplomy uczestnictwa oraz upominki.

Wręczenie Dyplomów uczestnictwa i upominków

Uroczyste podsumowanie Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” zaszczyciła obecnością przebywająca z wizytą w Grodnie Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, z którą do sali aktowej ZPB przybyli: konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką Elżbietą oraz radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski.

Prezes ZPB Andżelika Borys ogłasza przybycie na uroczystość podsumowania Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” wysokich gości

Uroczystość podsumowania Konkursu zaszczycili obecnością (od prawej): Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek i radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski

Witając wysokich gości organizator Konkursu „Mistrz Ortografii 2018” prezes ZPB Andżelika Borys zaznaczyła, że przeprowadzenie tak dużych przedsięwzięć oświatowych, jakim jest konkurs ortograficzny, gromadzący dzieci i młodzież uczącą się języka polskiego z całej Białorusi, nie byłoby możliwe bez pomocy płynącej z Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz bez wsparcia ze strony pracujących na Białorusi polskich dyplomatów.

Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc wita uczestników i organizatorów Konkursu „Mistrz Ortografii 2018”

Dyplom wręcza Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc

Laureaci Konkursu

Wicemarszałek Senatu RP Maria Koc, ciepło witając zgromadzonych na sali uczestników i organizatorów Konkursu, podkreśliła z kolei, że płynąca z Polski pomoc byłaby bezużyteczna, gdyby Polacy na Białorusi nie chcieli uczyć się języka ojczystego. – Wasza tak liczna tutaj obecność jest najlepszym potwierdzeniem tego, że ta pomoc trafia we właściwe ręce i jest należycie wykorzystywana – mówiła Maria Koc, dziękując Andżelice Borys i Związkowi Polaków na Białorusi za organizację Konkursu „Mistrz Ortografii”, w którym każdego roku biorą udział  uczniowie tak wielu ośrodków edukacji, działających w różnych zakątkach Białorusi. Wicemarszałek Senatu RP ujawniła, że rozmawiała o problemach polskiej oświaty z władzami obwodu grodzieńskiego. – Zdaję sobie sprawę z tego, jakie trudności musicie pokonywać, organizując na Białorusi naukę języka polskiego – mówiła, zwracając się do prezes Andżeliki Borys i nauczycieli języka polskiego, towarzyszących uczniom, biorącym udział w konkursie ortograficznym. Zwracając się do młodzieży Maria Koc oświadczyła, że każdy, kto przystąpił do konkursu powinien się czuć mistrzem polskiej ortografii. – Język polski wcale nie jest przecież łatwy i my, dorośli, doskonale o tym wiemy, gdyż czasem sami popełniamy błędy ortograficzne. Tym większej pochwały zasługujecie wy, młodzi ludzie, uczący się języka polskiego tutaj na Białorusi! – oświadczyła Maria Koc.

Po rozdaniu Dyplomów i tytułów „Mistrz Ortografii 2018” laureaci i uczestnicy Konkursu z radością  pozowali do zdjęć z organizatorami zmagań z polską ortografią i wysokimi gośćmi.

 Znadniemna.pl

Rekordową liczbę uczestników - ponad 150 młodych ludzi, uczących się języka polskiego – zgromadziła tegoroczna V edycja dorocznego Republikańskiego Konkursu „Mistrz Ortografii”, organizowanego przez Związek Polaków na Białorusi we współpracy z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i Uniwersytetem Humanistyczno- Przyrodniczym w Siedlcach przy wsparciu Konsulatu

75 lat temu, 11 kwietnia 1943 r. niemiecka Agencja Transocean poinformowała o „odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3.000 oficerów polskich” w Katyniu, a dwa dni później informacje te ogłoszono oficjalnie na konferencji w Berlinie. Dzień 13 kwietnia to dziś symboliczna rocznica Zbrodni Katyńskiej.

Były premier Polski Leon Kozłowski w czasie identyfikacji zwłok polskich oficerów. Katyń, 04.1943 r. Fot. PAP/CAF/Arch.

Po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r. w niewoli sowieckiej znalazło się około 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów.

Ekshumacja zwłok polskich oficerów zamordowanych w Katyniu, 1943 rok. Fot. PAP/CAF/Archiwum

Już 19 września 1939 r. Ławrientij Beria powołał Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych i Internowanych przy NKWD oraz nakazał utworzenie sieci obozów.

Na początku października 1939 r. władze sowieckie zaczęły zwalniać część jeńców-szeregowców. W tym samym czasie podjęto decyzję o utworzeniu dwóch „obozów oficerskich” w Starobielsku i Kozielsku oraz obozu w Ostaszkowie, przeznaczonego dla funkcjonariuszy policji, KOP i więziennictwa.

Pod koniec lutego 1940 r. we wspomnianych obozach więziono 6 192 policjantów i funkcjonariuszy wyżej wymienionych służb oraz 8 376 oficerów. Wśród uwięzionych znajdowała się duża grupa oficerów rezerwy, powołanych do wojska w chwili wybuchu wojny. Większość z nich reprezentowała polską inteligencję – lekarze, prawnicy, nauczyciele szkolni i akademiccy, inżynierowie, literaci, dziennikarze, działacze polityczni, urzędnicy państwowi i samorządowi, ziemianie. Obok nich w obozach znaleźli się również kapelani katoliccy, prawosławni, protestanccy oraz wyznania mojżeszowego.

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz.

Podjęło ją 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) na podstawie pisma, które ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Stalina. Szef NKWD, oceniając w nim, że wszyscy wymienieni Polacy „są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej”, wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, „z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”. Dodawał, że sprawy należy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia.

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz.
Formalnie wyroki miały być wydawane przez Kolegium Specjalne NKWD, w składzie: Iwan Basztakow, Bogdan Kobułow i Wsiewołod Mierkułow. Powyższe wnioski przedstawione przez Berię zostały w całości przyjęte, a na jego piśmie znalazły się aprobujące podpisy Stalina – sekretarza generalnego WKP(b), Klimenta Woroszyłowa – marszałka Związku Sowieckiego i komisarza obrony, Wiaczesława Mołotowa – przew. Rady Komisarzy Ludowych, komisarza spraw zagranicznych i Anastasa Mikojana – wiceprzew. Rady Komisarzy Ludowych i komisarza handlu zagranicznego, a także ręczna notatka: „Kalinin – za, Kaganowicz – za”. (Michaił Kalinin – przew. Prezydium Rady Najwyższej ZSRS – teoretycznie głowa państwa sowieckiego; Łazar Kaganowicz – wiceprzew. Rady Komisarzy Ludowych i komisarz transportu i przemysłu naftowego).

Po trwających miesiąc przygotowaniach, 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów grupami do miejsc kaźni.

Z Kozielska 4 404 osób przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6 287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 osób.

Na mocy decyzji z 5 marca 1940 r. wymordowano również około 7 300 Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach włączonych do Związku Sowieckiego: na Ukrainie rozstrzelano 3 435 osób (ich groby prawdopodobnie znajdują się w Bykowni pod Kijowem), a na Białorusi około 3,8 tys. (pochowanych prawdopodobnie w Kuropatach pod Mińskiem). Większość z nich stanowili aresztowani działacze konspiracyjnych organizacji, oficerowie nie zmobilizowani we wrześniu 1939 r., urzędnicy państwowi i samorządowi oraz „element społecznie niebezpieczny” z punktu widzenia władz sowieckich.

Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa 448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a następnie przetransportowano do Griazowca.

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., a więc w czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRS przeprowadzonej przez władze sowieckie. Decyzję o jej zorganizowaniu Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. osób, głównie do Kazachstanu.

Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podali oficjalnie na konferencji prasowej w Berlinie 13 kwietnia 1943 r. Dziś to symboliczna rocznica zbrodni.

15 kwietnia 1943 r. w odpowiedzi Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”. Komunikat stwierdzał: „Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych”.

Tego samego dnia, rząd RP na uchodźstwie polecił swojemu przedstawicielowi w Szwajcarii zwrócić się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o powołanie komisji do zbadania odkrytych grobów.

17 kwietnia 1943 r. strona polska złożyła w tej sprawie oficjalną notę w Genewie, dowiadując się jednocześnie, iż wcześniej również Niemcy zwrócili się do MCK o wszczęcie dochodzenia.

Działania władz niemieckich zmierzające do sprowokowania konfliktu pomiędzy aliantami miały wywołać wrażenie, że postępowanie Berlina i polskiego rządu są ze sobą koordynowane.

Joseph Goebbels zanotował w swoim dzienniku: „Sprawa Katynia przeradza się w gigantyczną polityczną aferę, która może mieć szerokie reperkusje. Wykorzystujemy ją wszelkimi możliwymi sposobami”.

Moskwa bardzo ostro zareagowała na propozycję dochodzenia prowadzonego przez MCK. 19 kwietnia 1943 r. sowiecki dziennik „Prawda” opublikował artykuł zatytułowany „Polscy pomocnicy Hitlera”. Przeczytać w nim można było m.in.: „Oszczerstwo gwałtownie się szerzy. Zanim wysechł atrament na piórach niemiecko-faszystowskich pismaków, ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 r. zostały podchwycone nie tylko przez wiernych hitlerowskich służalców, ale co dziwniejsze, przez ministerialne kręgi rządu generała Sikorskiego (…). Polscy przywódcy w niewybaczalny sposób poszli na lep chytrej prowokacji Goebbelsa i w rzeczywistości podtrzymali nikczemne kłamstwa i oszczercze wymysły katów narodu polskiego. Wobec tego trudno się dziwić, że Hitler też zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z propozycją przeprowadzenia +dochodzenia+ na miejscu zbrodni, przygotowanej rękoma jego mistrzów w sztuce zabijania”.

Ujawnienie zbrodni przez Niemców posłużyło Sowietom za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w Londynie.

21 kwietnia 1943 r. Stalin wysłał tajne i jednobrzmiące depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w których zarzucał rządowi gen. Sikorskiego prowadzenie w zmowie z Hitlerem wrogiej kampanii przeciwko Związkowi Sowieckiemu. „Wszystkie te okoliczności – pisał Stalin – zmuszają Związek Sowiecki do stwierdzenia, że obecny rząd polski (…) faktycznie zerwał sojusznicze stosunki z ZSRS i zajął pozycję wroga wobec Związku Sowieckiego”.

Formalne zerwanie stosunków dyplomatycznych przez Moskwę z polskim rządem na uchodźstwie nastąpiło w nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 r. Był to pierwszy krok sowieckiego dyktatora w kierunku stworzenia własnej marionetkowej ekipy do rządzenia Polską.

W sprawie katyńskiej Polacy nie uzyskali wsparcia ze strony przywódców mocarstw zachodnich, którzy w imię trwałości sojuszu ze Stalinem, okazywali mu pomoc w ukrywaniu prawdy o tej zbrodni.

Wobec zablokowania przez Sowietów przeprowadzenia śledztwa w sprawie katyńskiej przez MCK, Niemcy zorganizowali własne dochodzenie. 28 kwietnia 1943 r. na miejsce zbrodni na zaproszenie władz niemieckich przyjechała grupa międzynarodowych ekspertów medycyny sądowej i kryminologii. Przewodniczącym zespołu został doktor Ferenc Orsos, dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie. Eksperci jednomyślnie podpisali sprawozdanie, w którym stwierdzali, iż egzekucje na polskich jeńcach wykonano w marcu i kwietniu 1940 r.

Po zajęciu Smoleńska pod koniec września 1943 r. przez Armię Czerwoną władze sowieckie powołały specjalną komisję do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie Katynia pod przewodnictwem prof. dr. Nikołaja Burdenki.

24 stycznia 1944 r., po ekshumacji 925 odpowiednio spreparowanych ciał polskich oficerów, wspomniana komisja ogłosiła, że zbrodni na Polakach dokonali Niemcy między wrześniem a grudniem 1941 r.

W 1945 r. w trakcie procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze Sowieci wprowadzili do aktu oskarżenia zarzut odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Trybunał norymberski w wydanym w 1946 r. wyroku pominął jednak sprawę zamordowania polskich oficerów z powodu braku dowodów.

Dr Witold Wasilewski z IPN, oceniając charakter zbrodni katyńskiej, napisał: „Skala represji i zbiorowy profil ofiar, motywy podjęcia decyzji i sposób jej przeprowadzenia – kwalifikują ją do uznania za zbrodnię ludobójstwa. Ofiary łączyła przynależność do elity polskiego społeczeństwa, z tej przyczyny zostały skazane przez komunistów na zagładę, stając się ofiarami klasycznego ludobójstwa, w którym nie konkretne i udowodnione w przewodzie sądowym czyny decydują o śmierci, lecz przynależność do grupy narodowej, etnicznej, rasowej, religijnej, politycznej lub społecznej. W przypadku ofiar zbrodni katyńskiej o ich zagładzie zadecydowało kryterium polskości – fakt, że jeńcy Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa byli Polakami. Wyróżnik społeczny (…) był dodatkowym motywem zagłady. Kontekst zbrodni katyńskiej stanowiło wymierzone we wszystkie warstwy społeczne niszczenie polskości na obszarze sowieckiej okupacji, obejmujące m.in. deportację setek tysięcy Polaków w głąb ZSRS w celu etnicznego +wyczyszczenia+ ziem polskich” (W. Wasilewski „Katyń 1940 – sowieckie ludobójstwo na Polakach”, Biuletyn IPN, Nr 1-2 [72-73] 2007).

Znadniemna.pl za PAP/Mariusz Jarosiński

75 lat temu, 11 kwietnia 1943 r. niemiecka Agencja Transocean poinformowała o "odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3.000 oficerów polskich" w Katyniu, a dwa dni później informacje te ogłoszono oficjalnie na konferencji w Berlinie. Dzień 13 kwietnia to dziś symboliczna rocznica Zbrodni Katyńskiej. [caption id="attachment_30147" align="alignnone"

Spotkanie wielkanocne dla ponad 200 osób zorganizował 9 kwietnia w białoruskiej stolicy przy wsparciu Ambasady RP w Mińsku i mińskiego Studium Języka Polskiego „Pan Profesor” Mikołaj Rykowski, założyciel Fundacji „Wolne miejsce”. Dzień później opowiadał on o swojej fundacji i organizowanych przez nią spotkaniach dla ludzi najczęściej samotnych, ubogich, wzgardzonych przez innych i czujących się wyrzutkami społeczeństwa.

Brat Mikołaja – Adrian Rykowski – przeprowadził z kolei warsztaty kulinarne, podczas których uczył przygotowywać tradycyjne polskie dania wielkanocne.

Adrian Rykowski

Spotkanie z braćmi Rykowskimi zorganizowała 10 kwietnia Ambasada RP na Białorusi wspólnie z Instytutem Polskim w Mińsku.

Adrian Rykowski jest zadowolony – wszyscy pracują

Mikołaj Rykowski opowiedział o tym, jak powstała jego Fundacja „Wolne miejsce”, o tym jak doszło do tego, że organizuje ona po całym świecie spotkania z okazji świąt nie tylko z okazji Wielkiej Nocy, lecz także Bożego Narodzenia, organizując przy okazji warsztaty gotowania polskich potraw wielkanocnych i wigilijnych.

Adrian Rykowski udowodnił, że kuchnia to miejsce magiczne

Idea założenia Fundacji „Wolne Miejsce” pojawiła się wskutek tego, że pewnego razu Mikołaj Rykowski, będący właścicielem restauracji „Wioska Rybacka” w Katowicach, wraz z żoną zgodnie z tradycją pozostawienia jednego wolnego miejsca przy stole wigilijnym zaprosił na to wolne miejsce osobę samotną. Z biegiem lat liczba samotnych osób zasiadających przy stole wigilijnym z rodziną Rykowskich rosła, aż zmusiła państwo Rykowskich do przeniesienia wieczerzy wigilijnej z domu najpierw do prowadzonej przez Rykowskich restauracji, a potem do hali wystawienniczej w Parku Śląskim w Katowicach.

Gotowanie z polską piosenką dodawało smaku

Tak powstała Fundacja „Wolne Miejsce”, swoją nazwą nawiązująca do tradycji pozostawienia wolnego miejsca przy stole wigilijnym dla zbłąkanego samotnego wędrowca, który w święta nie powinien zostać sam. Za lata działalności Fundacja „Wolne Miejsce” potrafiła zorganizować spotkania świąteczne dla potrzebujących w wielu polskich miastach, a także poza granicami Polski.

Królika trzeba dobrze wymieszć w przyprawach

Świąteczne spotkania Fundacji odbywały się już w Łodzi, Wrocławiu, Kołobrzegu, Radomiu, Tarnowie i innych miastach Polski.

Królik w sosie był palce lizać

W Chorzowie w 2013 roku w spotkaniu wzięło udział tysiąc osób. W 2014 roku na kijowskim Majdanie wolontariusze Fundacji rozdali ponad 6 tysięcy talerzy wielkanocnego żuru. W 2015 roku Fundacja „Wolne Miejsce” przygotowała Śniadanie Wielkanocne dla Samotnych na 2000 osób w Warszawie na pl. Defilad przy Pałacu Kultury i Nauki. W 2017 roku aż 3200 gości zjawiło się na wieczerzy wigilijnej w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach – była to największa Wigilia w Polsce. W tym roku, 1 kwietnia, takie spotkanie odbyło się w Koszalinie.

Przypraw nie może być za dużo

Fundacja dociera ze swoją inicjatywą również do Polonii i Polaków, mieszkających w Kanadzie, Irlandii, Gruzji, na Białorusi, Ukrainie oraz w Brazylii.

Prawdziwa biała kiełbasa

Pyszny żurek

Mikołaj Rykowski nie wątpi, że granice można i trzeba pokonywać. Opowiadając o działalności swojej Fundacji zaznacza, że organizowane spotkania kierowane są do osób samotnych i niezamożnych. Wszyscy pracujący przy organizacji takich spotkań robią to nieodpłatnie i bezinteresownie. W gotowaniu potraw na stół pomagają wolontariusze. Fundacja nie otrzymuje żadnej dotacji, działa głównie dzięki hojności sponsorów i darczyńców.

Mikołaj Rykowski i  Helena Zdobnikowa z Instytutu Polskiego w Mińsku

– Samotne, bezdomne osoby często wstydzą się przebywać wśród ludzi, bo boją się, że są inne. Ale kiedy zapraszamy je do wspólnego stołu, czują się lepiej, widzą, że jest więcej takich osób, że ktoś wyciąga do nich rękę. To może być bodźcem do zmian w życiu samotnej, odrzuconej przez społeczeństwo osoby – opowiada o ludziach, będących grupą docelową działalności Fundacji „Wolne Miejsce” Mikołaj Rykowski.

Przemawia Mikołaj Rykowski

Głównym specjalistą od gotowania potraw, a także od warsztatów kulinarnych jest w Fundacji brat Mikołaja – Adrian Rykowski. Jest on właścicielem jednej z warszawskich restauracji, a także twórcą strony www.kulinarnatv.pl. Gotowanie jest jego życiową pasją.

Irena Rykowska, mama Mikołaja i Adriana

W Mińsku mistrz Adrian zaproponował w ramach warsztatów ugotować tradycyjny wielkanocny żurek z kiełbasą i jajkiem oraz królika w sosie. – Żur wielkanocny musi być z białą kiełbasą, nie dyskutujemy z tradycją. Jakimś cudem udało nam się znaleźć w Mińsku panią, która wiedziała, jak trzeba zrobić białą kiełbasę i zamówiła ją według swojej receptury w zakładzie mięsnym. Jest pyszna – opowiadał, przystępując do dzieła, szef kuchni.

Smacznego!

Ze znalezieniem innych składników do zaproponowanych do przygotowania dań na szczęście nie było i uczestnicy warsztatów pod czujnym okiem mistrza przystąpili do gotowania.

Nasza korespondent w czasie trwania warsztatów potrafiła zadać kilka pytań Adrianowi Rykowskiemu.

W jakim wieku Pan zaczął gotować?

– Chyba kiedy miałem piętnaście lat i podrywałem dziewczynę (śmieje się). A kiedy miałem siedemnaście, pojechałem autostopem do Hiszpanii. Nowe smaki, przyprawy, owoce morza – zafascynowało to mnie, zakręciło w głowie- musiałem coś z tym zrobić, więc zacząłem gotować.

Kto jest według Pana jest lepszy w kuchni, kobieta czy mężczyzna?

– Kuchnia jest miejscem magicznym, twórczym. Teraz u nas pojawiła się nawet moda na gotowanie. Dlatego nie ważne kto gotuje – kobieta czy mężczyzna, każdy może być twórcą. Ważne, żeby to była pasja.

Pana ulubione danie?

– Nie mam ulubionego dania. Jestem człowiekiem inspiracji, podróżuję po całym świecie, inspirują mnie różne kuchnie, uwielbiam ryby i owoce morza – to jest moja specjalizacja.

Ile kalorii jest w dzisiejszych daniach?

– Nigdy nie liczę kalorii. Zjemy dużo, smacznie i kalorycznie, a potem bieganie, siłownia, aktywny tryb życia. Ja tak robię.

Pan jest właścicielem restauracji, która specjalizuje się w daniach z ryb i owoców morza. W filmach zwykle pokazują, że szef kuchni sam robi zakupy. Czy to jest prawda?

– Tak. Oczywiście mam zaufanych dostawców, ale staram się samodzielnie wybierać produkty dla swoich dań.

Dokąd Pan jedzie dalej z Mińska, czy zamierza Pan wrócić?

– Przez całą zimę prowadziłem warsztaty w Alpach, mam teraz dużo spraw w Warszawie, ale planuję latem wrócić na Białoruś – mam zaproszenie od Ambasady RP w Mińsku na bardzo ciekawą imprezę. To będzie niespodzianka dla wszystkich.

W kuchni restauracji „Restorannyj Praktikum”, gdzie odbywały się zajęcia, panowała twórcza atmosfera. Czasem brzmiała polska piosenka. Dlatego wynik warsztatów zachwycił wszystkich – wyśmienity żurek z białą kiełbasą i jajkiem oraz królik w sosie z przyprawami, czosnkiem i białym winem. Uczestnicy warsztatów oczywiście sami spróbowali przygotowane przez siebie dania i zapakowali kilka porcji dla charge d’affaires a.i. Ambasady RP w Mińsku Michała Chabrosa i dla Kierownika Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku Marka Pędzicha, którzy byli zaproszeni na warsztaty, ale nie mieli możliwości na nie przybyć.

Idea „wolnego miejsca”, która zainspirowała założycieli Fundacji „Wolne Miejsce”, otwiera ludzkie serca. Bo chodzi w niej o drugiego człowieka i to nie tylko w święta, lecz w ogóle w naszym życiu. Chodzi o to, czy dostrzegamy obok siebie człowieka w potrzebie, czy też nie dostrzegamy innych patrząc na świat przez pryzmat własnego „ja”. Dobro rodzi dobro – ta prawda jest zawsze aktualna. I to właśnie czyni Fundacja „Wolne Miejsce”.

Polina Juckiewicz z Mińska, zdjęcia autorki

Spotkanie wielkanocne dla ponad 200 osób zorganizował 9 kwietnia w białoruskiej stolicy przy wsparciu Ambasady RP w Mińsku i mińskiego Studium Języka Polskiego „Pan Profesor” Mikołaj Rykowski, założyciel Fundacji „Wolne miejsce”. Dzień później opowiadał on o swojej fundacji i organizowanych przez nią spotkaniach dla ludzi

W centrum Mińska naprzeciw siedziby KGB znajduje się budynek, na którego szczycie po wojnie zainstalowano zegar. Połączony z mechanizmem dzwon, który wybijał godziny, okazał się być dawno temu ufundowany na cześć polskich żołnierzy.

Dookoła szczytu dzwonu umieszczono napis „Ku pamięci żywych” oraz „Polsce ku chwale”, Fot.: tut.by

Po wojnie do Mińska jako łup wojenny przywieziono 100-letni mechanizm zegarowy z niemieckiego Koenigsbergu (Królewca – obecnie Kaliningradu – Belsat.eu). Zainstalowano go na wieżyce socrealistycznego budynku na ówczesnym prospekcie Lenina (dziś Niepodległości – Belsat.eu). Na jego parterze nawet powstał sklep nazywany „Pod zegarem”. Zegar na początku lat 50 ub.w. został odłączony od dzwonu, gdyż jego zbyt silny dźwięk przeszkadzał mieszkańcom, a być może i funkcjonariuszom KGB urzędującym naprzeciwko.

W 2007 r. roku o istnieniu milczącego od 50 lat dzwonu przypadkiem dowiedziała się dziennikarz agencji Biełapan Wasil Siamaszka. Okazało się, że znajduje się na nim napis po polsku: „Dzwon ufundowany staraniem Mińskiego Pułku Strzelców ku czci bohaterów poległych w obronie ziemi mińskiej”. Oddział będący częścią I Dywizji Litewsko-Polskiej uczestniczył w walkach z bolszewikami w latach 1919-20. Potem gdy na podstawie Traktatu Ryskiego Mińsk przypadł Rosji Sowieckiej – Miński Pułk przemianowano na 88. Pułk Piechoty i rozmieszczono w Mołodeczenie – kilkanaście kilometrów od sowieckiej granicy.

Nie wiadomo do dziś, gdzie dzwon był zawieszony. W wywiadzie dla portalu TUT.by „odkrywca dzwonu” Wasil Siamaszka twierdzi, że mógł on zostać umieszczony w łuku triumfalnym w Mołodecznie. Konstrukcję tę zburzono po II wojnie światowej. Z napisów na dzwonie można się dowiedzieć, że nadano mu imię Irena, a powstał w słynnej odlewni braci Felczyńskich z Przemyśla. Umieszczono na nim też wizerunek zabitego żołnierza i wznoszącą się nad nim Matkę Bożą, a także postaci kilku żołnierzy stojących pod wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Dookoła szczytu dzwonu umieszczono napis „Ku pamięci żywych” oraz „Polsce ku chwale”.

Reportaż „Komu milczy dzwon” o niecodziennym znalezisku kilka lat temu wyprodukowała również TV Biełsat.

W środę dzwon został zdemontowany i przekazany do Muzeum Historii Mińska. Operację poprzedziły spory na temat, dokąd powinien trafić. Artefaktem zainteresowali się najpierw księża z Czerwonego Kościoła w Mińsku. Białoruscy historycy wiedli też gorący debaty w sieciach społecznościowych – czy powinien on wrócić do Mołodeczna, czy jednak zostać mieście gdzie wisiał od 60 lat. Ostatecznie władze Mińska przychyliły się do drugiej koncepcji.

Znadniemna.pl za belsat.eu

W centrum Mińska naprzeciw siedziby KGB znajduje się budynek, na którego szczycie po wojnie zainstalowano zegar. Połączony z mechanizmem dzwon, który wybijał godziny, okazał się być dawno temu ufundowany na cześć polskich żołnierzy. [caption id="attachment_30122" align="alignnone" width="480"] Dookoła szczytu dzwonu umieszczono napis „Ku pamięci żywych” oraz

Program „Polskie Powroty”, mający na celu zachęcenie do powrotu do Polski polskich naukowców, mieszkających w różnych krajach świata, ogłosiła Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA).

Pomysłodawcy Programu „Polskie Powroty” zakładają, że jego beneficjenci wzmocnią potencjał polskich ośrodków naukowo-badawczych, poprzez stworzenie warunków, umożliwiających podjęcie przez nich pracy w polskich uczelniach lub jednostkach naukowych.

„Optymalne warunki prowadzenia w Polsce badań naukowych lub/i prac rozwojowych na światowym poziomie, wynagrodzenie odpowiadające europejskim standardom oraz możliwość stworzenia Grupy Projektowej to główne założenia Polskich Powrotów” – czytamy w materiałach promujących Program.

Dzięki niemu, w założeniu pomysłodawców, polskie uczelnie i jednostki naukowe mają szansę pozyskać do współpracy specjalistów posiadających międzynarodowe doświadczenie oraz wiedzę z zakresu najnowszych trendów badawczych w swojej dyscyplinie naukowej.

Program otwarty jest dla wnioskodawców reprezentujących wszystkie dziedziny naukowe. Z wnioskiem w programie mogą występować poniższe ośrodki, które planują zatrudnić naukowca powracającego z zagranicy:

• uczelnie,

• jednostki naukowe (instytuty badawcze lub naukowe PAN).

Naukowiec musi być zatrudniony przez okres co najmniej 2 lat poprzedzających termin złożenia wniosku w zagranicznych uczelniach publicznych lub niepublicznych bądź w zagranicznych instytutach badawczych i naukowych, bądź też w działach badawczych zagranicznych przedsiębiorstw mających siedzibę poza granicami Polski (pod warunkiem, że pobyt ten nie był finansowany z polskich środków budżetowych).

Do zadań Powracającego Naukowca należą:

• stworzenie własnej Grupy Projektowej i aplikowanie o granty do polskich i zagranicznych instytucji finansujących badania,

• prowadzenie i upowszechnianie tych badań w renomowanych czasopismach naukowych lub prowadzenie prac rozwojowych/wdrożeniowych.

Powracający Naukowiec będzie mógł także wesprzeć instytucję goszczącą, łącząc prace badawcze z pełnieniem funkcji kierowniczych, dydaktycznych czy mentorskich.

Ze szczegółowymi informacjami, dotyczącymi zasad i warunków rekrutacji do udziału w Programie „Polskie Powroty” można zapoznać się na stronie NAWA .

UWAGA! Termin przyjmowania zgłoszeń do udziału w Programie „Polskie Powroty” upływa 31 maja 2018 roku!

 

Znadniemna.pl za nawa.gov.pl

Program „Polskie Powroty”, mający na celu zachęcenie do powrotu do Polski polskich naukowców, mieszkających w różnych krajach świata, ogłosiła Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA). Pomysłodawcy Programu „Polskie Powroty” zakładają, że jego beneficjenci wzmocnią potencjał polskich ośrodków naukowo-badawczych, poprzez stworzenie warunków, umożliwiających podjęcie przez nich pracy w

We środę, 11 kwietnia, do Belwederu, na spotkanie z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą, przyjechali wolontariusze opieki paliatywnej z hospicjów z Białorusi, Litwy, Mołdawii oraz Ukrainy. Na spotkaniu byli obecni także reprezentanci Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi na czele z prezes ZPB Andżeliką Borys.

Zdjęcie pamiątkowe uczestników spotkania z Pierwszą Damą RP, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

– Państwo na co dzień wypełniają posłannictwo miłości bliźniego wobec najbardziej potrzebujących – powiedziała Pierwsza Dama, zwracając się do przedstawicieli hospicjów oraz organizacji pozarządowych, którzy dzięki wsparciu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” kształcą się w Polsce w zakresie opieki paliatywnej. Wśród nich znaleźli się wolontariusze Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie, które Pierwsza Dama odwiedziła w lutym tego roku podczas wizyty Pary Prezydenckiej w Republice Litewskiej.

Jak zauważył Prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” oraz współgospodarz warszawskiego spotkania, Mikołaj Falkowski, szkolenie „I Ty możesz pomóc” jest pierwszym wydarzeniem, w ramach którego spotyka się siedem instytucji charytatywnych niosących pomoc społeczną na Wschodzie. – Ogromną dumą napawa fakt, że humanitarna idea hospicyjna jest zasiewana przez Polaków: polskich duchownych i siostry. Stanowi to piękną realizację dziedzictwa i duchowego testamentu, który pozostawił nam Papież Polak Jan Paweł II – zaznaczyła Małżonka Prezydenta.

Przemawia prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Mikołaj Falkowski, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Placówki świadczą szeroką pomoc m.in. rodzinom niepełnosprawnych i ciężko chorych dzieci, osobom starszym, rodzinom wielodzietnym znajdującym się w trudnej sytuacji, ofiarom klęsk żywiołowych i wojen oraz uchodźcom. – To wymaga bardzo specyficznego rodzaju empatii, życzliwości, serdeczności, a także zrozumienia szczególnych potrzeb tych osób – powiedziała Pierwsza Dama. Dodała, że ze względu na rosnącą liczbę zachorowań w starzejącym się społeczeństwie oraz postęp medycyny, wyrażający się m.in. w terapiach eksperymentalnych, opieka paliatywno-hospicyjna jest ogromnym wyzwaniem współczesności.

W pierwszym rzędzie na spotkaniu z Pierwszą Damą RP siedzą (od lewej): Andżelika Borys, prezes ZPB, Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB, Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB, Maria Tiszkowska, członkini Zarządu Głównego ZPB, fot.: Grzegorz Jakubowski/KPRP

Agata Kornhauser-Duda mówiła także o pożyteczności prowadzenia szkoleń wolontariackich, co potwierdzili goście zebrani w Belwederze. Podczas spotkania, dzieląc się swoimi doświadczeniami, wolontariusze zwracali uwagę na potrzebę tworzenia ruchu społecznego propagującego pomoc potrzebującym. Jak wyznała jedna z uczestniczek spotkania, osoby niepełnosprawne, chore oraz ich rodziny dają wolontariuszom „głęboką wiarę, przykład prawdziwej miłości oraz nadziei mimo wszystko”. – Miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do drugiego człowieka, zwłaszcza dla tego, dla którego los okazał się mniej łaskawy – podkreśliła Pierwsza Dama.

Znadniemna.pl na podstawie PREZYDENT.PL

We środę, 11 kwietnia, do Belwederu, na spotkanie z Pierwszą Damą RP Agatą Kornhauser-Dudą, przyjechali wolontariusze opieki paliatywnej z hospicjów z Białorusi, Litwy, Mołdawii oraz Ukrainy. Na spotkaniu byli obecni także reprezentanci Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi na czele z prezes ZPB Andżeliką Borys. [caption id="attachment_30105"

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., w tym samym czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców wojennych i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRR. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. obywateli polskich, głównie do Kazachstanu.

Pierwszą z czterech masowych deportacji obywateli polskich z ziem wschodnich RP, zaanektowanych przez ZSRR w wyniku agresji rozpoczętej 17 września 1939 r., władze sowieckie przeprowadziły 10 lutego 1940 r. Według danych NKWD do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono wówczas około 140 tys. ludzi.

Decyzję o kolejnej wielkiej wywózce Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940 r. Akcję wysiedlania władze sowieckie rozpoczęły w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Jej ofiarami stały się głównie rodziny polskich jeńców rozstrzeliwanych właśnie przez NKWD w Katyniu, Charkowie i Kalininie (Twer) oraz najbliżsi mordowanych w tym samym czasie polskich obywateli, przetrzymywanych w więzieniach sowieckich.

Przebieg deportacji tak przedstawiała wywieziona wówczas z Białegostoku polska nauczycielka:

Dom otaczały jednostki o wyglądzie zbirów, komunistyczny element polski, z miejskiego proletariatu, do wnętrza wchodzili funkcjonariusze NKWD. Po stwierdzeniu tożsamości (mocno podkreślano narodowość, obawiano się brać Niemców) kierujący +branką+ odczytywał decyzję (…) skazującą daną jednostkę na +przesiedlenie+. Robiono ścisłą rewizję (…). Do pakowania pozostawiano godzinę lub 30, a nawet 15 minut. Nie zwracano uwagi na ciężko, nawet obłożnie chorych, małe dzieci, które matki pragnęły zostawić u swoich lub znajomych, kobiety w ostatnim stadium ciąży, starców. Wszystkich zabierano pomimo łez, rozpaczy i oświadczeń lekarzy o niemożliwości zniesienia podróży”. („+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” – Janina G.)

Wspominając niezwykle ciężkie warunki panujące w czasie transportu kilkunastoletni chłopiec deportowany ze Lwowa wraz z matką pisał:

Załadowano nas do wagonów po 30 osób i więcej do jednego. Od razu wagony zostały zamknięte i zadrutowane. (…) Dwa dni staliśmy na dworcu oglądając przez zakratowane okienka nieszczęśników zwożonych bezustannie autami. W wagonach były straszne warunki bytu. Kobiety razem z mężczyznami, ubikacja w kształcie rury drewnianej, wystawiona na zewnątrz wagonu. Ścisk, brak chleba, wody i gorąco doprowadzały ludzi do szału, już w drugim dniu jazdy zwariowały dwie kobiety i zostały umieszczone w specjalnym wagonie. Przejeżdżając przez granicę Polsko-rosyjską zapanował smutek i płacz. Wiedzieliśmy, że wjeżdżamy w kraj biedy, nędzy i głodu, mając małe nadzieje na wydostanie się stąd. Jazda ta trwała 17 dni, po drodze zostawialiśmy trupy starców i dzieci, którzy nie przetrzymali tej jazdy”. („+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” – Wiesław R.)

Zdecydowaną większość deportowanych skierowano do Kazachstanu, gdzie zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza, choroby i głód.

Dwunastoletnia dziewczynka wywieziona w kwietniu 1940 r. ze Lwowa do Kustanajskiej obłasti tak opisywała swoje doświadczenia z Kazachstanu:

W kołchozie pracowaliśmy razem z bratem bo mamusia moja chorowała i choć pędzili nie szła do roboty. W naszym kołchozie był tzw. predsidatiel od jego humoru zależało nasze życie, gdy chciał dać mąkę, to dał a jak nie to nic nie można było zrobić. Niedał i koniec. Gdy musiałam pójść do szkoły niedługo chodziłam, bo niedawano mi chodzić nazywano nas bandytami i jeszcze inaczej więc nie mogłam tego słuchać i znieść wolałam się nie uczyć i niejeść chleba, a nie słyszeć. (…) Gdy przyszły Święta Bożego Narodzenia u nas nic nie było ani nawet okruszynki chleba. Choć nie wiedziałam jak to się żebrze ale spróbowałam. Poszłam po chatach i śpiewałam noi coś przyniosłam do domu upokarzałam sie bardzo ale trudno iść trzeba bo tam w biednej kibitce zgłodu umiera mamuśa i brat. Gdy przyszła wiosna pracowałam wszędzie, (…) miałam wtedy 12 lat byłam jeszcze bardzo mała siły moje niepozwalały mi na taki wysiłek ale trudno trzeba. Nazywali nas jak mogli najgorzej wogole teraz nie mamy słów do opisania tego co przeszliśmy”. („+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942” – Danuta G.; zachowano oryginalną pisownię tekstu)

W sumie w wyniku deportacji dokonanej w kwietniu 1940 r. z ziem wschodnich RP wywieziono około 61 tys. obywateli polskich. Wśród nich Polacy stanowili 68 proc., Białorusini 13,4 proc., Ukraińcy 12,3 proc., Żydzi 4,3 proc.. Kolejne deportacje zostały przeprowadzone przez władze sowieckie w czerwcu 1940 r. i pod koniec maja 1941 r. Łącznie według danych NKWD we wszystkich czterech wywózkach zesłano około 330-340 tys. osób.

Celem sowieckich deportacji była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej ludności, miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą. Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana.

Prof. Andrzej Paczkowski odnosząc się do tej kwestii pisał: „Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach – od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę wpół przymusową – ponad 1 milion osób, a więc co dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób”.(„Czarna księga komunizmu” – A.Paczkowski „Polacy pod obcą i własną przemocą”).

Związek Sowiecki, uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski, zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków, pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi.

Znadniemna.pl za PAP

W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r., w tym samym czasie kiedy NKWD mordowało polskich jeńców wojennych i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej deportacji w głąb ZSRR. Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas wywózki zesłano łącznie około 61 tys. obywateli

Skip to content