HomeStandard Blog Whole Post (Page 64)

Marionetka reżimu Łukaszenki w Grodzieńskim Sądzie Obwodowym, tak zwany „sędzia” Dzmitryj Bubieńczyk, który obecne prowadzi w trybie tajnym proces dziennikarza i działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta, może zostać objęty sankcjami przez Unię Europejską i Ukrainę. Odpowiednie wnioski złożył kierownik Narodowego Zarządu Antykryzysowego białoruskiej opozycji oraz członek opozycyjnego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Paweł Łatuszka.

Wnioskodawca uzasadnia swoje żądanie tym, że:

„Sędzia” Grodzieńskiego Sądu Obwodowego Bubieńczyk Dzmitryj Witaliewicz (ur. 15.07.1985 r.) wydawał motywowane politycznie wyroki na obywateli, którzy potępiają wojnę przeciwko Ukrainie, demonstrują niezgodę z reżimem Łukaszenki i przemocą, stosowaną przez przedstawicieli struktur siłowych.

„Swoimi działaniami tak zwany „sędzia” poważnie gwałcił  i wciąż gwałci prawa człowieka, podważa zasadę wyższości prawa i wywiera presję na społeczność obywatelską” – uważa Paweł Łatuszka i dodaje, że Dzmitryj Bubieńczyk, już wydał bezprawne wyroki na więźniów politycznych:

Jurija Żukowskiego – 8 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze;

Marynę Sankiewicz – 7 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej o zwykłym rygorze;

Andreja Rażkowa – 3 lata pozbawienia wolności w kolonii karnej o zwykłym rygorze;

Alaksieja Zabirana – 3 lata pozbawienia wolności w kolonii karnej o zwykłym rygorze.

Ponadto Bubieńczyk wydał wyrok na więźnia politycznego Siarhieja Kirykowicza, bezprawnie karząc go pozbawieniem wolności na 4,5 roku  w kolonii karnej o wzmocnionym rygorze za komentarze w mediach społecznościowych.

Wydał wyrok także na 34-letniego mieszkańca Słonimia Aleksandra Pietuszkowa i bezprawnie zasądził mężczyźnie 7,5 roku pozbawienia wolności w kolonii o wzmocnionym rygorze. Podstawą do wszczęcia sprawy karnej i orzeczenia wyroku stały się reposty i komentarze nawołujące do strajku, wstrzymania pracy przedsiębiorstw oraz wznowienia protestów. Przedstawicielom organów siłowych i kierującym nimi generałom proponowano zdjąć pagony. Wobec Łukaszenki natomiast skazany używał określeń „uzurpator” i „nielegitymny”.

Osobno w wykazie „grzechów” tak zwanego „sędziego” Bubienczyka Paweł Łatuszka wskazuje na fakt, iż ten prowadzi obecnie w trybie niejawnym proces w sprawie dziennikarza, członka pozbawionego rejestracji Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta i sądzi go na podstawie oskarżeń o nawoływaniu do sankcji i rozpalania wrogości.

W związku z powyższym przedstawiciel Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego ws. tranzytu władzy i kierownik Narodowego Zarządu Antykryzysowego Paweł Łatuszka wnioskował w organach kierowniczych Unii Europejskiej oraz Ukrainy o objęcie Bubieńczyka Dzmitryja Witalijewicza  personalnymi ograniczeniami sankcyjnymi.

Wnioskodawca podkreśla także, iż w przyszłości ten „sędzia”, podobnie jak inne osoby realizujące represje i je wspierające, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Znadniemna.pl na podstawie belarus-nau.org, ilustracja: hpravy.org

Marionetka reżimu Łukaszenki w Grodzieńskim Sądzie Obwodowym, tak zwany „sędzia” Dzmitryj Bubieńczyk, który obecne prowadzi w trybie tajnym proces dziennikarza i działacza Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta, może zostać objęty sankcjami przez Unię Europejską i Ukrainę. Odpowiednie wnioski złożył kierownik Narodowego Zarządu Antykryzysowego białoruskiej

Na dzisiaj przypada 99. rocznica urodzin naszej krajanki śp. Anny Danuty Tchórzewskiej z domu Krzętowskiej herbu Zadora, urodzonej w Nowogródku kapitan Wojska Polskiego, szefowej kompanii fizylierek Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater (zwanych Platerówkami) wydzielonego z 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w latach 1943–1945.

Przyszła dowódczyni Platerówek urodziła się 3 lutego 1924 roku w Nowogródku jako córka Stanisława i Anieli Krzętowskich. Przyszła na świat w tym samym domu, w którym mieszkał Adam Mickiewicz. Pochodziła z inteligenckiej rodziny. Matka, Aniela z domu Krynicka, miała wykształcenie ekonomiczne i buchalteryjne. Ojciec, Stanisław Krzętowski, był wicestarostą powiatu w miejscowości Lida. W 1936 roku Ania podjęła naukę w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Hetmana K. Chodkiewicza w Lidzie. Z chwilą wkroczenia wojsk sowieckich 17 września 1939 roku placówka oświatowa zmieniła nazwę i status stając się I Białoruską Szkołą Średnią z białoruskim językiem wykładowym. Anna Krzętowska miała wówczas ukończone 3 klasy gimnazjalne.

24 września 1939 roku ojciec naszej bohaterki Stanisław Krzętowski, który przed przyjściem Sowietów pełnił funkcję komendanta Policji Państwowej, został aresztowany przez NKWD w Lidie i wkrótce stracony. Anna wraz z matką została wywieziona 13 kwietnia 1940 roku do Kazachstanu, do Siewiero-Kazachskiej Obłasti. Tam matka i córka pracowały w kołchozie. Matkę miejscowe władze oskarżyły o rzekomą propagandę antyradziecką i zaocznie skazały na 7 lat więzienia (w 1941 roku na mocy umowy J. Stalina z gen. Wł. Sikorskim i amnestii Aniela powróciła do kołchozu).

W tym czasie szesnastoletnia Anna pracowała przy budowie torów kolejowych. 7 lipca 1943 roku dziewczyna wraz z grupą koleżanek została zmobilizowana do tworzącej się w Sielcach nad Oką 1. Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Po odbyciu odpowiedniej kwarantanny przydzielona została do Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater. Po przeszkoleniu w Szkole Podoficerskiej na terenie Batalionu przydzielono ją do 1. Kompanii Fizylierek. 15 lipca 1943 roku, będąc zaprzysiężonym żołnierzem, wraz z 1. Dywizją Anna Krzętowska została skierowana na front. W okresie służby w 1. Dywizji była dowódcą drużyny, zastępcą dowódcy plutonu ds. liniowych, a także szefem kampanii. Nasza bohaterka przeszła cały szlak bojowy od Lenino do Warszawy. Kompania, której dowodziła, pełniła służbę wartowniczą i patrolową, ochraniając resztki mienia przed zniszczeniem.

Zdemobilizowana 20 października 1945 roku Anna Krzętowska wyjechała do Opola, gdzie rozpoczęła naukę w szkole średniej. Zdała egzamin w zakresie małej matury, następnie uczyła się w LO im. Mikołaja Kopernika, uzyskując świadectwo dojrzałości w czerwcu 1946 roku. W Opolu także nastąpiło spotkanie z matką, która powróciła z Kazachstanu. W październiku 1946 roku została przyjęta na Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Po roku przerwała studia, ponieważ wyszła za mąż za oficera 1. Dywizji im. Tadeusza Kościuszki mjr. Bronisława Tchórzewskiego, z którym miała córkę Grażynę. Zamieszkiwała w Lublinie, później w Warszawie, Sanoku, Częstochowie, Krakowie, Ełku, aż wreszcie osiedliła się w Gdańsku.

Pracę zawodową  Anna Tchórzewska podjęła w 1947 roku. Pracowała w archiwum wojskowym, a od 1960 roku w Gdańsku w radach narodowych, w Zakładach Gazowych, pełniąc funkcje kierownicze. W 1980 roku przeszła na emeryturę. Aktywnie pracowała społecznie w Wojewódzkim Zarządzie Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Gdańsku jako prezes Klubu Środowiskowego. Brała też udział w spotkaniach z młodzieżą szkolną. Od 2003 roku była członkinią Memoriału Generał Marii Wittek, wraz z kombatantkami z Gdańska uczestniczyła w listopadowych sesjach popularnonaukowych toruńskiej Fundacji.

Odznaczona za udział w walkach m.in. Krzyżem Walecznych (1968), Brązowym Medalem „Zasłużony na Polu Chwały”, Krzyżem Bitwy pod Lenino (1988), Krzyżem Zasługi Brązowym (1949) i Srebrnym (1969), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1973), Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1986), Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2003) oraz wieloma odznakami wojennymi, lokalnymi i pamiątkowymi medalami.

Anna Danuta Tchórzewska z domu Krzętowska w 2009 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią, fot.: Wikipedia

Zmarła nasza bohaterska krajanka – urodzona nowogródczanka Anna Danuta Tchórzewska z domu Krzętowska 2 sierpnia 2009 roku. Podczas pogrzebu została pożegnana z honorami wojskowymi na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku i pochowana w grobie rodzinnym (obok męża płk. Bronisława Tchórzewskiego).

Znadniemna.pl na podstawie pl.wikipedia.org oraz Biuletynu Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej

Na dzisiaj przypada 99. rocznica urodzin naszej krajanki śp. Anny Danuty Tchórzewskiej z domu Krzętowskiej herbu Zadora, urodzonej w Nowogródku kapitan Wojska Polskiego, szefowej kompanii fizylierek Samodzielnego Batalionu Kobiecego im. Emilii Plater (zwanych Platerówkami) wydzielonego z 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w latach 1943–1945. Przyszła

Działalność w Białymstoku centrum pomocy humanitarnej dla Polaków ze Wschodu, głównie z Białorusi będzie kontynuowana – zapowiedział w piątek w Białymstoku pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą Jan Dziedziczak.

Dziedziczak wziął udział w konferencji podsumowującej drugi rok działania tego centrum.

Centrum od czerwca 2021 r. działa w siedzibie podlaskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Polska w Białymstoku. Pomaga Polakom z Białorusi uciekającym z tego kraju przed represjami politycznymi ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki, pomaga też Białorusinom, którzy są zmuszeni z powodów politycznych uciekać z Białorusi, pomaga też Polakom na Białorusi. Przybywającym do Polski pomaga w załatwianiu np. spraw administracyjnych, nauce języka polskiego, finansowaniu na określony czas wynajmu mieszkania, w znalezieniu pracy.

Ze środków centrum finansowana jest też pomoc prawna dla represjonowanych na Białorusi liderów Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta.

Dziedziczak zadeklarował, że działalność centrum będzie kontynuowana. „Życzmy sobie, żeby kiedyś centrum zostało zamknięte z powodu tego, że nie będzie potrzeby na jego pracę i zaangażowanie. Niestety się na to nie zanosi, więc będziemy wspólnie pracować jeszcze przez długi czas, ale jesteśmy na to gotowi i to chcę bardzo mocno podkreślić, dzieją się straszne rzeczy na Ukrainie, ale to nie znaczy, że zapominamy o naszych rodakach na Białorusi. W żadnym wypadku” – powiedział minister.

Jak dodał, dla polskiego rządu sprawy Polaków poza granicami Polski, zwłaszcza na wschodzie, są ważne, Polska angażuje się w pomoc im od dawna, także po ostatnich represjach władz białoruskich wobec Związku Polaków na Białorusi po sfałszowanych przez reżim wynikach wyborów prezydenckich na Białorusi, zamykaniu polskich szkół, ośrodków kultury, represji wobec działaczy związku, niszczeniu polskich miejsc pamięci, grobów poległych.

Dziedziczak przypomniał, że temat represji władze polskie omawiały na wielu forach międzynarodowych m.in. ONZ i UE. „Bo to jest sprawa daleko wykraczająca poza relacje polsko-białoruskie, to jest sprawa tak naprawdę zakwestionowania wolności i wartości europejskich w sercu Europy” – podkreślił.

Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski dodał, że sytuacja na Białorusi jest szczególna, nie wolno zapominać o tamtejszych Polakach, stąd pomoc państwa polskiego, realna pomoc dla uciekających, aby mogli się odnaleźć w nowym miejscu. Dodał, że tak jak Białystok był „bramą na wschód”, tak jest miastem udzielania pomocy Polakom, którzy uciekają z Białorusi przed represjami.

„Fala represji, która rozpoczęła się na Białorusi w 2020 r. do dnia dzisiejszego niestety nie staje się mniejsza” – zaznaczył wiceprezes Związku Polaków na Białorusi Marek Zaniewski.

Centrum prowadzą stowarzyszenie Wspólnota Polska, Fundacja Wolność i Demokracja oraz Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego. Pomagają także przebywający w Polsce działacze nieuznawanego i represjonowanego przez władze białoruskie Związku Polaków na Białorusi.

Prezes podlaskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Polska Anna Kietlińska poinformowała, że w 2022 r. centrum przeprowadziło ok. tysiąca różnych działań, z czego 197 osób dostało wsparcie finansowe w łącznej wysokości 619 tys. zł. 135 osób otrzymało łącznie prawie 240 tys. zł na pokrycie kosztów zakwaterowania (przy trzy miesiące pomoc w opłacie czynszu). 80 dzieciom sfinansowano korepetycje z języka polskiego. 48 osób dostało pomoc w uzyskaniu Karty Polaka, 30 w uzyskaniu karty stałego pobytu w Polsce. 11 rodzin dostało pomoc z znalezieniu mieszkania, a 19 osób – w znalezieniu pracy.

Około 500 osób dostało też pomoc telefoniczną, mailową w różnych sprawach. 53 osób dostało pomoc w uzyskaniu ochrony międzynarodowej, 42 osoby w tłumaczeniu dokumentów, ok. 280 skorzystało z pomocy w powielaniu wielu dokumentów. Centrum dokumentuje także losy represjonowanych i zbiera ich relacje.

W 2021 i 2022 r. na działanie centrum polski rząd przeznaczył łącznie prawie 2,4 mln zł (ok. 980 tys. w 2021 r. i ponad 1,4 mln zł w 2022 r.) – przypomniano w piątek na konferencji.

 Znadniemna.pl za PAP, fot.: Michał Zieliński/PAP

Działalność w Białymstoku centrum pomocy humanitarnej dla Polaków ze Wschodu, głównie z Białorusi będzie kontynuowana - zapowiedział w piątek w Białymstoku pełnomocnik rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą Jan Dziedziczak. Dziedziczak wziął udział w konferencji podsumowującej drugi rok działania tego centrum. Centrum od czerwca 2021 r.

Ruszyło przyjmowanie zgłoszeń na XIX Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych, który odbędzie się w Rzeszowie w dniach 12-18 lipca 2023 roku. Organizatorem jest – jak zawsze – Rzeszowski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Współorganizatorami: Prezydent Miasta Rzeszowa oraz Marszałek Województwa Podkarpackiego. Imprezy festiwalowe odbywać się będą na terenie Miasta Rzeszów oraz Województwa Podkarpackiego.

W 2019 roku podsumowaliśmy 50-lecie światowych festiwali polonijnych zespołów folklorystycznych w Rzeszowie, które stały się największą polonijną imprezą, prezentującą aktywność artystyczną Polonii i Polaków poza granicami kraju.

Po czteroletniej przerwie wracamy z ofertą organizacji kolejnego dziewiętnastego już festiwalu. Przypada on jednak, ze względów politycznych i ekonomicznych, na bardzo trudny czas tak dla zespołów jak i organizatorów tej imprezy. Mimo wielu przeszkód chcemy utrzymać jej ciągłość mając świadomość jak ważna jest ona zarówno dla wielu środowisk polonijnych, jak i dla Rzeszowa oraz polskiej publiczności.

Zakładamy organizację festiwalu z mniejszą niż dotąd liczbą zespołów i uczestników. Ostateczna jednak ich liczba i skład zależeć będą od liczby i kolejności nadesłanych zgłoszeń. Zastrzegamy sobie jednak wyłączne prawo kwalifikacji zespołów do udziału w festiwalu.

Zastrzegamy sobie także możliwość zmiany z przyczyn od nas niezależnych – zasad organizacyjnych w trakcie przygotowań i organizacji imprezy.

Zapraszając polonijne zespoły do Rzeszowa, przedstawiamy jego założenia programowo-organizacyjne.

Oczekując na Państwa zgłoszenia, prosimy o terminowe nadsyłanie niezbędnych materiałów.

Mariusz Grudzień
Dyrektor Festiwalu
Wiceprezes Rzeszowskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

PORTAL FESTIWALU – ZGŁOSZENIA

***

Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych w Rzeszowie to największa impreza polonijna organizowana od 1969 roku.

Festiwal odbywa się zazwyczaj co trzy lata, w pierwszym wakacyjnym miesiącu. Jest jedną z największych tego typu imprez na świecie i wyróżniającą się wśród innych zarówno liczbą uczestników, jak i przede wszystkim formułą artystyczną, która umożliwia wszystkim zespołom wspólne, podczas jednego koncertu, zaprezentowanie się publiczności. Wspólny występ pozwala też zintegrować się uczestnikom i poznać wzajemnie, a także poznawać kulturę kraju przodków.

Znadniemna.pl

Ruszyło przyjmowanie zgłoszeń na XIX Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych, który odbędzie się w Rzeszowie w dniach 12-18 lipca 2023 roku. Organizatorem jest - jak zawsze - Rzeszowski Oddział Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Współorganizatorami: Prezydent Miasta Rzeszowa oraz Marszałek Województwa Podkarpackiego. Imprezy festiwalowe odbywać się będą

Proces działacza Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza Andrzeja Poczobuta, więźnia politycznego przetrzymywanego w areszcie na Białorusi, zostanie wznowiony we wtorek – powiadomiono w sądzie obwodowym w Grodnie. Piątkowa rozprawa została odwołana.

W mijającym tygodniu, jak wynika z informacji przekazywanych przez kancelarię sądową w Grodnie, rozprawy odbywały się od poniedziałku do czwartku.

Andrzej Poczobut – członek Zarządu Głównego zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz, współpracujący między innymi z „Gazetą Wyborczą” i TVP Polonia – od 25 marca 2021 roku przebywa w białoruskim areszcie. Jest oskarżony z dwóch artykułów kodeksu karnego Białorusi o „wzniecanie nienawiści” oraz wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.

Proces toczy się przed sądem obwodowym, jednak rozprawy odbywały się dotąd głównie w sądzie dzielnicy Oktiabrskiej – ze względu, jak tłumaczono, na brak wolnych sal.

Proces Poczobuta za zamkniętymi drzwiami

Rozpoczęty 16 stycznia proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, co oznacza, że ani bliscy, ani media nie mogą w nim uczestniczyć. Adwokaci nie mogą też udzielać informacji na temat przebiegu postępowania. W politycznym procesie Poczobut, jak podaje Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna (zdelegalizowane przez władze), jest oskarżany między innymi z powodu artykułów, które publikował w mediach.

Według prokuratury „przewiny” Poczobuta miały polegać na tym, że nazywał agresją napaść ZSRR na Polskę w 1939 roku, pisał artykuły o protestach na Białorusi i działaczach polskiego podziemia w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu oraz występował w obronie polskiej mniejszości w tym kraju.

Od października działacz polskiej mniejszości jest przetrzymywany w grodzieńskim areszcie przy więzieniu nr 1. Wcześniej Poczobut przebywał w aresztach w Żodzinie i w Mińsku.

MSZ: zarzuty wobec Poczobuta nieprawdziwe i motywowane politycznie

Po rozpoczęciu procesu polskie MSZ po raz kolejny zaapelowało o uwolnienie Poczobuta i powtórzyło, że jest on niewinny, a prowadzone przeciwko niemu postępowanie jest motywowane polityczne.

„Ministerstwo Spraw Zagranicznych z rozczarowaniem przyjmuje informację o rozpoczęciu procesu Andrzeja Poczobuta przed białoruskim sądem w dniu 16 stycznia br. Andrzej Poczobut przebywa w areszcie od marca 2021 roku, a zarzuty formułowane wobec niego są nieprawdziwe i motywowane politycznie” – podano w komunikacie MSZ. Resort spraw zagranicznych zapewnia, że władze RP stale podejmują działania, w tym niepubliczne, na rzecz uwolnienia aktywisty polskiej mniejszości.

Poczobut został uznany za więźnia politycznego.

Znadniemna.pl za Justyna Prus/PAP

Proces działacza Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza Andrzeja Poczobuta, więźnia politycznego przetrzymywanego w areszcie na Białorusi, zostanie wznowiony we wtorek - powiadomiono w sądzie obwodowym w Grodnie. Piątkowa rozprawa została odwołana. W mijającym tygodniu, jak wynika z informacji przekazywanych przez kancelarię sądową w Grodnie, rozprawy

Autorka „Dewajtis” urodziła się 160 lat temu, 2 lutego 1863 roku. U nikogo z powieściopisarzy nie znajduję tylu realiów dotyczących wschodnich ziem dawnej Rzeczypospolitej ” – pisał Czesław Miłosz o Marii Rodziewiczównie, szufladkowanej niekiedy jako autorka sentymentalnych romansów.

Maria Rodziwiczówna

Przyszła pisarka przyszła na świat we wsi Pieniucha na Grodzieńszczyźnie. Pochodziła z rodziny ziemiańskiej. Jej rodzice za pomoc udzieloną powstańcom styczniowym zostali skazani na konfiskatę majątku i zesłanie na Syberię. Matce, będącej wówczas w ciąży z Marią, zezwolono na opóźnienie wyjazdu o kilka miesięcy.

Nieistniejący dwór Rodziewiczów w Hruszowej

Dziećmi Rodziewiczów, także malutką Marią, zajęli się krewni. W 1871 w wyniku amnestii Rodziewiczowie wrócili z zesłania i osiedli w Warszawie. Ich sytuacja materialne była bardzo trudna – ojciec został rządcą kamienicy, matka przez pewien czas pracowała w fabryce papierosów. Sytuacja poprawiła się gdy w 1875 roku Rodziewicz odziedziczył po swym bezdzietnym bracie majątek Hruszowa na Polesiu.

Maria Rodziewiczówna (pierwsza z lewej) z gośćmi na Polesiu

Maria Rodziewczówna uczyła się na pensji w Jazłowcu u sióstr niepokalanek. Ukończyła jednak naukę na piątej klasie, ponieważ w 1879 roku z powodu choroby ojca i braku pieniędzy na dalsze kształcenie musiała wrócić do domu. Po tym, jak w 1881 roku umarł ojciec Rodziewiczówny, 17-letnia Maria zajęła się gospodarowaniem w rodzinnym majątku i spłacaniem długów ojca i stryja. Prowadzenie 1600- hektarowego gospodarstwa było wyzwaniem, zwłaszcza że było zadłużone, trzeba tez było spłacać innych spadkobierców.

Maria Rodziwiczówna

W tym okresie pisarka obcięła krótko włosy i zaczęła ubierać się po męsku w grubą kurtkę z samodziału. Na zachowanych zdjęciach Rodziewiczówny widać, że miała męskie rysy twarzy i postawę. Jest prawdopodobne, że cierpiała na jakieś dolegliwości endokrynologiczne, bo na starość na jej twarzy pojawił się zarost. Nigdy nie wyszła za mąż. Krzysztof Tomasiuk pisze o niej: „Moje zainteresowanie Rodziewiczówną wzięło się stąd, że zobaczyłem jej zdjęcie i pomyślałem: to jest naprawdę transgresja. Najwięcej dla Marii Rodziewiczówny można by zrobić wydając album jej zdjęć. Zdjęcia mówią wszystko. Ciekawi mnie, jak ona była odbierana z tym swoim wyglądem?”

Maria Rodziwiczówna

Rodziewiczówna miała świadomość, że bycie kobietą w jakiś sposób ją ogranicza. W częściowo autobiograficznej powieści „Kądziel” napisała o bohaterce zarządzającej, jak ona sama majątkiem wiejskim: „Gdyby była mężczyzną, stałaby się luminarzem powiatu, ale że była kobietą, więc nie miała głosu ni w radzie, ni w sądzie, ni na zjazdach marszałkowskich – nigdzie. (…) Miała wszystkie ciężary obywatela, bez żadnych prerogatyw”.

Dąb Dewajtis w Hruszowej, zdjęcie z 1937 roku

Rodziewiczówna była dobrym gospodarzem, troszczyła się o chłopów, zapewniała im pomoc medyczną. W 1937 z okazji 50-lecia władania Hruszową (i 50-lecia pracy literackiej) hruszowscy chłopi podarowali Rodziewiczównie album z dedykacją: „Sprawiedliwej Pani i Matce za 50 lat wspólnej pracy”, kupili dzwony do jej kaplicy i za darmo zwieźli cegłę na budowany przez Rodziewiczówną w Antopolu katolicki kościół.

Z zapisków pozostawionych przez częstego bywalca domu Rodziewiczówny Henryka Skirmuntta można wnioskować, że pisarka lubiła życie spokojne, ale nie próżniacze. Ułożyła specjalny dekalog, który wisiał w sieni. Niektóre „przykazania” Rodziewiczówny to np. „Będziesz stale zajęty pracą według sił swych, zdolności i zamiłowania”, „Pamiętaj, abyś nie kaził myśli ni ust mową o złym, marności i głupstwie”.

W 1882 r. Maria Rodziewiczówna zadebiutowała drukując pod pseudonimem Mario w 3 i 4 numerze „Dziennika Anonsowego” dwie nowelki „Gamę uczuć” i „Z dzienniczka reportera”. Debiutem powieściowym Rodziewiczówny był „Straszny dziadunio”. W sumie opublikowała około 30 książek, które zdobyły wielką popularność, nazywano ją „Sienkiewiczem w spódnicy”. Podobnie jak autor „Trylogii” Rodziewiczówna pisała często „ku pokrzepieniu serc” – jej powieści afirmują polskość i ziemiańskie tradycje.

W jednej z najpopularniejszych jej książek „Między ustami a brzegiem pucharu” niemiecki hrabia próbuje zdobyć serce polskiej dziewczyny, ale przekonuje się, że droga do serca Polki prowadzi przez polskość. Pod wpływem ukochanej kobiety Wentzel – lekkoduch i utracjusz, dojrzewa i przemienia się w Wacława – polskiego patriotę, dobrego gospodarza i osobę godną szacunku. Inna popularna powieść Rodziewiczówny – „Dewajtis” – to historia walki o utrzymanie polskości na rusyfikowanych Kresach.

Rodziewiczówna krytykowana była często jako autorka sentymentalnych romansów, ale Czesław Miłosz ją doceniał. W książce „Szukanie Ojczyzny” pisał: „W moim powrocie do Rodziewiczówny ktoś może dopatrzeć się przekory czy nawet perwersji. Otóż nie. U nikogo z powieściopisarzy nie znajduję tylu realiów dotyczących wschodnich ziem dawnej Rzeczypospolitej w drugiej połowie XIX wieku czy na początku wieku XX „. Wiele książek Rodziewiczówny nie wytrzymało próby czasu, ale „Lato leśnych ludzi” z 1920 roku wciąż pozostaje jedną z najbardziej lubianych polskich powieści dla młodzieży. Opis życia na łonie przyrody pisarka oparła na własnych przeżyciach. W kwietniu 1911 roku wraz z przyjaciółkami zamieszkały w malutkiej chatce w środku lasu. W powieści pod postaciami męskimi ukrywają się kobiety: Rosomak to Maria Rodziewiczówna, Żuraw – Jadwiga Skirmunttówna, a Pantera to Maria Jastrzębska.

Wybuch I wojny zastał Rodziewiczównę w Warszawie. Wzięła udział w organizacji szpitala wojskowego, pomagała także w organizowaniu tanich kuchni. W okresie wojny polsko-bolszewickiej pełniła obowiązki sekretarki w Komitecie Głównym PCK oraz została mianowana komendantką Kobiecego Komitetu Ochotniczej Odsieczy Lwowa na miasto Warszawę. Po zakończeniu działań wojennych wróciła do Hruszowej, gdzie zaangażowała się w działalność społeczną.

Maria Rodziewiczówna (siedzi czwarta z prawej) przed swoim domem w Hruszowie w otoczeniu nauczycieli i młodzieży z gimnazjum kupieckiego w Brześciu nad Bugiem.

Założyła kółko rolnicze, wybudowała łaźnię parową, odbudowała cheder w pobliskim Antopolu i zorganizowała tam Dom Polski. Po wybuchu II wojny światowej pisarka została wysiedlona z majątku w Hruszowej. Dwór został splądrowany. Na rozpalonym przed nim stosie spalono bibliotekę i rodzinne archiwum. Meble zostały rozkradzione przez okolicznych chłopów. Pisarka uciekła do Łodzi, potem przeniosła się do Warszawy, gdzie spędziła ostatnie lata życia w bardzo ciężkich warunkach materialnych wspomagana przez przyjaciół.

Marek Gordon wspomina epizod z okresu powstania warszawskiego, gdy Rodziewiczówna została przeniesiona na noszach z domu Wedla przy ul. Szpitalnej na Bracką pod nr 23 do mieszkania pani Zagórnej. „Wygląd Marii Rodziewiczówny był rzeczywiście niezwykły: na siwych kosmykach zwichrzonych włosów widniała wełniana szara czapeczka, a potem twarz, twarz, której nie zapomnę nigdy: pomarszczona jak białko, koloru ziemistego, a co było najdziwniejsze – okolona męskim zupełnie zarostem. Tak, Maria Rodziewicz miała brodę”.

Po upadku powstania Rodziewiczówna, kilka tygodni spędziła w Milanówku, następnie udała się do Żelaznej, majątku Aleksandra Mazarakiego. Umieszczona w pobliskiej leśniczówce, Leonowie, umarła na zapalenie płuc 6 listopada 1944 roku. Została pochowana w Żelaznej. Jej ciało przeniesiono do Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach 11 listopada 1948 roku.

Znadniemna.pl/PAP

Autorka "Dewajtis" urodziła się 160 lat temu, 2 lutego 1863 roku. U nikogo z powieściopisarzy nie znajduję tylu realiów dotyczących wschodnich ziem dawnej Rzeczypospolitej " - pisał Czesław Miłosz o Marii Rodziewiczównie, szufladkowanej niekiedy jako autorka sentymentalnych romansów. [caption id="attachment_59696" align="alignnone" width="375"] Maria Rodziwiczówna[/caption] Przyszła pisarka przyszła

Nasza Czytelniczka z Polski Lidia Zawrot prosi o pomoc w odnalezieniu informacji o rodzinie Nosowicz, a konkretnie o Józefie i Wincentym, synach Franciszka Nosowicza i Józefy z Malewskich.
Oto treść listu, który trafił do redakcji:
Dzień dobry,
Szukam potomków Józefa i Wincentego Nosowiczów, synów Franciszka i Józefy z Malewskich.
Wincenty urodził się w 1885 w Posolczy, Józef w 1894 w Dziewgunach gmina Żyrmuny. 
Ostatnie znane miejsce zamieszkania Wincentego Nosowicza to Baranowicze ul. Słobódka w roku 1940.
Józef Nosowicz był urzędnikiem pocztowym w Łunińcu w 1934, a ostatni znany adres to Brześć nad Bugiem, ul. Żabia 1 w 1936. Brał udział w wojnie w 1918 w szeregach POW w Lidzie.
Poszukiwania prowadzę dla potomków brata Adama, który z wojskiem gen. Andersa trafił do Anglii.
Kontakt do Lidii Zawrot: [email protected]
Znadniemna.pl, na zdjęciu: Zamek w Lidzie, fot.: travelbay.pl

Nasza Czytelniczka z Polski Lidia Zawrot prosi o pomoc w odnalezieniu informacji o rodzinie Nosowicz, a konkretnie o Józefie i Wincentym, synach Franciszka Nosowicza i Józefy z Malewskich. Oto treść listu, który trafił do redakcji: Dzień dobry, Szukam potomków Józefa i Wincentego Nosowiczów, synów Franciszka i Józefy z

Na dzisiaj przypada 78. rocznica męczeńskiej śmierci polskiego bohatera ppor. Jerzego Bokłażca „Pazurkiewicza”, dowódcy kompanii w IV batalionie 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej, dowodzonym przez legendarnego akowskiego dowódcę ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnera”.

Pamięć o bohaterze starają się wymazać z pamięci potomków, łukaszenkowscy barbarzyńcy. W tym celu ocenzurowali oni treść inskrypcji na płycie nagrobnej bohatera na Cmentarzu Lotników w Lidzie. Zatarli mianowicie fragment inskrypcji informujący o przynależności Jerzego Bokłażca do Armii Krajowej oraz o tym,  że 2 lutego 1945 roku został powieszony przez oprawców z NKWD.

Polski patriota, syn Ziemi Lidzkiej, Jerzy Bokłażec jako młody człowiek po wybuchu II wojny światowej przystąpił do polskiej konspiracji, aby zostać żołnierzem Armii Krajowej. Przyjął pseudonim „Pazurkiewicz” i wraz z legendarnym ppor. Czesławem Zajączkowskim „Ragnerem” organizował w okolicach Lidy oddział partyzancki, który latem 1944 roku, przed wymarszem na Wilno, w ramach operacji „Ostra Brama”, osiągnął siłę batalionu i stał się mocną jednostką, podległą dowództwu 77. Pułku Piechoty AK.

Dowodzonemu przez „Ragnera” IV Batalionowi 77. Pułku Piechoty AK, w którym Jerzy Bokłażec dowodził jedną z kompanii, nie było pisane dotrzeć do Wilna. W czasie marszu jednostka została rozproszona przez przeważające wojska  sowieckie, intensywnie zajmujące tereny Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej, wobec czego „Ragner” z „Pazurkiewiczem” postanowili wracać do lidzkich lasów, aby podjąć walkę zbrojną z nowym okupantem.

W walce tej chodziło głównie o obronę sterroryzowanych przez Sowietów mieszkańców polskich wsi. Nękana przez polskich partyzantów nowa władza okupacyjna nie miała spokoju ani w dzień ani w nocy, co powodowało ciągłe obławy i zasadzki rozstawiane na akowców przez speców z NKWD, SMIERSZ-a i innych sowieckich formacji zbrojnych, powołanych do walki z ludnością sprzeciwiającą się instalowaniu  sowieckiej władzy na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną.

W grudniu 1944 roku w okolicach chutoru Jeremicze pod Niecieczą został osaczony i poległ  w boju dowódca IV Batalionu, ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”. W tym samym czasie NKWD wpadło na ślad „Pazurkiewicza”. Został okrążony w domu teściów. Usiłował bronić się, ale ze względu na bezpieczeństwo rodziny (u teściów gościła jego żona wraz z dzieckiem) zaniechał tego i się poddał.

Osadzony został w więzieniu w Lidzie, aby 2 lutego 1945 roku zostać straconym poprzez powieszenie na oczach spędzonych przez Sowietów mieszkańców Lidy, którzy oglądając śmierć swojego obrońcy mieli się przekonać, iż sprzeciw wobec nowej władzy jest bezsensowny.

Miejsce pochówku polskiego bohatera zostało przez Sowietów zatajone. Pamięć o nim przetrwała jednak czasy sowieckie i w niepodległej Białorusi Polacy Lidy postanowili upamiętnić akowskiego oficera, fundując mu symboliczny grób na lidzkim Cmentarzu Lotników. Symboliczna mogiła ppor. Jerzego Bokłażca „Pazurkiewicza” jest odwiedzana przez polskich patriotów Lidy również po zbezczeszczeniu jej przez łukaszenkowskich wandali. Potwierdza to m.in. fakt zapalenia znicza na grobie bohatera podczas ubiegłorocznego Święta Zmarłych.

Znicz na symbolicznym grobie ppor. Jerzego Bokłażca „Pazurkiewicza”, postawiony w Święto Zmarłych 2022, już po wizycie łukaszenkowskich wandali

Znadniemna.pl

Na dzisiaj przypada 78. rocznica męczeńskiej śmierci polskiego bohatera ppor. Jerzego Bokłażca „Pazurkiewicza”, dowódcy kompanii w IV batalionie 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej, dowodzonym przez legendarnego akowskiego dowódcę ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnera”. Pamięć o bohaterze starają się wymazać z pamięci potomków, łukaszenkowscy barbarzyńcy. W tym celu

Na dzisiaj przypada 185 rocznica urodzin bohatera narodowego Polski, Litwy i Białorusi, powstańca styczniowego Wincentego Konstantego Kalinowskiego – komisarza powstańczego Rządu Narodowego na Litwę i Białoruś.

Wincenty Konstanty Kalinowski urodził się 2 lutego 1838 r. w wiosce Mostowlany – dziś w województwie podlaskim na terytorium Polski. Ukończył prawo w Petersburgu, a po powrocie na Białoruś w 1861 r. założył w Grodnie organizację rewolucyjną, która zaczęła wydawać „Mużycką Prawdę”, gazetę przygotowującą grunt pod powstanie wśród chłopstwa. Organizacja wkrótce przeobraziła się w Prowincjonalny Komitet Litewski, który zaczął szykować zryw na Białorusi i Litwie.

„Kiedy wybuchło powstanie w Warszawie 22 stycznia, jego przywódcy nie uprzedzili litewsko-białoruskiego kierownictwa. Kalinowski przez jakiś czas wahał się, czy je poprzeć, był bowiem świadom, że powstanie na Białorusi jest nieprzygotowane. Ale 1 lutego wydaje manifest i Białoruś oraz Litwa dołączają do powstania” – twierdzi  historyk z Grodna Aleksander Smalanczuk.

Kalinowski był jednym z czołowych przedstawicieli partii „czerwonych”, którzy dążyli do nadania powstaniu w większym stopniu charakteru społecznego i przyciągnięcia do udziału w nim mas chłopskich. „Cel był taki sam w przypadku „białych” i „czerwonych”: odrodzenie Rzeczypospolitej oraz przywrócenie wolności i niezależności. Wybrali tylko inne drogi” – podkreśla Smalanczuk.

Kalinowski stoi na czele powstania na Białorusi i Litwie do swojej śmierci, choć już na początku lata 1863 r. staje się jasne, że na Białorusi zryw skończy się niepowodzeniem, gdyż wystąpiła przeciw niemu większość chłopstwa. W styczniu 1864 r. zostaje aresztowany, a 10 marca publicznie powieszony w Wilnie.

Środowiska niezależne na Białorusi uznają Kalinowskiego za bohatera narodowego, wskazując, że walczył o niepodległość i o język białoruski. Wydawane przez niego pismo „Mużyckaja Prawda” ukazywało się bowiem po białorusku, choć pisane było nie cyrylicą, ale w alfabecie łacińskim.

„Kalinowski to bohater, który jest ważny dla naszej historii, bo walczył o to, o co trzeba walczyć także dzisiaj: o wolność i niepodległość” – uważa opozycyjny kandydat na prezydenta Białorusi w wyborach 2006 roku Aleksander Milinkiewicz. Opozycjonista szczyci się tym, że jego pradziadek i prapradziadek uczestniczyli w powstaniu styczniowym i uważa, że właśnie ten zryw narodowy nauczył Białorusinów, „że nikt za nas nie będzie walczyć o prawo do bycia narodem i samodzielnego istnienia, że sami musimy to robić”.

Smalanczuk przyznaje, że Kalinowski starał się wykazać, że Białoruś i Litwa różnią się od Polski i dlatego powinny cieszyć się pewną niezależnością czy autonomią. Zastrzega jednak: „Kiedy dziś mówi się na Białorusi, że występował za niezależnością Białorusi, jest to pewne wyolbrzymienie.(…) Idea niezależności wykształciła się dopiero na początku XX w. i nie mogła być w żaden sposób związana bezpośrednio z Kalinowskim, bo powstanie było już wówczas sprawą przeszłości”.

Reżim Łukaszenki ignoruje temat Kalinowskiego. Środowiska niezależne z kolei wybierają go na patrona najbardziej zauważalnych inicjatyw patriotycznych. Na Ukrainie, na przykład, walczy z rosyjskim imperializmem pułk białoruskich ochotników, noszący imię Konstantego Kalinowskiego, co bardzo  drażni białoruskiego dyktatora, obawiającego się, że ten walczący w składzie Ukraińskich Sił Zbrojnych oddział po zwycięstwie Ukrainy nad Rosją przekształci się w zbrojne ramię białoruskiej opozycji i wyruszy z wyzwoleńczym marszem na Mińsk.

„Żadna władza nie lubi rewolucjonistów, tym bardziej tak autorytarna jak nasza – tłumaczy  niechęć do Kalinowskiego ze strony reżimu Łukaszenki Aleksander Milinkiewicz. – Po drugie, próbuje się nas znów powiązać wyłącznie z rosyjską historią.(…) Ciągle nam się wmawia, że Kalinowski to Polak, który chciał spolonizować Białorusinów i dołączyć do starej Rzeczypospolitej”.

Milinkiewicz podkreśla, że w białoruskich szkołach jest bardzo mało informacji o Kalinowskim. Około 10-cu lat temu Radio Swaboda przeprowadziło małą sondę wśród uczniów 4. klasy szkoły im. Kalinowskiego w Świsłoczy. Żaden z uczniów nie potrafił powiedzieć, kim był bohater narodowy, a jeden odparł, że był bajkopisarzem.

Znadniemna.pl na podstawie PAP

Na dzisiaj przypada 185 rocznica urodzin bohatera narodowego Polski, Litwy i Białorusi, powstańca styczniowego Wincentego Konstantego Kalinowskiego - komisarza powstańczego Rządu Narodowego na Litwę i Białoruś. Wincenty Konstanty Kalinowski urodził się 2 lutego 1838 r. w wiosce Mostowlany – dziś w województwie podlaskim na terytorium Polski.

Kraje bałtyckie i Polska we wtorek poparły wniosek Ukrainy o całkowite wykluczenie wszystkich rosyjskich i białoruskich sportowców z igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu, uznając plan MKOL o ich dopuszczeniu pod neutralną flagą za niemoralny i błędny.

„Decyzja o dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów do udziału w następnych igrzyskach jest niemoralna i błędna” – napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Łotwy Edgars Edgars Rinkevics na marginesie spotkania ze swoimi polskimi, estońskimi i litewskimi odpowiednikami.

Łotewski Komitet Olimpijski już zagroził bojkotem igrzysk: „Łotwa nie weźmie udziału w igrzyskach razem z krajem agresorem”, oświadczył. Łotwa przyłączyła się do stanowiska Kijowa, który stanowczo zaprotestował, gdy MKOl (Międzynarodowy Komitet Olimpijski) zaproponował w ubiegłą środę plan mający na celu plan powrotu sportowców z Rosji i Białorusi pod neutralną flagą pod warunkiem, że nie będą oni „aktywnie wspierali wojny w Ukrainie”, napisała francuska Agence France-Presse (AFP).

Front odmowy Rosji i Białorusi w ostatnich dniach oficjalnie się poszerzył, pisze AFP, trzy państwa bałtyckie (Łotwa, Litwa, Estonia, wcielone siłą do ZSRR w 1944 r. i niepodległe dopiero po jego rozpadzie w 1990 r.) oraz Polska (podlegająca reżimowi komunistycznemu Moskwy do 1989 r.) opowiadają się przeciwko obecności Rosjan i Białorusinów na Igrzyskach Olimpijskich.

W ubiegłym tygodniu polski minister sportu Kamil Bortniczuk powiedział, że „nie wyobraża sobie” możliwości udziału Rosjan i Białorusinów w igrzyskach olimpijskich, przypomina AFP.

W Estonii premier Kaja Kallas powiedziała w poniedziałek, że dopuszczenie Rosjan do rywalizacji „byłoby kpiną z Ukraińców i dziesiątek tysięcy z nich, którzy stracili życie w największej europejskiej zbrodni przeciwko ludzkości od czasów drugiej wojny światowej”.

Litewska minister edukacji, która ma spotkać się ze swoimi łotewskimi i estońskimi odpowiednikami ds. sportu, zasygnalizowała, że będzie nakłaniać ich do złożenia wniosku o wyłączenie Rosjan i Białorusinów z Igrzysk Olimpijskich.

 Znadniemna.pl za PAP, fot.: sport-olimpijski.pl

Kraje bałtyckie i Polska we wtorek poparły wniosek Ukrainy o całkowite wykluczenie wszystkich rosyjskich i białoruskich sportowców z igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu, uznając plan MKOL o ich dopuszczeniu pod neutralną flagą za niemoralny i błędny. "Decyzja o dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów do udziału w następnych

Skip to content