HomeStandard Blog Whole Post (Page 88)

Sąd Najwyższy Republiki Białorusi podjął decyzję o likwidacji Zjednoczenia Społecznego „Polska Macierz Szkolna”. Do „zabójstwa” jednej z najstarszych na Białorusi organizacji polskich reżimowemu sądowi wystarczyło jednego (!) posiedzenia.

O likwidacji ZS „Polska Macierz Szkolna”, która cztery lata temu obchodziła stulecie założenia organizacji o takiej nazwie w Grodnie, redaktorzy strony internetowej organizacji informują za pomocą poniższego komunikatu:

Komunikat o zawieszeniu działalności strony pmsgrodno.org w związku z likwidacją ZS „Polska Macierz Szkolna”, screen: pmsgrodno.org

Wynika z niego, że zawieszeniu uległa też działalność strony internetowej pmsgrodno.org 

Zawieszenie działalności strony internetowej Zjednoczenia Społecznego „Polska Macierz Szkolna” oznacza, że  nasz portal Znadniemna.pl, dostępny obecnie pod adresem „lustrzanym” glosznadniemna.pl, stał się ostatnim niezależnym głosem Polaków z Białorusi w sieci globalnej. Ta, smutna dla nas okoliczność, zobowiązuje nas do dalszego informowania o sytuacji polskiej mniejszości narodowej na Białorusi nie zważając na przynależność organizacyjną działających na Białorusi środowisk polskich i osobnych działaczy z wyjątkiem, rzecz jasna współpracowników antypolskiego reżimu ze Związku Polaków na Białorusi, kierowanego przez pachołka „russkiego miru” Łukaszenki i Putina – Aleksandra Songina.

W związku z powyższym prosimy Państwa  do przesyłania do redakcji Znadniemna.pl wiadomości z Białorusi, które wydają się Państwu istotne z punktu widzenia Polaków na Białorusi, a także Rodaków w Polsce i na całym świecie. Wiadomości prosimy wysyłać zarówno za pomocą pozostawiania komentarzy pod tym oraz innymi wpisami na naszym portalu, jak też drogą mailową. Zgłoszenia, dotyczące ważnych, nurtujących Polaków na Białorusi, tematów przyjmujemy pod adresem e-mailowym: [email protected].

Pozostawajmy w kontakcie nawet w obliczu, a może właśnie z powodu, wrogich nam działań, jakimi jest antypolska polityka dyktatorskiego reżimu Aleksandra Łukaszenki!

 Znadniemna.pl

Sąd Najwyższy Republiki Białorusi podjął decyzję o likwidacji Zjednoczenia Społecznego "Polska Macierz Szkolna". Do "zabójstwa" jednej z najstarszych na Białorusi organizacji polskich reżimowemu sądowi wystarczyło jednego (!) posiedzenia. O likwidacji ZS "Polska Macierz Szkolna", która cztery lata temu obchodziła stulecie założenia organizacji o takiej nazwie

83 lata temu, 17 września 1939 r., łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow. Konsekwencją sojuszu  dwóch totalitaryzmów -nazistowskich Niemiec i ZSRR – był rozbiór osamotnionej Polski.

Sowiecka napaść na Polskę była realizacją układu podpisanego w Moskwie 23 sierpnia 1939 r. przez ministra spraw zagranicznych III Rzeszy Joachima von Ribbentropa oraz ludowego komisarza spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa, pełniącego jednocześnie funkcję przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych (premiera).

Integralną częścią zawartego wówczas sowiecko-niemieckiego paktu o nieagresji, był tajny protokół dodatkowy. Jego drugi punkt, dotyczący bezpośrednio Polski, brzmiał następująco: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i ZSRR przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia”.

Informacja na temat wspomnianego tajnego protokołu nie dotarła do Polski, pomimo tego, iż przywódcy alianccy dysponowali wiedzą na jego temat.

Oceniając sojusz dwóch totalitarnych mocarstw prof. Andrzej Garlicki pisał: „Pakt Ribbentrop-Mołotow nazywa się często IV rozbiorem Polski. Ta nazwa dobrze oddaje jego istotę. Dwa sąsiadujące z Polską państwa zawarły porozumienie dotyczące podziału jej terytorium pomiędzy siebie. Po kilku tygodniach porozumienie to zostało zrealizowane. Pakt Ribbentrop-Mołotow przyniósł Hitlerowi pozornie mniejsze korzyści niż Stalinowi: terytorium polskie na zachód od linii Wisły oraz uznanie Litwy za niemiecką strefę wpływów. Ale Hitler otrzymywał równocześnie – i to było bezcenne – gwarancje neutralności Moskwy w jego konflikcie z Zachodem. Groźba wojny na dwa fronty, przynajmniej w najbliższym czasie, przestawała istnieć dla Niemiec. Obaj partnerzy podpisujący pakt na Kremlu traktowali go jako rozwiązanie doraźne. Obaj mieli cele o wiele bardziej ambitne niż rozbiór Polski czy podporządkowanie republik nadbałtyckich. Były to cele sprzeczne, dlatego wojna pomiędzy III Rzeszą i Związkiem Radzieckim była nieunikniona”. (A. Garlicki „Historia 1815-1939. Polska i świat”).

Po zaatakowaniu Polski przez wojska niemieckie 1 września 1939 r. strona sowiecka utrzymywała przez następne dni pozory neutralności. Minister Józef Beck wspominał: „Zachowanie ambasadora sowieckiego nie pozostawiało nic do życzenia, zdradzał on nawet chęć rozmów co do możliwości dowozu pewnych towarów przez ZSRR. Poleciłem ambasadorowi Grzybowskiemu sondaż u Mołotowa, jakie dostawy przez Sowiety mogłyby być brane pod uwagę, oraz oczekiwałem od niego akcji dla zapewnienia nam tranzytu od państw sprzymierzonych”. (J.Beck „Ostatni raport”)

Niemcy od trzeciego dnia wojny ponaglali Moskwę, ażeby zajęła obszary uznane w pakcie Ribbentrop-Mołotow za jej strefę interesów. Stalin zwlekał z podjęciem decyzji, czekając na to, jak zachowają się wobec niemieckiej agresji na Polskę Wielka Brytania i Francja. Przyglądał się również jak silny opór Niemcom stawia polskie wojsko. Jednocześnie jednak w ZSRR trwały ukryte przygotowania do wojny. 24 sierpnia 1939 r. rozpoczęto stopniową koncentrację wojsk.

3 września komisarz obrony Klimient Woroszyłow wydał rozkaz o podwyższeniu gotowości bojowej w okręgach wojskowych, które miały wziąć bezpośredni udział w ataku na Polskę, oraz rozkaz o rozpoczęciu tajnej mobilizacji. Do działań przeciwko państwu polskiemu przeznaczono dwa fronty: Białoruski – komandarma Michaiła Kowalowa i Ukraiński komandarma Siemiona Timoszenki. W sumie liczyły one co najmniej 620 000 żołnierzy, ponad 4700 czołgów i 3300 samolotów. Po stronie polskiej granicy z ZSRS, liczącej ponad 1400 km, strzegły jedynie przerzedzone oddziały Korpusu Ochrony Pogranicza.

17 września 1939 r. o godz. 3 w nocy (według obowiązującego w Polsce czasu środkowoeuropejskiego była godzina pierwsza) do Komisariatu Spraw Zagranicznych w Moskwie wezwany został ambasador RP Wacław Grzybowski, któremu Władimir Potiomkin – zastępca Mołotowa – odczytał treść uzgodnionej wcześniej z Berlinem noty. Władze sowieckie oświadczały w niej m.in.: „Wojna polsko-niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągu dziesięciu dni działań wojennych Polska utraciła wszystkie swoje ośrodki przemysłowe i centra kulturalne. Warszawa, jako stolica Polski, już nie istnieje. Rząd polski uległ rozkładowi i nie przejawia oznak życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć. Tym samym utraciły ważność umowy zawarte pomiędzy ZSRR a Polską”.

Uzasadniając wkroczenie Armii Czerwonej na teren Rzeczypospolitej Polskiej stwierdzano: „Rząd sowiecki nie może pozostać obojętny na fakt, że zamieszkująca terytorium Polski pobratymcza ludność ukraińska i białoruska, pozostawiona własnemu losowi, stała się bezbronna. Wobec powyższych okoliczności Rząd Sowiecki polecił Naczelnemu Dowództwu Armii Czerwonej, aby nakazało wojskom przekroczyć granicę i wziąć pod swoją opiekę życie i mienie ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. Rząd sowiecki zamierza równocześnie podjąć wszelkie środki mające na celu wywikłanie narodu polskiego z nieszczęsnej wojny, w którą wepchnęli go nierozumni przywódcy i umożliwienie mu zażycia pokojowej egzystencji”.

Ambasador Grzybowski zdecydowanie odmówił przyjęcia sowieckiej noty. W tym samym czasie Armia Czerwona rozpoczęła napaść na Polskę. Od godz. 3 do godz. 6 rano jej wojska przekroczyły na całej długości wschodnią granicę z Polską.

Przedstawiając plan sowieckiego ataku prof. Wojciech Materski pisał: „Rozkaz jak najszybszego uchwycenia ważnych obiektów militarnych w głębi polskiej obrony poprzez skoncentrowane uderzenia rozcinające wykonywać miały wydzielone spośród wszystkich armii tzw. grupy ruchome (uderzeniowe). Trzy grupy ruchome Frontu Białoruskiego (dzierżyńska, mińska i połocka) otrzymały zadanie opanowania Wilna (poprzez Święciany i Michaliszki), Grodna i Białegostoku (poprzez Wołkowysk). Cztery grupy ruchome Frontu Ukraińskiego (15 korpus, szepietowska, wołoczyska i kamieniecko-podolska), po uchwyceniu w ciągu pierwszych trzech dni agresji rubieży Kowel-Włodzimierz Wołyński-Sokal, miały wyjść na linię rzeki San. Za nimi postępować miały podporządkowane operacyjnie na czas kampanii dowództwu Armii Czerwonej pograniczne oddziały NKWD, likwidując według wcześniej przygotowanych list osoby uznane za elementy antysowieckie, mogące utrudnić trwałe umocnienie się na zdobytych terenach. Rozbite polskie linie obrony miały być atakowane frontalnie przez podstawowe siły obu frontów”. (W.Materski „Tarcza Europy. Stosunki polsko-sowieckie 1918-1939”)

Łącznie siły Armii Czerwonej skierowane w trzech rzutach przeciwko Rzeczypospolitej wynosiły ok. 1,5 miliona żołnierzy, ponad 6 tys. czołgów i ok. 1800 samolotów. Cytowany powyżej prof. Materski zwracał dodatkowo uwagę na fakt, iż: „Uderzenie dwu frontów sowieckich zostało poprzedzone czterodniowymi intensywnymi działaniami grup sabotażowo-dywersyjnych, które były organizowane na polskich Kresach Wschodnich przez wywiad sowiecki, komunistów i miejscowych nacjonalistów. Działania te okazały się rozleglejsze i skuteczniejsze niż akcja V kolumny poprzedzająca agresję niemiecką”.

Reakcję na wiadomość o sowieckiej napaści na Polskę tak wspominał szef sztabu Naczelnego Wodza gen. Wacław Stachiewicz: „Nie znajduję słów, które by oddały nastrój przygnębienia, jaki zapanował. Ani Naczelny Wódz, ani nikt z nas, oficerów Sztabu, nie miał najmniejszych wątpliwości co do charakteru, w jakim Sowiety wkroczyły do Polski. Było dla nas jasne, że dostaliśmy podstępny cios w plecy, który przesądzał ostatecznie o losach kampanii i niweczył ostatnią nadzieję prowadzenia zorganizowanej walki na terenie Polski”.

Wieczorem 17 września Naczelny Wódz wydał następujący rozkaz (dyrektywę): „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii”.

Władze polskie wzywając do unikania walki z Armią Czerwoną nie uznały jej wkroczenia za powód do wypowiedzenia wojny i nie zerwały stosunków dyplomatycznych z Moskwą. Zaistniała sytuacja zadecydowała o tym, iż w nocy z 17 na 18 września prezydent Ignacy Mościcki wraz z rządem polskim i korpusem dyplomatycznym przekroczył granicę rumuńską, planując przedostanie się do Francji. Razem z nimi terytorium polskie opuścił Naczelny Wódz marszałek Edward Śmigły-Rydz.

Zdaniem prof. Pawła Wieczorkiewicza, rozkaz marszałka Śmigłego-Rydza wydany 17 września „wprowadził w efekcie zamęt i utrudnił, czy wręcz uniemożliwił organizację obrony Kresów Wschodnich, tam gdzie istniały po temu jakiekolwiek szanse”. (P.Wieczorkiewicz „Historia polityczna Polski 1935-1945”)

Rozkaz ten nie dotarł jednak do wielu oddziałów, a przez część dowódców uznany został za prowokację. Do starć z Armią Czerwoną dochodziło w wielu miejscach. Na Polesiu i Wołyniu improwizowana grupa KOP dowodzona przez gen. Wilhelma Orlika-Rueckemanna stoczyła z Sowietami kilkanaście potyczek i dwie bitwy: pod Szackiem 28-29 września i Wytycznem w pow. włodawskim 1 października. Na Polesiu z Armią Czerwoną walczyły także: dowodzony przez ppłk Nikodema Sulika-Sarneckiego pułk KOP „Sarny”, brygada KOP „Polesie” oraz jednostki KOP „Kleck” i „Baranowicze”. Z kolei w Kodziowcach, niedaleko Grodna, w nocy z 21 na 22 września doszło do bitwy, w której 101 pułk ułanów przez kilka godzin zatrzymywał przeważające siły sowieckie, niszcząc m.in. 22 czołgi. Na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie z Sowietami walczyły oddziały KOP „Iwieniec”, „Głębokie” i „Krasne”.

Wkraczającym oddziałom Armii Czerwonej opór stawiały również miasta, wśród których najbardziej zacięty i tragiczny bój stoczyło Grodno. Walki z Wehrmachtem i Armią Czerwoną toczyła dowodzona przez gen. Franciszka Kleeberga Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie”, w skład której weszli m.in. marynarze Pińskiej Flotylli Wojennej.

W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 250 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 tys. oficerów, którzy na mocy decyzji podjętej 5 marca 1940 r. przez Biuro Polityczne WKP(b) zostali rozstrzelani.

Straty sowieckie wynosiły ok. 3 tys. zabitych i 6-7 tys. rannych. Wkraczająca na ziemie Rzeczypospolitej Armia Czerwona zachowywała się równie bestialsko jak wojska niemieckie. Przykładów zbrodni popełnianych na polskich wojskowych, policjantach i cywilach jest wiele, m.in. w Grodnie po zajęciu miasta Sowieci wymordowali ponad 300 jego obrońców, na Polesiu 150 oficerów, a w okolicach Augustowa 30 policjantów.

28 września 1939 r. podczas kolejnej wizyty Ribbentropa w Moskwie zawarty został „Traktat Sowiecko-Niemiecki o Granicy i Przyjaźni”, któremu towarzyszyły tajne protokoły dodatkowe. We wstępie do traktatu stwierdzano: „Rząd Rzeszy Niemieckiej i rząd ZSRR uznają, po upadku dotychczasowego państwa polskiego, za wyłącznie swoje zadanie przywrócenie na tym terenie pokoju i porządku oraz zapewnienie żyjącym tam narodom spokojnej egzystencji, zgodnej z ich narodowymi odrębnościami”.

Zgodnie z propozycją Stalina przeprowadzona została korekta podziału terytorialnego ziem polskich. Granica pomiędzy ZSRS a III Rzeszą przebiegać miała odtąd wzdłuż linii rzek San-Bug-Narew-Pisa.

Jak pisał prof. Andrzej Paczkowski: „Stalin proponując nowelizację tajnej klauzuli układu z 23 sierpnia i +oddając+ Niemcom ziemie polskie aż do linii Bugu (zamiast Wisły) – w zamian za przesunięcie do +radzieckiej strefy wpływów+ Litwy – miał niewątpliwie na celu pozbycie się terytoriów o przygniatającej przewadze ludności polskiej, a tym samym poważnego problemu politycznego”. (A.Paczkowski „Pół wieku dziejów Polski 1939-1989”)

Przedstawiciele dwóch totalitarnych mocarstw ustalili również, iż „nie będą na swoich terenach tolerować żadnej polskiej agitacji, która przenikałaby na terytorium drugiej strony. Wszelkie próby takiej agitacji na ich terenach będą likwidowane, a obie strony będą się informowały wzajemnie o podejmowanych w tych celach środkach”.

W wyniku dokonanego rozbioru Polski Związek Radziecki zagarnął obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością liczącą ok. 13 mln. Okrojona Wileńszczyzna została przez władze sowieckie w październiku 1939 r. uroczyście przekazana Litwie. Nie na długo jednak, bowiem już w czerwcu 1940 r. Litwa razem z Łotwą i Estonią weszła w skład ZSRS. Liczba ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941 znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana.

Prof. A. Paczkowski odnosząc się do tej kwestii w książce „Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania” pisał: „Uważa się, że w ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce represjonowano w różnych formach – od rozstrzelania, poprzez więzienia, obozy i zsyłki, po pracę przymusową – ponad 1 milion osób (…). Nie mniej niż 30 tysięcy osób zostało rozstrzelanych, a śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc., czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób”.

Znadniemna.pl za Dzieje.pl/PAP

83 lata temu, 17 września 1939 r., łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow. Konsekwencją sojuszu  dwóch totalitaryzmów -nazistowskich Niemiec i ZSRR - był rozbiór osamotnionej Polski. Sowiecka napaść na Polskę była realizacją

Podczas uroczystości patriotycznej poświęconej pamięci Żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej Okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej na warszawskich Bielanach dr Kazimierz Krajewski, szefujący Nowogródzkiemu Okręgowi Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej odniósł się do tematu burzenia przez reżim Aleksandra Łukaszenki polskich nekropolii wojennych na Białorusi.

Dr Kazimierz Krajewski prawnik, historyk, pracownik Biura Badań Historycznych w Oddziale IPN w Warszawie. Prezes Nowogródzkiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK. Autor książek: Na ziemi nowogródzkiej. „NOW” – Nowogródzki Okręg Armii Krajowej (1997); (z T. Łabuszewskim) „Łupaszka”, „Młot”, „Huzar”. Działalność 5 i 6 Brygady Wileńskiej AK (1944–1952) (2002); Nowogródzki Okręg AK w dokumentach (2009); (z T. Łabuszewskim i P. Niwińskim) Brygady „Łupaszki”. 5 i 6 Wileńska Brygada AK w fotografii 1943–1952 (2010); Na straconych posterunkach. Armia Krajowa na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej 1939–1945 (2015) i in.

Przedstawiamy Państwa uwadze streszczenie wystąpienia jednego z najwybitniejszych znawców dziejów Armii Krajowej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej:

– Administracja państwa białoruskiego wypowiedziała wojnę poległym żołnierzom Armii Krajowej. Niszczone są cmentarze polowe, bratnie mogiły, w których spoczywają żołnierze z różnych oddziałów Armii Krajowej, działających na Kresach. Niedawno wstrząsnęła nami wiadomość o zniszczeniu cmentarza polowego w Surkontach, na którym spoczywa pułkownik Maciej Kalenkiewicz, pseudonim „Kotwicz” – współtwórca idei cichociemnych i jeden z najwybitniejszych oficerów Armii Krajowej. Cmentarz o wymiarze zupełnie symbolicznym dla polskiej narodowej pamięci, podobnie jak Cmentarz Orląt Lwowskich, czy mogiły przy pomniku Gloria Victis na Warszawskich Powązkach, czy też cmentarz na Monte Cassino. Zniszczone zostały też inne cmentarze w Mikuliszkach, w Kaczycach, gdzie leży prawie dziewięćdziesiąt żołnierzy AK, Dyndyliszkach, gdzie sprofanowano mogiły i tablice pamiątkowe, w Wołkowysku, Iwiu i innych miejscach.

My, jako środowiska kresowe, apelowaliśmy do mieszkańców Białorusi, by nie brali udziału w tym zezwierzęceniu i w tych aktach zupełnego barbarzyństwa. Na razie jakichś efektów to nie daje. Dlaczego administracja Białorusi wypowiedziała tę swoistą wojnę ludziom, którzy od dawna nie żyją? Wrogowie wolności naszego kraju zawsze starali się niszczyć pamięć o tych, którzy walczyli o wartości cywilizacji łacińskiej: o wolność i całość swojej ojczyzny, o wiarę przodków, o wolność każdego człowieka, który żyje tam, na Kresach. Tak postępowali niemieccy narodowi socjaliści w latach wojny. Tak potem postępowali okupanci komunistyczni ze Związku Sowieckiego. Zawsze starali się tę pamięć zniszczyć. Ich działania dotyczyły także mogił i sfery pamięci.

Obecnie administracja państwa białoruskiego wpisuje się w ten tok walki z wartościami cywilizacji łacińskiej.

Zastanawia nas i bolejemy nad tym, że w dyskusji nad tymi wydarzeniami, które rozgrywają się na Białorusi, brakuje nam głosu opozycji białoruskiej, która milczy, brakuje głosu społeczności białoruskiej, zamieszkującej państwo polskie. Przedstawiciele tej społeczności zawsze chętnie i lekkomyślnie wypowiadają się na temat historycznych relacji polsko-białoruskich, a teraz – milczą.

Brakuje nam głosu autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce, czyli Cerkwi Prawosławnej, która milczy, a przecież niektóre z tych nekropolii były święcone ekumenicznie, z udziałem prawosławnych duchownych. Mamy tu przecież do czynienia z profanacją… I tego brakuje.

Te środowiska swoim milczeniem dają, jakby przyzwolenie na tego rodzaju akty barbarzyństwa. Jest to dla nas bardzo bolesne. Ale te działania, te straszne działania, wpisują się w pewną politykę dzisiejszego państwa białoruskiego wobec społeczności polskiej, którą pozbawili elementarnych praw, jej należnych, między innymi – wolności słowa i możliwości zrzeszania się. Działacze polscy są represjonowani, są więzieni, są wypędzani ze swojej ojczyzny. Andrzej Poczobut już drugi rok siedzi bez wyroku. Grozi mu wieloletni wyrok kolonii karnej. To absolutnie straszne rzeczy, które się dzieją w Europie w XXI wieku…

 Znadniemna.pl

Podczas uroczystości patriotycznej poświęconej pamięci Żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej Okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej na warszawskich Bielanach dr Kazimierz Krajewski, szefujący Nowogródzkiemu Okręgowi Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej odniósł się do tematu burzenia przez reżim Aleksandra

Wiceprezesi Związku Polaków na Białorusi Renata Dziemiańczuk oraz Marek Zaniewski wzięli udział w uroczystym otwarciu Zjazdu Rady Polonii Świata, które miało miejsce w czwartek, 15 września, w Wilnie.

Udział reprezentantów ZPB w pracy światowego forum polonijnego może oznaczać, że podczas kolejnych obrad zostaną poruszone kwestie prześladowania polskiej mniejszości narodowej na Białorusi przez dyktatorski reżim Aleksandra Łukaszenki. Należy się spodziewać, iż temat prześladowania Polaków na Białorusi zostanie uwzględniony w dokumentach podsumowujących Zjazd Rady Polonii Świata.

Wiceprezes ZPB Marek Zaniewski przemawia podczas jednej z dyskusji przeprowadzonych w ramach Zjazdu Rady Polonii Świata, fot.: facebook.com

Na razie jedynym akcentem białoruskim na Zjeździe Rady Polonii Świata w Wilnie stało się wymienienie Polaków na Białorusi przez prezesa Związku Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego. W przemówieniu inaugurującym Zjazd Rady Polonii Świata działacz polski na Litwie zaznaczył, że Polacy na Białorusi, podobnie jak Polacy na Litwie, czy na Ukrainę, albo na Zaolziu nie są Polonią w tradycyjnym znaczeniu tego słowa , gdyż „nigdy z Polski nie wyjechali”.

Reprezentanci ZPB na jednej z dyskusji panelowych Zjazdu Rady Polonii Świata: Marek Zaniewski (po lewej) i Renata Dziemiańczuk (pierwsza od lewej w pierwszym rzędzie), fot.: l24.lt

W Forum bierze udział około 100 delegatów z 29 krajów. Reprezentanci Polonii z następnych kilkunastu krajów biorą udział w obradach poprzez połączenie zdalne.

W sobotę, 17 września, odbędzie  się posiedzenie Zjazdu RPŚ, podczas którego będzie między innymi wybrany nowy przewodniczący lub nowa przewodnicząca RPŚ. Obecnie przewodniczącą tej organizacji jest Teresa Berezowsky z Kanady, wiceprzewodniczącymi – Helena Miziniak z Wielkiej Brytanii i Waldemar Tomaszewski z Litwy.

Oprócz obrad na uczestników Zjazdu czeka bogaty program kulturalny. Będzie miało miejsce oddanie hołdu i złożenie wieńców w Mauzoleum Matki i Serca Syna na Rossie oraz w Ponarach. W sobotę w Domu Kultury Polskiej odbędzie się koncert polskich zespołów, a w niedzielę uczestnicy Zjazdu wezmą udział w Dożynkach w Solecznikach. Będą też mieli możliwość zwiedzania Wilna i okolic.

Rada Polonii Świata – to federacja organizacji zrzeszających Polonię i Polaków poza granicami Polski. Ta ogólnoświatowa organizacja, łącząca polskie organizacje z ponad 40 krajów na wszystkich kontynentach, powstała na mocy porozumienia w celu reprezentowania wspólnych interesów Polonii i Polaków za granicą.

Znadniemna.pl na podstawie l24.lt

 

Wiceprezesi Związku Polaków na Białorusi Renata Dziemiańczuk oraz Marek Zaniewski wzięli udział w uroczystym otwarciu Zjazdu Rady Polonii Świata, które miało miejsce w czwartek, 15 września, w Wilnie. Udział reprezentantów ZPB w pracy światowego forum polonijnego może oznaczać, że podczas kolejnych obrad zostaną poruszone kwestie prześladowania

197 lat temu, 16 września 1825 roku, zmarł we wsi Chorowszczyzna koło Wołkowyska Franciszek Karpiński, twórca pięknych pieśni o charakterze religijnym. Przez znawców literatur postrzegany był jako jeden z najwspanialszych przedstawicieli polskiego sentymentalizmu.

Autor kolęd

Jego piękne pieśni zna dosłownie każdy Polak, wszak choćby w okresie świąt Bożego Narodzenia wszyscy śpiewamy albo przynajmniej słyszymy, perłę polskich kolęd „Bóg się rodzi – moc truchleje” – tak, autorem tego poloneza, którego oryginalny tytuł brzmi „Pieśń o Narodzeniu Pańskim”, jest właśnie Franciszek Karpiński.

Naraz zaczynamy sobie zdawać sprawę, że dla wielu z nas jest on twórcą dość anonimowy, a przecież napisał więcej tego typu pieśni, tłumaczył psalmy, nadając im bardziej poetycki i „polski” charakter. Nie można też pominąć znanych wierszy patriotycznych, elegii, ale też wierszy miłosnych i równie słynnych sielanek, jak „Laura i Filon”. W okresie swego życia Karpiński też nie był osobą powszechnie znaną. Zniechęcony degrengoladą w życiu towarzyskim stolicy zdecydował się opuścić Warszawę i osiadł na dworze Branickich w Białymstoku. Wybór ten dał nam zbiór najpiękniejszych pieśni religijnych o charakterze polskim. To właśnie wtedy, w 1785 roku napisał wspomnianą kolędę, ale też słynne „Pieśń poranna” znaną bardziej jako „Kiedy ranne wstają zorze”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy” czy swoisty polonez w brzmieniu „Nie zna śmierci Pan żywota” oraz „Bracia patrzcie jeno”.

Uczestnik obiadów królewskich

Życie na prowincji, nawet tej znacznie dalej położonej od stolicy, sprzyjało jego twórczości. Zajmował się kierowaniem i dzierżawą różnych majątków magnackich, często też zatrudniany jako guwerner i nauczyciel dzieci znanych osobistości. Należy nadmienić, że swój pierwszy tom wierszy opublikował dopiero w wieku 40 lat, a urodził się w 1741 roku. Okres dojrzałego życia był tym najbardziej płodnym poetycko, kiedy wyśmienicie wykształconym zaznał już życia towarzyskiej elity i zniesmaczony jej obłudą powrócił w bardziej rodzinne strony. Mimo niechęci bywał nadal z niedługimi pobytami w Warszawie, gdzie za każdym razem wzywał go książę Adam Czartoryski, czyniąc go sekretarzem interesów politycznych. Dość powiedzieć, Karpiński był na tyle cenionym twórcą, że często w czasie tych pobytów uczestniczył w słynnych obiadach czwartkowych u króla.

To dzięki tym znajomościom warszawskim udało mu się zakupić od Wincentego Orzechowskiego wieś Chorowszczyznę koło Wołkowyska (obecnie na Białorusi), gdzie spędził resztę resztę swojego życia. Tam też zmarł w 1825 roku. Grób Karpińskiego znajduje się w nieodległym Łyskowie i ma dość ciekawą formę. Jest to miniatura wiejskiej chaty z umieszczoną w szczycie tablicą i płaskorzeźbą postaci, a pod spodem wyryto napis: „Oto mój dom ubogi, Franciszek Karpiński * 1741–1825 * Poeta”.

Grób Franciszka Karpińskiego (1741-1825). Fot.: K. Szastowski

Tablica nagrobna. Fot.: M. Proskień

Twórca nurtu sentymentalnego

Wirtualna Biblioteka Literatury Polskiej taką wskazuje poetycką kolej rzeczy Karpińskiebo, jak pisze prof. Irena Kadulska: „Dobiegający czterdziestego roku życia poeta wydał w 1780 r. swój pierwszy tomik Zabawek wierszem. Zadedykował go ks. Adamowi Kazimierzowi Czartoryskiemu (…) Poetyckim plonem pobytu w Warszawie były kolejne 3 tomy Zabawek wierszem i prozą zawierające m. in. teoretyczną rozprawę o poezji sentymentalnej, utwory poetyckie i przekłady: Ogrodów J. Delille, List o ogrodach Chińczyków W. Chambers’a oraz List o ogrodach dawnych Rzymian Caiusa Pliniusa. Wkrótce, w następnych tomach Zabawek poeta zamieścił tłumaczenie Psałterza Dawida”.

W dalszej części profesor Kadulska pisze znamienite słowa: „Karpiński – twórca nurtu sentymentalnego w liryce polskiej, pozostawał pod wpływem J.J. Rousseau. Przejął russowską postawę nadmiernej czułości, prymatu natury i prawdy, odczuwania samotności i wolności. Wprowadził do poezji polskiej nową, sentymentalną normę intymności, uczynił czułość nie tylko postawą ale i kategorią teoretycznoliteracką. W jego pismach odnajdujemy odwołania do Younga, Thomsona, Gessnera, Woltera.” i dodaje: „Trwałe miejsce w literaturze zapewniła mu poezja wzruszeń osobistych i intymnych oraz liryka religijna (Pieśni nabożne). Torował drogę postawom romantycznym. Adam Mickiewicz w swych paryskich wykładach o literaturze słowiańskiej porównał Karpińskiego z Goethem”.

Dzięki dzisiejszemu wspomnieniu wielu z nas choćby, śpiewając jego najsłynniejszą kolędę, będzie powtarzało w myślach… Tak, wiem, to Karpiński pięknie napisał. Może warto poszukać więcej jego utworów, tak z ciekawości i szacunku dla tego dość anonimowego obecnie autora. Zachęcamy.

Znadniemna.pl/Polskie Radio

197 lat temu, 16 września 1825 roku, zmarł we wsi Chorowszczyzna koło Wołkowyska Franciszek Karpiński, twórca pięknych pieśni o charakterze religijnym. Przez znawców literatur postrzegany był jako jeden z najwspanialszych przedstawicieli polskiego sentymentalizmu. Autor kolęd Jego piękne pieśni zna dosłownie każdy Polak, wszak choćby w okresie świąt

Największa na świecie, działająca w Grodnie przez dziesięciolecia szkoła społeczna nie rozpocznie roku szkolnego.

Władze Białorusi, po zniszczeniu nauczania języka polskiego w państwowym systemie oświatowym postanowiły dobić polską edukację na Białorusi także w sektorze społecznym.

Dzisiaj, 13 września  Sąd Najwyższy Białorusi przystąpił do rozpatrzenia wniosku o likwidacji najstarszej po Związku Polaków na Białorusi organizacji polskiej w kraju – Społecznego Zjednoczenia „Polska Macierz Szkolna”, prowadzącego największą poza granicami Polski polską placówkę edukacyjną, jaką było Liceum Społeczne Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie, zreorganizowane  na rozkaz władz w ubiegłym roku do Centrum Języka Polskiego i Kultury przy Polskiej Macierzy Szkolnej.

Ani reorganizacja Liceum, ani spłacenie przez Polską Macierz Szkolną nałożonych w 2021 roku -ogromnej grzywny wysokości 300 tysięcy rubli( ok. 560 tys. złotych), a także kary pieniężnej od inspekcji podatkowej wysokości 500 tysięcy rubli (ponad 900 tys. złotych) – nie uratowało oświatowej organizacji polskiej przed likwidacją przez antypolski reżim  białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki.

Jak informuje kanał na Telegramie „Prawo imiejut” (Mają prawo) mimo spełnienia wszystkich wymogów władzy 13 września w Sądzie Najwyższym Republiki Białorusi rozpoczął się proces o likwidacji jednej z najstarszych organizacji polskich na Białorusi, która prowadziła jedną z największych na świecie polskich szkół społecznych. Placówka planowała uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego 2022/2023 na bieżący tydzień, ale najwyraźniej będzie musiała uroczystość odwołać, tak samo, jak inne plany, związane z działalnością polskiej organizacji.

O znaczeniu Liceum PMS, rok temu przekształconego na rozkaz władz  w Centrum Języka Polskiego i Kultury mówili   w 2018 roku podczas rozpoczęcia roku szkolnego w grodzieńskiej  placówce edukacyjnej Polskiej Macierzy Szkolnej wysocy goście z Polski.

– To jest miejsce dla mnie szczególne, bo jest to największa polska szkoła poza granicami kraju – mówiła  ówczesna wicemarszałek Senatu RP Maria Koc. – Zawsze, gdy jestem w Grodnie, odwiedzam tę szkołę i Polską Macierz Szkolną – przyznawała pani marszałek podczas szkolnego apelu w Grodnie.

W odpowiedzi na wygłaszane pochwał dyrektor Liceum PMS Helena Mielesz chwaliła się, że rok 2018 okazał się dla Liceum i Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi rokiem wyjątkowym – Bo mamy najwięcej uczniów w historii – chwaliła się cztery lata temu dyrektor Liceum Helena Mielesz. – Samych maturzystów mamy niemal 400 w 16 klasach” – podkreślała. Dodała wówczas także, że rok 2018, w którym Polacy w kraju i za granicą obchodzą 100-letnią rocznicę odzyskania niepodległości, jest również ważną jubileuszową datą dla PMS, która powstała w Grodnie 24 grudnia 1918 roku.

Po likwidacji organizacji przez Sąd Najwyższy Republiki Białorusi, w tym roku nie będzie komu odchodzić 104. rocznicę założenia Polskiej Macierzy Szkolnej  w Grodnie. Bo pozostająca jako ostatnia na Białorusi tak zwana organizacja polska, jaką jest marionetkowy Związek Polaków na Białorusi, kierowany przez posłusznego Łukaszence reżimowego parlamentarzystę z Lidy Aleksandra Songina, będzie prędzej świętował kolejną rocznicę tak zwanej  „Rewolucji Październikowej” w Rosji, albo wypędzenie Polaków z moskiewskiego Kremla 4 listopada 1612 roku, niż jakąkolwiek rocznicę istotną dla Polaków.

Znadniemna.pl, na podstawie t.me/nebovkletku

Największa na świecie, działająca w Grodnie przez dziesięciolecia szkoła społeczna nie rozpocznie roku szkolnego. Władze Białorusi, po zniszczeniu nauczania języka polskiego w państwowym systemie oświatowym postanowiły dobić polską edukację na Białorusi także w sektorze społecznym. Dzisiaj, 13 września  Sąd Najwyższy Białorusi przystąpił do rozpatrzenia wniosku o likwidacji

Zapraszamy do obejrzenia wystawy o dokonaniach 77. Pułku Piechoty AK z Okręgu Nowogródek, wystawionej z okazji tegorocznej uroczystości patriotycznej poświęconej pamięci Żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej.

Wystawa zaprezentowała mieszkańcom Warszawy wysiłek zbrojny partyzanckich jednostek 77. Pułku Piechoty AK z Okręgu Nowogródek, walczącego o wolność i całość Polski z obydwoma wrogami polskiej wolności – nazistowskich Niemiec i sowieckiej Rosji.

Wystawa ta jest też okazją do ukazania jeszcze jednego nowogródzkiego zgrupowania AK, którego losy związane są z historią Powstania Warszawskiego, tj. Zgrupowania Stołpeckiego por. Adolfa Pilcha „Góry”, „Doliny”, walczącego w sierpniu i wrześniu 1944 r. w Puszczy Kampinoskiej i na Żoliborzu.
Za stronę merytoryczną wystawy, tj. przygotowanie materiału ikonograficznego i podpisy, odpowiada dr Kazimierz Krajewski – Prezes Nowogródzkiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK, polski historyk specjalizujący się w historii Polski i powszechnej XX wieku, autor wielu historycznych publikacji książkowych, laureat wielu nagród, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w pielęgnowaniu pamięci o najnowszej historii Polski, a także Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność kombatancką i społeczną.

Opracowanie wystawy od strony artystycznej zostało powierzone Grzegorzowi Pfeiferowi – projektantowi wielu albumów dotyczących działalności AK na Kresach Wschodnich, a także tablic upamiętniających wydarzenia patriotyczne.

Grzegorz Pfeifer ukończył Warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Zajmuje się szeroko rozumianym projektowaniem grafiki użytkowej. W 2004 r. zostało otwarte muzeum ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie, którego był współtwórcą, a w 2020 r. zaprojektował oprawę plastyczną Izby Pamięci Strzelecka 8 na warszawskiej Pradze.

Znadniemna.pl

Zapraszamy do obejrzenia wystawy o dokonaniach 77. Pułku Piechoty AK z Okręgu Nowogródek, wystawionej z okazji tegorocznej uroczystości patriotycznej poświęconej pamięci Żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej. Wystawa zaprezentowała mieszkańcom Warszawy wysiłek zbrojny partyzanckich

Działacze Związku Polaków na Białorusi z Hoży poinformowali wiceprezesa ZPB Marka Zaniewskiego o dewastacji kolejnego grobu żołnierskiego na Białorusi. Tym razem władze sprofanowały upamiętnienie czterech żołnierzy Armii Krajowej niedaleko Plebaniszek.

Chodzi o partyzantów z  pododdziału VIII Uderzeniowego Batalionu Kadrowego Zbigniewa Łakińskiego „Grodniaka”, którzy polegli w walce z Niemcami, stoczonej 24 września 1943 roku.

Wówczas kwaterujący w gajówce usytuowanej za wsią oddział „Grodniaka” został w wyniku donosu zaatakowany przez niemiecką grupę operacyjną. Ponosząc straty w ludziach, zdołał wyrwać się z obławy. Polegli partyzanci zostali podobno wrzuceni przez Niemców do zasypanej studni znajdującej się w obrębie nieistniejącej już gajówki.

„W lesie za wsią, po prawej stronie gruntowej drogi, w miejscu ich prawdopodobnego spoczynku, ktoś postawił metalowy krzyż bez żadnej tabliczki i napisu. Najprawdopodobniej leżą tam polegli na miejscu: Anna Zarzycka „Hanka” i Mieczysław Misiuta „Nieznany” z UBK oraz kpr. Bolesław Misiuro „Świerk”, „Niekrasow” (dowódca drużyny specjalnej Obwodu AK Szczuczyn). Ciężko ranny Kazimierz Achramowicz „Jarski” został zabrany przez Niemców (miejsce pochówku nieznane, prawdopodobnie zamordowano go podczas śledztwa w Białymstoku lub Grodnie). Polegli partyzanci są upamiętnieni na tablicy w kościele w Hoży – czytamy opis zdarzenia sprzed 79-ciu lat w Przewodniku Miejsc Spoczynku Żołnierzy Armii Krajowej.

Tabliczka upamiętniająca poległych żołnierzy, ufundowana przez Konsulat generalny RP w Grodnie, fot.: facebook.com/mark.zanevskij

W zarejestrowanych przez Józefa Porzeckiego wspomnieniach mieszkańca Hoży Edmunda Lebiedzia jest z kolei mowa  o tym, że „w znajdującej się tam leśniczówce, we wrześniu 1939 r. na krótki postój zatrzymał się oddział AK z przewożonym rannym kapitanem. O postoju partyzantów Niemcom zawiadomił sołtys z Plebaniszek. W potyczce zginęła sanitariuszka Anna Zarzycka i przewożony ranny kapitan Bolesław Misiuro. Szczątki kapitana spłonęły w jednym z budynków podpalonym przez Niemców, po czym zostały wrzucone do zasypanej studni. Zwłoki sanitariuszki Niemcy zabrali ze sobą i zakopali nie dojeżdżając Hoży. W nocy odkopali ciało miejscowi mężczyźni i pogrzebali na hożskim cmentarzu. Miejsce spoczynku nie jest znane”.

Według znawcy tematu Kazimierza Krajewskiego pod Plebaniszkami we wrześniu 1943 r. został zaatakowany przez niemiecką grupę operacyjną, oddział AK VIII Uderzeniowego Batalionu Kadrowego, dowodzonego przez phor. Zbigniewa Łakińskiego ps „Grodniaka”. Ponosząc straty w ludziach oddziałowi udało się wyrwać z obławy.

Miejsce pamięci po dewastacji, fot.: facebook.com/mark.zanevskij

Fot.: facebook.com/mark.zanevskij

Według Juliana Sigiela, autora książki „I kamienie krzyczeć będą…” w potyczce z Niemcami 24.09.1943 r. pod Plebaniszkami polegli żołnierze AK: Kazimierz Achramowicz ps. „Jarski”, Mieczysław Misiuta ps. „Nieznany”, Bolesław Misiuro ps. „Świerk”, Anna Zarzycka ps. „Czarna Hanka”. J. Siegiel podaje, że sołtys wsi Plebaniszki za doniesienie Niemcom o noclegu partyzantów został skazany przez sąd polowy AK. Wyrok wykonano w 1943 r.

Krzyż w miejscu pamięci został postawiony w 90-tych latach staraniem Heleny Przepieść, byłej mieszkanki Plebaniszek, zamieszkałej w Gdańsku i Alfonsa Moisieja z Plebaniszek. Opiekę nad nim sprawowali mieszkańcy Plebaniszek.

 Znadniemna.pl na podstawie facebook.com/mark.zanevskij

Działacze Związku Polaków na Białorusi z Hoży poinformowali wiceprezesa ZPB Marka Zaniewskiego o dewastacji kolejnego grobu żołnierskiego na Białorusi. Tym razem władze sprofanowały upamiętnienie czterech żołnierzy Armii Krajowej niedaleko Plebaniszek. Chodzi o partyzantów z  pododdziału VIII Uderzeniowego Batalionu Kadrowego Zbigniewa Łakińskiego „Grodniaka”, którzy polegli w walce

Jak co roku, w drugą niedzielę września, na warszawskich Bielanach odbyła się uroczystość patriotyczna poświęcona pamięci Żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej.

Gośćmi honorowymi uroczystości obok władz lokalnych środowisk kombatanckich, organizacji pozarządowych zajmujących się pielęgnowaniem pamięci o polskich bohaterach z okresów wojen, toczących się na polskiej ziemi w XX wieku, była delegacja Związku Polaków na Białorusi na czele z Ireną Biernacką, członkini Zarządu Głównego ZPB i prezes Oddziału organizacji w Lidzie.

Irenie Biernackiej przypadł zaszczyt złożenia wieńca przy głazie upamiętniającym żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej w składzie delegacji organizatorów wydarzenia – przedstawicieli Nowogródzkiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy AK na czele z Kazimierzem Krajewskim, wybitnym znawcą historii Polski i powszechnej XX wieku, autorem wielu historycznych publikacji książkowych.

Kazimierz Krajewski po przemówieniu, wygłoszonym do zgromadzonych poprosił o zabranie głosu przedstawicielkę ZPB. Irena Biernacka nie kryjąc emocji opowiedziała wzruszającą historię pielęgnowania przez Polaków Lidy i ziemi lidzkiej polskości oraz niszczonych obecnie przez białoruskie władze grobów polskich żołnierzy. Irena Biernacka przypomniała uczestnikom uroczystości patriotycznej jak to jest być Polakiem  w czasach temu niesprzyjających, czyli w czasach komunistycznych, kiedy urodziła się i została wychowana na polską patriotkę sama Polska z Lidy oraz obecnie – w warunkach panowania antypolskiego reżimu dyktatorskiego Aleksandra Łukaszenki, pod rządami którego Polacy znowu po kryjomu zmuszeni są wychowywać w poczuciu polskiego patriotyzmu własne dzieci oraz wnuków.

Przemówienie Ireny Biernackiej spotkało się z gorącym aplauzem obecnych na uroczystości gości i mieszkańców warszawskiej dzielnicy Bielany.

Uroczystość przy głazie pamiątkowym na Bielanach poprzedziła Msza św. w miejscowym kościele pw. Św. Zygmunta, a towarzyszyła uroczystości, która odbywała się w oprawie zapewnionej przez żołnierzy z kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego, wystawa plenerowa opowiadająca o dokonaniach 77. Pułku Piechoty AK z Okręgu Nowogródek w czasach wojny.

Zrobiliśmy dla Państwa fotografie wszystkich plansz tej niezwykle ciekawej i wartościowej pod względem merytorycznym wystawy. Do obejrzenia plansz zapraszamy w osobnej publikacji na naszym portalu.

Organizatorami uroczystości były: Rada i Zarząd Dzielnicy Bielany miasta stołecznego Warszawy, Okręg Nowogródzki Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej z siedzibą w Warszawie.

Znadniemna.pl

 

Jak co roku, w drugą niedzielę września, na warszawskich Bielanach odbyła się uroczystość patriotyczna poświęcona pamięci Żołnierzy 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego i 77. Pułku Piechoty Armii Krajowej okręgu Nowogródek oraz Mieszkańców Ziemi Lidzkiej. Gośćmi honorowymi uroczystości obok władz lokalnych środowisk kombatanckich, organizacji pozarządowych zajmujących się

Grupa Polaków z Białorusi na czele z prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Ireną Biernacką 8 września wzięła udział w warszawskich obchodach Dnia Chwały Białoruskiego Oręża, który jest obchodzony w rocznicę Bitwy pod Orszą.

Przemawia Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego ZPB

508. lat temu pod Orszą wojska polsko-litewskie dowodzone przez hetmana wielkiego litewskiego Konstantego Ostrogskiego odniosły zwycięstwo nad przeważającymi oddziałami moskiewskimi w styarciu pod Orszą. Obok Grunwaldu była to jedna z najważniejszych batalii epoki Jagiellonów.

Białoruska opozycja niepodległościowa, odwołująca się do dziedzictwa historycznego Wielkiego Księstwa Litewskiego obchodzi rocznice Bitwy pod Orszą jako Dzień Chwały Białoruskiego Oręża. W czwartek 8 września Białorusini zgromadzili się w centrum Warszawy przy pomniku Mikołaja Kopernika, aby obchodzić bliskie sobie, ale też Polakom oraz Litwinom święto.

Grupa Polaków z Białorusi, biorąca udział w świętowaniu 508. rocznicy wybitnej batalii rozgarnęła pod pomnikiem Kopernika plakat z podobiznami czekających na Białorusi na niesprawiedliwy proces liderach polskiej mniejszości narodowej w tym kraju – prezes ZPB Andżeliki Borys i jej kolegi z Zarządu Głównego ZPB, dziennikarza Andrzeja Poczobuta.

Pozwolenie białoruskich organizatorów akcji na przypominanie w jej ramach o problemach, trapiących mniejszość polską na Białorusi, miało zaświadczyć, że podobnie jak 508. lat temu w obliczu wspólnego wroga nic Białorusinów i Polaków nie różni i jako narody bratnie – potrafimy w sposób przyjazny pielęgnować pamięć o chwale naszych przodków, zdobywanej wspólnie pod sztandarami Rzeczypospolitej Obojga Narodów i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Rys historyczny

Obraz Bitwa pod Orszą (po 1520)

Bitwa pod Orszą, stoczona 8 września 1514 r., była jedną z trzech zwycięskich walk, jakie w tym rejonie odniosły oddziały polsko-litewskie nad wojskami moskiewskimi. W lipcu 1508 r. także oddziały hetmana Ostrogskiego wsparte przez rycerstwo wojewody lubelskiego Mikołaja Firleja zanotowały pierwszy tryumf pod Orszą, pokonując wojska moskiewskiego księcia Wasyla III Iwanowicza. Po raz trzeci Orsza pojawiła się w kronikach historyków, gdy 7 lutego 1564 r. siły Moskwy pokonał hetman wielki litewski Mikołaj Radziwiłł Rudy.

W epoce jagiellońskiej Orsza, podobnie jak Smoleńsk, stanowiła silny punkt oporu w tzw. Bramie Smoleńskiej, broniącej wschodnich granic Rzeczypospolitej.

Na początku XVI w. nasilał się konflikt pomiędzy Rzeczpospolitą a Moskwą. W 1512 r. rozpoczęła się trwająca 10 lat wojna. Jesienią tego roku wojska Iwana Czeladnina oraz Iwana Repnina-Oboleńskiego zaatakowały warownie w Mińsku i Połocku, Witebsk oraz Smoleńsk. W 1513 r. oddziały Księstwa Moskiewskiego dwukrotnie, lecz bez powodzenia przeprowadziły oblężenie Smoleńska, mającego istotne znaczenie strategiczne.

Rok później, w lutym 1514 r. Wasyl III zawarł w Moskwie sojusz z cesarzem Maksymilianem I Habsburgiem oraz wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego Albrechtem Hohenzollernem. Celem układu było zdobycie i podział terytoriów obejmujących północno-wschodnią część Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Po trwającym ponad trzy miesiące oblężeniu upadła twierdza w Smoleńsku, a niedługo później poddały się Mścisław i Dubrowna. Ich utrata stanowiła zagrożenie dla wschodnich rubieży Rzeczypospolitej pod panowaniem Zygmunta I Starego.

Na początku września 1514 r. hetman wielki litewski Konstanty Ostrogski zmobilizował ok. 25 tys. żołnierzy, wspartych przez kilkanaście tysięcy jeźdźców wojewody kijowskiego Jerzego Herkulesa Radziwiłła oraz 5 tys. jazdy polskiej starosty trembowelskiego Janusza Świerczowskie.go, a także piechotę zaciężną i artylerię. Na czele oddziałów moskiewskich stał Iwan Czeladnin. Ich liczebność szacuje się na 80 tysięcy.

7 września 1514 r. rozpoczęła się koncentracja polskich i litewskich oddziałów nad Dnieprem w okolicach Orszy. Ostrogski wykorzystał dobrą znajomość terenu, gdzie już sześć lat wcześniej stoczył zwycięską bitwę. Mosty na Dnieprze były obsadzone przez oddziały moskiewskie. Jazda przeprawiła się więc przez bród. Dla pozostałych oddziałów zbudowano improwizowany most saperski z drewnianych beczek. Oddziały przeszły na wschodni brzeg pod osłoną nocy, by 8 września 1514 r. ok. 9 rano zająć pozycje kilka kilometrów na wschód od Orszy.

Czeladnin zamierzał wykonać manewr oskrzydlający oddziały polsko-litewskie z obu flank, a następnie przeprowadzić drugi atak, „spychając” je ku Dnieprowi. Około południa na prawe skrzydło uderzył pułk księcia Bułhakowa-Golicy, na lewe – oddziały kniazia Oboleńskiego, który starł się z litewską jazdą.

Pod Orszą istotną rolę odegrała polska artyleria i husaria, skutecznie współdziałająca z oddziałami pieszymi. Ostatnia faza walki zakończyła się pościgiem za wycofującymi się oddziałami Czeladnina.

Ok. 6 wieczorem bitwa zakończyła się zwycięstwem sił polsko-litewskich. Straciły one ok. 1-2 tys. rycerzy i jeźdźców. Straty przeciwnika szacuje się na kilkanaście tysięcy zabitych, w tym kilku dowódców. Do niewoli dostał się m.in. książęta Iwan Czeladnin i Bułhakow-Golica oraz wielu jeńców. Zdobyto obóz przeciwnika, a także znaczną ilość uzbrojenia.

Polskim oddziałom nie udało się zdobyć warowni w Smoleńsku. Odbito jednak Dubrowno i Mścisław. Tuż po bitwie król Zygmunt I Stary wysłał do papieża i kilku władców list z opisem bitwy. Zabieg ten podniósł prestiż i rangę Rzeczypospolitej w Europie.

Zwycięstwo z września 1514 r. skutecznie zablokowało działania skierowanego przeciw Rzeczypospolitej sojuszu Moskwy z Maksymilianem Habsburgiem oraz Albrechtem Hohenzollernem, późniejszym lennikiem Zygmunta I.

Kilkanaście lat po wydarzeniu powstał obraz „Bitwa pod Orszą”, przypisywany niemieckiemu malarzowi Hansowi Krellowi (1490-1565). Autor umieścił na nim własną postać, jako siedzącego nad brzegiem Dniepru obserwatora oraz powtórzone kilkakrotnie postacie historyczne m.in osobę hetmana Ostrogskiego w rożnych fazach potyczki. Dzieło jest wystawione w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Znadniemna.pl, Fot.: racyja.com

Grupa Polaków z Białorusi na czele z prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Ireną Biernacką 8 września wzięła udział w warszawskich obchodach Dnia Chwały Białoruskiego Oręża, który jest obchodzony w rocznicę Bitwy pod Orszą. [caption id="attachment_58053" align="alignnone" width="480"] Przemawia Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego

Skip to content