Obywatele Białorusi gotowi są płacić równowartość kwoty, pobieranej przez szkoły nauki jazdy samochodem, za naukę języka polskiego i zdobycie wiedzy o Polsce, dostatecznej do otrzymania Karty Polaka – informuje rozgłośnia „Europejskie Radio dla Białorusi”.
Reporter stacji wcielił się w rolę potencjalnego klienta jednej z mińskich szkół komercyjnych, ofiarującej usługę przygotowania do zdania egzaminu na Kartę Polaka. Rozmawiając z osobą, prowadzącą rekrutację uczniów oświadczył, że nie ma polskich korzeni i nawet nie wie, jak wygląda polska flaga.
Mimo tak fatalnej dla przyszłego posiadacza Karty Polaka prezentacji, reporter usłyszał zaproszenie do zapisania się na kursy przygotowania do otrzymania dokumentu, potwierdzającego przynależność do narodu polskiego.
Jak się okazało, wystarczy regularnie chodzić na zajęcia trzy razy w tygodniu po 90 minut i sumiennie odrabiać lekcje.
„Nauczyciel przygotowuje ze wszystkiego, z języka mówionego, a także z odpowiedzi na pytania, które mogą być zadane przez konsula podczas rozmowy weryfikującej kandydata do otrzymania Karty Polaka” – czytamy w reportażu na stronie internetowej rozgłośni „Europejskie Radio dla Białorusi”. Koszt proponowanej przez szkoły komercyjne w Mińsku usługi wynosi 2 miliony 400 tysięcy rubli białoruskich (ok. 850 złotych).
Jak przekonuje autor reportażu, gdy próbował się zapisać na kursy językowe, został uprzedzony, aby nie zwlekał z tym, bo „chętnych jest bardzo dużo”.
Reportera rozgłośni zapewniono podczas rekrutacji, że absolwenci kursów, przygotowujących do egzaminu na Kartę Polaka, mają niemal stuprocentową gwarancję pozytywnego wyniku rozmowy weryfikacyjnej z konsulem. W szkole komercyjnej uczciwie zapewnili, iż nie wymagają od swoich uczniów potwierdzenia polskiego pochodzenia, gdyż leży to w kompetencji polskich placówek dyplomatycznych.
Dziennikarz „Europejskiego Radia dla Białorusi” przytacza relację mieszkanki Mińska Zofii, która otrzymała Kartę Polaka, bo ma polskie korzenie, zna język, kulturę i tradycję polską. Jak relacjonuje reporter pani Zofia jest jednak zgorszona tym, że, jak zapewnia, większość przystępujących do egzaminu na kartę Polaka nie tylko nie ma polskich korzeni, lecz nawet nie wie, kim był Jan Paweł II.
„Byłam w szoku, że tylko dziesięciu na trzydziestu kandydatów (z którymi przystępowała do rozmowy z konsulem – red.) byli minimalnie przygotowani. Reszta nie wiedziała, kim był Jan Paweł II” – cytuje panią Zofię „Europejskie Radio dla Białorusi”.
Jak wynika z reportażu rozgłośni, dzięki Karcie Polaka popyt na kursy języka polskiego i wiedzy o Polsce w społeczeństwie białoruskim ciągle rośnie, ale potencjalni kandydaci do otrzymania Karty Polaka nie zawsze mogą udowodnić polskie pochodzenie i otrzymują Kartę Polaka będąc Białorusinami.
– Sprawa weryfikacji pochodzenia ludzi, ubiegających się o Kartę Polaka, jest kompetencją odpowiednich urzędów Rzeczypospolitej Polskiej – mówi Andżelika Borys, prezes Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi, który dołożył wielkich starań, aby ustawa o Karcie Polaka weszła w życie w 2008 roku. Według prezes Rady Naczelnej ZPB, z punktu widzenia organizacji, odnotowaną tendencję zwiększającego się zainteresowania językiem polskim i wiedzą o Polsce wśród obywateli Białorusi, należy ocenić jako niewątpliwy sukces ustawy o Karcie Polaka. – A to, że zdarzają się ludzie nieuczciwi, próbujący otrzymać ten dokument bez wystarczających do tego predyspozycji – to kwestia sumienia tychże ludzi, oraz kompetencji odpowiedzialnych za realizację ustawy o Karcie Polaka polskich urzędów państwowych – podkreśla Andżelika Borys.
Przypomnijmy, iż, mimo sprzeciwu władz Białorusi wobec polskiej ustawy oraz mimo zastraszania ubiegających się o Kartę Polaka białoruskich obywateli, liczba posiadaczy tego dokumentu na Białorusi stanowi ponad 40 procent od ogólnej liczby jego posiadaczy we wszystkich krajach, leżących na wschód od Polski.
a.pis.