HomeReligiaCzy arcybiskup pracuje w „Grodzieńskiej Prawdzie”

Czy arcybiskup pracuje w „Grodzieńskiej Prawdzie”

List anonimowych parafian z Kiemieliszek do arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza, zamiast Kurii Metropolitalnej w Mińsku, gdzie adresat rezyduje, trafił do redakcji organu prasowego władz obwodu grodzieńskiego „Grodzieńskiej Prawdy”.

Państwowi dziennikarze, zamiast przekazać błędnie dostarczoną im korespondencję właściwemu odbiorcy, kopertę z listem otworzyli, a sam list opublikowali. Nie opublikowali fotokopii listu, dzięki czemu czytelnicy mogliby się przekonać, że jest to list autentyczny. Zamieścili tylko treść posłania, z której wynika, iż w styczniu tego roku do Kiemieliszek przyjeżdżała prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys i apelowała do miejscowych Polaków, aby modlili się w języku polskim zamiast robić to w języku białoruskim, a do księdza, aby w języku polskim odprawiał nabożeństwo w kościele. Czy troska kierowniczki polskiej organizacji o popularyzowanie języka polskiego wśród katolickich wiernych Kiemieliszek, dla wielu z których polski język jest językiem ojczystym, to uczynek, warty skargi do zwierzchnika Kościoła Katolickiego na Białorusi – Metropolity Tadeusza Kondrusiewicza?

A być może nieujawnienie przez „Grodzieńską Prawdę” autorów listu tłumaczy się tym, że prawdziwi jego autorzy wcale nie mieszkają w Kiemieliszkach? A może ten list w ogóle jest sprawką jakiegoś internetowego hakera, który włamał się na stronę internetową „Grodzieńskiej prawdy” i zamieścił zmyślony list, napisany rzekomo przez kiemieliszskich wiernych?

W naszych czasach, kiedy tzw. prankerzy (dowcipnisie Internetowi, podszywający się pod osoby publiczne – red.) potrafią założyć w Internecie fałszywe konto francuskiej minister kultury i w jej imieniu ogłosić na cały świat o śmierci białoruskiej noblistki Swietłany Akleksijewicz, a rosyjskie media państwowe, wierząc w fałszywkę, publikują to jako wiadomość prawdziwą, nie można wykluczać żadnej możliwości.

Jak dotąd do opublikowanego na stronie internetowej „Grodzieńskiej Prawdy» rzekomego listu kiemieliszskich wiernych nie odniósł się ani jego adresat – metropolita, arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz, ani biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, ani nie opublikowały go działające na Białorusi media katolickie.

„Sensacja” państwowych dziennikarzy z Grodna jest za to komentowana przez użytkowników internetowych serwisów społecznościowych.

Korespondent Gazety Wyborczej na Białorusi i członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut na swoim profilu w Facebooku w następujący sposób skomentował sprawę:

„Organ prasowy Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego „Grodzieńska Prawda” zaatakował prezes ZPB Andżelikę Borys. W anonimowym liście od „wierzących” oskarża ją o dążenie do poszerzania używania języka polskiego w kościele.

***
Anonimowy list do biskupa i nuncjusza dziwnym trafem trafił do „Grodzieńskiej Prawdy” 🙂 Czy to nie KGB go tam dostarczyło? Ale nie będziemy się czepiać. „Nie strzelajcie do pianisty, on gra jak potrafi”.

***
ZPB od momentu swojego powstania dążył i nadal dąży do odradzania i poszerzenia wpływów języka polskiego wśród mieszkających na Białorusi Polaków. Polacy mają prawo modlić się w swoim języku, Tak samo zresztą jak Białorusini w swoim. Takie jest stanowisko ZPB. Niezmienne od lat. Dlatego mamy tu doczynienia z próbą sztucznego podsycania waśni na tle narodowościowym przez anonimów z KGB.
No i najważniejsze, Polacy na Białorusi przetrwali dzięki kościołowi, a kościół na Białorusi przetrwał dzięki Polakom. Każdy kto próbuje rozerwać tą więź przegra. I nie ważnie z KGB jest czy z „Grodzieńskiej Prawdy”.

Z kolei znany grodzieński bard, aktor i showman Wiktor Szałkiewicz skwitował sprawę następującym zdaniem:

„A ja nie wiedau szto biskupy pracujuc u Grodzienskaj praudzie!!!” (tłum z biał.: „A ja nie wiedziałem, że biskupi pracują w Grodzieńskiej Prawdzie!!!” – red.)

Do publikacji organu prasowego grodzieńskich władz obwodowych odniosła się w rozmowie z portalem „Biełorusskij partizan” także sama prezes ZPB Andżelika Borys:

„Postrzegam to jako prowokację. Bronimy teraz polskich szkół i polskiego języka, ale nigdy nie występowaliśmy przeciwko językowi białoruskiemu, nawet o tym nie zająknęliśmy się nigdy. W swoim czasie my, jako Związek Polaków, broniliśmy także języka białoruskiego. Nie pierwszą kadencję kieruję Związkiem Polaków i tutaj raptem jacyś anonimowi wierni zwrócili się do biskupa. Wiążę to z tym, że zajmujemy się teraz obroną dwóch Polskich Szkół w Grodnie i Wołkowysku.
(…)
Język polski na Białorusi przetrwał między innymi dzięki Kościołowi Katolickiemu. Polacy zawsze bronili Kościoła, robili to moi dziadkowie, mój ojciec. W moich interesach, jako kierownika Związku Polaków, jest, aby język polski na Białorusi trwał dalej, to jest normalne. Żadnych oświadczeń przeciwko księżom białoruskojęzycznym nie wygłaszałam.
Wykorzystywanie przez Kościół języka białoruskiego podczas nabożeństwa to sprawa Kościoła. My, jako Związek Polaków, w sprawy Kościoła się nie mieszamy (…)
O sytuacji w Kiemieliszkach słyszę po raz pierwszy. Rzeczywiście byłam tam, ale przyjeżdżałam w zupełnie innym celu. Nie będę reagować na anonimowe plotki…”

Znadniemna.pl

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content