HomeStandard Blog Whole Post

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na Białorusi Znadniemna.pl, zablokowali także szefowi „GP” dostęp do tweetdecka – aplikacji do zarządzania Twitterem. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl – atak na powiązany z Telewizją Republiką serwis „Poland Daily” został dokonany z Rygi, stolicy Łotwy.

Rasa Jakilaitiene, rzeczniczka litewskiego ministra spraw zagranicznych, powiedziała, że fałszywa wiadomość została umieszczona na polskiej stronie internetowej.

Fałszywe wiadomości pojawiły się na Polanddaily.com. W zamieszczonym tam artykule znalazła się uwaga ministra Linkeviciusa, w której twierdził, że na Białoruś trzeba wysłać siły pokojowe – powiedziała rzeczniczka.

Rzeczniczka litwewskiego MSZ zwróciła uwagę, że dla podniesienia wiarygodności fake newsa w artykule pojawiała się także wzmianka na temat polskiego ministra spraw zagranicznych.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy wydało oświadczenie zaprzeczające fałszywym informacjom. Potwierdzono, że odpowiednie służby wszczęły już w tej sprawie dochodzenie.

Jest wysoce prawdopodobne, że trwa cyberatak informacyjny, który jest obecnie badany przez władze litewskie – czytamy w komunikacie.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” stracił dostęp do konta (zmieniono hasło), na którym wstawiono odnośnik do artykułu zamieszczonego na portalu Znadniemna.pl, który prowadzi Związek Polaków na Białorusi. Ów artykuł to także cyberprowokacja. Dowiadujemy się z niego, że „Polska i Litwa wzywają NATO do wysłania wojsk na Białoruś”.

Podrobiony artykuł na portalu „Poland Daily” nosił tytuł „Polska i Litwa naciskają na wysłanie wojsk na Białoruś”. Napisany był w języku angielskim i podobnie jak publikacja wrzucona na Znadniemna.pl, dezinformował o rzekomych naciskach Polski, Litwy i Stanów Zjednoczonych na NATO. W tekście pojawiły się też nazwiska ministra spraw zagranicznych Polski Zbigniewa Rau oraz Swiatłany Cichanouskiej. Na zdjęciu głównym umieszczono szefa litewskiej dyplomacji Linasa Linkevičiusa.

To nie pierwszy rosyjski atak na media związane ze „Strefą Wolnego Słowa”. Przypomnijmy: w maju 2020 r. portal Niezalezna.pl dwukrotnie padł ofiarą rosyjskich hakerów, którzy zmieniali treść naszych publikacji.

Na naszą stronę (a także na portale Telewizji Republika, Radia Szczecin, olsztyn24.pl oraz stronę gminy Orzysz, gdzie znajduje się garnizon) wstawiono artykuł pt. Amerykanie „chwalą” pobyt w Drawsku. „Jedyne czym mogą strzelić to gumki od majtek”

Gdy opublikowaliśmy informację o tym ataku, Rosjanie dokonali kolejnego włamania, zmieniając ją na „newsa”, że Niezalezna.pl przyznaje się do autorstwa wcześniejszego artykułu.

To nie koniec działań Moskwy przeciwko naszym mediom. Pod koniec maja na anglojęzycznym prorosyjskim portalu „The Duran” ukazał się „wywiad”, przeprowadzony rzekomo przez Katarzynę Gójską dla „Gazety Polskiej”. Rozmówcą wicenaczelnej tygodnika miał być amerykański generał broni Christopher G. Cavoli, dowódca sił amerykańskich w Europie. Nie trzeba chyba dodawać, że rozmowa, w której Cavoli twierdzi, że Polska i kraje bałtyckie są fatalnie zorganizowane pod względem militarnym, została w całości wymyślona.

Znadniemna.pl za niezalezna.pl

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy poinformowało, że w ramach złożonego fake newsa publikowano fake newsy, rzekomo powiązane z litewską dyplomacją. Dochodzenie w tej sprawie prowadzą już na Litwie odpowiednie służby. Hakerzy, którzy zaatakowali konto na Twitterze Tomasza Sakiewicza, stronę „Poland Daily” oraz portal Związku Polaków na

Na białoruskim, niezależnym portalu „Nasza Niwa” ukazał się artykuł opisujący powroty Białorusinów z Polski do Mińska, motywowane przede wszystkim wysokimi kosztami życia i wynajmu w Warszawie. W tekście pojawił się także wątek niechęci wobec języka rosyjskiego, zilustrowany incydentem z wulgarnym komentarzem „sperdalaj do Ukrainy”. W odpowiedzi opublikowano polemikę, która podkreśla, że opisane we wspomnianym artykule sytuacje są marginesem, a codzienność w Polsce to solidarność i życzliwość.

Dyskusja, która rozgorzała po publikacji obu tekstów, odsłania nie tylko realne dylematy ekonomiczne i rodzinne, lecz także mechanizmy budowania narracji o relacjach między narodami. W relacjach osób wracających  na Białoruś dominowały argumenty ekonomiczne: wysokie koszty wynajmu w Warszawie, zestawiane z możliwością życia we własnym mieszkaniu w Mińsku lub tańszym najmem lokali mieszkalnych na Białorusi. W tle pojawiały się także kwestie biurokratyczne – konieczność wyrabiania potrzebnych dokumentów, trudności administracyjne, a czasem – zwykła tęsknota za bliskimi. Nie brakowało głosów, że powrót był decyzją podyktowaną dobrem dziecka, spokojem i przewidywalnością życia. Jednak największe emocje wzbudził fragment, w którym bohaterka opowiedziała o sytuacji, gdy usłyszała w Polsce wulgarne słowa – „sperdalaj do Ukrainy” – tylko dlatego, że rozmawiała po rosyjsku przez telefon w miejscu publicznym. To jedno zdanie stało się osią komentarzy, w których część czytelników zaczęła budować obraz Polski jako kraju, w którym dominuje niechęć wobec Białorusinów.

Na tę narrację odpowiedział drugi tekst, opierający się na pięcioletnim doświadczeniu życia w Polsce. Autor podkreślił w nim, że nigdy nie spotkał się z opisanymi w pierwszym tekście  incydentami, a wręcz przeciwnie — wielokrotnie doświadczał bezinteresownej pomocy, życzliwości i szacunku. Wskazał, że pojedyncze przypadki nie mogą być traktowane jako norma, a ich nagłaśnianie bywa elementem hybrydowych operacji informacyjnych, mających na celu wbicie klina między narodami. Zwrócił uwagę, że w przestrzeni internetowej takie narracje często powielają  użytkownicy, posługujący się tymi samymi kontami, co jest sygnałem, że mamy do czynienia z próbą manipulacji emocjami. W opisie autora z pięcioletnim doświadczeniem bezkonfliktowego życia w kraju nad Wisłą – Polska jawi się jako kraj solidarności, w którym sąsiedzi, lekarze czy urzędnicy okazują Białorusinom wsparcie i szacunek, a codzienność jest daleka od obrazu ksenofobicznego mainstreamu.

Komentarze pod obydwoma tekstami pokazują szerokie spektrum emocji. Jedni podkreślają przewagi Mińska w zakresie infrastruktury i usług, inni przypominają, że Polska to nie tylko Warszawa, lecz także mniejsze miasta, gdzie życie jest tańsze i równie komfortowe. Wiele osób wskazuje na wagę posiadania własnego mieszkania jako kluczowego czynnika decyzji o powrocie. Pojawiają się też głosy o języku: część komentujących uważa, że używanie rosyjskiego w przestrzeni publicznej może budzić negatywne reakcje, inni podkreślają, że Polska jest krajem otwartym i takie incydenty są marginesem. Widać wyraźnie, że emocje związane z migracją są mieszanką pragmatyzmu, tęsknoty i wrażliwości na symbole.

Cała sytuacja pokazuje, jak łatwo pojedyncze zdarzenie może stać się paliwem dla narracji o wrogości, i jak ważne jest, by w przestrzeni publicznej wybrzmiewały głosy równoważące. Propolskie przesłanie płynące z odpowiedzi w „Naszej Niwie” jest jasne: Polska to kraj, w którym Białorusini mogą liczyć na solidarność, pomoc i szacunek. Owszem, incydenty się zdarzają, ale nie są normą i nie powinny przesłaniać obrazu codzienności. Warto pamiętać, że powroty na Białoruś wynikają najczęściej z powodów ekonomicznych i rodzinnych, a nie z doświadczeń wrogości. Szacunek dla realnych motywacji i unikanie demonizowania Polski to klucz do budowania zdrowych relacji sąsiedzkich.

Znadniemna.pl na podstawie Nashaniva.com, na zdjęciu: panorama Warszawy z widokiem na Pałac Kultury i Nauki, fot.: Facebook.com

Na białoruskim, niezależnym portalu „Nasza Niwa” ukazał się artykuł opisujący powroty Białorusinów z Polski do Mińska, motywowane przede wszystkim wysokimi kosztami życia i wynajmu w Warszawie. W tekście pojawił się także wątek niechęci wobec języka rosyjskiego, zilustrowany incydentem z wulgarnym komentarzem „sperdalaj do Ukrainy”. W

„Tego dnia nie traktujemy jako filantropii, ale jako wydarzenie religijne” – podkreślił bp Krzysztof Chudzio, przewodniczący Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. W  drugą niedzielę adwentu, czyli w najbliższą niedzielę – 7 grudnia, Kościół w Polsce będzie obchodził XXVI Dzień Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie.

Bp Krzysztof Chudzio zwrócił uwagę, że wsparcie dla Kościoła na Wschodzie pomaga nie tylko przetrwać, ale także stawać się znakiem nadziei dla wiernych żyjących w trudnych realiach codzienności i historii. „Zmieniły się czasy, ale misja Kościoła nie zmieniła się. Wierze musi towarzyszyć świadectwo uczynków” – zaznaczył hierarcha.

Pomoc materialna i duchowa płynąca z Polski obejmuje szerokie spektrum działań: od zakupu żywności i leków, przez remonty świątyń, aż po organizację wypoczynku dla dzieci z Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu czy Syberii. „Jesteśmy wezwani do utożsamiania się z sercem Boga, który troszczy się o potrzeby swoich dzieci” – dodał bp Chudzio.

Dzień Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie nie jest akcją charytatywną w świeckim rozumieniu, lecz wydarzeniem religijnym, które ma przypominać o jedności Kościoła i solidarności wiernych. Zebrane środki – w ubiegłym roku ponad 2,7 mln zł – trafiają do wspólnot katolickich w krajach byłego ZSRR, gdzie Kościół często działa w trudnych warunkach politycznych i społecznych.

W kontekście Białorusi pomoc z Polski nabiera szczególnego znaczenia. Katolicy, stanowiący tam mniejszość, zmagają się z ograniczeniami wolności religijnej i presją polityczną. Wsparcie z Polski pozwala im utrzymać życie parafialne, prowadzić działalność charytatywną i edukacyjną, a także zachować poczucie wspólnoty z Kościołem powszechnym.

XXVI Dzień Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie to nie tylko zbiórka pieniędzy, ale przede wszystkim akt solidarności i duchowego wsparcia. Jak podkreślił bp Chudzio, Kościół na Wschodzie dzięki tej pomocy „staje się znakiem nadziei” dla wiernych, którzy mimo trudności trwają przy swojej wierze.

Co się tyczy wymiaru materialnego minionych edycji Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie, to w poprzednich latach ofiarność wiernych utrzymywała się na stabilnym poziomie. W 2022 roku w ramach Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie zebrano około 2,5 mln zł, rok później blisko 2,7 mln zł, a w 2024 roku ponad 2,78 mln zł. Znacząca część gromadzonych  w ramach akcji środków trafiała także na Białoruś, gdzie Kościół katolicki – będący mniejszością – zmaga się z ograniczeniami wolności religijnej i presją polityczną. Dzięki wsparciu z Polski możliwe były remonty świątyń w Grodnie, Mińsku i na prowincji, a także organizacja kolonii i wypoczynku dla dzieci oraz młodzieży.

Pomoc z Polski stała dla Kościoła na Białorusi nie tylko wsparciem materialnym, ale także znakiem solidarności i duchowej więzi z Kościołem powszechnym.

Znadniemna.pl na podstawie episkopat.pl

„Tego dnia nie traktujemy jako filantropii, ale jako wydarzenie religijne” – podkreślił bp Krzysztof Chudzio, przewodniczący Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. W  drugą niedzielę adwentu, czyli w najbliższą niedzielę – 7 grudnia, Kościół w Polsce będzie obchodził XXVI Dzień Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na

Dziś, 3 grudnia, Kościół Katolicki obchodzi liturgiczne wspomnienie św. Franciszka Ksawerego – wielkiego misjonarza, współtwórcy zakonu jezuitów i patrona grodzieńskiej katedry. Jego życie, pełne odwagi i poświęcenia, stało się symbolem misyjnego zapału i świadectwem, że Ewangelia nie zna granic.

Święty Franciszek Ksawery urodził się w 1506 roku w Javier, w kraju Basków. Początkowo planował karierę akademicką, lecz spotkanie ze św. Ignacym Loyolą w Paryżu odmieniło jego życie. Wraz z nim współtworzył Towarzystwo Jezusowe, a w 1537 roku przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce wyruszył na misje do Indii, gdzie w Goa rozpoczął dzieło ewangelizacji. Chrzcił tysiące ludzi, troszczył się o ubogich i chorych, a jego działalność szybko objęła inne regiony Azji – Malakę, Moluki i Japonię.

W Japonii z niezwykłą odwagą podejmował trud nauki języka i poznawania kultury, aby głosić Ewangelię w sposób zrozumiały i bliski miejscowym. Marzył o dotarciu do Chin, lecz zmarł 3 grudnia 1552 roku na wyspie Shangchuan, u wybrzeży Państwa Środka. Jego śmierć stała się symbolem nieustannego poszukiwania i oddania Bogu.

Obraz autorstwa Franciszka Goyi pt. „Śmierć Franciszka Ksawerego”, źródło: Wikipedia

Kult świętego rozwinął się błyskawicznie – został beatyfikowany w 1619 roku, a kanonizowany w 1622. Kościół czci go jako patrona misji katolickich, Indii, Japonii, marynarzy i jezuitów. Relikwie świętego spoczywają w Goa, gdzie do dziś przyciągają tłumy pielgrzymów. W ikonografii przedstawiany jest z gorejącym sercem, krzyżem i stułą – znakami jego gorliwości i kapłańskiej posługi.

W Grodnie św. Franciszek Ksawery ma szczególne miejsce – od trzystu dwudziestu lat (od 6 grudnia 1705 roku) jest patronem miejscowej katedry, jednej z najważniejszych świątyń miasta. Jego obecność grodzie nad Niemnem symbolizuje uniwersalność chrześcijańskiego przesłania: od baskijskiego Javier, przez daleką Japonię, aż po ziemie dawnej Rzeczypospolitej. Kult świętego w Grodnie przypomina, że misja nie jest tylko podróżą w odległe kraje, ale także codziennym świadectwem wiary w lokalnej wspólnocie.

Św. Franciszek Ksawery pozostaje wzorem odwagi i gorliwości. Jego życie pokazuje, że chrześcijaństwo jest dynamiczne, misyjne i otwarte na drugiego człowieka. Wspominając go dziś, Kościół zachęca, by każdy wierny stał się misjonarzem w swoim środowisku – w rodzinie, pracy, sąsiedztwie – niosąc światło Ewangelii tam, gdzie panuje ciemność.

 Opr. Adolf Gorzkowski, na zdjęciu: posąg św. Franciszka Ksawerego w ołtarzu głównym bazyliki katedralnej w Grodnie, której święty jest patronem, fot.: Grodnensis.by  

Dziś, 3 grudnia, Kościół Katolicki obchodzi liturgiczne wspomnienie św. Franciszka Ksawerego – wielkiego misjonarza, współtwórcy zakonu jezuitów i patrona grodzieńskiej katedry. Jego życie, pełne odwagi i poświęcenia, stało się symbolem misyjnego zapału i świadectwem, że Ewangelia nie zna granic. Święty Franciszek Ksawery urodził się w 1506

Pod przewodnictwem Wiceministra Spraw Zagranicznych W.T. Bartoszewskiego odbyło się kolejne posiedzenie Międzyresortowego Zespołu ds. Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą, poświęcone realizacji Rządowej Strategii na lata 2025-2030. Wiceminister zwrócił uwagę na dotychczasowe osiągnięcia oraz przedstawił kluczowe kierunki działań w kolejnych etapach. Dyskusja objęła zarówno zaprezentowane rezultaty jak i obszary wymagające dalszego zaangażowania Zespołu.

Wiceminister Bartoszewski podkreślił, że strategia zaczęła realnie działać dzięki harmonogramom przygotowanym przez większość resortów i zaangażowaniu instytucji tworzących Zespół. Przedstawił także szerokie spektrum projektów zrealizowanych przez MSZ – od programu stażowego „Poland. Business Adventure”, przez inicjatywy na rzecz aktywizacji młodzieży polonijnej, szkolenia dziennikarzy polonijnych i debaty eksperckie, po uruchomiony interaktywny „Atlas Polonii i Polaków za granicą”.

– To narzędzie otwiera nowy rozdział w analizie i planowaniu polityki polonijnej – co roku aktualne, dostępne i oparte na twardych danych – zaznaczył wiceszef polskiego MSZ. Omówił także obszary wymagające dalszych działań. W kwestii rekrutacji na studia zwrócił uwagę na konieczność ułatwień dla polonijnej młodzieży zainteresowanej studiowaniem w polskich uczelniach wyższych. – Musimy zadbać, by młodzież polonijna nie była zniechęcana barierami proceduralnymi – przeciwnie, chcemy ją do Polski przyciągać – podkreślił. Wskazał również na konieczność wzmacniania instrumentów mobilności zawodowej i tworzenia zachęt dla powrotów Polaków wykształconych za granicą, a także na planowaną nowelizację ustawy o Karcie Polaka.

Podsumowując spotkanie wiceszef polskiej dyplomacji wyraził chęć, by Zespół był nadal przestrzenią współpracy, koordynacji i skutecznego wdrażania strategii – z korzyścią dla milionów Polaków żyjących poza granicami kraju.

 Znadniemmna.pl za Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, fot.: Sebastian Indra/MSZ

Pod przewodnictwem Wiceministra Spraw Zagranicznych W.T. Bartoszewskiego odbyło się kolejne posiedzenie Międzyresortowego Zespołu ds. Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą, poświęcone realizacji Rządowej Strategii na lata 2025-2030. Wiceminister zwrócił uwagę na dotychczasowe osiągnięcia oraz przedstawił kluczowe kierunki działań w kolejnych etapach. Dyskusja objęła zarówno

TVP Polonia przechodzi głęboką reorganizację – od grudnia kanał zostanie włączony w struktury Ośrodka Mediów dla Zagranicy TVP, a jego ramówka ulegnie znacznym zmianom. Jak poinformował w liście do pracowników szef ośrodka Michał Broniatowski, decyzja ma na celu usprawnienie zarządzania i optymalizację kosztów. W praktyce oznacza to likwidację wielu magazynów polonijnych, które przez lata stanowiły podstawę oferty stacji. Szczególnie dotkliwą zmianą dla widzów interesujących się środowiskiem Polaków mieszkających na Białorusi, jest zniknięcie poświęconego im właśnie programu „Nad Niemnem”, prowadzonego przed aresztowaniem w marcu 2021 roku, przez naszego kolegę Andrzeja Poczobuta.

Reforma ramówki TVP Polonia budzi duże emocje wśród środowisk polonijnych, które od lat traktowały kanał jako ważne źródło informacji i kontaktu z ojczyzną. Znikną m.in.: „Wilnoteka”, „Polskie szlaki północy”, „Wschód”, „Nad Niemnem. Za wschodnią granicą”, „Ola Polonia”, „Kierunek Zachód”, „Przystanek Ameryka”, „Hello Polonia”, „Studio w kontakcie”, „Z gwiazdą przez świat”, „Po polsku” i „Powiedz to po polsku”. Krytycy zachodzących zmian podkreślają, że programy takie jak „Nad Niemnem”, czy „Wilnoteka” były nie tylko relacjami z życia Polaków poza granicami kraju, ale także symbolicznym mostem łączącym rodaków z Polską. Andrzej Poczobut, na przykład,  prowadził cykl społeczno-kulturalny, w którym prezentowano wydarzenia i uroczystości z udziałem mniejszości polskiej na Białorusi. Likwidacja programu oznacza utratę jednego z nielicznych mediów, regularnie pokazujących realia życia Polaków za wschodnią granicą.

Zmiany w TVP Polonia obejmują także redukcję liczby współpracowników. Broniatowski podkreśla, że reorganizacja jest konieczna, aby dostosować działalność stacji do nowych warunków i ograniczeń finansowych. Jednak krytycy zwracają uwagę, że decyzja o likwidacji magazynów polonijnych może osłabić więź Polonii z krajem i pozbawić ją ważnego kanału komunikacji.

Reforma wpisuje się w szerszy proces przekształceń Telewizji Polskiej, który od miesięcy budzi kontrowersje. Władze TVP argumentują, że zmiany są niezbędne dla lepszego zarządzania i modernizacji, ale dla wielu odbiorców oznaczają utratę programów o wyjątkowym znaczeniu kulturowym i społecznym. Szczególnie bolesne jest to dla Polaków na Białorusi, którzy w „Nad Niemnem” znajdowali przestrzeń do prezentacji swojej tożsamości i problemów.

Znadniemna.pl na podstawie Wirtualnemedia.plfot.: Facebook.com

TVP Polonia przechodzi głęboką reorganizację – od grudnia kanał zostanie włączony w struktury Ośrodka Mediów dla Zagranicy TVP, a jego ramówka ulegnie znacznym zmianom. Jak poinformował w liście do pracowników szef ośrodka Michał Broniatowski, decyzja ma na celu usprawnienie zarządzania i optymalizację kosztów. W praktyce

Na koniec 2025 roku sytuacja więźniów politycznych na Białorusi pozostaje dramatyczna. Porównaliśmy dane dwóch niezależnych ośrodków monitorujących ten temat – Centrum Praw Człowieka „Wiasna” oraz inicjatywy Dissidentby – aby pokazać pełniejszy obraz represji i różnice w metodologii ich dokumentowania.

Według „Wiasny” w grudniu 2025 roku w kraju przebywa 1197 więźniów politycznych, a ich liczba rośnie niemal codziennie. Tymczasem Dissidentby podaje, że liczba ta wynosi 1286 osób, co pokazuje różnice w sposobie rejestrowania przypadków.

Warunki osadzenia są nieludzkie: zimne cele, brak materacy, stałe oświetlenie, antysanitarne otoczenie i ograniczony dostęp do świeżego powietrza. „Wiasna” dokumentuje przypadki pozbawiania więźniów pomocy medycznej, zmuszania do pracy przymusowej i wykonywania upokarzających zadań. Tymczasem Dissidentby zwraca uwagę na dodatkowe formy szykan, takie jak częste umieszczanie więźniów politycznych w karcerach i celach izolacyjnych, a także konfiskaty rzeczy osobistych.

W październiku i listopadzie 2025 roku „Wiasna” odnotowała zwolnienie co najmniej 44 więźniów politycznych – 38 osób zakończyło odbywanie pełnych wyroków, a minimum 6 zostało ułaskawionych. Tymczasem Dissidentby wskazuje, że w tym samym okresie reżim wypuścił 25 więźniów w ramach ułaskawienia oraz dodatkowo 52 osoby, w tym kilku obywateli Polski, dzięki negocjacjom prowadzonym przez USA.

Ponadto „Wiasna” podkreśla, że 22 listopada 2025 roku Łukaszenka ułaskawił 31 obywateli Ukrainy, wśród których znajdowali się także więźniowie polityczni. Tymczasem Dissidentby szacuje, że w całym 2025 roku z więzień wyszło około 77 osób, ale jednocześnie w tym samym czasie osadzono w więzieniach ponad 1700 nowych politycznych skazańców.

Oba źródła pokazują, że mimo pojedynczych zwolnień bilans pozostaje dramatyczny – liczba nowych wyroków wciąż przewyższa liczbę osób opuszczających więzienia. System więzienny na Białorusi pozostaje narzędziem represji politycznej, a każdy przejaw sprzeciwu wobec reżimu kończy się brutalnymi konsekwencjami.

Znadniemna.pl na podstawie Spring96.org oraz Dissidentby.com, ilustracja: Mapa przetrzymywania więźniów politycznych w koloniach karnych Białorusi, źródło: Spring96.org

Na koniec 2025 roku sytuacja więźniów politycznych na Białorusi pozostaje dramatyczna. Porównaliśmy dane dwóch niezależnych ośrodków monitorujących ten temat - Centrum Praw Człowieka „Wiasna” oraz inicjatywy Dissidentby – aby pokazać pełniejszy obraz represji i różnice w metodologii ich dokumentowania. Według „Wiasny” w grudniu 2025 roku w

29 listopada w kościele farnym św. Franciszka Ksawerego w Grodnie odsłonięto odrestaurowany ołtarz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Prace konserwatorskie objęły zarówno drewnianą konstrukcję, jak i rzeźbione elementy, a także sam obraz, który po raz pierwszy został zdjęty z ołtarza i poddany gruntownej renowacji. Ikona, pochodząca z początku XX wieku, została zabezpieczona i pokryta złotem najwyższej próby, co przywróciło jej dawny blask.

Renowacja ołtarza jest częścią szeroko zakrojonego programu odbudowy zabytków fary, prowadzonego od ponad dwóch dekad. Do tej pory udało się odnowić połowę świątyni i osiem z trzynastu ołtarzy. Wciąż czeka na odtworzenie ołtarz św. Kazimierza, mocno zniszczony w czasie II wojny światowej, którego rekonstrukcja wymaga ogromnych nakładów finansowych.

Znaczenie odrestaurowanego ołtarza wykracza poza wymiar artystyczny. Jest on miejscem szczególnego kultu maryjnego, a jego odsłonięcie ma dla wiernych wymiar duchowy i tożsamościowy. W Grodnie szczególną rolę odgrywa także cudowny obraz Matki Bożej Studenckiej, zwanej Kongregacką. Ten XVII‑wieczny wizerunek, będący kopią rzymskiego obrazu Matki Bożej Śnieżnej, zasłynął licznymi cudami – już w XVII wieku komisja biskupia potwierdziła ponad sto nadzwyczajnych wydarzeń dokonanych za wstawiennictwem Maryi przed tym obrazem. Od wieków czczony przez młodzież akademicką i członków kongregacji mariańskiej, pozostaje jednym z najważniejszych znaków duchowej tożsamości miasta.

Odsłonięcie odrestaurowanego ołtarza w grodzieńskiej Farze przypomina o ciągłości tradycji i o roli Kościoła w zachowaniu dziedzictwa kulturowego. Dla wiernych jest to wydarzenie, które łączy historię, sztukę i wiarę, a dla miasta Grodna – kolejny krok w przywracaniu świetności jednego z najważniejszych zabytków sakralnych.

Znadniemna.pl na podstawie Telewizja „Grodno Plus”, na zdjęciu: odrestaurowany ołtarz Matki Bożej Nieustającej Pomocy w grodzieńskiej Farze, fot.: Grodnoplustv.by

29 listopada w kościele farnym św. Franciszka Ksawerego w Grodnie odsłonięto odrestaurowany ołtarz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Prace konserwatorskie objęły zarówno drewnianą konstrukcję, jak i rzeźbione elementy, a także sam obraz, który po raz pierwszy został zdjęty z ołtarza i poddany gruntownej renowacji. Ikona, pochodząca

Główny Urząd Statystyczny wraz z Ministerstwem Spraw Zagranicznych RP  uruchomił Atlas Polonii i Polaków za granicą – interaktywne narzędzie pokazujące rozmieszczenie ponad dwudziestu milionów osób polskiego pochodzenia na świecie.

Nas szczególnie zainteresowały dane, dotyczące Białorusi i krajów byłego ZSRR, gdzie Polacy od pokoleń tworzą jedną z największych i najbardziej doświadczonych przez historię społeczności polonijnych.

Na Białorusi według oficjalnych danych mieszka około trzystu tysięcy Polaków, choć nieoficjalne szacunki wskazują, że liczba ta może być znacznie wyższa i sięgać nawet miliona osób. Największe skupiska znajdują się w obwodzie grodzieńskim, brzeskim i mińskim, gdzie Polacy od pokoleń pielęgnują język, kulturę i tradycje religijne. Społeczność ta pozostaje jedną z najważniejszych mniejszości narodowych w kraju, a jej obecność do niedawna (do marca 2021 roku, kiedy wsadzono do więzienia Andrzeja Poczobuta i szereg czołowych działaczy polskiej mniejszości – red.) była widoczna zarówno w życiu codziennym, jak i w działalności obecnych na Białorusi organizacji polskich.

Na terenach byłego Związku Radzieckiego Polacy stanowili przez dziesięciolecia znaczącą grupę, której liczebność gwałtownie wzrosła po 1939 roku w wyniku zmian granic i masowych przesiedleń. W radzieckim spisie ludności z 1926 roku odnotowano niespełna osiemset tysięcy Polaków, natomiast po II wojnie światowej liczba ta sięgała już kilku milionów. Dziś największe społeczności polskie znajdują się na Ukrainie, Litwie, w Rosji i Kazachstanie. Mimo trudnych warunków historycznych Polacy w tych krajach zachowywali silne więzi kulturowe, tworzyli własne organizacje, wydawali prasę i dbali o edukację w języku ojczystym.

Opublikowany przez MSZ i GUS Atlas Polonii pozwala w sposób przejrzysty i interaktywny zobaczyć skalę obecności Polaków na świecie, a w przypadku Białorusi i krajów byłego ZSRR przypomina o społecznościach, które mimo burzliwej historii wciąż pozostają ważną częścią polskiej diaspory. To narzędzie ma znaczenie nie tylko informacyjne, ale także symboliczne. Podkreśla bowiem wagę więzi łączących Polaków w kraju i poza jego granicami.

Znadniemna.pl na podstawie polonia.stat.gov.pl, ilustracja: screenshot Atlasu

Główny Urząd Statystyczny wraz z Ministerstwem Spraw Zagranicznych RP  uruchomił Atlas Polonii i Polaków za granicą – interaktywne narzędzie pokazujące rozmieszczenie ponad dwudziestu milionów osób polskiego pochodzenia na świecie. Nas szczególnie zainteresowały dane, dotyczące Białorusi i krajów byłego ZSRR, gdzie Polacy od pokoleń tworzą jedną z

Były proboszcz Kościoła pw. św. Szymona i Heleny (zwanego Czerwonym Kościołem) w Mińsku, ks. Władysław Zawalniuk, obecnie posługujący w Borysowie, zwrócił się do państwowego przedsiębiorstwa „Mińska Spadczyna” o zgodę na krótką modlitwę przy sarkofagu fundatora świątyni, Edwarda Woyniłłowicza. Kapłan chciał uczcić rocznicę poświęcenia kościoła, przypadającą 21 listopada, poprzez zapalenie zniczy i pobłogosławienie prowadzonych prac renowacyjnych. W odpowiedzi usłyszał jednak, że w czasie rekonstrukcji osoby postronne nie mogą wchodzić do wnętrza świątyni.

Czerwony Kościół pozostaje zamknięty od ponad trzech lat, a prowadzone prace budzą emocje wśród wiernych. Na początku rekonstrukcji zdarzało się, że dopuszczano ich na teren świątyni, lecz po ujawnieniu przez wiernych faktu, iż obecne w świątyni książki, ikony i inne przedmioty przeznaczone są do usunięcia i być może – do utylizacji, dostęp do środka został całkowicie zakazany.

Ks. Zawalniuk podkreśla, że jego prośba miała charakter symboliczny i ograniczała się do kilku minut modlitwy, jednak mimo upływu niemal dwóch tygodni nie pojawiła się informacja o zmianie decyzji.

Obecny proboszcz parafii, ks. Franciszek Rudź, nie przekazał wiernym żadnych komunikatów dotyczących przebiegu prac renowacyjnych, ani inicjatywy modlitwy przy kościele. Ks. Zawalniuk zapowiada z kolei, że ponowi swoją prośbę, licząc na to, że w przyszłości uda się choć na krótko podejść do sarkofagu fundatora i oddać mu należny hołd.

 Znadniemna.pl na podstawie Katolik.life

Były proboszcz Kościoła pw. św. Szymona i Heleny (zwanego Czerwonym Kościołem) w Mińsku, ks. Władysław Zawalniuk, obecnie posługujący w Borysowie, zwrócił się do państwowego przedsiębiorstwa „Mińska Spadczyna” o zgodę na krótką modlitwę przy sarkofagu fundatora świątyni, Edwarda Woyniłłowicza. Kapłan chciał uczcić rocznicę poświęcenia kościoła, przypadającą

Noc z 30 listopada na 1 grudnia przyniosła rekordową falę balonów z kontrabandą wlatujących z Białorusi na Litwę – służby graniczne odnotowały aż 57 przypadków. Władze w Wilnie mówią o hybrydowym ataku reżimu Alaksandra Łukaszenki, a premier Inga Ruginienė nie wyklucza długotrwałego zamknięcia granicy. Sprawa nabrała wymiaru europejskiego: Ursula von der Leyen zapowiedziała rozszerzone sankcje wobec Mińska, podkreślając, że destabilizacja Litwy jest traktowana jako atak na całą Unię.

Wiceminister spraw wewnętrznych Litwy Vaidotas Jakštas zaznaczył, że litewski rząd rozważa różne środki zaradcze, a zamknięcie granicy z Białorusią pozostaje wśród możliwych opcji, choć traktowane jest raczej jako ostateczność i gest polityczny niż realne rozwiązanie problemu. Z kolei litewska premier Inga Ruginienė określiła działania Mińska mianem ataku hybrydowego i podkreśliła, że Litwa musi być przygotowana na długotrwałą presję i być gotowa do zamknięcia granicy z południowym sąsiadem na czas nieokreślony.

Kontrabandowe balony nie tylko naruszają przestrzeń powietrzną Litwy, ale też paraliżują transport – lotnisko w Wilnie było kilkukrotnie zamykane, ostatnio na wiele godzin, co dotknęło tysiące pasażerów i kilkadziesiąt lotów. Władze Litwy podkreślają, że problem ma charakter systemowy i wymaga nie tylko reakcji krajowej, lecz także wsparcia międzynarodowego.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że Unia Europejska przygotowuje sankcje wobec reżimu Łukaszenki w odpowiedzi na uznawany za „hybrydowy atak” nacisk na Litwę i inne państwa wschodniej flanki UE. Bruksela mówi wprost o hybrydowych działaniach Mińska – od instrumentalnego wykorzystywania migrantów na granicy po prowokacje z naruszaniem przestrzeni powietrznej, które mają destabilizować region i testować odporność Unii. Von der Leyen wezwała państwa członkowskie do zatwierdzenia rozszerzonego reżimu sankcji wobec osób i podmiotów odpowiedzialnych za te operacje, w tym służb granicznych, przewoźników i firm zaangażowanych w organizowanie presji migracyjnej i innych działań hybrydowych.

Dla Litwy wsparcie instytucji unijnych ma wymiar zarówno polityczny, jak i praktyczny – od wzmocnienia ochrony granicy po realne koszty gospodarcze, jakie kolejne sankcje mają wygenerować dla Mińska. Zapowiadany pakiet to sygnał, że Unia traktuje hybrydowe działania przeciw Litwie jako atak na całą Wspólnotę, a odpowiedzią mają być nie tylko deklaracje solidarności, lecz także twarde, długotrwałe sankcje wobec białoruskiego reżimu.

Znadniemna.pl na podstawie ec.europa.eu, Alfa.lt, LRT, Delfi.lt, na zdjęciu: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, fot.: Facebook.com/konflikty2025

Noc z 30 listopada na 1 grudnia przyniosła rekordową falę balonów z kontrabandą wlatujących z Białorusi na Litwę – służby graniczne odnotowały aż 57 przypadków. Władze w Wilnie mówią o hybrydowym ataku reżimu Alaksandra Łukaszenki, a premier Inga Ruginienė nie wyklucza długotrwałego zamknięcia granicy. Sprawa

Przejdź do treści