HomeStandard Blog Whole Post (Page 132)

Uwięziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Jego żona Oksana i najbliżsi są poważnie zaniepokojeni jego stanem zdrowia.

Jak powiedziała portalowi Kresy24.pl Oksana Poczobut, Andrzej, który zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo, kaszle, opada z sił, na opiekę medyczną nie może liczyć, bo nie ma tam nawet ambulatorium, ani sali chorych.

Kobieta jest przekonana, że w tym stanie, jej mąż powinien zostać jak najszybciej hospitalizowany. Niepokój Oksany jest tym bardziej uzasadniony, że Andrzej ma wadę serca powodującą zaburzenia rytmu. W przeszłości wielokrotnie zasłabł.

Do tego dochodzą nieznośne warunki w przepełnionej, dusznej 13-osobowej, zawszonej celi i dojmujący brak powietrza. Warunki pogorszą się w najbliższych dniach jeszcze bardziej, bo nad Białoruś zbliża się fala upałów, bardzo groźnych dla ludzi z problemami sercowymi.

Ze słów Oksany Poczobut wynika, że administracja aresztu „w drodze wyjątku” pozwoliła Andrzejowi przez dwie godziny dziennie korzystać z pryczy. Przez pozostały czas musi, jak inni zdrowi aresztanci stać, albo chodzić w kółko po celi.

Żona działacza polskiej mniejszości próbowała interweniować u śledczego prowadzącego sprawę Andrzeja. Argument o zagrożeniu zdrowia i życia Andrzeja zdaje się nie przemawiać do sumienia łukaszystowskiego aparatczyka. Pytanie, czy chcą kolejnej ofiary śmiertelnej (wcześniej – Witold Aszurok – przyp. red.) zbył zdawkowo, że w razie czego odwiozą go do szpitala. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie za późno…

Andrzej Poczobut jest przetrzymywany w białoruskim więzieniu od marca. Postawiono mu zarzut „podżegania do nienawiści na tle etnicznym” i „rehabilitacji nazizmu”. Na podstawie tych samych paragrafów oskarżenia usłyszała Andżelika Borys – szefowa Związku Polaków na Białorusi oraz lokalne działaczki: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Hanna Paniszewa. Trzy kobiety deportowano do Polski pod koniec maja, są już bezpieczne, choć do swoich domów wrócić nie mogą.

Andrzej Poczobut i Andżelika Borys odmawiają wyjazdu z Białorusi.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: Oksana i Andrzej Poczobutowie, fot.: facebook.com

Uwięziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Jego żona Oksana i najbliżsi są poważnie zaniepokojeni jego stanem zdrowia. Jak powiedziała portalowi Kresy24.pl Oksana Poczobut, Andrzej, który zaraził się w areszcie w Żodzino koronawirusem, czuje się słabo,

Rozmowa polskiego konsula Andrzeja Raczkowskiego z aresztowanymi działaczkami Związku Polaków na Białorusi – Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską, oraz z szefową polskiej szkoły społecznej z Brześcia Hanną Paniszewą, została nagrana bez wiedzy dyplomaty. Przyznał to przewodniczący Komitetu Śledczego Republiki Białoruś Dmitrij Góra.

14 czerwca na konferencji prasowej w Mińsku szef Komitetu Śledczego pokazał dziennikarzom nagranie, na którym konsul RP na Białorusi rozmawia z aresztowanymi polskimi działaczkami. Polski dyplomata miał powiedzieć, że mogą zostać zwolnione z aresztu, o ile zgodzą się wyjechać za granicę.

Odpowiadając na pytanie dziennikarki BelaPAN Tatiany Karawiankowej, czy nagranie odbywało się za zgodą dyplomaty, przewodniczący Komitetu Śledczego stwierdził, że ​​śledczy mieli zgodę prokuratora na prowadzenie czynności śledczych przeciwko zatrzymanym działaczkom, w tym tajnych. Przyznał jednak, że polskiego dyplomaty nie poinformowano, iż jego rozmowa z aresztowanymi Polkami jest nagrywana.

“Może się domyślił, ale prawdopodobnie nie wiedział” – przyznał Dmitrij Gora.

Na dzisiejszej konferencji prasowej pokazano film z przyjazdu kobiet na białorusko-polską granicę, a także przekazanie ich stronie polskiej.

O kulisach wyjazdu do Polski z białoruskiego piekła polskie działaczki opowiadały mediom. Irena Biernacka w rozmowie z Radiem Svaboda powiedziała, że zamaskowani funkcjonariusze odwieźli je na białorusko – polską granicę. Przez całą drogę nie miały pojęcia gdzie jadą, w jakim celu. Kobieta przyznała, że w pewnym momencie wpadła w panikę sądząc, że jest wieziona do lasu, gdzie zostanie zabita.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: screenshot z nagrania rozmowy konsula RP w Grodnie Andrzeja Raczkowskiego z Ireną Biernacką. O tym, że jest nagrywany polski dyplomata nie wiedział

Rozmowa polskiego konsula Andrzeja Raczkowskiego z aresztowanymi działaczkami Związku Polaków na Białorusi – Ireną Biernacką i Marią Tiszkowską, oraz z szefową polskiej szkoły społecznej z Brześcia Hanną Paniszewą, została nagrana bez wiedzy dyplomaty. Przyznał to przewodniczący Komitetu Śledczego Republiki Białoruś Dmitrij Góra. 14 czerwca na konferencji

Dzisiaj, 14 czerwca, Zarząd Główny prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi  w okrojonym siedmioosobowym składzie przebywających na wolności członków Zarządu, wydał Oświadczenie w związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania.

Członkowie Zarządu Głownego ZPB, część których przebywa na Białorusi, a część na terenie Polski, pod nieobecność więzionych przez władze białoruskie prezes ZPB Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta porozumieli się między sobą za pomocą łączy internetowych, żeby omówić sytuację wokół jednej z dwóch funkcjonujących na Białorusi szkół z polskim językiem nauczania – Polskiej Szkoły w Grodnie, w której od najbliższego roku szkolnego władze zapowiadają reformę, polegającą na utworzeniu klasy z białoruskim językiem nauczania, co może być zapowiedzią stopniowej depolonizacji tej placówki edukacyjnej.

Publikujemy treść oświadczenia Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi:

Polska-Białoruś, dnia 14 czerwca 2021 roku

OŚWIADCZENIE

Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi

W związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania

Zarząd Główny Związku Polaków na Białorusi w składzie niekompletnym z uwagi na uwięzienie przez władze Republiki Białorusi naszych kolegów – prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys oraz członka Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Andrzeja Poczobuta – z ogromnym niepokojem przyjął informację o rozpoczęciu przez władze oświatowe miasta Grodna procedury depolonizacji jedynej w Grodnie szkoły średniej z polskim językiem nauczania.

O planach depolonizacji Szkoły Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania dowiedzieliśmy się z publikacji w gazecie „Grodzieńska Prawda”, będącej organem prasowym Grodzieńskiego Obwodowego oraz Grodzieńskiego Miejskiego Komitetów Wykonawczych, czyli organem, publikującym treści autoryzowane przez władze obwodu grodzieńskiego i miasta Grodna.

Z publikacji „Grodzieńskiej Prawdy” z dnia 11 czerwca bieżącego roku wynika, że władze oświatowe Grodna i obwodu grodzieńskiego bez konsultacji ze społecznością rodzicielską jedynej w Grodnie szkoły średniej z polskim językiem nauczania, jaką jest Szkoła Średnia nr 36, a także bez zgody organizacji polskich Grodna, m.in. Związku Polaków na Białorusi (formalnego właściciela budynku, w którym mieści się Szkoła Średnia nr 36 z polskim językiem nauczania) oraz Polskiej Macierzy Szkolnej na Białorusi podjęły decyzję, rażąco naruszającą zasady, na których bazowało porozumienie o budowie w Grodnie nowoczesnego gmachu szkoły średniej z polskim językiem nauczania za koszt polskiego podatnika, który zgodził się na tak dużą inwestycję pod warunkiem, że będzie ona służyła interesom polskiej mniejszości narodowej, zwarcie mieszkającej w Grodnie i okolicach miasta.

Na mocy decyzji władz oświatowych Grodna i obwodu grodzieńskiego już w najbliższym roku szkolnym Szkoła Średnia nr 36 w Grodnie utraci status placówki, w której nauczanie prowadzone jest w języku polskiej mniejszości narodowej. Pojawi się w niej, bowiem pierwsza klasa, która będzie w całości białoruskojęzyczna. Zapewniając o tym, że w najbliższym roku szkolnym języki państwowe Republiki Białorusi nie staną się językami nauczania w klasach od 2 do 11 władze nie gwarantują wszakże, że praktyka rosyjskojęzycznego, bądź białoruskojęzycznego nauczania nie rozpowszechni się na starsze roczniki szkolne w kolejnych latach.

My, członkowie Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi, szanując i popierając realizowanie prawa mieszkańców Grodna narodowości białoruskiej do nauczania swoich dzieci w języku ojczystym we własnym kraju, jakim jest Republika Białoruś, kategorycznie protestujemy przeciwko temu, aby prawo nauczania dzieci w języku ojczystym należące się białoruskiej większości narodowej na Białorusi było realizowane kosztem ograniczenia takiego samego prawa, przysługującego polskiej mniejszości narodowej, której przedstawiciele są takimi samymi lojalnymi obywatelami i podatnikami Republiki Białorusi, jak przedstawiciele bratniego narodu białoruskiego. Uważamy, że realizując prawo Białorusinów do rozwoju edukacji w ich języku narodowym, kosztem interesów mieszkających na Białorusi Polaków, władze oświatowe Grodna i obwodu grodzieńskiego z przyzwolenia władz centralnych Republiki Białorusi świadomie tworzą sytuację, która ma skłócić dwa bratnie narody i zasiać wśród Polaków mieszkających na Białorusi, ale też w Polsce, nieufność wobec braci Białorusinów, a wśród Białorusinów wywołać negatywny stosunek do Polaków.

W imieniu Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi niniejsze Oświadczenie podpisali:

Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB,

Irena Waluś, wiceprezes ZPB,

Helena Marczukiewicz, wiceprezes ZPB,

Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ZPB,

Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego ZPB,

Maria Tiszkowska, członkini Zarządu Głównego ZPB,

Andrzej Pisalnik, sekretarz Zarządu Głównego ZPB

Znadniemna.pl

Dzisiaj, 14 czerwca, Zarząd Główny prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi  w okrojonym siedmioosobowym składzie przebywających na wolności członków Zarządu, wydał Oświadczenie w związku z groźbą depolonizacji procesu nauczania w Szkole Średniej nr 36 miasta Grodna z polskim językiem nauczania. Członkowie Zarządu Głownego

Władze oświatowe Grodna wykorzystują uwięzienie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta, a także przymusowe opuszczenie Białorusi przez wielu zagrożonych prześladowaniami aktywnych działaczy największej polskiej organizacji w kraju, aby ostatecznie wyeliminować język polski z państwowego systemu edukacji szkolnej.

W nowym roku szkolnym w Polskiej Szkole w Grodnie, czyli w Szkole Średniej nr 36 z polskim językiem wykładowym pojawi się pierwsza klasa, w której wszystkie przedmioty będą nauczane w języku białoruskim. Język polski, który w tej szkole zawsze był językiem wykładowym, będzie nauczany, jako jeden z przedmiotów – informuje organ prasowy władz obwodowych Grodna gazeta „Grodzieńska Prawda”.

Wydanie, powołując się na władze oświatowe, zapowiada ponadto, że od następnego roku szkolnego uczniowie pierwszych klas polskojęzycznych w Szkole Polskiej w Grodnie będą uczyli się według nowych zasad, które zakładają wykładanie przedmiotów innych niż polskie język i literatura oraz historia Polski w językach państwowych, czyli w językach białoruskim, bądź rosyjskim.

Władze uspokajają, że reforma nauczania w Polskiej Szkole w Grodnie nie dotknie uczniów klas od 2 do 11. Nie oznacza to jednak, że proces depolonizacji placówki oświatowej, wybudowanej za środki polskich podatników dla potrzeb polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, w kolejnych latach nie rozpowszechni się na starsze roczniki szkolne, które przyszły do szkoły, aby w języku polskim uczyć się wszystkich przedmiotów.

Władze oświatowe Grodna i Białorusi od wielu lat inicjowały eliminowanie polskojęzycznego nauczania w zaledwie dwóch istniejących na Białorusi Polskich Szkołach w Grodnie i Wołkowysku. W realizacji tych zamiarów, ograniczających prawo przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej do nauczania dzieci w języku ojczystym, do tej pory skutecznie przeszkadzał władzom Związek Polaków na Białorusi m.in. w osobach prezes ZPB Andżeliki Borys oraz Andrzeja Poczobuta, którego syn jest uczniem Polskiej Szkoły w Grodnie.

Działacze ZPB we współpracy z rodzicami uczniów Polskich Szkół w Grodnie i Wołkowysku wielokrotnie kierowali do Ministerstwa Edukacji Białorusi oraz do innych organów państwowych petycje, w których protestowali przeciwko zamiarom rusyfikacji, bądź białorutenizacji tych placówek oświatowych.

Inicjatorami walki przedstawicieli polskiej mniejszości narodowej na Białorusi o zachowanie w Polskich Szkołach w Grodnie i Wołkowysku polskojęzycznego nauczania oraz ducha polskości byli najczęściej Andżelika Borys i Andrzej Poczobut, którzy obecnie znajdują się w więzieniu śledczym w Żodzinie pod zmyślonymi i absurdalnymi zarzutami „podżegania do nienawiści na tle narodowościowym” oraz „rehabilitacji nazizmu”.

Wszystko wskazuje na to, że białoruskie władze oświatowe uznały, iż pozbawiony liderów Związek Polaków na Białorusi, którego działacze są regularnie wzywani na przesłuchania w ramach sprawy karnej, prowadzonej przeciwko Andżelice Borys i Andrzejowi Poczobutowi, nie będą w stanie zorganizować skuteczny opór wobec procesu depolonizacji polskich placówek oświatowych, wybudowanych w Grodnie i Wołkowysku przez Polskę.

 Znadniemna.pl

Władze oświatowe Grodna wykorzystują uwięzienie prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta, a także przymusowe opuszczenie Białorusi przez wielu zagrożonych prześladowaniami aktywnych działaczy największej polskiej organizacji w kraju, aby ostatecznie wyeliminować język polski z państwowego systemu edukacji szkolnej. W

Parlament Europejski wezwał do nałożenia surowych sankcji na reżim w Mińsku za porwanie samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie i potępił represje wobec mniejszości polskiej na Białorusi. Europosłowie przyjęli rezolucję w tej sprawie.

Europosłowie potępili aresztowanie i skazanie przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, oraz Andrzeja Poczobuta. Napisali o presji o wywieranej przez reżim na polski system szkolnictwa na Białorusi oraz antypolskiej propagandzie w telewizji oraz ustanowieniu nowego święta państwowego 17 września, w rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę w 1939 roku.

„Akt barbarzyński”

Odnosząc się do uprowadzenia samolotu lecącego z Aten do Wilna i aresztowaniu w Mińsku Ramana Pratasiewicza europosłowie zaapelowali, by międzynarodowe śledztwo zbadało także możliwą rolę Rosji w atakach terrorystycznych dokonywanych przez białoruski reżim. Deputowani zagrozili sankcjami wobec każdego obywateli Rosji bezpośrednio lub pośrednio zaangażowanego w tę operację. Uprowadzenie samolotu deputowani nazwali aktem barbarzyńskim a traktowania Ramana Pratasiewicza nieludzkim.

Europosłowie zaapelowali o zaostrzenie sankcji wobec białoruskiego reżimu. Wezwali Komisję i unijne kraje do bezwzględnej odmowy udzielenia wsparcia finansowego reżimowi białoruskiemu, a tym samym do odmowy przyznania jakichkolwiek nowych linii kredytowych bankom białoruskim oraz do wstrzymania wszelkich inwestycji w projekty infrastrukturalne lub przedsięwzięcia gospodarcze na Białorusi. Deputowani uważają ponadto, że europejskie instytucje finansowe nie powinny kupować obligacji emitowanych przez rząd w Mińsku, a unijni przedsiębiorcy angażować się w nowe inwestycje na Białorusi.

Wezwali też do nałożenia sankcji gospodarczych, w szczególności na sektory ropy naftowej i produktów ropopochodnych, nawozów potasowych, stali i przetwórstwa drewna. Zaapelowali również o czasowe zawieszenie Białorusi w międzynarodowym systemie rozliczeń finansowych SWIFT.

W rezolucji europosłowie pokreślili także potrzebę pilnego podtrzymywania i rozszerzania kontaktów oraz współpracy z przedstawicielami białoruskich sił demokratycznych w Mińsku i na uchodźstwie, a w szczególności ze Swiatłaną Cichanouską oraz członkami Rady Koordynacyjnej.

Znadniemna.pl za polskieradio24.pl

 

Parlament Europejski wezwał do nałożenia surowych sankcji na reżim w Mińsku za porwanie samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie i potępił represje wobec mniejszości polskiej na Białorusi. Europosłowie przyjęli rezolucję w tej sprawie. Europosłowie potępili aresztowanie i skazanie przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys, oraz

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz potrafił przez kilku współwięźniów przekazać na wolność informację o tym, że zachorował na koronawirusa – poinformowało  na komunikatorze Telegram Białoruskie Zrzeszenie Dziennikarzy (BAŻ).

W przypadku naszego kolegi zakażenie się koronawirusem może oznaczać ciężki przebieg choroby, gdyż Andrzej Poczobut ma problemy zdrowotne, związane z pracą serca, a ludzie chorujący na serce zaliczani są do grupy szczególnego ryzyka, jeśli chodzi o przebieg choroby koronawirusowej.

W ostatnich dniach małżonka dziennikarza Oksana Poczobut na podstawie listów od męża informowała  media, że znacznie  pogorszyły się jego warunki utrzymania w więzieniu śledczym w miejscowości Żodzino. „Przeniesiono go do innej celi. Napisał, że jest pod „specjalną kontrolą”, czyli nękany jest ciągłymi kontrolami” – informowała Oksana Poczobut.

Pogorszenie się stosunku władz więziennych do Poczobuta może się wiązać m.in. z tym, że został uznany za „osobę skłonną do działań ekstremistycznych”, a także z tym, że odmówił opuszczenia więzienia w zamian za przerzucenie go do Polski, jak zrobiła to białoruska władza w przypadku innych działaczek polskich, utrzymywanych wcześniej w tym samym więzieniu w Żodzino: Ireny Biernackiej, Marii Tiszkowskiej oraz Anny Paniszewej.

Należy przypuszczać, że okropne i niebezpieczne dla zdrowia są także warunki utrzymania w więzieniu w Żodzino w przypadku prezes ZPB Andżeliki Borys. Na podstawie naszych źródeł, których nie możemy ujawnić, informowaliśmy już, że po przeniesieniu z Mińska do  Żodzina trafiła ona do przepełnionej celi, w której nie miała własnej pryczy, ani materaca. O stanie zdrowia Andżeliki Borys, niestety, nic nam nie wiadomo, gdyż adwokaci na Białorusi w obawie przed odebraniem im licencji, obawiają się podawać do wiadomości publicznej nawet szczegóły, dotyczące stanu zdrowia ich klientów.

 Zndniemna.pl na podstawie t.me/baj.by

Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi i znany dziennikarz potrafił przez kilku współwięźniów przekazać na wolność informację o tym, że zachorował na koronawirusa - poinformowało  na komunikatorze Telegram Białoruskie Zrzeszenie Dziennikarzy (BAŻ). W przypadku naszego kolegi zakażenie się koronawirusem może oznaczać ciężki przebieg

Zaprzyjaźniona ze Związkiem Polaków na Białorusi Fundacja Joachima Lelewela z siedzibą w Warszawie otrzymuje odpowiedzi na list do instytucji i organizacji praw człowieka i mniejszości narodowych, w którym apelowała o podjęcie działań w sprawie prześladowań Polaków na Białorusi. 

W odpowiedzi na apel Fundacji Joachima Lelewela Biuro Wysokiego Komisarza Praw Człowieka (OHCHR) pisze, że uważnie śledzi rozwój sytuacji w zakresie praw człowieka na Białorusi. I przypomina: „Zauważyliśmy pogorszenie się sytuacji praw człowieka w tym kraju i głośno się w tej kwestii wypowiadaliśmy. Wysoka Komisarz, jej Biuro oraz mechanizmy ONZ dotyczące praw człowieka złożyły szereg oświadczeń i wydały komunikaty prasowe, w których wyrażały swoje zaniepokojenie stanem praw człowieka na Białorusi. W szczególności, kwestie dotyczące praw mniejszości – w tym praw działaczy i organizacji mniejszości polskiej – zostały podniesione podczas rozmów z białoruskimi władzami”.

Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka Michelle Bachelet i jej współpracownicy zapewniają, że będą kontynuowali regularne monitorowanie sytuacji praw człowieka na Białorusi, zwracając szczególną uwagę na sytuację mniejszości narodowych i etnicznych.
„W międzyczasie będziemy wdzięczni za wszelkie dalsze informacje” – dodała  w odpowiedzi na list Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka.
Odpowiedź podobnej treści na list Fundacji Joachima Lelewela nadesłało także Biuro Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych:
„Potwierdzamy otrzymanie listu w sprawie sytuacji mniejszości polskiej na Białorusi. Informacje zostały przekazane Wysokiemu Komisarzowi. Wysoki Komisarz śledzi sytuację mniejszości polskiej na Białorusi w porozumieniu z odpowiednimi władzami polskimi i białoruskimi oraz partnerami międzynarodowymi i będzie to kontynuował zgodnie ze swoim mandatem” – czytamy w odpowiedzi Biura Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych.
 Znadniemna.pl za Fundacja Joachima Lelewela

Zaprzyjaźniona ze Związkiem Polaków na Białorusi Fundacja Joachima Lelewela z siedzibą w Warszawie otrzymuje odpowiedzi na list do instytucji i organizacji praw człowieka i mniejszości narodowych, w którym apelowała o podjęcie działań w sprawie prześladowań Polaków na Białorusi.  W odpowiedzi na apel Fundacji Joachima Lelewela Biuro

Żona Andrzeja Poczobuta, Oksana poinformowała na Facebooku, że otrzymała niepokojący list od męża. Wynika z niego, że po tym, jak Andrzej nie zgodził się na wyjazd do Polski w zamian za zwolnienie go z więzienia, natychmiast odczuł na sobie niezadowolenie służb więziennych w Żodzino.

Oksana Poczobut pisze, że Andrzej ucieszył się na wieść, że jego koleżanki ze Związku Polaków Irena Biernacka, Maria Tiszkowska oraz działaczka z Brześcia Anna Paniszewa, aresztowane podobnie jak on 25 marca, po dwóch miesiącach wyszły z więzienia i są już bezpieczne w Polsce.

Andrzej napisał żonie, że po tym, jak został zabrany do Komitetu Śledczego, skąd ku zaskoczeniu administracji więziennej wrócił z powrotem do więzienia (liczono, że przyjmie bilet w jedną stronę), od razu poczuł oznaki niezadowolenia. Natychmiast przeniesiono go do innej celi. Napisał, że jest pod “specjalną kontrolą”, czyli nękany jest ciągłymi kontrolami.

Oksana Poczobut poinformowała, że dostała odmowę widzenia z Andrzejem. Prokurator uznał, że jego spotkanie z żoną i córką jest niecelowe.

Andrzej Poczobut został oskarżony o “rozniecanie waśni na tle narodowościowym” oraz “rehabilitację nazizmu”. Grozi mu od 5 do 12 lat więzienia. W tej samej sytuacji jest prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/www.facebook.com/oksana.poczobut

Żona Andrzeja Poczobuta, Oksana poinformowała na Facebooku, że otrzymała niepokojący list od męża. Wynika z niego, że po tym, jak Andrzej nie zgodził się na wyjazd do Polski w zamian za zwolnienie go z więzienia, natychmiast odczuł na sobie niezadowolenie służb więziennych w Żodzino. Oksana Poczobut

Białoruscy śledczy odmówili Andrzejowi Poczobutowi spotkania z najbliższą rodziną – poinformowała na Facebooku żona więźnia politycznego Oksana Poczobut. O możliwość widzenia z ojcem wnioskowała również córka Jana.

“Śledczy ma prawo zezwolić na odwiedziny bliskich i członków rodziny u osoby zatrzymanej, ale wydaje się, że w tej chwili nie jest wskazane, aby udzielić Panu zgody na odwiedziny” – czytamy w odmowie na wniosek, podpisanej przez śledczego Dmitrija Honczarika. Dokument został opublikowany na Facebooku przez żonę więźnia politycznego Andrzeja Poczobuta Oksanę.

Wcześniej informowano, że liderzy Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut i Andżelika Borys, odmówili władzom pójścia na układ: wyjście na wolność w zamian za wyjazd z Białorusi, czyli bilet w jedną stronę. Dwa dni temu sekretarz prasowa Aleksandra Łukaszenki Natalia Ejsmont oświadczyła, że o uwolnienie Polaków apelował do Łukaszenki były prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew.

Andrzej Poczobut przebywa w więzieniu nr 8 w Żodzinie. Został aresztowany 25 marca pod zarzutem “rozniecania waśni na tle narodowościowym” i “rehabilitację nazimu”. Pod tym samym zarzutem więziona jest prezes ZPB Andżelika Borys.

Oboje są uznawani przez obrońców praw człowieka za więźniów politycznych.

 Znadniemna.pl za Kresy24.pl

Na zdjęciu: Oksana Poczobut, Jana Poczobut i Andrzej Poczobut, fot.: facebook.com

Białoruscy śledczy odmówili Andrzejowi Poczobutowi spotkania z najbliższą rodziną – poinformowała na Facebooku żona więźnia politycznego Oksana Poczobut. O możliwość widzenia z ojcem wnioskowała również córka Jana. “Śledczy ma prawo zezwolić na odwiedziny bliskich i członków rodziny u osoby zatrzymanej, ale wydaje się, że w tej

Doszło do włamania na skrzynkę e-mailową oraz na konta w mediach społecznościowych szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a zarazem Męża Zaufania Związku Polaków na Białorusi od 2005 roku Michała Dworczyka. Celem ataku hakerskiego stały się też konta w mediach społecznościowych oraz email żony polityka – Agnieszki Dworczyk.

O włamaniu poinformował we wtorek wieczorem portal internetowy Onet.pl, a sam Michał Dworczyk w nocy wydał oświadczenie: „W związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na moją skrzynkę email i skrzynkę mojej żony, a także na nasze konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe”.

„Zważywszy na to, że informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji, jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje” – zaznaczył dalej w oświadczeniu Michał Dworczyk, sugerując, że atak hakerski mógł zostać przeprowadzony ze wskazanych krajów.

Komentarz Znadniemna.pl:

Minister Michał Dworczyk całkiem zasadnie naszym zdaniem podejrzewa o włamanie na konta społecznościowe jego i jego małżonki oraz e-maile Państwa Dworczyków speców od cyberataków, będących na usługach despotycznych władców, rządzących za wschodnią granicą Polski.

W ramach kampanii prześladowań polskiej mniejszości narodowej, prowadzonej prze reżim Aleksandra Łukaszenki, w rękach białoruskich, a więc także ściśle z nimi współpracujących rosyjskich służb specjalnych znalazły się komputery i smartfony czołowych działaczy Związku Polaków na Białorusi, m.in. wciąż więzionych na Białorusi prezes ZPB Andżeliki Borys i członka Zarządu Głównego ZPB Andrzeja Poczobuta.

Zarówno Andżelika Borys, jak też Andrzej Poczobut znają Michała Dworczyka od 16 lat, czyli od 2005 roku, kiedy dzisiejszy szef KPRM, a wówczas szeregowy, choć niezwykle aktywny, działacz partii Prawo i Sprawiedliwość przyjeżdżał na Białoruś, aby osobiście się przekonać, co do bezprawnego traktowania przez reżim Łukaszenki największej na Białorusi organizacji polskiej mniejszości narodowej, jaką jest ZPB oraz nieść pomoc prześladowanym przez reżim Łukaszenki działaczom polskiej mniejszości. Podczas jednej z takich wizyt Michała Dworczyka do Grodna został on nawet pobity przez „nieznanych sprawców” pod blokiem, w którym mieszkała Andżelika Borys . Wtedy „nieznani sprawcy” prowadzili też kampanię oczerniającą Andżelikę Borys, wrzucając do skrzynek jej sąsiadów ulotki z fotomontażem, na których prezes ZPB przedstawiano, jako roznegliżowaną kobietę lekkich obyczajów.

Konkretnym działaniem młodego wówczas polityka PiS, skierowanym na wspieranie ZPB, który po zdelegalizowaniu organizacji przez reżim Łukaszenki musiał de facto prowadzić swoją działalność w podziemiu, stało się założenie przez Michała Dworczyka Fundacji Wolność i Demokracja, która w okresie najtrudniejszym dla ZPB pomogła zachować m.in. działalność medialną Związku Polaków na Białorusi i stała się wieloletnim partnerem i współwydawcą mediów ZPB, w tym portalu Znadniemna.pl.

O stopniu zaangażowania Michała Dworczyka w sprawy Polaków na Białorusi i wdzięczności, jaką on sobie zaskarbił wśród tej społeczności, świadczy fakt, że Rada Naczelna ZPB nadała mu w 2005 roku godność Męża Zaufania Związku Polaków na Białorusi (taką samą godność ZPB nadał Robertowi Tyszkiewiczowi oraz Agnieszce Romaszewskiej).

Andżelika Borys i Andrzej Poczobut byli w stałym kontakcie z Michałem Dworczykiem, jako z Mężem Zaufania ZPB nieprzerwanie w ciągu ostatnich ponad 15 lat niezależnie od tego, jakie funkcje pełnił on w Sejmie i Rządzie Rzeczypospolitej Polskiej.

Po aresztowaniu działaczy ZPB i zabraniu im komputerów oraz smartfonów służby białoruskie oraz współpracujący z nimi informatycy mogli przejąć kontrolę nad kontami Andżeliki i Andrzeja w mediach społecznościowych oraz przejąć zarządzanie ich skrzynkami e-mailowymi. Potwierdzeniem tego, że służby wykorzystują facebooka Andżeliki Borys do monitorowania jej kontaktów w tej sieci społecznościowej jest chociażby fakt, że jej konto facebokowe periodycznie się aktywizuje, a zaprzyjaźnione z nią na facebooku osoby widzą, że jest aktywna w sieci.

Jako redakcja Znadniemna.pl niejednokrotnie otrzymywaliśmy od użytkowników facebooka „alarmy”, że Andżelika Borys musiała być w sieci, „gdyż jej konto było aktywne”. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, kiedy na tej podstawie użytkownicy facebooka zaczynali podejrzewać, że pani prezes została zwolniona z aresztu, bądź, że do jej celi został doprowadzony Internet. Oczywiście obydwa podejrzenia były nieprawdziwe i musieliśmy je dementować, ostrzegając użytkowników, że aktywność kont społecznościowych Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta jest wynikiem korzystania z nich osób niepożądanych i przez właścicieli tych kont nieuprawnionych.

Czy na konta społecznościowe szefa KPRM Michała Dworczyka i na jego skrzynkę e-mailową włamały się służby białoruskie bądź rosyjskie, wykorzystując dostęp do skrzynek i kont społecznościowych Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta? Tego nie wiemy ze stuprocentową pewnością, ale jest to kolejny powód, aby ostrzec naszych Czytelników, utrzymujących z uwięzionymi Polakami na Białorusi w ostatnich latach kontakt za pomocą mediów społecznościowych bądź poczty elektronicznej, żeby zachowali czujność, gdyż kontrolę nad kontami społecznościowymi Andżeliki i Andrzeja oraz nad ich skrzynkami e-mailowymi mogą obecnie sprawować służby specjalne Białorusi, a być może także Rosji.

Znadniemna.pl,

na zdjęciu: Andżelika Borys i Michał Dworczyk podczas obchodów 30-lecia Związku  Polaków na Białorusi, które  odbyły się w Grodnie w 2018 roku

Doszło do włamania na skrzynkę e-mailową oraz na konta w mediach społecznościowych szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a zarazem Męża Zaufania Związku Polaków na Białorusi od 2005 roku Michała Dworczyka. Celem ataku hakerskiego stały się też konta w mediach społecznościowych oraz email żony polityka -

Skip to content