HomeStandard Blog Whole Post (Page 159)

W sobotę, 28 listopada, rozpoczął się pierwszy etap V. Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2020/21 „W drodze do Niepodległości”. Ze względu na konieczność ograniczenia kontaktów społecznych, test z zakresu historii Polski przeprowadzono w trybie on-line. Po raz kolejny w Olimpiadzie wzięli udział uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie („Batorówki”).

Na początku organizatorzy Olimpiady i uczniowie oraz nauczyciele z różnych stron świata spotkali się wirtualnie na platformie ZOOM. Życzenia powodzenia w rywalizacji oraz wiele słów uznania młodzieży interesującej się historią Polski przekazali m.in.: Jan Dziedziczak, pełnomocnik Rządu RP ds. Polonii i Polaków za Granicą,  Lilia  Luboniewicz, prezes Fundacji Wolność i Demokracja, Anna Radecka, dyrektor Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą, Maciej Dancewicz, wiceprezes Fundacji Wolność i Demokracja oraz dr hab. Andrzej Korytko, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego i Przewodniczący Komitetu Głównego Olimpiady Historii Polski.

Uczestników Olimpiady przywitał Jan Dziedziczak, pełnomocnik Rządu RP ds. Polonii i Polaków za Granicą

Do egzaminu przystąpiło 220 uczestników z kilkunastu krajów Europy, Azji i Ameryki Północnej (z Austrii, Belgii, Białorusi, Finlandii, Francji, Holandii, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Norwegii, Rosji, Ukrainy, Węgier, Wielkiej Brytanii, Chin, Stanów Zjednoczonych Ameryki i Kanady). Wśród nich było dziewięcioro reprezentantów grodzieńskiej „Batorówki”. Ze względu na ewentualne problemy techniczne z polaczeniem internetowym, organizatorzy zaplanowali drugi termin, który odbył się 1 grudnia wieczorem (test był inny niż w sobotę), z tej możliwości skorzystało m.in. dwóch naszych uczniów.

Ze względu na ograniczenia epidemiczne test z zakresu historii Polski odbył się w trybie on-line

Projekt skierowany jest do polskiej młodzieży uczącej się poza granicami Polski. Celem Olimpiady jest popularyzacja wiedzy o historii Polski, rozwijanie umacnianie świadomości historycznej młodzieży i wspieranie polskiej tożsamości za granicą. Olimpiada Historii Polski to inicjatywa Polskiego Towarzystwa Historycznego organizowana przez Fundację Wolność i Demokracja.

Nagrodą główną dla grupy laureatów Olimpiady Historii Polski są indeksy na polskie uniwersytety państwowe. Dodatkowo dla uczestników III etapu przewidziane są nagrody rzeczowe, w tym kilkudniowy pobyt w Polsce, jeżeli sytuacja zdrowotna pozwoli na wyjazd.

Dla Znadniemna.pl Paweł Kasprzyk, metodyk-konsultant, skierowany do „Batorówki ”przez ORPEG

W sobotę, 28 listopada, rozpoczął się pierwszy etap V. Olimpiady Historii Polski dla Polonii i Polaków za granicą 2020/21 „W drodze do Niepodległości”. Ze względu na konieczność ograniczenia kontaktów społecznych, test z zakresu historii Polski przeprowadzono w trybie on-line. Po raz kolejny w Olimpiadzie wzięli

Od dziś Białorusini uzyskali możliwość pracy w Polsce na podstawie wizy humanitarnej.

Były milicjant Uładzimir Żychar przybył do Warszawy na początku października w związku z groźbą zatrzymania. Wcześniej, pilnie wyjechał z Białorusi do Kijowa, gdzie otrzymał polską wizę humanitarną.

– Ogólnie było bardzo łatwo, bo Polska jest dość lojalna wobec Białorusinów. Z wizą nie było problemów. Szybko ją dostałem i rzeczywiście nic mnie to nie kosztowało.

Od 1 grudnia po zmianie ustawy o cudzoziemcach Białorusini z wizą humanitarną będą mogli uzyskać zezwolenie na pracę, a tym samym oficjalne zatrudnienie w Polsce.

– Wiza humanitarna to rodzaj wizy krajowej, którą można wydać na okres do jednego roku. Może ją uzyskać prawie każdy Białorusin, który czuje się prześladowany lub zagrożony na terytorium Białorusi – wyjaśnia prawniczka Wolha Dabrawolskaja.

Aby uzyskać wizę humanitarną, należy zgłosić się do polskiego konsulatu z ubezpieczeniem i oświadczeniem uzasadniającym zagrożenie. Ci, którzy muszą pilnie opuścić kraj (jak nasz bohater), mogą zwrócić się do polskiego konsulatu na Ukrainie lub Litwie.

Podczas protestów Białorusini wyszli na ulice swoich miast, ale wielu musiało potem zdecydować się na wyjazd do Polski. Od początku jesieni do Polski wyjechało ponad 10 000 Białorusinów.

Polska chętnie przyjmuje nowych uchodźców, ponieważ są oni dodatkowymi pracownikami. Szczególnie w kraju, gdzie brakuje lekarzy w czasie pandemii. Duże zainteresowanie też jest specjalistami z branży IT.

– Sytuacja na rynku pracy pokazuje, że Polska potrzebuje jak najwięcej pracowników ze Wschodu, w tym z Białorusi, którzy tym samym będą uczestniczyć we wzroście PKB, we wzroście polskiej gospodarki – mówi poseł Robert Tyszkiewicz, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu do spraw Białorusi.

Ponadto Ministerstwo Pracy przygotowuje też inne poprawki. Dzięki nim lekarze, weterani wojenni i każdy, kto posiada wizę humanitarną, będzie mógł dostać pracę bez zezwolenia. Zmiany te nie zostały jeszcze oficjalnie ogłoszone.

– Brak możliwości zatrudnienia izoluje takie osoby i zmusza je do zamieszkania w różnych ośrodkach. Nie dążymy do tego. Chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi zintegrować – mówi poseł Tyszkiewicz.

Pierwszy zawód Uładzimira to operator maszyn ze sterowaniem programowym. Kiedyś mężczyzna pracował w przedsiębiorstwie budowy maszyn.

– Tu jest ciekawie. Jest dużo firm, nowy sprzęt i wysokie płace – mówi o swoich wrażeniach na nowym miejscu.

Ale dodaje, że chciałby wrócić na Białoruś.

– Zdecydowanie tęsknię za bliskimi, którzy tam zostali, a już samo obserwowanie, co się tam dzieje, jest bardzo przerażające. W końcu nic nie możesz zrobić, gdy tu jesteś. Cóż, możesz coś zrobić, ale zdecydowanie chcesz tam być, ze wszystkimi – dodaje

Uładzimir zwolnił się na początku czerwca, później był wolontariuszem w zespole Swiatłany Cichanouskiej. Teraz w Polsce mężczyzna bierze udział w inicjatywie ByPol pomagającej milicjantom, którzy zwolnili się ze służby.

Znadniemna.pl za belsat.eu/Diana Ratkiewicz, cez

Od dziś Białorusini uzyskali możliwość pracy w Polsce na podstawie wizy humanitarnej. https://youtu.be/_PH3TKu0JA4 Były milicjant Uładzimir Żychar przybył do Warszawy na początku października w związku z groźbą zatrzymania. Wcześniej, pilnie wyjechał z Białorusi do Kijowa, gdzie otrzymał polską wizę humanitarną. – Ogólnie było bardzo łatwo, bo Polska jest

Około czterdziestu miłośników literatury kresowej przybyło w dniu 27 listopada do siedziby Związku Polaków na Białorusi w Mińsku na prezentację książki znanego polskiego pisarza Zbigniewa Żakiewicza pt. „Tryptyk wileński”.

Tatiana Kleszczonok

Prezentowane dzieło literackie, na które złożyły się trzy powieści, nawiązujące tematyką do lat dzieciństwa i młodości autora spędzonych na Wileńszczyźnie, uznawane są za najważniejsze osiągnięcie w twórczej karierze pisarza. „Tryptyk wileński” po raz pierwszy został wydany w języku białoruskim, a autorem tłumaczenia jest działaczka Związku Polaków na Białorusi ze Smorgoni Tatiana Kleszczonok, będąca znawczynią historii dawnego powiatu oszmiańskiego przełomu XVIII-XIX stuleci, w tym – życia i twórczości Michała Kleofasa Ogińskiego, a także miłośniczką twórczości Zbigniewa Żakiewicza.

Tatiana Kleszczonok, jako tłumacz prezentowanej książki, przybliżyła zgromadzonym na prezentacji miłośnikom literatury biografię i twórczość Zbigniewa Żakiewicza, opowiedziała o jego związkach rodzinnych z Wileńszczyzną i Białorusią (wczesne dzieciństwo pisarz spędził w Mołodecznie – red.), podzieliła się sekretami warsztatu tłumaczki z języka polskiego na białoruski. Podczas prezentacji jej uczestnicy mieli okazję wysłuchać obszerne fragmenty prezentowanego dzieła. W trakcie ich omówienia wyjaśniło się, że obecna na prezentacji nauczycielka Polskiej Szkoły Społecznej im. Edwarda Woyniłłowicza przy ZPB w Mińsku Bernarda Iwanowa, pochodzi ze stron, w których toczy się akcja opisanych przez Żakiewicza w „Trypryku wileńskim” wydarzeń. – Ta pani była niezwykle wzruszona opisaną w książce historią , która się odbywała w jej rodzinnej miejscowości – opowiada Tatiana Kleszczonok, twierdząc, że nawet dla przeżyć tej jednej osoby, wywołanych prozą Żakiewicza, warto było tłumaczyć jego książkę i popularyzować twórczość pisarza na Białorusi.

Tatiana Kleszczonok przyznaje, że imię Zbigniewa Żakiewicza jest odkrywane na Białorusi w niezwykle trudnych dla kraju i białoruskiego społeczeństwa czasach. – Ale „Tryptyk wileński” jest książką, dobrą akurat na trudne czasy, co potwierdził syn pisarza Maciej Żakiewicz, komentując wiadomość o wydaniu dzieła jego ojca na Białorusi i jego prezentacji w ramach tegorocznego Festiwalu Książki Inteligentnej „Przedmowa” w Mińsku – opowiada tłumaczka.

Według Tatiany Kleszczonok zgromadzona na prezentacji publiczność niezwykle blisko przyjęła do serca cytowane podczas spotkania fragmenty książki, opisujące sceny wywózek na Syberię, a także sceny repatriacji polskiej ludności z ziemi smorgońskiej i oszmiańskiej do Polski.

Zgromadzeni żywo reagowali na sceny z życia rodzinnego pisarza, a także na opisy przyrody w okolicach Krewa. – Duże zainteresowanie wśród publiczności wywołała wiadomość o tym, że w dorobku twórczym Zbigniewa Żakiewicza oprócz „Tryptyku wileńskiego” jest jeszcze jeden utwór, nawiązujący do stron rodzinnych pisarza i jego przodków. To dzieło nosi wymowną nazwę „Gorycz i sól morza. Gdańskie Smorgonie” – opowiada Tatiana Kleszczonok, wyrażając przekonanie, że przetłumaczenie wspomnianej książki na język białoruski i jej wydanie w znacznym stopniu wzbogaciłoby skarbiec polskiej literatury kresowej. – Przecież prawdziwych autentycznych opisów ciężkiego losu kresowych Polaków w czasach ostatniej wojny światowej wciąż jest zbyt mało – dodaje tłumaczka.

Tematy, podniesione przez Zbigniewa Żakiewicza w „Tryptyku wileńskim” są tak liczne i różnorodne, że omówienie ich nie mogło się odbyć w trakcie jednego spotkania. Tatiana Kleszczonok jest przekonana, że warto organizować kolejne, być może bardziej liczne, spotkania z twórczością wybitnego pisarza, pochodzącego z naszych ziem. – Mam nadzieję, że wkrótce, po poprawieniu się sytuacji epidemicznej stanie się to możliwe nie tylko w Mińsku, ale też w innych miastach – dzieli się planami popularyzowania literackiego dziedzictwa Zbigniewa Żakiewicza na Białorusi tłumaczka najważniejszego dzieła pisarza na język białoruski.

Znadniemna.pl na podstawie relacji Tatiany Kleszczonok

Około czterdziestu miłośników literatury kresowej przybyło w dniu 27 listopada do siedziby Związku Polaków na Białorusi w Mińsku na prezentację książki znanego polskiego pisarza Zbigniewa Żakiewicza pt. „Tryptyk wileński”. [caption id="attachment_50116" align="alignnone" width="480"] Tatiana Kleszczonok[/caption] Prezentowane dzieło literackie, na które złożyły się trzy powieści, nawiązujące tematyką do

18,4 tysięcy złotych – taką kwotę uzbierały w tym roku w ramach dorocznej akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” rozgłośnia Polskie Radio Białystok i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”!

Pieniądze wpłynęły po licytacji na antenie Polskiego Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy, zrzeszonych w działającym przy Związku Polaków na Białorusi Towarzystwie Plastyków Polskich. Tegoroczna kwota znacznie, o ponad 6 tysięcy złotych, przekroczyła ubiegłoroczny wynik akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi”, który był również rekordowy.

W ramach akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” dziennikarze Polskiego Radia Białystok codziennie w ciągu pięciu dni roboczych ubiegłego tygodnia licytowali różne prace plastyczne w programie „Najbliżej Ciebie” i w „Popołudniu z Polskim Radiem Białystok” (14:10-15:00).  Słuchacze chętnie nabywali grafiki, akwarele i obrazy olejne autorstwa polskich malarzy z Białorusi. 

W tym roku, oprócz rekordowej ogólnej kwoty, uzyskanej od licytacji obrazów, ustanowiono rekordowy wynik licytacji jednego obrazu. W ostatnim dniu akcji za 3500 złotych zlicytowany został,  startujący z ceny wywoławczej 400 złotych, obraz pt. „Ulice starego Grodna” autorstwa członka Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Michała Łatyszewa.

Obraz pt. „Ulice starego Grodna” autorstwa Michała Łatyszewa sprzedano za rekordową kwotę 3500 złotych

Pieniądze z licytacji obrazów zostaną przeznaczone na prezenty dla dzieci, które uczą się języka polskiego w ośrodkach nauczania języka polskiego przy Związku Polaków na Białorusi.

Ogółem ZPB prowadzi na terenie całej Białorusi około 100 ośrodków nauczania języka polskiego, do których uczęszcza około 8 tysięcy dzieci oraz młodych ludzi w wieku szkolnym. Tegoroczna, uzyskana z licytacji obrazów, rekordowa kwota pieniężna nie pokryje, niestety, potrzeb ZPB, aby obdarować prezentem gwiazdkowym każdego ucznia. Dlatego Związek Polaków na Białorusi podejmuje starania, aby uzyskać pomoc świąteczną dla dzieci także z innych źródeł. Polskie Radio Białystok z kolei prosi swoich słuchaczy o wpłacanie darowizn na rzecz akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” na specjalne konto nr 34 2490 0005 0000 4600 6753 8392.

 Znadniemna.pl na podstawie radio.bialystok.pl

18,4 tysięcy złotych – taką kwotę uzbierały w tym roku w ramach dorocznej akcji „Podaruj gwiazdkę polskim dzieciom na Białorusi” rozgłośnia Polskie Radio Białystok i Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”! Pieniądze wpłynęły po licytacji na antenie Polskiego Radia Białystok obrazów autorstwa malarzy, zrzeszonych w działającym przy

Działające przy ZPB ośrodki nauczania języka polskiego w wigilię świętego Andrzeja zorganizowały zajęcia przybliżające młodemu pokoleniu Polaków na Białorusi jedną z najdawniejszych i najpopularniejszych polskich tradycji, wiążących się z postacią świętego Andrzeja Apostoła, będących okazją do zorganizowania ostatniej zabawy przed nadejściem Adwentu.

O tradycji zabaw andrzejkowych, wróżbach andrzejkowych dowiedzieli się m.in. uczniowie Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie „Batorówki”, a także wychowankowie Szkół Społecznych, działających przy oddziałach ZPB w Lidzie, Wołkowysku, Brześciu, Dzierżyńsku i innych miastach.

Andrzejki w Polskiej Szkoły Społecznej im. Króla Stefana Batorego przy ZPB w Grodnie „Batorówki”

Andrzejki w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Lidzie

Andrzejki w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Wołkowysku

Andrzejki w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Brześciu

Andrzejki on-line w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Dzierzyńsku

Uczniowie „Batorówki” ponadto uczyli się robienia dekoracji świątecznych, którymi będą mogli upiększyć swoje mieszkania w zbliżające się święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Zajęcia plastyczne z młodzieżą szkolną, odsłaniające tajemnice warsztatu robienia dekoracji świątecznych, poprowadziła działaczka Towarzystwa Plastyków Polskich przy ZPB Alicja Matuk. Zapraszamy do obejrzenia reportażu z zajęć plastycznych w „Batorówce”:

 

Znadniemna.pl

Działające przy ZPB ośrodki nauczania języka polskiego w wigilię świętego Andrzeja zorganizowały zajęcia przybliżające młodemu pokoleniu Polaków na Białorusi jedną z najdawniejszych i najpopularniejszych polskich tradycji, wiążących się z postacią świętego Andrzeja Apostoła, będących okazją do zorganizowania ostatniej zabawy przed nadejściem Adwentu. O tradycji zabaw andrzejkowych,

Dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa wszczęła miejscowa milicja. W ramach dochodzenia milicjanci zjawili się w mieszkaniu działaczki Oddziału ZPB w Lidzie Weroniki Piuty, aby dokonać oględzin jej mieszkania.

Działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika Piuta

Po oględzinach milicjanci skonfiskowali polskiej działaczce komputer oraz telefon komórkowy.

Jak wynika z postanowienia „o przeprowadzeniu oględzin” milicja Lidy wszczęła dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa.

Czyn karalny miał popełnić na czacie internetowym pt. „Lida kobiecy czat” w komunikatorze internetowym „Telegram” . Internauta w wątku, poświęconym sędziemu Sądu Rejonowego Lidy Maksimowi Fiłatowowi napisał: „To, co wyprawia Fiłatow, nie mieści się w żadnych granicach. To jest bandyta, nie mogę o nim inaczej powiedzieć”.

W zacytowanym wpisie milicjanci dopatrzyli się znamion znieważenia sędziego Fiłatowa, którego według nich miała dopuścić się działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika Piuta.

Według lidzkiej milicji to właśnie Polka pisuje do kobiecego czatu Lidy kompromitujące sędziego treści.

Sama Weronika Piuta zaprzecza temu, że kiedykolwiek rejestrowała się w śledzonym przez milicję czacie. Protestuje także przeciwko insynuacjom, iż jakoby pozostawiła w czacie cytowany wpis, dotyczący lidzkiego sędziego.

Milicjanci są jednak przekonani, że wytropili autorkę wpisu rzekomo znieważającego sędziego Fiłatowa i skonfiskowali komputer oraz telefon Weroniki Piuty, aby sprawdzić na obecność śladów, które mają potwierdzić, że wpis na kobiecym czacie Lidy wysłany został ze sprzętu, należącego do polskiej działaczki.

Prześladowanie obywateli Białorusi za wyrażanie  w Internecie negatywnych opinii o przedstawicielach władzy może się wiązać z poleceniem białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki, który 20 października kazał wiernym sobie kierownikom resortów siłowych, aby „w spokojnym trybie” znaleźli każdego, kto protestuje przeciwko jego rządom.

Weronika Piuta, podobnie jak jej mąż Aleksander Zaletow, już była karana za udział w protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki. Przy czym męża polskiej działaczki, który został zatrzymany przez milicję podczas łapanki obok lidzkiego kościoła farnego, na wysoką karę grzywny skazał mianowicie, znieważony rzekomo przez internautę, sędzia Maksim Fiłatow.

Sędzia Sądu Rejonowego Lidy Maksim Fiłatow jest postacią znaną i niezwykle kontrowersyjną w swoim mieście. Białoruscy obrońcy praw człowieka podejmują starania, aby został wciągnięty na listę przedstawicieli reżimu Łukaszenki, objętych sankcjami Unii Europejskiej.

Międzynarodowe Centrum Inicjatyw Obywatelskich „Nasz Dom”, monitorujące sytuację w dziedzinie praw człowieka i wymiaru sprawiedliwości na Białorusi, zarzuca sędziemu Fiłatowowi ogłoszenie co najmniej pięciu bezprawnych orzeczeń, skazujących na kary aresztu administracyjnego oponentów reżimu Łukaszenki. Wśród skazywanych przez sędziego Fiłatowa na kary aresztu są m.in. lidzcy felczerzy, którzy podawali do opinii publicznej prawdziwą, a nie tuszowaną przez władze, informację o sytuacji w Lidzie, związanej z zachorowaniami na Covid-19.

 Znadniemna.pl

Dochodzenie sprawdzające w związku z domniemanym znieważeniem sędziego Sądu Rejonowego Lidy  Maksima Fiłatowa wszczęła miejscowa milicja. W ramach dochodzenia milicjanci zjawili się w mieszkaniu działaczki Oddziału ZPB w Lidzie Weroniki Piuty, aby dokonać oględzin jej mieszkania. [caption id="attachment_49395" align="alignnone" width="500"] Działaczka Oddziału ZPB w Lidzie Weronika

Od 1 grudnia Białorusini przyjeżdżający na wizę humanitarną, a także specjaliści IT i lekarze nie będą już musieli starać się o zezwolenie na pracę w Polsce.

Już za tydzień wejdą w życie przepisy, które specjalistom i fachowcom z Białorusi bardzo ułatwią zawodowy start w Polsce. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, 1 grudnia ma zostać opublikowana (i zacząć obowiązywać) nowelizacja rozporządzenia ministra rozwoju, pracy i technologii, która zwalnia z obowiązku uzyskania zezwolenia na pracę Białorusinów przebywających w Polsce na podstawie tzw. wiz humanitarnych, lekarzy i pielęgniarki, a także białoruskich specjalistów IT przyjeżdżających do Polski w ramach programu Poland Business Harbour. Rozporządzenie uzupełni wchodzącą w życie z początkiem grudnia znowelizowaną ustawę o cudzoziemcach, która zniosła zakaz pracy dla cudzoziemców z tzw. wizami humanitarnymi.

Czekając na lekarzy

W ostatnim czasie z wiz humanitarnych korzystali chętnie Białorusini: jak wynika z danych Ministerstwa Rozwoju, do końca października br. wydano im ok. 1,9 tys. takich wiz, które jednak nie dawały prawa do pracy w Polsce. Od 1 grudnia ten zakaz zostanie zniesiony. Jak ocenia Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, nowe przepisy znacznie przyspieszą start zawodowy imigrantów z Białorusi.

Mogą więc być czynnikiem, który przeważy ich decyzję o przyjeździe do naszego kraju.

– Niedawno zgłosili się do nas właściciele fabryki elektrotechnicznej z Białorusi, którzy chcą przenieść do Polski biznes wraz z kilkuset pracownikami – głównie inżynierami i technikami. Teraz będzie łatwiej to przeprowadzić – twierdzi szef Personnel Service, który czeka też na zielone światło w zatrudnianiu medyków ze Wschodu.

Znowelizowane rozporządzenie ministerstwa przewiduje zwolnienie z konieczności uzyskania zezwolenia na pracę także lekarzy i pielęgniarek, ale w przypadku medyków jeszcze większą barierą jest długotrwała procedura nostryfikacji dyplomów. Ułatwienia w zatrudnianiu lekarzy spoza Unii, w tym zwłaszcza z Białorusi i Ukrainy, ma wprowadzić także w grudniu tzw. ustawa covidowa, która pozwoli podjąć im pracę za zgodą ministra zdrowia bez pełnej nostryfikacji dyplomów. Liczy na nią wielu szefów szpitali, w tym Marcin Kulicki, prezes Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach, który niedawno mówił w RDC, że 30 lekarzy w tym 10 anestezjologów – głównie z Białorusi i Ukrainy – czeka na możliwość podjęcia pracy w jego placówce.

– Z naszych szacunków wynika, że w tej chwili potencjalnie zainteresowanych pracą w Polsce jest ok. 1,5–2 tys. lekarzy oraz nawet 2–3 tys. pielęgniarek i sanitariuszy z Ukrainy i Białorusi – twierdzi Krzysztof Inglot.

Potencjał w IT

Tomas Bogdevic, dyrektor generalny agencji zatrudnienia Gremi Personal, twierdzi, że od początku masowych protestów na Białorusi widać tam wyraźny wzrost zainteresowania zatrudnieniem w Polsce. – W ostatnim miesiącu liczba zgłoszeń wzrosła około dziesięciokrotnie. W tej chwili 20 proc. zgłaszających się posiada wizy humanitarne i liczba ta stale rośnie – dodaje Bogdevic. Jak przypomina Andrzej Korkus, prezes EWL Group, Białorusini przyjeżdżający do pracy w Polsce w większości dobrze mówią w naszym języku, a wielu z nich ma też Kartę Polaka. – Najczęściej rekrutujemy ich do branży usługowej, spożywczej i logistycznej, ale jest także potencjał w takich branżach jak produkcja przemysłowa oraz IT – zaznacza Korkus.

Ten potencjał będzie łatwiej wykorzystać dzięki nowym przepisom. Powinny one być zachętą dla białoruskich specjalistów IT i przedsiębiorców, którzy od września mogą przyjeżdżać do Polski w ramach programu Poland Business Harbour. Do końca października ok. 1,3 tys. takich osób dostało polskie wizy, co jednak nie zwalniało ich z ubiegania się o zezwolenie na pracę. Małgorzata Wiśniewska, szefowa spółki informatycznej IT Avenga Poland, podkreśla, że trwające średnio ponad 12 miesięcy formalności są jedną z największych barier przy zatrudnianiu specjalistów z zagranicy. Teraz ta bariera zniknie dla białoruskich informatyków, którzy coraz częściej przesyłają zgłoszenia do pracy w Polsce. Avenga Poland od kilku miesięcy rozmawia też z globalną firmą rozważającą przeniesienie działalności z Białorusi do Polski przy stworzeniu dla części Białorusinów możliwości zdalnej współpracy.

Znadniemna.pl za „Rzeczpospolita”

Od 1 grudnia Białorusini przyjeżdżający na wizę humanitarną, a także specjaliści IT i lekarze nie będą już musieli starać się o zezwolenie na pracę w Polsce. Już za tydzień wejdą w życie przepisy, które specjalistom i fachowcom z Białorusi bardzo ułatwią zawodowy start w Polsce. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", 1

Śmierć Adama Mickiewicza, której 165. rocznica przypada 26 listopada, nadal otacza tajemnica. Wielu badaczy nie wierzy, że poeta zmarł na cholerę. Na jego śmierci mogło zależeć Rosjanom oraz przeciwnikom politycznym z kręgów polskiej emigracji, a okoliczności zgonu mogą wskazywać na otrucie.

Od dekad mickiewiczolodzy zastanawiają się, czy poeta zmarł na cholerę, czy też został otruty, a jeżeli tak, to przez kogo? Tadeusz Boy-Żeleński wskazywał, że motyw miało niechętne Mickiewiczowi stronnictwo emigracyjne skupione wokół gen. Władysława Zamoyskiego, któremu nie podobał się lansowany przez poetę pomysł stworzenia żydowskiego legionu. Zygmunt Wasilewski uważał, że za otruciem stali, z tego samego powodu, żydowscy bankierzy. Juliusz Harbut twierdził natomiast, że truciznę podali poecie Rosjanie. Wszyscy oni teoretycznie mieli motyw, aby Mickiewicza usunąć.

Pobyt w Turcji

Jesienią 1855 r. poeta przebywał w tureckim Stambule, gdzie organizował oddział, który miał walczyć po stronie Turcji przeciwko Rosji w wojnie, nazwanej później krymską (1853–56). Wydawało się, że jest ona spełnieniem marzeń Polaków o europejskim konflikcie, który mógłby przynieść im niepodległość – Anglia i Francja stanęły u boku Turcji przeciw najważniejszemu zaborcy – carskiej Rosji. Największe nadzieje wojna wzbudziła w konserwatywnym obozie emigracji polskiej, skupionym wokół sędziwego księcia Adama Czartoryskiego. To on wysłał Mickiewicza do Stambułu, by organizował polski legion. Sekretarz poety Armand Lévy zanotował: „Przyszła Mickiewiczowi myśl otrząsnąć z siebie troski i zajęcia osobiste… Miał nadzieję zanurzyć się cały w życiu czynnym”. Poeta uznał, że nadeszła „uroczysta chwila, gdy Polskę należy nam wydzierać, a nie żebrać o nią”.

We wrześniu 1855 r. Mickiewicz i syn księcia Adama, Władysław Czartoryski, dopłynęli do Stambułu, gdzie mieli nawiązać współpracę z organizującym już wojsko Sadykiem Paszą, czyli Michałem Czajkowskim, powstańcem listopadowym, podróżnikiem, konwertytą na islam. Misją Mickiewicza było uporządkowanie sytuacji i pogodzenie różnych koncepcji powstających w Turcji polskich formacji. Generał Zamoyski i stronnictwo Czartoryskich zamierzali werbować wyłącznie Polaków katolików, Sadyk Pasza skłaniał się ku tworzeniu pod dowództwem tureckim oddziałów bułgarskich, serbskich i rumuńskich. Mickiewicz miał swoim autorytetem zapanować nad chaosem i poskromić nieco ambicje Sadyka Paszy. Poeta jednak zdecydowanie opowiedział się za koncepcją legionu wielonarodowego, a nawet poszedł dalej – chciał tworzyć wojsko żydowskie.

Ostatnie tygodnie życia upłynęły Mickiewiczowi głównie na zabiegach o utworzenie pułku żydowskiego w ramach formacji Sadyka. Mickiewicz zakładał, że formowanie wielonarodowej armii najłatwiej zacząć właśnie od werbowania Żydów, którzy ją także sfinansują, co uniezależni oddziały od wsparcia państw zachodnich. Idea stworzenia żydowskiego wojska wynikała też z sympatii Mickiewicza do „starszych w wierze”. Lévy zanotował, że poeta podkreślał wspólnotę losu Polaków i Żydów – wygnanie z ojczyzny. „Tak jak unia Polski z Litwą acz różne były ich rasy i religie, dała wielkość polityczną i militarną naszej Rzeczpospolitej, tak wierzę, że unia Polski z Izraelem powiększyłaby naszą siłę duchową i materialną” – zapisał Lévy słowa Mickiewicza. Sekretarzowi poety udało się nawet ściągnąć do Turcji Alphonse’a Rotszylda, który przybył już po śmierci wieszcza – z pomysłu ostatecznie nic nie wyszło.

Żołnierski tryb życia

Mickiewicz po przyjeździe do Turcji przebywał przez kilka miesięcy w obozie wojskowym Sadyka Paszy. Prowadził tam tryb życia prawdziwie żołnierski: sypiał pod namiotem, jeździł konno na polowanie, jadł proste, niezdrowe i niestrawne potrawy. 57-letni poeta już w obozie zaczął chorować, ale poczuł się zdrowszy i powrócił do Stambułu. Jarosław Marek Rymkiewicz w swoich książkach o Mickiewiczu pokusił się o zrekonstruowanie ostatniego dnia życia poety. W poniedziałek 26 listopada 1855 r. Mickiewicz obudził się w nocy, kazał sobie podać herbatę i usnął. Kiedy około godz. 10 przyszedł do niego płk Emil Bednarczyk, zobaczył świeżo startą podłogę, znak, że rano poeta „womitował”. Inni odwiedzający nie zauważyli umytej podłogi, może dlatego, że została zadeptana przez gości. Około południa poeta poczuł się źle. Bednarczyk zobaczył go stojącego w drzwiach w samej koszuli, obiema rękami trzymającego się futryny drzwi. Chory nie chciał wrócić do łóżka.

„Około godziny w pół do dwunastej uczuł mdłości i lekką diarię, w skutek czego położył się do łóżka. Symptomata tych cierpień były jednak tak słabe, że nikogo z obecnych nie trwożyły. Około godziny 3 [po południu] poczuł się lepiej i zapragnął spoczynku. Kuczyński, Lévy wyszli, a pozostał tylko Henryk Służalski. Zanim upłynęła godzina, gdy boleści gwałtowniej wystąpiły i Służalski wezwał lekarza wojskowego Gębińskiego. Ten przepisał laudanum i kazał natychmiast ogrzewać ciało, ale na zapytanie Służalskiego odpowiedział, że chory jest w stanie bardzo niebezpiecznym. Wobec tego wezwał Służalski dwóch innych jeszcze lekarzy, mianowicie Szostakowskiego i Bednarskiego, którzy natychmiast złożyli consilium. Z zafrasowanych ich twarzy wyczytać musiał Mickiewicz niepomyślne dla siebie wieści, gdyż zapytał Służalskiego: »Powiedz mi prawdę, co oni mówią o mnie?« Służalski ze łzami w oczach odparł: »Mówią, że możesz umrzeć«” – wspominał Bednarczyk. Mickiewicz poprosił wtedy o sprowadzenie księdza Ławrynowicza, kazał też sobie podać pióro, ale nie miał już siły pisać.

Ostatnie słowa

Stan chorego gwałtownie się pogarszał, pojawiły się konwulsje. Około 19 przyszedł ksiądz, ale konający tracił już świadomość. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do Bednarczyka, brzmiały: „Powiedz tylko dzieciom, niech się kochają. Zawsze”. Świadectwo zgonu wystawione przez miejscowego lekarza Jana Gembickiego jako przyczynę śmierci podaje wylew krwi do mózgu. Zawsze uważano to za wybieg – gdyby lekarz napisał, że poetę zabiła cholera, niemożliwe byłoby wywiezienie zwłok do Francji. Informacje, że Mickiewicza zabiła cholera, rozpowszechniał Henryk Służalski, potem syn poety – Władysław, który w ten sposób chciał odciąć się od pogłosek o otruciu ojca.

Ale jesienią 1855 roku w Konstantynopolu nie było cholery. Pojawiała się tam ona w XIX wieku często, ale w lecie i wśród biedoty. W dodatku objawy cholery, zdaniem lekarzy, mogą być podobne do objawów zatrucia arszenikiem. O otruciu poety szeptano od pierwszych dni po jego śmierci. Na pożegnalnej mszy w paryskim kościele św. Magdaleny doszło do skandalu: jeden z towarzyszy Mickiewicza w Konstantynopolu kpt. Franciszek Jaźwiński pobił laską na schodach kościoła znanego z niechęci do Mickiewicza gen. Władysława Zamoyskiego z Hotelu Lambert. Oskarżenia o trucicielstwo nie wypowiedziano, ale wisiało ono w powietrzu.

Obawiał się o swoje życie

Wiadomo, że Mickiewicz przed śmiercią obawiał się o swoje życie, czemu dawał wyraz w listach do przyjaciół. Cyprian Norwid, po mszy pożegnalnej, napisał wiersz „Coś ty Atenom zrobił Sokratesie?”, w którym prof. Alina Witkowska z IBL odnajduje sugestię, że Mickiewicz zginął od trucizny, tak jak Sokrates. Ale dyskusję na temat niejasnych okoliczności śmierci Mickiewicza podjęto dopiero w 1932 roku z inicjatywy Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który jako pierwszy wyraził swoje wątpliwości – nie tylko jako badacz literatury, ale także lekarz. Nie można też wykluczyć, że rację miała Wisława Knapowska, która w trzy lata po artykule Boya postawiła tezę, że Mickiewicza zabiło wycieńczenie organizmu spowodowane wyczerpującym trybem życia w Turcji. Ludwika Śniadecka wypominała poecie w listach, że nie dba o siebie – próbuje jeździć konno jak młodzik, sypia byle gdzie i jada byle co.

Nie tylko niejasna przyczyna śmierci wywoływała kontrowersje, niemal od razu powodem kłótni było miejsce spoczynku ciała poety. Brano pod uwagę katolicki kościół w Stambule, generał Zamoyski chciał, aby ciało poety zostało pochowane w tworzonej właśnie „osadzie polskiej nad Bosforem, która odtąd z dwóch tytułów wsią Adama zwać się będzie”, czyli późniejszym Adampolu. Nad grobem zaś usypany miał zostać kopiec wzorowany na kościuszkowskim w Krakowie, który wieńczyłaby kolosalna „statua żelazna poety, (…) jak zwykle widzieliśmy, w jego ciemnej kapocie, z twarzą natchnioną, a przecież nieporównywalnej prostoty, z jedną ręką na sercu, drugą wskazującą stronę, gdzie Polska”. Czartoryski odrzucił jednak te plany, przychylając się do próśb sprowadzenia ciała poety do Francji i pochowania go na Montmorency, gdzie czekać miał „aż się otworzą dla niego bramy Wawelu”. Było to zgodne z życzeniem Mickiewicza, aby jego zwłoki spoczęły w Montmorency, obok żony. Poeta zastrzegł też, że nie życzy sobie żadnych mów nad trumną, ani kościelnych, ani świeckich.

Ciało zabalsamowano w Stambule

Jeszcze w Stambule zwłoki Mickiewicza zostały zabalsamowane – jamę brzuszną wypełniono węglem, Lévy dopilnował, żeby serce pozostawiono w środku. Wykonano wówczas także maskę pośmiertną poety – do trumny ubrano go w ulubione futerko i konfederatkę. Zwłoki umieszczono w trzech trumnach – najpierw w cynkowej, a tę w dwu drewnianych. 30 grudnia 1855 r. ciało wyruszyło z Konstantynopola na pokładzie francuskiego parowca Eufrat. „Dzień był grudniowy, posępny, mglisty – mgła niekiedy zmieniła się w drobniuchny deszczyk, który mżył i moczył. Ulice zalewało błoto. W ścisku nie można się było parasolami osłaniać. Depcąc błoto i moknąc, posuwaliśmy się powoli za wozem (…) Ludzie szli w milczeniu, w skupieniu ducha, znamionującym udział w przejmujących nas żalu i smutku. Niespodziankę sprawili nam Bułgarzy. Uczcili oni w nieboszczyku geniusz poezji słowiańskiej. Nie sami jednak oni, spośród ludności Konstantynopol zamieszkującej, na eksportację się stawili. Nie było jeno Turków; ci nieobecnością świecili; okrom nich atoli, wszystkie zresztą narodowości miały swoich w orszaku pogrzebowym przedstawicieli. Widziałem: Serbów, Dalmatów, Czarnogórców, Albańczyków, Greków, Włochów, Bułgarzy zeszli się najliczniej” – wspominał Bednarczyk dzień wyprawienia trumny do Paryża.

Pogrzeb w Paryżu

Pogrzeb w Paryżu odbył się w poniedziałek, 21 stycznia 1856 r. Ciało wieszcza spoczywało w Paryżu do 1883 roku, kiedy podjęto starania, aby przenieść je na Wawel. 27 i 28 czerwca odbyła się w Montmorency ekshumacja, której świadkiem był m.in. Adam Asnyk. „Cynkowa trumna wieszcza, po odgarnięciu z niej warstwy ziemi i prochu (…) okazała się pękniętą u góry przez całą długość, a przegryzioną rdzą i podziurawioną w podstawie” – czytamy w jego relacji. Podczas przekładania zwłok do nowej ołowianej trumny stwierdzono, że zabalsamowane ciało spoczywało na przegniłym posłaniu z morskich traw. „Niestety zabalsamowanie to okazało się bezskutecznem i nic nie pozostało z wielbionych przez nas rysów” – wspominał Asnyk.

W starej trumnie znaleziono jeszcze metalowego Chrystusa, który prawdopodobnie był częścią rozsypanego w proch krzyżyka, monetę i biały, porcelanowy guziczek od koszuli. Te pamiątki zabrał Władysław Mickiewicz. Cynkową trumnę Mickiewicza grabarze paryscy pocięli na kawałeczki i „w kilka dni po ekshumacji za pół franka można było nabyć taką pamiątkę” – napisał Stanisław Rosiek („Mickiewicz po śmierci. Studia i szkice nekrograficzne”, 2013). 4 lipca 1890 r. w Krakowie, na Wawelu, odbył się drugi pogrzeb Adama Mickiewicza – nazywany „narodowym”. Było to „uroczyste zwłok przeniesienie i podniesienie podobne temu, jakie obchodzi Kościół Boży, kiedy relikwie świętych z jednego miejsca na drugie przenosi” – ocenił świadek wydarzeń Karol Suchodolski.

Swoją wizję śmierci poety zapisał Jan Lechoń w wierszu „Śmierć Mickiewicza”: „Gdy przy­szli, by jak co dzień ode­brać roz­ka­zy,/ Za­szli drogę im lu­dzie, co umar­łych strze­gą,/ I rze­kli: „Nie może­my wpu­ścić was do nie­go,/ Bo ten czło­wiek umie­ra od strasz­nej za­ra­zy./ Więc wte­dy oni pła­kać za­czę­li jak dzie­ci/ I szep­ta­li z prze­stra­chem: „Przed nami noc ciem­na!/ Ten księ­życ, któ­ry te­raz nad Stam­bu­łem świe­ci, /Pa­trz­cie, jaki jest inny niż ten nasz znad Niemna/ A on w tej sa­mej chwi­li my­ślał: „Jak to bli­sko!/ Sły­szę pieśń, co śpie­wa­no nad moją ko­ły­ską,/ Wi­dzę zio­ła i kwia­ty nad Świ­te­zi to­nią, / I jesz­cze tyl­ko chwi­la a do­tknę je dło­nią”.

Znadniemna.pl za PAP

 

 

Śmierć Adama Mickiewicza, której 165. rocznica przypada 26 listopada, nadal otacza tajemnica. Wielu badaczy nie wierzy, że poeta zmarł na cholerę. Na jego śmierci mogło zależeć Rosjanom oraz przeciwnikom politycznym z kręgów polskiej emigracji, a okoliczności zgonu mogą wskazywać na otrucie. Od dekad mickiewiczolodzy zastanawiają się,

Katoliccy biskupi Białorusi wystosowali w środę, 25 listopada, Apel do wiernych i ludzi dobrej woli w związku z pogłębiającym się kryzysem społeczno-politycznym na Białorusi.

Katoliccy biskupi Białorusi z wizytą „ad limina Apostolorum” w Stolicy Apostolskiej w 2018 roku, fot.: Catholic.by

Portal Kościoła Rzymskokatolickiego na Białorusi Catholic.by publikuje tekst dokumentu w białoruskiej i rosyjskiej wersjach językowych. Przetłumaczyliśmy tekst Apelu na język polski i proponujemy Państwu zapoznanie się z tym ważnym świadectwem:

Apel katolickich biskupów Białorusi

Nasza ojczyzna Białoruś już czwarty miesiąc przebywa w stanie  niespotykanego dotąd kryzysu społeczno-politycznego, który, niestety, się pogłębia. Przemoc nie ustaje, wciąż przelewa się krew, społeczeństwo jest podzielone. Wszystko to nie rokuje naszej ojczyźnie szczęśliwej przyszłości, gdyż, jak mówił Chrystus, dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi (por. Mat. 12:25).

Trudno jest uwierzyć, że coś takiego dzieje się w naszym miłującym pokój kraju, znanym ze swojej tolerancji i zgody panującej między ludźmi różnych wyznań i narodowości.

Kościół Katolicki, kierując się Ewangelią i opartym na niej nauczaniem społecznym, występuje przeciwko przemocy, bezprawiu, niesprawiedliwości i kłamstwu i je potępia. Kościół nawołuje do pokojowego rozwiązania powstałych problemów w drodze dialogu i w duchu miłości do Boga i bliźniego, z przestrzeganiem prawa Bożego oraz ludzkiego.

My, biskupi katoliccy Białorusi, przyłączamy się do apelu  Papieża Franciszka, skierowanego przez niego po modlitwie Angelus 13 września 2020 roku do władzy państwowej. W nim Pontyfik wezwał do posłuchania głosu obywateli i zaspokojenia ich zgodnych z prawem dążeniom, zabezpieczając pełnię praw człowieka i swobód obywatelskich.

Przy tym pragniemy podkreślić, że podstawowym celem Kościoła jest głoszenie Ewangelii, aby zbudować Królestwo Boże, które nie kieruje się zasadami istniejącego świata i nie aspiruje do zdobycia ziemskiej władzy. Dlatego właśnie Kościół nie pełni funkcji państwowych i nie może być przez nikogo wykorzystywany w celach politycznych.

W obecnym czasie, kiedy ważą się losy naszej ojczyzny, zgodnie z nauką św. apostoła Pawła, powinniśmy nosić brzemiona jeden drugiego (por. List do Galatów 6, 2), okazywać wzajemne wsparcie i solidarność w imię budowania zjednoczonej, a nie podzielonej Białorusi.

Zwracamy się do katolików i do wszystkich ludzi dobrej woli z apelem o dalsze zanoszenie modlitw w intencji szybkiego i pokojowego rozwiązania kryzysu,  gdyż błogosławieni są pokój czyniący i ci, którzy dążą do sprawiedliwości, jak powiedział Chrystus. Dobro pokona zło.

Pokój i dobro tobie, nasza ojczyzna Białoruś!

Katoliccy biskupi Białorusi

Mińsk, 25 listopada 2020 r.

 Znadniemna.pl za Catholic.by

Katoliccy biskupi Białorusi wystosowali w środę, 25 listopada, Apel do wiernych i ludzi dobrej woli w związku z pogłębiającym się kryzysem społeczno-politycznym na Białorusi. [caption id="attachment_50041" align="alignnone" width="500"] Katoliccy biskupi Białorusi z wizytą „ad limina Apostolorum” w Stolicy Apostolskiej w 2018 roku, fot.: Catholic.by[/caption] Portal Kościoła Rzymskokatolickiego

Biskup Jury Kosobucki, wikariusz generalny Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej, który pod nieobecność  niewpuszczanego na Białoruś arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza pełni jego obowiązki, nie wyklucza, że przeciwko niemu może zostać wszczęta sprawa karna. Hierarcha napisał o tym na facebooku.

Biskup Jury Kosobucki, fot.: Catholic.by

„Nie wykluczam, że wkrótce do grona ludzi, którzy znajdują się za kratami, dołączą osoby duchowne, biskup, – napisał katolicki hierarcha. – Represje nie ustają, prowadzone są przesłuchania i możliwe jest wszczęcie sprawy karnej przeciwko mnie i ojcowi Sergijowi Lepinowi. Jestem gotów.”

Wcześniej biskup Kosobucki potępił zniszczenie przez funkcjonariuszy milicji ludowego memoriału ku czci Romana Bandarenki w Mińsku.

Słowa biskupa rozwścieczyły Aleksandra Łukaszenkę, który wydał polecenie zrobienia porządku z nim i z kierownikiem Wydziału Informacyjnego Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej Sergijem Lepinem, który również krytycznie wypowiedział się na temat niszczenia  memoriału.

Nazajutrz Prokuratura Generalna wystosowała oficjalne upomnienie wobec Kosobuckiego i Lepina „o niedopuszczalności łamania prawa”.

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com/nashaniva.by

 

Biskup Jury Kosobucki, wikariusz generalny Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej, który pod nieobecność  niewpuszczanego na Białoruś arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza pełni jego obowiązki, nie wyklucza, że przeciwko niemu może zostać wszczęta sprawa karna. Hierarcha napisał o tym na facebooku. [caption id="attachment_50000" align="alignnone" width="500"] Biskup Jury Kosobucki, fot.: Catholic.by[/caption] „Nie wykluczam, że

Skip to content