HomeStandard Blog Whole Post (Page 356)

Władze w Mińsku łatwo się mnie nie pozbędą – mówi „Rzeczpospolitej” szefowa Związku Polaków na Białorusi. To już drugi rozłam w historii Związku Polaków na Białorusi. Tydzień temu w Grodnie powstała nowa organizacja polonijna Wspólnota Polaków na Białorusi.

Andżelika Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi

Na jej czele stanął były prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz, który zrzeszył wokół siebie około 70 osób. W grudniu przegrał wybory na prezesa z Andżeliką Borys, oskarżył ją o „wikłanie w działalność polityczną”. Borys twierdzi, że Jaśkiewicz nie rozliczył się z poprzedniej działalności i zawłaszczył cały majątek Związku Polaków. Podobnie zrobił już w 2005 roku Tadeusz Kruczkowski z pomocą władz Białorusi.

Rzeczpospolita: Dwa razy wygrywała pani wybory w Związku Polaków na Białorusi i w obu przypadkach dochodziło do rozłamu organizacji. Jakiś niefart prześladuje Polaków na Białorusi.

Andżelika Borys: Sytuacja jest prosta. Związek funkcjonuje, opierając się na podmiotach gospodarczych, spółce i i firmie. Głównym zapleczem gospodarczym była spółka „Kresowia”, która m.in. zajmowała się prowadzeniem kursów językowych. A utrzymywała się przeważnie dzięki wsparciu z Polski. Po przegranych wyborach w 2012 roku była prezes ZPB Andżelika Orechwo przekazała tę spółkę zgodnie ze statutem nowemu prezesowi Mieczysławowi Jaśkiewiczowi. Ostatni z kolei po przegranej w grudniu 2016 roku nie przekazał nowemu Zarządowi sprawozdania, zignorował decyzję Zarządu i Rady Naczelnej ZPB oraz nie pozwolił Komisji kontrolno-rewizyjnej sprawdzić, jaki jest obecny stan tej firmy. Zawłaszczył mienie i uznał, że będzie sobie tworzył inną strukturę.

Kto był głównym donatorem spółki „Kresowia” ze strony polskiej?

– Spółka otrzymywała pomoc jako struktura ZPB. Głównym donatorem było Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.

Jak ta sytuacja wygląda w świetle białoruskiego prawa?

– W świetle białoruskiego prawa wygląda tak samo, jak wyglądało w przypadku Domów Polskich, które według tego samego prawa należały do Tadeusza Kruczkowskiego (prezes ZPB w latach 2000–2005 – red.). To już drugi przypadek w historii ZPB. Podstawą dla nas jest przestrzeganie statutu organizacji, respektowanie decyzji rady i zarządu. W tym przypadku tego zabrakło.

Pozostawmy jednak te formalności. Czy tym razem chodzi tylko o czynnik ludzki czy jednak po raz kolejny w grę wkroczyły siły trzecie?

– Wiemy na pewno, że pan Jaśkiewicz zatrudnił w spółce fikcyjne osoby, które pobierały środki, w tym członkowie rodziny. To wiemy i on to potwierdził. To właśnie z tego powodu odmawia ujawnienia dokumentacji. Korupcja jest jedną z przyczyn tej sytuacji. W świetle białoruskiego prawa jest to przestępstwo. Pozostaje pod dużym znakiem zapytania fakt, że na Białorusi dotychczas nikt się tym nie zainteresował. Przez 12 lat nasz związek jest zwalczany, żelazną zasadą więc był dla nas statut wewnętrzny i przestrzeganie, żeby nie było korupcji. Bo wtedy już siły trzecie mają podstawy do wkroczenia. Przychodzą pewni panowie i człowiek zostaje zwerbowany.

Myśli pani, że tak było?

– W 2005 roku siły trzecie wkroczyły i to bardzo mocno. Wyrzucani byli ludzie z Domów Polskich przy użyciu milicji i OMON. Rozpoczęła się kampania propagandowa w białoruskich mediach. Przedstawiano nas jako piątą kolumnę i mówiono, że jesteśmy opozycją. Odbyły się sądy, przesłuchania. Na szczęście teraz to się nie powtarza. Na razie jest to jakaś inicjatywa pana Mieczysława Jaśkiewicza, którego działalność pozostawia dużo znaków zapytania.

A może to nowa strategia władz w Mińsku?

– Być może. Na pewno jest to jedna z metod rozbijania ruchu polskiego. Jedną rzeczą jest zakładanie organizacji od zera, a zupełnie inną jest łamanie statutu, zagrabienie mienia i tworzenie czegoś, co w zasadzie jest kontrą wobec naszej organizacji.

Mówi pani o „zagrabieniu mienia”. O jakich kwotach możemy mówić?

– Nie mogę tego powiedzieć, gdyż były prezes nie przedstawił żadnej dokumentacji. Chodzi nie tylko o pieniądze, ale też o pomieszczenia i zatrudnienie ludzi. W ciągu dwóch miesięcy w przedsięwzięciach związku na skalę całego kraju wzięło udział około 2 tys. osób, zorganizowaliśmy forum oświaty dla nauczycieli, gdzie było ponad 100 nauczycieli uczących języka polskiego z ponad 60 ośrodków nauczania, do tego dochodzą różnego rodzaju akcje pomocy dla dzieci. I raptem w organizacji dochodzi do dywersji. Przecież nie dla mnie powinien zwrócić mienie i przestrzegać statutu, tylko dla dobra organizacji.

A może chodzi o to, że władze Białorusi chcą się pani pozbyć?

– Nie będzie tak łatwo władzom Białorusi mnie się pozbyć. Związek liczy 86 struktur i ponad 6 tysięcy członków. W tej dywersji nie uczestniczyły struktury na skalę kraju. Ja nie jestem od tego, żeby mnie lubili czy nie lubili, zostałam wybrana na prezesa i pilnuję przede wszystkim interesów naszej organizacji. Polityka jest rzeczą bardzo zmienną i ruchomą jak piasek. My powinniśmy nie zastanawiać się nad tym, co myślą władze, tylko pilnować swoich interesów. Nie tylko ZPB na problemy na Białorusi. Są dwa związki pisarzy na Białorusi, niezależny i rządowy. To samo dotyczy i związków zawodowych i związków dziennikarzy.

Ale żadna białoruska organizacja niezależna lub partia opozycyjna nie ma tyle struktur i członków co ZPB. Może problem tkwi w tym, że władze w Mińsku boją się obecności tak licznej organizacji, na której działalność nie mają wpływu?

– Jesteśmy zwalczani od 12 lat na różne sposoby. Nasza organizacja ma ogromny potencjał i ciągle są podejmowane próby dyskredytacji i marginalizowania związku. Dlaczego? Dlatego, że nasza organizacja ma realny wpływ w środowisku na Białorusi. Nie jesteśmy partią polityczną, ale jesteśmy niezależni, a to już nie jest mile widziane.

Ale w ostatnich latach relacje pomiędzy Warszawą a Mińskiem znacząco się poprawiły. Czy wizyty wysokiej rangi polskich polityków na Białorusi sprzyjają zmianie podejścia władz wobec mniejszości polskiej?

– Wcześniejsze próby ocieplenia stosunków kończyły się porażką. Trudno przewidzieć, czym się skończą teraz, ponieważ zmieniła się sytuacja geopolityczna. Trzeba stwierdzić, że nie mamy dzisiaj na Białorusi ostrych represji. Wobec opozycji stosują kary finansowe, ale członkowie Związku Polaków na Białorusi w ten sposób nie byli karani. Nie jesteśmy też wzywani na przesłuchania. Nie wiemy, jak długo to potrwa. Dobrym sygnałem będzie, jeżeli władze nie wkroczą w konflikt z ZPB, jak to zrobiły w 2005 roku. Oprócz tego kwestia uznania przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi jest wciąż pytaniem otwartym.

W mediach pojawiała się teza o tym, że w zamian za takie uznanie Warszawa miałaby zmniejszyć finansowanie dla telewizji Biełsat.

– Jest to jedyna niezależna telewizja, która jest bardzo potrzebna. Nie ma to nic wspólnego z ZPB, są to zupełnie różne kwestie.

Jakie przyziemne problemy mają dzisiaj Polacy na Białorusi, pomijając kłopoty związane z ZPB?

– Są to problemy, które dotyczą wszystkich obywateli Białorusi. Przede wszystkim trudna sytuacja gospodarcza kraju. Ale przyziemne problemy nie są naszym jedynym kłopotem. Na Białorusi funkcjonują tylko dwie polskie szkoły i dzisiaj istnieje poważne zagrożenie, że zostaną zrusyfikowane. Jeżeli zmiany w kodeksie edukacji zostaną zaakceptowane przez Ministerstwo Edukacji, końcowe egzaminy w szkołach polskich w Grodnie i Wołkowysku będą się odbywały w języku państwowym, czyli w rosyjskim. A to oznacza, że nauczanie w tych szkołach nie będzie w języku polskim. Pozostał by jedynie język polski i literatura. W 2014 roku przeciwko tym pomysłom zbierane były podpisy do ministerstwa, które odłożyło sprawę, teraz sprawa powróciła To jest na dzień dzisiejszy główny problem, który nas nurtuje. Numer dwa to likwidacja nauki polskiego w szkołach państwowych. Obserwujemy tendencje sprowadzenia nauki języka polskiego z systemu państwowego do systemu komercyjnego. Dla nas te kwestie są kluczowe.

Czy to nie powinno łączyć wszystkich Polaków na Białorusi? Dlaczego tak wielu przechodzi na drugą stronę?

– Nie wiem, dlaczego ludzie podejmują takie, a nie inne decyzje. Dzierżyński też był Polakiem. Dlaczego on wybrał inną stronę?

Rozmawiał Rusłan Szoszyn

Znadniemna.pl za rp.pl 

Władze w Mińsku łatwo się mnie nie pozbędą – mówi "Rzeczpospolitej" szefowa Związku Polaków na Białorusi. To już drugi rozłam w historii Związku Polaków na Białorusi. Tydzień temu w Grodnie powstała nowa organizacja polonijna Wspólnota Polaków na Białorusi. [caption id="attachment_20658" align="alignnone" width="480"] Andżelika Borys, prezes Związku Polaków

Spotkania karnawałowe z okazji Tłustego Czwartku organizowano 24 lutego w oddziałach ZPB. Reprezentanci organizacji brali też udział w spotkaniach tłustoczwartkowych, organizowanych przez partnerów Związku Polaków na Białorusi.

Zespół „Lidzianka” w Białymstoku

Przemawia Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

Krótkim koncertem uświetnił przyjęcie z okazji Tłustego Czwartku, zorganizowane przez Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Białymstoku, działający przy Oddziale ZPB w Lidzie zespół „Lidzianka”.

Irena Biernacka, prezes Oddziału ZPB w Lidzie i członkini Zarządu Głównego ZPB oraz Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

Zespół „Lidzianka”

Dzięki temu, że jedną z artystek „Lidzianki” jest Irena Biernacka, członkini Zarządu Głównego ZPB, będąca także prezesem Oddziału ZPB w Lidzie, na przyjęciu w Białymstoku swoją reprezentację, oprócz Polaków Lidy, miały najwyższe władze Związku Polaków na Białorusi.

Jarosław Książek, konsul generalny RP w Grodnie

W przyjęciu tłustoczwartkowym Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska ” udział wziął także konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek z małżonką oraz przedstawiciele władz samorządowych stolicy Podlasia.

Śpiew i konkursy w Grodnie

Renata Dziemiańczuk, wiceprezes ds. Kultury ZPB

Bogaty program artystyczno-rozrywkowy towarzyszył spotkaniu z okazji Tłustego Czwartku, które odbyło się w Oddziale ZPB w Grodnie.

Śpiewają siostry Wojciechowicz – Karina i Anastazja

Zanim p.o. prezesa oddziału Janina Sołowicz zaprosiła zgromadzonych do częstowania się pączkami i innymi wypiekami, a także do wzięcia udziału w konkursach i zabawach, przed publicznością wystąpiły siostry Wojciechowicz – Karina i Anastazja. Zaśpiewały kilka piosenek wprowadzając tym samym zgromadzonych na zabawie tłustoczwartkowej w świąteczny nastrój.

Janina Sołowicz, p.o. prezesa Oddziału ZPB w Grodnie prowadzi konkursy

Artystycznie w Mińsku

Helena Marczukiewicz, prezes Oddziału ZPB w Mińsku i członkini Zarządu Głównego ZPB

Przyjęcie z okazji Tłustego Czwartku w Oddziale ZPB w Mińsku tradycyjnie stało się przeglądem talentów artystycznych, których nie brakuje w środowisku Polaków, mieszkających w stolicy Białorusi.

Śpiewa Olga Guczek

Na przyjęciu stołecznego oddziału ZPB nie zabrakło wysokich gości, między innymi z Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku, którzy przybyli na przyjęcie tłustoczwartkowe na czele z kierownikiem Wydziału, radcą Markiem Pędzichem.

Znadniemna.pl

Spotkania karnawałowe z okazji Tłustego Czwartku organizowano 24 lutego w oddziałach ZPB. Reprezentanci organizacji brali też udział w spotkaniach tłustoczwartkowych, organizowanych przez partnerów Związku Polaków na Białorusi. Zespół „Lidzianka” w Białymstoku [caption id="attachment_21313" align="alignnone" width="480"] Przemawia Anna Kietlińska, prezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska"[/caption] Krótkim koncertem uświetnił przyjęcie

22 lutego, w obchodzonym na całym świecie przez harcerzy i skautów Dniu Myśli Braterskiej, delegacja Zarządu Oddziału ZPB w Wołkowysku odwiedziła w Rosi założyciela i wieloletniego przywódcę polskiego ruchu harcerskiego na Białorusi – harcmistrza Antoniego Chomczukowa.

Cierpiący na ciężką chorobę Antoni Chomczukow rzadko wychodzi z domu i jest bardzo szczęśliwy, kiedy odwiedzają go rodacy, zwłaszcza działacze ZPB, gdyż właśnie we współpracy ze Związkiem Polaków w swoim czasie zasłużony harcmistrz tworzył na Białorusi podwaliny polskiego ruchu harcerskiego. Niestety obecnie ruch ten przeżywa kryzys. Prężnie działają tylko niektóre drużyny.

Harcmistrz Antoni Chomczukow

Mimo funkcjonowania w Wołkowysku Szkoły Polskiej, w tym mieście brakuje sprawnie działającej drużyny harcerskiej. Członkowie zarządu Oddziału ZPB w Wołkowysku podczas rozmowy z Antonim Chomczukowem podpytywali go o sposoby ożywienia działalności harcerzy – o to z jakimi drużynami na Białorusi najlepiej podjąć współpracę, działalność których drużyn brać za wzór, jakimi sposobami zachęcać dzieci i młodzież do udziału w ruchu harcerskim?

Antoni Chomczukow nie tylko odpowiedział na wszystkie zadane mu pytania. Wyraził także gotowość udzielania w miarę możliwości pomocy w odradzaniu tradycji harcerstwa polskiego na ziemi wołkowyskiej.

Goście harcmistrza Antoniego Chomczukowa z okazji Dnia Myśli Braterskiej przekazali mu paczkę żywnościową od gdańskiego Stowarzyszenia „Traugutt”.

Maria Tiszkowska z Rosi, zdjęcia Jerzy Czupreta

22 lutego, w obchodzonym na całym świecie przez harcerzy i skautów Dniu Myśli Braterskiej, delegacja Zarządu Oddziału ZPB w Wołkowysku odwiedziła w Rosi założyciela i wieloletniego przywódcę polskiego ruchu harcerskiego na Białorusi – harcmistrza Antoniego Chomczukowa. Cierpiący na ciężką chorobę Antoni Chomczukow rzadko wychodzi z domu

Podczas  narady prezesów struktur i oddziałów terenowych ZPB, która odbyła się 25 lutego, zebraliśmy dla Państwa opinie na temat sytuacji w organizacji od kilkunastu uczestników narady. 

Mikołaj Fokin (Homel): Wyrażam całkowite poparcie dla Andżeliki Borys i jej Zarządu. Aby ocenić działania rozłamowców musimy pamiętać, że żadnej sprawy nie zaczyna się od kradzieży, czyli od zgorszenia publicznego i hipokryzji. Od tego, niestety, zaczął były prezes ZPB i jego przyboczni.

Helena Andryca (Wojstom): Z wielkim bólem i rozczarowaniem przyjmuję wiadomość o rozłamie. Mogę powiedzieć do rozłamowców tylko jedno, żeby się opamiętali, jeśli chociaż trochę kochają Polskę.

Kazimierz Choder (Żołudek): Każdy naród ma zdrajców, ale ma też bohaterów. Czasem w historii bywało tak, że bohaterami stawały się kobiety. Wystarczy przypomnieć Joannę D’Ark we Francji, czy naszą legendarną kapitan Emilię Plater. Obecnie w organizacji też przeżywamy sytuację, w której ktoś jest zdrajcą, a ktoś – bohaterem. Dla mnie w tej sytuacji bohaterem jest kobieta.

Irena Biernacka (Lida): Nie rozumiem tych, którzy idą za panem Mieczysławem. Jestem przekonana, że większość z nich zostało wprowadzonych w błąd, więc proponuję z nimi raz jeszcze porozmawiać, dać szansę na zrozumienie tego, że zbłądzili i jeśli tego pożałują – wybaczyć.

Maria Tiszkowska (Wołkowysk): Dla mnie Borys i Jaśkiewicz to byli ludzie z jednej drużyny. To, że pan Mieczysław tak nagle zmienił stosunek do zasad demokracji i zignorował wyniki Zjazdu ZPB… Próbowałam z nim porozmawiać, ale on zbywał mnie uwagą, że nie znam całej prawdy. W takim przypadku – czemu bał się zaprosić mnie i innych prezesów na zebranie założycielskie swojej nowej organizacji? Być może bał się, że ci, którzy wierni są zasadom demokracji nie uwierzą w tę jego „całą prawdę”? Każdy z prezesów powinien jednoznacznie się określić, czy jest w ZPB, czy z Jaśkiewiczem.

Halina Żegzdryń (Raduń): Przeżyłam w ZPB najtrudniejsze czasy. Być może wybaczmy Jaśkiewiczowi i działajmy dalej?

Halina Gawrus (Uniwersytet Trzeciego Wieku przy ZPB): Mam w Uniwersytecie Trzeciego Wieku ludzi, którzy są w ZPB od początku. Nie mogą zrozumieć metamorfozy, która zaszła w Jaśkiewiczu. Przerażeni są ci, którzy na własne oczy widzieli, jak on wynosił mienie ZPB. To się stało podczas spotkania słuchaczy UTW i dla nas to był po prostu szok.

Anżelika Orechwo (przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB): Helena Dubowska, osoba najbardziej zbliżona do Jaśkiewicza – jego „prawa ręka” – blokuje pracę Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie. Dubowska i jej otoczenie rozpuszcza pogłoski, że Jaśkiewicz i ona zostali „wywaleni” z ZPB. Ależ oni tylko przegrali wybory na Zjeździe! To nie jest żadne „wywalanie”, tylko demokracja. Widocznie w ich rozumieniu demokracja nie jest wtedy, kiedy oni przegrywają wybory.

Helena Marczukiewicz (Mińsk): Zawsze opowiadaliśmy się w Mińsku za jednością ZPB. Jestem wdzięczna Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej za szybką i zdecydowaną reakcję na tę przykrą sytuację.

Ks. Witalis Myszona (Lelczyce): Mamy to szczęście, że my Polacy żyjemy na ziemi naszych przodków, a nie na obczyźnie. Nie mamy więc prawa tej ziemi zmarnotrawić. Polskość to dar od Pana Boga dla nas i nie mamy prawa tej polskości zaprzepaścić przez dzielenie się i rozbijanie jedności Polaków. Wszyscy muszą działać w zgodzie, w sprawnej organizacji, na chwałę Boga, Kościoła i Narodu Polskiego.

Teresa Sobol (Iwieniec): Ledwo chodzę i trzymam się na nogach, bo jestem chora. Ale w tej trudnej sytuacji musiałam tu przyjechać i wesprzeć panią Andżelikę. Ta sytuacja przypomina mi bowiem 2005 rok, kiedy zabrano Dom Polski w Grodnie, 2010 rok, kiedy zabierano nam Dom Polski w Iwieńcu. Dostrzegam w tej sytuacji cechy, wskazujące na zaangażowanie w nią służb specjalnych.

Teresa Pietrowa (Smorgonie): Firma „Kresowia” nie jest własnością Mieczysława Jaśkiewicza. Jest to nasza wspólna własność związkowa i nie oddając jej Zarządowi Głównemu ZPB Jaśkiewicz popełnia kradzież. A jeszcze przecież zatrudnił w firmie własną córkę, mieszkającą w Polsce, co jest przestępstwem w świetle białoruskiego prawa! Ci, którzy poszli za Jaśkiewiczem chyba zostali przez niego okłamani. Należy z nimi rozmawiać i tłumaczyć, że zbłądzili.

Leon Karpowicz (Łunna): To bardzo przykre i nieoczekiwane. Gdyby jeszcze Mietek powiedział, że nie uznaje wyborów delegatów Zjazdu podczas Zjazdu, to można by było dyskutować, czy aby rzeczywiście Andżelika Borys została wybrana demokratycznie. Podczas Zjazdu Mietek uznał jednak, że Borys zwyciężyła, a on przegrał. Dlaczego teraz mąci ludziom w głowach? Tego nie potrafię zrozumieć.

Leszek Poczobut (Brzostowica Wielka): To jest bardzo przykra sprawa. Dla dobra sprawy polskiej musimy być razem! Szkoda, że nie jest to możliwe…

Jan Jakimczyk (Mosty Lewe): Byłem i zostaję w Związku Polaków na Białorusi. Żaden inny Związek nie jest mi potrzebny.

Elżbieta Gołosunowa (Baranowicze): Nie mogę uwierzyć w to, co widzę i słyszę. Czytałam o tym w Internecie i omawialiśmy sytuację w naszym oddziale. Przeżyliśmy szok, bo nie postrzegaliśmy pana Mietka jako złodzieja. Doszliśmy jednak do wniosku, że powinniśmy się trzymać demokratycznie wybranej władzy ZPB. Jesteśmy zatem z Andżeliką Borys!

Andrzej Sobol (Szczuczyn): Do ostatniej chwili nie wierzyłem w całą tę sytuację. Jestem przerażony tym, że człowiek, któremu tyle lat ufałem, mógł tak postąpić! On dużo mówił o honorze, myślałem więc o nim jako o człowieku honoru. Teraz czuje się głęboko rozczarowany.

Kazimierz Jodkowski (Towarzystwo Polskich Lekarzy przy ZPB): W ZPB działam już od 30 lat i widzę to tak, że były prezes nie może się pogodzić z przegraną na Zjeździe, utratą stanowiska, wpływów i pieniędzy – stąd takie jego zachowanie.

Czesława Burzyńska (Sopoćkinie): Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że ci ludzie mogą nas zdradzić. Kiedy powiedziałam o tym najstarszej naszej działaczce Marii Romańczuk – osobie przykutej do łóżka, to ona mało nie stanęła na nogi. Przecież ona broniła Mietka pod wszystkimi sądami! To straszny zawód dla nas i rozczarowanie, co on wyprawia.

Znadniemna.pl

Podczas  narady prezesów struktur i oddziałów terenowych ZPB, która odbyła się 25 lutego, zebraliśmy dla Państwa opinie na temat sytuacji w organizacji od kilkunastu uczestników narady.  Mikołaj Fokin (Homel): Wyrażam całkowite poparcie dla Andżeliki Borys i jej Zarządu. Aby ocenić działania rozłamowców musimy pamiętać, że żadnej

Narada prezesów struktur i oddziałów ZPB odbyła się 25 lutego w Grodnie z inicjatywy prezes organizacji Andżeliki Borys.

Na spotkanie, którego głównym tematem była sytuacja w organizacji, spowodowana próbą rozbicia ZPB, podjętą przez jej byłego prezesa Mieczysława Jaśkiewicza, przybyli prezesi działających przy ZPB stowarzyszeń i oddziałów terenowych z całej Białorusi.

Przemawia konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek

Obradom prezesów struktur ZPB przysłuchiwał się konsul generalny RP w Grodnie Jarosław Książek. Powitany przez prezes ZPB Andżelikę Borys dyplomata zastrzegł, że jego obecność na naradzie prezesów jest nieoficjalna, ale cieszy go możliwość przekazania zgromadzonym na naradzie prezesom struktur ZPB z całej Białorusi wiadomości o tym, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w oficjalnym komunikacie wyraziło jednoznaczne poparcie dla Związku Polaków na Białorusi i jego demokratycznie wybranych na ostatnim Zjeździe ZPB władz na czele z prezes Andżeliką Borys. Jarosław Książek potwierdził (mogliście Państwo już czytać o tym na naszym portalu), że próby podziałów w ZPB podjęte przez niektórych działaczy organizacji, zostały przez Rząd RP ocenione, jako działania niesłużące mniejszości polskiej na Białorusi i osłabiające jedność polskiej społeczności w tym kraju.

Konsul generalny RP w Grodnie potwierdził, że mimo przykrych poczynań niektórych działaczy ZPB, skupionych wokół byłego prezesa organizacji Mieczysława Jaśkiewicza, dla Rządu RP partnerem strategicznym na Białorusi w zakresie współpracy z mniejszością polską pozostaje ZPB na czele z Andżeliką Borys.

Andżelika Borys, prezes ZPB

Sama Andżelika Borys zreferowała prezesom struktur i oddziałów terenowych ZPB sytuację w organizacji, z powodu której w jej sprawie muszą zajmować stanowisko władze Rzeczypospolitej Polskiej. Prezes ZPB opowiedziała, że były prezes ZPB Mieczysław Jaśkiewicz bezpodstawnie, wbrew Statutowi i decyzjom Zarządu Głównego oraz Rady Naczelnej ZPB, nie przekazał wybranym demokratycznie na IX Zjeździe ZPB władzom organizacji mienia związkowego, między innymi spółki «Kresowia». Zagrabione mienie były prezes organizacji wykorzystał do rozbijania jedności w ZPB.

Jest to druga taka sytuacja w historii organizacji. Po raz pierwszy, nie mogąc się pogodzić z przegraną w wyborach na prezesa w 2005 roku, przy wsparciu władz i służb specjalnych, zagrabił mienie ZPB i na jego bazie założył organizację o tej samej nazwie Tadeusz Kruczkowski. Teraz w sposób podobny zachował się i Mieczysław Jaśkiewicz — mówiła Andżelika Borys. Prezes ZPB zaznaczyła, że o kolejnej, podjętej przez Jaśkiewicza, próbie rozbicia największej organizacji Polaków na Białorusi rozmawiała w ostatnich dniach w Warszawie na posiedzeniu Sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, a także z wiceministrem spraw zagranicznych RP Janem Dziedziczakiem.

Andżelice Borys podczas pobytu w Warszawie towarzyszyli wiceprezes ZPB Marek Zaniewski oraz członek Zarządu Głównego organizacji Andrzej Poczobut. Ten ostatni zreferował uczestnikom narady przebieg odbytych przez delegację ZPB rozmów w Sejmie RP i MSZ RP.

Przemawia Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego ZPB

Według Poczobuta podczas wszystkich rozmów reprezentanci Związku Polaków słyszeli słowa poparcia dla niezależnego ZPB i jego demokratycznie wybranych władz. – Co się tyczy rozłamowców słyszeliśmy, że Polska znajdzie sposoby, aby odczuli oni skutki swoich działań, skierowanych na osłabienie jedności Polaków na Białorusi — mówił Poczobut.

Działacz ZPB podkreślał, że z jego własnej analizy sytuacji, a także z obserwacji innych wynika, że za Mieczysławem Jaśkiewiczem i jego zachowaniami stoją władze Białorusi, w których interesie jest inicjowanie przez byłego prezesa rozbicie organizacji.

Andrzej Poczobut

Według Poczobuta, Jaśkiewiczowi udało się okłamać niektórych działaczy ZPB i wciągnąć ich w swoją działalność rozłamową. – Niektórzy z uczestników zebrania założycielskiego, tak zwanej Wspólnoty Polaków na Białorusi, już przejrzeli na oczy, zrozumieli, że zostali okłamani przez Jaśkiewicza i składają deklaracje wierności ZPB — opowiadał Poczobut, zaznaczając, że każdy, kto został podstępem wciągnięty przez Jaśkiewicza w działalność rozłamową, może przyznać się do błędu, złożyć do Zarządu Głównego ZPB oficjalne oświadczenie, że chce działać w ZPB i odcina się od rozłamowców. – Łączenie członkostwa w ZPB z działalnością rozłamową przy boku Jaśkiewicza nie jest możliwe — oświadczył Poczobut.

Przemawia przewodnicząca Rady Naczelnej ZPB Anżelika Orechwo

Po wystąpieniu Andrzeja Poczobuta głos zabierali obecni na naradzie prezesi oddziałów terenowych ZPB i działających przy organizacji stowarzyszeń. Nikt z przemawiających nie poparł, podjętej przez Jaśkiewicza próby rozbicia ZPB. Brzmiały propozycje ostrego rozprawienia się z rozłamowcami i przeprowadzenia czystki w szeregach organizacji. Proponowano także dać szansę na poprawę okłamanym kolegom. To ostatnie podejście ostatecznie zwyciężyło. Myślą przewodnią narady prezesów stała się idea porozmawiania z kolegami, których podstępem i kłamstwem Jaśkiewicz wciągnął w działalność rozłamową. – Udział w powołanej przez Jaśkiewicza strukturze jest udziałem w organizacji, która powstaje wbrew interesom nie tylko Polaków na Białorusi, lecz także wbrew interesom Polski. Po co prawdziwemu patriocie i Polakowi udział w organizacji, która jest przeciwko Polsce? – pytała się retorycznie Andżelika Borys.

Podsumowując dyskusję, prezes ZPB przypomniała, że pierwszy prezes i założyciel ZPB dr Tadeusz Gawin w jednej ze swoich książek opublikował instrukcję, opracowaną przez Jurija Uralskiego, w 2005 roku — współpracownika Komitetu ds. Religii i Narodowości przy Rządzie Białorusi, a teraz wysokiego funkcjonariusza KGB. – W tej instrukcji Uralski opisywał, jak należy niszczyć Związek Polaków na Białorusi, który za prezesury Tadeusza Gawina był jedną z najbardziej wpływowych społecznych organizacji na Białorusi. W instrukcji tej Uralski radził wspierać dążenia rozłamowe wewnątrz ZPB, gdyż rozłamy osłabiają organizację. Przeżyliśmy już inspirowane od zewnątrz rozbicie ZPB w 2005 roku. Teraz sytuacja się powtarza — mówiła Andżelika Borys przyznając, że obecną inicjowaną przez Jaśkiewicza próbę rozbicia ZPB postrzega, jako operację białoruskich służb specjalnych. – Instrukcja «Jak niszczyć ZPB» autorstwa Jurija Uralskiego wciąż aktualna — oświadczyła Andżelika Borys.

Znadniemna.pl

Narada prezesów struktur i oddziałów ZPB odbyła się 25 lutego w Grodnie z inicjatywy prezes organizacji Andżeliki Borys. Na spotkanie, którego głównym tematem była sytuacja w organizacji, spowodowana próbą rozbicia ZPB, podjętą przez jej byłego prezesa Mieczysława Jaśkiewicza, przybyli prezesi działających przy ZPB stowarzyszeń i oddziałów

Tegoroczni maturzyści Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie zostali wykorzystani przez byłą dyrektor szkoły Helenę Dubowską, jako zakładnicy w walce z demokratycznie wybraną władzą ZPB.

Drzwi do restauracji „Turan”, w której odbywała się studniówka były zamknięte dla działaczy ZPB. Na zdjęciu: dyrektor Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB Anżelika Orechwo i redaktor portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik

Helena Dubowska, biorąca obok byłego prezesa ZPB Mieczysława Jaśkiewicza udział w rozbijaniu największej organizacji Polaków na Białorusi, nie wpuściła wczoraj, 24 lutego, na studniówkę PSS przy ZPB w Grodnie dyrektor tej placówki edukacyjnej Anżelikę Orechwo, będącą jednocześnie przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB. Na studniówce Anżelika Orechwo miała między innymi odczytać list gratulacyjny pod adresem maturzystów, nauczycieli i rodziców, od konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka. Z uwagi na obowiązki służbowe dyplomata nie mógł być obecny na studniówce osobiście, ale liczył na to, że za pośrednictwem dyrektor szkoły Anżeliki Orechwo korespondencyjnie złoży maturzystom rodzicom i nauczycielom swoje życzenia z okazji rozpoczęcia odliczania stu dni do egzaminów maturalnych.

List gratulacyjny od konsula generalnego RP w Grodnie Jarosława Książka nieodczytany na studniówce z winy Heleny Dubowskiej

Studniówka w Polskiej Szkole Społecznej przy ZPB w Grodnie odbyła się w miejscu publicznym, a mianowicie w grodzieńskiej restauracji «Turan». O tym, kto ma prawo wstępu do lokalu gastronomicznego w miniony piątek decydowała nawet nie administracja restauracji, lecz Helena Dubowska, która do niewpuszczania do restauracji osób niepożądanych wynajęła młodego człowieka, którego widać na zdjęciu, zrobionym przez dziennikarzy ZPB.

Mężczyzna, który na zlecenie Heleny Dubowskiej nie wpuszczał do restauracji działaczy ZPB

Media ZPB podzieliły zresztą los dyrektor PSS przy ZPB w Grodnie i nieodczytanych życzeń konsula generalnego. Na studniówkę niedopuszczeni zostali mianowicie: redaktor naczelna «Magazynu Polskiego na uchodźstwie» Irena Waluś, będąca także wiceprezesem ZPB oraz redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik.

Niedopuszczenie na studniówkę reprezentantów Związku Polaków przez Helenę Dubowską, biorącą obok byłego prezesa ZPB Mieczysława Jaśkiewicza udział w rozbiciu polskiej organizacji, będącej dla Rządu RP strategicznym partnerem w kwestiach spraw polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, miało być demonstracją tego, że razem ze związkową spółką «Kresowia» i mieniem ZPB rozłamowcy przywłaszczają sobie także działającą dotąd przy ZPB grodzieńska placówkę edukacyjną, a jej uczniów, zwłaszcza maturzystów, traktują jako zakładników, do ewentualnych prób szantażowania władz Polski «interesem dzieci, chcących w tym roku zdawać egzaminy na studia w Polsce» i wymuszania na partnerach w Polsce współpracy ze swoją złodziejską strukturą, zakładaną na bazie mienia, zagrabionego ZPB.

Wobec sytuacji narażania przez Helenę Dubowska wychowanków szkoły na ryzyko nie zdania egzaminów na studia w Polsce, traktowania ich jako karty przetargowej w pozyskiwaniu partnerów w Polsce, Związek Polaków na Białorusi wykazuje się odpowiedzialnością i rzeczywistą troską o tegorocznych maturzystów PSS przy ZPB w Grodnie.

Mimo niekonstruktywnej postawy byłej dyrektor tej szkoły Heleny Dubowskiej i dokonanej przez nią próby zrobienia z maturzystów zakładników, ZPB ofiaruje maturzystom pomoc w przygotowaniu sie do egzaminów na studia wyższe w Polsce.

Dowodem na to jest komunikat dyrektora Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie Anżeliki Orechwo, który zamieszczamy na jej prośbę:

W poniedziałek, dnia 27 lutego, o godzinie 16.00 w Konsulacie Generalnym RP w Grodnie odbędzie się spotkanie maturzystów Polskiej Szkoły Społecznej przy ZPB w Grodnie. Tematem spotkania będzie tegoroczna rekrutacja na studia w Polsce.

Podczas spotkania zostaną omówione między innymi: kwestia terminów składania dokumentów, kwestia otrzymania przez przyszłych studentów Karty Polaka, a także kwestia współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Grodnie podczas kampanii rekrutacyjnej na studia w Polsce.

Dyrektor PSS przy ZPB w Grodnie Anżelika Orechwo

Znadniemna.pl, zdjęcia Ireny Waluś

Tegoroczni maturzyści Polskiej Szkoły Społecznej przy Związku Polaków na Białorusi w Grodnie zostali wykorzystani przez byłą dyrektor szkoły Helenę Dubowską, jako zakładnicy w walce z demokratycznie wybraną władzą ZPB. [caption id="attachment_21258" align="alignnone" width="480"] Drzwi do restauracji "Turan", w której odbywała się studniówka były zamknięte dla działaczy

Sytuacja mniejszości polskiej w Republice Białorusi była tematem dzisiejszego spotkania sekretarza stanu w MSZ Jana Dziedziczaka z prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys oraz przedstawicielami Związku: Markiem Zaniewskim i Andrzejem Poczobutem.

Jan Dziedziczak i Andżelika Borys

Wiceminister Dziedziczak udzielił poparcia obecnemu, demokratycznie wybranemu kierownictwu ZPB. – Związek Polaków na Białorusi pozostaje jedynym strategicznym partnerem dla władz polskich – podkreślił.

Wiceszef polskiej dyplomacji zaapelował także o zwiększenie działań służących zapobieganiu podziałom społeczności polskiej w Republice Białorusi.

Liderzy Związku zadeklarowali, że będą kontynuować starania na rzecz integracji mniejszości polskiej oraz zaspokajania jej potrzeb edukacyjnych i kulturalnych.

Biuro Rzecznika Prasowego Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Znadniemna.pl za msz.gov.pl

Sytuacja mniejszości polskiej w Republice Białorusi była tematem dzisiejszego spotkania sekretarza stanu w MSZ Jana Dziedziczaka z prezes Związku Polaków na Białorusi Andżeliką Borys oraz przedstawicielami Związku: Markiem Zaniewskim i Andrzejem Poczobutem. [caption id="attachment_21249" align="alignnone" width="480"] Jan Dziedziczak i Andżelika Borys[/caption] Wiceminister Dziedziczak udzielił poparcia obecnemu, demokratycznie

Poseł PiS Michał Dworczyk zrezygnował w czwartek z funkcji przewodniczącego sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Nową szefową została posłanka PiS Anna Schmidt-Rodziewicz.

Michał Dworczyk i Anna Schmidt-Rodziewicz

– Złożyłem przewodnictwo komisji. Nowym przewodniczącym została wybrana jednogłośnie, przez wszystkie kluby posłanka PiS Anna Schmidt-Rodziewicz – poinformował PAP Dworczyk.

Pytany o powody rezygnacji z kierowania sejmową komisją łączności powiedział, że są to względy osobiste.

Dworczyk, jak twierdzą źródła PAP w PiS, ma zostać nominowany w najbliższym czasie na funkcję wiceministra obrony narodowej. W resorcie ma odpowiadać m.in. za Wojska Obrony Terytorialnej, które są nowym rodzajem sił zbrojnych, utworzonym na początku 2017 r. W środowej rozmowie z PAP Dworczyk przyznał, że „nie da się przewodniczenia z komisji łączyć z pracą w ministerstwie”.

42-letni Dworczyk jest posłem od września 2015 r. Pochodzi z Warszawy, był samorządowcem na Mazowszu. W ostatnich wyborach startował z pierwszego miejsca na liście PiS w okręgu wałbrzyskim i dostał prawie 25 tys. głosów (był to drugi wynik w regionie po ówczesnym szefie MON Tomaszu Siemoniaku z PO). Od września 2016 r. Dworczyk jest członkiem komisji obrony, a od początku kadencji przewodniczy komisji łączności z Polakami za granicą.

Dworczyk był posłem-sprawozdawcą w sejmie projektu dot. powołania WOT.

Podział największej białoruskiej organizacji zrzeszającej Polaków

Jak poinformował Dworczyk, Schmidt-Rodziewicz poprowadziła już w czwartek swoje pierwsze posiedzenie komisji. Podkreślił, że posiedzenie było zamknięte i dotyczyło sytuacji Związku Polaków na Białorusi. – Jest próba wprowadzenia rozłamu w Związku i temu jest poświęcone to posiedzenie komisji – powiedział.

12 lutego doszło do podziału w największej białoruskiej organizacji zrzeszającej Polaków – nieuznawanym przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi. Andżelika Borys, która od grudnia ponownie sprawuje w nim funkcję prezesa, wnioskowała wówczas o zawieszenie w prawach członków zarządu organizacji b. prezesa (w latach 2012-2016) Mieczysława Jaśkiewicza i b. dyrektor polskiej szkoły społecznej przy ZPB Heleny Dubowskiej. Tydzień później zawieszeni członkowie ZPB powołali wraz z 67 innymi osobami nową organizację pod nazwą Wspólnota Polaków na Białorusi.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Dziedziczak, prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, członek Zarządu Głównego ZPB Andrzej Poczobut i wiceprezes ZPB Marek Zaniewski

Na czwartkowym posiedzeniu komisji łączności o konflikcie w łonie Związku Polaków opowiadała posłom szefowa ZPB Andżelika Borys. Pytana po zakończeniu obrad o sytuację w jej organizacji powiedziała PAP, że działania twórców WPB są „szkodliwe dla ruchu polskiego” i „niedopuszczalne”.

Zaznaczyła jednocześnie, że podjęte wobec zawieszonych w prawach członków ZPB działania wynikały z „prawa związkowego, statutu organizacji i punktów naszego prawa, które zostały złamane po prostu”. – Nie jest dopuszczalna sytuacja, kiedy osoba przegrywa, nie rozlicza się, nie przedstawia sprawozdania, zabiera sobie mienie organizacji – dodała Borys.

Jak oceniła, rozłam w jej organizacji to powtórka „sytuacji z 2005 r.”. Kierowany przez Borys Związek został wówczas uznany za nielegalny przez władze białoruskie, a jego majątek został przejęty przez oficjalną organizację o tej samej nazwie.

Rząd popiera ZPB jako reprezentację mniejszości polskiej

Pytana o oczekiwania wobec władz polskich szefowa ZPB zwróciła uwagę, że rząd Beaty Szydło wyraził poparcie dla Związku. – Dziękujemy za to, bo to jest potwierdzenie kontynuacji i konsekwentnej polityki wspierania jednolitego ruchu polskiego, który szczególnie na wschodzie jest bardzo ważny – mówiła Borys.

Dopytywana, czy według niej w razie uregulowania kwestii spornych możliwa jest jeszcze współpraca z osobami, które stworzyły w zeszłym tygodniu nową organizację, szefowa Związku przyznała, że nie jest w stanie sobie wyobrazić takiej współpracy, ponieważ współpracę zaczyna się „w normalnych warunkach, a nie od łamania statutu i kradzieży”.

W środę rzeczniczka MSZ Joanna Wajda poinformowała, odnosząc się do sytuacji w Związku Polaków, że rząd popiera ZPB jako reprezentację mniejszości polskiej na Białorusi. Dodała jednocześnie, że ministerstwo negatywnie ocenia konflikty wewnętrzne i podziały w organizacjach polonijnych.

Znadniemna.pl za PAP

Poseł PiS Michał Dworczyk zrezygnował w czwartek z funkcji przewodniczącego sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Nową szefową została posłanka PiS Anna Schmidt-Rodziewicz. [caption id="attachment_21242" align="alignnone" width="480"] Michał Dworczyk i Anna Schmidt-Rodziewicz[/caption] – Złożyłem przewodnictwo komisji. Nowym przewodniczącym została wybrana jednogłośnie, przez wszystkie kluby posłanka PiS

Na cmentarzu ofiar NKWD w Kuropatach trwa protest przeciwko budowie w tym miejscu centrum biznesowego. Od pięciu dni masowych grobów strzegą ochotnicze warty. By powstrzymać budowlańców, członek opozycyjnego Młodego Frontu Siarhiej Palczewski przykul się do ciężarówki.

Opozycjonista leżał przykuty kajdankami do MAZa przez trzy godziny, zarzekając się, że „szybciej zdechnie”, niż pozwoli ruszyć budowie. Wtedy to jego manifestacje przerwali strażacy z przecinakiem pneumatycznym i milicjanci w cywilu. „Oficjalnej” milicji na miejscu nie było.

Gdy straż pożarna odjechała, nieumundurowani funkcjonariusze usiłowali wtrącić opozycjonistę do nieoznakowanego busa, ale powstrzymał ich tłum protestujących.

Kuropaty – nowa budowa, nowy protest

Na miejscu pojawiła się też karetka pogotowia – wychłodzony demonstrant odmówił jednak przyjęcia pomocy. By się nie wyziębił, inni członkowie protestu okryli go śpiworem i podłożyli pod niego karimatę.

W tym samym czasie lider Młodego Frontu Zmicier Daszkiewicz blokował drugą maszynę, stojąc na dachu koparki z białoruską biało-czerwono-białą flagą.

Znadniemna.pl za belsat.eu

Na cmentarzu ofiar NKWD w Kuropatach trwa protest przeciwko budowie w tym miejscu centrum biznesowego. Od pięciu dni masowych grobów strzegą ochotnicze warty. By powstrzymać budowlańców, członek opozycyjnego Młodego Frontu Siarhiej Palczewski przykul się do ciężarówki. Opozycjonista leżał przykuty kajdankami do MAZa przez trzy godziny, zarzekając

W domu rodzinnym Czesława Niemena w Starych Wasiliszkach na zniszczonym strychu miłośnicy artysty znaleźli należące do niego: szkolny zeszyt, nuty, zdjęcia i fragmenty książek. W domu muzyka od 2011 r. działa muzeum poświęcone jego twórczości.

Czesław Niemen

„Bardzo ładny charakter pisma i bezbłędna pisownia”

Włodzimierz Seniuta, dyrektor Klubu-muzeum Czesława Niemena

„Jest tam fragment zeszytu do języka rosyjskiego ucznia szóstej klasy Czesława Wydrzyckiego (prawdziwe nazwisko Niemena)” – powiedział PAP Włodzimierz Sieniuta, dyrektor muzeum Czesława Niemena w Starych Wasiliszkach niedaleko Grodna, w rejonie szczuczyńskim. „Bardzo ładny charakter pisma i bezbłędna pisownia” – ocenił.

O znalezisku poinformowali PAP członkowie nieformalnego klubu miłośników Czesława Niemena z Mińska, fotograf Wital Rakowicz oraz dziennikarze Dźmitry Padbiarieski i Wiera Sawina, przewodnicząca rady społecznej opiekującej się muzeum i autorka filmu dokumentalnego o Niemenie.

Znalezisko pod słomą

Odkrycia dokonano podczas dorocznych obchodów urodzin poety (16 lutego), które gromadzą w Starych Wasiliszkach miejscowych mieszkańców i miłośników muzyka. „Dwie dziewczyny z Mińska weszły na zniszczony strych. Dobrze, że jednocześnie były drobne i odważne, bo ten strych jest naprawdę w złym stanie. Przekopały całą słomę i to, co zgromadziło się na podłodze w ciągu kilkudziesięciu lat” – mówi Sieniuta.

Oprócz zeszytu, który jest mocno zniszczony, na strychu były także stare fotografie zrobione najprawdopodobniej przez młodego Niemena, nuty, kawałki negatywów, rysunki, fragmenty polskich książek i skrawek polskiej gazety z 1938 r. „Postaramy się w miarę możliwości zabezpieczyć te przedmioty, a to co się uda, na pewno skopiujemy i udostępnimy zwiedzającym” – dodał Sieniuta.

Ze Starych Wasiliszek do sławy

Młody Niemen – Czesław Wydrzycki – mieszkał w domu w Starych Wasiliszkach od urodzenia w 1939 r. do 1958 r., kiedy jego rodzina wyjechała do Polski w ramach ostatniej fali powojennej repatriacji Polaków z Kresów Wschodnich. Muzeum Niemena powstało w 2011 r., w dużej mierze dzięki entuzjazmowi jego miłośników.

„Na etapie tworzenia muzeum polska strona mocno nas wspierała, były oficjalne rozmowy między władzami. Ale nie otrzymywaliśmy finansowego wsparcia – w tym sensie muzeum to jest dzieło Białorusi. Bardzo dużą rolę odegrało społeczne zaangażowanie aktywistów z Mińska, m.in. pani Sawiny. Wiele eksponatów pochodzi od miłośników Niemena zarówno z Białorusi, jak i z Polski” – mówi Sieniuta.

Sawina przyznaje, że ciągle potrzebne są pieniądze na utrzymanie i restaurację domu. „Tam nie tylko strych się wali, ale cały dom jest w złym stanie. Potrzebny jest przecież nie po prostu remont, ale fachowa restauracja, bo ten dom to zabytek” – powiedziała dziennikarka.

Muzeum – owoc pracy entuzjastów

W procesie tworzenia muzeum niebagatelną rolę odgrywał sam Sieniuta, który gromadził eksponaty i zajmuje się domem, chroniąc go od zniszczenia. „Pomaga mu w tym nieduża grupa mieszkańców Mińska, wiernych wielbicieli talentu, osobowości i losu Niemena, a także zaangażowani pracownicy lokalnych władz w Szczuczynie. W ten sposób do ekspozycji trafiły pianino i gitara, unikatowe zdjęcia, kopie rysunków i dokumentów. Mieszkańcy wsi i przyjaciele dzieciństwa przynieśli do muzeum przedmioty i sprzęty, których rodzina Wydrzyckich nie zdołała zabrać ze sobą” – pisze Sawina w artykule, który ukaże się w najbliższą sobotę w białoruskim piśmie „Kultura”.

„Niemen wielu rzeczy mnie nauczył, m.in., że można nazywać „wielką” maleńką wioskę, w której się urodziłeś. On nie wstydził się swojego pochodzenia i był dumny z Wasiliszek” – mówi Sieniuta.

Muzeum i mieszkańcy Wasiliszek co roku obchodzą urodziny poety, organizowany jest także festiwal poświęcony pamięci Niemena, a nawet turniej piłkarski jego imienia.

Znadniemna.pl za belsat.eu/PAP

W domu rodzinnym Czesława Niemena w Starych Wasiliszkach na zniszczonym strychu miłośnicy artysty znaleźli należące do niego: szkolny zeszyt, nuty, zdjęcia i fragmenty książek. W domu muzyka od 2011 r. działa muzeum poświęcone jego twórczości. [caption id="attachment_21226" align="alignnone" width="480"] Czesław Niemen[/caption] „Bardzo ładny charakter pisma i bezbłędna

Skip to content