HomeStandard Blog Whole Post (Page 4)

Polskie centra wizowe na Białorusi zmieniły zasady sprawdzania klientów podczas rejestracji dokumentów. Teraz składający wniosek o wydanie polskiej wizy, będzie musiał pokazać przed kamerą twarz i oryginał paszportu.

„Podczas rejestracji należy mieć przy sobie oryginalny paszport, a rejestracji należy dokonać z urządzenia wyposażonego w działający aparat (smartfon, komputer)” – czytamy na stronie internetowej firmy VFS.Global.

Każdy wnioskodawca musi zarejestrować się indywidualnie, z wyjątkiem przypadków, gdy rejestrowana jest rodzina (małżonkowie i małoletnie dzieci).  W przypadku grupowego zgłoszenia członków rodziny wystarczy, że weryfikacji przejdzie jeden pełnoletni członek rodziny. Należy pamiętać, że odwiedzając Centrum Wniosków Wizowych w celu rejestracji, musi   przedstawić dokument potwierdzający pokrewieństwo.

Punkty Przyjmowania Wniosków Wizowych na Białorusi

Miński okręg konsularny

1)      Mińsk, ul. Bobrujska 6 (Centrum Handlowe Galileo)

2)      Homel, ul. Puszkina 2

3)      Mohylew, ul. Czajkowskogo, 11

Brzeski okręg konsularny

1)      Brześć, ul. Moskiewska 208A-1,  Centrum Handlowe “Domus”, 2 piętro

2)      Baranowicze, prospekt Sowetskij, 35

3)      Pińsk, ul. Pervomajskaja 176A

Grodzieński okręg konsularny

1)      Grodno, ul. Gorkiego 87B

2)      Lida, ul. Radiuka 2

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/visa.vfsglobal.com

Polskie centra wizowe na Białorusi zmieniły zasady sprawdzania klientów podczas rejestracji dokumentów. Teraz składający wniosek o wydanie polskiej wizy, będzie musiał pokazać przed kamerą twarz i oryginał paszportu. „Podczas rejestracji należy mieć przy sobie oryginalny paszport, a rejestracji należy dokonać z urządzenia wyposażonego w działający aparat

Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Białorusi uznał portal Polaków na Białorusi Znadniemna.pl za „formację ekstremistyczną”. Taką informację opublikowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi, a za nim liczne media białoruskie,  polskie, a nawet rosyjskie, w tym rosyjska agencja informacyjna TASS – będąca niegdyś centralną agencją prasowa ZSRR, a teraz pełniąca podobną rolę w Federacji Rosyjskiej.

Wpis na publikowanej przez MSW Białorusi liście formacji ekstremistycznych

Białoruskie KGB oraz MSW, a za nimi niektóre media, błędnie podały, iż portal Znadniemna.pl jest portalem Związku Polaków na Białorusi. Tymczasem portal już od kilku miesięcy nie ma statusu medium ZPB i jest wydawany z myślą o wszystkich Polakach na Białorusi niezależnie od tego do jakiej organizacji oni należą. Innymi słowy – jesteśmy portalem, piszącym o rzeczach, odbywających się w Polsce i wśród Polonii, które mogą zainteresować Polaków na Białorusi. Piszemy też o wydarzeniach na Białorusi, dotyczących mieszkającej w tym kraju społeczności polskiej i mogących zainteresować rodaków mieszkających w Polsce oraz na świecie.

Mianowicie taka misja naszego portalu budzi nerwowość łukaszenkowskiego KGB, MSW oraz innych służb, którym okazało za mało kilkukrotne uznanie naszego portalu za „materiały ekstremistyczne”, więc postanowili nadać nam status „formacji ekstremistycznej”. Dla twórców portalu taki status oznacza na Białorusi prześladowanie karne i groźbę skazania na karę pozbawienia wolności nawet do 10 lat. Prześladowanie karne grozi na Białorusi także osobom współpracującym z formacją ekstremistyczną, czyli tym z naszych czytelników, którym zostanie udowodnione, iż dostarczają nam informację. Właśnie tą okolicznością tłumaczy się potrzeba ścisłego chronienia przez nas wszelkich informacji o naszych informatorach na Białorusi, których z kolei także prosimy o zachowanie całkowitej dyskrecji jeśli chodzi o utrzymywanie kontaktów z nami.

Reasumując, uznanie przez reżim Łukaszenki i podległe mu KGB portalu Znadniemna.pl za „formację ekstremistyczną”, oznacza, iż nasza działalność szkodzi reżimowi i prawdopodobnie niweluje jego plany związane z zamiarami prowadzenia  informacyjno-propagandowej ekspansji w Polsce i wśród Polonii światowej.

Według docierających do nas informacji najbardziej denerwują reżim nasze publikacje, dotyczące sytuacji naszego niezłomnego kolegi – więźnia politycznego Andrzeja Poczobuta. Podobno szokiem dla reżimu okazała się przygotowana przez nas wystawa pt. „Andrzej Poczobut. Prześladowany za POLSKOŚĆ”,  na której wernisażu w Sejmie RP pojawiła się w styczniu 2023 roku delegacja białoruskiej opozycji demokratycznej na czele z jej  liderką Swiatłaną Cichanouską.

Prosimy Państwa o  pozostanie z nami i pamiętanie, że najbrzydszą obelgę, wypowiedzianą przez wroga, najczęściej należy traktować jako najpiękniejszy komplement. Tak właśnie traktujemy nadanie nam przez reżim Łukaszenki i podległe mu KGB statusu „formacji ekstremistycznej”.

Andrzej Pisalnik, redaktor portalu Znadniemna.pl

Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Białorusi uznał portal Polaków na Białorusi Znadniemna.pl za "formację ekstremistyczną". Taką informację opublikowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Białorusi, a za nim liczne media białoruskie,  polskie, a nawet rosyjskie, w tym rosyjska agencja informacyjna TASS – będąca niegdyś centralną agencją prasowa ZSRR, a

Drodzy Czytelnicy!

Pragniemy skierować do Państwa najserdeczniejsze życzenia z okazji Święta Zmartwychwstania Pańskiego – 2024:

Niech Zmartwychwstały Chrystus umocni nas wszystkich w Świętości.

Niech miłością i nadzieją napełni nasze serca.

Niech utwierdza naszą wiarę w zwycięstwo dobra nad złem, życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią.

Życzymy Państwu i sobie dużo zdrowia, miłości oraz Bożego Błogosławieństwa!

Redakcja portalu Znadniemna.pl

Drodzy Czytelnicy! Pragniemy skierować do Państwa najserdeczniejsze życzenia z okazji Święta Zmartwychwstania Pańskiego - 2024: Niech Zmartwychwstały Chrystus umocni nas wszystkich w Świętości. Niech miłością i nadzieją napełni nasze serca. Niech utwierdza naszą wiarę w zwycięstwo dobra nad złem, życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią. Życzymy Państwu i sobie dużo

Prelekcję o wiosennych tradycjach świątecznych na wielokulturowych dawnych Kresach Rzeczypospolitej Polskiej wygłosił 27 marca w Gdańsku, w ramach 25. Kresowej Środy Literackiej, organizowanej przez Fundację Pomorskich Kresowian, wybitny znawca Kresów – Tomasz Kuba Kozłowski.

Publiczność, zgromadzona w Oblackim Centrum Edukacji i Kultury, miała okazję poznać najważniejsze, związane ze świętami Wielkiej Nocy, tradycje kresowe. A wśród nich dowiedzieć się między innymi o tajnikach wicia palm wileńskich, zrozumieć specyfikę powstawania kraszanek i pisania pisanek: huculskich, podolskich oraz wołyńskich.

Tomasz Kuba Kozłowski, przedstawił multimedialną prelekcję o Wielkanocnej tradycji na Kresach

Opowieść o świętach katolickich, prawosławnych, greckokatolickich i żydowskich, obchodzonych w Wilnie, Kowlu, Lwowie i Drohobyczu i innych kresowych miastach nie mogła się obejść bez nadzwyczaj ciekawych spostrzeżeń o tym, jak tradycje i zwyczaje różnych narodów przenikały się i uzupełniały, tworząc niezapomnianą atmosferę wiosennych świąt. Świąt, podczas których prawosławni i katolicy po Wielkim Poście prześcigali się w pomysłach kulinarnych na Wielkanoc, a Żydzi zasiadali do reglamentowanej wielowiekową tradycją wieczerzy sederowej – rodzinnego posiłku, składającego się z sześciu potraw i spożywanego w święto Paschy, które jest obchodzone na pamiątkę wyzwolenia z egipskiej niewoli.

Do wypieku macy Żydzi za radą rabina zapraszali Polki, albo inne kobiety chrześcijańskie, mające poświadczyć, iż mace piecze się tylko z mąki i wody i, że nie jest dodawana do niej krew chrześcijańska

Tomasz Kozłowski, opowiadając o tradycjach różnych narodów, zamieszkujących Kresy, nie unikał tematów budzących kontrowersje. Zwracał na przykład uwagę na wszechobecne niegdyś zabobony i przesądy, wynikające z ludzkiej ciemnoty, podejrzliwości, a czasem ze zwykłej ludzkiej złośliwości. Tak w Wilnie na przykład, jeszcze na początku minionego stulecia rabin kazał współwyznawcom wypiekać na Pesach macę tylko w obecności Polek, a nawet radził je zatrudniać do tej czynności. Obecność chrześcijańskich niewiast przy wypiekaniu tradycyjnego żydowskiego przaśnego chleba miała zapewnić piekarzom alibi i obalić popularny wówczas przesąd, iż przy pieczeniu macy Żydzi dodają do niej krew chrześcijańskich niemowląt.

Niewielu wie, że z paschalnej tradycji żydowskiej przyszedł do chrześcijaństwa zwyczaj pozostawiania przy wigilijnym stole pustego nakrycia dla niespodziewanego gościa. Taki sam zwyczaj jest znany Żydom i praktykowany przez nich podczas wieczoru sederowego, będącego ucztą, znaną nam pod nazwą Ostatnia Wieczerza, którą spożywał przed ukrzyżowaniem ze swoimi uczniami Jezus Chrystus.

Żydzi, a za nimi też ich sąsiedzi – chrześcijanie, przestrzegali w wiosenne święta, kojarzone z odnową w przyrodzie, tradycji odnawiania garderoby. Dla branży odzieżowej okres ten był jednym z najlepszych w roku. Ojcowie rodzin kupowali bowiem dziatwie oraz żonom nowe ubrania, w których obdarowani szli do kościoła, demonstrując w ten sposób sąsiadom i znajomym zamożność głowy rodziny oraz jego szczodrość i troskę o bliskich.

Okres Wielkanocny był najlepszym czasem dla branży odzieżowej

 

Każdy na Wielkanoc musiał się wystroić w nowe ubranie

Wśród kresowych zwyczajów wielkanocnych jednym z najbardziej rozpowszechnionych był zwyczaj „palmowania”, czyli symbolicznego okładania się poświęconymi palmami w Niedzielę Palmową. Czynności tej towarzyszyło wypowiadanie takich, na przykład, słów: „Palma bije, nie ja biję, za tydzień Wielki Dzień, za sześć noc Wielkanoc!” lub „Palma bije nie zabije – wielki dzień za tydzień, malowane jajko zjem, za sześć noc – Wielkanoc”.

Ferdynand Ruszczyc i Palmy Wileńskie, niezwykle cenione przez wybitnego kresowego artystę

Wierzono, że okładanie się poświęconymi palmami jest dobre dla zdrowia, a także dodaje energii i urody. Ta ostatnia okoliczność sprawiała, iż dziewczęta nie obrażały się na chłopaków, jeśli tamci okładali je palmami stosując w ten sposób względem niewiast świąteczną SPA terapię odmładzającą.

Stosunki damsko-męskie w okresie Wielkiej Nocy to temat osobny. Dzisiaj pewnie nikt by nie zwrócił na to uwagi, ale kiedyś podanie przez dziewczynę święconego jajka chłopakowi oznaczało nic innego, jak zaproszenie do zalotów, czyli niewinny dzisiaj gest mógł wówczas stać się początkiem romansu.

Podanie pisanki młodemu człowiekowi przez dziewczynę było równoznaczne z zaproszeniem kawalera do zalotów

Każdy region, a nawet każda miejscowość miała swoje wzory pisanek

Wzory pisanek z powiatu lidzkiego

Warszawa, Belweder, Wielkanoc 1930 roku. Delegacja Hucułów z pisankami dla Marszałka Józefa Piłsudskiego

Najwięcej zwyczajów wielkanocnych na Kresach wiązało się jednak z gastronomią. Amerykanie, szczycący się zwyczajem zapiekania i spożywania indyka na Święto Dziękczynienia, zapewne nie wiedzą, że na polskich Kresach całego indyka zapiekano już setki lat przed pojawieniem amerykańskiej tradycji. Przy czym przepis na kresowego indyka zakładał, że ptak przed ubojem miał być przez kilka tygodni karmiony wedle specjalnego harmonogramu i proporcji włoskimi orzechami. Dzięki temu mięso upieczonego indyka zyskiwało aromatyczny posmak orzechowy.

Przepis na indyka wielkanocnego, karmionego włoskimi orzechami

W opowieści o wielkanocnej tradycji kresowej nie mogło zabraknąć tematu kaczania jajek wielkanocnych. Do tej zabawy świątecznej na Jarmarku Kaziukowym w Wilnie sprzedawane były (i wciąż je można kupić) pochyłe deski z wyżłobionym torem, po którym jajko stacza się (po białorusku i rusku – skatywajecca, stąd nazwa kaczanie od kacicca  – red.) na podłogę, aby toczyć się jak najdalej, osiągając odległość większą, niż potrafili swoim jajom zapewnić inni uczestnicy zabawy.

Wielkanocna zabawa kaczania jajek

Jeśli kaczanie jajek było charakterystyczne dla Wileńszczyzny, to na całych Kresach, jak są długie i szerokie, popularne było bicie się jajkami. W tej konkurencji najlepszy był ten, komu udawało się pozyskać jajko o bardzo wytrzymałej skorupie, potrafiącej roztłuc jak najwięcej innych jaj.

Wielkanocne bicie się jajkami na Polesiu

W wielkanocnym biciu się jajami często brała udział cała wieś

Swoją przedświąteczną prelekcję Tomasz Kuba Kozłowski ilustrował licznymi fotografiami z Kresów, ale najbardziej wzruszające były zaaranżowane przez prelegenta pauzy muzyczne, podczas których publiczność miała okazję posłuchać piosenek o tematyce wielkanocnej, komponowanych i śpiewanych po II wojnie światowej przez emigrantów ze Lwowa. Jedna z tych piosenek – autorstwa znakomitego lwowskiego artysty Wiktora Budzyńskiego – nazywa się Kalichlorek (od nazwy mieszanki wybuchowej, którą na Wielkanoc bawiła się kresowa młodzież, organizując strzelaninę na ulicach Lwowa i innych miast – red.), Po jej wysłuchaniu wśród publiczności wywiązała się nawet krótka dyskusja o stosowaniu wybuchowych substancji do uczczenia świąt wielkanocnych w różnych regionach Polski.

Te oraz wiele innych świątecznych historii ze Wschodnich Kresów Rzeczypospolitej opowiedział znawca tradycji i kultury kresowej Tomasz Kuba Kozłowski miłośnikom Kresów z Trójmiasta, zgromadzonym w Oblackim Centrum Edukacji i Kultury na zaproszenie Fundacji Pomorskich Kresowian.

W ślad za prelegentem namawiamy Państwa do wysłuchania piosenki o Wielkanocy w mieście Lwowie w wykonaniu Hilarego Proszka (emigracyjny pseudonim artystyczny Wiktora Budzyńskiego -red.):

Ciąg dalszy piosenki o Wielkanocy w mieście Lwowie

Zakończenie piosenki o Wielkanocy w mieście Lwowie

W  wykonaniu Wiktora Budzyńskiego można posłuchać także wspominanego już „wybuchowego” foxtrota o nazwie Kalichlorek:

Znadniemna.pl

Prelekcję o wiosennych tradycjach świątecznych na wielokulturowych dawnych Kresach Rzeczypospolitej Polskiej wygłosił 27 marca w Gdańsku, w ramach 25. Kresowej Środy Literackiej, organizowanej przez Fundację Pomorskich Kresowian, wybitny znawca Kresów - Tomasz Kuba Kozłowski. Publiczność, zgromadzona w Oblackim Centrum Edukacji i Kultury, miała okazję poznać najważniejsze,

Wczoraj wieczorem, 25 marca, w Białymstoku odbyła się comiesięczna akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem – dziennikarzem, jednym z liderów mniejszości polskiej na Białorusi. Mijają trzy lata od jego aresztowania. Uczestnicy manifestacji apelowali, by „nie zapadło milczenie” o Poczobucie.

25 marca 2021 roku Andrzej Poczobut został zatrzymany w Grodnie po rewizji w jego mieszkaniu, a następnie przewieziony do aresztu w Mińsku.

Od maja 2023 roku odbywa karę ośmiu lat więzienia w kolonii karnej w Nowopołocku, skazany za „wzniecanie, podżeganie do nienawiści” i „wzywanie do działań na szkodę Białorusi”. Białoruska prokuratura oskarżała go o „rehabilitację nazizmu”, a potem także o wzywanie do sankcji i działań na szkodę Białorusi.

Akcje solidarności odbywają się w Białymstoku na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki. Stoi tam instalacja z jego wizerunkiem. Kilka dni temu została odnowiona – umieszczono na niej uaktualnione zdjęcia, m.in. z sali sądowej podczas procesu Poczobuta.

Manifestacja z udziałem kilkudziesięciu osób, w tym przedstawicieli diaspory białoruskiej i Polaków z Białorusi, zmuszonych do wyjazdu do Polski, odbyła się pod hasłem „Uwięziony za polskość”. Wzięli w niej udział również przedstawiciele władz państwowych i samorządowych. We wszystkich wystąpieniach podkreślano, jakie znaczenie mają nawet najmniejsze akcje, które nie pozwolą zapomnieć o Poczobucie i innych więźniach reżimu białoruskiego.

„Jedyne, co możemy w tej sytuacji robić, to być razem i pamiętać. Na wszystkich możliwych szczeblach mówić o tym, że nasz kolega siedzi w więzieniu, że w więzieniu siedzi ponad 1,7 tys. więźniów politycznych i ta liczba każdego dnia rośnie” – mówił wiceprezes Związku Polaków na Białorusi Marek Zaniewski.

„Co możemy zrobić dla Andrzeja? Mówić o nim, nie zapominać, pisać listy, kartki, spotykać się na akcjach solidarnościowych i modlić się. Czy to jest dużo? Nie, ale dla Andrzeja to bardzo ważne” – dodała działaczka ZPB Maria Tiszkowska. Została ona zatrzymana z kilkoma innymi osobami w tym samym dniu, co Poczobut, a po wyjściu z aresztu wyjechała do Polski bez prawa powrotu na Białoruś.

„Jest niesłychanie istotne, aby po trzech latach uwięzienia wokół sprawy Andrzeja Poczobuta nie zapadło milczenie” – mówił dziennikarzom Robert Tyszkiewicz, koordynator ds. Polonii i Polaków za granicą w Senacie RP.

Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu Senat podjął jednogłośnie uchwałę w sprawie uwolnienia Andrzeja Poczobuta; Senat zwrócił się też do PE, parlamentów i rządów państw demokratycznego świata z apelem o podjęcie działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta i wszystkich „więźniów sumienia” na Białorusi.

„Prześladowanie ludzi tylko z tego powodu, że przynależą do jednej z mniejszości narodowych, jest nie do zaakceptowania na poziomie cywilizacyjnym ani demokratycznym” – dodał Tyszkiewicz. Podkreślał, że ważne jest, aby taki głos, jaki płynie z akcji w Białymstoku, powielany był w innych miastach, był obecny w parlamencie. „By ten temat stale utrzymywać w agendzie spraw do załatwienia, które są jednym z priorytetów polskiej polityki zagranicznej” – zaznaczył.

Jeden z liderów opozycji białoruskiej, szef Narodowego Zarządu Antykryzysowego Paweł Łatuszka podkreślał, że Andrzej Poczobut jest bohaterem dla Polaków i dla Białorusinów. „On faktycznie nas łączy, swoją postawą pokazuje, że najważniejsza jest wolność. On nawet z więzienia daje taki przekaz, że nie można się poddać dyktatorowi Łukaszence” – powiedział Łatuszka, który wziął udział w białostockiej akcji.

„Chylę czoła przed wszystkimi, którzy upominają się, krzyczą i wołają o to, by wszyscy więźniowie polityczni na Białorusi zostali uwolnieni. Andrzej Poczobut jest symbolem walki o wolność, demokrację, prawa człowieka” – mówił wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.

Znadniemna.pl za PAP/fot.: Joanna Sikora/radio.bialystok.pl

Wczoraj wieczorem, 25 marca, w Białymstoku odbyła się comiesięczna akcja solidarności z Andrzejem Poczobutem - dziennikarzem, jednym z liderów mniejszości polskiej na Białorusi. Mijają trzy lata od jego aresztowania. Uczestnicy manifestacji apelowali, by "nie zapadło milczenie" o Poczobucie. 25 marca 2021 roku Andrzej Poczobut został zatrzymany

Pod hasłem „Solidarni z Białorusią” w dniach 24 i 25 marca w różnych miastach Polski odbywa się świętowanie białoruskiego Dnia Wolności. Jest on obchodzony tradycyjnie w rocznicę proklamowania 25 marca 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej – święta nieuznawanego przez reżim Łukaszenki.

W minioną niedzielę uciekinierzy z Białorusi, którym udało się znaleźć schronienie w Trójmieście, maszerowali ulicami Gdańska, protestując przeciwko represjom reżimu Łukaszenki wobec pozostających w kraju współobywateli.

W Gdańsku Dzień Wolności Białorusini obchodzili, domagając się uwolnienia więźniów politycznych

Uczestnicy manifestacji oprócz haseł, potępiających zbrodnicze reżimy Łukaszenki i Putina, dążącego do likwidacji białoruskiej państwowości, wykrzykiwali słowa poparcia dla bratniej Ukrainy, walczącej z putinowską Rosją o godność i niepodległość. Dziękowali też Polsce za znalezione tutaj schronienie przed wojną i represjami, skandując: „Dziękujemy, Polsko!”

W przemarszu, który miał zademonstrować solidarność Białorusinów Trójmiasta z więźniami reżimu Łukaszenki, wzięli udział redaktorzy portalu Znadniemna.pl.

Dziennikarze trzymali plakaty z podobizną swojego, więzionego przez reżim kolegi – Andrzeja Poczobuta. Został on aresztowany dokładnie trzy lata temu. Prawie dwa lata później w sfingowanym procesie sądowym reżim Łukaszenki skazał go za obronę praw polskiej społeczności na Białorusi na osiem lat pozbawienia wolności i osadził w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w Nowopołocku na północy kraju.

Do solidaryzowania się z Andrzejem Poczobutem w trzecią rocznicę jego uwięzienia, nawoływała w niedzielę w Warszawie, na wiecu z okazji 106. rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej, polska działaczka z Lidy Irena Biernacka.

Również w Warszawie Białorusini domagali się uwolnienia więźniów Łukaszenki

Na wiecu w Warszawie przemawia Irena Biernacka

Podobnie jak Andrzej została ona aresztowana trzy lata temu w ramach sprawy karnej założonej przez reżim przeciwko Poczobutowi. Dwa miesiące później działaczkę wydalono do Polski bez możliwości powrotu na Białoruś.

Znadniemna.pl

Pod hasłem „Solidarni z Białorusią” w dniach 24 i 25 marca w różnych miastach Polski odbywa się świętowanie białoruskiego Dnia Wolności. Jest on obchodzony tradycyjnie w rocznicę proklamowania 25 marca 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej – święta nieuznawanego przez reżim Łukaszenki. W minioną niedzielę uciekinierzy z

Radni Białegostoku przyjęli dzisiaj, 25 marca, Stanowisko w trzecią rocznicę uwięzienia jednego z liderów mniejszości polskiej na Białorusi i dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Wezwali władze białoruskie do jego uwolnienia, a rządy Polski i innych państw UE do wzmożenia działań w tej sprawie.

W przyjętym jednogłośnie Stanowisku radni napisali, że odbywa on karę „w nieludzkich warunkach noszących znamiona tortur”, pozbawiony jest możliwości widzenia z bliskimi, prawa do otrzymywania paczek żywnościowych i niezbędnych leków, od miesięcy przetrzymywany jest w specjalnej celi i karcerze, a jego stan zdrowia stale się pogarsza.

„Rada Miasta Białystok domaga się zaprzestania tych haniebnych represji i wzywa władze białoruskie do niezwłocznego uwolnienia Andrzeja Poczobuta. Rada Miasta Białystok wyraża najwyższe uznanie dla niezłomnej walki Andrzeja Poczobuta o prawo do zachowania tożsamości, języka, kultury i tradycji przez mniejszość polską na Białorusi” – napisali radni, wyrażając też solidarność z rodziną dziennikarza.

„Jako samorząd największego polskiego miasta na pograniczu z Białorusią zapewniamy o naszej nieustającej pomocy dla rodaków z Białorusi. Gwarantujemy też, iż wszyscy którzy szukają w Białymstoku schronienia przed reżimem Łukaszenki mogą czuć się w naszym mieście jak w domu” – głosi Stanowisko.

Radni zaapelowali też do polskiego rządu, rządów i parlamentów UE oraz międzynarodowych organizacji praw człowieka o „wzmożenie działań na rzecz uwolnienia Andrzeja Poczobuta oraz wszystkich bezprawnie uwięzionych na Białorusi”.

„Nie możemy pozwolić, aby nad cierpieniem niewinnych ludzi zapadło milczenie. Solidarny głos wolnego świata musi brzmieć aż do ich uwolnienia” – czytamy w dokumencie uchwalonym przez białostockich radnych.

Znadniemna.pl

Radni Białegostoku przyjęli dzisiaj, 25 marca, Stanowisko w trzecią rocznicę uwięzienia jednego z liderów mniejszości polskiej na Białorusi i dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Wezwali władze białoruskie do jego uwolnienia, a rządy Polski i innych państw UE do wzmożenia działań w tej sprawie. W przyjętym jednogłośnie Stanowisku radni

Dzisiaj – 25 marca 2024 roku – mijają trzy lata od aresztowania Andrzeja Poczobuta, działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i dziennikarza, współpracującego z wieloma polskimi redakcjami. Za swoją działalność, skierowaną na obronę prawa polskiej mniejszości narodowej do nauczania ojczystego języka, pielęgnowania polskich tradycji oraz znajomości historii swojego narodu, Andrzej został skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Zgodnie z wyrokiem ma je spędzić w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Polak, uznany przez obrońców praw człowieka za więźnia politycznego reżimu Łukaszenki, odbywa wyrok w Kolonii Karnej nr 1 w Nowopołocku na północy Białorusi. Przybył tutaj w czerwcu 2023 roku i od razu po przybyciu został przez administrację kolonii wtrącony do karceru, w którym spędził około miesiąca. Potem skazaniec został ukarany półrocznym pobytem w izolatce. Przez cały ten okres rodzina Andrzeja utrzymywała z nim nieregularny kontakt listowny. Sytuacja miała się poprawić z nadejściem marca, kiedy upływał termin kary izolatką. Żona Andrzeja, Oksana Poczobut, na początku marca poinformowała jednak, iż sytuacja znowu się pogorszyła – urwał się bowiem nawet sporadyczny kontakt z mężem.

Niedługo przed trzecią rocznicą uwięzienia Andrzeja porozmawialiśmy z jego młodszym bratem Stasem Poczobutem. Zapytaliśmy, jak wspomina dzień, w którym Andrzej został aresztowany.

– Często wspominam moment, kiedy zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że Andrzeja zatrzymano po rewizji, przeprowadzonej przez służby w mieszkaniu, w którym mieszkał z żoną i dziećmi – opowiada i dodaje , że z jednej strony wspomina tamten dzień, jakby przeżył go wczoraj, ale zdaje sobie sprawę z tego, że minęły już prawie tysiąc i sto dni od momentu aresztowania brata.

– Jest to czas, który reżim Łukaszenki skradł Andrzejowi i tysiącom innych więźniów politycznych na Białorusi – mówi Stas Poczobut, przyznając, iż ciężko jest się pogodzić z perspektywą zobaczenia brata dopiero po ośmiu latach jego odsiadki. – Ale czymże są te troski w porównaniu z trudnościami, które musi codziennie pokonywać Andrzej? – pyta retorycznie młodszy brat Andrzeja Poczobuta.

W ciągu trzech lat wielokrotnie słyszeliśmy o inicjatywach, mających na celu uwolnienie Andrzeja. O tym, że jest to sprawa priorytetowa mówiło niejednokrotnie polskie MSZ, a także liczni politycy zarówno rządzący, jak też opozycyjni. Czym są dla ciebie te deklaracje i jak oceniasz ich skuteczność?

-To, że w kwestii Andrzeja polska klasa polityczna mówi jednym głosem napawa mnie optymizmem. Jednak Łukaszenka, rządzący Białorusią od trzydziestu lat, już przerabiał handel więźniami politycznymi, zwodził też Zachód tak zwaną „odwilżą”. Dzisiaj sytuacja geopolityczna zmieniła się i stare metody oszukiwania Zachodu okazują się nieskuteczne. Na dodatek Andrzej, na przykład, nie ułatwia Łukaszence zadania, nie idąc z reżimem na żadne kompromisy i demonstrując niezłomną postawę. W takiej sytuacji trudno jest liczyć na to, że działania władz Polski, czy innych krajów zachodnich okażą się skuteczne.

Jak rozłąkę z Andrzejem przeżywają wasi rodzice?

– Mama i tata są już w solidnym wieku. Zdrowia i szczęścia ta sytuacja im na pewno nie dodaje. Na ile jest to możliwe starają się wspierać nawzajem, no i czekają na syna.

Jakie znaczenie dla Andrzeja i jego bliskich mają licznie przyznawane mu nagrody i wyróżnienia?

– Jestem przekonany, że Andrzej w tym co robi nie sugeruje się żadnymi nagrodami. Co się tyczy, na przykład, mnie, to każdą aktywność, związaną z Andrzejem, każde nadane mu wyróżnienie odbieram jako sygnały, wysyłane do Łukaszenki i potwierdzające, iż Andrzej nie został zapomniany. Powinno to kapitalnie wkurzać dyktatora i jego otoczenie.

Niektórzy w solidaryzowaniu się z Andrzejem idą jeszcze dalej. W pewnych środowiskach Warszawy krążył na przykład pomysł upamiętnienia go w pomniku.

– Brat zainspirował do działania bardzo wielu ludzi z różnych sfer i kręgów. Jestem daleki od tego, żeby zaakceptować koncepcję stawiania pomników. Z drugiej jednak strony również informacja o takich inicjatywach dociera do reżimu i powinna denerwować choćby funkcjonariuszy KGB.

Mijają trzy lata od dnia, w którym Andrzej został aresztowany. W perspektywie mamy kolejne długie lata jego odsiadki. Czy twoim zdaniem powinien on, gdyby było to wciąż aktualne, przyjąć wreszcie propozycję opuszczenia więzienia w zamian za wydalenie z Białorusi do Polski?

– Myślę, iż nie powinniśmy liczyć na to, że Andrzej zmieni poglądy i pod presją zgodzi się na kompromis, sprzeczny z wyznawanymi przez niego wartościami. Takim już jest człowiekiem.

Dziękujemy za rozmowę!

Znadniemna.pl, na zdjęciu: Lata 90. minionego stulecia. Bracia Stas i Andrzej Poczobutowie, jako muzycy zespołu rockowego Deviation, fot.: baj.media

Dzisiaj - 25 marca 2024 roku - mijają trzy lata od aresztowania Andrzeja Poczobuta, działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi i dziennikarza, współpracującego z wieloma polskimi redakcjami. Za swoją działalność, skierowaną na obronę prawa polskiej mniejszości narodowej do nauczania ojczystego języka, pielęgnowania polskich tradycji oraz

Dzisiaj, w Niedzielę Palmową, pragniemy przypomnieć Państwu o legendarnej twórczyni ludowej z Grodna – Dominice Kowalonok. Jest to kobieta, dzięki której w grodzie nad Niemnem przetrwała tradycja wicia palm wielkanocnych, zwanych Palmami Grodzieńskimi.

Mówiąc o Dominice Kowalonok, należy wspomnieć także o trzech jej siostrach – Wandzie, Danucie oraz Czesławie. Wszystkie urodziły się w rodzinie Dominika Sarosieka, zamożnego gospodarza, którzy wszystko potrafił zrobić swoimi rękami.

 Zdolności  zaczerpnięte z rodziny

Rodzina odegrała decydujące znaczenie, jeśli chodzi o zdolności sióstr do uprawiania rękodzieła. Najbardziej znana z nich – Dominika Kowalonok – opowiadała, że umiejętność robienia wszystkiego swoimi rękami ona i jej siostry odziedziczyły po swoich rodzicach, zarabiających na chleb rzemiosłem. Dominik Sarosiek, na przykład, był i szewcem i kowalem, a jego żona bardzo dobrze szyła, a także słynęła na całą okolicę z tego, że tkała doskonałe -przepiękne i trwałe – dywany.

Rodzice sióstr pani Dominiki przez całe życie musieli ciężko pracować, ponieważ prowadzili dużą gospodarkę. A na dodatek trzeba było wychowywać dzieci.

„Ale mama mimo wszystko znajdowała czas na to, aby posadzić obok domu kwiaty. Pielęgnowałyśmy je wszyscy razem. Zapewne to z dzieciństwa znane zajęcie stało się było początkiem naszego zafascynowania florystyką” – opowiadała Dominika Kowalonok.

Dominika Kowalonok prowadzi warsztaty rękodzieła

Z dzieciństwa wyniosły siostry także tradycję wicia palm wielkanocnych. Pani Dominika opowiadała, że dawnej ludziom w naszym klimacie służyły za „palmy” gałęzie budzącej się na wiosnę wierzby. Najpierw po prostu związywano je nicią. Potem zaczęto ozdabiać barwinkiem, szparagiem, jałowcem. Później ktoś wymyślił, aby dekorować „palmę” kwiatami z papieru.

– Jeszcze w czasach radzieckich zaczęłam tworzyć najróżniejsze warianty zdobienia gałązek wierzbowych – wspominała pani Dominika. Według niej „palmy” wówczas zdobiono potajemnie, gdyż ateistyczne władze komunistyczne prześladowały osoby wierzące, a wicie palmy przed Wielkanocą byłoodbierane jednoznacznie jako uprawianie praktyk religijnych. Nie było zatem możliwości, aby pokazać szerszemu gronu palmę wielkanocną, ozdobioną kolorowymi zasuszonymi kwiatami i ziołami.

Tradycja odrodziła się na szerszą skalę dopiero w schyłkowym okresie istnienia ZSRR. Wówczas piękne ozdobne palmy zaczęły zdobywać popularność wśród wiernych.

Wicie palm stało się wspólnym zajęciem dla wszystkich czterech córek Dominika Sarosieka. Siostry zaczęły wymieniać się pomysłami na ozdoby, wymyślać ciekawe elementy.

Czym palma grodzieńska różni się od wileńskiej

Robione przez mistrzynię rękodzieła palmy wielkanocne swym kształtem przypominają prawdziwe południowe palmy, którymi usłano drogę wjeżdżającego do Jerozolimy Chrystusa. Prosty pień z pyszną koroną jest symbolem wschodzenia i odrodzenia, a różnorodność kolorów oznacza istotę rajskich obrazów.

Dominika Kowalonok ze swoimi palmami

„Nasze palmy często porównuje się do wileńskich, które są popularne na Litwie i w Polsce, –podkreślała pani Dominika i wskazała na zasadnicze różnice między wileńskimi i grodzieńskimi palmami.

Według niej palmy wileńskie przypominają prawdziwe bukiety, grodzieńskie natomiast są płaskie. Tłumaczy się to wieloletnią tradycją „przechowywania palmy za ikoną”, a właściwie jej chowania za świętym obrazem, z którego obecnością w każdym chrześcijańskim domu władze nie mogły sobie poradzić nawet w najgorszych czasach wojującego ateizmu.

Dominika Kowalonok podkreśla, że nieodłącznym elementem grodzieńskiej palmy są trzy gałązki wierzbowe o długości ok. 50 cm. Symbolizują one Trójcę Świętą i stanowią upiększany potem trzon palmy. Powstające kompozycje są niepowtarzalne, gdyż zależą od wyobraźni i nastroju robiącego palmę mistrza.

– Ja ozdabiam gałązki wierzby kocankami, żytnimi i owsianymi kłosami, barwinkiem, jałowcem, bukszpanem, tymotką, wiechliną, różnymi ziołami i trawami, które zbieram na łąkach, polach, i w lesie. Wykorzystuję również liście kukurydzy, z których robię różnokolorowe kwiaty” – dzieliła się tajnikami swojego warsztatu grodzieńska mistrzyni podczas licznych warsztatów.

Według Dominiki Kowalonok wicie palm wymaga bycia nie tylko rękodzielnikiem, lecz także botanikiem, a nawet chemikiem

Według niej zdobienie palmy wymaga bycia nie tylko dobrym florystą, lecz także botanikiem, a nawet chemikiem: „Na swoim letniaku specjalnie hoduję kocanki. Później za pomocą barwników nadaję im różne kolory: czerwony, żółty, pomarańczowy, fioletowy, zielony. Również z tymi roślinami, które zbieram na łonie dzikiej przyrody, nie jest tak łatwo. Trzeba wiedzieć, kiedy najlepiej jest po nie pójść, jak suszyć, w jakich warunkach przechowywać. Zebranie materiałów zajmuje dużo czasu. Okazuje się więc, że udekorować palmę można w ciągu godziny, a na przygotowanie ozdób potrzeba niemalże całego roku” – ocenia pani Dominika.

Zajęcie dla duszy i palma filozoficzna

Mistrzyni, dzięki której przetrwała tradycja wicia palm grodzieńskich przyznaje, że w każdej kompozycji pozostawia cząsteczkę swojej duszy.

Pewnego dnia pani Dominice przyszła do głowy koncepcja zrobienia tak zwanej palmy filozoficznej . Jest to palma była robiona na tradycyjnym trzonie z trzech gałązek które symbolizują szlak, prowadzący do Boga. Umieszczone w środku kompozycji serce z kłosa symbolizuje z kolei miłość do Pana, do ludzi i do siebie, a ułożone w kolejności świateł drogowych kwiatki, oznaczają przystanki na naszej drodze życiowej. Zwieńczeniem palmy filozoficznej jest tęcza z kłosów. To w jej kierunku zmierza człowiek w poszukiwaniu ósmego koloru, czyli – sensu życia.

W trakcie wicia palmy filozoficznej

Według Dominiki Kowalonok grodzieńskie palmy cieszą się powodzeniem nie tylko na Grodzieńszczyźnie, ale także w innych zakątkach Białorusi oraz poza jej granicami. Pani Dominika przez wiele lat brała udział w Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie. Goście wydarzenia bardzo chętnie nabywali u grodzieńskiej rękodzielniczki palmy, choć festiwal odbywał się latem i kupowanie palm wielkanocnych o tej porze roku nie wydawało się aktualne.

Wyroby rzemieślniczki, zachowującej tradycję wicia palm grodzieńskich, dzięki jej wyjazdom ze swoimi wyrobami do Polski znalazły się w kolekcjach miłośników ludowej sztuki sakralnej Anglii, Francji, USA, a nawet Chin.

Palmom grodzieńskim przyznano na Białorusi status historyczno-kulturowej wartości, a technologia ich wyrobu, zachowana i przekazywana przez panią Dominikę młodemu pokoleniu rękodzielników, została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego Białorusi.

Dominika Kowalonok cieszy się, że jej rzemiosłem interesuje się młodzież. Wraz z siostrami wychowała już w Grodnie swoich kontynuatorów, którzy tworzą własne oryginalne dzieła.

Oznacza to, że sztuka wicia palm grodzieńskich przetrwa kolejne dziesięciolecia.

Znadniemna.pl

Dzisiaj, w Niedzielę Palmową, pragniemy przypomnieć Państwu o legendarnej twórczyni ludowej z Grodna – Dominice Kowalonok. Jest to kobieta, dzięki której w grodzie nad Niemnem przetrwała tradycja wicia palm wielkanocnych, zwanych Palmami Grodzieńskimi. Mówiąc o Dominice Kowalonok, należy wspomnieć także o trzech jej siostrach – Wandzie,

Setki wiernych przeszły w sobotę 23 marca od grodzieńskiej bazyliki katedralnej św. Franciszka Ksawerego do kościoła Znalezienia Krzyża Świętego (Pobernardyńskiego), krocząc za aktorami, grającymi sceny z ostatnich chwil ziemskiego żywota Jezusa Chrystusa.

Po pandemii koronawirusa była to pierwsza Droga Krzyżowa, którą zorganizowano na ulicach grodu nad Niemnem. Z błogosławieństwa biskupa grodzieńskiego Aleksandra Kaszkiewicza wierni, licznie zgromadzeni piątkowego wieczoru przy katedrze, mieli okazję przeżywać inscenizację kolejnych stacji Męki Pańskiej w wykonaniu aktorów.

W mediach społecznościowych znaleźliśmy krótki film, przedstawiający dzisiejsze wydarzenie religijne w Grodnie:

Znadniemna.pl na podstawie facebook.com

Setki wiernych przeszły w sobotę 23 marca od grodzieńskiej bazyliki katedralnej św. Franciszka Ksawerego do kościoła Znalezienia Krzyża Świętego (Pobernardyńskiego), krocząc za aktorami, grającymi sceny z ostatnich chwil ziemskiego żywota Jezusa Chrystusa. Po pandemii koronawirusa była to pierwsza Droga Krzyżowa, którą zorganizowano na ulicach grodu nad

Skip to content