HomeStandard Blog Whole Post (Page 45)

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAJ) apeluje do swoich członków i sympatyków, znajdujących się na terenie Białorusi o czasowe pozbycie się wszelkich dokumentów, druków oraz rzeczy, na których widnieje logo tej dziennikarskiej organizacji.

Powodem niezwykłego apelu jest wpisanie przez władze Białorusi nazwy „Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy” i logotypu tej organizacji do rejestru materiałów, uznawanych za ekstremistyczne.

Witryna internetowa białoruskich dziennikarzy niezależnych BAJ.MEDIA informuje ponadto, że za ekstremistyczne uznane zostały wszystkie profile BAJ w mediach społecznościowych.

Na mocy decyzji władz przechowywanie wszelkich materiałów i rzeczy, na których widnieje logo BAJ grozi posiadaczom takich pamiątek i dokumentów pociągnięciem do odpowiedzialności administracyjnej, czyli grzywną bądź aresztem.

Witryna BAJ.MEDIA przypomina, że logo uznanej za ekstremistyczną organizacji dziennikarskiej widnieje na dokumentach, przechowywanych w wielu urzędach państwowych i organizacjach, z którymi BAJ utrzymywał kontakty i prowadził korespondencję jeszcze będąc legalną strukturą. Ponadto BAJ wydawał zaopatrzony logotypem periodyk branżowy „ABAŻUR”, którego egzemplarze są przechowywane między innymi w bibliotekach oraz redakcjach wielu białoruskich mediów, a także w innych miejscach.

Wzmożona presja władz na białoruską niezależną społeczność dziennikarską jest kolejnym etapem prześladowań niezależnych dziennikarzy po uznaniu w marcu 2023 roku Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy za organizację ekstremistyczną.

Członkami Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy są między innymi redaktorzy mediów Związku Polaków na Białorusi.

Znadniemna.pl za baj.media

Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAJ) apeluje do swoich członków i sympatyków, znajdujących się na terenie Białorusi o czasowe pozbycie się wszelkich dokumentów, druków oraz rzeczy, na których widnieje logo tej dziennikarskiej organizacji. Powodem niezwykłego apelu jest wpisanie przez władze Białorusi nazwy „Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy” i logotypu tej

Film w reżyserii Waldemara Szarka będzie poświęcony uczuciu, które młody Adam Mickiewicz żywił i okazywał Maryli Wereszczakównie. Wieszcza w młodości sportretuje na ekranie Nikodem Rozbicki, a jego ukochaną Marylę – Aleksandra Piotrowska. Premierę filmu zaplanowano na rok 2024.

Historia miłosnego trójkąta

„Niepewność” to historia płomiennego romansu rozwijającego się w baśniowej scenerii szlacheckiego majątku, która zainspirowała powstanie słynnego mickiewiczowskiego zbioru „Ballad i romansów”. W tle historii miłosnej są zmartwienia i nadzieje pierwszych lat Królestwa Kongresowego pod berłem cara Aleksandra I.

Właśnie w tym okresie dziejowym odbywa się wakacyjna wędrówka przyszłego wieszcza, która prowadzi 22-letniego poetę do sielskiego dworku pod Nowogródkiem. Często bywa tu Tomasz Zan, przyjaciel Adama ze stowarzyszenia Filomatów, nieszczęśliwie zakochany w Maryli, córce właścicielki. Maryla pozostaje nieczuła na zaloty Zana, ale szybko zwraca uwagę na nowego przybysza. Adam odwzajemnia zainteresowanie, lecz próbuje się powstrzymać, ze względu na przyjaciela. Uczucie między młodymi rośnie z każdą chwilą.

„Gdy Zan zmuszony jest wyjechać, wydaje się, że przeszkody stojące na drodze do spełnionej miłości zostały pokonane a notatnik szczęśliwego poety zapełnia się kolejnymi wierszami…” – głosi komunikat Telewizji Polskiej, opowiadający o powstającej produkcji filmowej.

Kto i gdzie kręci „Niepewność”

Film „Niepewność” jest kręcony m.in. w Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego w Nowej Suchej, w Dworze w Turowej Woli oraz w Muzeum Adama Mickiewicza – Pałacu w Śmiełowie.

Reżyserem „Niepewności” jest Waldemar Szarek. Jest to twórca doświadczony w opowiadaniu o miłości językiem filmu. Jest reżyserem kultowej telenoweli „M jak Miłość”, która nie schodzi z anten TVP już od ponad dwudziestu lat i jest uznawana za najpopularniejszy polski serial oraz najchętniej oglądany program telewizyjny w Polsce.

Prezes TVP Mateusz Matyszkowicz zapowiada powstanie nie tylko filmowej, lecz także serialowej wersji „Niepewności”.

Znadniemna.pl na podstawie TVP.PL /PAP.PL, na zdjęciu: odtwórcy głównych ról w filmie „Niepewność” Nikodem Rozbicki (Adam Mickiewicz) i Anna Piotrowska (Maryla Wereszczakowna), fot.: TVP

Film w reżyserii Waldemara Szarka będzie poświęcony uczuciu, które młody Adam Mickiewicz żywił i okazywał Maryli Wereszczakównie. Wieszcza w młodości sportretuje na ekranie Nikodem Rozbicki, a jego ukochaną Marylę - Aleksandra Piotrowska. Premierę filmu zaplanowano na rok 2024. Historia miłosnego trójkąta „Niepewność” to historia płomiennego romansu rozwijającego

Dzisiaj, 12 czerwca 2023 roku, na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się uroczystość ogłoszenia nominacji Programu Społecznego Mistrz Mowy Polskiej 2023. Przy tej okazji Akademia Mistrzów Mowy Polskiej nagrodziła Złotym Laurem Mistrzów Mowy Polskiej więźnia politycznego reżimu Łukaszenki, białoruskiego korespondenta polskich mediów Andrzeja Poczobuta oraz aktora teatralnego i filmowego Krzysztofa Globisza.

W uzasadnieniu wyróżnienia Akademia Mistrzów Mowy zaznaczyła, iż zostało ono przyznane „za propagowanie najlepszych wzorców polszczyzny”.

Andrzej Poczobut został skazany w lutym tego roku przez sędziego Sądu Obwodowego  w Grodnie Dzmitryja Bubienczyka na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.  W maju białoruski Sąd Najwyższy uprawomocnił niesprawiedliwy wyrok, wydany na dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

Z aktu oskarżenia wynikało, że łukaszenkowski wymiar sprawiedliwości uznał, iż zbrodnią, popełnioną przez Polaka, było między innymi nazywanie agresją napadu ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku. Poza tym reżim Łukaszenki nie mógł darować dziennikarzowi publikacji, opowiadających o prześladowaniu na Białorusi polskiej mniejszości narodowej i o masowych protestach Białorusinów przeciwko sfałszowaniu przez białoruskiego dyktatora wyborów prezydenckich w sierpniu 2020 roku.

Rząd Polski, międzynarodowa społeczność dziennikarska oraz organizacje broniące praw człowieka uznały zarzuty na podstawie których skazano Andrzeja Poczobuta za bezpodstawne i motywowane politycznie, a sam dziennikarz i działacz polskiej mniejszości został uznany za więźnia politycznego.

Znadniemna.pl za Mistrzmowy.pl

Dzisiaj, 12 czerwca 2023 roku, na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się uroczystość ogłoszenia nominacji Programu Społecznego Mistrz Mowy Polskiej 2023. Przy tej okazji Akademia Mistrzów Mowy Polskiej nagrodziła Złotym Laurem Mistrzów Mowy Polskiej więźnia politycznego reżimu Łukaszenki, białoruskiego korespondenta polskich mediów Andrzeja Poczobuta oraz

Nie tylko żywym, ale także umarłym będą stawiane zarzuty karne w białoruskich sądach, jeśli oskarżenie będzie dotyczyło zbrodni wojennych, ludobójstwa oraz innych przestępstw, nie podlegających przedawnieniu. Nie jest wykluczone, że sądzeni będą m.in. nieżyjący już żołnierze Armii Krajowej. Takie następstwa może mieć uchwalenie projektu nowelizacji Kodeksu postępowania karnego Republiki Białorusi, który już trafił pod obrady białoruskiego parlamentu.

Inicjatywa karania umarłych należy do Prokuratury Generalnej Republiki Białorusi, która w 2021 roku wszczęła postępowanie karne „o ludobójstwie narodu białoruskiego” w czasach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej oraz po jej zakończeniu.

Zgodnie z narracją, przedstawianą przez białoruskich prokuratorów w mediach, w okresie okupacji niemieckiej zbrodnie, noszące znamiona ludobójstwa, popełniali na Białorusinach najczęściej żołnierze niemieccy. Natomiast po przetoczeniu się przez Białoruś w 1944 roku frontu w kierunku zachodnim i reaktywacji na ziemiach białoruskich władzy sowieckiej, Białorusini, zdaniem prokuratorów, byli prześladowani wcale nie przez reżim stalinowski i jego machinę represyjną, której uosobieniem był NKWD. Łukaszenkowska propaganda oraz prokuratura za czarne charaktery, gnębiące ludność białoruską po 1944 roku, uznaje obywateli II Rzeczypospolitej, działających w polskim podziemiu antykomunistycznym. Są to najczęściej nieżyjący już partyzanci, należący do Armii Krajowej oraz innych polskich zbrojnych formacji patriotycznych, działających na terenie Białorusi po rozwiązaniu AK w styczniu 1945 roku, aż do końca lat 50.

Nowelizacja Kodeksu postępowania karnego Białorusi przewiduje, że w przypadku sformułowania zarzutów prokuratorskich wobec nieżyjącej osoby, ciężar reprezentowania jej przed sądem spada na potomków. W przypadku braku takowych, bądź w sytuacji, kiedy nie będą mogli oni bronić przodka przed oskarżeniami białoruskiej prokuratury, zmarłemu oskarżonemu będzie przysługiwał obrońca z urzędu.

Perspektywa czynnego ścigania przez prokuraturę Białorusi weteranów Armii Krajowej, wywołała oburzenie środowisk kombatanckich w Polsce od razu po tym, jak Prokuratura Generalna Białorusi wszczęła postępowanie „o ludobójstwie narodu białoruskiego”, sugerując, iż odpowiedzialnymi za tego typu zbrodnie są żołnierze Armii Krajowej i uczestnicy innych polskich formacji patriotycznych, działających na terenie Białoruskiej SRR po zakończeniu II wojny światowej.

Po wszczęciu przez prokuratora generalnego Republiki Białorusi Andreja Szweda w 2021 roku „sprawy o ludobójstwie narodu białoruskiego” i sugestiach prokuratora, że za udział w rzekomym „ludobójstwie” będą ścigani weterani Armii Krajowej oraz uczestnicy innych polskich formacji patriotycznych z czasów wojny, Prezydium Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wydało specjalne Oświadczenie, którego treść pragniemy Państwu przypomnieć:

Oświadczenie

Prezydium Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w sprawie haniebnych słów prokuratora generalnego Białorusi

Prezydium Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wyraża stanowczy protest przeciwko słowom prokuratora generalnego Białorusi Andreja Szweda, który – w swoim dokumencie dotyczącym śledztwa w ramach sprawy karnej w kwestii „ludobójstwa narodu białoruskiego” w okresie II wojny światowej – oskarżył o ludobójstwo Armię Krajową i zaliczył ją do formacji nazistowskich. Jesteśmy wstrząśnięci i nie ma naszej zgody na taką obelgę. Żołnierze Armii Krajowej do końca II wojny światowej walczyli z dwoma totalitaryzmami – sowiecką Rosją i nazistowskimi Niemcami.

Głęboko niepokoją nas także doniesienia, że białoruskie władze zapowiadają przeprowadzenie „działania śledczego” wobec weteranów AK. Stwierdzenie to przypomina najgorsze czasy lat okupacji niemieckiej i sowieckiej na terenach Rzeczypospolitej Polskiej, o której wolność walczyliśmy, co było naszym prawem i obowiązkiem. Dziś, jako weterani, możemy tylko k r z y c z e ć o sprawiedliwość i prawdę.

Słowa prok. Szweda, mówiącego, że „mamy informacje o jeszcze żyjących przestępcach nazistowskich, którzy uczestniczyli w działalności batalionów karnych. W pierwszej kolejności litewskich batalionów SS i Armii Krajowej” są niedopuszczalne, ponieważ przeczą faktom i uderzają w dobre imię bohaterskich żołnierzy AK walczących o wolność Polski, także przeciwko formacjom SS.

Armia Krajowa, powołana 14 lutego 1942 roku, była kontynuatorką Służby Zwycięstwu Polski i Związku Walki Zbrojnej, formowanych do walki z okupantem niemieckim i sowieckim już od 1939 roku. W swoich szeregach skupiała około 400 000 osób. Była to największa podziemna armia w okupowanej Europie.

Armia Krajowa była ochotniczym wojskiem Polskiego Państwa Podziemnego – fenomenem na skalę światową. Była częścią Polskich Sił Zbrojnych i aliantem koalicji antyniemieckiej w II wojnie światowej. Nadrzędnym celem AK było przygotowanie i wywołanie ogólnopolskiego powstania przeciwko niemieckiemu, nazistowskiemu okupantowi.

Projekt nowelizacji Kodeksu postępowania karnego Republiki Białorusi, zakładający ściganie sądowe umarłych, został już wniesiony pod obrady białoruskiego parlamentu i niebawem odbędzie się jego pierwsze czytanie.

Znadniemna.pl na podstawie zerkalo.io/pravo.by oraz armiakrajowa.org.pl, na zdjęciu: tablica na Cmentarzu żołnierzy Armii Krajowej  w Surkontach przed barbarzyńskim zrównaniem nekropolii z ziemią przez białoruskie władze

Nie tylko żywym, ale także umarłym będą stawiane zarzuty karne w białoruskich sądach, jeśli oskarżenie będzie dotyczyło zbrodni wojennych, ludobójstwa oraz innych przestępstw, nie podlegających przedawnieniu. Nie jest wykluczone, że sądzeni będą m.in. nieżyjący już żołnierze Armii Krajowej. Takie następstwa może mieć uchwalenie projektu nowelizacji

Na dzisiaj, 9 czerwca, przypada 220. jubileusz urodzin naszego krajana, nieświeżanina, powstańca listopadowego, zesłańca i urzędnika carskiego, zasłużonego dla stanowienia prawodawstwa narodów Azji Środkowej, a konkretnie – Kazachów i Kirgizów – Adolfa Januszkiewicza. Pamięć o naszym krajanie do dzisiaj jest pielęgnowana przez mieszkańców Kazachstanu i Kirgizji oraz potomków Polaków zsyłanych do Kazachstanu w różnych okresach dziejowych.

Mural Adolfa Januszkiewicza w stolicy Kazachstanu Nur-Sułtanie. Odsłonięty został 29 września 2021 roku, fot.: orpeg.pl

Adolf Walerian Julian Januszkiewicz urodził się 9 czerwca 1803 roku w Nieświeżu. Otrzymawszy podstawowe wykształcenie najpierw w rodzinnej miejscowości, a następnie w gimnazjum w Winnicy, w 1821 roku przybył do Wilna, aby kontynuować studia wyższe na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie „bawił 2 lata”, słuchając wykładów na wydziale literackim.

W Wilnie poznał m.in. Adama Mickiewicza i dołączył do kręgu filaretów i filomatów, grona młodych ludzi wysoko ceniących równość społeczną, wartości demokratyczne oraz wierzących w utopijne ideały oświeceniowe wiecznego postępu, przemian cywilizacyjnych, a także powszechną edukację i siłę rozumu. Po powrocie na Podole w 1826 roku Januszkiewicz został wybrany do Sądu Głównego Izby Cywilnej w Kamieńcu, gdzie pełnił funkcję deputata w ciągu następnych trzech lat.

W grudniu 1830 roku, po wybuchu powstania listopadowego nasz bohater, udał się do Wilna, a stamtąd do Warszawy, by dołączyć do szeregów powstańców. Jednak wkrótce z ciężkimi ranami nogi i głowy został zatrzymany przez oddział Kozaków. Sąd w Kijowie skazał Januszkiewicza na karę śmierci, którą zastąpiono zesłaniem na osiedlenie do Syberii z pozbawieniem wszelkich tytułów, szlachectwa i majątku.

W maju 1832 roku Januszkiewicz przybył do Tobolska, a w 1834 roku przeniósł się do Iszymu, gdzie mieszkał prawie 8 lat. Z kolei w czerwcu 1841 roku na mocy manifestu cesarza Mikołaja I, ogłoszonego z okazji ślubu następcy tronu Aleksandra II, kilku zesłańcom łącznie z Januszkiewiczem zezwolono podjąć pracę w rosyjskiej służbie cywilnej lub wojskowej na terenie Syberii.

Pragnieniem Januszkiewicza było, aby sumienną pracą pod okiem naczelnika gubernialnego uzyskać amnestię i pozwolenie na powrót do domu. W związku z tym przeniósł się do Omska, gdzie został zatrudniony najpierw w Sądzie Okręgowym, a następnie w kancelarii Pogranicznego Naczelnika Syberyjskich Kirgizów. Nowe stanowisko stawiało przed Januszkiewiczem nowe wyzwania, musiał bowiem zapoznać się z językiem kazachskim, prawami i zwyczajami Kazachów, jak również pogłębić swoją znajomość języka rosyjskiego. Jego praca polegała na przygotowywaniu sprawozdań i czytaniu raportów sporządzanych przez „sułtanów, naczelników okręgów, prezesów dywanów”. Ponadto uczestniczył w projektach układania postanowień regulujących zarządzanie Stepowym Krajem, o czym pisał do swojego przyjaciela Gustawa Zielińskiego:

„Ja prawodawca Kirgizów! Czy mi to się śniło kiedy! O, dziwne losy człowieka – potomkowie Dzyngis-chana za lat 16 tysięcy na kartkach swojej przeszłości czytać będą moje imię i powiedzą, że to był drugi Konfucjusz-Zoroaster, a kto wie, może na część moją wystawią jakiego bałwana i na moim grobie składać będą takie ofiary.”

Ponadto, zatrudniony w rosyjskiej administracji, Januszkiewicz uzyskał możliwość zapoznania się z dokumentami archiwalnymi dotyczącymi relacji między Imperium Rosyjskim a mieszkańcami Azji Środkowej oraz okazję odbycia trzech podróży do stepów środkowoazjatyckich, dzięki czemu nieco bliżej poznawał życie koczowników. Trzecia, najdłuższa wyprawa trwała od maja do początku października 1846 roku, podczas której Januszkiewicz, przebywając cały czas wśród Kazachów i wykonując powierzone mu zadania służbowe, prowadził jednocześnie swój słynny dziennik osobisty.

Trzy lata później, w 1849 roku, Januszkiewicz porzucił nadzieję „zasłużenia” na ułaskawienie i podał się do dymisji. Niezależnie jednak od tego otrzymał pozwolenie na pozostanie w stolicy Syberii Zachodniej – Omsku. Staraniami jego młodszego brata Eustachego, przebywającego na emigracji w Paryżu, przeniesiono Adolfa w 1853 roku do Niżniego-Tagilu. Mimo usiłowań całej rodziny dopiero w roku 1856, po wstąpieniu na tron Aleksandra II, Januszkiewicz został uwolniony od kary i mógł powrócić do kraju. Niestety, gdy tylko przybył do domu, okazało się, że był już śmiertelnie chory.

Zmarł urodzony w Nieświeżu zesłaniec i powstaniec listopadowy Adolf Januszkiewicz w  miejscowości Dziahylnia (obecnie w rejonie dzierżyńskim, obwodu mińskiego na Białorusi – red.) 19 czerwca 1857 roku.

Postscriptum. Przez cały okres zesłania Adolf Januszkiewicz prowadził obszerną korespondencję z rodziną i przyjaciółmi. Jego najmłodszy brat January regularnie przesyłał mu książki i czasopisma dozwolone przez cenzurę. Adolf z wielkim zainteresowaniem czytał prace historyczne, etnograficzne i podróżnicze, w tym także wcześniejsze publikacje opisujące azjatycką część Imperium Rosyjskiego, takie jak książka „Otrywki o Syberii”, autorstwa Matwieja Hedenströma, którego Adolf osobiście poznał w Tobolsku w 1832 roku, albo tekst Józefa Kobyłeckiego „Wiadomości o Syberii i podróże w niej odbyte”, który zdaniem Januszkiewicza, mimo że był napisany „bez żadnego systematu”, a wiele przedmiotów w nim potraktowanych zostało „bardzo powierzchownie […], w ogóle zasługuje na wiarę”. Z kolei prawdziwym odkryciem stała się dla niego lektura listów z wyprawy do Indii i Tybetu francuskiego przyrodnika i podróżnika Victora Jacquemonta, o czym wspominał do brata:

„Niestety przewrócił mnie mnóstwo wyobrażeń, jakie miałem o Indii. […] ledwo nie wszystko w innej maluje postaci, pod jaką ja marzyłem o tym kraju. Ach! tak to nie raz było ze mną, kiedym jechał po Europie. Rzeczywistość pokazywała co innego niż to, com nieraz w książkach wyczytał.”

January w swoich listach także okazywał żywe zainteresowanie miejscem pobytu brata i nalegał, by Adolf przesyłał mu relacje z „barwą miejscową”, na co Adolf odpowiadał: „jak poznam tę część nie omieszkam udzielić Ci obszerniejszych wiadomości”. Czytane książki oraz korespondencja z bratem niewątpliwie zainspirowały Adolfa do podjęcia wyzwania opisania „stepu kirgiskiego”22 nieznanego jeszcze w tym czasie w Europie. Dziełem tym miał stać się właśnie dziennik osobisty z trzeciej podróży. Pamiętając o tym marzeniu Adolfa, już po jego śmierci w 1859 roku Gustaw Zieliński przekazał rękopis i całą korespondencję prowadzoną z rodziną i przyjaciółmi w czasie zesłania do Eustachego w Paryżu, zamierzającego na podstawie zebranych dokumentów przygotować obszerną publikację, by upamiętnić dokonania brata. Pierwsze wydanie korespondencji Januszkiewicza wraz z dziennikiem z podróży, zatytułowane „Żywot Adolfa Januszkiewicza i jego listy ze stepów kirgiskich” sfinansowane przez jego rodzinę, ukazało się w roku 1861.

Znadniemna.pl za „(Auto)biografia pioniera. Dziennik i listy Adolfa Januszkiewicza”/Journals.openedition.org, portret Adolfa Januszkiewicza, źródło: Wikipedia.org

Na dzisiaj, 9 czerwca, przypada 220. jubileusz urodzin naszego krajana, nieświeżanina, powstańca listopadowego, zesłańca i urzędnika carskiego, zasłużonego dla stanowienia prawodawstwa narodów Azji Środkowej, a konkretnie - Kazachów i Kirgizów - Adolfa Januszkiewicza. Pamięć o naszym krajanie do dzisiaj jest pielęgnowana przez mieszkańców Kazachstanu i

W młodości był jednym z czołowych twórców socrealizmu. Poglądy zmienił, gdy podczas wizyty na Węgrzech stał się świadkiem wybuchu i pacyfikacji tamtejszego powstania w 1956 roku. ówczesne wydarzenia tak nim wstrząsnęły, że po powrocie do kraju zaangażował się w działalność opozycji antykomunistycznej.

Socrealistyczny fanatyk

Rodzina Woroszylskich przed 1939 rokiem, fot.: youtube.com

Wiktor Woroszylski urodził się 96 lat temu, 8 czerwca 1927 roku, w Grodnie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej (ojciec Grzegorz Woroszylski był lekarzem prowadzącym praktykę przy ul. Rydza-Śmigłego 8 w Grodnie i matka Barbara z domu Grodzieńczyk). Po 1941 roku nasz bohater został przesiedlony przez Niemców do getta w Grodnie, skąd wraz z rodziną się wydostał i ukrywał w Łosośnie na przedmieściach Grodna, pracując na fałszywych dokumentach w warsztacie stolarskim.

Grzegorz Woroszylski, fot.: youtube.com

W 1945  roku został repatriowany z Grodna do Łodzi, w której podjął studia. Początkowo studiował medycynę na Uniwersytecie Łódzkim, a od 1946 roku  – polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W 1947 roku zapisał się do Polskiej Partii Robotniczej i rozpoczął pracę dziennikarską – był redaktorem takich pism jak „Głos Ludu”, „Po Prostu” i „Nowa Kultura”.

W latach 1948-1951 mieszkał w Szczecinie, gdzie w 1949 roku urodził się jego pierwszy syn – Feliks. W 1950 roku, z okazji święta 22 lipca, za poemat o Karolu Świerczewskim otrzymał Nagrodę Państwową III. stopnia.

Okres moskiewski

W latach 1952-1956 studiował w Instytucie Literatury im. Maksyma Gorkiego w Moskwie, gdzie uzyskał doktorat z filologii rosyjskiej. Po  roku 1955 zaczął pisać lirykę refleksyjną, opowiadania, szkice, utwory dla dzieci i młodzieży oraz zajął się przekładami literackimi z języka rosyjskiego. Za osiąfnięcia zawodowe został odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1955) i Medalem 10-lecia Polski Ludowej (1955).

Przemiana wewnętrzna

Poglądy Woroszylskiego zmieniły się w 1956 roku. Poeta przebywał wówczas na Węgrzech, gdzie był świadkiem wybuchu powstania i jego krwawego stłumienia przez Armię Radziecką. Swoje wspomnienia z tamtego okresu opublikował później w „Dzienniku węgierskim”.

Zobaczywszy, do jakiej brutalności i bezwzględności jest zdolna władza komunistyczna, Woroszylski zaczął wątpić w słuszność swoich  dotychczasowych poglądów. W latach 70. zaangażował się w działania opozycji antykomunistycznej – początkowo był członkiem m.in. Komitetu Obrony Robotników, a następnie Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”.

W styczniu 1976 roku był jednym z sygnatariuszy listu protestacyjnego polskich intelektualistów do Komisji Nadzwyczajnej Sejmu PRL. Podpisani sprzeciwili się planowanym zmianom w Konstytucji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, które zakładały m.in. uznanie przewodniej roli PZPR w państwie oraz zatwierdzenie trwałego i nierozerwalnego sojuszu Polski z ZSRR.

Działania opozycyjne Woroszylskiego sprawiły, że jego twórczość została objęta zakazem druku. Nie zmusiło to jednak poety do zmiany zawodu.

Jednym z utworów Woroszylskiego, które ukazały się za granicą, była powieść „Literatura” wydana przez paryski Instytut Literacki.

23 sierpnia 1980 roku Woroszylski dołączył do apelu 64. Był to list warszawskich intelektualistów skierowany do władz PRL, wzywający do rozpoczęcia rozmów ze strajkującymi robotnikami.

Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce poeta został internowany.

– Poczynając od 13 grudnia 1981 roku do 18 października 1982 roku, pisałem wiersze. Właściwie nie tyle pisałem, bo nie miałem papieru ani długopisu czy ołówka, ile układałem je sobie w głowie. W nich odbijało się to, co wtedy myślałem, czułem, obserwowałem. Były odzwierciedleniem sytuacji, w których znajdowałem się zarówno ja, jak i moi znajomi – mówił Wiktor Woroszylski w audycji „Prywatnie u Wiktora Woroszylskiego” – Po czasie, gdy już miałem papier i długopis, jeszcze przebywając w internowaniu, zanotowałem te pierwsze wiersze, które przedtem trzymałem w głowie. Zacząłem też pisać kolejne – mówił.

Powstałe wówczas utwory Woroszylski wydał później w tomiku „Dziennik internowania”.

Maluchy i rosyjscy literaci

Woroszylski pisał również książki z gatunku literatury dziecięcej. Najbardziej znaną powieścią dla dzieci napisaną przez Woroszylskiego jest „I ty zostaniesz Indianinem”. Na jej podstawie w 1962 roku powstał film w reżyserii Konrada Nałęckiego o tym samym tytule.

– W pewnym sensie książka ta stała się bestsellerem mojego życia. To była powieść najczęściej wznawiana, mająca największy nakład, więc też najdłużej z niej żyłem. W pewnym okresie była też jakby najbardziej znana ze wszystkich moich utworów – wspominał Wiktor Woroszylski.

Na osobną uwagę zasługuje działalność Woroszylskiego jako tłumacza i popularyzatora literatury rosyjskiej. Przekładał on utwory i listy Zoszczenki, Majakowskiego, Sołżenicyna, Brodskiego, Awierincewa. Wydał ponadto kilka istotnych książek biograficznych na temat rosyjskich pisarzy: o Sałtykowie-Szczedrinie (1963), Włodzimierzu Majakowskim (1966), Sergiuszu Jesieninie (1973, wspólnie z Elwirą Watałą). Pierwszą z tych książek uważał poniekąd za literacki eksperyment, próbę wcielenia się w opisywaną postać; druga skupiała się raczej na przedrukowywaniu i udostępnianiu dokumentów. Sam Woroszylski pisał o swoim zamiarze tak: „Życie poety jest gwałtowne i dramatyczne. Nie trzeba nic dodawać ani interpretować. Wystarczy przytoczyć świadectwa.”

Ukoronowaniem pracy Woroszylskiego jako tłumacza i popularyzatora literatury rosyjskiej jest autorska antologia „Moi Moskale”. Zawiera ona nie tylko ponad 200 przekładów, ale także wysoce osobiste noty o wszystkich autorach.

Przekładał m.in. pieśni kompozytora Izaaka Dunajewskiego i utwory pisarza Aleksandra Sołżenicyna.

Wiktor Woroszylski zmarł 13 września 1996 roku w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Znadniemna.pl/Polskie Radio/wikipedia.org/fot.: youtube.com

W młodości był jednym z czołowych twórców socrealizmu. Poglądy zmienił, gdy podczas wizyty na Węgrzech stał się świadkiem wybuchu i pacyfikacji tamtejszego powstania w 1956 roku. ówczesne wydarzenia tak nim wstrząsnęły, że po powrocie do kraju zaangażował się w działalność opozycji antykomunistycznej. Socrealistyczny fanatyk [caption id="attachment_61319" align="alignnone"

W dniach 3 – 4 czerwca w Krakowie odbyła się druga edycja wydarzenia „Kultura na uchodźstwie. Dni solidarności w Willi Decjusza”. Jak zaznaczyli organizatorzy projektu, tym razem był on „odpowiedzią na trudną sytuację demokratycznej opozycji w Białorusi i pogłębiającego się w tym państwie kryzysu wartości demokratycznych oraz swobód obywatelskich”.

 W ramach „Dni solidarności” odbył się w Willi Decjusza polsko-białoruski kiermasz książki, w czasie którego można było kupić książki białoruskich autorów i autorek zarówno w oryginale jak też w polskich tłumaczeniach. Były to wydania, publikowane przez niezależne oficyny białoruskie oraz wydawców polskich. Dla najmłodszych uczestników spotkania został przygotowany spektakl  pt. „Mały Książę”.

Kiermaszowi towarzyszyła debata o losach literatury polskiej i białoruskiej na uchodźstwie. Wzięli w niej udział przedstawiciele polskiego i  białoruskiego PEN Clubu między innymi:  prezes niezależnego Białoruskiego PEN Clubu Tacciana Niadbaj oraz prezes Polskiego PEN Clubu Marek Radziwon. Porowadził debatę znany białoruski poeta i tłumacz Andrej Chadanowicz.

Prezes Polskiego PEN Clubu Marek Radziwon, prezes niezależnego Białoruskiego PEN Clubu Tacciana Niadbaj oraz prowadzący debaty znany białoruski poeta i tłumacz Andrej Chadanowicz

Kiermasz stał się także okazją do licznych spotkań autorskich z białoruskimi pisarzami. Wśród nich był jeden z najwybitniejszych literatów współczesnej Białorusi, laureat wielu nagród krajowych i międzynarodowych Uładzimir Niaklajeu, który zaprezentował polski przekład nowego zbioru swojej poezji pt. „АДЗІН/SAM”;  Swoją nową książkę pt. „Kobiety w powstaniu Konstantego Kalinowskiego: Matki, żony i kochanki” zaprezentował też znany białoruski historyk i pisarz Uładzimir Arłou. Jego nowe dzieło opowiada o  mało znanych  faktach, opowiadających o udziale w powstaniu takich kobiet, jak: Maria Jamont, Apolonia Sierakowska,  Kamila Marcinkiewicz oraz Eliza Orzeszkowa.  Fakty te autor zebrał i literacko opracował z okazji 160. rocznicy wybuchu powstania styczniowego.

Na kiermaszu można było nabyć książki białoruskich autorów w języku oryginału oraz w tłumaczeniach na język polski

Jedną z najbardziej zauważalnych nowinek wydawniczych, zaprezentowanych na kiermaszu była książka pt. „Aleś”, opowiadająca o Alesiu Bialackim, laureacie Pokojowej Nagrody Nobla z 2022 roku, działaczu opozycji białoruskiej, założycielu i kierowniku Centrum Obrony Praw Człowieka “Wiasna”, który został skazany w 2023 roku przez reżim Łukaszenki na 10 lat pobytu w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Książkę o Alesiu Bialackim zaprezentowała Tacciana Niadbaj, a sama książka powstała na podstawie wspomnień noblisty oraz jego listów, pisanych podczas pobytu w więzieniu w latach 2011- 2014 oraz tych, które Aleś Bialacki zdążył napisać i przekazać na wolność w roku 2022 z aresztu śledczego, czyli przed skazaniem na kolonię karną. Prezentując książkę „Aleś” Taciana Niadbaj mówiła o nowym gatunku współczesnej literatury – o literaturze więziennej, o braku kontaktów z większością więźniów politycznych na Białorusi. „Moim zdaniem musimy wszyscy razem ze społecznością międzynarodową naciskać na reżim, żeby przynajmniej zmienić warunki utrzymania więźniów politycznych” – zaznaczyła białoruska literatka.

W otwarciu wydarzenia, które odbyło się w Willi Decjusza w Krakowie wzięli udział przedstawiciele resortu spraw zagranicznych RP samorządowcy oraz reprezentanci instytucji kulturalnych, a mianowicie: Szef Służby Zagranicznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP Arkady Rzegocki, Ambasador RP na Białorusi Artur Michalski, Wiceprezydent Miasta Krakowa Anna Korfel-Jasińska, Wicedyrektor Departamentu Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej MSZ Joanna Wajda, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie (2016–2019) i przewodniczący Stowarzyszenia Willa Decjusza Jan Piekło oraz Dyrektor Instytutu Kultury Willa Decjusza dr hab. Dominiki Kasprowicz.

Goście i gospodarze wydarzenia. W centrum (trzecia od lewej) Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji

Szef Służby Zagranicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP Arkady Rzegocki zwracając się do zgromadzonych dziękował za zaangażowanie na rzecz wolności na Białorusi, która jest ważnym sąsiadem Polski.

– Kultura na uchodźstwie to coś, co jest doświadczeniem wspólnym, wpisuje się w kolektywną świadomość i pamięć nie tylko Białorusinów i Polaków. Białoruś jest w sercu każdego Polaka i dlatego tak bardzo mocno wspieramy ją w dążeniu do wolności i demokracji. Mamy do wykonania ogromną pracę, która właśnie jest wykonywana i tu, na Willi, praca która polega i na wspieraniu Białorusi, ale także na poznawaniu kultury Białorusi, to coś, co w nas zabił komunizm, bo prowadził między nas sztuczne granice, a tym czasem mamy bardzo wiele wspólnych bohaterów, wspólnych wydarzeń z historii, z których możemy być dumni, i mam nadzieję, że mamy wspólną przyszłość. Nie ma wolnej sprawiedliwej Europy bez wolnej i demokratycznej Białorusi – oświadczył dyplomata.

Gościem honorowym wydarzenia była liderka białoruskiej opozycji demokratycznej, kandydatka na prezydenta Białorusi w wyborach prezydenckich w 2020 roku, którą w marcu 2023 roku białoruski sąd skazał zaocznie na 15 lat więzienia, Swiatłana Cichanouska. Wygłosiła tu przemówienie pt. „Perspektywa wolnej Białorusi”, zaczęła go cytatem z Adama Mickiewicza „Litwo, Ojczyzno moja!”.

– Jestem pewna, że opisane przez poetę poczucie ogromnej straty znają wszyscy Białorusini, zmuszeni do opuszczenia kraju po 2020 roku. Wierzę jednak, że dla nas nic nie jest stracone. Podobnie jak Mickiewicz, na uchodźstwie nauczyliśmy się jedynie jeszcze bardziej cenić Białoruś. Nie mam wątpliwości, że Białoruś znów będzie wolna i demokratyczna, a my powrócimy do kraju – mówiła liderka białoruskiej opozycji.

W swoim przemówieniu przypomniała o Franciszku Skarynie, który studiował w Krakowie, nadmieniła o tym, jak w Gułagu, na papierze pociętym z worków po cemencie, powstał przekład Pana Tadeusza pióra Piatra Bitela. Swiatłana Cichanouska wspomniała także o znaczeniu wolności słowa, mówiła, że w sensie politycznym, ekonomicznym, informacyjnym, a także kulturowym Białoruś dziś zamieniła się de facto w kolonię Rosji.

– Tragedie do których doszło za kratami, takie jak śmierć Witolda Aszurka i śmierć Mikołaja Klimowicza, nie powinny się więcej powtórzyć. Wierzę, że każdy nasz czyn, każdy gest solidarności, każdy utwór, w którym opowiadamy światu o Białorusi, odrobinę przybliża nasze zwycięstwo. Każda pocztówka wysłana do więzienia, sama w sobie już staje się dziełem sztuki. Sztuki bycia człowiekiem – przemawiała białoruska opozycjonistka.

Swiatłana Cichanouska podkreśliła, że w obecnych warunkach, w których nasz naród znalazł się z winy dyktatora, nie możemy nie podziękować naszym zagranicznym przyjaciołom za solidarność i wszechstronne wsparcie. Swoje przemówienie liderka białoruskiej opozycji zakończyła słowami Franciszka Skaryny o miłości do Ojczyzny, pochodzącymi z przedmowy do „Księgi Judyty”.

Po przemówieniach gości odbyła się debata o nazwie „Kultura na uchodźstwie – wspólne doświadczenie”. Udział w dyskusji wzięli: Alina Kouszyk, z kierowanego przez Swiatłanę Cichanouską Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego ds. Odrodzenia Narodowego oraz Artur Michalski, Ambasador RP w Mińsku. Poprowadziła  debatę dyrektor Willi Decjusza Dominika Kasprowicz.

Alina Kouszyk, Dominika Kasprowicz i Artur Michalski

Artur Michalski w swoim wystąpieniu zaznaczył, że Polacy w swojej najnowszej historii przeżywali problemy i dylematy bardzo podobne do tych, z którymi współcześnie borykają się Białorusini. – Skoro udało nam się je pokonać, to nie widzę żadnego powodu, aby sądzić, że nie uda się także wam – zwrócił się do Białorusinów polski dyplomata, nawiązując do daty debaty w Willi Decjusza, która przypadła na 4 czerwca, czyli na rocznicę pierwszych od czasów wojny wolnych wyborów w Polsce. – Dziś jest 4 czerwca – dzień wielkiego zwycięstwa Solidarności. Głęboko wierzę, że taki dzień nastąpi również w Mińsku. Kultura, o której dziś rozmawiamy, rodzi się z potrzeby wolności. A im bardziej człowiek jest zniewolony, tym bardziej potrzebę wolności odczuwa. Tysiące ludzi przebywają teraz na Białorusi w więzieniach. Kiedy tyle ludzi jest w więzieniach, wyraźniej widać, że wolność jest podstawowym prawem człowieka. Z potrzeby wolności, z protestu rodzi się kultura, która jest nośnikiem kształtującym wiele pokoleń i ostatecznie przynosi im wolność – mówił dyplomata zapewniając, że Polsce zależy na tym aby Białoruś była dla Polski dobrym sąsiadem, wolnym od tyranii, a jej obywatele sami decydowali o własnej przyszłości  dając temu wyraz w wolnych demokratycznych wyborach.

Obecna na wydarzeniu w Willi Decjusza liderka białoruskiej opozycji   Swiatłana Cichanouska zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań, które interesują czytelników naszego portalu.

Na pytanie o stosunek do wyroku wydanego na Andrzeja Poczobuta odpowiedziała:

– Andrzej Poczobut to taki bohater, przykład którego trzeba rozpowszechniać w Polsce. Mając możliwość uniknąć niewoli, podpisać podanie o ułaskawienie, nie zrobił tego. Jego zasadnicza postawa, wartości, za wierność którym znajduje się w więzieniu, są wyższe od wolności. Jestem bardzo wdzięczna takiej jego postawie, choć wiem, na ile trudna jest teraz sytuacja w więzieniach, jak tam torturują ludzi. Jestem pewna, że Andrzej nie jest wyjątkiem i również  cierpi, tak jak inni więźniowie. Jestem wdzięczna Polsce za pryncypialne stanowisko wobec reżimu, za to, że wprowadzono dodatkowe sankcje. Pokazuje to, że polska władza działa zdecydowanie. Przykład Andrzeja dowodzi, że dyktatura nie potrafi narzucić swoje warunki. Życzę Andrzejowi mocy, jego rodzinie i bliskim sił. To naprawdę bardzo dostojny człowiek, współczesny bohater. Robimy wszystko, żeby uwolnić naszych więźniów politycznych. Wierzę, że w przyszłości imię Andrzeja będzie nosiła jedna z ulic w naszym kraju.

Porozmawialiśmy także z przedstawicielką do spraw odrodzenia narodowego w Zjednoczonym Gabinecie Przejściowym panią Aliną Kouszyk

Pytanie do działaczki opozycji dotyczyło perspektyw odrodzenia się edukacji i kultury polskiej na Białorusi po upadku dyktatury Łukaszenki:

– Rozumiemy, że naród Białorusi składa się i z różnych mniejszości narodowych. Wiemy, że przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej cierpią, że w więzieniu nadal siedzi Andrzej Poczobut, wiemy o trudnej sytuacji z Andżeliką Borys i Związkiem Polaków na Białorusi, o zlikwidowanych szkołach polskich. Pochodzę z Grodna, pamiętam otwarcie tam polskiej szkoły, wiem, na ile to jest ważne, więc z radością odnowimy polskie szkoły na Białorusi. To jest praca na perspektywę. Szanowanie mniejszości jest prerogatywą demokratycznego państwa. Żadna dyktatura nie będzie szanować mniejszości. Dlatego najważniejszym zadaniem na dzisiaj jest powrót na Białoruś demokracji. Dopiero w demokratycznym kraju będziemy mogli zadbać o prawa mniejszości, Polaków i innych narodowości. Białoruś zawsze była krajem wieloetnicznym, w tym jest nasza siła. Ale teraz władza niszczy wszystko, co daje choć jakąś możliwość wolnego myślenia.

A oto ,jak oceniła w rozmowie z nami tegoroczną edycję „Kultury na uchodźstwie” Dominika Kasprowicz, dyrektor Instytutu Kultury Willa Decjusza:

– Oceniam ją bardzo dobrze, bo z roku na rok widzimy, że zyskaliśmy zaufanie uchodźców z Białorusi, i dni kultury na uchodźstwie, dni solidarności Willi Decjusza się rozwijają jako projekt, to nas bardzo cieszy, bo właściwie o to chodzi w tym miejscu. Willa Decjusza odkąd została odbudowana miała być miejscem spotkań, takich  jak dzisiaj. Wielu polskich twórców takich jak Adam Mickiewicz, Witold Gombrowicz, Fryderyk Chopin, Sławomir Mrożek, Gustaw Herling-Grudziński, Jerzy Giedroyć, czy Czesław Miłosz – miało za sobą trudne doświadczenia życia i tworzenia na uchodźstwie. W Willi Decjusza, solidaryzując się z tymi, którzy zostali zmuszeni w ostatnim czasie do życia poza granicami swojego kraju, w czasie Dni Solidarności umożliwiamy spotkanie z ich twórczością”.

Willa Decjusza w Krakowie od wieków słynie jako miejsce spotkań i dialogu różnych kultur i tradycji, ale także jako przestrzeń, w której spotykali się artyści w salonie patriotycznym Marceliny Czartoryskiej. Od ponad dwudziestu jest ona ważnym punktem na kulturalnej mapie Europy Środkowo-Wschodniej oraz stanowi bezpieczną przestrzeń dla twórców i naukowców szukających schronienia przed wojną czy prześladowaniami w krajach swego pochodzenia.

Przed Willą Decjusza postawione zostały portrety więźniów politycznych wraz z ich biogramami. W niedzielę wieczorem odbyła się tam akcja solidarności z więźniami politycznymi zorganizowana przez białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna”. W akcji wzięła udział liderka białoruskiej opozycji. Po tej akcji przed Willą odbył się koncert białoruskiego etno-zespołu.

Przez cały weekend uczestnicy i goście podpisywali listy i pocztówki do więźniów politycznych. W wydarzeniu wzięło udział wielu ludzi z Białorusi i Polski.

Organizatorami spotkania są Instytut Kultury Willa Decjusza oraz Stowarzyszenie Willa Decjusza. Projekt został finansowany przez Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Partnerami medialnymi są TVP 3 Kraków, Radio Kraków, wyborcza.pl, miesięcznik „Kraków i świat”, magazyn „Czas Literatury”.

Marta Tyszkiewicz z Krakowa, zdjęcia autorki

W dniach 3 - 4 czerwca w Krakowie odbyła się druga edycja wydarzenia „Kultura na uchodźstwie. Dni solidarności w Willi Decjusza". Jak zaznaczyli organizatorzy projektu, tym razem był on „odpowiedzią na trudną sytuację demokratycznej opozycji w Białorusi i pogłębiającego się w tym państwie kryzysu wartości

Już 16 czerwca Grodzieński Sąd Obwodowy podejmie decyzję o likwidacji Fundacji „Zamek Krewo”, która od osiemnastu lat prowadzi działalność na rzecz zachowania zamku w Krewie i  dziedzictwa historycznego związanego z tym pomnikiem historii.

Inicjatorem likwidacji fundacji prowadzonej przez miłośników historii Krewa i Wielkiego Księstwa Litewskiego jest Departament Sprawiedliwości Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego.

Fundacja „Zamek Krewo” za główny cel swojego istnienia stawiała zachowanie historycznego obiektu w którym 14 sierpnia 1385 roku Wielki Książe Litewski Władysław II Jagiełło wydał akt, stanowiący jego zobowiązania przedślubne wobec Królestwa Polskiego, którego koronowanym władcą Jagiełło niebawem został.

Fundacja „Zamek Krewo” została zarejestrowana w leżącym na terenie rejonu smorgońskiego Krewie w 2005 roku. Jej działalność polegała na organizowaniu w Krewie, bądź jego okolicy, obozów wolontariackich oraz imprez kulturalnych. Z inicjatywy fundacji niemal co roku odbywały się w Krewie letnie akcje wolontariackie.  W ich ramach wolontariusze uporządkowali cmentarz żydowski w Krewie, prowadzili wykopki w grodzisku i a także prace konserwatorskie przy pozostałościach zamku w Krewie. Wszystkie prace archeologiczne prowadzone były we współpracy z Narodową Akademią Nauk Białorusi. Od 2018 roku fundacja zaczęła wydawać almanachy  pt. „Kreva Incognita”. W 2020 i 2021 roku w Krewie były organizowane przez fundację wyprawy archeologiczne.

Zamek w Krewie. Rysunek Napoleona Ordy, XIX wiek

Przypomnijmy, że Krewo, jest jednym z najważniejszych miejsc w historii Polski, Białorusi oraz Litwy. W obliczu zagrożenia jakie dla Polski i Litwy stwarzał na przełomie XIV i XV wieku zakon krzyżacki, w murach zamku, 14 sierpnia 1385 roku podpisano akt Unii Krewskiej, czyli zobowiązania przedślubne księcia Jagiełły, regulujące stosunki Korony Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem Litewskim po poślubieniu przez księcia królowej Polski Jadwigi Andegaweńskiej.

Zamek  w Krewie budowany był w znacznym stopniu z kamienia, a jego mury szczególnie mocno ucierpiały w trakcie pierwszej wojny światowej.  W toku działań wojennych zamek znalazł się we władaniu Niemców, którzy zamienili go w fortecę. Żeby rozbić nieprzyjaciela, rosyjska artyleria wówczas mocno ostrzeliwała twierdzę.

W dwudziestoleciu międzywojennym, gdy Krewo wróciło  w granice Polski, władze II Rzeczypospolitej rozpoczęły tam prace konserwatorskie. Niestety z biegiem lat, zwłaszcza w okresie sowieckim, zamek w Krewie niszczał i ostatecznie zamienił się w ruiny. Zachowaniem dla potomnych chociażby pozostałości  po zamku zajęła się w 2005 roku Fundacja „Zamek Krewo”. W dużej mierze dzięki wieloletniej aktywności  fundacji i współpracujących z nią entuzjastów historii w 2017 roku na zamku pod ścisłym nadzorem historyków z Akademii Nauk Republiki Białoruś zaczęły się prace rekonstrukcyjne.

Proces rekonstrukcji napotkał jednak na nieoczekiwany problem. Budowniczym zabrakło kamieni do odbudowy murów i wież.

Dowiedziawszy się o przyczynach wstrzymania rekonstrukcji białoruski działacz społeczny Gleb Labadzienka zainicjował  wówczas w Internecie akcję „Kamienie dla Krewa”. Reakcja Białorusinów przeszła wszelkie oczekiwania. Wciągu tygodnia zebrano środki na 20 ciężarówek tego budulca. Na wezwanie odpowiedzieli też ludzie, którzy własnym transportem przywozili do Krewa kamienie.

Sukces pospolitego ruszenia na rzecz rekonstrukcji pomnika historii okazał się możliwy w decydującej mierze dzięki aktywności entuzjastów, również tych, współpracujących z Fundacją „Zamek Krewo”. Po 16 czerwca, kiedy sąd ogłosi  decyzję o likwidacji tej organizacji, społeczna kontrola i wsparcie dla prac konserwatorskich na ruinach zamku po prostu zanikną.

Po społecznym zrywie Białorusinów przeciwko fałszerstwom wyborczym w  2020 roku, reżim Aleksandra Łukaszenki konsekwentnie dusi wszelkie przejawy niezależnej aktywności  społecznej. Ponadto likwidacja Fundacji „Zamek Krewo” wpisuje się w prowadzoną przez reżim politykę, skierowaną na niszczenie wszystkiego, co wiąże się na Białorusi z dziedzictwem historycznym Polski i Litwy.

 Znadniemna.pl na podstawie Hrodna.life/Kresy24.pl/Wikipedia.org, na zdjęciu: 2020 rok. Zamek w Krewie  po częściowej rekonstrukcji, fot: wikipedia.org

Już 16 czerwca Grodzieński Sąd Obwodowy podejmie decyzję o likwidacji Fundacji „Zamek Krewo”, która od osiemnastu lat prowadzi działalność na rzecz zachowania zamku w Krewie i  dziedzictwa historycznego związanego z tym pomnikiem historii. Inicjatorem likwidacji fundacji prowadzonej przez miłośników historii Krewa i Wielkiego Księstwa Litewskiego jest

Honorową Obywatelką Miasta Poznania zostanie Andżelika Borys. Radni zdecydowali też o przyznaniu tytułów „Zasłużonego dla Miasta Poznania”. Dostaną je: Janusz Heller, Iwona Jabłońska, Lech Konopiński, Urszula Sipińska oraz Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio.

Podczas wtorkowej (6 czerwca) sesji radni zdecydowali, że tytuł Honorowego Obywatela Miasta Poznania otrzyma Andżelika Borys. To wieloletnia przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi. Honorowe obywatelstwo – podobnie jak tytuły „Zasłużonych dla Miasta Poznania” – zostaną wręczone podczas uroczystej sesji, która odbędzie się 29 czerwca.

Andżelika Borys urodziła się w 1973 r. w polskiej rodzinie w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, późniejszej Białorusi. Od 1995 r. jest członkinią Związku Polaków na Białorusi, w 2005 r. została wybrana jego przewodniczącą – ku zaskoczeniu władz tego państwa. Za swoją działalność była wielokrotnie ścigana przez białoruski wymiar sprawiedliwości, przesłuchiwana przez KGB, prokuraturę oraz milicję, skazywana na wysokie kary grzywny oraz aresztu. Za swoją działalność otrzymała wiele wyróżnień, w tym nagrodę „Fidelis Poloniae” za obronę wolności słowa, przyznawaną przez Światowe Forum Mediów Polonijnych. W 2011 r. za wybitne zasługi dla promocji Polski na świecie otrzymała Dyplom Ministra Spraw Zagranicznych.

Więcej informacji o nagrodzonych znajdziesz TUTAJ.

Znadniemna.pl za Poznan.pl

Honorową Obywatelką Miasta Poznania zostanie Andżelika Borys. Radni zdecydowali też o przyznaniu tytułów "Zasłużonego dla Miasta Poznania". Dostaną je: Janusz Heller, Iwona Jabłońska, Lech Konopiński, Urszula Sipińska oraz Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio. Podczas wtorkowej (6 czerwca) sesji radni zdecydowali, że tytuł Honorowego Obywatela Miasta Poznania

155 lat temu,  7 czerwca 1868 roku, w Wołkowysku koło Grodna urodził się jeden z najwybitniejszych szachistów przełomu XIX i XX stuleci,  zwycięzca i finalista wielu prestiżowych turniejów szachowych, pretendent do tytułu  szachowego mistrza świata Dawid Janowski.

Dawid Janowski opuścił rodzinny, leżący w rosyjskim zaborze, Wołkowysk i ziemię polską jeszcze jako dziecko. Osiedlił się we Francji.

W wieku 23 lat młody człowiek przyjechał do Paryża, gdzie od razu wzbudził sensację w środowisku miejscowych szachistów. Będąc samoukiem demonstrował spryt i niekonwencjonalne warianty rozgrywania partii szachowych. Z czasem  styl gry Dawida stawał się coraz bardziej profesjonalny i nasz bohater szybko zdobył renomę  silnego gracza, z którym nie wstydzili się usiąść przy szachownicy  najbardziej znani szachiści Paryża. Miejscem pierwszego spektakularnego sukcesu Dawida Janowskiego była wygrana jednego z turniejów rozgrywanych w paryskiej kawiarni Café de la Régence. Rozgrywane tutaj zawody szachowe były tożsame z turniejami o mistrzostwo Francji. Właśnie ten kraj reprezentował w swojej obfitej w sukcesy karierze szachowej urodzony w Wołkowysku polski Żyd.

Na arenie międzynarodowej  nasz krajan zadebiutował, zajmując dobre VI-VII miejsce na dużym turnieju w Lipsku (Niemcy) w 1894 roku. Rok później uzyskał średni wynik (XII-XIV miejsce) na turnieju w Hastings (Anglia). Musiał to być dla naszego ziomka „zimny prysznic”, po którym nastąpiła długa seria sukcesów, trwających aż do 1905 roku („złoty okres” Janowskiego).

W „złotym okresie” zdobył I miejsca na turniejach: Wiedeń 1896, Monte Carlo 1901, Hanower 1902, Paryż 1902, Barmen 1905 (ex aequo z Maroczym); II miejsca: Londyn 1899 (dzielone II -IV), Cambridge Springs 1904 (ex aequo z Em. Laskerem), Ostenda 1905 (ex aequo z Tarraschem); III miejsca: Wiedeń 1898, Monte Carlo 1902.

Po 1905 roku gwiazda Janowskiego zaczęła powoli tracić blask; jednak nadal z energią uczestniczył on w rozlicznych turniejach i zajmował wysokie lokaty, jak na przykład : II-IV miejsce w 1907 roku  na turnieju w  Ostenda (Belgia), II miejsce  w  Scheveningen (Holandia) w 1913 roku, czy II miejsce (za Capablanką) w  1916 roku na turnieju w  Nowym Jorku oraz I miejsce tamże w 1921 roku.

Styl gry Dawida Janowskiego odznaczał się dużą dynamiką, dążeniem do inicjatywy i ataku, pomysłowością i sprytem, co przydawało wielu jego partiom uroku i dramatycznego napięcia.  Szachista słynął z umiejętności wykorzystywania siły bojowej dwu gońców, toteż zasłużenie wiele razy uzyskiwał nagrody „za piękność” gry.

Mimo tych zalet, które czyniły go jednym z najwybitniejszych szachistów swego czasu (był obok Tarrascha tym, który wygrywał z mistrzami świata – Steinitzem, Laskerem, Capablanką i Alechinem) – nie potrafił przezwyciężyć swych wad, utrudniających mu osiągnięcie szczytu. Niestety, często nie doceniał przeciwnika, niechętnie korygował własne błędy, bywało, iż negował sportowe aspekty gry. Mając naturę hazardzisty (niekiedy w ruletę przegrywał wszystko, co zarobił grą w szachy) przy szachownicy także wprowadzał moment ryzyka. Bywało  – na przykład w Londynie (1899 r.) i  w Cambridge Springs (1904 r.) – że mając zapewniony remis, który dawał mu pierwsze miejsce w turnieju, zapalał się tak grą, że kontynuował partię, aż do…  jej przegrania! Nie zawsze też chciał „na chłodno” egzekwować uzyskaną przewagę wdając się w zbyteczne, acz efektowne akcje, nie przynoszące mu w rezultacie zwycięstwa. Dlatego też nie najlepiej czuł się w spotkaniach meczowych. Jego temperament źle znosił monotonię pojedynku, konfrontację z tym samym ciągle przeciwnikiem. Nie znaczy to jednak, że nie miał sukcesów i na tym polu.

Wygrał mecze z: Winawerem (1896, +5-2), Waldbrodtem (1897, 4-2=2), Showalterem (1898, +7-2=4), Marshallem (1899, +3-1; 1908, +5-2=3), Taubenhausem (1903, +5-1=4; 1905, +4-1 oraz +3-2=1). Zremisował z: Miesesem (1895, +6-6=2), Schlechterem (1896,+2-2=3).

Od dłuższego czasu  obsesyjnym wręcz marzeniem Dawida Janowskiego, było zagranie decydującego  pojedynku o koronę mistrzowską z niepokonanym od wielu lat mistrzem świata Emanuelem Laskerem. Janowski wyzwał Laskera do walki jeszcze w 1899 r., tuż po sukcesie londyńskim. Spotkanie odbyło się jednakże dopiero po dziesięciu latach (zostało sfinansowane przez szczodrego mecenasa naszego krajana P. Nardusa), gdy Dawid miał już za sobą swą szczytową formę. W dwu meczach o mistrzostwo świata Em. Lasker druzgocąco zwyciężył Janowskiego: w Paryżu w 1909 r. (+7-1 =2) oraz w Berlinie w 1910 r. (+8=3).

W wolnych od udziału w turniejach chwilach Dawid Janowski zajmował się z powodzeniem publicystyką szachową. „Drukował”  bardzo dużo na łaniach prasy. W latach 1902-1908 prowadził  autorski kącik szachowy w „Le Monde illustré”. Nie wydał jednak żadnej książki.

Ostatnie lata życia  jeden z najbłyskotliwszych szachistów swoich czasów spędził w nędzy, opuszczony i zapomniany przez wszystkich.

Umarł na gruźlicę  15 stycznia 1927 roku w Hyeres na Rivierze Francuskiej, gdzie przybył, by wziąć udział w małym, lokalnym turnieju.

Znadniemna.pl na podstawie książki Władysława Litmanowicza i Jerzego Giżyckiego pt. „Szachy od A do Z”,  Na zdjęciu: Dawid Janowski, fot.: Wikimedia Commons

155 lat temu,  7 czerwca 1868 roku, w Wołkowysku koło Grodna urodził się jeden z najwybitniejszych szachistów przełomu XIX i XX stuleci,  zwycięzca i finalista wielu prestiżowych turniejów szachowych, pretendent do tytułu  szachowego mistrza świata Dawid Janowski. Dawid Janowski opuścił rodzinny, leżący w rosyjskim zaborze, Wołkowysk

Skip to content