HomeStandard Blog Whole Post (Page 52)

13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej – prawie 22 tys. obywateli II Rzeczypospolitej zamordowanych przez funkcjonariuszy NKWD na rozkaz sowieckich władz. Ustanowiony w 2007 roku uchwałą Sejmu RP Dzień Pamięci przypada w rocznicę opublikowania przez Niemców w 1943 roku informacji o odkryciu w Katyniu masowych grobów oficerów Wojska Polskiego.

17 września 1939 r., po sowieckiej agresji na Polskę, w niewoli znalazło się około 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów Wojska Polskiego. 5 marca 1940 roku na najwyższym szczeblu sowieckich władz zapadła decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej. 3 kwietnia 1940 r., po trwających miesiąc przygotowaniach, rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później – obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów do miejsc kaźni. Z Kozielska 4 404 osoby przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy, zaś 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w Piatichatkach. Z kolei 6 287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie (obecnie Twer) i pochowano w miejscowości Miednoje.

Łącznie zamordowano 14 587 jeńców wojennych – oficerów i policjantów – z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tys. więźniów aresztowanych na terenach okupowanych przez ZSRR.

Prawda o sprawcach ludobójstwa, dokonanego przez funkcjonariuszy NKWD na prawie 22 tys. obywatelach II Rzeczypospolitej, została oficjalnie potwierdzona dopiero po 50 latach i do dziś pozostaje niezabliźnioną raną.

Znadniemna.pl za gov.pl, na zdjęciu: Krzyż Katyński na Cmentarzu Garnizonowym w Grodnie i lista grodnian, zamordowanych przez Sowietów w ramach Zbrodni Katyńskiej

13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej – prawie 22 tys. obywateli II Rzeczypospolitej zamordowanych przez funkcjonariuszy NKWD na rozkaz sowieckich władz. Ustanowiony w 2007 roku uchwałą Sejmu RP Dzień Pamięci przypada w rocznicę opublikowania przez Niemców w 1943 roku informacji o odkryciu w

Koledzy namawiali mnie, bym pozostała w Polsce, ale uznałam, że muszę wrócić na Białoruś – powiedziała środowej „Rzeczpospolitej” Andżelika Borys, szefowa prześladowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi. Działaczka potwierdziła w ten sposób słowa dyktatora Łukaszenki o tym, że po wyjściu z aresztu wyjeżdżała do Polski. Przyznała, że w lipcu ubiegłego roku odwiedziła Białystok.

„Po ponad dwóch latach została pani w końcu oczyszczona z fałszywych zarzutów. W międzyczasie spędziła pani rok w areszcie. (…) Stała się pani bohaterką dla wielu Polaków. Co chciałaby pani powiedzieć ludziom, którzy przez ponad dwa lata wpierali panią i mieszkających na Białorusi rodaków?” – zapytała „Rz”.

„Chciałabym przede wszystkim bardzo serdecznie podziękować. Myślę, że nic nadzwyczajnego nie zrobiłam. Nie czuję się bohaterką i nie chciałabym być traktowana jak bohaterka. Nie chcę wyolbrzymiać swojej roli, czas wszystko postawi na swoje miejsca. Dziękuję za pomoc, którą otrzymywałam, dziękuję swoim bliskim i znajomym. Zarówno z Białorusi, jak i z Polski. To było dla mnie ważne” – odpowiedziała Borys.

Szefowa Związku Polaków na Białorusi przyznała, że w 2021 r. otrzymała taką propozycję opuszczenia kraju, ale odmówiła. „Przede wszystkim nie wiedziałam wtedy, co się dzieje z Marią (Tiszkowską, działaczką mniejszości polskiej z Wołkowyska – red.) czy Ireną (Biernacką, działaczką z Lidy – red.). Nie chciałam, by była taka sytuacja, że ja wyjeżdżam z kraju, a one pozostają. Nie chciałam porzucić swoich przyjaciół. Za drugim razem, gdy miałam możliwość wyjścia na wolność, zgodziłam się, bo nie wiedziałam, czy mój stan zdrowia to wszystko wytrzyma” – wyjaśniła.

„Rz” zapytała Andżelikę Borys, czy rozważa wyjazd do Polski? „Na razie nie zastanawiam się nad tym. Jestem nauczycielką języka polskiego i ważne jest dla mnie, bym mogła na Białorusi nauczać języka polskiego. Sytuacja może też ułożyć się inaczej, czas pokaże. Białoruś jest naszym krajem, Polska jest naszą drugą ojczyzną. Nie chcę uciekać ze swojej ziemi” – powiedziała. Ujawniła, że była w Polsce w lipcu ubiegłego roku. Wówczas miała spotkać się z przyjaciółmi w Białymstoku. To oni właśnie próbowali  bezskutecznie namówić Andżelikę Borys do pozostania w Polsce.

 Znadniemna.pl na podstawie PAP, fot.: facebook.com

 

Koledzy namawiali mnie, bym pozostała w Polsce, ale uznałam, że muszę wrócić na Białoruś – powiedziała środowej „Rzeczpospolitej” Andżelika Borys, szefowa prześladowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi. Działaczka potwierdziła w ten sposób słowa dyktatora Łukaszenki o tym, że po wyjściu z aresztu wyjeżdżała do

Tym razem, dzięki naszemu Czytelnikowi, otrzymaliśmy fotograficzne potwierdzenie zniszczenia   przez sługusów reżimu Łukaszenki granitowej tablicy z inskrypcją, informującą o pochowanych na niedużym cmentarzu na skraju lasu  żołnierzach V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, dowodzonej przez legendarnego majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”.  Partyzanci polegli w ostatnim dniu stycznia 1944 roku koło wsi Worziany podczas zwycięskiej bitwy, stoczonej z regularnymi jednostkami niemieckiego Wermachtu i żandarmerii wojskowej.

Tak wyglądał głaz z inskrypcją o poległych przed wizytą na kwaterze w Worzianach łukaszenkowskich bezbożników, fot.: archiwum

Kwatera, która uległa zbezczeszczeniu przez łukaszenkowskich bezbożników, jest miejscem ostatniego spoczynku co najmniej osiemnastu partyzantów.

Leżą w grobach pod kamiennymi, ustawionymi w dwa rzędy kamiennymi krzyżami, na każdym z których widnieją informacje o spoczywającym pod nim żołnierzu.

Kwatera w Worzianach liczy osiemnaście indywidualnych grobów, fot.: archiwum

Są to:

W pierwszym rzędzie (od lewej):

  1. szer. Julian Kołacz „Hermeś” 31.01.1944 5 br. AK;
  2. szer. Franciszek Radko „Ryboński” 31.01.1944 5 br. AK;
  3. por. Roman Bamburski „Dornik” 31.01.1944 5 br. AK;
  4. szer. Leon Piorecki „Bój” 31.01.1944 5 br. AK;
  5. szer. Józef Poniatowski „Tajoj” 31.01.1944 5 br. AK;
  6. kpr. Zygmunt Narkiewicz „Pekin” 31.01.1944 5 br. AK.

 

W drugim rzędzie (od lewej):

  1. szer. N.N. „Wićka” 31.01.1944 5 br. AK;
  2. Stanisław Tomaszewski „Sokół” 31.01.1944 5 br. AK;
  3. kpr. Henryk Mackiewicz „Dzięcioł” 31.01.1944 5 br. AK;
  4. plt. Bolesław Błażewicz „Budzik” 31.01.1944 5 br. AK;
  5. pch Roman Brycki „Czarny” 5 br. AK;
  6. szer N.N. „Szpak” 5 br. AK;
  7. Konstanty Szychowski „Kurzawa” 5 br. AK;
  8. kpr. Ryszard Dubowski „Ćwiartka” 31.01.1944 5 br. AK;
  9. Jan Trzebski „Jandzik” 31.01.1944 5 br. AK;
  10. kpr. Wacław Szyszko „Czubczyk” 31.01.1944 5 br. AK;

17.st. s-rz N. Kozakiewicz „Słowik” 31.01.1944 5 br. AK;

  1. szer. N.N. „Mikoła” 31.01.1944 5 br. AK;

V Wileńska Brygada Armii Krajowej, w której szeregach walczyli pochowani w Worzianach żołnierze, była dowodzona przez legendarnego dowódcę Armii Krajowej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej – majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”.

Legendarny major „Łupaszka” osobiście dowodził swoimi ludźmi podczas bitwy pod Worzianami. O jej przebiegu możemy przeczytać m.in. w Katalogu Miejsc Pamięci Narodowej na Grodzieńszczyźnie, sporządzonym przez Konsulat Generalny RP w Grodnie we współpracy ze Związkiem Polaków na Białorusi. Opis batalii został opracowany na podstawie wspomnień Wiktora Wiącki, jednego z uczestników wydarzeń sprzed 79 lat:

„Brygada w składzie czterech plutonów w sile około 160 ludzi kwaterowała w wiosce Worziany, gdy o godzinie 11.00 przed południem rozległy się strzały od strony północnej. Nim dowódca miał czas zorientować się w sytuacji, kolumna niemiecka zajechała przed wioskę i rozwinęła się tyralierę, próbując otoczyć wieś. Zatrzymani pod samą wioską ogniem naszych żołnierzy, Niemcy przypadli do ziemi i ostrzelali wieś z cekaemów i kilku erkaemów. Pociski zapalające spowodowały pożar kilku zabudowań. Tymczasem druga linia niemiecka ukazała się na skraju lasu oddalonego o 300 metrów od wsi. Dowódca brygady wysłał dwa plutony, aby okrążyły nieprzyjaciela od strony lasu, dając równocześnie rozkaz do natarcia pozostałym plutonom. Pod naciskiem natarcia, w którym dowódca brygady szedł na czele tyraliery, pierwsza linia niemiecka zaczęła się wycofywać w kierunku lasu, wkrótce jednak plutony okrążające obeszły wroga od tyłu i druga linia niemiecka, cofając się przed nimi, wyszła z lasu na otwarte pole w kierunku wioski. W ten sposób Niemcy dostali się w podwójny ogień i walka zakończyła się ich zupełnym rozbiciem. Na przedpolu przed wioską pozostało zabitych 63 Niemców… Zdobyto 1 cekaem, 3 erkaemy i kilkadziesiąt karabinów i granatów”.

Wśród żołnierzy, rannych w boju pod Worzianami, znalazł się także ich dowódca mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, który doznał kontuzji ręki. Brygada „Łupaszki” straciła wówczas w walce 19 żołnierzy.

Kwaterę poległych w boju żołnierzy „Łupaszki” uporządkowano na początku lat 90. minionego stulecia, dzięki staraniom środowisk kombatanckich Wileńszczyzny. Od tamtego czasu nekropolią opiekowała się miejscowa ludność polska, a także młodzież ucząca się języka polskiego w centrum rejonu – Ostrowcu.

Znadniemna.pl

Tym razem, dzięki naszemu Czytelnikowi, otrzymaliśmy fotograficzne potwierdzenie zniszczenia   przez sługusów reżimu Łukaszenki granitowej tablicy z inskrypcją, informującą o pochowanych na niedużym cmentarzu na skraju lasu  żołnierzach V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, dowodzonej przez legendarnego majora Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka”.  Partyzanci polegli w ostatnim dniu

Wszystkim Czytelnikom, Przyjaciołom, Znajomym i Nieznajomym, życzymy zdrowych i błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy! 

Siadając do spożywania święconych pokarmów bądźmy myślą ze wszystkimi niesprawiedliwie skazanymi przez bezbożny reżim, panujący obecnie na Białorusi. Życzmy bezwinnie cierpiącym więźniom reżimu dużo sił w walce o godność i wytrwanie w prawdzie.

W swoich modlitwach w sposób szczególny pomyślmy o naszym niesprawiedliwie więzionym rodaku Andrzeju Poczobucie, który stał się symbolem niezłomnego dawania świadectwa prawdy i wiary w sprawiedliwość wobec oskarżających go „faryzeuszy”.

Niech dobry Jezus nagrodzi go łaskami i doda sił w trwaniu przy prawdzie za którą bezwinnie cierpi.

Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!

Znadniemna.pl

Wszystkim Czytelnikom, Przyjaciołom, Znajomym i Nieznajomym, życzymy zdrowych i błogosławionych Świąt Wielkiej Nocy!  Siadając do spożywania święconych pokarmów bądźmy myślą ze wszystkimi niesprawiedliwie skazanymi przez bezbożny reżim, panujący obecnie na Białorusi. Życzmy bezwinnie cierpiącym więźniom reżimu dużo sił w walce o godność i wytrwanie w prawdzie. W

Na dzisiaj przypada 98. rocznica urodzin grodnianina, kawalera Krzyża Virtuti Militari – generała Jerzego Skalskiego, który swoim życiorysem i postepowaniem udowodnił, że żył, służy i pracował dla Polski. Urodzony 7 kwietnia 1925 roku w Grodnie w swym życiu od żołnierza Armii Krajowej do generała broni Wojska Polskiego przeszedł bardzo trudną, często wyboistą drogę, taką jaka była udziałem całego pokolenia Polaków, którego młodość przypadła na lata okrutnej wojny i okupacji.

Jerzy Skalski, syn Janusza, oficera Wojska Polskiego, uczestnika bitwy pod Monte Cassino i Petroneli z Sienkiewiczów. Przed wybuchem wojny Jerzy ukończył 6 klas szkoły powszechnej oraz 2 klasy Gimnazjum Ogólnokształcącego w Grodnie.

Po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną w 1939 roku uczył się w radzieckiej szkole 10-letniej i od 1941 roku pracował jako kominiarz. Jako siedemnastoletni chłopak w 1942 roku wstąpił do szeregów Armii Krajowej na Grodzieńszczyźnie. Był łącznikiem-zwiadowcą o ps. „Wilk” w oddziale „Bąka”. Dlatego po latach z wielkim oddaniem zabiegał o przywrócenie cmentarzy swoich poległych towarzyszy broni i kolegów z lasu.

W lipcu 1944 roku Jerzy Skalski został wcielony jako szeregowiec-strzelec do 122. Zapasowego Pułku Piechoty Armii Czerwonej w Kostromie. We wrześniu 1944 na własną prośbę przeniesiono go do Ludowego Wojska Polskiego, gdzie służył jako pisarz-tłumacz w sztabie artylerii 8. Dywizji Piechoty 2. Armii Wojska Polskiego. Po ukończeniu w styczniu 1945 Oficerskiej Szkoły Artylerii 2. Armii WP promowany został do stopnia podporucznika w korpusie oficerów artylerii. Potem po wcieleniu do Wojska Polskiego i ukończeniu Oficerskiej Szkoły Artylerii znalazł się na froncie. Nikt nie pytał o wykształcenie. Potrzebny był każdy żołnierz. Nasz bohater brał udział w operacji berlińskiej, jako dowódca plutonu w ramach 9. Dywizji Piechoty. W czasie walk został ciężko ranny.

Po zakończeniu działań wojennych nastał trudny czas łączenia dowodzenia i dokształcania się. Konieczne stało się uzupełnianie wiedzy i podnoszenie kwalifikacji dowódczych. W tym trybie  Skalski ukończył kurs w Centrum Wyszkolenia Artylerii (1945-47) i wyższe studia w Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR (1956).

Dzięki wyróżniającym się wynikom studiów i coraz bogatszemu doświadczeniu w szkoleniu bojowym wojsk oraz skutecznemu dowodzeniu, powierzano mu coraz wyższe stanowiska dowódcze i sztabowe. W ciągu swojej długiej służby wojskowej był dowódcą baterii, dywizjonu, pułku artylerii haubic, a następnie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był szefem Wojsk Rakietowych i Artylerii WP.

W latach 1981–1983 był I zastępcą szefa Sztabu Generalnego WP. Następnie, w latach 1983–1987 – dowódcą Warszawskiego Okręgu Wojskowego.

W 1985 uzyskał mandat posła na Sejm IX kadencji. Kandydował w okręgu Warszawa Praga Północ. Zasiadał w Komisji Transportu, Żeglugi i Łączności.

W latach 1987–1990 był Głównym Inspektorem Obrony Terytorialnej oraz szefem Obrony Cywilnej Kraju i sekretarzem Komitetu Obrony Kraju. W latach 1989–1990 był wiceministrem obrony narodowej.

Na zajmowanych stanowiskach wniósł wielki wkład w unowocześnienie struktur wojska i jego systemów dowodzenia. Służba w wojsku była jego bezgranicznym zamiłowaniem, jego pasja życiową, której poświęcał się bez reszty.

Za zasługi w walkach na froncie z hitlerowskimi Niemcami, a także za sukcesy w szkoleniu wojsk uhonorowany został licznymi najwyższymi orderami i odznaczeniami wśród których znalazły się Krzyż Virtuti Militari, Sztandar Pracy I i II klasy, Krzyż Komandorski z Gwiazdą i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Wszechstronna znajomość rzemiosła wojskowego, charyzma kompetentnego i sprawiedliwego dowódcy zyskały mu autorytet i uznanie otoczenia.

Oddanie dobru służby skutecznie łączył z obowiązkami Ojca Rodziny. Nie szczędził czasu i wysiłku dla wychowania i wykształcenia córki Ewy. Ogromną miłością darzył wnuczkę Dominikę, o której przyszłość i wykształcenie nieustannie się troszczył.

Wolą Generała Jerzego Skalskiego było przekazanie Katedrze Polowej WP, repliki Miecza Grunwaldzkiego, jako votum dziękczynnego.

Grób generała Jerzego Skalskiego na warszawskich Powązkach Wojskowych, fot.: Wikimedia Commons

Jerzy Skalski zmarł 18 lutego 2010 roku w Warszawie. Pochowany na cmentarzu Powązki Wojskowe w Warszawie (kwatera FII-10-12).

Znadniemna.pl na podstawie forum „VOX MILITARIS”, fot.: Wikipedia.org

Na dzisiaj przypada 98. rocznica urodzin grodnianina, kawalera Krzyża Virtuti Militari – generała Jerzego Skalskiego, który swoim życiorysem i postepowaniem udowodnił, że żył, służy i pracował dla Polski. Urodzony 7 kwietnia 1925 roku w Grodnie w swym życiu od żołnierza Armii Krajowej do generała broni

Tragiczna wiadomość dotarła z Krakowa. Odszedł do Pana nasz kolega, dziennikarz polonijny Sławek Sobczak, członek zarządu i jeden z założycieli Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych.

Sławek był utalentowanym dziennikarzem telewizyjnym, radiowym i prasowym. Przez 25 lat pracował w mediach Stanów Zjednoczonych i mieszkał w Chicago. Po ćwierć wieku pracy w mediach polonijnych Sławek Sobczak wrócił do Polski i osiadł w Krakowie, gdzie również podjął pracę w zawodzie.

Poza dziennikarstwem pasją Sławka był sport. Zapamiętamy naszego Kolegę, jako człowieka o wysokiej kulturze, niezwykle ciepłego i serdecznego kolegę. Jesteśmy Mu wdzięczni za to, że zawsze był życzliwy dla każdego z nas, uczynny i chętny do pomocy.

Jako redaktorzy mediów stowarzyszonych w Światowym Stowarzyszeniu Mediów Polonijnych i koledzy zmarłego składamy rodzinie i bliskim śp. Sławka Sobczaka wyrazy głębokiego współczucia i łączymy się z nimi w bólu z powodu niepowetowanej utraty.

Iness Todryk Pisalnik, redaktor naczelna „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” i Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny portalu Znadniemna.pl, fot.: facebook.com

Tragiczna wiadomość dotarła z Krakowa. Odszedł do Pana nasz kolega, dziennikarz polonijny Sławek Sobczak, członek zarządu i jeden z założycieli Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych. Sławek był utalentowanym dziennikarzem telewizyjnym, radiowym i prasowym. Przez 25 lat pracował w mediach Stanów Zjednoczonych i mieszkał w Chicago. Po ćwierć

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, oczyszczona  przez reżim białoruski z niesprawiedliwych zarzutów „podżegania do nienawiści” i „rehabilitacji nazizmu”, opublikowała oświadczenie na swoim profilu na facebooku. Jest to pierwsza publiczna wypowiedź polskiej działaczki po cofnięciu absurdalnych oskarżeń.

We wpisie facebookowym Andżelika Borys serdecznie dziękuje wszystkim za wsparcie w trudnym dla niej okresie. Nie chce jednak komentować sytuacji, w której się znalazła. „Życie i czas wszystko sam skomentuje” – pisze i dodaje, że przeżywa za swoich kolegów Andrzeja Poczobuta, Marinę Tiszkowską oraz Irenę Biernacką.

Andrzej Poczobut został 8 lutego skazany na osiem lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za „zbrodnie”, których popełnienie niesłusznie zarzucano także prezes ZPB.  Maria Tiszkowska oraz Irena Biernacka zostały przez reżim wydalone do Polski po dwóch miesiącach odsiadki bez cofnięcia absurdalnych zarzutów. Obie działaczki nie wiedzą, co im grozi w przypadku powrotu na Białoruś.

Andżelika Borys tymczasem pokłada nadzieję w Bogu, który ma sprawić, „aby  wszystko się poukładało”.

Na końcu wpisu prezes ZPB składa „najserdeczniejsze życzenia zdrowia i dużo sił, pomyślności i opieki Bożej na każdy dzień” z okazji Świąt Wielkanocnych.

Publiczny wpis Andżeliki Borys na Facebooku jest pierwszą wypowiedzią polskiej działaczki po oczyszczeniu jej z niesprawiedliwych zarzutów. Prezes ZPB nie ujawnia w nim, jakich kroków planuje dokonać jako kierowniczka wciąż prześladowanej przez reżim największej organizacji polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Nie pisze też, czy planuje odwiedzić Polskę, w której mogłaby spotkać się z partnerami ZPB oraz działaczami, którzy musieli wyjechać z Białorusi chroniąc się przed represjami reżimu.

Znadniemna.pl na podstawie Facebook.com/andzelika.borys

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, oczyszczona  przez reżim białoruski z niesprawiedliwych zarzutów „podżegania do nienawiści” i „rehabilitacji nazizmu”, opublikowała oświadczenie na swoim profilu na facebooku. Jest to pierwsza publiczna wypowiedź polskiej działaczki po cofnięciu absurdalnych oskarżeń. We wpisie facebookowym Andżelika Borys serdecznie dziękuje wszystkim

Szefowa zdelegalizowanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys została oczyszczona z nieprawdziwych zarzutów, liczymy, że będzie mogła wkrótce odwiedzić Polskę – przekazało dzisiaj, 4 kwietnia, polskie MSZ. Mamy nadzieję, że jest to sygnał zmiany nastawiania władz w Mińsku – dodał resort.

„Ministerstwo Spraw Zagranicznych z zadowoleniem przyjmuje fakt, że Andżelika Borys została oczyszczona z nieprawdziwych zarzutów. Liczymy, że będzie mogła wkrótce odwiedzić Polskę” – poinformowało w komunikacie MSZ.

Resort dyplomacji podkreślił, że informacja o oczyszczeniu z zarzutów Przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi jest pierwszą pozytywną wiadomością z Mińska od dłuższego czasu. „Mamy nadzieję, że jest to sygnał zmiany nastawienia władz w Mińsku do Polaków na Białorusi i gotowości do konstruktywnego dialogu ws. bilateralnych” – głosi komunikat.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewniło, że niezmiennie apeluje o uwolnienie Andrzeja Poczobuta i wycofanie wszelkich zarzutów ciążących na nim. „Sprawa ta ma dla nas najwyższy priorytet” – podkreślił resort dyplomacji.

O oczyszczeniu Andżeliki Borys z zarzutów napisał również na Twitterze rzecznik MSZ Łukasz Jasina. „Z zadowoleniem odnotowujemy fakt, że Andżelika Borys została oczyszczona z nieprawdziwych zarzutów. To krok w dobrym kierunku. Liczymy, że podobne decyzje zapadną także wobec Andrzeja Poczobuta i innych więźniów. Nie zapominamy o was” – napisał rzecznik.

Andżelika Borys, szefowa zdelegalizowanego przez władze Związku Polaków na Białorusi, została zatrzymana w marcu 2021 roku. Oprócz niej aresztowano wówczas także działacza ZPB i dziennikarza Andrzeja Poczobuta oraz trzy inne aktywistki polskiej mniejszości Irenę Biernacką, Marię Ciszkowską i Annę Paniszewą. Działaczy mniejszości oskarżono o podżeganie do nienawiści.

Borys została zwolniona z aresztu w marcu ub. r. i – według mediów – objęta aresztem domowym.

Andrzej Poczobut w lutym br. został skazany na osiem lat więzienia za podżeganie do nienawiści i wezwania do sankcji. Obecnie oczekuje na termin rozprawy apelacyjnej przed Sądem Najwyższym.

Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zdołały w maju 2021 r. opuścić Białoruś dzięki staraniom polskich władz. Nie mają jednak możliwości powrotu do kraju, którego są obywatelkami.

Znadniemna.pl za PAP

Szefowa zdelegalizowanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys została oczyszczona z nieprawdziwych zarzutów, liczymy, że będzie mogła wkrótce odwiedzić Polskę - przekazało dzisiaj, 4 kwietnia, polskie MSZ. Mamy nadzieję, że jest to sygnał zmiany nastawiania władz w Mińsku - dodał resort. "Ministerstwo Spraw Zagranicznych

Portal Telewizji Biełsat, powołując się na własne źródła, informuje o umorzeniu sprawy karnej przeciwko prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelice Borys.

Według portalu polska działaczka wraz z matką odwiedziła Mińsk na wezwanie służb. Tam Andżelice Borys wręczono dokument umarzający jej sprawę „z powodu braku znamion przestępstwa”. Obiecano też zwrot wszystkich przedmiotów skonfiskowanych podczas śledztwa.

Cofnięcie przez reżim pretensji do Andżeliki Borys odbyło się po skazaniu na 8 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze Andrzeja Poczobuta, najbliższego współpracownika prezes ZPB w Zarządzie Głównym organizacji. To właśnie wraz z Poczobutem Borys była oskarżana w jednej i tej samej sprawie karnej „o podżeganiu do nienawiści”.

Jakie następstwa  dla polskiej mniejszości narodowej może mieć cofnięcie przez reżim zarzutów wobec Andżeliki Borys? Utrzymująca bliskie relacje z prezes ZPB dyrektor TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy uważa, że dotknie to przede wszystkim środowiska ZPB, które w obawie przed represjami reżimu musiało szukać schronienia w Polsce.

– Zważywszy na to, że Andrzej Poczobut skazany został w tej samej sprawie na 8 lat, stawia to Związek Polaków na Białorusi i jego emigracyjnych działaczy w trudnej sytuacji i umożliwia rozgrywanie tej karty — powiedziała dyrektor TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.

Znadniemna.pl na podstawie Belsat.eu

Portal Telewizji Biełsat, powołując się na własne źródła, informuje o umorzeniu sprawy karnej przeciwko prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelice Borys. Według portalu polska działaczka wraz z matką odwiedziła Mińsk na wezwanie służb. Tam Andżelice Borys wręczono dokument umarzający jej sprawę „z powodu braku znamion przestępstwa”.

28 marca w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu odbyło się niezwykłe wydarzenie kulturalne – koncert duetu „Yanistan” pt. „Sybirskie opowieści – koncert obozowych pieśni zesłańców”.

Licznie zgromadzoną na koncercie publiczność przywitał dyrektor Klubu Muzyki i Literatury, znawca historii Kresów, Ryszard Sławczyński. Mówca zaznaczył, że kierowany przez niego Klub od lat łączy nie tylko Kresowian, lecz także Sybiraków.

Przemawia Ryszard Sławczyński, dyrektor Klubu Muzyki i Literatury we Wrocławiu

„Polaków zsyłano na Syberię jeszcze w czasach Stefana Batorego” – przypomniał dyrektor, dodając, że Polacy, którzy trafiali na Syberię w różnych okresach dziejowych, również będąc na zesłaniu wspierali zrywy narodowe rodaków w dalekiej ojczyźnie.

Wydarzenie cieszyło się dużym zainteresowaniem wrocławskiej publiczności

„Walczyli o Polskę i w czasach powstań w XIX wieku, i w  wieku XX” – opowiadał Ryszard Sławczyński przywołując świadectwa mieszkających współcześnie na Syberii Polaków – potomków zesłańcow z minionych epok. Mówca opowiedział, że w 2017 roku odwiedził na Syberii wieś o nazwie Białystok. Miejscowość ta została założona przez dobrowolnych polskich osadników z guberni grodzieńskiej na przełomie XIX i XX w. i leży w Zachodniej Syberii – prawie dwieście kilometrów od Tomska. W trakcie operacji polskiej NKWD w styczniu i lutym 1938 roku w syberyjskim Białymstoku aresztowano i rozstrzelano co najmniej 85 mieszkańców, czyli prawie wszystkich mężczyzn. Wiosną 1979 roku fale płynącego przez tamte tereny Obu odsłoniły zwłoki ofiar, ale funkcjonariusze sowieckiego KGB zniszczyli ślady zbrodni. Zupełnie niedawno – w listopadzie 2022 roku – w Białymstoku na Syberii zdewastowany został pomnik polskich ofiarom represji z lat 1937-1938. Zdjęte zostały tabliczki upamiętniające ofiary represji, usunięto też krzyż.

„W ostatnim czasie na Syberii, podobnie jak na Białorusi niszczone są polskie upamiętnienia i pomniki na cmentarzach. Wandale zniszczyli między innymi polskie tablice pamiątkowe w Tobolsku, Tomsku oraz innych miejscowościach, tak jak cmentarze polskie na Białorusi”- podzielił się smutnymi spostrzeżeniami Ryszard Sławczyński, zapowiadając występ głównych bohaterów wieczoru –  Janusza Kasprowicz i Stanisława Marinczenkę, którzy tworzą duet „Yanistan”.

„ … Kasprowicz i Mariczenko czarują widza autentycznym zaangażowaniem w niebanalny przekaz uczuć i wizji artystycznych, sięgając do źródeł, nieraz zapomnianych, nieraz pominiętych. Kasprowicz czaruje głosem zlokalizowanym gdzieś pomiędzy barwną matowością Wysockiego a intelektualną chrypką Waitsa, Mariczenko czaruje instrumentami (gitara, mandolina, buzuki, akordeon) dokumentując zachodnią dekadencję wschodnią perfekcją brzmienia” – czytamy we fragmencie recenzji, który na swojej stronie internetowej opublikował Janusz Kasprowicz, założyciel duetu, kompozytor, autor tekstów, pomysłodawca oraz dyrektor odbywającego się od 2011 roku festiwalu poświęconego twórczości Włodzimierza Wysockiego „Wołodia pod Szczelińcem”. Janusz Kasprowicz jest także kierownikiem wrocławskiego Festiwalu „Pieśniarze Niepokorni” oraz dyrektorem artystycznym m.in. „Nocy Bardów”, którą organizuje podczas Festiwalu Trzech Kultur we Włodawie.

Historia rodziny artysty odzwierciadla historię całej Polski – po agresji sowieckiej w 1939 roku. Ojvciec Janusza – Mirosław Kasprowicz został zesłany z Kresów Wschodnich do Północnego Kazachstanu, gdzie doznał koszmarów zsyłki walcząc o przeżycie na nieludzkiej ziemi.

Janusz Kasprowicz (po prawej) i Stanisław Marinczenko

Drugi uczestnik duetu „Yanistan”, to pochodzący z Ukrainy Stanisław Marinczenko -jest znanym i cenionym multiinstrumentalistą (gra na gitarach, pianinie, buzuki, akordeonie, mandolinie).

Podczas koncertu artyści przedstawili utwory obozowych zesłańców, sybirskich nieznanych autorów oraz kultowych przedstawicieli gatunku, kojarzonych z walką o wolność i demokrację – Jacka Kaczmarskiego i Włodzimierza Wysockiego. Piosenki tego ostatniego brzmiały w  tłumaczeniu Romana Kołakowskiego.

„Ostatni etap”, „Niedopałek”, „Skrzypiące glany”, „Waniński port” – te i inne  zaśpiewane przez „Yanistan” piosenki są nie tylko o tęsknocie za życiem poza więzieniem i pragnieniu wolności, lecz także o miłości, która pozwala przetrwać najokrutniejsze chwile.

Wstęp na koncert był wolny. Wydarzenie zostało dofinansowane z budżetu Gminy Wrocław.

Marta Tyszkiewicz z Wrocławia, zdjęcia autorki

28 marca w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu odbyło się niezwykłe wydarzenie kulturalne - koncert duetu „Yanistan” pt. „Sybirskie opowieści - koncert obozowych pieśni zesłańców”. Licznie zgromadzoną na koncercie publiczność przywitał dyrektor Klubu Muzyki i Literatury, znawca historii Kresów, Ryszard Sławczyński. Mówca zaznaczył, że kierowany

Skip to content