HomeStandard Blog Whole Post (Page 62)

Właściwie Henryk Homel. Aktor, reżyser teatralny, pedagog. Urodził się 27 lutego 1903 roku w Homlu (obecnie Białoruś). Syn Maksymiliana Majera Szletyńskiego-Cukier i Zofii Babinowicz. Zmarł 15 września 1996 roku w Konstancinie pod Warszawą.

Studiował polonistykę i historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim; oba kierunki ukończył w 1925 roku. Jednocześnie uczył się aktorstwa, był słuchaczem Oddziału Dramatycznego przy Konserwatorium Muzycznym w Warszawie – aktorski dyplom uzyskał w 1923 roku. Studiował tam przede wszystkim pod kierunkiem Stanisławy Wysockiej, jego profesorami byli również Karol Frycz, Wilam Horzyca, Juliusz Osterwa i Aleksander Zelwerowicz. Niemal dziesięć lat później, w 1932 roku, zdał eksternistyczny egzamin reżyserski. Był zapalonym teatromanem, podziwiał aktorstwo Wincentego Rapackiego i Mieczysława Frenkla, oglądał na scenie wielkiego tragika Bolesława Leszczyńskiego – aktorów debiutujących w drugiej połowie XIX wieku.

Przed wojną Szletyński występował w teatrach warszawskich, a także w Kaliszu, Łodzi, Wilnie i Lwowie. Był członkiem zespołów wędrownych kierowanych przez Stanisławę Wysocką, Karola Adwentowicza i Wandę Siemaszkową. W latach 1930-1931 był aktorem i kierownikiem literackim w Teatrze Ateneum Stefana Jaracza. Okupację przeżył w Warszawie, pracował jako inkasent w zakładach farmaceutycznych, a potem jako konduktor w kolejach EKD.

Po wojnie, w 1945 roku, prowadził Teatr Miejski w Łodzi, który niebawem stał się siedzibą Teatru Wojska Polskiego pod kierownictwem Leona Schillera. Szletyński pracował w tym teatrze, jako aktor i reżyser, do 1949 roku.

Drugim wielkim autorytetem w dziedzinie teatru był dla niego Konstanty Stanisławski, twórca słynnej metody kształcenia aktorów. Szletyński napisał wstęp do wydanych w 1954 roku „Pism” rosyjskiego reformatora sceny. W Łodzi Szletyński wyreżyserował m.in. Pana Jowialskiego Aleksandra Fredry, sam zagrał w tym przedstawieniu rolę tytułową (1945), i Oświadczyny Antoniego Czechowa, wystąpił w nich w roli Łomowa, (1947), a także Ożenek Mikołaja Gogola (1947) i Otella Williama Szekspira (1948).

W 1949 został pełnomocnikiem Ministerstwa Kultury i Sztuki ds. Teatrów Dolnośląskich we Wrocławiu, a następnie ich dyrektorem. W latach 1951-1955 sprawował dyrekcję Teatrów Dramatycznych w Krakowie. Promował repertuar antymieszczański, za jego dyrekcji w Krakowie powstawały duże realistyczne widowiska.

W sezonie 1955/1956 kierował warszawskim Teatrem Powszechnym. Nadal grał i reżyserował na warszawskich scenach – w Teatrze Powszechnym i Teatrze Polskim. Od 1959 do 1973 roku, kiedy przeszedł na emeryturę, był związany z Teatrem Narodowym.

W latach 50. realizował sztuki produkcyjne, przygotował Moskiewski charakter Anatola Sofronowa w Teatrze Wielkim we Wrocławiu (1949) i Tysiąc walecznych Jana Rojewskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie (1951). Sięgał po klasykę rosyjską – w Teatrze im. Słowackiego wyreżyserował spektakle na dobrym, akademickim poziomie – Talenty i wielbiciele Aleksandra Ostrowskiego (1951) i Jegora Bułyczowa i innych Maksyma Gorkiego (1953).

Najważniejszym przedstawieniem tego okresu stał się Fantazy Juliusza Słowackiego ze scenografią Andrzeja Pronaszki. Szletyńskiemu udało się w tym widowisku uchwycić i wydobyć dwa splatające się nierozerwalnie w dramacie Słowackiego żywioły – komiczny i tragiczny.

W drugiej połowie lat 50. grał i reżyserował w Teatrze Polskim i Powszechnym w Warszawie. Współpracował wówczas z Ireną Babel, która powierzyła mu role Napoleona w Wojnie i pokoju wg Lwa Tołstoja (1957, Teatr Powszechny) i Poloniusza w Hamlecie Szekspira (1959, Teatr Powszechny). Szletyński wyreżyserował w tym czasie m.in. Elżbietę królową Anglii Ferdynanda Brucknera (1958, Teatr Powszechny) i Port Royal Henri de Montherlanta (1959, Teatr Polski).

Od 1959 roku reżyser był związany przede wszystkim z Teatrem Narodowym. Przygotował tu m.in. Wilki w nocy Tadeusza Rittnera, zagrał w tym spektaklu Prezydenta sądu (1962), Króla Ryszarda II Szekspira (1964) i Mizantropa Moliera z Gustawem Holoubkiem w roli Alcesta (1967). W 1963 roku pracował w Teatrze Polskim nad Borysem Godunowem Aleksandra Puszkina. Powstał historyczny, widowiskowy fresk wykorzystujący konwencję dramatyczną i operową. Na scenie Narodowego Szletyńskiego jako aktora można było ponadto oglądać w roli Malwolia w Wieczorze Trzech Króli Szekspira w reżyserii Józefa Wyszomirskiego (1960), Wilkosza w Uciekła mi przepióreczka Stefana Żeromskiego w reżyserii Jerzego Golińskiego (1964), Courcellesa w Świętej Joannie George’a Bernarda Shaw w reżyserii Adama Hanuszkiewicza (1969) i w przedstawieniach Kazimierza Dejmka jako Annasza/Tomasza w Historyi o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim Mikołaja z Wilkowiecka (1962), Charona/Eurypidesa w Żabach Arystofanesa (1963), Literata w Dziadach Adama Mickiewicza (1967), Giętkowskiego w Ciężkich czasach Michała Bałuckiego (1968).

Szletyński zajmował się również działalnością pedagogiczną, którą rozpoczął jeszcze przed wojną. Wykładał m.in. w Szkole Dramatycznej H. J. Hryniewieckiej. Po wojnie, w latach 1947-1948, był dziekanem Wydziału Aktorskiego Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie z siedzibą w Łodzi, a w latach 1948-1949 prodziekanem Wydziału Reżyserskiego tej uczelni. Potem uczył w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, w 1956 roku został jej profesorem. Równolegle rozwijała się jego kariera naukowa. W latach 1955-1961 kierował Zakładem Historii i Teorii Teatru, był też członkiem Rady Naukowej Instytutu Sztuki PAN. Opublikował wiele szkiców, artykułów, esejów i książek z dziedziny teatru. Jest autorem m.in. zbiorów wspomnień „Siedem gawęd z czasów młodości” (Warszawa 1979), „Sylwety i wspominki” (Kraków 1984), a także „Szkiców o aktorach” (Warszawa 1975), „Szkiców o teatrze” (Warszawa 1979) i książki „Kształtowanie się nowoczesnej sztuki aktorskiej w Polsce” (Kraków 1981). Wydał również „Stefana Jaracza wzloty i zbłądzenia” (Warszawa 1984) i „Opowieść o Leonie Schillerze (w setną rocznicę urodzin)”{C} (Kraków 1988).

W latach 1959-1961 i 1963-1965 był prezesem SPATIFu-ZASPu, od roku 1980 przewodniczącym Kapituły Członków Zasłużonych. W 1983 roku, w czasie aktorskiego bojkotu, objął ponownie stanowisko prezesa tym razem już „nowego” ZASP-u powstałego po rozwiązaniu przez władze w czasie stanu wojennego dotychczasowej organizacji aktorskiej. Funkcję prezesa pełnił do 1985 roku. Ugoda z komunistami spotkała się z ostrym sprzeciwem dużej części środowiska aktorskiego. Po latach Szletyński tak mówił o powziętej wówczas decyzji:

„Uważałem, że dla życia teatralnego, dla kultury narodowej ZASP musi być, i na tym polega godność aktorska i obrona tej godności (…) Mówiąc najprostszymi słowy uważałem, że istnienie ZASP-u jest niezbędne, i znalazłem wybitnych kolegów, którzy się przyłączyli!” („Wiadomości Kulturalne” 1995, nr 14).

Kilkakrotnie reżyserował w Teatrze Telewizji. Jest autorem m.in. telewizyjnych Ślubów panieńskich Aleksandra Fredry (1960), Scen dramatycznych na motywach Marii Stuart Juliusza Słowackiego, Mozarta i Salieriego Aleksandra Puszkina (1961) i Rosmersholmu Henryka Ibsena (1964). Na małym ekranie wystąpił m.in. w dwóch spektaklach Ludwika René – zagrał w Mieć i nie mieć Ernesta Hemingwaya (1960) i Panu Pickwicku w tarapatach na motywach powieści Karola Dickensa (1961). Wystąpił również w głównej roli w Człowieku, który zaślubił niemowę Anatola France’a w reżyserii Lucyny Tychowej (1962), wcielił się w głównego protagonistę – Balta w Fortepianie Jerzego Szaniawskiego, spektaklu przygotowanym przez Ignacego Gogolewskiego (1977) i Doktora w Dziadach części III Adama Mickiewicza w inscenizacji Jana Kulczyńskiego (1981).

Sporadycznie występował w filmie w rolach drugoplanowych i epizodycznych. Zagrał m.in. w sensacyjno-przygodowej Opowieści atlantyckiej Wandy Jakubowskiej (1956). W dramacie psychologicznym o rozliczeniach po II wojnie – Czasie przeszłym Leonarda Buczkowskiego wcielił się w postać sędziego (1961). U Buczkowskiego zagrał także Wybickiego w Marysi i Napoleonie (1966).

Znadniemna.pl za culture.pl

 

Właściwie Henryk Homel. Aktor, reżyser teatralny, pedagog. Urodził się 27 lutego 1903 roku w Homlu (obecnie Białoruś). Syn Maksymiliana Majera Szletyńskiego-Cukier i Zofii Babinowicz. Zmarł 15 września 1996 roku w Konstancinie pod Warszawą. Studiował polonistykę i historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim; oba kierunki ukończył w 1925

Australijskie organizacje Dział Szkolny Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, Polskie Towarzystwo Edukacyjne w Wiktorii i Polskie Biuro Opieki Społecznej „PolCare” zapraszają dzieci (5–11 lat) i młodzież (11–18 lat) polskiego pochodzenia,  mieszkających poza granicami Polski, do udziału w konkursie „Paweł Edmund Strzelecki – podróżnik, badacz, filantrop”.

Konkurs organizowany jest w trzech kategoriach: literackiej, plastycznej i multimedialnej. Jego celem jest popularyzacja wiedzy o postaci i dokonaniach Pawła Edmunda Strzeleckiego. Rozwijanie zainteresowania historią Polski i innych krajów, które Strzelecki odwiedzał lub w których mieszkał. Rozbudzanie ciekawości poznawczej i twórczego działania dzieci i młodzieży oraz umiejętności prezentowania przez nich posiadanej wiedzy i refleksji.

Szczegóły organizacyjne zawarte są w regulaminie konkursu, który wraz z kartą zgłoszeniową oraz literaturą źródłową znajdziecie Państwo w załącznikach do niniejszej publikacji.

Informacje o konkursie dostępne są także na Portalu Polonii w Wiktorii w zakładce „Konkursy”.

Termin nadsyłania prac mija 14 sierpnia 2023.

Załączniki do pobrania:

Regulamin Konkursu (pdf)

Karta zgłoszenia Uczestnika (word)

Literatura źródłowa (pdf)

Justyna Tarnowska, Community Engagement Officer at Polish Community Care Services Inc. ‘Portal Polonii w Wiktorii’ , Editor

Australijskie organizacje Dział Szkolny Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, Polskie Towarzystwo Edukacyjne w Wiktorii i Polskie Biuro Opieki Społecznej „PolCare” zapraszają dzieci (5–11 lat) i młodzież (11–18 lat) polskiego pochodzenia,  mieszkających poza granicami Polski, do udziału w konkursie „Paweł Edmund Strzelecki – podróżnik, badacz, filantrop”. Konkurs

Wielu zarzucało jej perfidię z dążeniu do celu, jakim było osiągnięcie pozycji jednej z najbogatszych osób na świecie. Jednak historia Barbary Piaseckiej-Johnson to przede wszystkim opowieść o kobiecie, która wiedziała, czego chce od życia – i w pełni wykorzystała szanse, jakie napotkała na swojej drodze.

Barbara Piasecka urodziła się 25 lutego 1937 roku w Staniewiczach w powiecie grodzieńskim na terenie dzisiejszej Białorusi. Była czwartym, najmłodszym dzieckiem Wojciecha i Pelagii Piaseckich, niezamożnych rolników. Tam zastała ich II wojna światowa. „Ustawili nas pod ścianą – całą moją rodzinę. Skierowali na nas karabiny maszynowe, jakby mieli do nas strzelać. Staliśmy tak przez długie godziny” – tak wspomnienia małej Basi opisuje Ewa Winnicka, autorka książki „Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej Johnson”.

Zawirowania powojenne oraz zmiana granic spowodowały, że rodzina Piaseckich podzieliła los innych repatriantów z ZSRR i przeniosła się na tzw. Ziemie Odzyskane. Ojciec Barbary objął wówczas niewielkie gospodarstwo w Zacharzycach pod Wrocławiem, pracując jednocześnie w miejskim zakładzie komunikacji. Matka z kolei cierpiała na problemy psychiczne, a napady paranoi i furii często kierowała pod adresem córki. Trudna sytuacja materialna rodziny skłoniła Barbarę, by szukać lepszego życia gdzie indziej.

Emigracja ważniejsza niż studia

Szkołę podstawową i średnią ukończyła we Wrocławiu, które to miasto, jak się później okazało, otworzyło przed nią drzwi do „wielkiego świata”. Zanim to jednak nastąpiło, postanowiła kontynuować naukę, wybierając jako kierunek studiów historię sztuki i filozofię. Rozpoczęła też pracę w miejscowym oddziale Muzeum Narodowego, co pozwoliło jej na bliskie obcowanie ze sztuką. Wybór studiów okazał się trafny, ponieważ jej praca magisterska zebrała same pozytywne opinie recenzentów.

Była bardzo ambitna i choć przyjęto ją na studia doktoranckie, zdecydowała się zrezygnować i w wieku 29 lat, ponoć dzięki starszemu narzeczonemu, opuściła kraj. Wybór padł na Włochy, a konkretnie na Rzym. Jeszcze przed wyjazdem miała powiedzieć znajomym, że „pewnego dnia powróci rolls-roycem z szoferem”. Według krążących legend Polskę miała opuszczać ze stoma dolarami w kieszeni.

Barbara Piasecka była bardzo ambitna i nie chciała klepać biedy (fot. mat. pras.)

Praca u Johnsonów

Robert Wood Johnson, jeden z założycieli firmy Johnson & Johnson. Fot.: wikimedia.org

We Włoszech nie zagrzała długo miejsca, mimo że swoim pięknym uśmiechem miała rozkochać w sobie tamtejszego arystokratę. Postawiła wszystko na jedną kartę i zdecydowała się, nie znając angielskiego, latem 1968 roku wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Tam nawiązała znajomość z Zofią Kowerdan, która załatwiła jej pracę kucharki u swoich pracodawców, czyli w rezydencji państwa Johnsonów.

W ten sposób Barbara trafiła pod dach współwłaściciela wielkiego koncernu farmaceutycznego Johna Sewarda Johnsona i jego drugiej żony Esther Underwood. Pan domu od dawna cieszył się reputacją kobieciarza i od razu zwrócił uwagę na urodziwą blondynkę z Polski. Nową pracownicę miał powitać słowami: „moja żona powiedziała, że mamy piękną kucharkę, mam nadzieję, że będziesz tu szczęśliwa”.

Sławomir Koper, autor książki „Najbogatsze” na podstawie dokumentów IPN dowiódł, że odziedziczyła ona spadek po wujku w Brazylii. Wyjazdy, najpierw do Włoch, a potem do USA miały pomóc jej zarobić na podróż do Ameryki Południowej i prawników, którzy mieli jej pomóc w uzyskaniu spadku w wysokości nawet 300 tysięcy ówczesnych dolarów.

Zbliżyła ich sztuka

Chociaż nie umiała dobrze gotować i nie sprawdziła się w roli kucharki, zaproponowano jej stanowisko pokojówki. W ten sposób przepracowała u Johnsonów niespełna rok, odkładając pieniądze na studia. Po wyprowadzce podjęła je na Uniwersytecie Nowojorskim. Niewykluczone, że już wcześniej Barbara i Seward zostali kochankami, zwłaszcza że on wcześniej miewał liczne romanse.

Po zawieszeniu studiów, wróciła do rezydencji jako kurator zbiorów sztuki. Johnson marzył o stworzeniu własnej kolekcji, a Barbara, zgodnie ze swoim wykształceniem, miała mu w tym pomóc. Oprócz zamiłowania do sztuki, odbywali wspólne rejsy po Morzu Karaibskim i spotykali się w jego nadmorskiej posiadłości na Florydzie, gdzie on czekał na nią z bukietem róż. Całkowicie stracił dla niej głowę, a ona po latach mówiła, że „był jednym z najprzystojniejszych mężczyzn na świecie”.

Ślub kolejnym kaprysem

Barbara Piasecka i Seward Johnson, lata 70. XX wieku. Fot.: Laski Diffusion/EastNews

Winnicka w swojej książce przedstawia kilka opowieści na to, czym zauroczyła go biedna dziewczyna z Polski, ale szczególnie lubi jedną. – Miała powiedzieć mu, że w jej kraju mężczyzna, jeśli chce bliżej poznać kobietę, powinien się z nią ożenić. I ten zrobił to, spełniając swój kolejny kaprys – zauważa autorka. Wyprowadził się tym samym z domu, zamieszkał u Barbary, a jego prawnicy rozpoczęli postępowanie rozwodowe po ponad 30 latach małżeństwa.

Sama Piasecka opowiadała z kolei, że Seward na odchodne z rezydencji wręczył jej swój prywatny numer telefonu. Skoro nie skorzystała, to wysłał po nią samochód z kierowcą, by przywiózł ją do jego biura. Tam wyznał jej miłość, a ślub odbył się 6 listopada 1971 roku. „Pan młody” wniósł w to małżeństwo nie tylko 330 milionów dolarów, jacht i kilka domów, ale także dwie byłe żony, z którymi miał sześcioro dzieci. Żadne z nich nie zjawiło się na ich weselu.

Barbara Piasecka i Seward Johnson w latach 70. XX wieku. Fot.: Laski Diffusion/EastNews

Barbara Piasecka-Johnson wraz z mężem ufundowali nagrodę młodemu Krystianowi Zimermanowi. Fot.: Laski Diffusion/EastNews

John Seward Johnson I i Barbara Piasecka Johnson, 1973 rok. Fot.: Marek Czasnojc/Forum

John Seward Johnson I i Barbara Piasecka Johnson, 1973 rok. Fot.: Marek Czasnojc/Forum

O ceremonii nie było nawet wzmianki w kronikach towarzyskich New Jersey, a nowojorski „Daily News” za zdjęcie nowej pani Johnson był skłonny zapłacić nawet 500 dolarów. Barbara wznosząc toast miała powiedzieć: „za mężczyznę, który dał mi wszystko i da mi wszystko, jeśli będzie trzeba”.

Dom z 36 łazienkami i parkiem

Historyk sztuki, przedsiebiorca, filantropka i kolekcjonerka Barbara Piasecka-Johnson. Fot.: PAP/Cezary Slominski

Po ślubie nadal dużo podróżowali, szczególnie do Włoch, gdzie Seward miał dom w Toskanii. Była to też okazja do wizyt w galeriach i muzeach, po których wzbogacili swoją kolekcję o dzieła Tintoretta, Rembrandta, El Greca i Tycjana, a także Witkacego, Moneta, Gauguina i wielu innych. Prym w tych zakupach wiodła Barbara, ale ich wspólne inwestycje nie ograniczały się tylko do rynku sztuki.

Obraz Caravaggia z kolekcji Barbary Piaseckiej-Johnson

Krótko po ślubie Piasecka-Johnson rozpoczęła budowę luksusowego kompleksu Jasna Polana w Princeton. „Fontanna na dziedzińcu, kuta brama przed wjazdem do rezydencji, rekordowa liczba 36 toalet i park pocięty precyzyjną siatką ścieżek” – opisuje Winnicka. Prace nad budową rezydencji trwały siedem lat, a ich koszt szacuje się na 30 milionów dolarów. – Zbudowała ​bajkowy pałac, do którego wyposażenie zwoziła z europejskich zamków – dodaje autorka książki. Stała się ich główną siedzibą, w której bywali znakomici goście, jak tenor Placido Domingo czy tenisista Wojciech Fibak.

Rezydencję Jasna Polana w Princeton zbudowała od podstaw. Fot.: Wikipedia/Ekem

Barbara Piasecka-Johnson, 21.09.2002, Jasna Polana, Princeton. Fot.: Cz. Czapliński

Książe Albert i Barbara Piasecka-Johnson, 21.09.2002, Jasna Polana. Fot.: Cz. Czapliński

Łączyły ich pieniądze i fascynacja

Ich związek od początku budził kontrowersje, nie tylko ze względu na wiek i dzielące ich ponad 40 lat. Z całą pewnością trzymały ich przy sobie pieniądze, ale i obopólna fascynacja. – Dodałabym jeszcze wdzięczność i przywiązanie, ale było to dość burzliwe małżeństwo, bo Barbara była osobą trudną – przyznaje Winnicka. W 1981 roku u Johnsona zdiagnozowano nowotwór, którego pomimo wysiłków lekarzy nie udało się powstrzymać. W maju 1983 roku milioner zmarł w wieku 87 lat.

Barbara Piasecka-Johnson już po jego śmieci, rok 1986. Fot.: AP Photo/Jack Kanthal/East News

Wydziedziczył dzieci

Pozostawił po sobie majątek wart blisko pół miliarda dolarów, który w testamencie, zmienionym po raz ostatni kilka tygodni przed śmiercią (łącznie dokonał 30 zmian, z czego 22 w trakcie małżeństwa), w całości zapisał trzeciej żonie. Spośród dzieci wyróżnił tylko syna Sewarda Juniora, któremu zostawił przystań jachtową i milion dolarów.

Sądowa walka o spadek

Takie rozstrzygnięcie wywołało burzę, którą rodzina przeniosła na salę sądową. W trakcie trwającego 17 tygodni procesu, który ze względu na zainteresowanie mediów zelektryzował całą Amerykę, wyszły na jaw pikantne szczegóły z życia rodziny Johnsonów. Dzieci i ich świadkowie (łącznie 75 osób) próbowali udowodnić, że była służbistką, która nie kochała męża, a jej linia obrony opierała się na tym, że potomkowie nie interesowali się nim przed śmiercią. – Do tej pory opinia publiczna nie miała do czynienia z procesem, który dotyczyłby życia prywatnego bardzo bogatych Amerykanów – wyjaśnia autorka książki.

Ostatecznie strony doszły do porozumienia i zawarły ugodę, na mocy której Barbara zatrzymała blisko 350 milionów dolarów, a dzieci 42,5 mln do podziału. Był to dość nieoczekiwany zwrot akcji, ponieważ „nie była osobą skłonną do kompromisów i nie musiała liczyć się ze zdaniem innych”. Proces okazał się kosztowny, a honoraria adwokatów wyniosły 24 mln dolarów. Później Piasecka-Johnson poświęciła się sztuce, tworząc tym samym jeden z najważniejszych prywatnych zbiorów na świecie.

Miała głowę do interesów

Barbara Piasecka-Johnson na spotkanie z ówczesną ministrem kultury i sztuki Izabellą Cywińską. Fot.: PAP/Cezary Słomiński

Organizowała również liczne wystawy, wypożyczała swoje dzieła różnym muzeom, w tym Zamkowi Królewskiemu w Warszawie (wystawa Opus Sacrum w 1990 r. – przyp. red.). Na sztuce umiała też zarabiać, a rezydencję w Jasnej Polanie w 1998 roku przebudowała na luksusowy klub golfowy. Jej decyzje biznesowe sprawiły, że odziedziczony majątek powiększyła niemal dziesięciokrotnie.

Działalność charytatywna i pomoc opozycji

Choć robiła interesy na całym świecie, to nigdy nie zapomniała o Polsce. Miała bliskie kontakty z „Solidarnością”, a po upadku komunizmu chciała nawet ratować Stocznię Gdańską, ale do transakcji nie doszło. – Gdy w Polsce zaczęły się przemiany demokratyczne, pani Barbara chciała mieć wpływ na to, co dzieje się w kraju – tłumaczy ten pomysł Winnicka. Już w 1974 roku założyła „The Barbara Piasecka Johnson Foundation”, która fundowała stypendia dla naukowców i artystów.

Po rozczarowaniu Ameryką w 1995 roku przeprowadziła się do Monte Carlo, gdzie kupiła dom. Zaczęła coraz mocniej obnosić się z wiarą, co spowodowało przenosiny do włoskiego Asyżu, miejsca związanego ze św. Franciszkiem. Tam w ciszy i spokoju żyła przez kilka lat.

Pomnożyła otrzymaną fortunę, trafiając w 2001 roku na listę najbogatszych kobiet świata magazynu „Forbes”. W 2011 roku zajęła w rankingu tego czasopisma 393. miejsce wśród najbogatszych ludzi na Ziemi.

Ostatnie lata życia spędziła na działalności filantropijnej, fundując oraz wspierając m.in. Dom Matki i Dziecka w Gnieźnie, gdański Instytut Wspomagania Rozwoju Dziecka oraz legnicki ośrodek diagnostyki onkologicznej.

Barbara Piasecka-Johnson, mulimilionerka, spoczywa na cmentarzu przy ul. Bujwida we Wrocławiu. Fot.: Tomasz Wysocki

W 2009 roku zachorowała na raka, a ostatnie lata życia spędziła w Sobotce pod Wrocławiem, gdzie zmarła 1 kwietnia 2013 roku w wieku 76 lat. Nie miała dzieci, a część majątku zapisała fundacji swojego imienia, którą zarządzają jej bratankowie. W testamencie także przekazała część zebranych dzieł sztuki Zamkowi Królewskiemu.

Nieprzychylni mówili, że Barbara Piasecka-Johnson była osobą trudną. Fot.: PAP/Roman Jocher

Znadniemna.pl/tvp.info/twojahistoria.pl/Fot: K.Mikuła/Wprost/East News

Wielu zarzucało jej perfidię z dążeniu do celu, jakim było osiągnięcie pozycji jednej z najbogatszych osób na świecie. Jednak historia Barbary Piaseckiej-Johnson to przede wszystkim opowieść o kobiecie, która wiedziała, czego chce od życia – i w pełni wykorzystała szanse, jakie napotkała na swojej drodze. Barbara

Rada Polonii Świata wydała Oświadczenie z okazji rocznicy zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę.

Publikujemy  dokument, w którym Polonia światowa solidaryzuje się z walczącym o wolność i niepodległość Narodem Ukrainy i wyraża przekonanie, że Ukraińcy, wspierani przez narody wolnego i demokratycznego świata, odniosą zwycięstwo nad zbrodniczym reżimem Putina.

OŚWIADCZENIE W ROCZNICĘ NAPAŚCI ROSJI NA UKRAINĘ

Dziś mija rok od niesprowokowanej napaści armii Rosyjskiej na niepodległą Ukrainę. W chwili obecnej Rosja toczy największą i najokrutniejszą wojnę w Europie od zakończenia II Wojny Światowej, a kłamliwa rosyjska propaganda nazywa to „operacją specjalną”. To wojna zbrodnicza, niszczone są elektrownie i wodociągi, terroryzowane jest ukraińskie społeczeństwo nalotami na obiekty cywilne: domy mieszkalne, szpitale, szkoły i przedszkola, teatry i obiekty muzealne. Po raz kolejny Rada Polonii Świata, z całą stanowczością potępia rosyjski akt agresji skierowany przeciw Ukrainie.

Na okupowanych terenach ludzie stawiający opór najeźdźcom, są mordowani i poddawani torturom. Rosyjscy żołnierze oraz oddziały zwerbowane ze zwolnionych z więzienia przestępców gwałcą i rabują. Te haniebne czyny ukazały moralny upadek rosyjskiej armii, której zbrodnie wojenne powinny zostać osądzone przez międzynarodowy trybunał, przed którym winni stanąć nie tylko bezpośredni przestępcy, ale również ich wojskowi dowódcy i polityczni sprawcy tej wojny. Dyktatorski rosyjski reżim przeliczył się, planując zajęcie sąsiedniego kraju w kilkudniowym blixtkrigu, a dziś wojna obronna Ukrainy toczy się już cały rok i obnażyła nie tylko niskie morale rosyjskiej armii, ale również jej słabe dowodzenie, wyszkolenie i zaopatrzenie.

Rada Polonii Świata wyraża najwyższe uznanie dla bohaterskiego narodu ukraińskiego, który w heroicznej walce pod przywództwem Prezydenta broni niepodległości swojego kraju, dążąc ofiarnie do zwycięstwa. Broni tym samym czerwonej linii, dzielącej demokratyczną część Europy od dyktatury, której terytorialny apetyt rośnie od wielu lat.

Wyrażamy podziw i uznanie dla Polski, która w zaistniałej sytuacji zajęła pozycję szczególną wśród narodów Europy i świata, jesteśmy dumni z naszej Ojczyzny. Ten podziw dzielą z nami społeczności krajów naszego zamieszkania. Wyrażamy uznanie dla polskiego społeczeństwa, które otworzyło swe domy i szkoły dla wojennych uchodźców z bratniej Ukrainy, dla samorządów, instytucji, organizacji społecznych i religijnych organizujących pomoc dla nich i dla pozostałych w strefie wojny mieszkańców Ukrainy. W Polsce, miliony uchodźców otrzymało schronienie, najczęściej też pracę, a dzieci szkołę.

Wyrażamy uznanie dla polskich władz, które otworzyły granice państwa dla milionów uchodźców z Ukrainy i zabezpieczyły niezbędne dla nich środki finansowe. Wzywamy Unię Europejską i pozostałe państwa Europy do solidarnego, finansowego wsparcia Polski, proporcjonalnego do ogromnych humanitarnych kosztów, jakie Polska poniosła.

Rada Polonii Świata pragnie wyrazić uznanie i podziękowanie dla Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” i innych organizacji, które objęły szczególną opieką dotkniętych działaniami wojennymi naszych Rodaków na Ukrainie. Pragniemy również podziękować licznym organizacjom polonijnym, które podjęły niezliczone, spontaniczne akcje pomocy dla Ukrainy i dla naszych Rodaków tam mieszkających.

Wyrażamy uznanie dla krajów wolnego świata, które pod przywództwem Stanów Zjednoczonych wspierają Ukrainę sprzętem wojskowym, niezbędnym do obrony przed najeźdźcą – to jedyna droga do zwycięstwa. Dziękujemy również za bezwarunkową gwarancję bezpieczeństwa i wsparcie udzielane przez Stany Zjednoczone Polsce, odgrywającej w zaistniałej sytuacji międzynarodowej ogromną i szczególną rolę.

Rada Polonii Świata, w ramach organizacyjnych możliwości, będzie nadal wspierać wszelką pomoc humanitarną dla ludzi dotkniętych wojną oraz wszelkie dalsze działania na rzecz wyzwolenia przez Ukrainę jej okupowanych terenów. W tej wojnie siła moralna jest po stronie Ukrainy i państw ją wspierających.

Zwycięstwo Ukrainy i sprawiedliwy pokój będą zwycięstwem wolnego świata nad dyktaturą i przemocą.

W imieniu Prezydium

Jarosław Narkiewicz
Przewodniczący Rady Polonii Świata

Litwa, Wilno – 24 lutego 2023 r.

Znadniemna.pl za rada-polonii-swiata.org

Rada Polonii Świata wydała Oświadczenie z okazji rocznicy zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę. Publikujemy  dokument, w którym Polonia światowa solidaryzuje się z walczącym o wolność i niepodległość Narodem Ukrainy i wyraża przekonanie, że Ukraińcy, wspierani przez narody wolnego i demokratycznego świata, odniosą zwycięstwo nad zbrodniczym

„W najbliższym czasie Polskę opuści białoruski attache obrony” – poinformował PAP w czwartek rzecznik MSZ Łukasz Jasina. To odpowiedź Polski na decyzję Mińska o wydaleniu z Białorusi łącznika polskiej Straży Granicznej i dwóch pracowników polskiego konsulatu z Grodna.

9 lutego, dzień po skazaniu przez sąd Grodnie działacza polskiej mniejszości i dziennikarza Andrzeja Poczobuta na 8 lat kolonii karnej – szef MSWiA Mariusz Kamiński zdecydował o zamknięciu przez Polskę przejścia granicznego w Bobrownikach w woj. podlaskim. Ruch na tym przejściu został zawieszony w piątek 10 lutego.

17 lutego białoruskie MSZ poinformowało polskiego chargé d’affaires w Mińsku, że w reakcji na zamknięcie przejścia w Bobrownikach wprowadzone zostaną ograniczenia dla polskich przewoźników; będą mogli wjeżdżać na Białoruś i wyjeżdżać przez dowolne przejścia graniczne dla samochodów ciężarowych, ale tylko „na polsko-białoruskim odcinku granicy” – oznacza to, że nie będą oni mogli korzystać z przejść granicznych Białorusi z Litwą i Łotwą.

Strona białoruska ogłosiła też wtedy, że kraj ten ma opuścić oficer łącznikowy Straży Granicznej, a „liczba pracowników Konsulatu Generalnego Polski w Grodnie powinna zostać zrównana z liczbą pracowników Konsulatu Generalnego Białorusi w Białymstoku”.

Rzecznik MSZ potwierdził w czwartek PAP, że oficer łącznikowy SG i dwójka pracowników konsulatu w Grodnie, opuścili już Białoruś i poinformował, że białoruski attache obrony w najbliższym czasie opuści Polskę.

18 lutego Białoruś wprowadziła ograniczenia z powodu których polscy przewoźnicy nie mogą korzystać z przejść granicznych na odcinku granicy Białorusi z Litwą i Łotwą; są odprawiani tylko w przejściu granicznym Kukuryki-Koroszczyn.

Z kolei 21 lutego weszło w życie rozporządzenie szefa MSWiA, który zdecydował o ograniczeniu ruchu dla białoruskich pojazdów towarowych na przejściu granicznym Kukuryki-Kozłowicze. Zgodnie z rozporządzeniem ruch towarowy na tym przejściu jest do odwołania otwarty wyłącznie dla pojazdów zarejestrowanych w Polsce, w pozostałych państwach Unii Europejskiej oraz w państwach członkowskich Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) – Islandii, Norwegii, Liechtensteinie i Szwajcarii.

Znadniemna.pl za PAP, na zdjęciu: Łukasz Jasina, rzecznik prasowy MSZ, fotPAP Albert Zawada

"W najbliższym czasie Polskę opuści białoruski attache obrony" - poinformował PAP w czwartek rzecznik MSZ Łukasz Jasina. To odpowiedź Polski na decyzję Mińska o wydaleniu z Białorusi łącznika polskiej Straży Granicznej i dwóch pracowników polskiego konsulatu z Grodna. - W najbliższym czasie Polskę opuści białoruski attache

Pełnomocnik Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą Jan Dziedziczak wystosował Apel do Polonii i Polaków Świata o solidarność z walczącą Ukrainą w 1. rocznicę rosyjskiej agresji. Solidaryzując się z braćmi-Ukraińcami i potępiając agresora, publikujemy treść Apelu.

Drodzy Rodacy!

Rok temu, 24 lutego, Rosja zaatakowała Ukrainę. Do tej chwili nie wyobrażaliśmy sobie, że w XXI wieku w Europie może wybuchnąć wojna, a ludzkie życie, poszanowanie pokoju, suwerenności i integralności granic może być tak brutalnie zniszczone przez imperialną Rosję, która – za cenę powrotu do polityki międzynarodowej – postanowiła sprzeniewierzyć wszystkie głoszone do tej pory publicznie ideały i bestialsko zniszczyć Naród ukraiński.

Umiłowanie niepodległości, wolności i demokracji sprawiło jednak, że bohaterska Ukraina skutecznie stawiła czoła najeźdźcom. W tej walce ogromną rolę odegrała Polska – przyjmując miliony uchodźców, przekazując sprzęt i uzbrojenie oraz inicjując sankcje wobec Rosji – a także cała wspólnota międzynarodowa. Można powiedzieć, że dzięki Polsce świat przejrzał na oczy i zrozumiał, że celem Rosji nie jest pokój i dobrobyt, ale wojna i zniszczenie.

Rok temu apelowałem do Państwa o solidarność z Ukrainą. Polonia z całego świata odpowiedziała licznymi akcjami protestacyjnymi, zbiórkami i solidarnością. Ze swej strony zrealizowaliśmy ogromne programy pomocy naszym Rodakom, posiadaczom Karty Polaka, którzy schronili się w Polsce i tym, którzy na Ukrainie pozostali.

Dziś, w rocznicę brutalnej rosyjskiej agresji, wzywam Państwa ponownie! Nie możemy zapomnieć – ani my, ani świat – że WOJNA NADAL TRWA, codziennie giną ludzie, niszczone są budynki, infrastruktura, miasta i wsie.

Tylko jedność świata w potępieniu Rosji, a także pomoc Ukrainie i solidarność z jej Narodem będzie w stanie zakończyć okrutną zbrodnię. Dlatego zapraszam Państwa, by przyłączyć się do naszych akcji rocznicowych – „Wieczór polsko-ukraińskiej przyjaźni”, „Błękitno-żółty gołąbek pokoju w szkołach”,  „Minuta ciszy za ofiary rosyjskiej agresji na Ukrainę”. 

Szczegóły akcji znajdą Państwo w kolejnych informacjach na stronie oraz na moim profilu na Facebooku.

Niech żyje wolna i niepodległa Ukraina!

Niech żyje wolna i niepodległa Polska!   

Jan Dziedziczak, Pełnomocnik Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą

 Znadniemna.pl za gov.pl

Pełnomocnik Rządu do spraw Polonii i Polaków za Granicą Jan Dziedziczak wystosował Apel do Polonii i Polaków Świata o solidarność z walczącą Ukrainą w 1. rocznicę rosyjskiej agresji. Solidaryzując się z braćmi-Ukraińcami i potępiając agresora, publikujemy treść Apelu. Drodzy Rodacy! Rok temu, 24 lutego, Rosja zaatakowała Ukrainę.

Większość opowiada się za bezwzględnym wykluczeniem sportowców z Rosji i Białorusi z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu – ogłosił minister sportu Kamil Bortniczuk po spotkaniu on-line przedstawicieli ponad 30 krajów.

– Większość głosów – z wyjątkiem Grecji, Francji, Japonii – brzmiało dokładnie w tym tonie – powiedział Bortniczuk. Zaznaczył też, że na razie nie zapadły decyzje o ewentualnym bojkocie imprezy. – Na tym etapie takie stawianie sprawy jest bezcelowe. Powinniśmy dać czas Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu na refleksje. Jednocześnie bardzo wyraźnie wskazałem, że to jest scenariusz którego nie powinniśmy wykluczać – podkreślił szef resortu.

Pod koniec stycznia Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zapowiedział, że Rosjanie i Białorusini mają być dopuszczeni do zmagań w stolicy Francji, choć bez możliwości prezentowania barw narodowych czy odgrywania hymnów. O kwalifikacje olimpijskie mają walczyć w imprezach w Azji.

Bortniczuk przedstawił pomysł na alternatywne rozwiązanie – stworzenie reprezentacji uchodźców, w której mogliby się znaleźć desydenci przeciwko reżimom Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki. – To zostało przyjęte jako ciekawy koncept, który może być podstawą do rozmów z MKOl – dodał Bortniczuk.

Polski Komitet Olimpijski (PKOl), a także tożsame instytucje Ukrainy, krajów bałtyckich czy nordyckich już wcześniej opowiedziały się za bezwzględnym wykluczeniem sportowców z Rosji i Białorusi.

 Do czasu zakończenia barbarzyńskiej wojny w Ukrainie żaden rosyjski i białoruski sportowiec nie powinien brać udziału w jakichkolwiek zawodach międzynarodowych – także igrzyskach olimpijskich – mówił Kraśnicki, cytowany w oświadczeniu PKOl pod koniec stycznia.

Agresja zbrojna Rosji, przy wsparciu Białorusi, na Ukrainę trwa od 24 lutego ubiegłego roku.

Znadniemna.pl za PAP, fot.: olympics.com

Większość opowiada się za bezwzględnym wykluczeniem sportowców z Rosji i Białorusi z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu – ogłosił minister sportu Kamil Bortniczuk po spotkaniu on-line przedstawicieli ponad 30 krajów. – Większość głosów – z wyjątkiem Grecji, Francji, Japonii – brzmiało dokładnie w tym tonie –

Kresowianka Elżbieta Jackiewiczowa – pisarka i pedagog, mieszkająca w Radomiu podczas okupacji hitlerowskiej – jest bohaterką odbywajcych się w tym mieście spacerów literackich.  W 2017 roku jednej z ulic Radomia nadano imię naszej krajanki.

Elżbieta Jackiewiczowa urodziła się 22 lutego 1902 roku w Nowinkach koło Nieświeża w rodzinie
nadleśniczego Ludwika Zachariasza Sarnackiego i Heleny z Terajewiczów. W 1920 podjęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Po roku przeniosła się na Uniwersytet Wileński na filologię słowiańską. Po ukończeniu studiów pracowała jako nauczycielka języka polskiego w Łukowie, Tomaszowie Mazowieckim, oraz w Lublinie.

W 1937 roku przeprowadziła się do Radomia, gdzie rozpoczęła pracę nauczycielki języka polskiego w Gimnazjum i Liceum im. Jana Kochanowskiego. W czasie wojny prowadziła tajne nauczanie na kompletach zorganizowanych przez Michała Małuję i księdza Stefana Grelewskiego. Po ich aresztowaniu przejęła prace organizacyjne i całe tajne nauczanie, które prowadziła aż do wyzwolenia.

Po wojnie, od 1946 roku pracowała w Łodzi a w 1966 roku przeszła na rentę i jej głównym zajęciem stało się wtedy pisarstwo. Artykuły, felietony i opowiadania pisała już wcześniej, pierwszą autobiograficzną powieść pt. „Wczorajsza młodość” opublikowała w 1955 roku. Dwie jej powieści: „Pokolenie Teresy” (1965 r.) i „Dziewczęta szukają drogi” (1958 r.) są również zapisem jej doświadczeń i przeżyć, opisują lata okupacji i tajne nauczanie w Radomiu oraz czas pierwszych lat powojennych. Wydała także dwie inne powieści dla młodzieży: „Tancerze” (1961 r.) i „Jest nas dwoje” (1974 r.).

W 1962 roku została członkiem Związku Pisarzy Polskich. Jej książki doczekały się wielu wydań i wznowień, były tłumaczone na kilka języków, a „Pokolenie Teresy” weszło do kanonu lektur szkolnych.

Nasza bohaterka pełniła rolę konsultanta do spraw pedagogicznych podczas tworzenia serialu  komediowego z lat 1965-1966 „Wojna domowa”.

Za całokształt pracy dydaktycznej i twórczej otrzymała m.in.  Medal Komisji Edukacji Narodowej i Order Sztandaru Pracy II klasy.

Elżbieta Jackiewiczowa zmarła w 1976 roku w Podkowie Leśnej, pochowana jest na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.

Znadniemna.pl/Fot.: nakanapie.pl

 

Kresowianka Elżbieta Jackiewiczowa - pisarka i pedagog, mieszkająca w Radomiu podczas okupacji hitlerowskiej - jest bohaterką odbywajcych się w tym mieście spacerów literackich.  W 2017 roku jednej z ulic Radomia nadano imię naszej krajanki. Elżbieta Jackiewiczowa urodziła się 22 lutego 1902 roku w Nowinkach koło Nieświeża

Światowe Stowarzyszenie Mediów Polonijnych przyjęło Apel, w którym  potępia wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, wydany przez dyktaturę Łukaszenki na dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzeja Poczobuta. Media Polonijne świata domagają się bezwarunkowego uwolnienia kolegi oraz wszystkich więzionych na Białorusi dziennikarzy.

Przyjęty w polskiej i angielskiej wersjach językowych dokument został wysłany m.in. do szwedzkiego MSZ, do Parlamentu Europejskiego, OBWE i do ONZ.

Sygnatariusze Apelu zachęcają inne  organizacje i podmioty polonijne aby przyłączali się do ich akcji albo własnymi odezwami albo z wykorzystaniem tej, przyjętej przez Stowarzyszenie Mediów. Namawiają do wysyłania odpowiednich protestów bądź apeli do rządów w krajach zamieszkania sygnatariuszy uchwalanych dokumentów. – Liczy się każde działanie w tej sprawie – argumentują.

Jak na razie na Apel Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych odpowiedzi przyszły z: Office of the Representative on Freedom of the Media, Organization for Security and Co-operation in Europe z Obydwie organizacje zapewniły, że zajmują się poruszoną w Apelu sprawą.

 

Znadniemna.pl za ŚSMP

 

 

Światowe Stowarzyszenie Mediów Polonijnych przyjęło Apel, w którym  potępia wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, wydany przez dyktaturę Łukaszenki na dziennikarza i działacza polskiej mniejszości narodowej na Białorusi Andrzeja Poczobuta. Media Polonijne świata domagają się bezwarunkowego uwolnienia kolegi oraz wszystkich więzionych na Białorusi

Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Joe Biden 21 lutego wygłosił w Warszawie historyczne przemówienie, poświęcone rocznicy zakrojonej na szeroką skalę inwazji Rosji na Ukrainę.

Amerykański przywódca przemawiając do zgromadzonych przy Zamku Królewskim w Warszawie Polaków, a także licznie przybyłych Ukraińców i Białorusinów zapewnił, że ​​Ukraina nigdy nie będzie zwycięstwem prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.

„Dyktator, który spędza lata na odbudowie imperium, nigdy nie będzie w stanie osłabić ludzkiej miłości do wolności. Okrucieństwo nigdy nie złamie woli do wolności. A Ukraina – nigdy nie będzie zwycięstwem Rosji. Nigdy!” – powiedział Biden podczas przemówienia w Warszawie.

Jak podkreślił amerykański przywódca, prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin wciąż wątpi, czy NATO pozostanie zjednoczone i czy wsparcie dla Ukrainy będzie kontynuowane.

„Tchórzliwe żądze Putina dotyczące ziemi i władzy zostaną pokonane, a miłość narodu ukraińskiego do ich kraju zatriumfuje” – podkreślił Biden.

Podczas przemówienia Biden obiecał, że Zachód będzie „stawał w obronie demokracji” i nadal będzie wspierał Ukrainę.  Amerykański przywódca dodał, że Putin ma nadzieję użyć energii jako broni, ale USA i UE pracują nad zakończeniem zależności od rosyjskiego gazu i ropy.

Osobno Biden zwrócił się do Rosjan. Zapewnił ich, że wszystkie słowa prezydenta Rosji Władimira Putina o rzekomym zagrożeniu ze strony Zachodu, a konkretnie USA, to nic innego jak kłamstwa.

Biden powiedział, że każdy dzień wojny jest wyborem Putina. I że jego działania popchnęły Finlandię i Szwecję do NATO.

Jest przekonany, że Rosji nie uda się wygrać, a sojusznicy Ukrainy niestrudzenie jej pomogą.

Biden powiedział, że rok po inwazji Rosji na Ukrainę demokracja na świecie się umocniła.

Nie zapomniał też o walce o demokrację na Białorusi i w Mołdawii.

„To nasi dzielni liderzy opozycji i Białorusini, którzy nadal walczą o swoją demokrację” – powiedział Biden o Białorusi.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl, na zdjęciu: Przemówienie Joe Bidena. Zamek Królewski w Warszawie 21.02.2023. Fot: Marek Borawski KPRP

Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Joe Biden 21 lutego wygłosił w Warszawie historyczne przemówienie, poświęcone rocznicy zakrojonej na szeroką skalę inwazji Rosji na Ukrainę. Amerykański przywódca przemawiając do zgromadzonych przy Zamku Królewskim w Warszawie Polaków, a także licznie przybyłych Ukraińców i Białorusinów zapewnił, że ​​Ukraina nigdy nie będzie

Skip to content