HomeStandard Blog Whole Post (Page 85)

Delegaci Zjazdu Rady Polonii Świata, który odbył się 17 września w Wilnie uchwalili rezolucję potępiającą władze Białorusi za prześladowanie w tym kraju polskiej mniejszości narodowej.

Niżej zamieszczamy treść uchwalonego dokumentu w językach polskim i angielskim:

Rezolucja Walnego Zjazdu Rady Polonii Świata dot. Białorusi

Walny Zjazd Rady Polonii Świata wyraża oburzenie i potępia władze białoruskie za likwidację polskich niezależnych organizacji i szkół na Białorusi, i za brutalne prześladowanie polskich działaczy niezależnych. Zjazd domaga się natychmiastowego przywrócenia majątku i struktur polskich organizacji, a szczególnie Związku Polaków na Białorusi po przewodnictwem Andżeliki Borys, i wypuszczenia z więzienia dziennikarza niezależnego Andrzeja Poczobuta. Zjazd apeluje do instytucji europejskich, do rządów wszystkich krajów demokratycznych na świecie i do wszystkich organizacji walczących o wolność słowa i wolność zrzeszania się aby interweniowali u władz Białorusi domagając się zaprzestania akcji represyjnych przeciwko polskiemu społeczeństwu na Białorusi.

 

Resolution of the General Meeting of the World Polonia Council regarding Belarus

The General Meeting of the Council of World Polish Communities expresses its indignation and condemns the Government of Belarus for liquidating all independent Polish organizations and schools in Belarus, and for its brutal treatment of Polish community activists. The Meeting demands the immediate restoration of the property and structures of Polish organizations, and particularly that of the Union of Poles in Belarus, under the presidency of Andzelika Borys, and the Polish Education Authority, as well as the release from prison of independent journalist, Andrzej Poczobut. The Meeting appeals to European institutions, to the governments of all democratic countries in the world, and to all organizations struggling for freedom of speech and freedom of assembly, urging them to intervene with the Belarusian authorities and demand an end to repressions against the Polish community in Belarus.

Znadniemna.pl za rada-polonii-swiata.org, fot.: Rada Polonii Świata

 

Delegaci Zjazdu Rady Polonii Świata, który odbył się 17 września w Wilnie uchwalili rezolucję potępiającą władze Białorusi za prześladowanie w tym kraju polskiej mniejszości narodowej. Niżej zamieszczamy treść uchwalonego dokumentu w językach polskim i angielskim: Rezolucja Walnego Zjazdu Rady Polonii Świata dot. Białorusi Walny Zjazd Rady Polonii Świata

W nocy z 25 na 26 października nieznani sprawcy dokonali napadu na kościół św. Szymona i Heleny w Mińsku. Wybito wówczas szybę z witrażem na parterze w przybudówce zakrystii.  Tej samej nocy w świątyni zdarzył się pożar, który według oficjalnej wersji objął ok. 20 metrów kwadratowych i został ugaszony przez strażaków.

Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podało, że przyczyną pożaru było spięcie instalacji elektrycznej w budynku kościoła. Tak naprawdę ślady ognia znaleziono tylko na klęczniku naprzeciwko zniszczonego przez nieznanych sprawców witraża.

Na podstawie publikacji w mediach oraz rozeznania, dokonanego wśród wiernych mińskiej parafii  św. Szymona i Heleny, proponujemy Państwu zapoznać się z faktami, które nastąpiły po przykrym incydencie, przypominającym umyślne działania przeciwko kościołowi katolickiemu i jego wiernym.

Zaczęło się wszystko od tego, że dyżurująca w kościele kobieta usłyszała silny huk. Potem pojawił się dym, który wywołał alarm. Na wezwanie alarmowe do świątyni  wraz ze strażą pożarną przyjechały: milicja, Komitet Śledczy(!), a nawet OMON.

Później służby nakazały zamknięcie obiektu. Został on zapieczętowany do czasu wyjaśnienia okoliczności incydentu. Przy tej okazji skonfiskowane zostały nagrania wideo z zainstalowanych w kościele kamer monitoringu. Do świątyni przestali być wpuszczani  zarówno wierni, jak też pracujący w niej księża.

Komisja ds. Sytuacji Nadzwyczajnych zabroniła korzystania z budynku „do czasu całkowitego odremontowania i sprawnego funkcjonowania wszystkich systemów gaśniczych oraz urządzeń elektrycznych.

Wierni modlą przy grobie fundatora

Wierni, pragnący dowiedzieć się o postępach prac, dzwonią do Komitetu Śledczego, do urzędu miasta. Tam słyszą, że nie wiadomo jest, jak długo potrwają procedury, a pytać o ich zakończenie należy w samym kościele pod numerem telefonu, który nie odpowiada, gdyż świątynia została zamknięta nawet dla kapłanów.

Ludzie regularnie przychodzą pod Czerwony Kościół i modlą się w intencji jego otwarcia przy grobie fundatora świątyni Edwarda Woyniłłowicza.

Czerwony Kościół zawsze był duchowym sercem dla społeczności katolickiej białoruskiej stolicy. Codziennie odbywało się w nim 6-8 Mszy świętych, funkcjonowała szkoła niedzielna, odbywały się spotkania młodzieżowe.

Obecnie w całym kościele wyłączono prąd. Od elektryczności została odłączona nawet plebania, co powoduje problemy z jej ogrzewaniem.

W piątek, 30 września, wiernych spotkało przykre odkrycie. Wieczorem milicja oraz komandosi z OMON-u (Oddział Milicji Specjalnego Przeznaczenia) nie pozwoliły ludziom zgromadzić się  wokół figury Chrystusa na grobie Woyniłłowicza. Wytłumaczono, iż w tym miejscu odbywają się czynności śledcze. Wobec tego wiernym zakomunikowano, że mogą modlić się w tym miejscu tylko rano i po południu. Gromadzących się ludzi przy świątyni w innym czasie milicjanci obiecali traktować jako uczestników niedozwolonego zgromadzenia.

Arcybiskup Kondrusiewicz modli się w intencji otwarcia świątyni

Tymczasem, według świadectw wiernych, poczynając od 27 września w zamkniętym kościele nie odbywają się żadne czynności śledcze. Ludzie obawiający się o stan zalanej przez strażaków zakrystii nie pozwala się wejść do środka, żeby posprzątać wejść i posprzątać pomieszczenie niszczone przez wodę w stopniu większym, niż zrobił to „pożar”, wywołany rzekomo przez spięcie elektryczne.

W sobotę 1 października wierni przeszli  wokół zamkniętego kościoła skromną procesją. Dwaj obecni przy tym milicjanci nie przeszkadzali. Jeden zapytał jednak, jak długo to chodzenie potrwa, po czym pojawiły się milicyjne posiłki w liczbie siedmiu umundurowanych funkcjonariuszy i czterech mężczyzn w ubraniach cywilnych.

Niepokoje wiernych związane z losem świątyni i otwarciu dostępu do niej przekazały się wielu ludziom, również dostojnikom kościelnym. Jeden z nich arcybiskup emeryt Tadeusz Kondrusiewicz modlił się w intencji otwarcia Czerwonego Kościoła dla wiernych i księży w sanktuarium w Budsławiu, charakteryzując przed obliczem Matki Boskiej Budsławskiej Czerwony Kościół w Mińsku jako „wyjątkowe miejsce spotkania z Bogiem”.

Ks. Wiaczesław Barok: „Dzieje się gwałt i bezprawie”

1 października na temat niezrozumiałej sytuacji wokół Czerwonego Kościoła w Mińsku wypowiedział się na antenie Telewizji Biełsat, znany białoruski kaznodzieja, ksiądz Wiaczesław Barok:

„Jak się mówi, najciemniej jest pod latarnią. Im więcej słuchasz wyjaśnień (oficjalnych), tym więcej powstaje pytań. Wiem, że właśnie 26 września w kościele św. Szymona i Heleny miało się odbyć spotkanie biskupa Jerzego Kosobuckiego z katechetami” – mówił duchowny, przyznając, iż ma wrażenie, że mamy do czynienia z celowym działaniem, a nawet z „prowokacją reżimu Łukaszenki, a może już i Putina”. Według księdza Baroka dużo faktów wskazuje na to, że władzom Białorusi udało się spacyfikować Kościół Katolicki w tym kraju. Potwierdza to milczenie jego hierarchów co sprawia, że kościół na Białorusi co raz bardziej przypomina kościół katakumbowy.

„Podczas okupacji trudno jest głosić. Lecz budynki z krzyżami nadal głoszą. Sam budynek jest wezwaniem. Czerwony kościół wywołuje skojarzenia z pragnieniem życia w prawdzie, w sprawiedliwości. Pamiętamy, że właśnie w tej świątyni odbywały się modlitwy za pojednanie, pokój, tam było aktywne życie. Świątynie nie da się wsadzić do więzienia, można je tylko zniszczyć, tak, jak władza niszczyła polskie krzyże i mogiły na Grodzieńszczyźnie, bo one też głosiły. To, co się odbywa, nie jest normą, to jest gwałt i bezprawie. Można było izolować tylko pokój, w którym był pożar. Lecz cel władzy w tej sytuacji jest zupełnie inny. A wiernym pozostaje tylko się modlić” – podkreślił popularny kaznodzieja.

Chrześcijanie głoszący prawdę na celowniku reżimu

Oficjalne władze Kościoła Rzymsko-Katolickiego na Białorusi nie komentują przykrego incydentu wokół znanej w całym świecie świątyni.

Prześladowania chrześcijan na Białorusi stały się w tym kraju normą. Tylko w sierpniu i we wrześniu w Mińsku zatrzymano kilku niepokornych kapłanów, głoszących prawdę : 31 sierpnia w swoim domu brutalnie zatrzymano prawosławnego kapłana Władysława Bogomolnikowa, który bronił więźniów politycznych. 20 września zatrzymany  został pastor protestanckiego zboru „Nowe Życie” Wiaczesław Gonczarenko, który otwarcie potępiał gwałt i przemoc władzy, łamanie prawa oraz prowadzoną przez Rosję przy udziale Białorusi wojnę na Ukrainie. 22 września pastora zboru protestanckiego „Jan Pradwiesnik” Antoniego  Bokuna, aresztowano bezpośrednio w domu modlitwy. 27 września prawosławny kapłan Władysław Bogomolnikow zamiast opuścić areszt po 29 dniach dostał kolejne 15 dni odsiadki (razem będzie więziony przez 44 dni).

Rzekomy „pożar” w Czerwonym Kościele nie jest pierwszym dziwnym incydentem tego typu, który zdarzył się w katolickiej świątyni na Białorusi. W Budsławiu w 2021 roku również zdarzył się bardzo dziwny pożar. Na szczęście wiernym przy wsparciu katolików z całego świata udało się odbudować świątynię.

 Pytania bez odpowiedzi

W przypadku „pożaru” w Czerwonym Kościele pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi:

Skoro zapaliła się instalacja elektryczna (według oficjalnej wersji), dlaczego pożar gasili wodą? Dlaczego gaszono przez okno, skoro wszystkie drzwi w kościele były otwarte inie było problemu dostępu do zakrystii w której pojawił się ogień? Bez odpowiedzi pozostaje pytanie: Kto wybił szybę w pokoju nauczycielskim na pierwszym piętrze? Tam nie było przecież pożaru.

Dlaczego razem z nagraniami z kamer wideo zabrano z kościoła i do tej pory nie oddano z powrotem komputery i inny sprzęt?

Pytań jest wiele, a odpowiedzi ciągle brak.

Marta Tyszkiewicz

W nocy z 25 na 26 października nieznani sprawcy dokonali napadu na kościół św. Szymona i Heleny w Mińsku. Wybito wówczas szybę z witrażem na parterze w przybudówce zakrystii.  Tej samej nocy w świątyni zdarzył się pożar, który według oficjalnej wersji objął ok. 20 metrów

W niedzielę, 2 października, w Sanktuarium Najświętszego Sakramentu w Sokółce odbyły się uroczystości związane z 14. rocznicą Cudu Eucharystycznego, do którego doszło w kościele św. Antoniego.

Msza św. z okazji 14. rocznicy Cudu Eucharystycznego w Sokółce została odprawiona na ołtarzu polowym przy kościele pw. św. Antoniego Padewskiego. Celebrował ją Arcybiskup Metropolita Białostocki Józef Guzdek.

Jak co roku w uroczystościach wzięły udział setki wiernych w tym parlamentarzyści, przedstawiciele samorządów różnego szczebla oraz służb mundurowych.

Do niezwykłych wydarzeń doszło 12 października 2008 roku. Podczas porannej mszy świętej w kościele św. Antoniego w Sokółce w trakcie udzielania komunii jednemu z kapłanów wypadł konsekrowany komunikant. Kapłan podniósł Hostię i zgodnie z przepisem liturgicznym włożył do vasculum, czyli małego naczynia z wodą. Komunikant miał się w nim rozpuścić.

Po mszy świętej siostra Julia Dubowska, zakrystianka mając świadomość, że konsekrowany komunikant będzie rozpuszczał się jakiś czas, na polecenie ks. proboszcza Stanisława Gniedziejki przelała zawartość vasculum do innego naczynia i umieściła je w sejfie znajdującym się w zakrystii kościoła. Klucze do sejfu miała tylko siostra zakrystianka i proboszcz. Tydzień później zakonnica zajrzała do sejfu. Na rozpuszczającym się komunikancie ujrzała czerwoną plamkę, która przypominała zakrzepłą krew.

O sprawie został od razu poinformowany ówczesny metropolita białostocki ks. abp Edward Ozorowski. Przyjechał do Sokółki razem z kanclerzem kurii i księżmi profesorami. Zapadła decyzja: trzeba obserwować, co będzie dalej. Komunikant zasechł i pozostał w formie zakrzepłej krwi.

Kilka miesięcy później białostocka kuria zleciła badania patomorfologiczne, została też powołana specjalna komisja kościelna do zbadania tego nadzwyczajnego zjawiska. Badania naukowe przeprowadziło niezależnie od siebie dwóch naukowców z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku: prof. dr hab. med. Maria Sobaniec-Łotowska oraz prof. dr hab. med. Stanisław Sulkowski.

Wyniki obydwu prac były identyczne: badany materiał wskazuje na tkankę mięśnia sercowego człowieka, który jeszcze żyje, ale znajduje się w stanie agonalnym.

Akta sprawy trafiły do Nuncjatury Apostolskiej, a białostocki metropolita w 2011 roku podjął decyzję o publicznym wystawieniu Cząstki Ciała Pańskiego. Uroczystość zgromadziła tłumy wiernych.

Od tego momentu każdy może zobaczyć i pomodlić się przy cudownej Hostii. W bocznej kaplicy w sokólskim kościele wystawiona jest monstrancja z Cząstką Ciała Pańskiego. Każdego dnia można tu spotkać ludzi modlących się przed cudowną Hostią.

Znadniemna.pl za Martyna Tochwin/poranny.pl

 

W niedzielę, 2 października, w Sanktuarium Najświętszego Sakramentu w Sokółce odbyły się uroczystości związane z 14. rocznicą Cudu Eucharystycznego, do którego doszło w kościele św. Antoniego. Msza św. z okazji 14. rocznicy Cudu Eucharystycznego w Sokółce została odprawiona na ołtarzu polowym przy kościele pw. św. Antoniego

Polski rząd wysłał notę dyplomatyczną do Berlina w sprawie reparacji wojennych. – Nota dyplomatyczną, którą właśnie parafowałem zostanie przekazana ministerstwu spraw zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec – oświadczył Zbigniew Rau. Jutro do Polski ma przyjechać szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock.

Szef polskiego MSZ podpisał notę dyplomatyczną w sprawie reparacji, która zostanie przekazana dyplomacji niemieckiej. – Nota wyraża przekonanie, że strony powinny podjąć niezwłoczne działania zmierzające do trwałego, kompleksowego, ostatecznego, prawnego i materialnego uregulowania kwestii następstw agresji i okupacji niemieckiej – oświadczył minister spraw zagranicznych.

Jak stwierdził Rau, uregulowanie to powinno zawierać m.in. zapewnienie właściwej współpracy w zakresie upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej oraz podjęcie przez władze niemieckie skutecznych działań na rzecz zaprezentowania własnemu społeczeństwu prawdziwego obrazu wojny i jej skutków, szczególnie krzywd i szkód wyrządzonych Polsce i Polakom.

Zaznaczył, że uregulowanie to powinno zawierać także wypłacenie przez Niemcy odszkodowania za materialne i niematerialne szkody wyrządzone państwu polskiemu agresją i okupacją, zrekompensowanie ofiarom tej agresji i okupacji oraz członkom ich rodzin wyrządzonych im szkód i krzywd, a także systemowe rozwiązanie kwestii zagrabionych polskich dóbr kultury i archiwaliów.

Ma ono również obejmować – wskazywał minister – zwrócenie zrabowanych przez państwo niemieckie w latach 1939-1945 aktywów i pasywów polskich banków państwowych, uregulowanie należności wynikającej z rabunkowej działalności kas kredytowych Rzeszy, zapewnienie pełnej rehabilitacji zamordowanych działaczy przedwojennej mniejszości polskiej w Rzeszy Niemieckiej oraz zrekompensowanie strat poniesionych przez organizacje polonijne w Rzeczy Niemieckiej.

– Takie uregulowanie pozwoli oprzeć relacje polsko-niemieckie na sprawiedliwości i prawdzie i doprowadzi do zamknięcia bolesnych rozdziałów w przeszłości oraz zapewni dalszy rozwój stosunków dwustronnych w duchu dobrego sąsiedztwa i przyjaznej współpracy – podkreślał szef polskiego MSZ Zbigniew Rau.

Polska domaga się ponad 6 bilionów

Kwestia reparacji wojennych wróciła po tym, jak 1 września zaprezentowano o stratach Polski podczas II wojny światowej. – Zapadła decyzja o wystąpieniu o reparacje wobec Niemiec. Jest polskim obowiązkiem ich zgłoszenie – zapowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Suma, jaka została przedstawiona jest bardzo poważna. 6 bilionów 200 miliardów złotych – dodał.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zdecydowanie odrzucił polskie żądania. W wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, polityk powiedział: „Mogę zaznaczyć, podobnie jak wszystkie poprzednie rządy federalne, że kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta w prawie międzynarodowym”.

Znadniemna.pl/PAP

 

Polski rząd wysłał notę dyplomatyczną do Berlina w sprawie reparacji wojennych. - Nota dyplomatyczną, którą właśnie parafowałem zostanie przekazana ministerstwu spraw zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec - oświadczył Zbigniew Rau. Jutro do Polski ma przyjechać szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock. Szef polskiego MSZ podpisał notę dyplomatyczną w

Książka pt. „Wiara zawsze mnie ratowała. Wspomnienia o kardynale Świątku”, która ukazała się nakładem działającego w Mińsku na Białorusi katolickiego wydawnictwa PRO CHRISTO  otrzymała nagrodę FENIKSA specjalnego, przyznawanego w dorocznym konkursie Stowarzyszenia Wydawców Katolickich.

Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w ramach trwających na Zamku Królewskim w Warszawie XXVII Targów Wydawców Katolickich, których „ogromny wkład w rozwijanie polskiej kultury, poszerzanie wiedzy o naszej historii, o dziejach Kościoła, bronieniu prawdy, budzeniu sumień, umacnianiu patriotycznych postaw i budowanie poczucia wspólnoty” – podkreślił w liście odczytanym podczas otwarcia forum prezydent RP Andrzej Duda.

Fot.: swk.pl

W swoim liście głowa Rzeczypospolitej Polskiej nawiązała także do tegorocznego przesłania targów, nawiązującego do znaczenia pokoju i do wojny w Ukrainie.

„Kryzysy i trudne doświadczenie, które są naszym udziałem, jeszcze bardziej uświadamiają nam, jak bardzo współczesny świat potrzebuje solidnych podwalin duchowych i moralnych. Potrzebujemy refleksji, poruszających inspiracji pomnażających nadzieję, przykładów, dlatego tak ważne jest to, co państwo robią jako wydawcy katoliccy” – podkreślił prezydent.

Jak zaznaczył, „nie do przecenienie jest państwa wkład w rozwijanie polskiej kultury, poszerzanie wiedzy o naszej historii o dziejach Kościoła powszechnego i Kościoła w Polsce, bronienie prawdy, budzenie sumień, umacnianie patriotycznych postaw i budowanie poczucia wspólnoty”.

Prezydent pogratulował także laureatom tegorocznej Nagrody Stowarzyszenia Wydawców Katolickich Feniks 2022, życząc uczestnikom targów „wielu twórczych spotkań, rozmów i odkryć oraz niezapomnianych wrażeń”.

Nagrodą Główną Złotego FENIKSA 2022 odznaczony został Biblista ks. prof. Roman Bartnicki. Natomiast wśród laureatów FENIKSÓW specjalnych znalazła się książka z Białorusi – album pt. „Wiara zawsze mnie ratowała. Wspomnienia o kardynale Świątku”, wydana przez katolickie wydawnictwo z Mińska PRO CHRISTO. Jak czytamy w uzasadnieniu wyróżnienia, zostało ono przyznane „za publikację niezwykłego zbiorowego świadectwa osób, które poznały kardynała Kazimierza Świątka jako człowieka przepełnionego żywą i niezachwianą wiarą, bezgranicznie oddanego Chrystusowi i Kościołowi. Przywołanie dwudziestoletniej posługi na rzecz odrodzenia Kościoła katolickiego w Białorusi, skoncentrowanej na ewangelizacji poprzez rozwój mediów, literatury katechetycznej i liturgicznej oraz działalności charytatywnej, ukazując sylwetkę męczennika czasów ateizmu”.

Ogółem Stowarzyszenie Wydawców Katolickich przyznało w tym roku nagrody i wyróżnienia w 19 kategoriach konkursowych. Ogłoszenie laureatów tych nagród, przyznawanych przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich, nastąpiło tuż po otwarciu XXVII Targów Wydawców Katolickich, które odbywają się 29 września do 2 października w Warszawie.

Uroczysta gala wręczenia Nagród odbędzie się w sobotę 1 października o godz. 19.30 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie.

Wyboru Laureata Nagrody Głównej FENIKS 2022 oraz Feniksów Specjalnych dokonali członkowie jej Kapituły w porozumieniu z Zarządem Stowarzyszenia Wydawnictw Katolickich.

Znadniemna.pl na podstawie swk.pl

Książka pt. „Wiara zawsze mnie ratowała. Wspomnienia o kardynale Świątku”, która ukazała się nakładem działającego w Mińsku na Białorusi katolickiego wydawnictwa PRO CHRISTO  otrzymała nagrodę FENIKSA specjalnego, przyznawanego w dorocznym konkursie Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się w ramach trwających na Zamku Królewskim w

Dzisiaj, 28 września, odbył się w Londynie pogrzeb grodnianki Marii Barr-Grabowskiej. Jej nazwisko odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, dzięki zakończonej sukcesem wspólnej akcji Instytutu Pamięci Narodowej i pasjonatów historii.

Przypomnijmy: w marcu ubiegłego roku pisaliśmy, że Instytut Pamięci Narodowej upublicznił w mediach społecznościowych pochodzące z czasów II wojny światowej zdjęcie, które przedstawiało młodą kobietę, ubraną w polski mundur wojskowy.

Maria Barr (z domu Chłusewicz) urodziła się w w 1923 roku w Grodnie i była córką płk Wojska Polskiego Benedykta Chłusewicza

Skąd pochodziła fotografia Marii Barr-Grabowskiej?

Zdjęcie pochodziło z teczki opatrzonej tytułem „Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie”, która na mocy ustawy została przekazana do archiwum IPN z zasobów zlikwidowanych w 2006 roku Wojskowych Służb Informacyjnych.

„W teczce znajduje się jednak wiele fotografii także z innych okresów naszej historii. Znajdziemy tam także zdjęcia z okresu międzywojennego oraz powojennego. Tematyka także jest szeroka. Od przedwojennych zawodów lekkoatletycznych, jeździeckich, czy spotkań weteranów Powstania Styczniowego z najmłodszym pokoleniem II RP, do niemieckich zbrodniarzy wojennych i grobów poległych polskich żołnierzy na Zachodzie. Cezura czasowa zdjęć to 1918–1947” – czytamy na stronie IPN.

Barr pracowała w Instytucie Przetaczania Krwi w Edynburgu

Historycy postanowili wyjaśnić, kim była nieznajoma kobieta i przywrócić pamięć o niej. W związku z tym, zwrócili się do internautów o pomoc w ustaleniu jej tożsamości. Akcja odbiła się szerokim echem nie tylko w naszym kraju. I zakończyła się pełnym sukcesem.

Pasjonaci historii szybko ustalili, że uwieczniona na zdjęciu kobieta to 20-letnia wówczas Polka Maria Baar, z domu Chłusewicz. Podczas II wojny światowej była zatrudniona jako laborantka w Instytucie Przetaczania Krwi w Edynburgu przy Polskim Czerwonym Krzyżu. Instytut ten zajmował się produkcją suchej plazmy na potrzeby wojenne.

Zdjęcie z ceremonii z udziałem króla Jerzego VI

Była żoną brytyjskiego pilota – dowódcy 107. Dywizjonu RAF – Philipa Rexa Barra-Barcińskiego, który zginął w trakcie wykonywania podczas misji nad Holandią w 1942 r. Zdjęcie zostało wykonane tuż po odebraniu przez nią odznaczenia, nadanego pośmiertnie jej mężowi.

Żołnierką ze zdjęcia zrobionego w 1943 roku okazała się być 20-letnia wówczas Maria Barr. Instytut Pamięci Narodowej

„Na naszej fotografii Maria Barr trzyma w dłoniach jego pośmiertnie odznaczenie – D.F.C. (ang. Distinguished Flying Cross, pol. Krzyż Wybitnej Służby Lotniczej), które odebrała osobiście z rąk króla Jerzego VI w 1943 roku” – czytamy we wpisie IPN.

Udało się odnaleźć archiwalny wywiad

Maria Barr-Grabowska pochodziła z Kresów Wschodnich. Jak sama wspominała w wywiadzie w „Dzienniku Polskim” z 1943 roku – do czego również dotarli internauci – urodziła się w Grodnie w 1923 roku, a studia podjęła w Wilnie. Wybuch wojny przeszkodził jej w dalszej nauce.

Swojego męża poznała w 1940 r. na polskim statku, którym był on ewakuowany po upadku Francji. Para pobrała się w grudniu 1941 r. w katolickim kościele w Glasgow. Podkreśliła, że jej mąż miał polskie korzenie.

Fotografia ślubna Marii Barr z pierwszym mężęm oraz ojciec kobiety – Benedykt Chłusewicz / autor: Screen Facebook Adam A. Pszczolkowski

Maria Barr i jej mąż Rex

Maria Barr pozostała w Wielkiej Brytanii

Po wojnie – podobnie zresztą jak tysiące naszych rodaków – nie zdecydowała się na powrót do zniewolonej przez komunistów ojczyzny i pozostała w Wielkiej Brytanii. W kwietniu 1947 r. w Londynie wyszła po raz drugi za mąż za Polaka, który został po wojnie cenionym architektem. Rok później małżeństwo doczekało się syna Marka.

„Jej drugim mężem był Stanisław Grabowski, kapitan Wojska Polskiego, bohater II wojny światowej, oficer 1 Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka, odznaczony przez Rząd Polski na Uchodźctwie, króla Belgii i królową Niderlandów” – informuje IPN.

Maria Barr-Grabowska zmarła w 2018 r. w miejscowości Chichester. Miała 95 lat. Przeżyła swojego męża o 14 lat. Miała trójkę wnuków i piątkę prawnuków. Jej syn zmarł rok później, tj. w 2019 r.

Pani Maria spoczęła obok drugiego męża

Jak informuje Instytut Pamięci Narodowej, pogrzeb pani Marii i jej syna odbył się dopiero dzisiaj, 28 września. Urny z prochami nie zostały dotychczas złożone w grobie z powodu zawirowań związanych z pandemią koronawirusa.

Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się w południe mszą święta w kościele pw. św. Andrzeja Boboli w Londynie. W uroczystości wzięli udział zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN Adam Siwek oraz wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata MariaS Gosiewska. Była także obecna wojskowa asysta honorowa.

„Była przedstawicielką pokolenia, które honor, służbę, oddanie sprawie, patriotyzm, miłość do Ojczyzny, miłość do drugiego człowieka stawiało zawsze na pierwszym miejscu i co ważne, wyrażało je swoimi czynami” – napisała wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Maria Gosiewska w liście odczytanym w czasie mszy żałobnej.

„Życie św. pamięci pani Marii Grabowskiej, podobnie jak wielu przedstawicieli jej pokolenia, zostało zdeterminowane przez trudną historię Polski i naznaczone dramatem II wojny światowej, która na zawsze odmieniła jej losy” – napisał z kolei wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk.

Urny z prochami pani Marii i jej syna zostały złożone w grobie jej drugiego męża, Stanisława Grabowskiego, na cmentarzu Gunnersbury w Londynie.

Znadniemna.pl/ipn.gov.pl

Dzisiaj, 28 września, odbył się w Londynie pogrzeb grodnianki Marii Barr-Grabowskiej. Jej nazwisko odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, dzięki zakończonej sukcesem wspólnej akcji Instytutu Pamięci Narodowej i pasjonatów historii. Przypomnijmy: w marcu ubiegłego roku pisaliśmy, że Instytut Pamięci Narodowej upublicznił w mediach społecznościowych

Stefan Batory urodził się 27 września 1533 r. w Somló (obecnie Simleu w Rumunii). Był synem Stefana, wojewody siedmiogrodzkiego i Katarzyny Telegdi. Od 1571 r. był księciem Siedmiogrodu, a od 1576 r. królem Polski.

Batory spędził młodość na dworze arcybiskupa ostrzyhomskiego Pawła Várdaya w Nagyszombat oraz w Wiedniu u boku Ferdynanda I Habsburga, króla Czech i Węgier. Podczas pobytu we Włoszech w latach 1549–1550 odbył studia na uniwersytecie w Padwie. Otrzymał staranne wykształcenie. Oprócz ojczystego języka węgierskiego władał biegle łaciną, włoskim i niemieckim, jednak mimo zdolności językowych nigdy nie nauczył się języka polskiego.

Stefan Batory bardzo szybko stracił swoich rodziców i równie szybko rozpoczął życie wojskowe (miał 15 lat). Interesował się militariami i czytał mnóstwo książek na ten temat, a ta wiedza przydała mu się w późniejszej działalności.

Stefan Batory – droga do tronu

Po ucieczce z Polski poprzednika Stefana Batorego, Henryka Walezego, panowało bezkrólewie przez prawie półtora roku, jednakże potem wyznaczono następny sejm elekcyjny. Kandydatów do tronu Polski było wielu, m. in. cesarz Maksymilian II Habsburg, car Iwan Groźny oraz Anna Jagiellonka, którą wybrano. O tron ubiegał się także sam Batory, którego jednak postanowiono ożenić z Jagiellonką i uczynić faktycznie rządzącym królem Rzeczpospolitej.

Koronacja Stefana Batorego odbyła się 1 maja 1576 roku. Wówczas nadano mu tytuł: Stefan, z Bożej łaski król Polski, wielki książę litewski,ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, kijowski, wołyński,podlaski, inflancki, a także książę siedmiogrodzki. Ślub z Anną Jagiellonką odbył się w tym samym dniu, a udzielał go biskup Stanisław Karnkowski.

Kroniki podają, że Stefan Batory spędził z Anną jedynie trzy noce poślubne, a potem nie zaglądał do jej sypialni. Mawia się także, że Batory bardzo nie lubił swojej żony i często miał dość jej wtrącania się do polityki. Mimo tego jednak odmówił rozwodu, kiedy przekonywał go do tego biskup Karnkowski.

Stefan Batory – panowanie

Mimo, że Batory nie znalazł wsparcia w szlachcie polskiej, to jednak za jego czasów Polska umocniła swoją świetność, np. w sektorze militarnym, który został unowocześniony i sprofesjonalizowany. Ponadto Batory zadbał o kulturę i sztukę polską, również o zakony jezuickie, a jeden z nich – Kolegium Jezuitów w Wilnie – przekształcił w Akademię Wileńską. Powołał również Trybunał Koronny.

Stefan Batory – polityka zagraniczna

Stefan Batory, w 1579 roku, rozpoczął z Rosją wojnę o Inflanty oraz o ziemię płocką. W tym celu zmodernizował wojsko (tj. utworzył piechotę wybraniecką) i wystawił ciężkie, oblężnicze uzbrojenie przeciwko armii Rosji, która liczyła 200 tys. żołnierzy. Przeprowadził trzy kampanie, które zwyciężył, a w konsekwencji zdobył utracone ziemie z powrotem. Po wygranej rozpoczął porządkowanie administracji na Inflantach. Mawia się, że wygrana wojna opóźniła umacnianie się imperium Rosyjskiego o około sto lat.

Ponadto Stefan Batory przeprowadził wojnę z Gdańskiem, które, po otrzymaniu szerokich przywilejów od Kazimierza Jagiellończyka, chciało zachować jak największą autonomię wobec władzy.

Grodno – ukochane miasto Stefana Batorego

Spośród wszystkich królów polskich, największe zasługi dla Grodna położył Stefan Batory (1533 – 1586). Batory prowadząc wojny z Rosją o Inflanty, już w 1579 r. uznał Grodno za swoją główną bazę wypadową. Od tej pory aż do śmierci w 1586 r. rozbudowany przez króla zamek grodzieński był jego rezydencją , a Grodno de facto stolicą Polski. Król nie tylko mieszkał na zamku, ale i przyjmował poselstwa, zwoływał posiedzenia sejmu i senatu, wydawał akty prawne. W okolicznych puszczach polował. I tak Grodno stało się jego ukochanym miastem. I w Grodnie niespodzianie zmarł 12 grudnia 1586 r. po powrocie z polowania.

Stefan Batory pod Pskowem – obraz olejny autorstwa Jana Matejki z 1872, przedstawiający poselstwo cara Rosji Iwana IV Groźnego do króla Polski Stefana Batorego proszące o pokój podczas oblężenia Pskowa

Od kilku pokoleń toczą się spory o przyczynę śmierci króla. Czy to był atak serca, uremia czy otrucie? Jeśli otrucie to przez Rosjan lub niemieckich protestantów. Na obrazie Jana Matejki :”Batory pod Pskowem” występuje czarna postać, łamiąca kompozycję obrazu. To Antonio Possesino – legat papieski. To on miał uczestniczyć w spisku na życie króla. Car Iwan Groźny obiecał papieżowi Grzegorzowi XIII podporządkowanie cerkwi Watykanowi w zamian za przekonanie Polaków, aby odstąpili od inwazji. Possesino był ostatnim rozmówcą króla, nie uczestniczył w pogrzebie, tylko od razu udał się do Rzymu. A carscy bojarzy pojechali za nim. Za czasów Zygmunta III Wazy Possesino znów wrócił do Polski i znów rozpoczął swoje intrygi. Trumna ze zwłokami króla spoczęła w farze w Grodnie, dopiero po półtora roku znalazła się na Wawelu.

Obraz Jana Matejki przyniósł artyście nie tylko uznanie i popularność, ale i pieniądze. Obraz kupił Benedykt Tyszkiewicz, ziemianin, kolekcjoner za oszałamiającą kwotę 100 tys. guldenów. I tak Batory pod Pskowem znalazł się w willi Tyszkiewicza w Paryżu. Obecnie znajduje się w zbiorach Zamku Królewskiego.

Fot.: Stefan Batory z obrazu „Batory pod Pskowem” Jana Matejki

Znadniemna.pl

Stefan Batory urodził się 27 września 1533 r. w Somló (obecnie Simleu w Rumunii). Był synem Stefana, wojewody siedmiogrodzkiego i Katarzyny Telegdi. Od 1571 r. był księciem Siedmiogrodu, a od 1576 r. królem Polski. Batory spędził młodość na dworze arcybiskupa ostrzyhomskiego Pawła Várdaya w Nagyszombat oraz

Reżim Aleksandra Łukaszenki likwiduje prywatne szkoły na Białorusi, które wg propagandy „są powiązane z nieprzyjaznymi państwami”. W bieżącym roku szkolnym ponowną licencję uzyskało tylko 14 z 35 szkół. Łukaszenka polecił „wyczyścić system edukacji do granic możliwości”.

W ciągu ostatniego tygodnia na Białorusi zamknięto 8 szkół prywatnych, 12 kolejnych otrzymało nakaz zaprzestania działalności.

Minister edukacji Białorusi Andrzej Iwaniec powiedział, że niektóre prywatne instytucje edukacyjne szkolnictwa średniego na Białorusi są wspierane z zagranicy i mają podobne oddziały na przykład w krajach bałtyckich.

– Oczywiście niedopuszczalne jest, aby obce państwa w jakikolwiek sposób ingerowały w edukację i wychowanie naszego młodego pokolenia – powiedział Iwaniec.

Minister dodał, że jeszcze w tym tygodniu może zostać uchwalona ustawa o licencjonowaniu prywatnych instytucji edukacyjnych, co przywróci porządek w sferze szkolnictwa prywatnego na Białorusi.

Wcześniej Łukaszenka nakazał wprowadzenie licencjonowania i „oczyszczenie wszystkiego do granic niemożliwości w systemie edukacji”. W tym roku tylko 14 z 35 szkół prywatnych uzyskało certyfikat i może nadal działać.

Przypomnijmy, władze Białorusi zlikwidowały nauczanie j. polskiego w dwóch, do niedawna polskich szkołach w Grodnie i Wołkowysku. Po dobiciu języka polskiego w państwowym systemie oświatowym dobiły także polską edukację na Białorusi w sektorze społecznym.

13 września Sąd Najwyższy Białorusi podjął decyzję o likwidacji Zjednoczenia Społecznego „Polska Macierz Szkolna”, najstarszej po Związku Polaków na Białorusi organizacji polskiej w kraju, prowadzącej największą poza granicami Polski placówkę edukacyjną, jaką było Liceum Społeczne Polskiej Macierzy Szkolnej w Grodnie. Na żądanie władz zreorganizowanej w ubiegłym roku do Centrum Języka Polskiego i Kultury przy Polskiej Macierzy Szkolnej.

Znadniemna.pl za Kresy24.pl/nashaniva.com

Reżim Aleksandra Łukaszenki likwiduje prywatne szkoły na Białorusi, które wg propagandy "są powiązane z nieprzyjaznymi państwami". W bieżącym roku szkolnym ponowną licencję uzyskało tylko 14 z 35 szkół. Łukaszenka polecił "wyczyścić system edukacji do granic możliwości". W ciągu ostatniego tygodnia na Białorusi zamknięto 8 szkół prywatnych,

W nocy z 25 na 26 września odbył się napad na kościół św. Szymona i Heleny, znany też jako Czerwony Kościół – jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków stolicy Białorusi. W znanej w całym świecie świątyni została rozbita szyba  z witrażem w okratowanym oknie zakrystii.

Witraż, który, jest dziełem sztuki plastycznej, wykonywany z kawałków kolorowego szkła wprawianych w ołowiane ramki osadzone między żelaznymi sztabami. Ogromna dziura w rozbitym witrażu ma dość uformowany kształt. Może to świadczyć o tym, że atak był przygotowany i wykonany z premedytacją przez „nieznanych sprawców”.

Przybudówka Czerwonego Kościoła z pomieszczeniami zakrystii i kościelnej kancelarii, fot.: facebook.com

Po prawej na parterze – wybita zakratowana szyba witrażowa, fot.: facebook.com

Zbliżenie na wybite witrażowe okno, fot.: facebook.com

Siedem lat temu świątynia ta już stawała się celem ataku. Wówczas „nieznani sprawcy” włamali się do kościoła i poturbowali jedną z jego pracownic. Po tym incydencie, w kwietniu 2015 roku, w świątyni  zainstalowano kamery.

Fundatorem kościoła św. Szymona i Heleny w Mińsku był pochowany tuz przy wejściu do świątyni znany polski przedsiębiorca i działacz społeczny XIX i XX stuleci, Sługa Boży Edward Woyniłłowicz. Tak jak zapewne życzyłby sobie fundator, znany z humanitarnego traktowania ludzi bez względu na ich narodowość i status społeczny, Czerwony Kościół zawsze był nie tylko miejscem modlitwy, przy czym takiej, która brzmiała w różnych językach – po białorusku, polsku, litewsku, włosku, a nawet na łacinie. Był to także swoisty ośrodek harmonijnego współistnienia różnych kultur, wzór tolerancji, miejsce kształtowania osobowości i tożsamości młodzieży.

W kościele odbywały się liczne festiwale, konkursy, konferencje, spotkania, w tym z udziałem polskich, ale też miejscowych i przyjezdnych z innych krajów artystów, naukowców, młodzieży.

Dwa lata temu podczas protestów ulicznych przeciwko fałszowaniu wyborów prezydenckich przez Aleksandra Łukaszenkę świątynia stawała się azylem dla manifestantów. Niestety zawodnym, gdyż włamywali się do niego i blokowali wejście do świątyni  funkcjonariusze sił specjalnych, brutalnie zatrzymujący wiernych , szukających w świątyni ratunku .

W czasach masowych protestów bywało, że Plac Niepodległości, na którym znajduje się świątynia, cały był otoczony wojskiem i milicją, a wierni, żeby trafić do kościoła, musieli przechodzić między szeregami, funkcjonariuszy, obok busów i furgonetek więziennych podstawionych w celu zamykania w nich demonstrantów, niezgodnych z reżimem Łukaszenki.

Czy nocny napad na Czerwony Kościół, który jesienią  2020 roku  stał się  miejscem, w którym szukali ratunku przed państwowym  terrorem tysiące mieszkańców białoruskiej stolicy, zostanie wyjaśniony, a jego sprawcy ukarani? Milicja wszczęła formalne dochodzenie w związku z napadem. W świetle antypolskiej i antyzachodniej histerii, którą możemy obserwować obecnie na Białorusi – wątpliwe jest, że postępowanie milicyjne zostanie przeprowadzone starannie i  zakończy się ujęciem wandali.

Marta Tyszkiewicz, fot.: facebook.com, wikimedia.org

W nocy z 25 na 26 września odbył się napad na kościół św. Szymona i Heleny, znany też jako Czerwony Kościół - jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków stolicy Białorusi. W znanej w całym świecie świątyni została rozbita szyba  z witrażem w okratowanym oknie zakrystii. Witraż, który,

102 lata temu, 26 września 1920 roku, zakończyła się Bitwa nad Niemnem. Była ona drugim, po Bitwie Warszawskiej zasadniczym sukcesem militarnym Wojska Polskiego w kontrofensywie przeciw Armii Czerwonej podczas wojny polsko-bolszewickiej. Doprowadziła ona do ostatecznego załamania siły wojsk Armii Czerwonej.

Kawaleria polska, Bitwa nad Niemnem, wrzesień 1920 rok

23 września rozpoczęło się właściwe natarcie. Siły główne 2 Armii miały sforsować Niemen i opanować Grodno. To ostatnie udało się w nocy z 25 na 26 września.

Bitwa nad Niemnem doprowadziła do zniweczenia sowieckich planów zawładnięcia Polską. Miała decydujący wpływ na rokowania pokoju ryskiego.

Warto przypomnieć, że państwa zachodnie były przeciwne zbyt silnej, zbyt dużej terytorialnie Polsce.

Naczelny Wódz Józef Piłsudski oraz gen. Edward Śmigły-Rydz tuż przed bitwą niemeńską

Jak zwraca uwagę prof. Lech Wyszczelski, w zasadzie powinno się mówić o operacji niemeńskiej. Walka nazywana Bitwą nad Niemnem to w istocie bowiem wiele osobnych bitew o wymiarze taktycznym i etap działań pościgowych. Nastąpiła ona po sukcesie polskiej armii w bitwie warszawskiej.

Mimo dotkliwej przegranej pod Warszawą, dowódca bolszewickiego Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski był przekonany, że przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny. Wycofał on swoje wojska na linię rzek Niemna, Szczary i Świsłoczy. Jego zdaniem Polacy w kontrofensywę włożyli całą energię wyczerpując swoje siły. Jak się okazało, przecenił on możliwości Armii Czerwonej, a nie docenił siły Wojska Polskiego.

27 sierpnia Piłsudski wydał rozkaz przegrupowania całości sił polskich. Ta operacja została ukończona około 10 września. Front Polski rozciągał się od Suwałk, po Brzostowicę, Prużany i błota poleskie na wschód od Kobrynia. Siły polskie uderzyć miały na Grodno i Wołkowysk. Jednocześnie Grupa Manewrowa 2. Armii miała przemaszerować przez terytorium Litwy i wedrzeć się na głębokie tyły wojsk bolszewickich na wysokości Wasyliszek i Lidy.

Plan zakładał wzięcie Rosjan w śmiertelny uścisk

Z kolei głównodowodzący Armią Czerwoną Siergiej Kamieniew, nakazał przygotować nową ofensywę. Dowódca Frontu zamierzał przeprowadzić atak siłami trzech armii, zająć Białystok i Brześć, a następnie uderzyć w kierunku Lublina.

23 września rozpoczęło się właściwe natarcie. Siły główne 2. Armii miały sforsować Niemen i opanować Grodno. To ostatnie udało się w nocy z 25 na 26 września. Piłsudski dowiedziawszy się o odwrocie bolszewików nakazał natychmiast Grupie Manewrowej marsz na Lidę. Sukces Polaków pod Lidą umożliwił przystąpienie do kolejnego etapu operacji, dwustronnego okrążenia wojsk Frontu Zachodniego Tuchaczewskiego w rejonie Baranowicz.

27 września oddziały 4. Armii zajęły Pińsk, odcinając 4. Armię sowiecką od reszty sił Frontu zachodniego. 30 września Wojsko Polskie opanowało Baranowicze. 12 października Polacy zdobyli Mołodeczno, a 14 października Mińsk. Na froncie południowym 8 Brygada Jazdy płk. Juliusza Rómmla zdobyła Korosteń, rozbijając 17 Brygadę Sowiecką.

Oficerowie Oddziału Wydzielonego ppłk. Gustawa Paszkiewicza (w środku ze szpicrutą) (55. i 56. pp, 2. i 3. dyon 14. pap, 3. komp. 14. baonu saperów) po ponownym zajęciu Mińska. 15 X 1920.

Bitwa nad Niemnem doprowadziła do zniweczenia sowieckich planów zawładnięcia Polską. Miała decydujący wpływ na rokowania pokoju ryskiego. Warto przypomnieć, że państwa zachodnie były przeciwne zbyt silnej, zbyt dużej terytorialnie Polsce. Najistotniejszym tego powodem była obawa przed zbyt dużymi wpływami Warszawy w tym regionie Europy i osłabienie Rosji będącej niedawnym sojusznikiem Anglii i Francji. Zakładali oni, że rewolucyjny zryw w Rosji szybko się skończy i w związku z tym należało liczyć się z dawnymi zobowiązaniami wobec przedstawicieli „białych”, dążących do zachowania całości terytorium.

Fot.: Wojciech Kossak, „Szarża ułanów nad Niemnem”. Źródło: Wikimedia Commons 

Znadniemna.pl

102 lata temu, 26 września 1920 roku, zakończyła się Bitwa nad Niemnem. Była ona drugim, po Bitwie Warszawskiej zasadniczym sukcesem militarnym Wojska Polskiego w kontrofensywie przeciw Armii Czerwonej podczas wojny polsko-bolszewickiej. Doprowadziła ona do ostatecznego załamania siły wojsk Armii Czerwonej. [caption id="attachment_58286" align="alignnone" width="480"] Kawaleria polska,

Skip to content