HomeStandard Blog Whole Post (Page 98)

111 lat temu 30 czerwca 1911 roku urodził się  Czesław Miłosz – wielki poeta, prozaik, eseista, tłumacz, laureat nagrody Nobla w roku 1980 i wielu innych prestiżowych nagród literackich, tłumaczony na kilkanaście języków. Doktor honoris causa wielu uniwersytetów w USA i w Polsce, honorowy obywatel Litwy i miasta Krakowa. Urodził się w Szetejniach na Litwie, zmarł 14 sierpnia 2004 w Krakowie.

Jego życiu, pomysłom i twórczości poświęcone było kolejne spotkanie z cyklu „Sanatorium pod klepsydrą” zorganizowany przez Insytut Polski w Mińsku w ramach projektu „Przestrzeń kultury polskiej” (Прастора польскай культуры).

„Tytułowe słowo „powrót” pojawiające się w tytule kilku wierszy Miłosza, można rozumieć na różne sposoby. Powrót do domu wieloletniego emigranta. Powrót do poetyckiego Olimpu poety długo zakazanego w swoim kraju.” – tak organizatorzy wytłumaczyli nazwę spotkania.

Specjalnie zaproszonym gościem był Krzysztof Czyżewski, słynny polski intelektualista, filozof, pisarz, reżyser, współtwórca i dyrektor Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” w Sejnach, prezes Fundacji Pogranicze, inicjator wielu projektów i programów dialogu międzykulturowego na pograniczach współczesnego świata (w Europie, Azji, Afryce), dyrektor artystyczny projektów: „Lublin – Europejska Stolica Kultury” oraz „Wrocław – Europejska Stolica Kultury”.

Krzysztof Czyżewski dobrze znał noblistę, badał jego twórczość, kieruje Międzynarodowym Centrum Dialogu w Krasnogrudzie, kultowym dla poety miejscu, ponieważ dwór należał  do rodziny matki poety. Wolą Czesława i Andrzeja Miłoszów dwór krasnogrudzki wraz z parkiem w 2002 roku w wieloletnią dzierżawę przejęła Fundacja „Pogranicze”, który po rewitalizacji jest siedzibą Międzynarodowego Centrum Dialogu.

Jak w twórczości Miłosza wybrzmiewa temat wojny? Jak Milosz odnosił się do rosyjskich imperialnych ambicji? Jak Miłosz – w okresach litewskim, polskim, francuskim, amerykańskim – przedstawia temat wygnania i powrotu do domu? Jakie pomysły Miłosza są dla nas szczególnie istotne i bliskie? Nad tymi i innymi pytaniami zaproszony gość zastanawiał się wraz z moderatorem Andrejem Chadanowiczem – poetą, tłumaczem poezji Miłosza na język białoruski, od lutego 2022 roku stypendysty programu ICORN, zapewniającego azyl prześladowanym twórcom.

Czesław Miłosz urodził się w Szetejniach położonych nad Niewiażą, jednym z głównych dopływów Niemna. Ukończył prawo na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. W 1933 ukazał się debiut książkowy Miłosza: „Poemat o czasie zastygłym”, za który autor otrzymał Nagrodę im. Filomatów w Wilnie. W 1937 Miłosz przeniósł się do Warszawy, gdzie podjął pracę w Polskim Radiu. Po zajęciu Litwy przez Armię Czerwoną przekradł się do Warszawy. Podczas okupacji niemieckiej pracował jako woźny w Bibliotece Uniwersyteckiej i brał udział w podziemnym życiu kulturalnym. Od końca 1945 pracował w dyplomacji. Gdy na Boże Narodzenie 1950 przyjechał do Warszawy, odebrano mu paszport; odzyskawszy go z dużymi trudnościami, wrócił do Paryża i wystąpił do władz francuskich o azyl polityczny. Zamieszkał w Maison-Laffitte pod Paryżem, w siedzibie Instytutu Literackiego, z którym nawiązał współpracę; od 1951 ogłaszał w miesięczniku „Kultura” utwory literackie i publicystyczne oraz przekłady. W Bibliotece „Kultury” ukazywały się kolejne jego książki. W okresie odwilży 1957 roku również w Polsce ukazywały się w prasie wiersze Miłosza, spotykając się z przychylnością krytyki. Potem przez lata jego teksty były dostępne jedynie w drugim obiegu.

W roku 1960 na zaproszenie uniwersytetów California oraz Indiana wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Osiadł na stałe w Berkeley, gdzie otrzymał posadę profesora na Wydziale Języków i Literatur Słowiańskich University of California. Praca na uczelni pozwoliła mu promować w USA polską literaturę. Rola Miłosza jako tłumacza i popularyzatora rodzimej poezji jest nie do przecenienia.

Znawca twórczości poety Jan Błoński tak charakteryzował go w 1980 roku: „Nagroda Nobla dla Czesława Miłosza jest nie tylko nagrodą talentu. Jest także nagrodą wytrwałości i wierności wewnętrznemu głosowi, który prowadził go przez zasadzki historii i zawikłanie osobistych doświadczeń.”

Podstawowym tematem spotkania był niezwykle aktualny obecnie temat wygnania.

Andrej Chadanowicz i Krzysztof Czyżewski

Andrej Chadanowicz: Miłosz przez nowe i nowe wygnania wracał do domu. Był świadkiem najważniejszych wydarzeń swojego stulecia. Zawsze był swoim i nie do końca swoim, w każdym kraju i w każdym środowisku. Co wyróżnia twórczość Miłosza spośród innych wielkich poetów i intelektualistów XX w.?

Krzysztof Czyżewski: Miłosz miał poczucie, że żyjemy na progu nowej epoki, nowoczesności, kiedy człowiek przez całe życie migruje, wykorzenia się, zakorzenia się na nowo i przez całe życie pracuje nad powrotem.

Czesław Miłosz był migrantem od dziecka. W „Rodzinnej Europie” Poeta tak wspominał ten okres: „W ciągu całego mego wczesnego dzieciństwa rzeki, miasteczka, krajobrazy zmieniały się z wielką szybkością. Ojciec, zmobilizowany, budował drogi i mosty dla rosyjskiej armii i towarzyszyliśmy mu w strefie przyfrontowej, prowadząc koczownicze życie, nie popasając nigdzie dłużej niż parę miesięcy. Często domem był furgon, czasem eszelon wojskowy, z samowarem na podłodze, który przewracał się, kiedy pociąg ruszył nagle. Taki brak osiadłości, podświadome poczucie, że wszystko jest prowizoryczne, wchodzi, jak mi się zdaje, w skład równań układanych w wieku dojrzałym i może być powodem lekceważenia dla państw i ustrojów. Historia staje się płynna, jest jakby transpozycją wędrówki”. W kontekście tego wyznania nabierają sensu słowa wiersza „Trwoga-sen 1918”, w którym Miłosz opisał, jak w czasach ewakuacji zgubił się na białoruskiej stacji Orsza („Orsza zla stacja. W Orszy pociąg może stać i dobę. Więc może to w Orszy zgubiłem się, sześcioletni”). W związku z tym wierszem podczas spotkania toczyła się rozmowa o rosyjskich imperialnych ambicjach nie tylko wieku XX, lecz sytuacji współczesnej. Prorocze są słowa poety:

Wielka trwoga wtedy mnie nawiedziła,

Ta, która miała być matką wszystkich moich trwóg.

Triepiet małogo pieried bolszym. Przed Imperium .

Które idzie i idzie na zachód, zbrojne w łuki, arkany, pepesze,

Podjeżdżając powozką, grzmocąc kuczera po plecach,

Albo jeepem, w papachach, z kartoteką zdobytych krain.

 

W trakcie rozmowy o temacie wojny w poezji Miłosza zabrzmiały wiersze „Piosenka o końcu swiata” i „Biedny chrześcijanin patrzy na getto” oraz wiersz „Który skrzywdziłeś”, w którym opisał los każdego dyktatora:

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili

Cnotę i mądrość tobie przypisując,

Złote medale na twoją cześć kując,

Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

 

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta

Możesz go zabić – narodzi się nowy.

Spisane będą czyny i rozmowy.

 

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy

I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.

Podczas spotkania zabrzmiały wiersze Miłosza w oryginale i w tłumaczeniu na język białoruski. Rozmowa odbywała się w języku polskim i białoruskim. Na koniec spotkania Krzysztof Czyżewski zaprosił chętnych do Krasnogrudy na tegoroczną edycję Wielkiego Xięstwa Poezji (30 czerwca – 2 lipca).

Mimo to, że czasami nam się wydaje, że dobrze znamy twórczość słynnych polskich autorów, takie spotkania pozwalają inaczej spojrzeć i interpretować ich utwory.

Marta Tyszkiewicz

111 lat temu 30 czerwca 1911 roku urodził się  Czesław Miłosz – wielki poeta, prozaik, eseista, tłumacz, laureat nagrody Nobla w roku 1980 i wielu innych prestiżowych nagród literackich, tłumaczony na kilkanaście języków. Doktor honoris causa wielu uniwersytetów w USA i w Polsce, honorowy obywatel

Mieszkający w Polsce Białorusini potępiają niszczenie grobów polskich żołnierzy na Białorusi. W poniedziałek, 11 lipca, swój protest wystosowali członkowie Białoruskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce.

„W naszej cywilizacji przyjęto za normę szacunek nie tylko dla swoich, lecz także obcych żołnierzy, a nawet wrogów. Oznacza to także staranie o ich godny pochówek. Obecne niszczenie grobów polskich żołnierzy to skrajne barbarzyństwo. Samozwańczy reżim Łukaszenki przekroczył kolejną nieprzekraczalną granicę. Cel tych haniebnych czynów jest oczywisty – skłócenie narodu polskiego z narodem białoruskim. Nie ma na to naszej zgody!” – czytamy w liście podpisanym przez prof. dr hab. Olega Łatyszonka, prezesa Białoruskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce.

Przewodniczący Białoruskiego Towarzystwa Historycznego przypomina, że niemal codziennie dochodzi do niszczenia kolejnych polskich grobów na Białorusi. Do aktów barbarzyństwa doszło już między innymi w miejscowościach: Oszmiana, Bogdany, Bobrowicze, Dyndyliszki, Mikuliszki, Kaczycze i Wołkowysk.

 Znadniemna.pl

 

Mieszkający w Polsce Białorusini potępiają niszczenie grobów polskich żołnierzy na Białorusi. W poniedziałek, 11 lipca, swój protest wystosowali członkowie Białoruskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce. "W naszej cywilizacji przyjęto za normę szacunek nie tylko dla swoich, lecz także obcych żołnierzy, a nawet wrogów. Oznacza to także staranie

Przy Wzgórzu Krzyży w Gibach, miejscu symbolizującym grób ofiar Obławy Augustowskiej, odbyły się w niedzielę, 10 lipca, główne obchody 77. rocznicy największej zbrodni, dokonanej na Polakach po II wojnie światowej.

W uroczystościach rocznicowych wziął udział premier RP Mateusz Morawiecki, a prezydent RP Andrzej Duda wysłał do uczestników obchodów list, który został odczytany przez szefa zespołu Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN komandora Jarosława Wypijewskiego.

Andrzej Duda podkreślił w liście, że dzień pamięci ofiar Obławy Augustowskiej to „przywołanie wielkiego dramatu naszej historii”. „Oddajemy cześć prześladowanym i zgładzonym rodakom, którzy zapłacili straszliwą cenę za wierność Polsce” – napisał prezydent.

„Nie ustaniemy w poszukiwaniu prawdy o tamtej zbrodni i upamiętnieniu jej ofiar. Nie zapomnimy przestrogi z bolesnej przeszłości, nie pozwolimy złu, by znów mogło się rozlewać, niewolić i krzywdzić. 77 lat temu, w lipcu 1945 roku oddziały armii czerwonej, NKWD wspomagane przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i komunistycznych konfidentów przeprowadziły masowe aresztowania polskich patriotów. Ofiarami tej brutalnej akcji byli żołnierze Armii Krajowej i wspierający ich mieszkańcy terenów Puszczy Augustowskiej” – zaznaczył Duda.

„Dziękuję wszystkim, którzy wytrwale przez dziesięciolecia upominali się o odsłonięcie prawdy o Obławie Augustowskiej i dążyli do odnalezienia miejsca pochówku zamordowanych. W imieniu Rzeczpospolitej deklaruję, że te wysiłki będą konsekwentnie kontynuowane. Głęboko ufam, że prawda zwycięży” – oświadczył Andrzej Duda.

Podczas obchodów list Jarosława Kaczyńskiego do uczestników odczytał poseł PiS Jarosław Zieliński. „+Celom narodu polskiego przeciwstawiła się kategorycznie Rosja sowiecka, dążąc do ekspansji terytorialnej w kierunku zachodnim. Oświadczyła ona, że związek demokratyczny narodów Europy Środkowej godzi w jej bezpieczeństwo i stanowić ma kordon sanitarny między Zachodem, a Wschodem, co nie leżało bynajmniej w zamiarach twórców tej idei. W swojej koncepcji podziału świata na strefy wpływów Rosja sowiecka postanowiła wtłoczyć wszystkie narody środkowoeuropejskie w swój system polityczny+. Powyższe słowa są fragmentem ogłoszonej 1 lipca 1945 roku przez Radę Jedności Narodowej, która była polityczną reprezentacją polskiego państwa podziemnego, odezwy do narodu polskiego i Narodów Zjednoczonych” – napisał prezes PiS.

Prezes PiS przypomniał, że Obława Augustowska, „której tak boleśnie doświadczyli mieszkańcy powiatów, augustowskiego, suwalskiego, sejneńskiego i sokólskiego, była jedną z form tych represji wymierzonych w Polski żywioł niepodległościowy i jego zaplecze”. „Ciała wywiezionych i skrytobójczo zamordowanych ofiar tej pacyfikacji wciąż spoczywają w bezimiennych, do dziś niezidentyfikowanych dołach śmierci” – zauważył.

„Kiedy czytamy tę ostatnią odezwę Rady Jedności Narodowej, to uderza nas w tym bądź co bądź historycznym dokumencie porażająca aktualność niektórych jego fragmentów. Wystarczyłoby w nich zamienić słowo +Polska+ na słowo +Ukraina+”. „Dlatego też, oddając hołd wszystkim zamordowanym oraz więzionym ofiarom Obławy Augustowskiej, siłą rzeczy kierujemy nasze myśli także ku bohaterskim Ukrainkom i Ukraińcom. Wszak ich walka o niepodległość, o prawo do narodowego i kulturowego istnienia, jest również walką o niezawisłość naszej części Europy. Więcej, jest fragmentem zmagań wolnego świata z siłami despotyzmu i totalitaryzmu” – oświadczył Kaczyński.

Prezes PiS podziękował „z głębi serca wszystkim osobom i instytucjom, które wnosiły i wnoszą swój wkład w szlachetne dzieło kultywowania pamięci o Obławie Augustowskiej i jej ofiarach, a tym samym i propagowania wiedzy o mechanizmach rządzących polityką i historią”. „Oby despotyzm jak najszybciej raz na zawsze przeszedł do przeszłości” – napisał.

Przy Wzgórzu Krzyży w Gibach głos zabrał premier Mateusz Morawiecki, który zaznaczył, że Obława Augustowska to tak naprawdę „zbrodnia augustowska, to mord założycielski, akt założycielski Polski komunistycznej”.

Szef rządu przypomniał, że w lipcu 1945 roku aresztowano, przeczesując lasy Puszczy Augustowskiej i okolic, co najmniej 7 tysięcy ludzi. „Pierwotnie sądziliśmy, że przynajmniej 600 z nich zostało zamordowanych. Dziś wiemy, na podstawie nowych opracowań, nowych prac, nowych badań, że tych ludzi było więcej, że do domu nie powróciło być może nawet do 2000 ludzi” – stwierdził premier.

Morawiecki przyznał, że Polska wciąż czeka na ostateczne wyjaśnienie zbrodni augustowskiej. „Nie spoczniemy, dopóki nie odnajdziemy grobów ofiar zbrodni augustowskiej, zbrodni na ziemiach suwalskich, sejneńskich. Po to, by ci, którzy przyjdą po nas, znowu uczyli się (…) najtrudniejszego kunsztu odpuszczania win” – zastrzegł.

Poinformował, że Instytut Pileckiego w oparciu o odkupiony tzw. Dom Turka, będzie tworzył Muzeum Obławy Augustowskiej. „To miejsce, które będzie przypominać kolejnym pokoleniom o prawdzie i o czasach sprzed 76 lat” – zastrzegł.

„Dziś jesteśmy w nowych czasach i trzeba na tej ziemi to mocno podkreślić, że mimo licznych prowokacji ze strony białoruskiej i mimo zagrożeń, które płyną do Ukrainy i do wolnego świata ze strony rosyjskiej, Polska wzmacnia swoje bezpieczeństwo i bezpieczeństwo tych ziem jest stałe, stabilne, mocne, utrwalone jak nigdy wcześniej” – powiedział premier.

„Bezpieczeństwa tych ziem strzegą wzmocnione jednostki polskich sił zbrojnych, ale także wspierane przez najsilniejszy pakt wojskowy w historii świata – Sojusz Północnoatlantycki. Przez żołnierzy amerykańskich, przez stałe dowództwo piątego korpusu, które na ziemiach polskich zostanie wkrótce ulokowane, przez wzmocnienie sił szybkiego reagowania z 40 tysięcy do 300 tysięcy” – zaznaczył.

Zapewnił, że ziemia augustowska może się czuć w pełni bezpieczna. „Całe Podlasie i cała Polska wschodnia, ponieważ wiemy, że także od wzmocnienia polskiej armii zależy bezpieczeństwo NATO i na to wzmocnienie postawiliśmy ogromny nacisk. Położyliśmy nacisk i w ślad za naszymi słowami znowu idą czyny. Idzie rekordowy budżet na polską armię” – przekazał.

„Musimy to robić, aby już nigdy na tych ziemiach nie zapanował znowu ruski mir. Ten ruski mir, który dzisiaj daje się we znaki Ukrainie. Ten ruski mir, który oznacza przemoc, trwogę, zbrodnie i dominację. I dlatego już nigdy nie dopuścimy, aby na polskiej ziemi stanęła stopa rosyjskiego żołnierza. Nigdy nie dopuścimy do tego, chyba żeby któryś z nich chciał klęknąć pod którymś z tych krzyży” – dodał Mateusz Morawiecki.

Obława Augustowska nazywana jest również „małym Katyniem”. W Gibach od 30 lat podczas rocznicowych uroczystości wspomina się tamte wydarzenia i poległych Polaków. Na początku lat 90. XX wieku na miejscu symbolizującym pochówek zaginionych postawiono 10-metrowy krzyż oraz tablicę z napisem: „Zginęli, bo byli Polakami”. Na kamiennych tablicach wyryto nazwiska 592 osób zaginionych. Na wzgórzu stoi od kilku lat 640 dębowych krzyży.

Białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej od lat prowadzi śledztwo w sprawie obławy. Dotyczy ono zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto w nim, że w lipcu 1945 r., w nieustalonym dotychczas miejscu, zginęło około 600 osób, zatrzymanych w powiatach augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego Smiersz III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.

Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. W ramach śledztwa IPN biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi – większość w okolicach miejscowości Kalety, które mogą być jamami grobowymi.

 

 Znadniemna.pl za Bartłomiej Figaj/PAP/Dzieje.pl, fot.: Kancelaria Premiera/Twitter

Przy Wzgórzu Krzyży w Gibach, miejscu symbolizującym grób ofiar Obławy Augustowskiej, odbyły się w niedzielę, 10 lipca, główne obchody 77. rocznicy największej zbrodni, dokonanej na Polakach po II wojnie światowej. W uroczystościach rocznicowych wziął udział premier RP Mateusz Morawiecki, a prezydent RP Andrzej Duda wysłał do

Członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka wzięła udział w obchodach 78. rocznicy operacji „Ostra Brama” – próby wyzwolenia Wilna przez Armię Krajową spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem wojsk sowieckich w 1944 roku.

7 lipca 1944 roku oddziały Armii Krajowej rozpoczęły operację „Ostra Brama”. Wyzwalanie Wilna z niemieckiej okupacji odbywało się w ramach akcji „Burza”. 13 lipca 1944 roku Wilno zostało zdobyte. Na Górze Zamkowej załopotał biało-czerwony sztandar. Po kilku godzinach Sowieci zamienili go na czerwony. Oddziały polskie, atakujące Wilno z zewnątrz, zagrodziły drogę wycofującym się z Wilna Niemcom, staczając 13 lipca krwawą bitwę pod Krawczunami.

Po zdobyciu Wilna dowództwo sowieckie nakazało żołnierzom AK opuścić miasto. Po kilku dniach oddziały AK rozlokowane wokół Puszczy Rudnickiej zostały otoczone przez NKWD i rozbrojone. Sowieci internowali prawie 6 tys. żołnierzy.

W wileńskich obchodach 78. rocznicy operacji „Ostra Brama” wzięli udział przedstawiciele licznych Stowarzyszeń i Fundacji, m.in. : Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej na czele z prezesem Arturem Kondratem i wiceprezes płk Stanisławą Kociełowicz, członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka, Stowarzyszenie „Brygada Inki” z prezesem Mariuszem Biroszem i Adamem Górskim, Fundacja Wsparcia Historii i Kultury Polskiej na Białorusi z prezesem Denisem Zwonikiem, Fundacja Opieki i Jedności Kresowian z prezes Ewą Porycką i inne. Towarzyszył im ks. Dariusz Stańczyk – kapłan niezwykle zasłużony dla Wileńszczyzny, od 2015 roku proboszcz parafii w Tobolsku na Syberii.

W piątek, 8 lipca, delegacje odwiedziły podwileńskie miejscowości, w których znajdują się kwatery żołnierzy Armii Krajowej, poległych w walkach o wyzwolenie miasta w lipcu 1944 roku. Kwiaty oraz pamiątkowe znicze zostały złożone m. in. na mogiłach w Skorbucianach, Kalwarii Wileńskiej oraz Kolonii Wileńskiej.

Podwileńskie Skorbuciany na stałe wpisały się w historię działań Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Znajdująca się tu drewniana kaplica z 1746 roku razem z pobliską dzwonnicą w postaci pnia rozwidlonego drzewa z dzwonem u góry była miejscem szczególnym dla żołnierzy 7. brygady AK. To właśnie tu składali przysięgę żołnierską, tu się modlili, stąd wyruszali na operacje zbrojne, tu oddawali ostatni hołd poległym towarzyszom broni.

Obok drewnianej kaplicy znajduje się kwatera wojenna poległych żołnierzy 7. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej dowodzonej przez por. Wilhelma Tupikowskiego „Wilhelma”, gdzie uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty i zapalili znicze.

Na cmentarzu w Kolonii Wileńskiej po złożeniu kwiatów uczestnicy delegacji wysłuchali wspomnień płk Stanisławy Kociełowicz. Na koniec odśpiewano „Rotę”.

Płk Stanisława Kociełowicz od wielu lat mieszka w Szczecinie, lecz nigdy nie zapomniała o latach spędzonych w Kolonii Wileńskiej, swojej szkole, harcerstwie i działalności patriotycznej, za którą zapłaciła łagrami.

– Nie mogę nie obchodzić rocznicy operacji „Ostra Brama”. To dla mnie zbyt ważne, osobiste wydarzenie. Pochodzę z Kolonii Wileńskiej, a przecież to jest właśnie miejsce, gdzie rozpoczęły się walki. Nie mogę nie pamiętać o tych, którzy tam walczyli, bo tak jak ja, również moi bliscy, sąsiedzi byliśmy zaangażowani w te wydarzenia. Miałam kilkanaście lat, ale wszyscy byliśmy zaangażowani w ratowanie rannych, w przygotowywanie schronów, wszyscy przeżywaliśmy śmierć tych młodych chłopców, którzy walczyli do ostatniej kropli krwi – opowiadała Stanisława Kociełowicz w rozmowie z TVP Wilno.

– Po wejściu sowietów czekały nas kolejne trudne czasy. Byłam w bardzo patriotycznym środowisku, należałam do harcerstwa, pomimo trudnej sytuacji upamiętnialiśmy polskie święta narodowe i rocznice, składaliśmy kwiaty na cmentarzach, recytowaliśmy fragmenty „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. To wszystko widziało NKWD, które aresztowało wielu uczniów i harcerzy – wspominała pani pułkownik.

W 1950 roku Stanisława Kociełowicz skończyła szkołę i zdała maturę w Kolonii Wileńskiej i za radą Stanisławy Pietraszkiewiczówny zdecydowała się na studia polonistyczne na uniwersytecie w Moskwie. Radość ze studenckiego życia nie trwała długo. Została aresztowana za działalność antysowiecką i zamiast na uniwersytet trafiła do więzienia na Łubiance, potem w Butyrkach. Do więzienia jedna po drugiej trafiały również jej koleżanki z harcerstwa.

– Dostałam osiem lat łagrów. Często chorowałam. W więzieniu przeszłam operację wyrostka i przez długi czas miałam komplikacje. Uratowała mnie śmierć Stalina. Potem powoli zaczęło się zwalnianie więźniów i ja również wyszłam – opowiada rozmówczyni TVP Wilno.

Przy Kalwarii Wileńskiej, na mogile 32 żołnierzy poległych w bitwie pod Krawczunami odmówiono modlitwę i odśpiewano hymn Narodowy.

Bitwa pod Krawczunami była największym i ostatnim bojem stoczonym przez oddziały Armii Krajowej Okręgu Wileńskiego w ramach Operacji „Ostra Brama”. W trakcie bitwy z wycofującymi się z Wilna oddziałami niemieckimi zginęli słynny dowódca I Brygady Wileńskiej AK Czesław „Jurand” Grombczewski oraz jego 79 towarzyszy broni. Uczestnicy odmówili krótką modlitwę, oddali hołd złożyli kwiaty i zapalili znicze, a także mieli okazję wysłuchać naocznych świadków tamtych wydarzeń m.in. ks. kanonika kpt. Czesława Wierzbickiego ps. „Kula” – kapelana Wojska Polskiego.

W upamiętnieniu tych ważnych dla Kresowiaków wydarzeń następnego dnia na Cmentarzu na Rossie, gdzie znajduje się mogiła z płytą, na której widnieje napis „Matka i serce syna” i spoczywa Matka i serce Marszałka Józefa Piłsudskiego uczestnicy uroczystości wraz z przedstawicielami Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK, Związku Polaków na Litwie, Domu Kultury Polskiej, kombatantami i sybirakami oddali hołd złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze.

 

Znadniemna.pl/Fot.: facebook.com

Członkini Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi Irena Biernacka wzięła udział w obchodach 78. rocznicy operacji „Ostra Brama” – próby wyzwolenia Wilna przez Armię Krajową spod niemieckiej okupacji przed wkroczeniem wojsk sowieckich w 1944 roku. 7 lipca 1944 roku oddziały Armii Krajowej rozpoczęły operację „Ostra Brama”.

Jak poinformował na facebooku wiceprezes ZPB Marek Zaniewski zniszczeniu uległ kolejny pochówek żołnierzy Armii Krajowej. Tym razem w Wołkowysku.

Tak wyglądał pomnik

Tak jest teraz. Fot.:facebook.com

Pomnik na grobie czterech żołnierzy Armii Krajowej znajdował się w dzielnicy Wołkowysk Centralny (ul. Sienkiewicza) obok indywidualnych zabudowań. Upamiętnienie miało kształt dwóch ułożonych schodkowo płyt nagrobnych z nakładanym krzyżem i pionowo stojącą betonową płytą  z umieszczoną w jej środkowej części tablicą w formie krzyża harcerskiego z napisem:

S+P

BOHATEROM AK

POLEGŁYM ZA

NASZĄ WOLNOŚĆ

NARCYZ GIENIKIER

LAT 19 III 1945

W HOŁDZIE RODACY

1995

CZEŚĆ ICH PAMIĘCI

Za pomnikiem znajdował się krzyż postawiony przez Straż Mogił Polskich na Wschodzie.

Według byłej wieloletniej prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku Anny Sadowskiej, w zbiorowej mogile pochowanych zostało czterech harcerzy, należących do placówki konspiracyjnej AK. Trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Zostali rozstrzelani przez NKWD w marcu 1945 roku.

Anna Sadowska opowiadała, że o nazwisku jednego z zamordowanych Polacy dowiedzieli się od starszej pani, mieszkającej obok miejsca egzekucji. Powiedziała, że wykrzyknął on „niech żyje Polska! Jestem Narcyz Gienikier, lat 19!”. Miejsce pochówku – zarośniętą mogiłę wskazała miejscowa ludność.

Pomnik postawiono dzięki staraniom Anny Sadowskiej, ówczesnej prezes Oddziału ZPB w Wołkowysku, przy wsparciu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Mogiłą opiekowała się miejscowa ludność.

Znadniemna.pl

Jak poinformował na facebooku wiceprezes ZPB Marek Zaniewski zniszczeniu uległ kolejny pochówek żołnierzy Armii Krajowej. Tym razem w Wołkowysku. [caption id="attachment_57058" align="alignnone" width="500"] Tak wyglądał pomnik[/caption] [caption id="attachment_57059" align="alignnone" width="1024"] Tak jest teraz. Fot.:facebook.com[/caption] Pomnik na grobie czterech żołnierzy Armii Krajowej znajdował się w dzielnicy Wołkowysk Centralny (ul.

W obwodzie grodzieńskim, nieopodal miejscowości Rowiny i Kaczyce (około 5 kilometrów na południe od Korelicz) władze białoruskie zaorały mogiłę zbiorową około 40 żołnierzy Armii Krajowej Samoobrony Ziemi Wileńskiej z oddziałów rotmistrza Władysława Kitowskiego „Groma” i porucznika Witolda Turonka „Tura”. Poinformowała o tym Telewizja Belsat.

Tak wyglądał grób we wsi Kaczyce. Fot.: czytelnicy Biełsatu

Tak wygląda obecnie. Fot.: czytelnicy Biełsatu

Władze białoruskie, mimo wieloletnich starań polskiej dyplomacji, odmawiały wydania zgody na ekshumację i przeniesienie na cmentarz katolicki w Koreliczach szczątków z otoczonej polami uprawnymi tej mogiły zbiorowej.

Ostatni raz prośbę o wydanie zgody na ekshumację polskich żołnierzy i godny pochówek ich szczątków na cmentarzu w Koreliczach wystosował w 2014 roku do władz obwodu grodzieńskiego konsul generalny RP w Grodnie Andrzej Chodkiewicz. Odmowę wydania zgody władze uzasadniły tym, że ekshumacja i pochówek szczątków poległych w bitwie z wojskami NKWD Polaków „poruszyłyby miejscową ludność”. „Odmowę godnego pochówku dla żołnierzy i pozostawienie ich grobu w szczerym polu nie mogę nazwać inaczej niż decyzją barbarzyńską”– ocenił wówczas zachowania władz białoruskich polski dyplomata.

Już w październiku ubiegłego roku na nagrobkach w Kaczycach zauważono ślady wandalizmu: zostały oblane czarną farbą lub bitumem.

Foto z archiwum redakcji 30.01.2015 roku

Foto z archiwum redakcji 30.01.2015 roku

Foto z archiwum redakcji 30.01.2015 roku

Foto z archiwum redakcji 30.01.2015 roku

Według Instytutu Pamięci Narodowej i dokumentów NKWD bitwa pod Rowinami i Kaczycami odbyła się 29 stycznia 1945 roku. W bitwie poległo 89 żołnierzy AK, ciała których miejscowa ludność złożyła w dwóch grobach zbiorowych. Na podstawie wspomnień mieszkańców Kaczyc – na początku lat 90. udało się zlokalizować tylko jedno z dwóch miejsc pochówku. Wtedy też na mogile pod Kaczycami staraniem Straży Mogił Polskich i osobiście profesora Zdzisława Juliana Winnickiego z Wrocławia został postawiony metalowy krzyż z tablicą: „ŻOŁNIERZOM ARMII KRAJOWEJ-SAMOOBRONY ZIEMI WILEŃSKIEJ-ODDZIAŁÓW „TURA” I „GROMA” – ZABITYCH W BOJU POD ROWINAMI 9.02.1945 r.”

Wybita na tablicy data nawiązuje do wspomnień rotmistrza Władysława Kitowskiego „Groma”, spisanych wiele lat po wojnie, gdy były dowódca oddziału AK mieszkał na emigracji Zachodzie. Data ta jest sprzeczna z podawaną przez inne źródła – w tym przez Instytut Pamięci Narodowej.

Tym niemniej wspomnienia dowódcy doskonale oddają atmosferę i okoliczności, w których doszło do tragicznych wydarzeń 77 lat temu.

Rys historyczny bitwy

Poniżej zamieszczamy fragment tych wspomnień oraz inne relacje, dotyczące bitwy pod Rowinami, opublikowane przez Józefa Porzeckiego w Katalogu miejsc polskiej pamięci narodowej na Grodzieńszczyźnie.

Oto, jak Władysław Kitowski „Grom” wspominał bitwę pod Rowinami i Kaczycami:

„…Bolszewicy rzucają przeciwko nam silnie uzbrojone bataliony, wzmocnione artylerią na płozach. Kukuruźniki sowieckie wciąż nas ścigają, nie dając chwili wytchnienia. Robimy codziennie duże przeskoki, a ciągnięta na końcu kolumny jodła zamiata nasze ślady. Zapadnięcie zmroku jest dla nas wytchnieniem. Bywają okresy, że po dwanaście dni nikt z nas nie zachodzi do żadnej chałupy. Mam kłopoty z rannymi i chorymi. Dzień w dzień walki z osaczającymi nas oddziałami bolszewickimi wyczerpują siły fizyczne. Przy bardzo czułym i silnym ubezpieczeniu obchodzimy uroczyście wigilię Bożego Narodzenia w majątku Stefaniszki zorganizowaną przez łączniczkę „Margarytę”, która z narażeniem życia przywiozła z Wilna księdza kapelana z opłatkami oraz dużo prezencików wraz z listami od rodzin i przyjaciół partyzantów. Staczając liczne potyczki w ciężkich warunkach żywimy się przeważnie kawałkami zmarzniętego mięsa odmrażanego we własnych ustach. Silne mrozy dochodzące do -30C powiększały problemy nie do rozwiązania. O rozpalaniu ognisk nie było mowy. Spaliśmy na saniach.
Nadszedł dzień krytyczny 9 lutego 1945 roku. W przeddzień dołączył do mnie ze swym oddziałem na saniach por. „Tur”. Niespodziewanie zostaliśmy otoczeni przez hordy bolszewików w Rowinach koło miasteczka Korelicze. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie z kilkakrotnie przewyższającym nas liczebnie wrogiem. Śnieg głębokości metra utrudniał poruszanie się. W pewnym momencie jeden z moich sześciu cekaemów „Maxim” zsunął się z podbudowy stanowiska. Karabinowy nie mógł dać sobie rady. Podskoczyłem, aby wyciągnąć ciężką broń ze śniegu. W tym momencie z wysiłku pękła mi przepona brzuszna. Dałem rozkaz wycofania się. Zostałem sam. Widziałem, że nieprzyjaciel otacza mnie, a ja nie mogłem się ruszyć. Chciałem strzelić sobie w łeb. By nie dać się schwytać żywcem sięgnąłem do kabury po pistolet, ale w tym momencie kapral „Grzybek” wyrwał mi broń z ręki, a por. „Jur” ze wszystkimi naszymi siłami rzucił się do przeciwuderzenia. Nieprzyjaciel cofnął się…”

To, co nastąpiło tuż po tym opisał z kolei Edmund Banasikowski w książce „Na zew ziemi wileńskiej”:

„…Nieprzyjaciel, uderzając z boku ześrodkował większość swego ognia na stanowisko „Tura”. Ten próbował się przebić, ale bez skutku. Został ranny w lewy policzek, był zalany krwią. Stracił możność dowodzenia. Z oddziału jego pozostało przy życiu zaledwie kilku żołnierzy… „Turowi” niemal cudem udało się wydrzeć poza obręb śmierci i dotrzeć później do Wilna…”

A oto, jak wspominały tragiczne wydarzenia zimy 1945 roku, pamiętające je mieszkanki Kaczyc Lidia Wysocka i Helena Hańko:

„…zabitych było bardzo dużo. Ciała zwozili na saniach. Grzebały poległych żołnierzy kobiety z Kaczyc. Ciała złożono w dwóch zbiorowych mogiłach pod Kaczycami za wąwozem i koło cmentarza kaczyckiego w tak zwanych „rowkach”…”

Dzięki miejscowym mieszkańcom udało się zlokalizować tylko mogiłę „za wąwozem”. Miejsce drugiej znajduje się prawdopodobnie pod zabudowaniami gospodarczymi miejscowego kołchozu.

W ostatnim czasie przypadki niszczenia polskich miejsc pamięci narodowej odnotowano w Mikuliszkach, Bogdanach, Bobrowiczach, Dyndyliszkach, Jodkiewiczach i Iwiu.

Reakcja Polski

Resort polskiej dyplomacji oświadczył, że Polska potępia wszelkie akty bezczeszczenia pamięci żołnierzy, którzy ponieśli najwyższą ofiarę w obronie swojej ojczyzny. W oświadczeniu wezwano białoruskie władze do natychmiastowego zaprzestania „haniebnych działań wymierzonych w polską pamięć na Białorusi”.

– Cmentarz polskich żołnierzy AK w Mikuliszkach na Białorusi został zrównany z ziemią. To trudny do wyjaśnienia, bezprecedensowy akt bestialstwa i niewytłumaczalne podważenie wzajemnych zobowiązań Polski i Białorusi w zakresie ochrony miejsc pamięci. Wzywamy władze w Mińsku do zaprzestania tych praktyk przypominających najczarniejsze karty z historii komunistycznego reżimu – głosi oświadczenie.

Odpowiedź Białorusi

Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Mińsku oświadczyło, że charge d’affaires Ambasady Polskiej w Mińsku Marcin Wojciechowski został wezwany do białoruskiego MSZ z powodu „bezpodstawnego zaniepokojenia polskiej strony w związku z sytuacją z miejscem w pobliży wsi Mikuliszki. Resort twierdzi, powołując się na miejscowe władze, że „wojennych pochowań i pochowań zagranicznych wojskowych nie zarejestrowano” na tym terytorium. Miała to też potwierdzić Prokuratura Generalna.

W oświadczeniu czytamy, że Białoruś „ze szczególną troską” zajmuje się grobami i wzywa Warszawę, aby szanowała białoruskie prawo, w tym w takich „delikatnych kwestiach”, jak pamięć historyczna.

– Nikt nie może nam zarzucić bezczeszczenia miejsc pochówku, burzenia pomników lub ich niszczenia, jak to się dzieje w niektórych sąsiednich krajach – oświadczyło MSZ Białorusi.

Według Mińska, w Polsce tylko w tym roku odnotowano około 30 aktów zniszczenia „pomników osób, które oddały życie za jej wyzwolenie od faszyzmu”. W 1997 roku w Polsce było 561 zabytków, teraz jest ich mniej niż 100 – twierdzi MSZ nie rozróżniając w ogóle pomników nagrobnych i tych mających sławić radziecką armię.

– Jeśli przedstawiciele polskiego kierownictwa jeszcze nie zrozumieli, że jakiekolwiek naciski na Białoruś są daremne, jesteśmy gotowi jeszcze raz wezwać stronę polską do powściągliwości i szacunku w budowaniu dialogu ze stroną białoruską – powiedział resort.

Znadniemna.pl/belsat.eu

W obwodzie grodzieńskim, nieopodal miejscowości Rowiny i Kaczyce (około 5 kilometrów na południe od Korelicz) władze białoruskie zaorały mogiłę zbiorową około 40 żołnierzy Armii Krajowej Samoobrony Ziemi Wileńskiej z oddziałów rotmistrza Władysława Kitowskiego „Groma” i porucznika Witolda Turonka „Tura”. Poinformowała o tym Telewizja Belsat. [caption id="attachment_57047"

Od 9 lipca br. zacznie obowiązywać łatwiejsza procedura uzyskania zezwolenia na pobyt czasowy dla obywateli Białorusi przebywających w Polsce na podstawie tzw. wiz humanitarnych. Możliwość uproszczonej legalizacji pobytu jest kolejnym przejawem szczególnego wsparcia Polski dla społeczeństwa białoruskiego, które od sierpnia 2020 r. doświadcza w swoim kraju represji.

W dniu 9 lipca 2022 r. wejdzie w życie rozporządzenie*, które pozwoli obywatelom Białorusi ubiegać się o nowy rodzaj zezwolenia na pobyt czasowy**. Jest ono dedykowane osobom, które przebywają na terytorium Polski na podstawie wiz krajowych wydanych w celu przyjazdu ze względów humanitarnych, z uwagi na interes państwa lub zobowiązania międzynarodowe (z oznaczeniem „D 21” na naklejce wizowej)***.

Warunkiem udzielenia tego rodzaju zezwolenia na pobyt czasowy jest przebywanie przez obywatela Białorusi na terytorium Polski na podstawie takiej wizy krajowej bezpośrednio przed złożeniem wniosku o udzielenie zezwolenia.

Dotyczyć to będzie także przypadków gdy okres pobytu i ważności wizy krajowej uległ przedłużeniu w związku z trwaniem stanu zagrożenia epidemicznego i wcześniej stanu epidemii****, a obywatel Białorusi dalej przebywa w Polsce na podstawie przedłużonej w ten sposób wizy humanitarnej.

Ponadto, nowa ścieżka legalizacji pobytu dla obywateli Białorusi niesie ze sobą następujące korzyści:

  • zezwolenie będzie udzielane jednorazowo na okres 3 lat
  • udzielenie zezwolenia będzie zwolnione z opłaty skarbowej
  • opłacie***** nie będzie podlegać wydanie karty pobytu osobie, która uzyska takie zezwolenie
  • posiadacz tego rodzaju zezwolenia na pobyt czasowy będzie zwolniony z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę******
  • od 1 stycznia 2023 r. posiadacz tego rodzaju zezwolenia na pobyt czasowy będzie miał możliwość ubiegania się o wydanie polskiego dokumentu podróży dla cudzoziemca.

Zezwolenia na pobyt czasowy udziela wojewoda właściwy ze względu na miejsce pobytu obywatela Białorusi. W urzędach wojewódzkich sprawy tego rodzaju załatwiają wydziały spraw obywatelskich i cudzoziemców, a w przypadku Mazowieckiego, Małopolskiego i Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego – wydziały spraw cudzoziemców. Wniosek o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy składa się wraz z osobistym stawiennictwem w urzędzie wojewódzkim. Informacje o organizacji pracy urzędów wojewódzkich i przyjmowania przez nich wniosków można uzyskać bezpośrednio w tych instytucjach.


* rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 14 czerwca 2022 r. w sprawie obywatelstw, których posiadanie uprawnia cudzoziemców do ubiegania się o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy, o którym mowa w art. 186 ust. 1 pkt 9 ustawy z dnia 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach (Dz. U. poz. 1335)

** zezwolenie na pobyt czasowy udzielane na podstawie art. 186 ust. 1 pkt 9 ustawy z dnia 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach, który został dodany ustawą z dnia 8 kwietnia 2022 r. o zmianie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 830)

*** celu, o którym mowa w art. 60 ust. 1 pkt 23 ustawy z dnia 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach (Dz. U. z 2021 r. poz. 2354, z późn. zm.)

**** na podstawie art. 15zd ust. 1 ustawy z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz. U. z 2021 r. poz. 2095 z późn. zm.)

***** stanowiąca dochód budżetu państwa opłata, o której mowa w art. 335 ustawy o cudzoziemcach

****** na podstawie art. 87 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz. U. z 2022 r. poz. 690 z późn. zm.)

Znadniemna.pl za gov.pl

Od 9 lipca br. zacznie obowiązywać łatwiejsza procedura uzyskania zezwolenia na pobyt czasowy dla obywateli Białorusi przebywających w Polsce na podstawie tzw. wiz humanitarnych. Możliwość uproszczonej legalizacji pobytu jest kolejnym przejawem szczególnego wsparcia Polski dla społeczeństwa białoruskiego, które od sierpnia 2020 r. doświadcza w swoim

Władze Grodna na wniosek miejscowej donosicielki o bolszewickich zapędach Olgi Bondarewej, zwalczającej wszystko, co nie jest związane z ZSRR, Rosją i Łukaszenką, zdjęli zawieszony w Przychodni Lekarskiej nr 3 Grodna plakat, popularyzujący postać pierwszej w historii Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego lekarza-kobiety Reginy Salomei Pilsztyn, z domu Rusieckiej.

Donosicielkę Bondarewą w plakacie opowiadającym o pierwszej lekarce na ziemiach zajmowanych współcześnie przez Republikę Białoruś oburzyło to, że zasłużona dla rozwoju medycyny i walki o prawa kobiet postać historyczna nazwana była „honorem Białorusi”. Według Bondarewej biografia pierwszej polskiej i białoruskiej lekarki urodzonej w rodzinie mieszczańskiej pod Nowogródkiem, to biografia awanturnicy.

Z bolszewiczką Bondarewą na pewno zgodziliby się najbardziej zacofani w rozwoju współcześni Reginy Salomei Pilsztyn, którym mogło się nie podobać, że ta będąca samoukiem w dziedzinie medycyny kobieta okryła się sławą utalentowanego lekarza-okulisty, a ponadto była człowiekiem oświeconym, dużo podróżującym i uzdolnionym literacko, o czym świadczą wydane po śmierci Salomei, a przedtem w formie rękopisów przechowywane w Bibliotece Czartoryskich pamiętniki. Uwieńczeniem kariery tej nietuzinkowej postaci  stała się posada nadwornej lekarki haremu sułtana Imperium Osmańskiego Mustafy III.

Urodzona w roku 1718 koło Nowogródka nasza wybitna krajanka, odeszła z życia w tajemniczych okolicznościach. Wiadomo, że w roku 1763 wybrała się w podróż z dworu osmańskiego sułtana do Polski, po czym wszelkie wieści i ślad o niej zaginęły.

Znadniemna.pl na podstawie hrodna.life

Na zdjęciu:Regina Salomea Pilsztyn, z domu Rusiecka, fot.: zrzut ze strony www.odb-office.eu, Wikimedia Commons/wysokieobcasy.pl

Władze Grodna na wniosek miejscowej donosicielki o bolszewickich zapędach Olgi Bondarewej, zwalczającej wszystko, co nie jest związane z ZSRR, Rosją i Łukaszenką, zdjęli zawieszony w Przychodni Lekarskiej nr 3 Grodna plakat, popularyzujący postać pierwszej w historii Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego lekarza-kobiety Reginy Salomei Pilsztyn,

78 lat temu, w nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku, rozpoczęła się w Wilnie operacja „Ostra Brama”. Kilkudniowe zmagania żołnierzy Armii Krajowej prowadzone wspólnie z Armią Czerwoną doprowadziły do oswobodzenia miasta, w czym polscy żołnierze mieli znaczący udział.

Inicjatorem operacji „Ostra Brama” był cichociemny mjr Maciej Kalenkiewicz, ps. „Kotwicz”, dowódca Nadniemeńskiego Zgrupowania Okręgu Nowogródzkiego AK (i pomysłodawca zrzutów skoczków do Polski). Plan był ambitny. W ramach akcji „Burza” zamierzano za pomocą sił własnych AK wyzwolić Wilno z rąk niemieckich, zanim do miasta wkroczą oddziały Armii Czerwonej. Gdyby taki scenariusz udało się zrealizować, polskie wojsko mogłoby wobec nacierających Sowietów przyjąć rolę gospodarza, akcentując swoje prawo do przejętych ziem.

Na Wilno miały uderzyć siły okręgów: Nowogródzkiego i Wileńskiego AK, atakując od południowego wschodu i wschodu. Zamierzano możliwie najszybciej odbić centrum miasta. Według pierwotnego planu zakładano, że manewr taki będzie możliwy głównie za sprawą strategicznego wycofania się Wehrmachtu. Hitler przewidział jednak inny scenariusz dla Wilna, zamieniając je w twierdzę bronioną przez 17-tysięczny garnizon. Strefa ufortyfikowana (Fester Platz) stanowiła cel nie do zdobycia dla sił polskich. W toku walk niemieckie odziały zostały jeszcze wzmocnione przez zrzut kilkuset spadochroniarzy.

Rozkaz do uderzenia 7 lipca rano wydał ppłk Aleksander Krzyżanowski, ps. „Wilk”, dowódca Okręgu Wileńskiego AK. Wcześniej napisał: „Walką żołnierza polskiego musimy zadokumentować (…) nienaruszalność ziem północno-wschodnich Rzeczpospolitej Polskiej”. Operacja została znacznie przyspieszona ze względu na wcześniejsze niż się spodziewano natarcie sowieckie. Żołnierze Krzyżanowskiego walczyli zatem nie tylko z niemieckim garnizonem, ale również z czasem. W przypadku wyzwolenia Wilna przez Armię Czerwoną cała operacja okazałaby się bezcelowa. Niestety, ze względu na pośpiech do pierwszego ataku ruszyło tylko jedno z trzech zgrupowań partyzanckich, dlatego początkowe siły AK okazały się dość skromne: liczyły ok. 4 tys. żołnierzy z moździerzami i granatnikami oraz dwoma działkami przeciwpancernymi. Łącznie w całej operacji, uwzględniając dywersję oraz zakłócanie linii zaopatrzenia, wzięło udział niespełna 13 tys. żołnierzy AK.

Niemal równocześnie z atakiem Polaków w kierunku lewobrzeżnym do szturm ruszyli Sowieci. Ich siły przewyższały ponad 10-krotnie liczebność oddziałów AK: ponad 100 tys. żołnierzy, kilkaset czołgów i wozów bojowych wspartych lotnictwem i artylerią. Chaos pierwszych godzin operacji „Ostra Brama” wzmacniało spóźnione otrzymanie rozkazów rozpoczęcia działań zbrojnych przez zakonspirowany w mieście garnizon AK. Pomimo tego polskie oddziały zdołały własnymi siłami opanować lewobrzeżną część miasta, na prawy brzeg ruszając do ataku razem z Armią Czerwoną. Podczas walk jednostki AK stawiały czoła nie tylko obronie niemieckiej, ale również litewskiemu Waffen-SS oraz łotewskiej, litewskiej i rosyjskiej partyzantce, z którą zawieszenie broni podpisano dopiero po wkroczeniu do miasta Armii Czerwonej.

Krwawe walki o każdą ulicę Wilna trwały do 13 lipca, kiedy to pchor. Jerzy Jensch, ps. „Krepdeszyn”, z częścią swojego plutonu zlikwidował niemieckie stanowisko ckm na Górze Zamkowej i opanował Zamek Gedymina. Wraz z kpr. Arturem Rychterem, ps. „Zanem”, ok. godz. 11.00 zawiesili na górującej nad miastem baszcie biało-czerwoną flagę, która już po godzinie została zastąpiona flagą ZSRR. W nocy poprzedzającej przejęcie centrum ruszyła do odwrotu część garnizonu niemieckiego dowodzona przez komendanta gen. Reinera Stahela. Wycofujący się żołnierze Wehrmachtu (ok. 3 tys.) starli się w krwawej bitwie pod Krawczunami ze zgrupowaniem AK mjr Mieczysława Potockiego, ps. „Węgielnego”. Podczas operacji „Ostra Brama” straty AK wyniosły ok. 500 poległych i 1 tys. rannych.

Zarówno bitwa o Wilno, przeprowadzona w ramach operacji „Ostra Brama”, oraz cała akcja „Burza” miały charakter lokalnego antyniemieckiego powstania, poprzedzającego wybuch powstania warszawskiego.

Już po spacyfikowaniu niemieckich niedobitków, 17 lipca płk Aleksander Krzyżanowski został zaproszony na rozmowy do gen. Iwana Czerniachowskiego, dowódcy 3. Frontu Białoruskiego. Rzekomo miano omawiać utworzenie z żołnierzy AK oddziałów Wojska Polskiego przy Armii Czerwonej. Na spotkaniu, w którym uczestniczył również cichociemny mjr Teodor Cetys, nie ustalono niczego konkretnego. Zamiast tego polska delegacja została aresztowana. Oddziały AK, rozlokowane wokół Puszczy Rudnickiej na czas oczekiwania na efekt rozmów, częściowo rozpierzchły się i były wyłapywane metodycznie przez NKWD. Pomimo to prawie 6 tys. polskich żołnierzy przebiło się do Polski centralnej, kontynuując działania zbrojne. Ci, którzy zostali internowani, otrzymali propozycję wstąpienia do armii Berlinga. Wobec licznych odmów resztki oddziałów AK walczących w operacji „Ostra Brama” zostały przetransportowane do Kaługi, gdzie ostatni żołnierze do 1947 roku pracowali w batalionach roboczych Armii Czerwonej przy wyrębie drzew. Oficerowie zostali wywiezieni do więzienia w Riazaniu, z którego wielu już nie wróciło.

Ponieważ operacja „Ostra Brama” nie była uzgodniona z aliantami i nie zgadzała się z koncepcją granic powojennych Wielkiej Trójki, minister informacji Wielkiej Brytanii Brendan Bracken obłożył informacje z nią związane cenzurą prewencyjną. Pomysłodawca operacji Maciej Kalenkiewicz zginął w walce z Rosjanami 21 sierpnia 1944 roku. Dowódca operacji „Ostra Brama” Aleksander Krzyżanowski zmarł na gruźlicę w więzieniu UB na Mokotowie w 1951 roku.

Znadniemna.pl/histmag.org

Na zdjęciu: Oddział rozpoznawczy Komendanta Okręgu AK Wilno, kilka dni przed wyruszeniem do walki o Wilno.06.1944. Fot.: Archiwum IPN

78 lat temu, w nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku, rozpoczęła się w Wilnie operacja "Ostra Brama". Kilkudniowe zmagania żołnierzy Armii Krajowej prowadzone wspólnie z Armią Czerwoną doprowadziły do oswobodzenia miasta, w czym polscy żołnierze mieli znaczący udział. Inicjatorem operacji "Ostra Brama" był cichociemny

Fundacja Wolność i Demokracja ogłasza nabór wniosków do programu Stypendium dla Młodego Nauczyciela.

Program „Stypendium dla Młodego Nauczyciela” skierowany jest do młodych nauczycieli polskiego pochodzenia z Białorusi/ Czech/Litwy/ Łotwy/Mołdawii/Rumunii/ Ukrainy uczących przedmiotów ojczystych w szkołach z polskim językiem nauczania, szkołach z funkcjonującymi klasami polskimi, w szkołach sobotnio-niedzielnych oraz punktach nauczania języka polskiego i przedmiotów ojczystych działających przy stowarzyszeniach
i parafiach. w celu wspierania rozwoju polskojęzycznego szkolnictwa stacjonarnego i społecznego na Wschodzie.

Termin składania zgłoszeń: 30 września 2022 r.

Do pobrania:

Wniosek_stypendialny_Młody_Nauczyciel

Regulamin_Młody_Nauczyciel

Plakat_Młody_Nauczyciel

Stypendium dla Młodego Nauczyciela jest realizowane w ramach projektu „Nauczyciel PLUS”. Program wspierania kadry pedagogicznej szkól polonijnych”. Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2022.

Znadniemna.pl za wid.org.pl

Fundacja Wolność i Demokracja ogłasza nabór wniosków do programu Stypendium dla Młodego Nauczyciela. Program „Stypendium dla Młodego Nauczyciela” skierowany jest do młodych nauczycieli polskiego pochodzenia z Białorusi/ Czech/Litwy/ Łotwy/Mołdawii/Rumunii/ Ukrainy uczących przedmiotów ojczystych w szkołach z polskim językiem nauczania, szkołach z funkcjonującymi klasami polskimi, w szkołach

Skip to content