HomeSpołeczeństwoSmak polskich świąt w Mińsku

Smak polskich świąt w Mińsku

Spotkanie wielkanocne dla ponad 200 osób zorganizował 9 kwietnia w białoruskiej stolicy przy wsparciu Ambasady RP w Mińsku i mińskiego Studium Języka Polskiego „Pan Profesor” Mikołaj Rykowski, założyciel Fundacji „Wolne miejsce”. Dzień później opowiadał on o swojej fundacji i organizowanych przez nią spotkaniach dla ludzi najczęściej samotnych, ubogich, wzgardzonych przez innych i czujących się wyrzutkami społeczeństwa.

Brat Mikołaja – Adrian Rykowski – przeprowadził z kolei warsztaty kulinarne, podczas których uczył przygotowywać tradycyjne polskie dania wielkanocne.

Adrian Rykowski

Spotkanie z braćmi Rykowskimi zorganizowała 10 kwietnia Ambasada RP na Białorusi wspólnie z Instytutem Polskim w Mińsku.

Adrian Rykowski jest zadowolony – wszyscy pracują

Mikołaj Rykowski opowiedział o tym, jak powstała jego Fundacja „Wolne miejsce”, o tym jak doszło do tego, że organizuje ona po całym świecie spotkania z okazji świąt nie tylko z okazji Wielkiej Nocy, lecz także Bożego Narodzenia, organizując przy okazji warsztaty gotowania polskich potraw wielkanocnych i wigilijnych.

Adrian Rykowski udowodnił, że kuchnia to miejsce magiczne

Idea założenia Fundacji „Wolne Miejsce” pojawiła się wskutek tego, że pewnego razu Mikołaj Rykowski, będący właścicielem restauracji „Wioska Rybacka” w Katowicach, wraz z żoną zgodnie z tradycją pozostawienia jednego wolnego miejsca przy stole wigilijnym zaprosił na to wolne miejsce osobę samotną. Z biegiem lat liczba samotnych osób zasiadających przy stole wigilijnym z rodziną Rykowskich rosła, aż zmusiła państwo Rykowskich do przeniesienia wieczerzy wigilijnej z domu najpierw do prowadzonej przez Rykowskich restauracji, a potem do hali wystawienniczej w Parku Śląskim w Katowicach.

Gotowanie z polską piosenką dodawało smaku

Tak powstała Fundacja „Wolne Miejsce”, swoją nazwą nawiązująca do tradycji pozostawienia wolnego miejsca przy stole wigilijnym dla zbłąkanego samotnego wędrowca, który w święta nie powinien zostać sam. Za lata działalności Fundacja „Wolne Miejsce” potrafiła zorganizować spotkania świąteczne dla potrzebujących w wielu polskich miastach, a także poza granicami Polski.

Królika trzeba dobrze wymieszć w przyprawach

Świąteczne spotkania Fundacji odbywały się już w Łodzi, Wrocławiu, Kołobrzegu, Radomiu, Tarnowie i innych miastach Polski.

Królik w sosie był palce lizać

W Chorzowie w 2013 roku w spotkaniu wzięło udział tysiąc osób. W 2014 roku na kijowskim Majdanie wolontariusze Fundacji rozdali ponad 6 tysięcy talerzy wielkanocnego żuru. W 2015 roku Fundacja „Wolne Miejsce” przygotowała Śniadanie Wielkanocne dla Samotnych na 2000 osób w Warszawie na pl. Defilad przy Pałacu Kultury i Nauki. W 2017 roku aż 3200 gości zjawiło się na wieczerzy wigilijnej w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach – była to największa Wigilia w Polsce. W tym roku, 1 kwietnia, takie spotkanie odbyło się w Koszalinie.

Przypraw nie może być za dużo

Fundacja dociera ze swoją inicjatywą również do Polonii i Polaków, mieszkających w Kanadzie, Irlandii, Gruzji, na Białorusi, Ukrainie oraz w Brazylii.

Prawdziwa biała kiełbasa

Pyszny żurek

Mikołaj Rykowski nie wątpi, że granice można i trzeba pokonywać. Opowiadając o działalności swojej Fundacji zaznacza, że organizowane spotkania kierowane są do osób samotnych i niezamożnych. Wszyscy pracujący przy organizacji takich spotkań robią to nieodpłatnie i bezinteresownie. W gotowaniu potraw na stół pomagają wolontariusze. Fundacja nie otrzymuje żadnej dotacji, działa głównie dzięki hojności sponsorów i darczyńców.

Mikołaj Rykowski i  Helena Zdobnikowa z Instytutu Polskiego w Mińsku

– Samotne, bezdomne osoby często wstydzą się przebywać wśród ludzi, bo boją się, że są inne. Ale kiedy zapraszamy je do wspólnego stołu, czują się lepiej, widzą, że jest więcej takich osób, że ktoś wyciąga do nich rękę. To może być bodźcem do zmian w życiu samotnej, odrzuconej przez społeczeństwo osoby – opowiada o ludziach, będących grupą docelową działalności Fundacji „Wolne Miejsce” Mikołaj Rykowski.

Przemawia Mikołaj Rykowski

Głównym specjalistą od gotowania potraw, a także od warsztatów kulinarnych jest w Fundacji brat Mikołaja – Adrian Rykowski. Jest on właścicielem jednej z warszawskich restauracji, a także twórcą strony www.kulinarnatv.pl. Gotowanie jest jego życiową pasją.

Irena Rykowska, mama Mikołaja i Adriana

W Mińsku mistrz Adrian zaproponował w ramach warsztatów ugotować tradycyjny wielkanocny żurek z kiełbasą i jajkiem oraz królika w sosie. – Żur wielkanocny musi być z białą kiełbasą, nie dyskutujemy z tradycją. Jakimś cudem udało nam się znaleźć w Mińsku panią, która wiedziała, jak trzeba zrobić białą kiełbasę i zamówiła ją według swojej receptury w zakładzie mięsnym. Jest pyszna – opowiadał, przystępując do dzieła, szef kuchni.

Smacznego!

Ze znalezieniem innych składników do zaproponowanych do przygotowania dań na szczęście nie było i uczestnicy warsztatów pod czujnym okiem mistrza przystąpili do gotowania.

Nasza korespondent w czasie trwania warsztatów potrafiła zadać kilka pytań Adrianowi Rykowskiemu.

W jakim wieku Pan zaczął gotować?

– Chyba kiedy miałem piętnaście lat i podrywałem dziewczynę (śmieje się). A kiedy miałem siedemnaście, pojechałem autostopem do Hiszpanii. Nowe smaki, przyprawy, owoce morza – zafascynowało to mnie, zakręciło w głowie- musiałem coś z tym zrobić, więc zacząłem gotować.

Kto jest według Pana jest lepszy w kuchni, kobieta czy mężczyzna?

– Kuchnia jest miejscem magicznym, twórczym. Teraz u nas pojawiła się nawet moda na gotowanie. Dlatego nie ważne kto gotuje – kobieta czy mężczyzna, każdy może być twórcą. Ważne, żeby to była pasja.

Pana ulubione danie?

– Nie mam ulubionego dania. Jestem człowiekiem inspiracji, podróżuję po całym świecie, inspirują mnie różne kuchnie, uwielbiam ryby i owoce morza – to jest moja specjalizacja.

Ile kalorii jest w dzisiejszych daniach?

– Nigdy nie liczę kalorii. Zjemy dużo, smacznie i kalorycznie, a potem bieganie, siłownia, aktywny tryb życia. Ja tak robię.

Pan jest właścicielem restauracji, która specjalizuje się w daniach z ryb i owoców morza. W filmach zwykle pokazują, że szef kuchni sam robi zakupy. Czy to jest prawda?

– Tak. Oczywiście mam zaufanych dostawców, ale staram się samodzielnie wybierać produkty dla swoich dań.

Dokąd Pan jedzie dalej z Mińska, czy zamierza Pan wrócić?

– Przez całą zimę prowadziłem warsztaty w Alpach, mam teraz dużo spraw w Warszawie, ale planuję latem wrócić na Białoruś – mam zaproszenie od Ambasady RP w Mińsku na bardzo ciekawą imprezę. To będzie niespodzianka dla wszystkich.

W kuchni restauracji „Restorannyj Praktikum”, gdzie odbywały się zajęcia, panowała twórcza atmosfera. Czasem brzmiała polska piosenka. Dlatego wynik warsztatów zachwycił wszystkich – wyśmienity żurek z białą kiełbasą i jajkiem oraz królik w sosie z przyprawami, czosnkiem i białym winem. Uczestnicy warsztatów oczywiście sami spróbowali przygotowane przez siebie dania i zapakowali kilka porcji dla charge d’affaires a.i. Ambasady RP w Mińsku Michała Chabrosa i dla Kierownika Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku Marka Pędzicha, którzy byli zaproszeni na warsztaty, ale nie mieli możliwości na nie przybyć.

Idea „wolnego miejsca”, która zainspirowała założycieli Fundacji „Wolne Miejsce”, otwiera ludzkie serca. Bo chodzi w niej o drugiego człowieka i to nie tylko w święta, lecz w ogóle w naszym życiu. Chodzi o to, czy dostrzegamy obok siebie człowieka w potrzebie, czy też nie dostrzegamy innych patrząc na świat przez pryzmat własnego „ja”. Dobro rodzi dobro – ta prawda jest zawsze aktualna. I to właśnie czyni Fundacja „Wolne Miejsce”.

Polina Juckiewicz z Mińska, zdjęcia autorki

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content