HomeHistoriaPomnik ku czci rozstrzelanych Polaków odsłonięto w Orszy

Pomnik ku czci rozstrzelanych Polaków odsłonięto w Orszy

Odsłonięcie i poświęcenie pomnika ku czci Polaków, rozstrzelanych przez NKWD w okolicach Orszy w latach 30. minionego stulecia odbyło się 27 października na Kobylackiej Górze – miejscu masowych mordów, dokonanych przez NKWD na obywatelach Białorusi Radzieckiej.

W uroczystościach, upamiętniających niewinne ofiary zbrodniczego reżimu komunistycznego, wzięli udział potomkowie ofiar represji, działacze Związku Polaków na Białorusi oraz zastępca Ambasadora RP na Białorusi, radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski.

Uroczystości zainaugurowała żałobna Msza św. w intencji ofiar represji, które straciły życie w Orszy i jej okolicach. Po nabożeństwie, które odbyło się w orszańskim kościele pw. św. Józefa, zgromadzeni w świątyni uczestnicy uroczystości przeszli procesją w jedno z miejsc masowych straceń – Kobylacką Górę. Tutaj, dzięki wysiłkom potomków ofiar, działających w ramach inicjatywy społecznej „Kobylaki. Rozstrzelani w Orszy” i Związkowi Polaków na Białorusi, powstało upamiętnienie Polaków, którzy stali się ofiarami zbrodni, dokonywanych na obywatelach ZSRR przez zbrodniczy reżim stalinowski. Proboszcz kościoła św. Józefa ks. Wadim Mizer zainicjował modlitwę za duszę niewinnych ofiar i poświęcił wzniesione ku ich czci upamiętnienie. Biorący udział w uroczystościach chór „Liber Cante” (kierownik – Katarzyna Michał) wykonał wiązankę polskich pieśni patriotycznych.

Po wprowadzeniu przez artystów zgromadzonych przy pomniku w nastrój zadumy i refleksji przemówili goście uroczystości.

– Pamiętamy o represjach. W Polsce można często usłyszeć, że ci, którzy pamiętają o przeszłości, mają przed sobą przyszłość. Po to właśnie powinniśmy pamiętać o przeszłości, nawet tej najbardziej tragicznej. Kobylaki są miejscem, w którym stracono ludzi różnych narodowości. Nie dzielimy ich pod tym względem, lecz modlimy się w intencji wszystkich ofiar. Dajemy w ten sposób świadectwo pamięci, które otwiera nam perspektywę lepszej przyszłości. Nie możemy zmienić tego, co już się wydarzyło, możemy tylko się modlić zarówno za ofiary, jak i za oprawców. Robimy to, żeby wydarzenia, które przypominamy nigdy się więcej nie powtórzyły – mówił do zgromadzonych radca Ambasady RP w Mińsku Marcin Wojciechowski, składając wieniec pod pomnikiem rozstrzelanych w Orszy Polaków.

Po oficjalnych przemówieniach przyszła kolej na refleksje i opowieści przybyłych na uroczystość potomków ofiar. Maryna Szibko opowiedziała o swoim dziadku i dwóch jego braciach z rejonu dzierżyńskiego, których rozstrzelano w Orszy. – Przyjechałam na Kobylaki, aby uszanować pamięć mojego dziadka Józefa Skorobohatego oraz dwóch jego braci, Włodzimierza i Janka, którzy zostali rozstrzelani w jednym dniu – 17 grudnia 1937 roku. Szkoda, nie doczekała się mama, która wierzyła wszakże, że prawda kiedyś zostanie ujawniona. Dziękuję polskiej ambasadzie, że powstało to upamiętnienie Polaków na Białorusi, których rozstrzelano pod Orszą. Rozstrzelano tylko za to, że byli Polakami. Moich dziadków rozstrzelano za rzekome szpiegostwo na rzecz Polski. Powinniśmy głośno krzyczeć o tym, żeby wszyscy o tym wiedzieli, i żeby nie nastąpiły czasy, w których ludzie ginęliby za to, że są Białorusinami – przemówiła potomkini rozstrzelanych. O tym, że jej dziadek został zabity pod Orszą dowiedziała się niedawno. Przed tym rodzina uważała, że zmarł w więzieniu. Wiele lat temu babcia pani Maryny otrzymała zaświadczenie, że jej mąż – Józef Skorobohaty – zmarł w 1943 roku na marskość wątroby.

Dziadek Wadima Pawłowskiego – Polak, mieszkał w rejonie zasławskim. Aresztowany został w 1937 roku za nielegalne przekroczenie granicy z Polską, po tym, jak odwiedził rodzinę. Po powrocie pod jego dom zajechała czarna „suka” i Franciszek Szabłowski został aresztowany. – Rodzina nie wiedziała, jaki był jego dalszy los. Babci doradzono, aby złożyła podanie na alimenty, żeby się dowiedzieć o mężu. Otrzymała odpowiedź, że został skazany na 10 lat bez prawa do prowadzenia korespondencji. Wtedy babcia zrozumiała, że nigdy już męża nie zobaczy – opowiedział Wadim Pawłowski. Jego dziadek został rozstrzelany w Orszy 29 września 1937 roku.

– Mój pradziadek mieszkał we wsi Gajnowka w rejonie łogojskim. Miał troje dzieci, jednym z których był mój dziadek, mający w chwili aresztowania ojca cztery lata. Jego tata został aresztowany w sierpniu 1937 roku, a już w grudniu rozstrzelano go w Orszy – opowiedział prawnuk Stanisława Kuźmickiego Oleg Kuźmicki, który przywiózł na Kobylaki tabliczkę pamiątkową z imieniem i nazwiskiem pradziadka napisanym po polsku. Tabliczki, upamiętniające ofiary są przytwierdzane do pni drzew, rosnących na Kobylackiej Górze.

Rok temu na żądanie potomków ofiar represji miejscowe władze zamieściły na kobylackim głazie, będącym centralnym punktem memoriału, tablicę z napisem „Miejsce pamięci i żalu” w czterech językach: białoruskim, rosyjskim, hebrajskim oraz angielskim. Czwartym językiem, zamiast angielskiego, w opinii potomków ofiar, miał być język polski, gdyż właśnie te cztery języki w latach 1920-1930 były w Białoruskiej SRR językami państwowymi. Ponadto, wyniki badań danych osobowych 1750-ciu rozstrzelanych w Orszy, których udało się zidentyfikować na podstawie otwartych źródeł, świadczą, że około 1140 zidentyfikowanych ofiar NKWD byli Białorusinami, a Polacy stanowili drugą, co do liczebności, grupę narodowościową – ponad 500 osób (29 procent). Władze jednak postanowiły na tablicy zastąpić język polski angielskim, chociaż w Orszy nie rozstrzelano żadnego Anglika, czy Amerykanina.

Badacz sowieckich represji w latach 1920-1950, Igor Kuzniecow przypomina, że na terenie BSRR w latach 1937-1938 realizowano tzw. „operację polską”, istotą której była likwidacja każdego, kto miał jakiekolwiek związki z Polską i polskością. Jeśli na początku organy karne zwracały uwagę na narodowość, to później na listach do egzekucji zaczęli się pojawiać nazwiska, przypominające brzmieniem nazwiska polskie. Wielu ludzi oskarżono wówczas o szpiegostwo na rzecz Polski i rozstrzelano. W ten sposób w całym ZSRR w ramach „operacji polskiej” rozstrzelano 111 tysięcy Polaków, co stanowiło 80 procent od ogólnej liczby represjonowanych obywateli tej narodowości. Na Białorusi NKWD rozstrzelał 19250 obywateli narodowości polskiej, przy czym Polaków etnicznych było wśród nich około 11,5 tysięcy, reszta to byli Białorusini, Ukraińcy, Żydzi i Rosjanie. – Oprawcy musieli wykonać plan rozstrzeliwań, więc wybierali ofiary, nie zważając na pochodzenie – podkreśla historyk. Nawet te liczby zdaniem Igora Kuzniecowa nie ujawniają skali dokonanej przez NKWD zbrodni. Jest przekonany, że liczba ofiar została zaniżona dwukrotnie. Z perspektywy praktyki międzynarodowej zabijanie obywateli określonej narodowości na tak masową skalę mają wszelkie oznaki zbrodni ludobójstwa.

– Władza radziecka była antyludzka. Wszystkie zbrodnie, które popełniała przeciwko własnemu narodowi, powinny być definiowane i rozliczane, jako zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety, tak się nie stało i Norymberga-2 się nie odbyła. Wciąż działa Partia Komunistyczna. Jest wciąż aktywna i robi wszystko, żebyśmy nie poznali imion ofiar. Myślę jednak, że nadejdzie czas, kiedy nie tylko nazwiemy imiona ofiar, lecz ustalimy także imiona oprawców. Wówczas działalność i istota partii, będącej organizatorem terroru, który odebrał życie setkom tysięcy ludzi, otrzyma należną ocenę prawną – podkreśla Igor Kuzniecow.

O ludobójstwie dokonanym na polskiej ludności powiedział podczas uroczystości odsłonięcia i poświęcenia pomnika ku czci Polaków, rozstrzelanych przez NKWD także kierownik inicjatywy społecznej „Chajsy – witebskie Kuropaty” Jan Dzierżawcew. Kierowana przez niego inicjatywa tworzy ludowy memoriał w jednym z miejsc masowych egzekucji w rejonie witebskim niedaleko wsi Chajsy. Według Dzierżawcewa pod Witebskiem również rozstrzelanych zostało kilkaset obywateli radzieckich polskiej narodowości.

Specjalnie dla Znadniemna.pl – Igor Stankiewicz, działacz ZPB i jeden z inicjatorów upamiętnienia Polaków w miejscu masowych rozstrzeliwań na Kobylackiej Górze pod Orszą/ Fot.: Dmitryja Ostrowskiego

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content