HomeHistoriaZa świętokradztwem w Raczkowszczyźnie stoi władza

Za świętokradztwem w Raczkowszczyźnie stoi władza

Znicze na miejscu skradzionego przez wandali krzyża

Znicze na miejscu skradzionego przez wandali krzyża

Krzyż pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, który stał w Raczkowszczyźnie (rejon szczuczyński) z inicjatywy Związku Polaków na Białorusi został podstępem spiłowany i wywieziony w nieznanym kierunku za wiedzą i aprobatą władz miejscowych.

Dowiedzieli się o tym działacze ZPB, którzy odwiedzili miejsce panoszenia się wandali. Świętokradztwo popełniono, jak opowiedzieli gospodarze działki na której stał krzyż, kilka dni temu. Pojawienie się wandali nie zostało przez nich zauważone, gdyż niespodziewanie zostali wezwani oni do siedziby sielsowietu (rady gminy) we wsi Bakszty pod pretekstem tego, że ktoś ze Szczuczyna ma do nich pytania w sprawie krzyża właśnie. 

W domu gospodarze nie byli obecni około dwóch godzin, czekając w tym czasie w Baksztach na gościa ze Szczuczyna, który ostatecznie się nie zjawił. Na ich posesji zjawili się tymczasem wandale, którzy za pomocą szlifierki spiłowali metalową armaturę, na której był umocowany krzyż, załadowali krzyż na ciężarówkę ( na miejscu swiętokradztwa widać ślady opon), zebrali stojące przy krzyżu znicze i wieńce i wywieźli wszystko w nieznanym kierunku, zasypując miejsce zbrodni ziemią.

– Któż to mógł podnieść rękę na poświęcony krzyż!? – nie kryje emocji mieszkanka Raczkowszczyzny, pani Łucja. Kobieta opowiada, że do krzyża niemal codziennie przychodzili ludzie, żeby się pomodlić. – Przyjeżdżali też ludzie z Polski, aby oddać cześć Olechowi – dodaje. Zdaniem miejscowych mieszkańców zniszczenie poświęconego krzyża jest grzechem, za który sprawcy odpowiedzą przed Bogiem. – A ludzie mówią, że ktoś, kto podniósł rękę na krzyż, na pewno źle skończy – słyszymy od mieszkańców Raczkowszczyzny.

Świętokradztwa, jak możemy mniemać, dopuścili się zwykli robotnicy miejscowego kołchozu, czy leśnictwa. – Ale na pewno zrobili to pod przymusem – przypuszcza prezes ZPB i inicjator ustanowienia krzyża Mieczysław Jaśkiewicz. Wraz z prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi Weroniką Sebastianowicz, ma on zamiar skierować skargę w sprawie obrazy swoich uczuć religijnych.

Wcześniej sąd w Szczuczynie uznał oficjalnie, iż to Jaśkiewicz i Sebastianowicz są organizatorami uroczystości poświęcenia krzyża w Raczkowszczyźnie, do której doszło 12 maja i w której brało udział około 150 ludzi, głównie mieszkańców rejonu szczuczyńskiego.

Operację usuniecia krzyża pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech” władze rejonu szczuczyńskiego poprzedziły propagandowym „strzałem” w miejscowej gazecie „Dziannica”, będącej organem prasowym władz rejonu szczuczyńskiego. Krytycznie o krzyżu w Raczkowszczyźnie wypowiedzieli się na łamach gazety władz przewodnicząca komitetu wykonawczego gminy Bakszty Hanna Bekisz, dwoje mieszkańców gminy oraz przewodniczący sądu rejonoweho w Szczuczynie Walery Romanowski.

Działacze ZPB pod nasypaną przez wandali ziemią szukają miejsca, w którym tamci spiłowali krzyż

Działacze ZPB pod nasypaną przez wandali ziemią szukają miejsca, w którym tamci spiłowali krzyż

Działacze ZPB, którzy dzisiaj odwiedzili miejsce popełnienia aktu wandalizmu, sprzatneli nasypaną na fundament skradzionego krzyża ziemię, zapalili zniczę na pamięć o poległych żołnierzach wyklętych (uważnych za takich także przez współczesną władzę białoruską) i odmówili modlitwę Anioł Pański.

a.pis.

/span

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content