HomeKulturaJak zakochać się w poezji Szymborskiej

Jak zakochać się w poezji Szymborskiej

Nasza korespondentka w Mińsku odwiedziła 18 listopada „Kiermasz cudów Wisławy Szymborskiej” w stołecznej galerii „Ў” – poświęconą polskiej noblistce imprezę poetycką, która odbyła się w ramach zorganizowanego w stolicy Białorusi przez Ambasadę RP w Mińsku, Instytut Polski w Mińsku i białoruskie wydawnictwo „ŁohwinaU” interdyscyplinarnego festiwalu „Miesiąc literatury polskiej”.

Podczas wieczoru poetyckiego w galerii „Ў”

Podczas wieczoru poetyckiego w galerii „Ў”

Pod wrażeniem recytowanych w różnych językach – polskim, białoruskim, a nawet hebrajskim -wierszy wielkiej polskiej poetki nasza autorka stwierdziła, że zakochała się w poezji, o której przecież wiedziała, że jest wybitna, lecz nigdy przed tym nie dostrzegała jej głębi i piękna.

Proponujemy Państwu refleksje naszej autorki Ludmiły Burlewicz, na temat tego, jak odkryła dla siebie na nowo twórczość Wisławy Szymborskiej:

Kiedyś, kiedy podczas lekcji z języka polskiego po raz pierwszy przeczytałam wiersz Wisławy Szymborskiej – stwierdziłam, że nigdy nie zrozumiem jej twórczości. «Za co ona dostała Nobla?!» – pomyślałam.

18 listopada, natomiast, zupełnie przypadkowo, w przerwie między lekcjami, wstąpiłam do galerii «Ў». Wiedziałam, że jest tam zaplanowany wieczór poświęcony twórczości Wisławy Szymborskiej. Jej wiersze czytali w różnych językach ludzie różnych profesji: sportowcy, aktorzy, dyplomaci, działacze społeczni i inni.

Ogromne wrażenie sprawiło na mnie recytowanie wiersza Szymborskiej przez kierownika Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku Marka Pędzicha. Dyplomata wyrecytował utwór polskiej noblistki w języku hebrajskim.

Kierownik wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku Marek Pędzich recytował wiersz Wisławy Szymborskiej w języku hebrajskim

Kierownik Wydziału Konsularnego przy Ambasadzie RP w Mińsku Marek Pędzich recytował wiersz Wisławy Szymborskiej w języku hebrajskim

Zakochałam się… Nie była to miłość od pierwszego spotkania z twórczością, którą przecież miałam okazję poznać wcześniej. Doznałam zauroczenia brzmieniem recytowanej w różnych językach poezji, i sensem tego, co usłyszałam.

Organizatorzy imprezy zapewnili wszystkim obecnym możliwość nabycia tomika wierszy Wisławy Szymborskiej w tłumaczeniu na język białoruski pt. „Kaniec i paczatak” („Koniec i początek”). Z tej książki recytowali wiersze noblistki uczestnicy poetyckiego wieczoru. Nabyłam książkę.

Okładka tomika poezji Wisławy Szymborskiej "Kaniec i paczatak"w języku białoruskim

Okładka tomika poezji Wisławy Szymborskiej „Kaniec i paczatak”w języku białoruskim

Wracając na zajęcia, czytałam nabytek z „Kiermaszu cudów” w metrze. Płakałam.

Czy w jednym momencie poznałam sens życia, miłości i śmierci? Nie. Odkryłam dla siebie coś, może nie mniej ważnego: Ta wielka Polka miała myśli podobne do moich. Albo, poprawniej – ja mam myśli identyczne tym, które ona zawarła w swoich wierszach. Nie jestem sama…

Czy żałuję, że wcześniej na niej się nie poznałam? Też nie. Wszystko ma swój czas, a dla wierszy nie istnieją czas i granice.

Kiedy wróciłam do domu, koniecznie musiałam poczytać Szymborską w oryginale. Tłumaczenia w tomiku „Kaniec i paczatak” były urocze, ale to tylko tłumaczenia. Stwierdziłam, że książkę, nabytą na „Kiermaszu cudów” dam w prezencie komuś bliskiemu. Dla siebie muszę mieć wiersze Szymborskiej po polsku.

Co czuję? No cóż – wstyd mi, że kiedyś zwątpiłam w geniusz tej kobiety.

Ludmiła Burlewicz z Mińska

Brak komentarzy

Skomentuj

Skip to content